Reklama

Ten fenomen. No ale jaki? Kilka fenomenów. Kto zna Maradonnę, a kto zna Joachim Löw, ja musiałem go szukać w Wiki, wiedziałem jak się nazywa, nie wiedziałem jak się pisze.

Ten fenomen. No ale jaki? Kilka fenomenów. Kto zna Maradonnę, a kto zna Joachim Löw, ja musiałem go szukać w Wiki, wiedziałem jak się nazywa, nie wiedziałem jak się pisze. Podolski, Klose, to chłopki roztropki z Górnego Śląska, widziałem ich w akcji, zdania po polsku, ani po niemiecku nie potrafią powiedzieć. Klose do Olivera Bierhoffa na pierwszym treningu mówił Herr Bierhoff. Na trybunach Angela Merkel nie wiedziała co się dzieje, ale biegała i zachowywała się infantylnie, atak naprawdę jak Wielka Niemka. W drużynie Niemiec grało może trzech Niemców, na pewno trzech Polaków, murzyn, azjata, Bałkany. I wygrali. Mało tego, że wygrali, ale upokorzyli drużynę, trenowaną przez legendę piłki i prowadzoną przez geniusza piłki. Więcej, taki Muller, to są rezerwy Bayernu, ten klasycznie rudy Niemiec był nikim, do dziś. Podolski nie łapał się do składu niemieckiej ligi i tak dalej. Dlaczego Niemcy wygrali? Bo Niemcy wyszli na boisko ze świadomością, że nie są zorganizowaną niemiecką wycieczką, śmieszną i żałosną do bólu dla całego świata. Niemcy nie mając nic, nawet Niemców, wyszli i zagrali o życie Niemiec. Merkel o piłce wie tyle co Kaczyński, szalik gdyby miała to odwrotnie, ale nieważny i Komorowskiego szalik zPoznania i Krakowa, ważne, że idziesz i robisz swoje. Tego musimy się nauczyć, a wygramy. Gdyby Podolski grał w Polsce nigdy nie wygrałby z Messi. Ponieważ jest Niemcem, wiedział, że nie jest gorszy. Cała tajemnica sukcesu.

Reklama

58 KOMENTARZE

  1. Ech
    ta Szwecja. Jak to jest, że w państwie mającemu łatkę socjalizmu żyje się tak dobrze, omija go kryzys i zawirowania. No chyba, że się mylę – może mnie ktoś naprostuje? Może tam nie jest różowo? Jest tutaj jakiś Szwed? – niech coś napisze jesli można prosić.

