Reklama

Tekst będzie o refleksjach, wielu refleksjach i

Tekst będzie o refleksjach, wielu refleksjach i niekoniecznie powiązanych ze sobą. Korci mnie niesamowicie, ale jeszcze się powstrzymam , by nie napisać o tym jak jeden portal namiętnie nawiedzają informatorzy i cytują media, tudzież konkurencyjne portale, przy czym wcale się nie dodaje, że to oszołomy. Zagryzam język, bo jestem jak ten Czesiek ze wsi, który dostał do spróbowania, od hostessy w Auchan, kawałek krakowskiej podsuszanej na wykałaczce. Stara Czesława zdzieliła łokciem w żebro i potem całą rodziną kupili grillową – też smaczną. Daję sobie spokój, popatrzę i postaram się zrozumieć, tym bardziej, że dopóki bilans jest na plus, nie ma tego złego. Ano właśnie. Jeśli bilans jest na plus, to jest źle, czy dobrze? Powiedzmy, że ktoś sobie zrobił badania, jak Janusz Palikot i wyszło mu, że na rynku warto być „oszołomem”. Jak mu wyszło tak zrobił i przyłożył się do roboty. Mam na myśli tyle, że jest rzetelnym „oszołomem”. Da się coś zarzucić, w sensie praktycznym? Wydaje się, że nie, przynajmniej mnie się tak wydaje. Zostawiam zatem windowanie tych, którym się poszczęściło lub szczęściu dopomogli i przechodzę do… buczenia. Poseł Hofman został zagłuszony jękiem sali, jako jedyny przeszedł przez głosowanie z wyraźnym partyjnym niezadowoleniem. Ciekawe. Przede wszystkim dlatego, że nowe. Jeśli prezes kogoś postawi w partyjnym kącie, czy usadzi na partyjnym stołku, to łapki w górę: za i przeciw. Nawet za posłem Błaszczakiem zagłosowało więcej niż za Hofmanem, bo jak podaje broszura „kolorowa niepodległa i wyborcza”, Hofman dostał 106 głosów. Jasno z tego wynika, że w PiS za największego włazidupa, naturalnie przepraszam za wyrażenie, uchodzi Hofman nie Błaszczak.

Reklama

Uchodzi, ale jednocześnie uszedł i to druga ciekawa rzecz. Powiew demokracji – tak bym to nazwał. Widać, że w PiS prezesa nadal szanują, ale dają mu do zrozumienia, który przyboczny nieco przesadza. Tyle rozumiem z odczytanych przecieków. Nie pytam nawet skąd te przecieki, wiadomo, że z „anonimowego źródła dowiedziała się redakcja.”. W tym samym czasie nastąpiła kontrakcja pana Ziobro i Kurskiego. Nie chcę być nudny, ale ci panowie stracili swoją jedyną szansę i pojechali jak wszyscy, którzy z PiS pofrunęli. Konfrontacja z partią matką i liderem ojcem, nie może przynieść żadnych efektów. Zdaje się, że prawicowe formacje długo będą oporne na wiedzę i narzędzia polityczne. Taki Kwaśniewski nie tylko przełamał obrzydzenie, wsiadając na stopa do Mercedesa Jana Pawła II, ale jeszcze czerpał z tego radość. Jakby nie patrzeć i się nie obruszać, tak właśnie wygląda polityka, Trzeba umieć zabić przeciwnika z uśmiechem na ustach i jeszcze na ekranie robić mu „usta, usta”. Takich umiejętności nie posiada Ziobro i nie posiada też Kaczyński, ale z tym czego nie posiada prezes PiS, da sobie radę z rozłamowcami. Sytuacja po tej stronie sceny politycznej nie byłaby tak tragiczna, gdyby prezes zachciał pokazać potencjał PiS, a uzbierało się tam trochę ludzi, którzy czapkami nakrywają Piterę i innego Nowaka. Wystarczy wsiąść do własnej limuzyny i zapakować najlepszych pasażerów, nawet nie trzeba łapać prestiżowego „stopa”. Żywię nadzieję, że prezes, póki co, robi porządki i tym jest pochłonięty. Jak posprząta pochwali się nową listą – oby.

Skoro tekst już wyszedł jakiś taki o wszystkim i mam nadzieję, że nie o niczym, to pragnę podzielić się jeszcze jednym spostrzeżeniem. Tylko my, na rosnącym w siłę, ale ciągle niszowym Portalu i jeszcze w paru innych miejscach, żyjemy zagadkami i uciszaniem skrzeczącej rzeczywistości. Jak się idzie w gości, choćby po rodzinie, widzi się telewizor i takie sobie wrażenie. Nie szczególnie podnieca Grzegorz Lato, generał „Cze”, a już euro po 4,53, które przeskakuje próg 55% długo liczonego do PKB, żadnego nie robi wrażenia. Plotki się liczą, kto komu coś tam, jak bardzo, dlaczego tak słabo albo jak on tak mógł. Inne światy, zupełnie inne. Świat w tak zwanym „realu” jest coraz bardziej wirtualny, świat wirtualny boleśnie realny. Bóg jedyny wie jak teraz oceniać brak przystosowania. Jak patrzę na realne życie, to widzę, że człowiek w Internecie radzi sobie znacznie lepiej. Pewnie, że trzeba pominąć „zalew chamstwa” i wiele innych „frustracji”. Jednak wiedza sczytana z monitora ma się nijak do interpretacji płynących z ekranu. Kto by pomyślał, że kiedykolwiek to powiem, ale nawet GW, przy całej swojej GW, wygląda wiarygodniej, niż to co się ludziom pokazuje w głównych kanałach. Po refleksjach.

PS Mimo wszystko dziękuję i bardzo proszę o cokolwiek.

Reklama

6 KOMENTARZE