Reklama

Lech Kaczyński wepchał się na szczyt UE żeby pokazać, że może jeździć gdzie chce i kiedy chce. Ale ma bardzo niekomfortową sytuację.

Lech Kaczyński wepchał się na szczyt UE żeby pokazać, że może jeździć gdzie chce i kiedy chce. Ale ma bardzo niekomfortową sytuację. Nie może mówić tego co chce, może mówić jedynie to, czego chce rząd. I tu pojawia się tytułowe robienie z gęby cholewy.
No bo jak inaczej określić stosunek Kaczyńskiego do Wałesy i tego, co o nim mówi? W kraju Wałesa dla Kaczyńskiego, to facet z nizin, który tylko zawodówkę skończył. A na forum UE, to mąż stanu i mędrzec. No i trzeba to zaaprobować. Może milcząco, ale zawsze. Podobna sytuacja z Balcerowiczem.
Już widzę, jak Kaczyński zgrzyta popsutymi zębami ze złości, ale pary z gęby puścić nie może, bo rząd ma inne zdanie. I każde inne wygłoszone przez Kaczyńskiego doprowadziłoby go przed Trybunał Stanu.
Oj ciężko być prezydentem Kaczyńskim bez premiera Kaczyńskiego.

Reklama