    • Szwecja nie jest
      Szwecja nie jest socjalistyczna. Szwedzi mają wysokie podatki, a ich państwo dużo wydaje na edukację, służbę zdrowia i pomoc społeczną, ale czy to znaczy, że żyją w “kołchozie”? Nie. W rankingach ochrony praw własności, czy łatwości prowadzenia biznesu, Szwecja i inne kraje skandynawskie zajmują bardzo wysokie miejsca. W szwedzkim systemie edukacji ( uważanym za jeden z najlepszych na świecie ) wprowadzono bon oświatowy ( pomysł Miltona Friedmana, którego trudno uznać za socjalistę ) i konkurencję między szkołami. Państwo oczywiście pokrywa koszty nauki, ale to rodzice decydują do jakich szkół trafią pieniądze. Podejście do firm jest bardziej wolnorynkowe niż w Polsce, w latach 90 Szwedzi pozwolili na bankructwo stoczni, kierując pomoc nie do firmy, ale do zwalnianych pracowników. Wszelkiego rodzaju zasiłki są w Skandynawii bardzo duże ( w Danii, z tego co wiem, zwolniony pracownik dostaje od państwa równowartość 90% swojej dotychczasowej pensji ), ale nie są przyznawane “za nic”, bezrobotni muszą brać udział w szkoleniach, kursach, stażach, podnosić swoje kwalifikacje. Prawo pracy ( w Danii, nie wiem jak to wygląda u pozostałych Skandynawów ) jest bardzo liberalne, pracowników łatwo się zatrudnia i zwalnia ( ale tak jak powiedziałem są objęci dużą ochroną socjalną – system nazywa się flexicurity, funkcjonuje także, choć w nieco innej wersji, w Holandii i wszędzie gdzie został zastosowany przyczynił się do dużego spadku bezrobocia ). Związki zawodowe są bardzo silne, ale strajków i palenia opon jest mniej niż w Grecji, czy we Francji – związkowcy i pracodawcy negocjują, dogadują się ze sobą w spornych kwestiach, potrafią zawierać kompromisy. Ogólnie rzecz biorąc system nordycki jest dość złożony i choć nie jest zbyt wolnorynkowy, to daleko mu również do socjalizmu. Czy jest dobry? Szwedom pasuje. Na pewno nie jest u nich różowo, kryzys ich nie ominął, PKB spadło u nich tak samo jak w innych krajach. Mają swoje problemy, choćby ze służbą zdrowia ( długie kolejki do zabiegów ). Ale na pewno jest lepiej niż w Polsce i w wielu innych krajach, również tych bogatych i “zachodnich”. Czemu? Myślę, że dlatego, że państwo i obywatele przestrzegają tam przykazania “nie kradnij”. Szwecja należy do najmniej skorumpowanych krajów świata ( bardziej uczciwe i praworządne są tylko Nowa Zelandia i Dania ), jest też w czołówce krajów najlepiej chroniących prawa własności. Jak spojrzysz na dwa rankingi ( “Corruption Perception Index” i “International Property Rights Index” ), to zobaczysz, że kraje, które zajmują w nich wysokie miejsca, są też wysoko w rankingu HDI mierzącym poziom życia i mają wysokie PKB per capita. Poza tym szwedzka gospodarka jest otwarta na świat ( to też ważne, jak dotąd nie zdarzyło się chyba jeszcze, by kraj izolujący się od innych i stosujący silnie protekcjonistyczną politykę zbudował trwały dobrobyt ). Swoje robią też zapewne spore wydatki na badania naukowe i ponad 200 lat nieprzerwanego pokoju. My tyle nie mieliśmy, więc mamy sporo do nadrobienia.

  2. Ech
    ta Szwecja. Jak to jest, że w państwie mającemu łatkę socjalizmu żyje się tak dobrze, omija go kryzys i zawirowania. No chyba, że się mylę – może mnie ktoś naprostuje? Może tam nie jest różowo? Jest tutaj jakiś Szwed? – niech coś napisze jesli można prosić.

    • Szwecja nie jest
      Szwecja nie jest socjalistyczna. Szwedzi mają wysokie podatki, a ich państwo dużo wydaje na edukację, służbę zdrowia i pomoc społeczną, ale czy to znaczy, że żyją w “kołchozie”? Nie. W rankingach ochrony praw własności, czy łatwości prowadzenia biznesu, Szwecja i inne kraje skandynawskie zajmują bardzo wysokie miejsca. W szwedzkim systemie edukacji ( uważanym za jeden z najlepszych na świecie ) wprowadzono bon oświatowy ( pomysł Miltona Friedmana, którego trudno uznać za socjalistę ) i konkurencję między szkołami. Państwo oczywiście pokrywa koszty nauki, ale to rodzice decydują do jakich szkół trafią pieniądze. Podejście do firm jest bardziej wolnorynkowe niż w Polsce, w latach 90 Szwedzi pozwolili na bankructwo stoczni, kierując pomoc nie do firmy, ale do zwalnianych pracowników. Wszelkiego rodzaju zasiłki są w Skandynawii bardzo duże ( w Danii, z tego co wiem, zwolniony pracownik dostaje od państwa równowartość 90% swojej dotychczasowej pensji ), ale nie są przyznawane “za nic”, bezrobotni muszą brać udział w szkoleniach, kursach, stażach, podnosić swoje kwalifikacje. Prawo pracy ( w Danii, nie wiem jak to wygląda u pozostałych Skandynawów ) jest bardzo liberalne, pracowników łatwo się zatrudnia i zwalnia ( ale tak jak powiedziałem są objęci dużą ochroną socjalną – system nazywa się flexicurity, funkcjonuje także, choć w nieco innej wersji, w Holandii i wszędzie gdzie został zastosowany przyczynił się do dużego spadku bezrobocia ). Związki zawodowe są bardzo silne, ale strajków i palenia opon jest mniej niż w Grecji, czy we Francji – związkowcy i pracodawcy negocjują, dogadują się ze sobą w spornych kwestiach, potrafią zawierać kompromisy. Ogólnie rzecz biorąc system nordycki jest dość złożony i choć nie jest zbyt wolnorynkowy, to daleko mu również do socjalizmu. Czy jest dobry? Szwedom pasuje. Na pewno nie jest u nich różowo, kryzys ich nie ominął, PKB spadło u nich tak samo jak w innych krajach. Mają swoje problemy, choćby ze służbą zdrowia ( długie kolejki do zabiegów ). Ale na pewno jest lepiej niż w Polsce i w wielu innych krajach, również tych bogatych i “zachodnich”. Czemu? Myślę, że dlatego, że państwo i obywatele przestrzegają tam przykazania “nie kradnij”. Szwecja należy do najmniej skorumpowanych krajów świata ( bardziej uczciwe i praworządne są tylko Nowa Zelandia i Dania ), jest też w czołówce krajów najlepiej chroniących prawa własności. Jak spojrzysz na dwa rankingi ( “Corruption Perception Index” i “International Property Rights Index” ), to zobaczysz, że kraje, które zajmują w nich wysokie miejsca, są też wysoko w rankingu HDI mierzącym poziom życia i mają wysokie PKB per capita. Poza tym szwedzka gospodarka jest otwarta na świat ( to też ważne, jak dotąd nie zdarzyło się chyba jeszcze, by kraj izolujący się od innych i stosujący silnie protekcjonistyczną politykę zbudował trwały dobrobyt ). Swoje robią też zapewne spore wydatki na badania naukowe i ponad 200 lat nieprzerwanego pokoju. My tyle nie mieliśmy, więc mamy sporo do nadrobienia.

