Reklama



Radosne, wyluzowane oblicze Michała Kamińskiego

Reklama

O nieludzko rannej porze przyszło mi odciąć kupony. Kto rano wstaje temu Pan Bóg daje, czasami popalić, ale jak ma dobry humor to podrzuci jakiś wypełniony kupon, który wystarczy odciąć. Tak mi się przydarzyło z samego rana, ale jedno mnie niepokoi, w niebie musi być odwrotnie niż na ziemi, co w końcu jest istotą nieba, jednak tam musi być całkiem inaczej. Jak u nas na ziemi jest kryzys, w niebie prosperity nie ma końca i w takim czasie trudno o dobrego pracownika, gdyż rozpieszczeni pracownicy przebierają w ofertach.

Pan Bóg wszystko może, mógłby pewnie sprawić i tak, żeby w prosperity wzrosło bezrobocie, wtedy nie musiałby się martwić o nabór posłańców i jakość wykonywanych przez nich usług. Bozia postanowiła jednak męczyć się z hossą i brakiem wyboru na rynku pracy, a może z niektórych posłańców chce po prostu uczynić porządnych ludzi, nie wiem, nie zbadane są wyroki boskie. W każdym razie posłał Bóg Michała Kamińskiego, aby ten dostarczył ludzkości odpowiedzi na jeden z bardziej popularnych dylematów: „Być głową mrówki, czy ogonem słonia?”. Pan Bóg zdając sobie sprawę z potencjału posłańca postanowił najpierw posłańca doświadczyć, dopiero potem uczynić prelegentem, aby wiedział o czym mówi.

Zebrał Michał Kamiński baty jak się patrzy i to w pojedynku, którego nie można było przegrać, przynajmniej tak głosi teoria. Wybierano 14 wiceprzewodniczących PE, co nie stanowi małej liczby jak na zastępstwo szefa i stała się rzecz straszna. Michał Kamiński mało, że przegrał, on przegrał z panią, która wyzywała pół parlamentu i z panem, którego wyrzucono z frakcji. Aby oddać gorycz tej porażki trzeba powiedzieć prawdę. Deputowani woleli babkę co ich wyzywa i gościa, co już nie ma gdzie się podziać niż Michała Kamińskiego. Dlaczego? Nie mam pojęcia, naprawdę nie mam. Na początku sądziłem, że to sprawka wiadomych sił, sprzyjających Niemcom, ale sam poszkodowany twierdzi, że nie stawia PO żadnych zarzutów, co więcej dziękuje za głosy. Potem już nie miałem pomysłu dla przyczyn porażki, może jest tak, że dla sympatycznego, inteligentnego, polskiego posła nie ma miejsca w zaściankowej unijnej strukturze. Ot zwykła ludzka zawiść, sami jesteśmy wredni, antypatyczni, nie patriotyczni, to odreagujmy sobie na człowieku do rany przyłóż.

Na szczęście Michał Kamiński zemścił się srodze i został szefem 55 osobowej frakcji konserwatywnej i z tą chwilą mamy już do czynienia z zupełnie innym Michałem Kamińskim. Promiennie purpurowy z radośnie pulsującą na czole żyłą z frywolnie drgającym policzkiem i spoconym w euforii czołem, z lekko załzawionymi oczyma, Michał Kamiński oświadczył, że odniósł wielki sukces. Sukces polega na tym, że lepiej być szefem frakcji niż wiceprzewodniczącym parlamentu, tak spokojnym i drżącym w euforii tonem wyjaśnił Kamiński. I tym sposobem odwieczne dylematy  ludzkości zostały rozstrzygnięte.

Teraz już wiadomo, że lepiej być szefem zimnych chirurgów, niż asystować przy operacji. Lepiej być kapitanem LZS Ligota Mała, niż wchodzić na parę minut drugiej połowy w składzie jakiegoś Realu Madryt. Lepiej być szefem pucybutów niż wicedyrektorem Nike. Żeby nie było wątpliwości jak bardzo lepiej Michał Kamiński dorzucił kilka dodatkowych argumentów. On jest pierwszym Polakiem, który został szefem frakcji, mało tego jest pierwszym szefem z Europy Wschodniej. Pełen sukces odniósł Michał Kamiński, ale od razu zaczął się martwić, że złe ludzkie języki zaczną kpić z tej przemyślanej strategii i jak się wyraził „obracać kota ogonem”.

