Reklama

Zwykle w takich razach

Zwykle w takich razach pytanie brzmi: „A co to zmieni?”. I dalej się dodaje, żeby nie być naiwnym, dać sobie spokój i znów nic się nie zmieni. Nie pójdę tą drogą, nie powiem, co to zmieni jeśli powstanie nowa siła polityczna, powiem jak bardzo się nic nie zmieni, jeśli nie powstanie. Wyborca to jest trochę taki jak żona alkoholika, będzie brał w zęby każdego dnia, co kampanię dostanie kwiaty, po kampanii znów nie zobaczy wypłaty, ale zanim się rozwiedzie trzeba złamanej ręki dziecka, albo i jeszcze coś gorszego. Jest co jest i jakoś to będzie, stała psychologia. Gdy się pojawia nowe, przede wszystkim się mówi, że i tak stare, że 10 lat temu powiedział, albo wyglądał, że jakieś takie. Można w ten sposób. Na przykład taka panna lat 19, w cyckach i biodrach po 90, majętność nieprzyzwoita, uczelnia znamienita, ma pełne prawo kaprysić sobie. Zgadza się wszystko w tej banalnej metaforze? No to teraz proszę Szanownego Wyborcy, niech Szanowny sobie przypomni co Szanowny sądzi o polityce i politykach w ogóle? Znajdą się tu jędrne cycki i modelowe biodra? Jakieś szkoły elitarne i świeżość młodzieńcza, że z dziewictwem nie będę się wygłupiał? W takim razie, nie będę ciągnął dłużej dlaczego sprawy odwracam, jeden tradycyjny wątek zarzucając, a drugiemu poświęcając całą uwagę. Tak postanowiłem, bo pisanie o czymś na co nie ma wpływy jest jedynie stukotem klawiatury. Chcę pisać o tym, co zmienić się da, można i trzeba. Nie wiem co będzie gdy powstanie nowa partia, natomiast z całą pewnością mogę powiedzieć co będzie jeśli nowej partii się nie uda.

Powszechne przekonanie, że słabej partii rządzącej i równie beznadziejnej opozycji, która sama sobie narzuciła taktykę wiecznej opozycji, jako układu sił ruszyć się nie da, stanie się murem, którego żaden taran nie pokona, chyba że razem z murem, się wszystko zawali Gresją czy inną pierwszą Irlandią. Jeśli dostał w dupę populista z olbrzymią kasą na Kanarach i pupil mediów, mówię o przygłupie z Biłgoraja. Jeśli teraz dostanie w tyłek partia umiarkowana z fachowcami od mediów i strategii politycznych, to nikt się nie odważy łba spod buta Kaczyńskiego i Tuska wystawić. Przez najbliższe 8 lat mamy beznadziejny rząd Tuska, z tym, że coraz gorszy, co mnie niezmiernie trudno sobie wyobrazić i coraz bardziej żenującą opozycję PiS, gdzie równie ciężko z wyobraźnią. Nie rozmawiajmy w związku z tym, co się zmieni, mówmy co jest. Jest, że nic nie ma. Nie ma cienia szansy na zmianę czegokolwiek, dopóki zastana nędzna rzeczywistość z jednej strony będzie poniewierana, ale to na modłę żony alkoholika co to się koleżankom wypłacze w ramię i na tym koniec, z drugiej paraliżujący strach przed rozwodem spowoduje utrzymanie małżeństwa. Przyjmuję wszelkie uwagi, faktycznie panna już nie młoda, swoje lata ma, szkoły takie sobie, ale wiem tyle, że nie chleje na umór i mordy nie obija. Dla mnie postęp! Kiedy patrzę jak rządzący wszystko przechlali i teraz jadą na kreskę, w dodatku nie swojego rachunku, a opozycyjni już sami nie wiedzą kogo w mordę walić, to mnie taki postęp jak partia bez nazwy nie tyle odpowiada, co po prostu jest postępem.