  3. Jolka ja Ci powiem dwie
    Jolka ja Ci powiem dwie rzeczy. Pierwsza cię wkurwi, druga być może sprawi frajdę. Nie czytam Twoich tekstów zbyt często. I to jest rzecz pierwsza. Nie czytam z szacunku, Ty jesteś jak Proust, poznałem Cię pokochałem kunszt i z szacunku rzadko czytam, to rzecz druga. Ja nie chcę, żebyśmy byli tacy jak ja, o co mnie się podejrzewa większość, ja zrobię wszystko, żebyśmy byli tacy jak Ty, jak paru tutaj. O to chodzi, żebyśmy byli pełni siebie, żeby nieudolnie parafrazować Ciebie. Na czasie powiem tak. Niemca od Moniki zrobiłbym prezydentem, naprawdę zagłosowałbym na niego i był z niego dumny, mimo wkurwienia na niego. Jolka rozumiesz o co chodzi? Na pewno rozumiesz. Czy oni wszyscy są mi przyjaciółmi, ci z ekranu? Ja tylko usiłuję to poukładać optymalnie i w kontekście chwili wraz z bieżącą potrzebą. Sztandarem się podetrę mną i moim dzieckiem na między narodowej arenie podcierać się nie dam.

  4. Jolka ja Ci powiem dwie
    Jolka ja Ci powiem dwie rzeczy. Pierwsza cię wkurwi, druga być może sprawi frajdę. Nie czytam Twoich tekstów zbyt często. I to jest rzecz pierwsza. Nie czytam z szacunku, Ty jesteś jak Proust, poznałem Cię pokochałem kunszt i z szacunku rzadko czytam, to rzecz druga. Ja nie chcę, żebyśmy byli tacy jak ja, o co mnie się podejrzewa większość, ja zrobię wszystko, żebyśmy byli tacy jak Ty, jak paru tutaj. O to chodzi, żebyśmy byli pełni siebie, żeby nieudolnie parafrazować Ciebie. Na czasie powiem tak. Niemca od Moniki zrobiłbym prezydentem, naprawdę zagłosowałbym na niego i był z niego dumny, mimo wkurwienia na niego. Jolka rozumiesz o co chodzi? Na pewno rozumiesz. Czy oni wszyscy są mi przyjaciółmi, ci z ekranu? Ja tylko usiłuję to poukładać optymalnie i w kontekście chwili wraz z bieżącą potrzebą. Sztandarem się podetrę mną i moim dzieckiem na między narodowej arenie podcierać się nie dam.

