Reklama

Jak twierdzą znajomi Romana Wilhelmiego miał on zwyczaj wpisywania w swoich egzemplarzach sztuk teatralnych i scenariuszy filmowych tajemnych literek O i P.

Jak twierdzą znajomi Romana Wilhelmiego miał on zwyczaj wpisywania w swoich egzemplarzach sztuk teatralnych i scenariuszy filmowych tajemnych literek O i P. Znaczyło to nie mniej nie więcej tylko “odpuścić” i “przypierdolić”. Taktykę gry wg. tego schematu Wilhelmi opracował do perfekcji. Za Dyzmę mógłby dostać Oskara albo Golden Globe gdyby grał w bardziej zrozumiałym od Polskiego języku, ale i tak ta dość prymitywna metoda połączona z wielkim talentem i wrażliwością, doprowadziła go w Polsce na szczyt. Podobnie na szczycie znalazły się różne publikatory, różni politycy i dziennikarze…niekoniecznie z powodu wrażliwości, ale z powodów innych. Na szczycie są Gazeta Wyborcza, TVN, Michnik, Komorowski, Tusk, PO…ale zauważam, że z wyżyn tego szczytu pod wpływem wydarzeń światowych rewolucji arabskich, rosyjskich, ACTA nasi celebryci i gwiazdy po dwudziestoletnim działaniu wg. Wilhelmiego literki P zaczynają działać wg. literki O. Zaczynają odpuszczać. Stosowali P ludowi tak długo, a w ostatnich latach wyjątkowo mocno, że teraz w jakimś poczuciu samoobrony przed gniewem bitych starają się udawać swojaków, miłych ziomali, klepiących po plecach…Czują swój schyłek, swoją dekadencję i może w/w szczytujących od lat GW, TVN, Michnika, Tuska, PO nic już nie uratuje przed upadkiem. Jakby los odwrócił się od nich i teraz czas przyszedł na zakończenie tej telenoweli z Wałęsą, Michnikiem, Pawlakiem, Tuskiem i Komorowskim w tle. Nawet Putin ze swoją miliardową potęgą zbudowaną na KGB w oparciu o złoża naturalne wydaje się schyłkowy. Życie stwarza tyle niespodzianek. Bogaci upadają, biedni się bogacą i wciąż ten który stosuje w swojej działalności zbyt dużo literek P zostaje zmuszony przez życie do używania literki O. Historia ocenia wielkość polityków, wielkość aktorów…ci którzy znaleźli metodę na właściwe stosowanie O i P weszli do historii. Wilhelmi pozostanie wielki, a Tusk już w momencie Katastrofy Smoleńskiej ujrzał, że przesadził z P i pozostanie zapamiętany jako głupiec.

Reklama

18 KOMENTARZE

  1. stare sztuczki
    Tutaj raczej nie występuje przełożenie wajchy w inną stronę, a powrót do starej, przedwcześnie porzuconej metody rządzenia.
    Poprzednio wprowadzenie jakiegoś szczególnie szkodliwego i głupiego pomysłu rządowego poprzedzano jednogłośną kampanią wyjaśniającą dlaczego ów pomysł jest taki świetny.
    Jednak z czasem Tusk uwierzył że ma tak niezniszczalne poparcie ludu, iż taka dekoracja symulująca konsultacje społeczne nie jest już potrzebna.
    Ten powrót do starej metody jest teraz na etapie pośrednim, czyli Tusk oznajmia że wszystko już nieodwołalnie zaklepane, ale proszę bardzo możecie sobie dyskutować ile chcecie.
    Stara metoda wymaga jednak posiadania jednolitego frontu propagandowego w mediach, a z tym robi się coraz trudniej bo w ogólnej zawierusze dziennikarze pogubili busole wskazujące żłób, a nowych jeszcze nie znaleźli.

  2. stare sztuczki
    Tutaj raczej nie występuje przełożenie wajchy w inną stronę, a powrót do starej, przedwcześnie porzuconej metody rządzenia.
    Poprzednio wprowadzenie jakiegoś szczególnie szkodliwego i głupiego pomysłu rządowego poprzedzano jednogłośną kampanią wyjaśniającą dlaczego ów pomysł jest taki świetny.
    Jednak z czasem Tusk uwierzył że ma tak niezniszczalne poparcie ludu, iż taka dekoracja symulująca konsultacje społeczne nie jest już potrzebna.
    Ten powrót do starej metody jest teraz na etapie pośrednim, czyli Tusk oznajmia że wszystko już nieodwołalnie zaklepane, ale proszę bardzo możecie sobie dyskutować ile chcecie.
    Stara metoda wymaga jednak posiadania jednolitego frontu propagandowego w mediach, a z tym robi się coraz trudniej bo w ogólnej zawierusze dziennikarze pogubili busole wskazujące żłób, a nowych jeszcze nie znaleźli.

  3. stare sztuczki
    Tutaj raczej nie występuje przełożenie wajchy w inną stronę, a powrót do starej, przedwcześnie porzuconej metody rządzenia.
    Poprzednio wprowadzenie jakiegoś szczególnie szkodliwego i głupiego pomysłu rządowego poprzedzano jednogłośną kampanią wyjaśniającą dlaczego ów pomysł jest taki świetny.
    Jednak z czasem Tusk uwierzył że ma tak niezniszczalne poparcie ludu, iż taka dekoracja symulująca konsultacje społeczne nie jest już potrzebna.
    Ten powrót do starej metody jest teraz na etapie pośrednim, czyli Tusk oznajmia że wszystko już nieodwołalnie zaklepane, ale proszę bardzo możecie sobie dyskutować ile chcecie.
    Stara metoda wymaga jednak posiadania jednolitego frontu propagandowego w mediach, a z tym robi się coraz trudniej bo w ogólnej zawierusze dziennikarze pogubili busole wskazujące żłób, a nowych jeszcze nie znaleźli.