Reklama

Pytanie nie brzmi jakie to cuda nam zapewni nowa zmiana? Żadnych złudzeń. Pytanie brzmi, czy idziemy do przodu, choćby kroczek, łamiąc niszczycielski układ nieudolnej władzy i beznadziejnej opozycji jako gwarancji dla władzy, czy przepijemy naszej babci domek cały i w mordę będziemy brać pokornie? Na nową siłę polityczną niekoniecznie trzeba patrzyć w kategoriach przewodniej siły narodu, na tym etapie w ogóle jest to szaleństwem. Na nową siłę należy patrzeć jak na bat walący w starą bezsilność. Tylko tyle i oczywiście aż tyle. Daje się też odszukać kilka pocieszeń. Jak widzę media jednak poczuły hit i do tej pory nie jadą równo po hicie, czekają i nawet odrobinę wspierają pokazując żenujące komentarze Tomczykiewicza, czy Ziobro. Komentarze w starym POPiS stylu. Dużo ważniejsze jest jednak to, że niejaki profesor Rybiński najprawdopodobniej będzie, albo już pisze program gospodarczy dla nowej formacji. Widziałem ekonomistę z epoki XXI wieku w rozmowie z peerelowskim ekonomistą Kuczyńskim, obecnie piewca politycznej doskonałości Tuska. Proszę wybaczyć, ale tu już nie ma mowy o postępie, tu jest przepaść, otchłań. Rybiński był w tej rozmowie profesorem, a Kuczyński nawet nie uczniem, tylko woźną. Nic nowego, dla mnie głos jest nadal przeciw, przeciw temu co jest, mniejsze zło jak kto woli. Mam nadzieję, że w przyszłości zmieni się na głos wspierający. Póki co rzeczy zmierzają we właściwym i dwutorowym kierunku. Medialnie jest w porządku, ludzie od konkretów werbowani jeszcze rozsądniej. Mnie wystarczy, tym bardziej że starego już dość.

Reklama

34 KOMENTARZE

  1. A jest to realne bo Halicki już drugi dzień ma
    biegunkę polityczną. Rządzi od 3 lat, a zamiast się tłumaczyć ze stylu rządzenia PARTII RZĄDĄCEJ domaga się od Kluzik, czyli od opozycji która zresztą formalnie jeszcze nie istnieje, wyjawienia tajemnic kuchni wyborczej… bo jak nie to ogłosi że Kluzik jest niedobra.. normalnie strach się bać.

  2. A jest to realne bo Halicki już drugi dzień ma
    biegunkę polityczną. Rządzi od 3 lat, a zamiast się tłumaczyć ze stylu rządzenia PARTII RZĄDĄCEJ domaga się od Kluzik, czyli od opozycji która zresztą formalnie jeszcze nie istnieje, wyjawienia tajemnic kuchni wyborczej… bo jak nie to ogłosi że Kluzik jest niedobra.. normalnie strach się bać.

  3. Jeśli chodzi o Kamińskiego i
    Jeśli chodzi o Kamińskiego i Bielana to miałem podobne odczucia, ale należy je odrzucić, albo przynajmniej stłumić. Kamińskie i Bielany są nieuniknione, nie da się zbudować ugrupowania z samych klonów Kluzików i Poncyliuszy. Powiem więcej, nie da się zbudować ugrupowania bez całej bandy lokalnych działaczy, miernych i głodnych stanowisk – ale jednak rozlepiających plakaty i zbierających podpisy. Oni też się pojawią, taka jest logika tego feudalnego systemu.

  4. Jeśli chodzi o Kamińskiego i
    Jeśli chodzi o Kamińskiego i Bielana to miałem podobne odczucia, ale należy je odrzucić, albo przynajmniej stłumić. Kamińskie i Bielany są nieuniknione, nie da się zbudować ugrupowania z samych klonów Kluzików i Poncyliuszy. Powiem więcej, nie da się zbudować ugrupowania bez całej bandy lokalnych działaczy, miernych i głodnych stanowisk – ale jednak rozlepiających plakaty i zbierających podpisy. Oni też się pojawią, taka jest logika tego feudalnego systemu.