Źli mają się oczywiście rekrutować z wrogów politycznych, ponieważ taki przyjaciel polityczny jak Jacek Kurski z trudem powstrzymywał skrajną rozpacz. Rozsłonecznione oblicze i grymas twarzy jako żywo przypominający słynny układ warg Giocondy oraz wyjątkowo zaangażowana emocjonalnie mowa Jacka Kurskiego nie pozostawiała rysy wątpliwości na marmurze lojalności i współodczuwania. Przykro mi bardzo – oświadczał Jacek Kurski – naprawdę mi przykro, no ale cóż takie jest życie ale, ale, przypomniał mi się właśnie taki dowcip. Zna Pani redaktor, jak jechali saniami i Niemcowi walonki spadły? Tak, Jacek Kurski był tak bardzo pogrążony w smutku jak Michał Kamiński zatopił się w euforii. A morał z tej bajki? Morał jest taki, że trzeba rano wstać, to się można radować z cudzego sukcesu.

Reklama

12 KOMENTARZE

  1. Pozwól, że i ja Ci wyjaśnię
    Pozwól, że i ja Ci wyjaśnię parę rzeczy, bo niestety jak to powiadają nie masz elementarnej wiedzy, a zabierasz głos.

    1) Kamiński był oficjalnym kandydatem frakcji.
    2) Anglik poszedł na samowolkę i wygrał wiceszefa.
    3) Anglik za samowolkę wyleciał z frakcji.
    4) Dotąd wybór wiceszefa był formalnością, jeśli frakcja zgłaszała kandydata, po prostu go wybierano.
    5) W poprzednich latach kandydatów byłe tylu ile stanowisk.
    6) W tym roku na 14 stanowisk po raz pierwszy było 15 kandydatów, tym nieprzewidzianym był Brytyjczyk, który wygrał.
    7) Kamiński jako jedyny z 15 odpadł i przegrał z kandydatem bez poparcia żadnej frakcji.

    To by było na tyle sromoty. Wydaje mi się, że jesteś na dobrej drodze, aby być bardziej zabawną niż Kamiński, ale nie moja sprawa.

  2. Pozwól, że i ja Ci wyjaśnię
    Pozwól, że i ja Ci wyjaśnię parę rzeczy, bo niestety jak to powiadają nie masz elementarnej wiedzy, a zabierasz głos.

    1) Kamiński był oficjalnym kandydatem frakcji.
    2) Anglik poszedł na samowolkę i wygrał wiceszefa.
    3) Anglik za samowolkę wyleciał z frakcji.
    4) Dotąd wybór wiceszefa był formalnością, jeśli frakcja zgłaszała kandydata, po prostu go wybierano.
    5) W poprzednich latach kandydatów byłe tylu ile stanowisk.
    6) W tym roku na 14 stanowisk po raz pierwszy było 15 kandydatów, tym nieprzewidzianym był Brytyjczyk, który wygrał.
    7) Kamiński jako jedyny z 15 odpadł i przegrał z kandydatem bez poparcia żadnej frakcji.

    To by było na tyle sromoty. Wydaje mi się, że jesteś na dobrej drodze, aby być bardziej zabawną niż Kamiński, ale nie moja sprawa.

  3. Pozwól, że i ja Ci wyjaśnię
    Pozwól, że i ja Ci wyjaśnię parę rzeczy, bo niestety jak to powiadają nie masz elementarnej wiedzy, a zabierasz głos.

    1) Kamiński był oficjalnym kandydatem frakcji.
    2) Anglik poszedł na samowolkę i wygrał wiceszefa.
    3) Anglik za samowolkę wyleciał z frakcji.
    4) Dotąd wybór wiceszefa był formalnością, jeśli frakcja zgłaszała kandydata, po prostu go wybierano.
    5) W poprzednich latach kandydatów byłe tylu ile stanowisk.
    6) W tym roku na 14 stanowisk po raz pierwszy było 15 kandydatów, tym nieprzewidzianym był Brytyjczyk, który wygrał.
    7) Kamiński jako jedyny z 15 odpadł i przegrał z kandydatem bez poparcia żadnej frakcji.

    To by było na tyle sromoty. Wydaje mi się, że jesteś na dobrej drodze, aby być bardziej zabawną niż Kamiński, ale nie moja sprawa.