  5. polski Niemiec albo niemiecki Polak
    Jako polski Niemiec albo niemiecki Polak dorzuce swoje 3 grosze. Moim zdaniem w Niemczech dziala to w bardzo prosty sposob, po prostu tepi sie tandete i to ile wlezie. Czlowiek moze pochodzic z najwiekszej zapyzialej wioski, jesli ma checi, nie robi niczego na odpierdol to Niemcy to wypatrza, podpisza umowe z 6ma zerami i ten czlowiek trafia pod mlot kadry kierowniczej ktora wyciska z niego ostatnie soki z mozliwosciami rozwoju. Vide Klose (pochodzi z mojej rodzinnej wioski), Podolski, Mesut Özil, Boatheng, Polak na budowie, Polak w szpitalu, Polak jadacy przepisowo niemiecka autostrada. Po prostu sie wymaga, jak zrobisz na odwal sie to dlugo miejsca nie zagrzejesz albo dowala mandat bez najmniejszego przymruzenia oka.

    Ja mam doswiadczenie na linii profesor-student. Na bardzo dobra ocene musze bardzo duzo pracowac, za sciaganie wylatuje sie z uczelni, kazda forma kombinatorstwa i tandety jest odpowiednio traktowana. I to co poruszone w temacie, Niemiec czuje sie dumny ze swojego kraju i zaden Messi albo inna gwiazda nie zmieni jego myslenia. Mi tez to tutaj wpojono, jaka metoda? Proste jak drut – ciezka praca, nauka, pot na czole by na koncu uslyszec dobra robota, jestes najlepszy, dostanie Pan podwyzke, dostanie Pan bardzo dobra ocene. Nigdy w Niemczech nie uslyszalem: a po co to Panu, nie biegnij za ta pilka, nie warto, ten Messi to jest najlepszy nie mamy szans z nim, przysyp to ziemia nikt nie zobaczy.

    dzisiejszy mecz byl piekny, po prostu klasa. Teraz idziemy swietowac, prost.

  6. polski Niemiec albo niemiecki Polak
    Jako polski Niemiec albo niemiecki Polak dorzuce swoje 3 grosze. Moim zdaniem w Niemczech dziala to w bardzo prosty sposob, po prostu tepi sie tandete i to ile wlezie. Czlowiek moze pochodzic z najwiekszej zapyzialej wioski, jesli ma checi, nie robi niczego na odpierdol to Niemcy to wypatrza, podpisza umowe z 6ma zerami i ten czlowiek trafia pod mlot kadry kierowniczej ktora wyciska z niego ostatnie soki z mozliwosciami rozwoju. Vide Klose (pochodzi z mojej rodzinnej wioski), Podolski, Mesut Özil, Boatheng, Polak na budowie, Polak w szpitalu, Polak jadacy przepisowo niemiecka autostrada. Po prostu sie wymaga, jak zrobisz na odwal sie to dlugo miejsca nie zagrzejesz albo dowala mandat bez najmniejszego przymruzenia oka.

    Ja mam doswiadczenie na linii profesor-student. Na bardzo dobra ocene musze bardzo duzo pracowac, za sciaganie wylatuje sie z uczelni, kazda forma kombinatorstwa i tandety jest odpowiednio traktowana. I to co poruszone w temacie, Niemiec czuje sie dumny ze swojego kraju i zaden Messi albo inna gwiazda nie zmieni jego myslenia. Mi tez to tutaj wpojono, jaka metoda? Proste jak drut – ciezka praca, nauka, pot na czole by na koncu uslyszec dobra robota, jestes najlepszy, dostanie Pan podwyzke, dostanie Pan bardzo dobra ocene. Nigdy w Niemczech nie uslyszalem: a po co to Panu, nie biegnij za ta pilka, nie warto, ten Messi to jest najlepszy nie mamy szans z nim, przysyp to ziemia nikt nie zobaczy.

    dzisiejszy mecz byl piekny, po prostu klasa. Teraz idziemy swietowac, prost.

