Reklama

Odkąd na saksy pojechał poseł Cymański w politycznym słowotwórstwie mamy stag

Odkąd na saksy pojechał poseł Cymański w politycznym słowotwórstwie mamy stagnację i dlatego każdy przejaw twórczy należy pielęgnować, bez względu na autorstwo przejawu. Twórczym przejawem popisał się poseł i szef wszystkich szczebli SLD, Grzegorz Napieralski.

Reklama

Daleko twórczości Napieralskiego do mistrza Cymańskiego, ale przynajmniej się chłopisko stara, pręży i trzeba przyznać, że czerpie z mistrza garściami. Mistrz Cymański uwielbiał do swoich chaotycznych w formie wypowiedzi i pozbawionych treści, że o logice nie warto wspominać, wplatać rozmaite mądrości ludowe. Tak też uczynił Napieralski opisując nowe pomysły władzy na prywatyzację sprzeczną samą w sobie i zmienną w zaledwie dwudniowym odcinku „czasookresowym”.

Mianem „sprzedaży sreber rodowych” określił Napieralski pomysły prywatyzacyjne PO, może i się odrobinę redakcja walnęła powołując się na porzekadła rodowe, bo w tym wypadku mamy chyba do czynienia z maksymami wyższego rzędu, ale wykonanie już całkiem ludowe. Coś takiego jest w tych polskich politykach, że nawet jak jedzą homara, to wyglądają tak jakby pałaszowali grule ze skwarkami i popijali maślanką. Mówi taki Napieralski o srebrach rodowych, a redakcja czuję się tak jakby redakcji „dresik” chciał ożenić bitą ‘beemkę”. I nie mam na to racjonalnego wytłumaczenia, po porostu obraz, dźwięk i chorografia składają się na spektakl: „Wieś śpiewa i tańczy”. A teraz redakcja idzie na jednego.

Reklama