Reklama

Od kilku dni media wałkują rozwód Kazimierza Marcinkiewicza.

Od kilku dni media wałkują rozwód Kazimierza Marcinkiewicza. Tabloidy opisują zakupiony przezeń pierścionek zaręczynowy i opowieść o poproszeniu o rękę kolejnej już a jeszcze przyszłej pani Marcinkiewiczowej. Niegdysiejszy premier stwierdza, że z dotychczasową małżonką dzielą go odrębne światy, w których oboje od kilku ostatnich lat żyli. Jednocześnie się też okazuje, że wbrew wcześniejszym zapowiedziom ten dawny polityk PiSu nie wystartuje w wyborach do europarlamentu jako kandydat PO.

Janusz Palikot na swoim blogu stwierdził, że pozbawienie Marcinkiewicza możliwości kandydowania jest przejawem polskiego kołtuństwa, które odmawia prawa do politycznej kariery komuś, kto się wyrzekł hipokryzji i jawnie dąży do szczęścia.

Reklama

Kazimierz Marcinkiewicz ze swojej miłości do rodziny uczynił przykład pisowskiej i narodowo katolickiej cnoty. Prezentując nie tylko bliskich ale i dokonywane w ich towarzystwie zakupy odzieży w powiatowym sklepie, na piedestał podnosił banał codziennego bytowania. Przydawał mu wdzięku, czytelnego dla wielu nawet wtedy, kiedy się na modłę oper mydlanych stroił w różowe szaliczki i ofiarnie w nich brylował na stołecznych salonach. Była w tym jakaś wielkość codziennego domowego rytuału, kuchennej krzątaniny, nieskomplikowanych problemów.

Rodzina się dla pana Kazimierza stała tym, czym junacka opalenizna i drogie garnitury dla wizerunku jego niegdysiejszych, politycznych koalicjantów. Była tak samo nośna i, jak się okazuje, równie nieprawdziwa.

W naszej tradycji dojrzały mężczyzna, prezentujący swą solidną na ogół posturę na tle atrakcyjnej, młodej dziewczyny, jako jej absztyfikant z pierścionkiem zaręczynowym i prośbą o rękę, wypada komicznie. Parafiański banał w takim wydaniu jest groteskowy. I takie jego pojmowanie nie jest objawem kołtuństwa a dostrzeganiem zabawnej sprzeczności jaka się jawi pomiędzy dojrzałością a dążeniami. Sprzeczności, która polityka dyskwalifikuje. W każdym społeczeństwie.

Jesteśmy świadkami upadku mitu konserwatywnych wartości, reprezentowanych rzekomo przez polski zaścianek. W zderzeniu z niemoralną Europą a nawet równie wszeteczną stolicą zdecydowanie znikają. Ale jeszcze potrafią przywieść do politycznej nicości tych, którzy je nieostrożnie wykorzystywali.

Reklama

42 KOMENTARZE

  1. Dzień dobry, Godziembo.
    K.Marcinkiewicz postępuje jak przysłowiowy “mały kazio”.
    Człek wyrwał się na salony i woda sodowa do głowy uderzyła.

    Jak faceta obdarzyć zaufaniem /był premierem /….kiedy
    jeszcze się nie rozwiódł, a już się oświadczył. Dziecinada.
    Pozdrawiam.

    • Witaj Pasikoniku
      Kolejność może nie tyle jest tu istotna jak fakt, że człowiek, który na rodzinie budował przyszłość narodu sam swoją rodzinę porzuciwszy twierdzi, że swoją przyszłość buduje na osobistym szczęściu. Jeżeli tak, to “róbta co chceta” powinno być dewizą takiego postępowania. A to przecież całkowity leseferyzm, sprzeczny z zasadami nie tylko konserwatyzmu ale i liberalizmu, wymagającego przecież odpowiedzialności w postępowaniu.

  2. Dzień dobry, Godziembo.
    K.Marcinkiewicz postępuje jak przysłowiowy “mały kazio”.
    Człek wyrwał się na salony i woda sodowa do głowy uderzyła.

    Jak faceta obdarzyć zaufaniem /był premierem /….kiedy
    jeszcze się nie rozwiódł, a już się oświadczył. Dziecinada.
    Pozdrawiam.

    • Witaj Pasikoniku
      Kolejność może nie tyle jest tu istotna jak fakt, że człowiek, który na rodzinie budował przyszłość narodu sam swoją rodzinę porzuciwszy twierdzi, że swoją przyszłość buduje na osobistym szczęściu. Jeżeli tak, to “róbta co chceta” powinno być dewizą takiego postępowania. A to przecież całkowity leseferyzm, sprzeczny z zasadami nie tylko konserwatyzmu ale i liberalizmu, wymagającego przecież odpowiedzialności w postępowaniu.

  3. Dzień dobry, Godziembo.
    K.Marcinkiewicz postępuje jak przysłowiowy “mały kazio”.
    Człek wyrwał się na salony i woda sodowa do głowy uderzyła.

    Jak faceta obdarzyć zaufaniem /był premierem /….kiedy
    jeszcze się nie rozwiódł, a już się oświadczył. Dziecinada.
    Pozdrawiam.

    • Witaj Pasikoniku
      Kolejność może nie tyle jest tu istotna jak fakt, że człowiek, który na rodzinie budował przyszłość narodu sam swoją rodzinę porzuciwszy twierdzi, że swoją przyszłość buduje na osobistym szczęściu. Jeżeli tak, to “róbta co chceta” powinno być dewizą takiego postępowania. A to przecież całkowity leseferyzm, sprzeczny z zasadami nie tylko konserwatyzmu ale i liberalizmu, wymagającego przecież odpowiedzialności w postępowaniu.