  7. Skoro się nie nauczyliśmy do
    Skoro się nie nauczyliśmy do tej pory tzn, że się nie nauczymy nigdy. W czasie meczu komentator zdradził tajemnicę. Powiedział o ponad trzydziestu specjalistach z róznych dziedzin pracujących przy drużynie. I zapewne każdy jest mądrzejszy od Loewa. U nas nikt bez wzgledu na szczebel nie zatrudnia specjalistów tylko włazidupy a co najwyżej rodzinę lub znajomych. A z drużyną jeżdzą działacze. co by nam pomogło? – wkurzony palestyńczyk obłożony ładunkami przeszmuglowany przez tomaszewskiego do studia, w którym lato, engel, listkiewicz i inne podobne im kutasy.Pewnie rzezy trzeba budować niestety od zera a nie na zerach kończyc.

  8. Skoro się nie nauczyliśmy do
    Skoro się nie nauczyliśmy do tej pory tzn, że się nie nauczymy nigdy. W czasie meczu komentator zdradził tajemnicę. Powiedział o ponad trzydziestu specjalistach z róznych dziedzin pracujących przy drużynie. I zapewne każdy jest mądrzejszy od Loewa. U nas nikt bez wzgledu na szczebel nie zatrudnia specjalistów tylko włazidupy a co najwyżej rodzinę lub znajomych. A z drużyną jeżdzą działacze. co by nam pomogło? – wkurzony palestyńczyk obłożony ładunkami przeszmuglowany przez tomaszewskiego do studia, w którym lato, engel, listkiewicz i inne podobne im kutasy.Pewnie rzezy trzeba budować niestety od zera a nie na zerach kończyc.

  9. aż tak kiepsko?
    Ziejesz strasznym pesymizmem. Holandii czy Anglii nie dogonimy nigdy, mamy ewentualnie szanse na Szwecję pod warunkiem zapieprzania przez trzy pokolenia?

    Kiedyś Polska górowała nad Skandynawią pod każdym względem, głód zmusił Szwedów do ekspansji na południe, tutaj zetknęli się z bogatym, nieźle funkcjonującym krajem o rewolucyjnym na owe czasy systemie władzy (król wybierany w wolnych wyborach).
    Czyli to nie geny ani nie mentalność nas wykańczają, a coś innego.
    Tylko co to takiego?

  10. aż tak kiepsko?
    Ziejesz strasznym pesymizmem. Holandii czy Anglii nie dogonimy nigdy, mamy ewentualnie szanse na Szwecję pod warunkiem zapieprzania przez trzy pokolenia?

    Kiedyś Polska górowała nad Skandynawią pod każdym względem, głód zmusił Szwedów do ekspansji na południe, tutaj zetknęli się z bogatym, nieźle funkcjonującym krajem o rewolucyjnym na owe czasy systemie władzy (król wybierany w wolnych wyborach).
    Czyli to nie geny ani nie mentalność nas wykańczają, a coś innego.
    Tylko co to takiego?

  11. I jeszcze jedno. Lubimy gnębić i wyśmiewać sąsiadów.
    To nam daje poczucie wyższości mimo że jesteśmy maluccy. CAŁE NIEMCY BEZ WYJĄTKU zachwycają się Angelą Merkel oklaskującą niemieckich piłkarzy. Zwycięstwo Niemiec oglądały miliardy ludzi. I jeszcze druga istotna rzecz, przekuwająca się na sukces Mady in Germany. Podolski, Klose, Trochowski, Khedira, Gomez, Ozil, Boateng, mówią, że wszyscy jesteśmy tacy sami, że jesteśmy ludźmi. To przekaz dla miliardów.

    Gdyby grała nasza reprezentacja i na trybunach pojawiłby się Tusk albo Kaczyński, połowa Polaków byłaby oburzona, że to czysta agitacja wyborcza. Jesteśmy zapiekli i śmieszni. Ale przynajmniej wyróżniający się, inni od wszystkich i na swój sposób oryginalni. I jak tu nie kochać samych siebie?

