Reklama

Prawie bez echa przeszła przez media informacja o następującej treści: „W odpowiedzi na krytyczny raport ws. biopaliw Komisja Europejska poinformowała, że nie promuje biopaliw produkowanych z upraw zbożowych, które konkurują o grunty z uprawami pod konsumpcję. KE zapowiedziała też 5-procentowy limit udziału takich biopaliw w UE.”

Tyle media.

Reklama


Prawie bez echa przeszła przez media informacja o następującej treści: „W odpowiedzi na krytyczny raport ws. biopaliw Komisja Europejska poinformowała, że nie promuje biopaliw produkowanych z upraw zbożowych, które konkurują o grunty z uprawami pod konsumpcję. KE zapowiedziała też 5-procentowy limit udziału takich biopaliw w UE.”

Tyle media.

Klikanaście lat temu szum wokół biopaliw zrobiło nasze rodzime PSL, które promowało, wspierane przez Unię Europejską uprawy rzepaku i dyrektywy KE i PE o 20% udziale paliw z biokomponentami w państwach UE do2020 r. No bo wiadomo, jak KE coś zaleci to trzeba to traktować jak 11 przykazanie. Co prawda część naukowców krytycznie odniosła się do propozycji sitwy pseudoekologów, feministek i innych postępowych frakcji PE, wskazując, że powszechne stosowanie dodatków w postaci biokomponentów wymagałoby realizacji kilkuletnich badań nad wpływem biopaliw na trwałość silników. Przykład LPG wskazuje, że paliwa inne niż etylina czy olej napędowy wymagają często zmian konstrukcyjnych głowicy, zwłaszcza utwardzania gniazd zaworowych. Podobnie rzecz się ma z CNG. Koncern Veolia (przewozy pasażerskie) zrezygnował po 5 latach badań z kupowania autobusów zasilanych CNG, ze względu na przyspieszone zużywanie się elementów silnika i związany z tym gwałtowny wzrost kosztów eksploatacyjnych (remonty, w tym kapitalne, silników po 4-5 latach eksploatacji autobusów, których okres amortyzacji wynosi z reguły 12-14 lat). To jednak nie przekonało pseudoekologicznych lobbystów w UE, którzy generalnie zawsze mają w dupie wzrost kosztów indywidualnych użytkowników (vide zamiana żarówek z włóknem wolframowym na świetlówki). Krytycy – użytkownicy indywidualni i przedsiębiorcy mogli w odpowiedzi na krytykę usłyszeć, że chcą zniszczyć ziemię i tradycyjnie, że są faszystami.

Tymczasem okazało się po latach, że o ile indywidualnych użytkowników można potraktować z paragrafu poprawność polityczno-ekologiczna, o tyle faktów makroekonomicznych i makroekologicznych nie da się zamieść pod dywan. Przed kilkunastoma laty co bardziej odważni naukowcy, zanim ich spuszczono w niebyt medialny, a niektórych także i naukowy, wskazywali, że hurraekolodzy i w ślad za ich głupimi pomysłami KE i PE szykują nam bombę ekologiczną i problemy żywnościowe. Wzrost popytu, stymulowany przez pieniądze UE na biopaliwa spowoduje karczowanie lasów pod uprawy i przerzucenie się przemysłowych gospodarstw rolnych na bardziej opłacalną i dopłacaną produkcję roślin takich jak rzepak. Ta monokultura w rolnictwie, jak przestrzegano, wywinduje ceny żywności w kosmos. To się stało. I o tym mówi właśnie ów raport. Do tych faktów trzeba dodać jeszcze miliardy eurasów na różnego rodzaju paranaukowe ekspertyzy, promocję dywersyfikacji paliw, koszty zmian w strukturze taboru, zwłaszcza w przedsiębiorstwach użyteczności publicznej w ślad za unijnymi dyrektywami o dywersyfikacji paliw i wyruchanych rolników, którzy wkrótce obudzą się w dupie, ale za to rzepakiem w dłoni. No chyba, że unijni ekolodzy wydadzą dyrektywę, że dzieciom w szkole zamiast szklanki mleka należy podawać wiadro oleju rzepakowego.

