Reklama

Antoni Dudek zgadza się z Ludwikiem Dornem, a ja zgad

Antoni Dudek zgadza się z Ludwikiem Dornem, a ja zgadzam się z Antonim Dudkiem, chociaż nie do końca. Dorn powiedział, że po dwóch latach od katastrofy smoleńskiej na pewno wiemy tyle, że niczego nie wiemy na pewno. Zgadzam się, jeśli „wszystko” rozumieć dosłownie, bo wszystkim byłby udokumentowany prawdziwy przebieg katastrofy i nic podobnego nie mamy. Natomiast nie zgadzam się, że w poszczególnych elementach i etapach tej katastrofy, czegoś nie wiemy na pewno. Wiemy sporo i wiemy na pewno. Pierwsze dezinformacje, jakie były rozprowadzane już od pierwszych minut, zostały zweryfikowane jako kłamstwa. Najpierw odstrzelono kłamstwo o czterokrotnym podchodzeniu do lądowania, potem kłamstwo o jednokrotnym lądowaniu na siłę, następnie kłamstwo o awanturze na Okęciu, za nim kłamstwo o obecności pijanego generała w kabinie pilotów. Nie żyje już kłamstwo o „debeściakach”, „on mnie zabije”, a wraz z nim padło kłamstwo o niewyobrażalnych naciskach, dziś o „naciskach” nie mówi się prawie wcale. Ze wszystkich kłamstw zasadniczych, składających się na dezinformację, przetrwała brzoza, ale też już ledwie zipie. Niebagatelnym wysiłkiem wielu ludzi zniesiono wiele kłamstw, zatem coś wiemy na pewno i to coś ma bardzo duże znaczenie. Niestety i pomimo wszystko Dornowi trzeba przyznać rację, odpowiedzi na główne pytanie nadal nie ma, nawet na wiele więcej niż główne pytanie, ciągle nie ma odpowiedzi. Mój stosunek do Smoleńska, po dwóch latach zmienił się radykalnie, od zwykłego bałaganu, do silnych podejrzeń o działania celowe. Niemniej dziś nie dałbym głowy, że zamach był na pewno, takiego komfortu nie mam. Podejrzenia spokoju nie dają, wiele poszlak prowadzi w tę stronę, ale to wszystko jest tylko i wyłącznie spekulacją. Gdybym miał odegrać rolę hollywoodzkiego sapera i wybierać między dwoma kabelkami w walizce z trotylem, to przeciąłbym czerwony. Tak mi podpowiada intuicja i jakieś strzępy wiedzy, które ludzie, a wśród nich coraz więcej fachowców usiłuje złożyć w logiczną całość.

Reklama

Jeśli nie miałbym wyboru, najbardziej prawdopodobną tezą wydaje mi się zamach, ale z pełnym spokojem i przekonaniem oraz wiedzą jaką posiadam, głowy bym za to nie dał. Myślę bardzo podobnie jak Pani Merta, jestem więcej niż przekonany, że ta katastrofa jest „dziełem” Rosji, ale nie mam pewności, czy działali świadomie, z planem, czy była to sekwencja zdarzeń, która w założeniu miała utrudnić lot, a w konsekwencji skończyła się tragicznie. Na pewno wiemy niejedno i ciągle nie wiemy na jak było. Prócz ustalania prawdy związanej z katastrofą, często prowadzone są klasycznie głupie dyskusje: rozmawiać czy w ogóle o Smoleńsku mówić. Stare sztuczki i konsekwentna bezmyślność, tymczasem strzelanie zgranym ślepakiem: „zostawmy historię, idźmy w przyszłość” jest dylematem sztubackim. Do żadnej przyszłości nie dojdziemy, bez wyjaśnienia przyczyn katastrofy i tego wszystkiego co się po katastrofie działo. Jeśli chce się być czystym, to trzeba myć nie tylko ręce i nogi, ale trzeba się szorować o stóp do głów. W Polsce nie nastąpi żadna przyszłość, żadna radykalna zmiana, jeśli krok po kroku nie zostaną zdefiniowane całe serie katastrof „państwa” polskiego, wokół tej tragedii nawarstwionych.