    • Sęk w tym, żeby odnaleźć
      w tym wszystkim środek i siebie. Piszesz jesteśmy maluccy. Ja za chińskiego boga nie wiem, czy faktycznie tak mizernie wyglądają nasze możliwości, czy sami sobie wzajemnie wmawiamy poczucie niższości. Druga skrajność, czyli Polaki-pany też wygląda mi niedorzecznie. Wyśmiewanie sąsiadów nie jest naszym wyłącznym patentem: o ile dobrze wiem dumni Francuzi śmieję się z Anglików, ci zaś z Niemców, Niemcy z Polaków… Jak dla mnie to normalka, taki narodowy wentyl bezpieczeństwa, bo gorzej gdy frustracja nie uchodzi wraz ze śmiechem; wtedy może się zrobić bardziej ponuro.
      Jesteśmy zapiekli, próbujemy się wywyższać – tak wygląda stereotyp i nie bierze się bez powodu. Choćby obiegowa opinia, że za granicą najgorsi dla Polaków są właśnie … Polacy. Tak szybku próbują się zasymilować, wtopić.
      Jak tu nie kochać samych siebie? – Moim zdaniem właśnie tu jest pies pogrzebany. My chyba nawet nie akceptujemy siebie samych, a gdzie tu mówić po pokochaniu? Gdzieś pogubiliśmy albo zwyczajnie za długo na słońcu byłem. 🙂

      • Po kolei się odniosę do Twojej odpowiedzi.
        1. Nasze możliwości wyglądają naprawdę mizernie. Przeciętny Anglik, Niemiec czy Francuz żyją na dużo wyższym poziomie.
        2. Wszyscy śmieją się z sąsiadów i tu masz rację.
        3. Kiedyś w Niurnbergu, mój znajomy Polak podkapował drugiego Polaka, że pracuje na czarno. Niemcy przywalili mu karę pieniężną a on przekłuł opony kablarza w ramach rewanżu. Dalszej historii nie śledziłem ale na pewno musiała obfitować w nieprzewidzialne zwroty akcji.
        4. Na słońcu byłeś w sam raz.

        • Na koniec jeszcze jedna obserwacja.
          Autorytety. Jako fachowcy od czegoś – wszędzie w powszechnym użyciu medialnym. Mniejsza już o to, co opowiadają. My lokalnie dorobiliśmy się jeszcze jednej specjalności: autorytety moralne. Co to za stwory? Chyba takie, które mają pokazywać kierunek, co dla nas dobre, jak żyć i inne takie tam. Ale czy to nie jest kolejny objaw tego, że coraz gorzej z naszym poczuciem tożsamości?

    • To jest takie staropolskie
      To jest takie staropolskie pierdolenie, jesteśmy malutcy, śmiejemy się z sąsiadów podpieradalamy Polak Polaka i żremy psie konserwy. Cóż ja mogę powiedzieć, poza tym, że uważam się za geniusza, przypadkiem jestem Polakiem, zatem w sumie genialnym Polakiem. Na obiad mam węgierski gulasz, z podziwem patrzyłem na grę Niemców. Jak to mówią mam inną wizję Polski, bo mam szacunek do siebie i dość polskiego ciemnogrodu, a za taki uważam polski masochizm.

      • Wiesz co
        Wiesz co Piotrze…Przypomniałeś mi kumpla, którego “adoptowało” małżeństwo z RFN onegdaj. Rozmawialiśmy często i On mnie mówił, że nikt tak nie dokopie Polakowi jak drugi Polak. Żeby On jeden, ale takich sygnałów mam więcej z różnych stron świata. Nie żrą psich konserw, nie są najgłupsi, zatem dlaczego tak?
        Kocham ludzi tu żyjących. To znaczy,że jestem patriotką, tym bardziej, że nigdzie się stąd nie wybieram? I nie tylko dlatego, że nie znam perfekt angielskiego. Języków uczę się szybko, to żadna przeszkoda. Mój jest ten kawałek podłogi. Chcę żeby TU było jeszcze lepiej niż TAM.