Unijne dwulicowe “spece” jak zwykle wycofały się rakiem, bez słowa wyjaśnienia i czarodziejskiego „przepraszamy”. Nic się przecież nie stało. Dla picu obniżyli udział biopaliw do 5%. Równie dobrze mogli do 6 albo do 1%. Uzasadnienie ekologiczne i ekonomiczne takiego rozwiązania byłoby równie dobre. Oczywiście oczekiwania, że komuś otworzą się oczy na całą resztę pseudoekologicznej polityki, zwłaszcza dotyczącej wpływu emisji CO2 wytwarzanego przez przemysł na ocieplenie klimatu, jest póki co mrzonką.

Na fali ekologicznego kretynizmu nasi dzielni polscy specjaliści ustanowili normę hałasu tak wyśrubowaną, że ekrany akustyczne pojawiają się już nie tylko przy autostradach i drogach ekspresowych, ale także na podrzędnych odcinkach dróg krajowych. To kolejny przykład jak działa w Polsce lobbing. I przykład na to, że ekologia w Polsce to nie żadna tam ochrona żabek, motylków i kwiatków. To kasa, w której najmniejszą jednostką rozrachunkową jest 1 mln zł.

Biopaliwa i polskie ekrany akustyczne to wycinek histerii ekologicznej, która nie potrzebuje naukowych uzasadnień, tylko bazuje na zamykaniu mordy wszystkim sceptykom. To mikro wycinek, który pokazuje jaką kasę można zrobić na wrzawie wokół CO2.

Reklama

10 KOMENTARZE

  1. wiatraki – wont!
    Te swołocze lobbystyczne wszystkie swoje brednie odwołują cichcem.
    Tak samo było gdy udowodniono, że freon nie ma żadnego wpływu na dziury ozonowe.
    P.S. Już od 10 lat było jasne iż traktory uprawiające rzepak żrą więcej paliwa niż można go otrzymać z obrabianego przez nie rzepaku.
    Jeszcze dwa lata temu produkcja ogniw słonecznych zużywała więcej energii niż można jej było uzyskać przez cały (krótki) czas życia ogniwa.
    Wszystkie argumenty jak kamień w wodę, szmal z łapówek od koncernów przesłonił oczy unijnym politykom.

  2. wiatraki – wont!
    Te swołocze lobbystyczne wszystkie swoje brednie odwołują cichcem.
    Tak samo było gdy udowodniono, że freon nie ma żadnego wpływu na dziury ozonowe.
    P.S. Już od 10 lat było jasne iż traktory uprawiające rzepak żrą więcej paliwa niż można go otrzymać z obrabianego przez nie rzepaku.
    Jeszcze dwa lata temu produkcja ogniw słonecznych zużywała więcej energii niż można jej było uzyskać przez cały (krótki) czas życia ogniwa.
    Wszystkie argumenty jak kamień w wodę, szmal z łapówek od koncernów przesłonił oczy unijnym politykom.

  3. Żarówki
    Mam nadzieję, że z “pomysłu” wycofania zwykłych żarówek się wycofają. Tutaj jest ciekawy wpis na ten temat: http://frycz.pl.salon24.pl/144326,swietlowka-kompaktowa-czyli-my-ekofrajerzy z którym co prawda nie zgadzam się tak do końca sam po części będąc użytkownikiem takich żarówek.
    Konsument-zakupowicz powinien mieć wybór, a poza tym żarówka energooszczędna byłaby bardziej ekologiczna, gdyby była możliwość wymiany samej świetlówki.

      • taki bajer do ozdóbek
        Nowoczesne świetlówki z zapłonem elektronicznym już nie migają. Faktycznie, LEDy dają lepszą barwę światła niż świetlówki, ale oprawy ledowe o świetle naprawdę białym zawierają zwykle 6 żródeł o różnym odcieniu bieli tak aby w sumie uzyskać dobrą biel. Tyle, że wówczas są piekielnie drogie. W dodatku LEDY dużej mocy (powyżej 1Wat) mocno się grzeją, a ich sprawność i jasność szybko spada z czasem. Ślepa uliczka. Idealne źrodło światła do kolorowych bajerów. Widziałem sale doskonale oświetlone ledami, ale koszt takiej instalacji nigdy się nie zwróci.