Nieważne ile wiemy, ważne, żeby się dowiadywać coraz więcej, ważne, żeby się nie dać ogłupić frazesami, ważne, żeby nie szukać sztucznych dylematów. Te dwa lata zmieniło moje myślenie w wielu obszarach, zdecydowanie więcej jest we mnie wątpliwości, niż pewności. Zdecydowanie krytyczniej patrzę na świat, nie tylko na Polskę. Pewne procesy stały się dla mnie jasne, wyłożone jak na dłoni, nawet te najbardziej skrywane i kamuflowane. Żyjemy w świecie, który się nauczył estetycznie faulować i bezlitośnie ogrywać patałachów. Dramat Polski polega na tym, że tu się nie trenuje nowej światowej dyscypliny, tu się pomaga ogrywać samych siebie, tu się wiecznie strzela samobóje, a faule są komentowane jako „najlepsze stosunki”. Widzę więcej niż jedną katastrofę smoleńską, widzę masakrę niemal w każdym fragmencie funkcjonowania państwa, czy też braku funkcjonowania. Od najprostszych procedur, przez dyplomację, organizację, służby, aż po myślenie całościowe o sprawnej strukturze. Nie będzie przyszłości, myślenia o gospodarce, nauce i tak dalej, jeśli Smoleńsk zostanie zamieciony pod linoleum.

Reklama

30 KOMENTARZE

  1. Być może jestem putinofobem
    Być może jestem putinofobem ale dla mnie istnieje tylko jedno pytanie. No może dwa. Czy Tusk wiedział o zamachu? A jeśli nie wiedział (co jest bardziej prawdopodobne bo po co Putin miałby wtajemniczać taką płotkę jak Tusk w swoje plany) to jakie haki ma na Tuska Putin że prowadzi go na takiej krótkiej smyczy? Jestem jeszcze młody i mam nadzieję że dożyję dnia gdy nawet tvn i gw nie będą miały wyboru i podadzą informacje o prawdziwych przyczynach tej katastrofy.

  2. Być może jestem putinofobem
    Być może jestem putinofobem ale dla mnie istnieje tylko jedno pytanie. No może dwa. Czy Tusk wiedział o zamachu? A jeśli nie wiedział (co jest bardziej prawdopodobne bo po co Putin miałby wtajemniczać taką płotkę jak Tusk w swoje plany) to jakie haki ma na Tuska Putin że prowadzi go na takiej krótkiej smyczy? Jestem jeszcze młody i mam nadzieję że dożyję dnia gdy nawet tvn i gw nie będą miały wyboru i podadzą informacje o prawdziwych przyczynach tej katastrofy.

  3. Być może jestem putinofobem
    Być może jestem putinofobem ale dla mnie istnieje tylko jedno pytanie. No może dwa. Czy Tusk wiedział o zamachu? A jeśli nie wiedział (co jest bardziej prawdopodobne bo po co Putin miałby wtajemniczać taką płotkę jak Tusk w swoje plany) to jakie haki ma na Tuska Putin że prowadzi go na takiej krótkiej smyczy? Jestem jeszcze młody i mam nadzieję że dożyję dnia gdy nawet tvn i gw nie będą miały wyboru i podadzą informacje o prawdziwych przyczynach tej katastrofy.

