Synonimem zamęczonego konia stała się skądinąd olbrzymia tragedia, bo trudno o większą tragedię niż dzieciobójstwo. Ludzie karmieni dzieciobójstwem w pewnym momencie dostali niestrawności, a śmierć dziecka wraz z miejscem gdzie dokonano zabójstwa przerodziło się w komediową frazeologię. Taki los spotka niemal każdy temat, który się przewinie przez media, nie inaczej było i chyba jeszcze będzie z ubojem rytualnym. Publika zaczęła się podniecać prostym kluczem – sadyzm nie sadyzm. Mnie ten wydumany dylemat jak mordować zwierzę nudził hipokryzją od samego początku. Naturalnie, że gdybym miał wybierać wolałbym strzał w tył głowy, niż poderżnięcie gardła, ale wystarczy oderwać się od głupiej teorii i natychmiast widać, że od śmierci dzieli nas 10 sekund. „Uczeni” obliczyli, że agonia zwierzęcia z podciętym gardłem trwa 11 sekund, z kolei ogłuszenie jak przypuszczam co najmniej sekundę trwać musi. Zmodernizujmy trochę to głupie pytanie i spróbujmy wymyślić coś mądrzejszego. Co jest najgorsze w nieuchronnym zjawisku zwanym śmiercią? Najkrótsza odpowiedź brzmi – świadomość. Ile razy słyszeliśmy od naszych babć o dwóch marzeniach związanych z ostatecznością, pierwsze, żeby nie cierpieć, drugie, żeby we śnie. Rzeź w jednym i drugim przypadku odbywa się z pełną świadomością i to na najbardziej bolesnym, instynktownym poziomie. Cierpienie zaś nie może być mierzone skalą, na której jest rozpostarty sadyzm i humanitaryzm, bo nie mamy do czynienia z obdzieraniem żywcem ze skóry i ćwiartowaniem, tylko z kilkunastosekundową agonią. Ubój odbywa się z pominięciem ludzkiego marzenia o idealnej śmierci i 10 sekund agonii w żaden sposób nie zrekompensuje wiedzy o tym, że za chwilę przyjdzie koniec.
Nie specjalnie mnie to martwi, ale Żydzi dostali po dupie za coś, co w przyrodzie jest naturalnym zgonem, przecież frazes „rzucić się do gardła” wziął się z obserwacji świata zwierząt. Każdy szanujący się drapieżnik zabija swoją ofiarą tą właśnie metodą, bo ta metoda jest w naturze najszybsza. Żeby było zabawniej w tej pełnej hipokryzji i niedouczenia polemice, w krajach gdzie obowiązuje kara śmierci kaźń przebiega w podobnych warunkach. Nigdzie nie strzela się skazanemu w tył głowy i nie ogłusza, chociaż to w przypadku zwierząt uznawane jest za najbardziej humanitarne, ale podłącza się delikwenta do prądu, gazu lub wiesza na sznurze. We wszystkich przypadkach agonia trwa niewiele mniej niż 11 sekund, a co większe osiłki mogą pobić rekord. Skupiając się na rzeczach trzeciorzędnych, popularnie zwanych pierdołami bardzo łatwo traci się z pola widzenia prawdziwe skutki i przyczyny. Ubój rytualny jest czystym pragmatyzmem, dopiero potem wplecionym w religijne rytuały. Do wynalezienia broni palnej zabicie krowy, czy nawet kozy za pomocą maczugi bynajmniej nie skracało agonii zwierzęcia, natomiast podobny proceder przypominałby dzisiejsze okładanie „bejzbolem”. Podcięcie gardła załatwiało sprawę w sekund pięć, nie wymagało wielkiej siły i przynosiło korzyści od strony BHP oraz terminu ważności pozyskanych produktów. Mięso, z którego krew została wypompowana przez żyjący organizm, stąd ta obowiązkowa „przytomność”, najzwyczajniej w świecie lepiej się przechowywało i nie psuło tak szybko jak mięso ukrwione.
