Reklama

Zacząłem od komentarza pod wpisem Quackiego a skończyłem na swoim autorskim tekście.

Zacząłem od komentarza pod wpisem Quackiego a skończyłem na swoim autorskim tekście. Sprowokował mnie w jego klasyfikacji brak turysty występującego pod każdą szerokością geograficzną i reprezentującego dumnie, wszystkie bez wyjątku nacje na kuli ziemskiej. Ten turysta to pechowiec, który chciałby co się da zobaczyć, każdy zakątek zwiedzić a nawet do byle jakiego muzeum wstąpić, tyle, że obce siły zawsze sprzysięgają się przeciw niemu.

Preferowałem basen Morza Śródziemnego a właściwie Hiszpanię i jej kurorty nadmorskie. Wybrałem się do Barcelony obejrzeć Sagradę Familię i co? Mgła taka, że swoich butów nie widziałem. Cudem wróciłem po omacku do hotelu w Loret de Mar. Pojechałem spojrzeć na replikę statku Kolumba i co? Miesiąc temu się spalił. Ruszyłem nawet do Figueras by zobaczyć Muzeum Salwatora Dali i co? Strajk kustoszy. Umyśliłem sobie kiedyś wypad do Gerony ale i on nie wypalił, bo siadłem w pociąg jadący do Werony.

Reklama

W końcu dałem sobie spokój. Od tamtych pechowych dni zmieniłem taktykę. Rano kupuję bukłaczek. Biorę na plażę i zakopuję w piasku tuż obok swojego legowiska. Dostęp do tajemnicy ma tylko osoba kontrolująca rurkę plastikową. A tą osobą jestem zawsze ja. Słucham szumu fal przeciągając się od czasu do czasu jak kotek, patrzę na kołyszące się dupeńki, falujące piersiątka i czuję, jak i mnie coś faluje. Wieczorem mojamoja regularnie targa mnie na plecach do hotelu. Czasem jej współczuję, bo goście hotelowi ciekawi nad wyraz ciągle ją zasypują pytaniami, a jakaż to dzisiaj choroba przytrafiła się mężowi? Mojamoja zabiera do kurortu poradnik medyczny i studiuje różne choroby. Rano, kiedy jestem trzeźwy, ustalamy na co dzisiaj zachoruję i podkreślamy choróbsko czerwonym flamastrem, żeby się nie powtarzać i nie tłumaczyć z nawrotu już przebytej.

Widać w Hiszpanii, złe wiatry od morza i zbyt jasny piasek nie za bardzo mi służą. Miałem tam już zawał, wylew, podagrę, lumbago, paraliż, zaburzenia jaźni, dżumę, cholerę a nawet malarię i tężec połączony z wysypką. Co ciekawe, wszyscy w recepcji wierzą w słowa mojejmojej, smutnie potakując głową, wyrażając współczucie a często zespolenie się z moim cierpieniem. Nikt się nie dziwi i nie naśmiewa z niemożności postawienia wieczorem choćby jednego samodzielnego kroku. Wszyscy podziwiają też medyczne zdolności mojejmojej, która przez noc czyni cuda i rano wyprowadza chorego na zdrowego konia. Najbardziej zdumiewa mnie jednak trudność zdiagnozowania przez personel hotelowy choroby, która jest obecna wszędzie, nawet w Hiszpanii, a której na imię alkoholizm.

Reklama

9 KOMENTARZE

  1. No, jakby dżuma,
    to by Wam, krakowski, hotel zamknęli i zamiast na plażę z bukłaczkiem, byście się na parę tygodni kwarantanny załapali.

    Ale zasadniczo tryb spędzania czasu popieram! A pecha w zwiedzaniu poczułem na własnej skórze, próbując przed laty zwiedzać Rzym z jedną panią typu HERO. W związku z pechem był to wyjątkowo nieciekawy wyjazd.

  2. No, jakby dżuma,
    to by Wam, krakowski, hotel zamknęli i zamiast na plażę z bukłaczkiem, byście się na parę tygodni kwarantanny załapali.

    Ale zasadniczo tryb spędzania czasu popieram! A pecha w zwiedzaniu poczułem na własnej skórze, próbując przed laty zwiedzać Rzym z jedną panią typu HERO. W związku z pechem był to wyjątkowo nieciekawy wyjazd.

  3. No to ja mam podobnie jeśli
    No to ja mam podobnie jeśli chodzi o pecha, zawsze trafię na rusztowania bo coś właśnie odnawiają. Tak było z mostem Karola w Pradze, tak było z fasadą katedry Notre Dame, z Partenonem i z Sfinksem i za każdym razem kombinacja jak zrobić fotkę aby rusztowanie nie zaburzało jej kompozycji. Sagrada familia też na takie rusztowanie się załapała, no jak pech to pech.

  4. No to ja mam podobnie jeśli
    No to ja mam podobnie jeśli chodzi o pecha, zawsze trafię na rusztowania bo coś właśnie odnawiają. Tak było z mostem Karola w Pradze, tak było z fasadą katedry Notre Dame, z Partenonem i z Sfinksem i za każdym razem kombinacja jak zrobić fotkę aby rusztowanie nie zaburzało jej kompozycji. Sagrada familia też na takie rusztowanie się załapała, no jak pech to pech.