  4. Szczery prawicowiec narodowy
    Szczery prawicowiec narodowy jest w łatwej sytuacji – stawia sobie pytanie: jaki wariant katastrofy jest dla nas lepszy?
    Stąd płynie oczywista odpowiedź: lepszy jest wariant zamachowy, i trzymajmy się go rękami i nogami.
    Natomiast lud drapie się po głowie i chce wybrać hipotezę grożącą najmniejszym obciachem w razie jej zniweczenia.
    Tutaj samoczynna katastrofa pasuje lepiej, bo jeśli okaże się że jednak był zamach, porażkę można będzie ponieść w bardzo licznym towarzystwie, nie będzie obciachu lecz godne poczucie bycia niecnie oszukanym.
    Władza i naród zjednoczą się wówczas w miłym poczuciu krzywdy.
    Pojawią się głosy, że nie warto szukać winnych, to system radziecki był winny, ale jego ludzie chcieli dobrze, więc wystarczy jeśli przeproszą ładnie.
    Można też szukać prawdy na własną rękę, ale w takim przypadku poza wnioskiem, iż coś tu śmierdzi nic lepszego niema.

    • Lud już dygocze zębami przed drenażem
      dlatego jest niezwykle szczęśliwy, że ma do dyspozycji błąd pilotów lub niewiadome fluktuacje między brzozą a skrzydłem, jest szczęśliwy, że może się jeszcze połudzić, młodzi, że będą mieli bryki jak w reklamach, domy jak w filmach, starzy, że ich dotychczasowe drapanie pazurami nie poszło na marne;
      już nie chodzi o obciach, a o poczucie bezpieczeństwa;
      Trzeba mówić o zamachu smoleńskim m.in. z tego powodu, że propaganda wywlecze to jako wersje oficjalną w najmniej odpowiednim momencie, korzystnym dla beneficjentów propagandy.

  5. Szczery prawicowiec narodowy
    Szczery prawicowiec narodowy jest w łatwej sytuacji – stawia sobie pytanie: jaki wariant katastrofy jest dla nas lepszy?
    Stąd płynie oczywista odpowiedź: lepszy jest wariant zamachowy, i trzymajmy się go rękami i nogami.
    Natomiast lud drapie się po głowie i chce wybrać hipotezę grożącą najmniejszym obciachem w razie jej zniweczenia.
    Tutaj samoczynna katastrofa pasuje lepiej, bo jeśli okaże się że jednak był zamach, porażkę można będzie ponieść w bardzo licznym towarzystwie, nie będzie obciachu lecz godne poczucie bycia niecnie oszukanym.
    Władza i naród zjednoczą się wówczas w miłym poczuciu krzywdy.
    Pojawią się głosy, że nie warto szukać winnych, to system radziecki był winny, ale jego ludzie chcieli dobrze, więc wystarczy jeśli przeproszą ładnie.
    Można też szukać prawdy na własną rękę, ale w takim przypadku poza wnioskiem, iż coś tu śmierdzi nic lepszego niema.

    • Lud już dygocze zębami przed drenażem
      dlatego jest niezwykle szczęśliwy, że ma do dyspozycji błąd pilotów lub niewiadome fluktuacje między brzozą a skrzydłem, jest szczęśliwy, że może się jeszcze połudzić, młodzi, że będą mieli bryki jak w reklamach, domy jak w filmach, starzy, że ich dotychczasowe drapanie pazurami nie poszło na marne;
      już nie chodzi o obciach, a o poczucie bezpieczeństwa;
      Trzeba mówić o zamachu smoleńskim m.in. z tego powodu, że propaganda wywlecze to jako wersje oficjalną w najmniej odpowiednim momencie, korzystnym dla beneficjentów propagandy.

  6. Szczery prawicowiec narodowy
    Szczery prawicowiec narodowy jest w łatwej sytuacji – stawia sobie pytanie: jaki wariant katastrofy jest dla nas lepszy?
    Stąd płynie oczywista odpowiedź: lepszy jest wariant zamachowy, i trzymajmy się go rękami i nogami.
    Natomiast lud drapie się po głowie i chce wybrać hipotezę grożącą najmniejszym obciachem w razie jej zniweczenia.
    Tutaj samoczynna katastrofa pasuje lepiej, bo jeśli okaże się że jednak był zamach, porażkę można będzie ponieść w bardzo licznym towarzystwie, nie będzie obciachu lecz godne poczucie bycia niecnie oszukanym.
    Władza i naród zjednoczą się wówczas w miłym poczuciu krzywdy.
    Pojawią się głosy, że nie warto szukać winnych, to system radziecki był winny, ale jego ludzie chcieli dobrze, więc wystarczy jeśli przeproszą ładnie.
    Można też szukać prawdy na własną rękę, ale w takim przypadku poza wnioskiem, iż coś tu śmierdzi nic lepszego niema.