        • I tak i nie 😉
          Świetlówki zwykłe (nie kompaktowe) mrugają z częstotliwością 25/50Hz.
          Kompaktowe mają w środku przetwornicę podejrzewam 100 kHz albo coś koło tego, dlatego nie mrugają (nie jesteśmy w stanie zaobserwować).
          Faktycznie świetlówka zwykła czy kompaktowa ma nierówne spektrum (barwa światła nie będzie idealna), które np. akwaryści wyrównują dodając mały halogen, albo zwykłą żarówkę (jak jeszcze mają…)
          Świetlówki kompaktowe też się grzeją ale mniej niż zwykłe żarówki; mają większą sprawność, więcej prądu idzie w światło niż w grzanie.
          W zepsutej świetlówce kompaktowej prawie zawsze elektronika pozostaje sprawna a przepala się żarnik na jednym końcu (tym zaczernionym). Rozbierałem, sprawdzałem…
          Samą świetlówkę (kompaktową i zwykłą) z przepalonym żarnikiem można jeszcze wykorzystać; potrzebny jest układ elektroniczny do zapłonu na zimno, który w momencie zapłonu podaje wyższe napięcie na rurę niż w układzie normalnym (czy to z konwencjonalnym zapłonnikiem czy w świetlówce kompaktowej). Można znaleźć na sieci schematy takich układów (widziałem kiedyś w Radioelektroniku).
          W tym poprzednim moim komentarzu pod tamtym linkiem piszą, że podłączyli zwykłą prostą świetlówkę do elektroniki ze świetlówki  kompaktowej i to zadziałało. Powinno mieć większą sprawność niż układ z konwencjonalnym zapłonnikiem.
          LEDy… mam kupione 2 lata temu LEDy 2,5W (zwykłe, nie z diodami Power LED). Nie grzeją się (może lekko ciepłe). Za to kupiony tani LED 3,5 W (także zwykłe diody LED) grzał się niestety. Podobno grzeją się także te lepsze LEDy właśnie z diodami Power LED. W takim zwykłym LEDzie jest 30-80 świecących diod. W tych lepszych LED-ach z Power LED, diod jest tylko kilka. Świecą zimną albo ciepłą bielą. Ciepły biały jest trochę zimniejszy od światła ze świetlówki kompaktowej. Sam biały LED może składać się wewnątrz z kilku świecących kolorów (RGB jak w telewizji czy monitorze), które dają biały kolor, albo LED świecący na biało czy w ultrafiolecie "wytwarza" biały kolor poprzez luminofor. Przypuszczam z zasadzy działania LED, że również ma nierównomierne widmo i dlatego biel też nie będzie idealna (ale chyba trochę lepsza niż ze świetlówki).
          Jak ktoś chce idealne białe światło to tu podobno żarówki halogenowe najlepiej się nadają do tego celu.
          W sumie to z tymi świetlówkami kompaktowymi bilans mógby się poprawić, gdyby elektronika z takiej świetlówki znajdowała się w oprawie, a po uszkodzeniu wymiana dotyczyła by tylko upalonej rury.
          Od strony toksyczności produkcja LEDów generuje więcej szkodliwych substancji niż w przypadku świetlówek (pary rtęci). Tyle, że później łatwiej uwolnić chemię ze świetlówki niż z LEDa…
          Generalnie jestem, za tym aby żarówki zwykłe wróciły, ale w wersji "przewoltowanej" 5 razy bardziej trwałe niż do tej pory. Do użycia tam gdzie niecelowe jest wkręcanie kompaktów a LEDy są zbyt drogie.

  4. Żarówki
    Mam nadzieję, że z “pomysłu” wycofania zwykłych żarówek się wycofają. Tutaj jest ciekawy wpis na ten temat: http://frycz.pl.salon24.pl/144326,swietlowka-kompaktowa-czyli-my-ekofrajerzy z którym co prawda nie zgadzam się tak do końca sam po części będąc użytkownikiem takich żarówek.
    Konsument-zakupowicz powinien mieć wybór, a poza tym żarówka energooszczędna byłaby bardziej ekologiczna, gdyby była możliwość wymiany samej świetlówki.