        • Ja tak z sercem na tacy nie
          Ja tak z sercem na tacy nie potrafię, mnie to cholera od razu bierze. Ale ja też rozumiem ten mechanizm, cała moja “sława” to pisanie tekstów jakim to jesteśmy plugawym narodem, przyłożyłem się do tego w takim stopniu, że czasami czuję się jak bydle. Jeśli ktoś mnie zapyta czego w życiu żałuję, to właśnie tego, tego masochizmu i tu nie chodzi o Polskę, Niemcy, tu chodzi o to, że żyję TU i chcę żeby było TU tak jak chcę, żeby było. Ja tego w ogóle nie łączę ze sztandarem, tradycją, górą w Częstochowie, to jest tak jak jak z ulubioną knajpą, ulubioną książką, ulubioną muzyką. Mnie się TU podoba, nie wyobrażam sobie życia gdzie indziej, co nie znaczy, że chce zatłuc obcych, chcę szanować samego siebie.

          • Rozumiem tym bardziej, że mam
            Rozumiem tym bardziej, że mam identycznie. Jestem pewna, że nie tylko Ty i ja. Jeśli jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle? Tego pojąć nie mogę. I nie chodzi mi o różnice w sumie nie istotne, w stylu “Na kogo dziś głosujesz?” Wielu z tych, którzy postawili krzyżyk w innej kratce niż ja, lubię, podziwiam, szanuję.

            PS: Marzy mi się czas gdy będę miała w… wybory a zajmę się tym co potrafię i lubię. Myślisz ,że dożyję?

            PS2: Jeśli potrafisz to nie kpij. Przyzwyczaiłam się co prawda, że z sercem na dłoni trzeba być gotową, że ktoś w nie kopnie, albo co gorzej, na nie nasika, ale…Piszę tak jaka jestem. Że idiotka? Trudno. Nie każdemu dane jest być geniuszem jak Tobie.

  12. I jeszcze jedno. Lubimy gnębić i wyśmiewać sąsiadów.
    To nam daje poczucie wyższości mimo że jesteśmy maluccy. CAŁE NIEMCY BEZ WYJĄTKU zachwycają się Angelą Merkel oklaskującą niemieckich piłkarzy. Zwycięstwo Niemiec oglądały miliardy ludzi. I jeszcze druga istotna rzecz, przekuwająca się na sukces Mady in Germany. Podolski, Klose, Trochowski, Khedira, Gomez, Ozil, Boateng, mówią, że wszyscy jesteśmy tacy sami, że jesteśmy ludźmi. To przekaz dla miliardów.

    Gdyby grała nasza reprezentacja i na trybunach pojawiłby się Tusk albo Kaczyński, połowa Polaków byłaby oburzona, że to czysta agitacja wyborcza. Jesteśmy zapiekli i śmieszni. Ale przynajmniej wyróżniający się, inni od wszystkich i na swój sposób oryginalni. I jak tu nie kochać samych siebie?

    • Sęk w tym, żeby odnaleźć
      w tym wszystkim środek i siebie. Piszesz jesteśmy maluccy. Ja za chińskiego boga nie wiem, czy faktycznie tak mizernie wyglądają nasze możliwości, czy sami sobie wzajemnie wmawiamy poczucie niższości. Druga skrajność, czyli Polaki-pany też wygląda mi niedorzecznie. Wyśmiewanie sąsiadów nie jest naszym wyłącznym patentem: o ile dobrze wiem dumni Francuzi śmieję się z Anglików, ci zaś z Niemców, Niemcy z Polaków… Jak dla mnie to normalka, taki narodowy wentyl bezpieczeństwa, bo gorzej gdy frustracja nie uchodzi wraz ze śmiechem; wtedy może się zrobić bardziej ponuro.
      Jesteśmy zapiekli, próbujemy się wywyższać – tak wygląda stereotyp i nie bierze się bez powodu. Choćby obiegowa opinia, że za granicą najgorsi dla Polaków są właśnie … Polacy. Tak szybku próbują się zasymilować, wtopić.
      Jak tu nie kochać samych siebie? – Moim zdaniem właśnie tu jest pies pogrzebany. My chyba nawet nie akceptujemy siebie samych, a gdzie tu mówić po pokochaniu? Gdzieś pogubiliśmy albo zwyczajnie za długo na słońcu byłem. 🙂

      • Po kolei się odniosę do Twojej odpowiedzi.
        1. Nasze możliwości wyglądają naprawdę mizernie. Przeciętny Anglik, Niemiec czy Francuz żyją na dużo wyższym poziomie.
        2. Wszyscy śmieją się z sąsiadów i tu masz rację.
        3. Kiedyś w Niurnbergu, mój znajomy Polak podkapował drugiego Polaka, że pracuje na czarno. Niemcy przywalili mu karę pieniężną a on przekłuł opony kablarza w ramach rewanżu. Dalszej historii nie śledziłem ale na pewno musiała obfitować w nieprzewidzialne zwroty akcji.
        4. Na słońcu byłeś w sam raz.

