Reklama

Istnieją tak zwane tematy dyżurne, które

Istnieją tak zwane tematy dyżurne, które omijam, ponieważ mam głębokie przekonanie, że nie mam przekonania. Dwa z nich to aborcja i eutanazja. Uszami mi się wylewa zarówno od lewackiego „sportu”, który polega na radosnym dobijaniu „zygoty” lub „warzywa”, jaki i ultrakatolickich krucjat, które ogniem i mieczem nakazują rodzić zgwałconej przez sowiecką armię, czy też żyć w biologicznej kaźni, na chwałę bożą. Nie wnikam w pojedynek skrajności, mogę nawet stwierdzić banalnie, że szanuję „wypracowany kompromis”. Z tych powodów przez długi czas omijałem wszelkie wpisy dotyczące „odważnej” albo „skandalicznej” wypowiedzi Marii Czubaszek. Widziałem w tytułach aborcję i nie chciało mi się zaglądać do środka, tym bardziej, że pierwsze akapity do aborcji odnosiły się w taki sposób, że znów się uszami wylewało. Mój błąd, a to dlatego, że w wypowiedzi Czubaszek absolutnie nie chodzi o aborcję, chodzi o coś zupełnie innego i też dyżurnego. Przede wszystkim Czubaszek poleciała lansem i naprawdę mnie staruszka wzruszyła, siedemdziesięciotrzyletnia laska, która pcha się na czołówki kolorowych gazet z seksualną rewolucją może tylko wzruszyć, bo przecież nie podniecić. Czubaszek mówi o aborcji, ale równie dobrze mogłaby powiedzieć, że nie poszłaby do łóżka z Jezusem Chrystusem, za to chętnie przespałaby się ze Świętym Józefem, bo zawsze miała słabość do starszych, dojrzałych mężczyzn. Zresztą absolutnie nie ważne, co Czubaszek „odważnego” powie, ważne, żeby zachowała odpowiedni kierunek skandalu i obrzuciła łajnem wraże świętości, za co zostanie surowo ukarana przez polską i katolicką nawałnicę, na przykład Człowiekiem Roku Wprost lub Wiktorem za całokształt.

Reklama

Gdy się przyjrzeć logice wypowiedzi Czubaszek da się w niej zauważyć mniej więcej coś takiego, jakby ginekolog, z dodatkową specjalizacją wenerologiczną, był dumny z faktu, że dwa razy złapał kiłę. Rozumiem, że istnieją kobiety, które z różnych powodów nie chcą mieć dzieci i nic mi do tego, ale nie chcieć i jednocześnie robić, tego już pojąć nie mogę. Owszem jakaś Maciejowa z Radwanic, „wziena i dwa razy z rządu zaciążyła”, wiadomo pleban krzyczał z ambony, że grzech na interes „Stomil” zakładać, ale pierwsza dama polskiego radia, z pełnym dostępem do Pewxu, szerokiego świata i resortowej służby zdrowia, musiała słyszeć o prezerwatywach, spiralach dopochwowych, kapturkach, podwiązywaniu jajników, w końcu o pigułce antykoncepcyjnej, która w Polsce pojawiła się w 1966 roku. Czubaszek wszem wobec chwali się swoją dojrzałością seksualną, za którą uznaje świadome anty-macierzyństwo i wydaje się, że od kobiety bywałej należy oczekiwać nieco więcej niż od Maciejowej z Radwanic. Tymczasem Czubaszek łapie kiłę dwa razy z rzędu i obwieszcza światu, że jest dumnym ginekologiem. Pozwalam sobie na utrzymanie logiki wywodu staruszki lansującej się na świadomym seksie, ale rzecz jasna sam tej logiki nie uznaję już u podstaw „logiki”. Odkąd pamiętam nie cierpię płucek i odkąd pamiętam nie jadam płucek, dzięki temu nigdy po płuckach nie miałem torsji. Pani Czubaszek zdaje się nam komunikować, że bohatersko i to dwukrotnie oddała się torsjom, chociaż wystarczyło nie jeść płucek. Ciężko mi odnaleźć jakieś bardziej adekwatne słowo dla „logiki” Czubaszek, niż dobrze znaną i popularną głupotę. Trzeba być niespełna rozumu, żeby z pełną premedytacją doprowadzać się do takiego stanu, który grozi macierzyństwem, czyli igrać z najbardziej znienawidzonym położeniem, jakie Czubaszek może sobie wyobrazić. Wytłumaczenie dla takich działań można budować tylko na dwa sposoby.