    • Lud już dygocze zębami przed drenażem
      dlatego jest niezwykle szczęśliwy, że ma do dyspozycji błąd pilotów lub niewiadome fluktuacje między brzozą a skrzydłem, jest szczęśliwy, że może się jeszcze połudzić, młodzi, że będą mieli bryki jak w reklamach, domy jak w filmach, starzy, że ich dotychczasowe drapanie pazurami nie poszło na marne;
      już nie chodzi o obciach, a o poczucie bezpieczeństwa;
      Trzeba mówić o zamachu smoleńskim m.in. z tego powodu, że propaganda wywlecze to jako wersje oficjalną w najmniej odpowiednim momencie, korzystnym dla beneficjentów propagandy.

  7. Większość z tych, którzy
    Większość z tych, którzy dzisiaj idą w zaparte i jeszcze twierdzą, że Błasik przyszedł i przyniósł kategoryczny rozkaz prezydenta: lądować za wszelką cenę, a są tacy i mogę ich pokazać swoim paluchem, nigdy nie zmienią zdania. Dobrze ten mechanizm opisuje Miłosz w książce “Umysł zniewolony”. Oni nie przyznają się do błędu, bo to jest nie do pojęcia dla nich, że się mylili. wstyd, siara, żenada…. Lepiej tkwić w błędzie. Oni szczerze wierzą w swoją wersję rzeczywistości. I nie ważny jest cudzy los, złamane życie czy wpędzanie kraju w nędzę: Rząd wie lepiej, a oni go popierają. Tusk jest ewidentnym przykładem tego, jeszcze do niczego się nie przyznał. Woli iść w zaparte wbrew oczywistym dowodom. No bo jak to, on przecież powiedział już co o tym myśli, a reszta ma przyjąć jego punkt widzenia. W nomenklaturze PO nazywa się to społeczna konsultacja, czyli przyjęcie przez te ciemne masy tuskowego punktu widzenia.

  8. Większość z tych, którzy
    Większość z tych, którzy dzisiaj idą w zaparte i jeszcze twierdzą, że Błasik przyszedł i przyniósł kategoryczny rozkaz prezydenta: lądować za wszelką cenę, a są tacy i mogę ich pokazać swoim paluchem, nigdy nie zmienią zdania. Dobrze ten mechanizm opisuje Miłosz w książce “Umysł zniewolony”. Oni nie przyznają się do błędu, bo to jest nie do pojęcia dla nich, że się mylili. wstyd, siara, żenada…. Lepiej tkwić w błędzie. Oni szczerze wierzą w swoją wersję rzeczywistości. I nie ważny jest cudzy los, złamane życie czy wpędzanie kraju w nędzę: Rząd wie lepiej, a oni go popierają. Tusk jest ewidentnym przykładem tego, jeszcze do niczego się nie przyznał. Woli iść w zaparte wbrew oczywistym dowodom. No bo jak to, on przecież powiedział już co o tym myśli, a reszta ma przyjąć jego punkt widzenia. W nomenklaturze PO nazywa się to społeczna konsultacja, czyli przyjęcie przez te ciemne masy tuskowego punktu widzenia.

