Reklama

Nie milkną echa i jęki protestujących stoczniowców, których oddz

Nie milkną echa i jęki protestujących stoczniowców, których oddziały prewencji opieprzyły gazem.

Reklama

Ranni związkowcy najpierw postanowili zrobić obdukcję, by zaskarżyć państwo polskie do sądu państwa polskiego, potem zaczęli się tłumaczyć z oskarżeń wobec nich samych. Jakie szarpanie płotków? „Letko” potrząsaliśmy płotkami, tylko troszeczkę i ta agresja policji jest niewytłumaczalna. Związkowcy nie zabrali głosu w sprawie siły podpalania opon i kukieł.

Nie potrafili udzielić odpowiedzi z jaką siłą jednego Newtona na policyjny kask walili drzewcami zgromadzonych transparentów. Policja z kolei upiera się, że była obrzucana nie tylko wyzwiskami, ale i świecami dymnymi, kamieniami i co komu wpadało pod rękę. Relacje są sprzeczne, ale jedno w tym wszystkim jest pewne, stoczniowcy przegrali tę bitwę i chyba szukają przyczyn porażki wszędzie tylko nie we własnych wyszkoleniu technicznym i przygotowaniu kondycyjnym.

Reklama