      • taki bajer do ozdóbek
        Nowoczesne świetlówki z zapłonem elektronicznym już nie migają. Faktycznie, LEDy dają lepszą barwę światła niż świetlówki, ale oprawy ledowe o świetle naprawdę białym zawierają zwykle 6 żródeł o różnym odcieniu bieli tak aby w sumie uzyskać dobrą biel. Tyle, że wówczas są piekielnie drogie. W dodatku LEDY dużej mocy (powyżej 1Wat) mocno się grzeją, a ich sprawność i jasność szybko spada z czasem. Ślepa uliczka. Idealne źrodło światła do kolorowych bajerów. Widziałem sale doskonale oświetlone ledami, ale koszt takiej instalacji nigdy się nie zwróci.

        • I tak i nie 😉
          Świetlówki zwykłe (nie kompaktowe) mrugają z częstotliwością 25/50Hz.
          Kompaktowe mają w środku przetwornicę podejrzewam 100 kHz albo coś koło tego, dlatego nie mrugają (nie jesteśmy w stanie zaobserwować).
          Faktycznie świetlówka zwykła czy kompaktowa ma nierówne spektrum (barwa światła nie będzie idealna), które np. akwaryści wyrównują dodając mały halogen, albo zwykłą żarówkę (jak jeszcze mają…)
          Świetlówki kompaktowe też się grzeją ale mniej niż zwykłe żarówki; mają większą sprawność, więcej prądu idzie w światło niż w grzanie.
          W zepsutej świetlówce kompaktowej prawie zawsze elektronika pozostaje sprawna a przepala się żarnik na jednym końcu (tym zaczernionym). Rozbierałem, sprawdzałem…
          Samą świetlówkę (kompaktową i zwykłą) z przepalonym żarnikiem można jeszcze wykorzystać; potrzebny jest układ elektroniczny do zapłonu na zimno, który w momencie zapłonu podaje wyższe napięcie na rurę niż w układzie normalnym (czy to z konwencjonalnym zapłonnikiem czy w świetlówce kompaktowej). Można znaleźć na sieci schematy takich układów (widziałem kiedyś w Radioelektroniku).
          W tym poprzednim moim komentarzu pod tamtym linkiem piszą, że podłączyli zwykłą prostą świetlówkę do elektroniki ze świetlówki  kompaktowej i to zadziałało. Powinno mieć większą sprawność niż układ z konwencjonalnym zapłonnikiem.
          LEDy… mam kupione 2 lata temu LEDy 2,5W (zwykłe, nie z diodami Power LED). Nie grzeją się (może lekko ciepłe). Za to kupiony tani LED 3,5 W (także zwykłe diody LED) grzał się niestety. Podobno grzeją się także te lepsze LEDy właśnie z diodami Power LED. W takim zwykłym LEDzie jest 30-80 świecących diod. W tych lepszych LED-ach z Power LED, diod jest tylko kilka. Świecą zimną albo ciepłą bielą. Ciepły biały jest trochę zimniejszy od światła ze świetlówki kompaktowej. Sam biały LED może składać się wewnątrz z kilku świecących kolorów (RGB jak w telewizji czy monitorze), które dają biały kolor, albo LED świecący na biało czy w ultrafiolecie "wytwarza" biały kolor poprzez luminofor. Przypuszczam z zasadzy działania LED, że również ma nierównomierne widmo i dlatego biel też nie będzie idealna (ale chyba trochę lepsza niż ze świetlówki).
          Jak ktoś chce idealne białe światło to tu podobno żarówki halogenowe najlepiej się nadają do tego celu.
          W sumie to z tymi świetlówkami kompaktowymi bilans mógby się poprawić, gdyby elektronika z takiej świetlówki znajdowała się w oprawie, a po uszkodzeniu wymiana dotyczyła by tylko upalonej rury.
          Od strony toksyczności produkcja LEDów generuje więcej szkodliwych substancji niż w przypadku świetlówek (pary rtęci). Tyle, że później łatwiej uwolnić chemię ze świetlówki niż z LEDa…
          Generalnie jestem, za tym aby żarówki zwykłe wróciły, ale w wersji "przewoltowanej" 5 razy bardziej trwałe niż do tej pory. Do użycia tam gdzie niecelowe jest wkręcanie kompaktów a LEDy są zbyt drogie.