Reklama

Pani Jadwiga Kaczyńska, od kilku tygodni w ciężkim stanie zdrowia, nie została poinformowana o śmierci syna.

Pani Jadwiga Kaczyńska, od kilku tygodni w ciężkim stanie zdrowia, nie została poinformowana o śmierci syna. Od tygodnia wszyscy izolują ją od źródeł informacji, a wysiłek ludzi w otoczeniu, być może (być może, bo nie wiemy, w jakiej ona jest kondycji), wysiłek udawania jest ogromny. Zapewnianie, że wszystko toczy się normalnym torem, dzień jak codzień, a Jarosław jest codziennie przy łóżku. Jak pyta o Lecha, który nie przychodzi, a przychodził przecież, wszyscy mówią, że przecież był wczoraj, może pani nie pamięta, bo te leki, wie pani, czasem powodują, że się nie pamięta… Przyjdzie?? Przyjdzie, na pewno, ale zajęty jest, wiadomo, przyjdzie jak będzie mógł. Może w przyszłym tygodniu…

Decyzję taką podjęto z myślą o oszczędzeniu jej szoku i rozpaczy. Ta intencja jest jak najbardziej życzliwa i ludzka. Z tych powodów, to jest przyzwoite.

Reklama

Z drugiej strony..

“Po co babcię denerwować, niech się babcia cieszy”. Życzliwość, owszem, ale zakładająca, że starsza osoba nie ma rozumu. Jak sie rozum komuś rozumnemu odbiera, to się odbiera też jego godność. Pani Jadwiga jest światłą kobietą (choć nie wiemy, w jakim jest teraz stanie) ale w przypadku rozumnej osoby, odmówienie jej informacji jest równe ze ściągnięciem jej na intelektualny poziom niemowlaka. To nie jest godne, trzeba powiedzieć o wszystkim uczciwie. Tego wymaga przyzwoitość.

Mamy dwie przyzwoite sytuacje, choć dwie przeciwwstawne.
W której z nich przyzwoitość jest “większa”?

Reklama

20 KOMENTARZE

  1. Każdy decyduje sam, tak myślę.
    Spróbowałam sobie wyobrazić siebie w takiej sytuacji, z obu perspektyw. Jako matka nie wybaczyłabym, gdyby mnie oszukano.
    Jako córka – cholernie trudne, ale też uważam, że moja matka zasługiwałaby na prawdę i wiem, że ona też chciałaby wiedzieć. Nawet najgorsza, najbardziej bolesna wiedza jest lepsza od podejrzeń i niepewności. Moi bliscy znają moje zdanie na ten temat, ale nie wiadomo jakie było zdanie pani Jadwigi, może sądziła inaczej?
    Taka decyzja jest bardzo osobista i w każdym przypadku należy tylko i wylącznie do najbliższych, nie ma co komentować. Tak zdecydowano, ich sprawa.

  2. Każdy decyduje sam, tak myślę.
    Spróbowałam sobie wyobrazić siebie w takiej sytuacji, z obu perspektyw. Jako matka nie wybaczyłabym, gdyby mnie oszukano.
    Jako córka – cholernie trudne, ale też uważam, że moja matka zasługiwałaby na prawdę i wiem, że ona też chciałaby wiedzieć. Nawet najgorsza, najbardziej bolesna wiedza jest lepsza od podejrzeń i niepewności. Moi bliscy znają moje zdanie na ten temat, ale nie wiadomo jakie było zdanie pani Jadwigi, może sądziła inaczej?
    Taka decyzja jest bardzo osobista i w każdym przypadku należy tylko i wylącznie do najbliższych, nie ma co komentować. Tak zdecydowano, ich sprawa.

  3. Moja sąsiadka lat temu
    Moja sąsiadka lat temu kilkanaście zmarła nagle. Zostawiła 8-letnią wówczas córeczkę. Mama wyjechała, mówiono dziecku, żeby jej nie stresować. Wysłano ją nawet do dalszej rodziny. Nie miała pojęcia, że mama nie żyje, że był pogrzeb. Dziś, wtedy dziecko, studiuje. Nie wiem czy trauma byłaby mniejsze gdyby jej nie okłamywano. Do teraz nie potrafi wybaczyć bliskim. Jestem za, nie zależnie od sytuacji. Na to nie ma dobrego momentu. Nie ważne czy to dziecko, czy osoba starsza. Mamy prawo do prawdy, do zmierzenia się się z tym, co nas spotyka. W dodatku, z własnego doświadczenia wiem, że, jakby to cynicznie nie zabrzmiało, rozpacz dzielona z innymi jest mniejsza.

  4. Moja sąsiadka lat temu
    Moja sąsiadka lat temu kilkanaście zmarła nagle. Zostawiła 8-letnią wówczas córeczkę. Mama wyjechała, mówiono dziecku, żeby jej nie stresować. Wysłano ją nawet do dalszej rodziny. Nie miała pojęcia, że mama nie żyje, że był pogrzeb. Dziś, wtedy dziecko, studiuje. Nie wiem czy trauma byłaby mniejsze gdyby jej nie okłamywano. Do teraz nie potrafi wybaczyć bliskim. Jestem za, nie zależnie od sytuacji. Na to nie ma dobrego momentu. Nie ważne czy to dziecko, czy osoba starsza. Mamy prawo do prawdy, do zmierzenia się się z tym, co nas spotyka. W dodatku, z własnego doświadczenia wiem, że, jakby to cynicznie nie zabrzmiało, rozpacz dzielona z innymi jest mniejsza.