Z tych dwóch praktycznych przyczyn zbudowano religię i dopiero od tego momentu Żydzi i jednocześnie żydzi (narodowość, religia) powinni dostać po dupie i to nie brakiem empatii dla zwierząt, ale faszyzmem do jakiego „moherom” jeszcze strasznie daleko. Nie sama technika uboju, stara jak świat, starsza od człowieka, powinna bulwersować i zniesmaczać, ale cały fundamentalistyczny i nacjonalistyczny charakter rytuału religijnego. Podrzynanie gardła wszystkiemu co ma rozdwojoną racicę, płetwy i niektórym gatunkom ptaków, wchodzi w skład jednego z żelaznych punktów prawa żydowskiego (halacha). Aby ubój mógł zostać uznany za rytualny (koszerny, czyli właściwy) rzeźnikiem musi być Żyd, w dodatku namaszczony przez rabina. Żydowski rzeźnik nazywa się szojchet, a rytuał nie zwie się „ubojem”, tylko szechita. Zarówno szechita, jak i szojchet podlega ścisłym procedurom nadzorowanym przez rabina. Prócz tego, że szojchet nie może być gojem, szojchet nie może być inwalidą, nerwowo chorym, a musi być fanatycznym wyznawcą religii mojżeszowej. Zwierze, które żyd dostanie na talerz powinno mieć świadectwo badań, a w nim wykreślone 70 chorób, których nie przeszło i co więcej, gdyby miało żyć rok po szechicie, przejść nie powinno. Pełna gama grzechów, za które wiesza się ciemnogród.
Wykluczenie z igrzysk niepełnosprawnych, praca tylko dla Żydów, podludzie określani gojami zatruwają żydom pokarm i ani słowa o feminizmie z parytetem, że o „gejach” nie wspomnę. Ciemnogród w okazałej krasie, ale jedynie zwierzątka wyjęto z „nieludzkiego rytuału”, jako niewinne ofiary. Żydzi tłumaczą się, że ich obyczaje są pradawne i nie podlegają reformom, na tym wszak ma polegać ortodoksja, ale oczywiście to, jak w wielu przypadkach, jest prymitywnym kłamstwem. Rabini dostosowali komórki, windy i Mc Donalda do poziomu koszerności i szechita też została poważnie zmodernizowana w dwóch obszarach. Po pierwsze w krajach teoretycznie należących do gojów uprzemysłowiono religijny rytuał, po drugie w tych samych krajach rabini wydają specjalne certyfikaty, za które w Polsce pobierali milionowe sumy. Polacy nie mogli stracić żadnych miejsc pracy, ponieważ zwierzę ubite przez Polak jest dla żyda niestrawne. Żydzi w Polsce nie stracili żadnych praw, przeciwnie Polska daje im szansę powrotu do religijnych korzeni, powrotu do tradycji kiedy szechita była rytuałem, nie przemysłem. W Polsce Żydzi mogą na własne potrzeby dokonywać rytualnych ubojów ile tylko zapragną. Całe „gewałt” i „ajwaj” podniosło się z oczywistych powodów. Przede wszystkim goje spieprzyły żydom genialny interes, który polegał na 3 sekundach roboty i przybiciu pieczątki przez rabina, dalej polskie goje robiły za tę samą kasę, dużo bardziej upierdliwą robotę. Po wtóre chodzi o sam akt nieposłuszeństwa, cokolwiek goj zrobi inaczej niż nakaże żydowski nacjonalista i fanatyk religijny, musi być odtrąbione jako „antysemityzm”, czyli szechita dla gojów. Wreszcie każda okazja do podtrzymania mitu „od Egiptu do holokaustu” jest obowiązkowym repertuarem umacniania żydowskiego nacjonalizmu i tresowania gojów. W uboju rytualnym chodzi o to, że goje, nie krowy, uciekły spod noża. Boję się, że na chwilę. Żydom dlatego tak dobrze idzie szechita, że większość gojów to nie koszerne barany idące na rzeź z pełną troską, czy aby brakiem pokory nie urażą rzeźnika i nie zepsują uboju dla religijno-nacjonalistycznej żydowskiej zabawy.
Można odwrócić sytuację
i wyobrazić sobie, że to Nowy Testament nakazuje chrześcijanom ubój rytualny. Teraz wystarczy uruchomić kliszę pamięci oraz własną wyobraźnię i spróbować przewidzieć jak Gówno Prawda pisałaby o tym "średniowiecznym obłędzie sekty Rydzyka i Hosera".
Myślę, że w tym przypadku Żydzi mają przeciw sobie wszystkich ludzi, którzy mają podejście do zwierząt takie jak moje. A ja po prostu kocham zwierzaki.