  4. Dzień dobry, Godziembo.
    K.Marcinkiewicz postępuje jak przysłowiowy “mały kazio”.
    Człek wyrwał się na salony i woda sodowa do głowy uderzyła.

    Jak faceta obdarzyć zaufaniem /był premierem /….kiedy
    jeszcze się nie rozwiódł, a już się oświadczył. Dziecinada.
    Pozdrawiam.

    • Witaj Pasikoniku
      Kolejność może nie tyle jest tu istotna jak fakt, że człowiek, który na rodzinie budował przyszłość narodu sam swoją rodzinę porzuciwszy twierdzi, że swoją przyszłość buduje na osobistym szczęściu. Jeżeli tak, to “róbta co chceta” powinno być dewizą takiego postępowania. A to przecież całkowity leseferyzm, sprzeczny z zasadami nie tylko konserwatyzmu ale i liberalizmu, wymagającego przecież odpowiedzialności w postępowaniu.

  5. Dzień dobry, Godziembo.
    K.Marcinkiewicz postępuje jak przysłowiowy “mały kazio”.
    Człek wyrwał się na salony i woda sodowa do głowy uderzyła.

    Jak faceta obdarzyć zaufaniem /był premierem /….kiedy
    jeszcze się nie rozwiódł, a już się oświadczył. Dziecinada.
    Pozdrawiam.

    • Witaj Pasikoniku
      Kolejność może nie tyle jest tu istotna jak fakt, że człowiek, który na rodzinie budował przyszłość narodu sam swoją rodzinę porzuciwszy twierdzi, że swoją przyszłość buduje na osobistym szczęściu. Jeżeli tak, to “róbta co chceta” powinno być dewizą takiego postępowania. A to przecież całkowity leseferyzm, sprzeczny z zasadami nie tylko konserwatyzmu ale i liberalizmu, wymagającego przecież odpowiedzialności w postępowaniu.

  6. Dzień dobry, Godziembo.
    K.Marcinkiewicz postępuje jak przysłowiowy “mały kazio”.
    Człek wyrwał się na salony i woda sodowa do głowy uderzyła.

    Jak faceta obdarzyć zaufaniem /był premierem /….kiedy
    jeszcze się nie rozwiódł, a już się oświadczył. Dziecinada.
    Pozdrawiam.

    • Witaj Pasikoniku
      Kolejność może nie tyle jest tu istotna jak fakt, że człowiek, który na rodzinie budował przyszłość narodu sam swoją rodzinę porzuciwszy twierdzi, że swoją przyszłość buduje na osobistym szczęściu. Jeżeli tak, to “róbta co chceta” powinno być dewizą takiego postępowania. A to przecież całkowity leseferyzm, sprzeczny z zasadami nie tylko konserwatyzmu ale i liberalizmu, wymagającego przecież odpowiedzialności w postępowaniu.

  7. Podzielam Twoje obawy Sawo.
    Może być ambaras. Wybrana przez wziętego polityka, kiepsko władającego angielskim, niezbyt przydatnym w zalewanych kryzysem bankach może się nie czuć powołana do opieki nad niemłodym człowiekiem, może jeszcze zwolnionym z roboty, a na pewno obarczonym obowiązkiem alimentacyjnym na rzecz poprzedniej rodziny. I na pewno pozostającego poza polityką.

  8. Podzielam Twoje obawy Sawo.
    Może być ambaras. Wybrana przez wziętego polityka, kiepsko władającego angielskim, niezbyt przydatnym w zalewanych kryzysem bankach może się nie czuć powołana do opieki nad niemłodym człowiekiem, może jeszcze zwolnionym z roboty, a na pewno obarczonym obowiązkiem alimentacyjnym na rzecz poprzedniej rodziny. I na pewno pozostającego poza polityką.

  9. Podzielam Twoje obawy Sawo.
    Może być ambaras. Wybrana przez wziętego polityka, kiepsko władającego angielskim, niezbyt przydatnym w zalewanych kryzysem bankach może się nie czuć powołana do opieki nad niemłodym człowiekiem, może jeszcze zwolnionym z roboty, a na pewno obarczonym obowiązkiem alimentacyjnym na rzecz poprzedniej rodziny. I na pewno pozostającego poza polityką.

  10. Podzielam Twoje obawy Sawo.
    Może być ambaras. Wybrana przez wziętego polityka, kiepsko władającego angielskim, niezbyt przydatnym w zalewanych kryzysem bankach może się nie czuć powołana do opieki nad niemłodym człowiekiem, może jeszcze zwolnionym z roboty, a na pewno obarczonym obowiązkiem alimentacyjnym na rzecz poprzedniej rodziny. I na pewno pozostającego poza polityką.

  11. Podzielam Twoje obawy Sawo.
    Może być ambaras. Wybrana przez wziętego polityka, kiepsko władającego angielskim, niezbyt przydatnym w zalewanych kryzysem bankach może się nie czuć powołana do opieki nad niemłodym człowiekiem, może jeszcze zwolnionym z roboty, a na pewno obarczonym obowiązkiem alimentacyjnym na rzecz poprzedniej rodziny. I na pewno pozostającego poza polityką.

  12. Podzielam Twoje obawy Sawo.
    Może być ambaras. Wybrana przez wziętego polityka, kiepsko władającego angielskim, niezbyt przydatnym w zalewanych kryzysem bankach może się nie czuć powołana do opieki nad niemłodym człowiekiem, może jeszcze zwolnionym z roboty, a na pewno obarczonym obowiązkiem alimentacyjnym na rzecz poprzedniej rodziny. I na pewno pozostającego poza polityką.