  9. Większość z tych, którzy
    Większość z tych, którzy dzisiaj idą w zaparte i jeszcze twierdzą, że Błasik przyszedł i przyniósł kategoryczny rozkaz prezydenta: lądować za wszelką cenę, a są tacy i mogę ich pokazać swoim paluchem, nigdy nie zmienią zdania. Dobrze ten mechanizm opisuje Miłosz w książce “Umysł zniewolony”. Oni nie przyznają się do błędu, bo to jest nie do pojęcia dla nich, że się mylili. wstyd, siara, żenada…. Lepiej tkwić w błędzie. Oni szczerze wierzą w swoją wersję rzeczywistości. I nie ważny jest cudzy los, złamane życie czy wpędzanie kraju w nędzę: Rząd wie lepiej, a oni go popierają. Tusk jest ewidentnym przykładem tego, jeszcze do niczego się nie przyznał. Woli iść w zaparte wbrew oczywistym dowodom. No bo jak to, on przecież powiedział już co o tym myśli, a reszta ma przyjąć jego punkt widzenia. W nomenklaturze PO nazywa się to społeczna konsultacja, czyli przyjęcie przez te ciemne masy tuskowego punktu widzenia.

  10. Zgodzę się, ale nie do końca
    Niesłusznie krytyków Tuska i całego nie-rzadu, wrzuca się do szuflady zwolenników Kaczyńskiego. Świat w tym przypadku nie jest dwubiegunowy czy też czarno-biały. Ja krytykuję ekipę rządząca, ale nie jestem bezkrytycznym kaczystą. Tam też dostrzegam wady, ale ich wady nie mają takiego wpływu na moje dzisiejsze życie jak niedociągnięcia, a właściwie same braki rady ministrów z premierem na czele. Tusk nie powinien się bulwersować na krytykę. Jeżeli ktoś wchodzi na świecznik musi się liczyć że wszyscy go obserwują i wytykają błędy, zwłaszcza że za jego błędy płacimy wszyscy. Ale krytyka ekipy tuskowej nie powinna być uważana za równoważą z poparciem dla Kaczyńskiego.

  11. Zgodzę się, ale nie do końca
    Niesłusznie krytyków Tuska i całego nie-rzadu, wrzuca się do szuflady zwolenników Kaczyńskiego. Świat w tym przypadku nie jest dwubiegunowy czy też czarno-biały. Ja krytykuję ekipę rządząca, ale nie jestem bezkrytycznym kaczystą. Tam też dostrzegam wady, ale ich wady nie mają takiego wpływu na moje dzisiejsze życie jak niedociągnięcia, a właściwie same braki rady ministrów z premierem na czele. Tusk nie powinien się bulwersować na krytykę. Jeżeli ktoś wchodzi na świecznik musi się liczyć że wszyscy go obserwują i wytykają błędy, zwłaszcza że za jego błędy płacimy wszyscy. Ale krytyka ekipy tuskowej nie powinna być uważana za równoważą z poparciem dla Kaczyńskiego.

  12. Zgodzę się, ale nie do końca
    Niesłusznie krytyków Tuska i całego nie-rzadu, wrzuca się do szuflady zwolenników Kaczyńskiego. Świat w tym przypadku nie jest dwubiegunowy czy też czarno-biały. Ja krytykuję ekipę rządząca, ale nie jestem bezkrytycznym kaczystą. Tam też dostrzegam wady, ale ich wady nie mają takiego wpływu na moje dzisiejsze życie jak niedociągnięcia, a właściwie same braki rady ministrów z premierem na czele. Tusk nie powinien się bulwersować na krytykę. Jeżeli ktoś wchodzi na świecznik musi się liczyć że wszyscy go obserwują i wytykają błędy, zwłaszcza że za jego błędy płacimy wszyscy. Ale krytyka ekipy tuskowej nie powinna być uważana za równoważą z poparciem dla Kaczyńskiego.