  5. szansa tej partii jest tylko jedna
    to ugrupowanie zdaje sobie z tego sprawę ( o czym świadczy wczorajszy wywiad Kaminskiego) a mianowicie odcięcie partii od pieniędzy z budżetu. PiS mając 36 mln może być niezainteresowany przejęciem władzy, ma kasę na działalność góry i opłacenie dołów. w przypadku braku kasy z budżetu koniecznym jest przekonanie wyborcy, że partia idzie po władzę (choćby w koalicji) pieniądze które te wyborca przeznacza na partię i jej działalność, wrócą mu się w jakiś sposób, gdy ta partia będzie rządzić. (nie mam na myśli łapówek, ale np. poprawę jakości życia, zwiększenie rozwoju gospodarczego czy rozwiązanie innych problemów.) Obecny PiS (tju. Kaczyński) nie chce rządzić, a jeżeli chce to nic nie robi w tym kierunku aby tego dokonać., ale może sobie na to pozwolić, bo ma pieniądze. PO jest w stanie zapłacić te 36 mln (z naszej kieszeni), za to niezainteresowanie. Kamiński dał sygnał, że “rozłamowcy” powiedzą “sprawdzam” co do deklaracji Tuska o zniesieniu finansowania z budżetu. jeżeli się to uda maja duża szansę na dobry wynik wyborczy, bo tak naprawdę to nie charyzma trzyma większość ludzi w PiSie ale pieniądze.
    obawiam się jednak, ze nawet jeżeli projekt zniesienia dofinansowania z budżetu zostanie złożony przez Kluzik-Rostkowską, to trafi on do zamrażarki Schetyny i nie zostanie rozpoznany przed wyborami.
    obym się mylił.
    prawda jest taka, ze bez odcięcia Pisu od pieniędzy z budżetu żadne nowe ugrupowanie nie ma szans w wyborach, obojętnie co by robili. Cieszy jednak to, że oni mają tego świadomość.

    • Wydaje mi się to dobrym
      Wydaje mi się to dobrym strzałem. Po odrzuceniu w 2008 projektu ustawy o zniesieniu finansowania partii temat jakby zdechł. W sam raz, żeby odgrzać, bo
      1. rząd musi szukać oszczędności
      2. temat nośny medialnie
      3. spotka się z pozytywnym oddźwiękiem społecznym ("a złamanej złotówki nie dawać tym złodziejom i nierobom tym"); ktoś w ogóle miał złudzenia, że dotowanie partii to zapłata za ‘usługę’?
      Wystarczy dogadać się z PO, że medialnie ma być wspólny sukces (a PO potrzebuje sukcesu jak kania dżdżu, bo niebawem wybory parlamentarne). I dorzucić jeszcze coś drobniejszego, co będzie własnym projektem.

  6. szansa tej partii jest tylko jedna
    to ugrupowanie zdaje sobie z tego sprawę ( o czym świadczy wczorajszy wywiad Kaminskiego) a mianowicie odcięcie partii od pieniędzy z budżetu. PiS mając 36 mln może być niezainteresowany przejęciem władzy, ma kasę na działalność góry i opłacenie dołów. w przypadku braku kasy z budżetu koniecznym jest przekonanie wyborcy, że partia idzie po władzę (choćby w koalicji) pieniądze które te wyborca przeznacza na partię i jej działalność, wrócą mu się w jakiś sposób, gdy ta partia będzie rządzić. (nie mam na myśli łapówek, ale np. poprawę jakości życia, zwiększenie rozwoju gospodarczego czy rozwiązanie innych problemów.) Obecny PiS (tju. Kaczyński) nie chce rządzić, a jeżeli chce to nic nie robi w tym kierunku aby tego dokonać., ale może sobie na to pozwolić, bo ma pieniądze. PO jest w stanie zapłacić te 36 mln (z naszej kieszeni), za to niezainteresowanie. Kamiński dał sygnał, że “rozłamowcy” powiedzą “sprawdzam” co do deklaracji Tuska o zniesieniu finansowania z budżetu. jeżeli się to uda maja duża szansę na dobry wynik wyborczy, bo tak naprawdę to nie charyzma trzyma większość ludzi w PiSie ale pieniądze.
    obawiam się jednak, ze nawet jeżeli projekt zniesienia dofinansowania z budżetu zostanie złożony przez Kluzik-Rostkowską, to trafi on do zamrażarki Schetyny i nie zostanie rozpoznany przed wyborami.
    obym się mylił.
    prawda jest taka, ze bez odcięcia Pisu od pieniędzy z budżetu żadne nowe ugrupowanie nie ma szans w wyborach, obojętnie co by robili. Cieszy jednak to, że oni mają tego świadomość.