        • Na koniec jeszcze jedna obserwacja.
          Autorytety. Jako fachowcy od czegoś – wszędzie w powszechnym użyciu medialnym. Mniejsza już o to, co opowiadają. My lokalnie dorobiliśmy się jeszcze jednej specjalności: autorytety moralne. Co to za stwory? Chyba takie, które mają pokazywać kierunek, co dla nas dobre, jak żyć i inne takie tam. Ale czy to nie jest kolejny objaw tego, że coraz gorzej z naszym poczuciem tożsamości?

    • To jest takie staropolskie
      To jest takie staropolskie pierdolenie, jesteśmy malutcy, śmiejemy się z sąsiadów podpieradalamy Polak Polaka i żremy psie konserwy. Cóż ja mogę powiedzieć, poza tym, że uważam się za geniusza, przypadkiem jestem Polakiem, zatem w sumie genialnym Polakiem. Na obiad mam węgierski gulasz, z podziwem patrzyłem na grę Niemców. Jak to mówią mam inną wizję Polski, bo mam szacunek do siebie i dość polskiego ciemnogrodu, a za taki uważam polski masochizm.

      • Wiesz co
        Wiesz co Piotrze…Przypomniałeś mi kumpla, którego “adoptowało” małżeństwo z RFN onegdaj. Rozmawialiśmy często i On mnie mówił, że nikt tak nie dokopie Polakowi jak drugi Polak. Żeby On jeden, ale takich sygnałów mam więcej z różnych stron świata. Nie żrą psich konserw, nie są najgłupsi, zatem dlaczego tak?
        Kocham ludzi tu żyjących. To znaczy,że jestem patriotką, tym bardziej, że nigdzie się stąd nie wybieram? I nie tylko dlatego, że nie znam perfekt angielskiego. Języków uczę się szybko, to żadna przeszkoda. Mój jest ten kawałek podłogi. Chcę żeby TU było jeszcze lepiej niż TAM.

        • Ja tak z sercem na tacy nie
          Ja tak z sercem na tacy nie potrafię, mnie to cholera od razu bierze. Ale ja też rozumiem ten mechanizm, cała moja “sława” to pisanie tekstów jakim to jesteśmy plugawym narodem, przyłożyłem się do tego w takim stopniu, że czasami czuję się jak bydle. Jeśli ktoś mnie zapyta czego w życiu żałuję, to właśnie tego, tego masochizmu i tu nie chodzi o Polskę, Niemcy, tu chodzi o to, że żyję TU i chcę żeby było TU tak jak chcę, żeby było. Ja tego w ogóle nie łączę ze sztandarem, tradycją, górą w Częstochowie, to jest tak jak jak z ulubioną knajpą, ulubioną książką, ulubioną muzyką. Mnie się TU podoba, nie wyobrażam sobie życia gdzie indziej, co nie znaczy, że chce zatłuc obcych, chcę szanować samego siebie.

          • Rozumiem tym bardziej, że mam
            Rozumiem tym bardziej, że mam identycznie. Jestem pewna, że nie tylko Ty i ja. Jeśli jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle? Tego pojąć nie mogę. I nie chodzi mi o różnice w sumie nie istotne, w stylu “Na kogo dziś głosujesz?” Wielu z tych, którzy postawili krzyżyk w innej kratce niż ja, lubię, podziwiam, szanuję.

            PS: Marzy mi się czas gdy będę miała w… wybory a zajmę się tym co potrafię i lubię. Myślisz ,że dożyję?

            PS2: Jeśli potrafisz to nie kpij. Przyzwyczaiłam się co prawda, że z sercem na dłoni trzeba być gotową, że ktoś w nie kopnie, albo co gorzej, na nie nasika, ale…Piszę tak jaka jestem. Że idiotka? Trudno. Nie każdemu dane jest być geniuszem jak Tobie.