Pierwsza część oczywista, ale
Pierwsza część oczywista, ale ta druga to takie ludzkie pocieszenie. Kocha się pieska, ale świnkę wrzuca na patelnię, kocha się kotka, ale hienę uważa za bydlę, z owoców morza kocha się delfina, a z tuńczyka robi sałatkę, dokarmia się sikorkę i sarenkę, a z zająca i kury robi się pasztet. Miłość jest szalona i niepojęta.
Wiem, że to niekonsekwencja
Wraz z upływem lat, na starość, robię się coraz bardziej miękki. Widok krwi, śmierć zwierzęcia, polowanie, to wszystko co można znaleźć w filmach przyrodniczych odpycha mnie. Wyrzucam to ze swojej świadomości. Tak, mam dwa domki lęgowe dla sikorek i wróbli, mam domek dla jeża, dokarmiam w zimie ptactwo i dzikie koty.. po prostu tak mam. Ale z Twoją oceną całkowicie się zgadzam. To szalone i niepojęte.
Ale to nie była uwaga do
Ale to nie była uwaga do Ciebie. To jest prosta obserwacja, która dotyczy nas wszystkich, bo ja mam dokładnie tak samo. Trzy lata z rzędu zrywałem boazerię, żeby wydobyć pisklęta rudzika, jeż wychował się pod (dosłownie, bo zrobił mały podkop) moim domem, sarny przed domem obserwuję z lubością, ale jednocześnie wcinam schabowego i tępię myszy. Trudno sobie wyobrazić gorszego adwokata dla Żydów niż ja, ale ten cały ubój naprawdę nie jest sadyzmem, powiedziałbym nawet, że to prosta humanitarna kalka z natury, sadyzm zaczyna się dopiero przy uboju gojów.
Można odwrócić sytuację
i wyobrazić sobie, że to Nowy Testament nakazuje chrześcijanom ubój rytualny. Teraz wystarczy uruchomić kliszę pamięci oraz własną wyobraźnię i spróbować przewidzieć jak Gówno Prawda pisałaby o tym "średniowiecznym obłędzie sekty Rydzyka i Hosera".
Myślę, że w tym przypadku Żydzi mają przeciw sobie wszystkich ludzi, którzy mają podejście do zwierząt takie jak moje. A ja po prostu kocham zwierzaki.
Pierwsza część oczywista, ale
Pierwsza część oczywista, ale ta druga to takie ludzkie pocieszenie. Kocha się pieska, ale świnkę wrzuca na patelnię, kocha się kotka, ale hienę uważa za bydlę, z owoców morza kocha się delfina, a z tuńczyka robi sałatkę, dokarmia się sikorkę i sarenkę, a z zająca i kury robi się pasztet. Miłość jest szalona i niepojęta.
Wiem, że to niekonsekwencja
Wraz z upływem lat, na starość, robię się coraz bardziej miękki. Widok krwi, śmierć zwierzęcia, polowanie, to wszystko co można znaleźć w filmach przyrodniczych odpycha mnie. Wyrzucam to ze swojej świadomości. Tak, mam dwa domki lęgowe dla sikorek i wróbli, mam domek dla jeża, dokarmiam w zimie ptactwo i dzikie koty.. po prostu tak mam. Ale z Twoją oceną całkowicie się zgadzam. To szalone i niepojęte.
Ale to nie była uwaga do
Ale to nie była uwaga do Ciebie. To jest prosta obserwacja, która dotyczy nas wszystkich, bo ja mam dokładnie tak samo. Trzy lata z rzędu zrywałem boazerię, żeby wydobyć pisklęta rudzika, jeż wychował się pod (dosłownie, bo zrobił mały podkop) moim domem, sarny przed domem obserwuję z lubością, ale jednocześnie wcinam schabowego i tępię myszy. Trudno sobie wyobrazić gorszego adwokata dla Żydów niż ja, ale ten cały ubój naprawdę nie jest sadyzmem, powiedziałbym nawet, że to prosta humanitarna kalka z natury, sadyzm zaczyna się dopiero przy uboju gojów.
Skupiając się na rzeczach trzeciorzędnych, popularnie zwanych
pierdołami . . .
Po doczytaniu do tego momemtu miałem napisać "pierdołujesz" Pan Panie MK a nawet pier.olisz Pan ale po doczytaniu do końca powiem
NIC NIE BRAKUJE jest jaśniej niż w TVN
Skupiając się na rzeczach trzeciorzędnych, popularnie zwanych
pierdołami . . .