    • Wydaje mi się to dobrym
      Wydaje mi się to dobrym strzałem. Po odrzuceniu w 2008 projektu ustawy o zniesieniu finansowania partii temat jakby zdechł. W sam raz, żeby odgrzać, bo
      1. rząd musi szukać oszczędności
      2. temat nośny medialnie
      3. spotka się z pozytywnym oddźwiękiem społecznym ("a złamanej złotówki nie dawać tym złodziejom i nierobom tym"); ktoś w ogóle miał złudzenia, że dotowanie partii to zapłata za ‘usługę’?
      Wystarczy dogadać się z PO, że medialnie ma być wspólny sukces (a PO potrzebuje sukcesu jak kania dżdżu, bo niebawem wybory parlamentarne). I dorzucić jeszcze coś drobniejszego, co będzie własnym projektem.

  7. Od dłuższego już czasu
    staram się nie interesować bieżącą polityką, gdyż szkoda mi na to mojego cennego czasu. Raczej nie czytałem i nie oglądałem wiadomości politycznych, czy też polityczno-gospodarczych traktując to co się dzieje jako status quo, którego nic nie zmieni. Straciłem wiarę w reformatorskie ambicje PO (chociaż jeszcze po cichu liczę, że może jednak po wyborach 2011), a od dawna nie wierzę już w to że hasła “reforma finansów” czy “redukcja zadłużenia” w ustach opozycji SLD-PiS znaczą coś więcej niż podatek bankowy (jeżeli ktoś zna inne proszę o przykłady z cytatami). Ostatnie wydarzenia skłoniły mnie do zainteresowania się nowymi inicjatywami, jednak pierwszy ogląd raczej nie napawa optymizmem. Przeczytałem wystąpienie “Europejskie” Pani Kluzik-Rostowskiej i jedyne co tam znalazłem to niestety pomysły na dalsze wydatki z budżetu. Obym się mylił, ale do pomysłów Rybińskiego tej nowej inicjatywie jest baaardzo daleko.
    PS
    Uprzejmie donoszę, że Palikot całkowicie ignoruje ekonomię – cwaniak.

    • Widziałem całe to wystąpienie
      Widziałem całe to wystąpienie i jako żywo nie słyszałem apelu o masowe wydatki. W ogóle nie trzeba się znać na polityce i nawet tego nie śledzić, żeby z góry założyć pewien oczywisty fakt. Najpierw trzeba zdobyć głosy, potem jak zwykle ewentualnie reformować. Nie znam we współczesnej polityce przykładu partii, która głosiła radykalne zaciskanie pasa, pot i łzy i wygrała wybory. To, że pani Kluzik mówi o przedszkolach i innych takich, odbieram jako niezbędny i inteligentny populizm. A deklaracji o zwiększeniu deficytu, żeby popchnąć gospodarkę nie słyszałem, chyba że coś przeoczyłem, ale wątpię, bo podobny hit odtrąbiłyby już wszystkie media. Realizm to jest słowo, które mi przyświeca, dlatego ja się nawet nie zajmuję w obliczu gównianej sceny politycznej czymś takim jak orędzia dla narodu. Szczerze mówiąc jednego zdania z tej mowy nie powtórzę. Mnie interesuje zmiana układu sił, a siła która się pojawiła, ani nie jest radykalna, ani obciachowa, ani socjalistyczna. Dla mnie to prawie cud w polskich realiach.

      • Ja zapamiętałem politykę prorodzinną,
        a to niestety kojarzy mi się tylko z bieżącymi wydatkami, czyli zwiększeniem deficytu w sytuacji, gdy brak jest propozycji cięć wydatków w innych obszarach. Problem polega na tym, że ostatnio nawet związek zawodowy zarzucał Rządowi brak reform jednocześnie żądając zmian, których konsekwencją byłoby zwiększenie wydatków z budżetu. Jedyna poważna propozycja reformy finansów wyszła ostatnio z … PSL . Może i pomysł z OFE jest mocno kontrowersyjny, ale przynajmniej jest o czym dyskutować.
        PS
        Nie przekreślam nowej inicjatywy. Napisałem jedynie o moim pierwszym wrażeniu