  13. Żeby było jasne
    jestem całym sercem z tymi imprezowiczami. Jednak naiwna wiara środowiska pisowskiego w Amerykę jest żałosna, zgadzam się z poglądem, że zamach jest pokłosiem decyzji podjętych nieco wcześniej. W dyplomacji nie zdarzają się aż takie przypadki, że prezydent kraju sojuszniczego 17 września (w 70 rocznicę wkroczenia czerwonych na tereny Polski) ogłasza definitywne wycofanie się z projektu tarczy antyrakietowej – de facto ogłosił światu: róbta co chceta z tymi ziemiami, my się nie wtrącamy, interesy mamy bardziej na południe; Ni stąd ni zowąd mamy “rewolucję” w świecie arabskim, głowę Kadafiego, wojnę domową w Syrii (sojusznik Iranu) itp.
    Zamach został dokonany również w celach edukacyjnych, poza innymi celami, które możemy nigdy nie poznać.

  14. Żeby było jasne
    jestem całym sercem z tymi imprezowiczami. Jednak naiwna wiara środowiska pisowskiego w Amerykę jest żałosna, zgadzam się z poglądem, że zamach jest pokłosiem decyzji podjętych nieco wcześniej. W dyplomacji nie zdarzają się aż takie przypadki, że prezydent kraju sojuszniczego 17 września (w 70 rocznicę wkroczenia czerwonych na tereny Polski) ogłasza definitywne wycofanie się z projektu tarczy antyrakietowej – de facto ogłosił światu: róbta co chceta z tymi ziemiami, my się nie wtrącamy, interesy mamy bardziej na południe; Ni stąd ni zowąd mamy “rewolucję” w świecie arabskim, głowę Kadafiego, wojnę domową w Syrii (sojusznik Iranu) itp.
    Zamach został dokonany również w celach edukacyjnych, poza innymi celami, które możemy nigdy nie poznać.

  15. Żeby było jasne
    jestem całym sercem z tymi imprezowiczami. Jednak naiwna wiara środowiska pisowskiego w Amerykę jest żałosna, zgadzam się z poglądem, że zamach jest pokłosiem decyzji podjętych nieco wcześniej. W dyplomacji nie zdarzają się aż takie przypadki, że prezydent kraju sojuszniczego 17 września (w 70 rocznicę wkroczenia czerwonych na tereny Polski) ogłasza definitywne wycofanie się z projektu tarczy antyrakietowej – de facto ogłosił światu: róbta co chceta z tymi ziemiami, my się nie wtrącamy, interesy mamy bardziej na południe; Ni stąd ni zowąd mamy “rewolucję” w świecie arabskim, głowę Kadafiego, wojnę domową w Syrii (sojusznik Iranu) itp.
    Zamach został dokonany również w celach edukacyjnych, poza innymi celami, które możemy nigdy nie poznać.

  16. Sprawa nie jest rozstrzygnięta
    za pół roku nikt nie będzie się pytał czy to zamach, czy nie (może Tomasz Lis, ale on jest w ogóle dziwny) tylko kto przyłożył do tego rękę ze strony polskiej, mam taką nadzieję (a wiadomo, jest głupia), w innym przypadku pozostanie dywagowanie po latach, czy ruscy mogli wejść do Polski, czy nie mogli, a Jaruzelski (czy inny Tusk) będzie spał snem spokojnego

  17. Sprawa nie jest rozstrzygnięta
    za pół roku nikt nie będzie się pytał czy to zamach, czy nie (może Tomasz Lis, ale on jest w ogóle dziwny) tylko kto przyłożył do tego rękę ze strony polskiej, mam taką nadzieję (a wiadomo, jest głupia), w innym przypadku pozostanie dywagowanie po latach, czy ruscy mogli wejść do Polski, czy nie mogli, a Jaruzelski (czy inny Tusk) będzie spał snem spokojnego

  18. Sprawa nie jest rozstrzygnięta
    za pół roku nikt nie będzie się pytał czy to zamach, czy nie (może Tomasz Lis, ale on jest w ogóle dziwny) tylko kto przyłożył do tego rękę ze strony polskiej, mam taką nadzieję (a wiadomo, jest głupia), w innym przypadku pozostanie dywagowanie po latach, czy ruscy mogli wejść do Polski, czy nie mogli, a Jaruzelski (czy inny Tusk) będzie spał snem spokojnego