Po doczytaniu do tego momemtu miałem napisać "pierdołujesz" Pan Panie MK a nawet pier.olisz Pan ale po doczytaniu do końca powiem
NIC NIE BRAKUJE jest jaśniej niż w TVN
konflikt nie do rozwiązania
Żydzi są obecnie jedyną z dużych grup ludzkich w której podstawowym spoiwem jest rasizm.
Rasa jest dla nich najważniejszym kryterium, narodowość i religia grają mniejszą rolę.
Żyd może być ateistą lub chrześcijaninem (byle nie katolikiem), a i tak pozostaje nadczłowiekiem o ile jego rasa jest czysta.
Bezwględnie dzielą ludzkość na prawdziwych ludzi, ludzi czyli Żydów, , oraz na gojów – stworzenia niższe, mające rangę bliską zwierzętom.
Tutaj przeoczyłem Cyganów, u nich wygląda to niemal identycznie (Cygan – człowiek, niecygan -gadź), ale trudno porównywać "sukces" cygański do żydowskiego.
Tak dugo, jak Żydzi nie przyznają pełni praw ludzkich gojom, tak długo nic nie wyjdzie z dialogu żydowsko-gojowskiego.
Produkt nie wyklucza
Produkt nie wyklucza składowych. Narodowość i religia jest podstawą rasizmu żydowskiego, istnieje tylko jedna religia narodowa, to judaizm. Oczywiście Żydzi mają w dupie, jakim obywatelstwem dysponują, ale dzięki paszportowi mogą mówić “My Polacy jesteśmy strasznymi histerykami i śmierdzi nam z każdego otworu, z czystego serca i troski zwracam na to uwagę”. Religia z kolei głosi wyznanie wiary, czyli to o czym piszesz. Nieważne, czy Żyd jest uzbrojony w mycę, czy w “gender”, bo każdy ma wrodzoną przewagę, kultywowaną od dziecka po zgon – jestem Żydem. Spoiwem rasy jest religia i narodowość traktowana instrumentalnie – “My to wy, ale wy to nie my”.
konflikt nie do rozwiązania
Żydzi są obecnie jedyną z dużych grup ludzkich w której podstawowym spoiwem jest rasizm.
Rasa jest dla nich najważniejszym kryterium, narodowość i religia grają mniejszą rolę.
Żyd może być ateistą lub chrześcijaninem (byle nie katolikiem), a i tak pozostaje nadczłowiekiem o ile jego rasa jest czysta.
Bezwględnie dzielą ludzkość na prawdziwych ludzi, ludzi czyli Żydów, , oraz na gojów – stworzenia niższe, mające rangę bliską zwierzętom.
Tutaj przeoczyłem Cyganów, u nich wygląda to niemal identycznie (Cygan – człowiek, niecygan -gadź), ale trudno porównywać "sukces" cygański do żydowskiego.
Tak dugo, jak Żydzi nie przyznają pełni praw ludzkich gojom, tak długo nic nie wyjdzie z dialogu żydowsko-gojowskiego.
Produkt nie wyklucza
Produkt nie wyklucza składowych. Narodowość i religia jest podstawą rasizmu żydowskiego, istnieje tylko jedna religia narodowa, to judaizm. Oczywiście Żydzi mają w dupie, jakim obywatelstwem dysponują, ale dzięki paszportowi mogą mówić “My Polacy jesteśmy strasznymi histerykami i śmierdzi nam z każdego otworu, z czystego serca i troski zwracam na to uwagę”. Religia z kolei głosi wyznanie wiary, czyli to o czym piszesz. Nieważne, czy Żyd jest uzbrojony w mycę, czy w “gender”, bo każdy ma wrodzoną przewagę, kultywowaną od dziecka po zgon – jestem Żydem. Spoiwem rasy jest religia i narodowość traktowana instrumentalnie – “My to wy, ale wy to nie my”.
Oby tylko kanibale nie zechcieli się w Polsce osiedlać
Wtedy nie do pogodzenia będzie wolność religijna z konstytucją. Może lepiej zacząć pracować nad takim prawem, że tutaj prawa są takie to, a takie. Jak komuś się tubylcze prawa nie podobają zawsze może sobie wybrać inny kraj do życia.
Oby tylko kanibale nie zechcieli się w Polsce osiedlać
Wtedy nie do pogodzenia będzie wolność religijna z konstytucją. Może lepiej zacząć pracować nad takim prawem, że tutaj prawa są takie to, a takie. Jak komuś się tubylcze prawa nie podobają zawsze może sobie wybrać inny kraj do życia.