  8. Od dłuższego już czasu
    staram się nie interesować bieżącą polityką, gdyż szkoda mi na to mojego cennego czasu. Raczej nie czytałem i nie oglądałem wiadomości politycznych, czy też polityczno-gospodarczych traktując to co się dzieje jako status quo, którego nic nie zmieni. Straciłem wiarę w reformatorskie ambicje PO (chociaż jeszcze po cichu liczę, że może jednak po wyborach 2011), a od dawna nie wierzę już w to że hasła “reforma finansów” czy “redukcja zadłużenia” w ustach opozycji SLD-PiS znaczą coś więcej niż podatek bankowy (jeżeli ktoś zna inne proszę o przykłady z cytatami). Ostatnie wydarzenia skłoniły mnie do zainteresowania się nowymi inicjatywami, jednak pierwszy ogląd raczej nie napawa optymizmem. Przeczytałem wystąpienie “Europejskie” Pani Kluzik-Rostowskiej i jedyne co tam znalazłem to niestety pomysły na dalsze wydatki z budżetu. Obym się mylił, ale do pomysłów Rybińskiego tej nowej inicjatywie jest baaardzo daleko.
    PS
    Uprzejmie donoszę, że Palikot całkowicie ignoruje ekonomię – cwaniak.

    • Widziałem całe to wystąpienie
      Widziałem całe to wystąpienie i jako żywo nie słyszałem apelu o masowe wydatki. W ogóle nie trzeba się znać na polityce i nawet tego nie śledzić, żeby z góry założyć pewien oczywisty fakt. Najpierw trzeba zdobyć głosy, potem jak zwykle ewentualnie reformować. Nie znam we współczesnej polityce przykładu partii, która głosiła radykalne zaciskanie pasa, pot i łzy i wygrała wybory. To, że pani Kluzik mówi o przedszkolach i innych takich, odbieram jako niezbędny i inteligentny populizm. A deklaracji o zwiększeniu deficytu, żeby popchnąć gospodarkę nie słyszałem, chyba że coś przeoczyłem, ale wątpię, bo podobny hit odtrąbiłyby już wszystkie media. Realizm to jest słowo, które mi przyświeca, dlatego ja się nawet nie zajmuję w obliczu gównianej sceny politycznej czymś takim jak orędzia dla narodu. Szczerze mówiąc jednego zdania z tej mowy nie powtórzę. Mnie interesuje zmiana układu sił, a siła która się pojawiła, ani nie jest radykalna, ani obciachowa, ani socjalistyczna. Dla mnie to prawie cud w polskich realiach.

      • Ja zapamiętałem politykę prorodzinną,
        a to niestety kojarzy mi się tylko z bieżącymi wydatkami, czyli zwiększeniem deficytu w sytuacji, gdy brak jest propozycji cięć wydatków w innych obszarach. Problem polega na tym, że ostatnio nawet związek zawodowy zarzucał Rządowi brak reform jednocześnie żądając zmian, których konsekwencją byłoby zwiększenie wydatków z budżetu. Jedyna poważna propozycja reformy finansów wyszła ostatnio z … PSL . Może i pomysł z OFE jest mocno kontrowersyjny, ale przynajmniej jest o czym dyskutować.
        PS
        Nie przekreślam nowej inicjatywy. Napisałem jedynie o moim pierwszym wrażeniu

  9. A wskaż mi jedną partię na
    A wskaż mi jedną partię na świecie, która nie jest za polityką prorodzinną. Naprawdę zejdźmy na ziemię, bo o pierdołach rozmawiamy. Poza tym ja nie uważam, aby to był obciach, pamietam jak moja żona pracowała w ciąży i jak torem przeszkód wracała do pracy, jak dziecko miało 4 miesiące i już trzeba było stanąć w ogonku do przedszkola. Ten obszar to jedna z wielu patologii, traktowanie kobiet w ciąży gorzej niż automatów do kawy, przedszkola po PRL. Ja wiem, że takie hasła to trochę niemodne są, ale ja mam też takie marzenie, aby z poważnych spraw jaj sobie nie robić. Z polityki prorodzinnej jaja robią sobie politycy, jaja robią sobie wyborcy, a to dla gospodarki jest niebagatelne, bo jak nie ma z kim dziecka zostawić, to się idzie na bezrobocie, macierzyński, spada w portfelu, mniej się kupuje i tak dalej. Słowem w polityka prorodzinna kojarzy mi się z elementarnym warunkiem rozwoju państwa i owszem z wydatkami, ale takimi, które uważam za najrozsądniej wydane. W Polsce niestety powstało mnóstwo słów-haseł, które zabijają i ośmieszają istotę niezbędnych działań. Polityka prorodzinna jest jednym z nich, a ja o niczym innym nie marzę, aby w kraju w środku Europy rodzic miał do wyboru kilka miejsc w przedszkolu, jak to na wolnym rynku, a nie w PRL i skupiał się na swojej pracy, nie tłumaczyć się czy jest w ciąży, czy zamierza, ale z tego co potrafi. Z tym mi się kojarzy polityka prorodzinna.