Po pierwsze świadomość seksualna Marii Czubaszek, wbrew temu jak się lansuje, jest na poziomie Maciejowej z Radwanic. Dziś staruszka, wcześniej panienka i dojrzała kobieta z wyższym wykształceniem, po prostu nie wiedziała skąd się biorą dzieci albo nie wiedziała jak zapobiec ciąży. Brutalnie rzecz ujmując Czubaszek nie miała pojęcia o antykoncepcji i decydowała się współżyć „na partyzanta”. Drugie i bardziej drastyczne wyjaśnienie jest takie, że Czubaszek podniecało, być może seksualnie, decydowanie o ludzkim życiu. Taki domorosły syndrom boga i zagadnienie dla biegłych seksuologów. W tej dewiacji może się mieścić również i to, że po latach w staruszce odezwał się syndrom poaborcyjny, czyli boskość została zweryfikowana potrzebą ogłoszenia światu głęboko schowanych lęków. Oczywiście Czubaszek opowiedziała o swoim problemie w sposób terapeutyczny, wypierając i ośmieszając problem, ale każdy psycholog przyzna, że to klasyczne zachowanie. Tak czy siak nie da się dumy Marii Czubaszek, która ją rozpiera na myśl o dwóch dokonanych skrobankach, tłumaczyć inaczej niż głupotą lub dewiacją. Natomiast sama decyzja – nie chcę mieć dzieci, bo nie, jest zupełnie normalna chociaż wbrew naturze i ulubionej nauce lewicowej (darwinizm). Prosiłbym o pełne zrozumienie, ja tylko stwierdzam fakty. A fakty są takie, że kobieta, która nie chce mieć dzieci zachowuje się wbrew naturze, co nie znaczy, że jest niespełna rozumu. Właśnie dlatego nazywamy się sapiens, czasami na wyrost, że oprócz woli bożej, czy instynktu, potrafimy myśleć. Dla mnie kobieta, która z jakiś powodów nie przejawia naturalnych instynktów i w związku z tym podejmuje świadomą decyzję, że nie chce być matką, jest kobietą inteligentną i odpowiedzialną. Nie daj Bóg i nie daj ewolucjo, aby dzieci rodziły się z matek kompletnie oderwanych od naturalnej potrzeby macierzyństwa. Nic gorszego i kobietom i dzieciom uczynić nie można.

Pozostaje jeszcze aspekt społeczny, o którym delikatnie wspomniałem, powołując się na lansowanie. Nikt mi nie powie, że publiczne roztrząsanie, było nie było intymnych spraw, jest czymś innym niż codziennym znojem jaki towarzyszy artystce Rabczewskiej, czy artystce Lady Gaga. Czubaszek miała świadomość, że wrzucenie na łamy dylematu Rabczewskiej – miałam czy nie miałam majtek, w wieku Czubaszek musi wywołać medialną burzę. Dziś niemal cała Polska zastanawia się dlaczego staruszka wywlokła na światło dzienne swoje stare gacie, w końcu te dumne skrobanki musiała wykonać co najmniej 30 lat temu. A ja wiem dlaczego! I mogę napisać, tylko uprzedzam, że wszelkie oburzenie wywołane tym co napiszę proszę kierować pod właściwym adresem: Warszawka, Maria Czubaszek. Pani Maria sama napisała skąd jej przyszło do głowy takie lansowanie. Wszystkie motywacje zdradziła w zdaniu, z którego uczyniłem tytuł. Dokładny cytat brzmi: wolę być “zimną suką” niż “matką Polką”. Z motywacji jasno wynika, że w pewnym topowym medialnie środowisku, człowieka nie może spotkać większe nieszczęście niż być matką i Polką. Dlatego Czubaszek głośno określiła i zapewniła, że się dwa razy wyskrobała, bo woli być zimną ku..ą, niż polską matką. Pojęcia nie mam po cóż do macierzyństwa mieszać narodowość? Żartowałem, oczywiście, że Czubaszek wie co robi, bo z tego od półwiecza żyje i na tym zarabia. Każdy ma prawo wybierać, mnie wybór Marii Czubaszek absolutnie nie dziwi i podzielam opinię, że trzeba być odważnym, aby tak stawiać sprawę. Zgadzam się również z jej werdyktem, na samą siebie i też widzę podobnie. Nie tylko nie mam żadnych pretensji do Marii Czubaszek i brzydzę się linczami urządzanymi nad jej głową, ale serdecznie dziękuję za te słowa. Jako syn z matki Polki i mąż matki Polki, mogę wyrazić głęboką wdzięczność, że Maria Czubaszek ustawiła matkę Polkę na przeciwnym biegunie do zimnej k..wy, które to miano przypisała sobie. Dokładnie tak postrzegam oba związki frazeologiczne, a co kto lubi i kim woli być to już jego osobista sprawa. Naprawdę trzeba być idiotą i jakimś fanatykiem, żeby odmawiać Marii Czubaszek prawa swobodnego wyboru do bycia zimną k..wą. Niech sobie jest co to kogo obchodzi?

