Reklama

Nie bójcie się wrażliwe latorośle
Głosu upragnionej przyszłości
Tam szczęście króluje wyniośle
Tam miłość żyje bez zazdrości

Idźcie żwawo dziatki płochliwe
Aby zaznać cudu spełnienia
Tam czeka złote miasto cierpliwie
Tam jasność z blaskiem się zamienia

Reklama

Dajcie świadectwo do metamorfozy
Obłudnego świata wstępnego pokolenia
W nim starość jest kwiatem tuberozy

Nie bójcie się wrażliwe latorośle
Głosu upragnionej przyszłości
Tam szczęście króluje wyniośle
Tam miłość żyje bez zazdrości

Idźcie żwawo dziatki płochliwe
Aby zaznać cudu spełnienia
Tam czeka złote miasto cierpliwie
Tam jasność z blaskiem się zamienia

Dajcie świadectwo do metamorfozy
Obłudnego świata wstępnego pokolenia
W nim starość jest kwiatem tuberozy
W nim nie było aktu przeistoczenia

Odrzućcie bagaż bezużytecznych
Doświadczeń wypaczonych wiekiem
One wiążą wolność niebezpiecznie
One gardzą wolnym człowiekiem…

…Gasły uliczne lampy mrugając
W ostatecznej agonii światła
Niebo osnuwała czarna i oleista
Ciecz która pożerała gwiazdy – jakby
Zapadły się w niezgłębionej czeluści
W gardziel potwora –
Piękno ukazało się w swojej
Nadzwyczajnej postaci

Monumentalne miasto emanowało
Mimo to skromną estetyką – unosiły się
Opary cichego grzechu
Grzechu balansującego między
Absolutem a atrakcyjnością
Gzymsy pałacu nie chroniły przed opadami
Mury nie chroniły przed napływem
Pielgrzymów – bramy były zawsze
Otwarte

Gładził delikatnie kruche szkło
Wypełnione słodkim winem
W kominku strzelały iskrami
Polana trawione przez ciepłe płomienie
Które odbijały się czerwienią
Na marmurowych posadzkach
Gospodarz – uszczęśliwiony błogą chwilą –
Rzekł miękkim i zapraszającym barytonem:

Nie bójce się delikatne latorośle
Głosu wymarzonej przyszłości
Tu cierpienie króluje radośnie
Tu nie zaznasz żadnej miłości.

Reklama