    • Korwin. A ma bodaj trójkę 🙂
      Ale i tak nie przeskoczy 5%.

      Jarosław jest przewidywalny. Kilka dni przed wyborami zamiast martwić się o nośne hasła wyborcze, sporo energii puścił w niszczenie PiS – bis. Trochę głosów znów powinno mu ubyć, mniej ludzi się dostanie do samorządów, mniej procentów w skali kraju, większy popłoch w szeregach PiS przed przyszłorocznymi wyborami, więc chęć ucieczki z tonącego okrętu.

    • A jeszcze nie tak dawno z wielkich pomysłów wielkiego
      Romana cała Polska , bez mała, pokotem się kładła – ze śmiechu. Nawet dzieci podburzali i posyłali demonstrować pod MEN – starzy durnie.
      Teraźniejsze rodziny 1 + tata w Irlandii + mama w Anglii zastąpią wkrótce singiel z singielką w związku bez zobowiązań. Nie mam zielonego pojęcia kto będzie pracował na armię 40-50 letnich emerytów. Od maja ruszy nowa,wielka fala emigracji do ,legalnych już , Niemiec. Ukraińcy i Białorusini – też.

  10. A wskaż mi jedną partię na
    A wskaż mi jedną partię na świecie, która nie jest za polityką prorodzinną. Naprawdę zejdźmy na ziemię, bo o pierdołach rozmawiamy. Poza tym ja nie uważam, aby to był obciach, pamietam jak moja żona pracowała w ciąży i jak torem przeszkód wracała do pracy, jak dziecko miało 4 miesiące i już trzeba było stanąć w ogonku do przedszkola. Ten obszar to jedna z wielu patologii, traktowanie kobiet w ciąży gorzej niż automatów do kawy, przedszkola po PRL. Ja wiem, że takie hasła to trochę niemodne są, ale ja mam też takie marzenie, aby z poważnych spraw jaj sobie nie robić. Z polityki prorodzinnej jaja robią sobie politycy, jaja robią sobie wyborcy, a to dla gospodarki jest niebagatelne, bo jak nie ma z kim dziecka zostawić, to się idzie na bezrobocie, macierzyński, spada w portfelu, mniej się kupuje i tak dalej. Słowem w polityka prorodzinna kojarzy mi się z elementarnym warunkiem rozwoju państwa i owszem z wydatkami, ale takimi, które uważam za najrozsądniej wydane. W Polsce niestety powstało mnóstwo słów-haseł, które zabijają i ośmieszają istotę niezbędnych działań. Polityka prorodzinna jest jednym z nich, a ja o niczym innym nie marzę, aby w kraju w środku Europy rodzic miał do wyboru kilka miejsc w przedszkolu, jak to na wolnym rynku, a nie w PRL i skupiał się na swojej pracy, nie tłumaczyć się czy jest w ciąży, czy zamierza, ale z tego co potrafi. Z tym mi się kojarzy polityka prorodzinna.

    • Korwin. A ma bodaj trójkę 🙂
      Ale i tak nie przeskoczy 5%.

      Jarosław jest przewidywalny. Kilka dni przed wyborami zamiast martwić się o nośne hasła wyborcze, sporo energii puścił w niszczenie PiS – bis. Trochę głosów znów powinno mu ubyć, mniej ludzi się dostanie do samorządów, mniej procentów w skali kraju, większy popłoch w szeregach PiS przed przyszłorocznymi wyborami, więc chęć ucieczki z tonącego okrętu.

    • A jeszcze nie tak dawno z wielkich pomysłów wielkiego
      Romana cała Polska , bez mała, pokotem się kładła – ze śmiechu. Nawet dzieci podburzali i posyłali demonstrować pod MEN – starzy durnie.
      Teraźniejsze rodziny 1 + tata w Irlandii + mama w Anglii zastąpią wkrótce singiel z singielką w związku bez zobowiązań. Nie mam zielonego pojęcia kto będzie pracował na armię 40-50 letnich emerytów. Od maja ruszy nowa,wielka fala emigracji do ,legalnych już , Niemiec. Ukraińcy i Białorusini – też.