PS Systematyczność.

Reklama

204 KOMENTARZE

  1. Też nie lubię płucek 🙂
    Mało prawdopodobne, że dokonała aborcji. Aborcja, nawet w komuszym świecie, który ją popierał, mimo wszystko traktowana była jako zło konieczne. W tak tradycyjnym społeczeństwie nie można było jechać otwartym tekstem. Zresztą to dla każdej normalnej kobiety jest dramat. Masz rację, że próchno chce zaistnieć, starymi gaciami.

    Co do płucek, to też lata odległe. Taka moja osobista historia. Właściwie jestem wszystkożerna, jedynie nie znoszę płucek. W latach 80 byłam zaproszona na parę dni do domu przyjaciółki. Miała ona bardzo miłą, dobrze gotującą, troskliwą mamę. Typową Matkę Polkę. “Zdobyła” ona w tych trudnych czasach bezkartkowe płucka. I podała nam je na obiad. Porcje jak na Matkę Polkę przystało, były solidne. Słabo mi się zrobiło, na widok tego paskudztwa, lecz jak tu gospodyni zrobić przykrość. Ona pałała taką dumą, jakby zdobyła nie płucka, a Mont Everest. Pomyślałam, że jak będę połykać, bez gryzienia … brrr, to może jakoś zmęczę. Poszło mi całkiem dobrze. Połykałam, to szybko, z zamkniętymi oczami, szczęśliwa, że nie mam odruchu wymiotnego. Zjadłam to oczywiście najszybciej ze wszystkich. Jak to mama koleżanki zobaczyła, z radością zawołała : “Oj jak Renatce smakuje”, po czym nałożyła, mi całą chochelkę dokładki.
    Takie to czasy były. 🙂

    • A ileż w tych płuckach jest jedzenia?
      Samo powietrze 🙂

      Zmoorka, aborcja za komuny była powszechna i nie była uważana za zło konieczne. To znaczy, za konieczne to tak, ale nie za zło. Była środkiem antykoncepcyjnym. Pierwsze pigułki antykoncepcyjne miały ogromne działania uboczne, ale nie miało to znaczenia, bo świadomość była zerowa i dostępność podobna. Pamiętacie przełom, którego dokonała Wisłocka?
      Czubaszek przespała się z facetami, którzy nie wiedzieli, jak należy kończyć. Bo tym facetom też nikt nie powiedział – chyba, że właśnie bardzo im na zapłodnieniu zależało.

  2. Też nie lubię płucek 🙂
    Mało prawdopodobne, że dokonała aborcji. Aborcja, nawet w komuszym świecie, który ją popierał, mimo wszystko traktowana była jako zło konieczne. W tak tradycyjnym społeczeństwie nie można było jechać otwartym tekstem. Zresztą to dla każdej normalnej kobiety jest dramat. Masz rację, że próchno chce zaistnieć, starymi gaciami.

    Co do płucek, to też lata odległe. Taka moja osobista historia. Właściwie jestem wszystkożerna, jedynie nie znoszę płucek. W latach 80 byłam zaproszona na parę dni do domu przyjaciółki. Miała ona bardzo miłą, dobrze gotującą, troskliwą mamę. Typową Matkę Polkę. “Zdobyła” ona w tych trudnych czasach bezkartkowe płucka. I podała nam je na obiad. Porcje jak na Matkę Polkę przystało, były solidne. Słabo mi się zrobiło, na widok tego paskudztwa, lecz jak tu gospodyni zrobić przykrość. Ona pałała taką dumą, jakby zdobyła nie płucka, a Mont Everest. Pomyślałam, że jak będę połykać, bez gryzienia … brrr, to może jakoś zmęczę. Poszło mi całkiem dobrze. Połykałam, to szybko, z zamkniętymi oczami, szczęśliwa, że nie mam odruchu wymiotnego. Zjadłam to oczywiście najszybciej ze wszystkich. Jak to mama koleżanki zobaczyła, z radością zawołała : “Oj jak Renatce smakuje”, po czym nałożyła, mi całą chochelkę dokładki.
    Takie to czasy były. 🙂

    • A ileż w tych płuckach jest jedzenia?
      Samo powietrze 🙂

      Zmoorka, aborcja za komuny była powszechna i nie była uważana za zło konieczne. To znaczy, za konieczne to tak, ale nie za zło. Była środkiem antykoncepcyjnym. Pierwsze pigułki antykoncepcyjne miały ogromne działania uboczne, ale nie miało to znaczenia, bo świadomość była zerowa i dostępność podobna. Pamiętacie przełom, którego dokonała Wisłocka?
      Czubaszek przespała się z facetami, którzy nie wiedzieli, jak należy kończyć. Bo tym facetom też nikt nie powiedział – chyba, że właśnie bardzo im na zapłodnieniu zależało.