  11. Według mnie cały myk polega
    Według mnie cały myk polega na tym, że karty w polityce i gospodarce rozdają inni, których nikt nigdy nie zobaczy w żadnych mediach. Oni mają kasę, oni mają władzę, a takich Tusków i im podobnych traktują, jak swoje tuby i fasady, które można w razie czego wymienić na zdrowszy model. Kaczyński jest człowiekiem spoza tego układziku, miał szansę coś zmienić, dlatego był dla nich groźny. Niestety sam im włożył miecz do ręki, którym oni z nim walczą. NIe sądzę, aby Kluzikowa coś w tym temacie zmieniła (chcialbym się mile zdziwić), nie ma zaplecza finansowego, nie ma zaplecza politycznego. Poza tym trzeba być twardym i cynicznym, a o to ją nie podejrzewam. Zawasze tak było, że byli, są i będą ludzie, którzy chcętnie czepiają się wszelakich inicjatyw, aby na tym skorzystać. To się dzieje według zasady, uczepiło się gówno okrętu i woła płyniemy.

    • Kaczyński żadnego miecza nikomu nie wkładał
      oni mają podpisane długoterminowe umowy z Tuskiem i Schetyną. Bronek jest w scisłym kręgu WSI (sprawdź jego PIERWSZY krok po śmierci L.Kaczyńskiego).
      Trzeba też napisać o tym,za ile kupuje krół kiełbasy i salcesonu CAŁE Ministerstwo Finansów (10 tys. w kopercie + szynki i polędwice). Za ile Rysiek Sobiesiak kupił CAŁĄ Dyrekcję Lasów Państwowych ,Ministerstwo Sportu i Turystyki i kierownictwo partii rządzącej (wziatki+ sylwester w Zieleńcu). To jest klucz do zrozumienia naszej sytuacji : złaknieni forsy gołodupcy beż ŻADNYCH zasad. Niepotrzebni agenci obcych mocarstw ani żaden antychryst.
      Towarzysz Szmaciak +TW+ oficer prowadzący sami wszystko ,,załatwią”. Temy rencami.

  12. Według mnie cały myk polega
    Według mnie cały myk polega na tym, że karty w polityce i gospodarce rozdają inni, których nikt nigdy nie zobaczy w żadnych mediach. Oni mają kasę, oni mają władzę, a takich Tusków i im podobnych traktują, jak swoje tuby i fasady, które można w razie czego wymienić na zdrowszy model. Kaczyński jest człowiekiem spoza tego układziku, miał szansę coś zmienić, dlatego był dla nich groźny. Niestety sam im włożył miecz do ręki, którym oni z nim walczą. NIe sądzę, aby Kluzikowa coś w tym temacie zmieniła (chcialbym się mile zdziwić), nie ma zaplecza finansowego, nie ma zaplecza politycznego. Poza tym trzeba być twardym i cynicznym, a o to ją nie podejrzewam. Zawasze tak było, że byli, są i będą ludzie, którzy chcętnie czepiają się wszelakich inicjatyw, aby na tym skorzystać. To się dzieje według zasady, uczepiło się gówno okrętu i woła płyniemy.

    • Kaczyński żadnego miecza nikomu nie wkładał
      oni mają podpisane długoterminowe umowy z Tuskiem i Schetyną. Bronek jest w scisłym kręgu WSI (sprawdź jego PIERWSZY krok po śmierci L.Kaczyńskiego).
      Trzeba też napisać o tym,za ile kupuje krół kiełbasy i salcesonu CAŁE Ministerstwo Finansów (10 tys. w kopercie + szynki i polędwice). Za ile Rysiek Sobiesiak kupił CAŁĄ Dyrekcję Lasów Państwowych ,Ministerstwo Sportu i Turystyki i kierownictwo partii rządzącej (wziatki+ sylwester w Zieleńcu). To jest klucz do zrozumienia naszej sytuacji : złaknieni forsy gołodupcy beż ŻADNYCH zasad. Niepotrzebni agenci obcych mocarstw ani żaden antychryst.
      Towarzysz Szmaciak +TW+ oficer prowadzący sami wszystko ,,załatwią”. Temy rencami.