  3. Też nie lubię płucek 🙂
    Mało prawdopodobne, że dokonała aborcji. Aborcja, nawet w komuszym świecie, który ją popierał, mimo wszystko traktowana była jako zło konieczne. W tak tradycyjnym społeczeństwie nie można było jechać otwartym tekstem. Zresztą to dla każdej normalnej kobiety jest dramat. Masz rację, że próchno chce zaistnieć, starymi gaciami.

    Co do płucek, to też lata odległe. Taka moja osobista historia. Właściwie jestem wszystkożerna, jedynie nie znoszę płucek. W latach 80 byłam zaproszona na parę dni do domu przyjaciółki. Miała ona bardzo miłą, dobrze gotującą, troskliwą mamę. Typową Matkę Polkę. “Zdobyła” ona w tych trudnych czasach bezkartkowe płucka. I podała nam je na obiad. Porcje jak na Matkę Polkę przystało, były solidne. Słabo mi się zrobiło, na widok tego paskudztwa, lecz jak tu gospodyni zrobić przykrość. Ona pałała taką dumą, jakby zdobyła nie płucka, a Mont Everest. Pomyślałam, że jak będę połykać, bez gryzienia … brrr, to może jakoś zmęczę. Poszło mi całkiem dobrze. Połykałam, to szybko, z zamkniętymi oczami, szczęśliwa, że nie mam odruchu wymiotnego. Zjadłam to oczywiście najszybciej ze wszystkich. Jak to mama koleżanki zobaczyła, z radością zawołała : “Oj jak Renatce smakuje”, po czym nałożyła, mi całą chochelkę dokładki.
    Takie to czasy były. 🙂

    • A ileż w tych płuckach jest jedzenia?
      Samo powietrze 🙂

      Zmoorka, aborcja za komuny była powszechna i nie była uważana za zło konieczne. To znaczy, za konieczne to tak, ale nie za zło. Była środkiem antykoncepcyjnym. Pierwsze pigułki antykoncepcyjne miały ogromne działania uboczne, ale nie miało to znaczenia, bo świadomość była zerowa i dostępność podobna. Pamiętacie przełom, którego dokonała Wisłocka?
      Czubaszek przespała się z facetami, którzy nie wiedzieli, jak należy kończyć. Bo tym facetom też nikt nie powiedział – chyba, że właśnie bardzo im na zapłodnieniu zależało.

  4. Co to znaczy Matka Polka?
    Czy to znaczy, że matki innych nacji nie są troskliwe i nie tak dobrze opiekują się potomstwem, i nie robią tego swoim kosztem?
    Co to za bzdety, te matki Polki, te najpiękniejsze w świecie kobiety: Polki, te eleganckie mimo wszystko: Polki, najwięcej witaminy mają polskie dziewczyny? O co chodzi, o leczenie kompleksów?

    • Gdybym miał obstawiać, to
      Gdybym miał obstawiać, to "Matka Polka" zadomowiła się na dobre przez propagandę PRL, a jej ukronowaniem to Szpital Centrum Matki Polki. To z jednej strony "hołd" złożony matkom, które mimo permanentnych braków wszystkiego, jednak radziły sobie z chowaniem potomstwa, zaś z drugiej – przyznanie się władzy do własnej niemocy, takie modne wówczas złożeniem samokrytyki, co było równoważne z rozwiązaniem problemu. Pewnie gdyby się zapytać młodego pokolenia co to jest ta "Matka Polka", w odpowiedzi by było "dodatek do Simsów?", a co bardziej bystre by powiedziało, że to matka, która jednocześnie jest Polką, np. moja mama. Mogę się mylić, bo to bardziej tak na czuja. Sam nie wypytywałem. I tak już zupełnie na marginesie i to nie tylko moja opinia: straszny kwach w Spadkobiercach.

      • dzieje propagandy rozrodczej
        Fakt. Propagandowe pojęcie “Matka Polka” to twór epoki gierkowskiej. Dzieci również były otoczone partyjną czcią.
        Zwodowano statek imienia Dzieci Polskich. To było tańsze i bardziej efektowne niż opieka socjalna, którą wówczas w szybkim tempie zwijano.
        Już wtedy władza ludowa zaczęła się obawiać, że zabraknie następnych pokoleń niewolników, stąd propagowanie modelu dwa plus trzy, lansowanie króliczych śląskich rodzin i reszta tego picu propagandowego.
        Aborcji jednak nie zakazywano, bo prawo do tej czynności było efektem i symbolem zerwania ze stalinizmem po 56 roku.
        Z kolei za Gomułki panował istny szał propagandy antykoncepcyjnej.
        W każdej gazecie, dzień w dzień zachęcano do wtykania sobie rożnych “Globulek Zet”. Partia wpadała w popłoch, bo trzeba było budować szkoły i pęczniało mrowie przyszłych emerytów.

  5. Co to znaczy Matka Polka?
    Czy to znaczy, że matki innych nacji nie są troskliwe i nie tak dobrze opiekują się potomstwem, i nie robią tego swoim kosztem?
    Co to za bzdety, te matki Polki, te najpiękniejsze w świecie kobiety: Polki, te eleganckie mimo wszystko: Polki, najwięcej witaminy mają polskie dziewczyny? O co chodzi, o leczenie kompleksów?

    • Gdybym miał obstawiać, to
      Gdybym miał obstawiać, to "Matka Polka" zadomowiła się na dobre przez propagandę PRL, a jej ukronowaniem to Szpital Centrum Matki Polki. To z jednej strony "hołd" złożony matkom, które mimo permanentnych braków wszystkiego, jednak radziły sobie z chowaniem potomstwa, zaś z drugiej – przyznanie się władzy do własnej niemocy, takie modne wówczas złożeniem samokrytyki, co było równoważne z rozwiązaniem problemu. Pewnie gdyby się zapytać młodego pokolenia co to jest ta "Matka Polka", w odpowiedzi by było "dodatek do Simsów?", a co bardziej bystre by powiedziało, że to matka, która jednocześnie jest Polką, np. moja mama. Mogę się mylić, bo to bardziej tak na czuja. Sam nie wypytywałem. I tak już zupełnie na marginesie i to nie tylko moja opinia: straszny kwach w Spadkobiercach.

      • dzieje propagandy rozrodczej
        Fakt. Propagandowe pojęcie “Matka Polka” to twór epoki gierkowskiej. Dzieci również były otoczone partyjną czcią.
        Zwodowano statek imienia Dzieci Polskich. To było tańsze i bardziej efektowne niż opieka socjalna, którą wówczas w szybkim tempie zwijano.
        Już wtedy władza ludowa zaczęła się obawiać, że zabraknie następnych pokoleń niewolników, stąd propagowanie modelu dwa plus trzy, lansowanie króliczych śląskich rodzin i reszta tego picu propagandowego.
        Aborcji jednak nie zakazywano, bo prawo do tej czynności było efektem i symbolem zerwania ze stalinizmem po 56 roku.
        Z kolei za Gomułki panował istny szał propagandy antykoncepcyjnej.
        W każdej gazecie, dzień w dzień zachęcano do wtykania sobie rożnych “Globulek Zet”. Partia wpadała w popłoch, bo trzeba było budować szkoły i pęczniało mrowie przyszłych emerytów.

  6. Co to znaczy Matka Polka?
    Czy to znaczy, że matki innych nacji nie są troskliwe i nie tak dobrze opiekują się potomstwem, i nie robią tego swoim kosztem?
    Co to za bzdety, te matki Polki, te najpiękniejsze w świecie kobiety: Polki, te eleganckie mimo wszystko: Polki, najwięcej witaminy mają polskie dziewczyny? O co chodzi, o leczenie kompleksów?

    • Gdybym miał obstawiać, to
      Gdybym miał obstawiać, to "Matka Polka" zadomowiła się na dobre przez propagandę PRL, a jej ukronowaniem to Szpital Centrum Matki Polki. To z jednej strony "hołd" złożony matkom, które mimo permanentnych braków wszystkiego, jednak radziły sobie z chowaniem potomstwa, zaś z drugiej – przyznanie się władzy do własnej niemocy, takie modne wówczas złożeniem samokrytyki, co było równoważne z rozwiązaniem problemu. Pewnie gdyby się zapytać młodego pokolenia co to jest ta "Matka Polka", w odpowiedzi by było "dodatek do Simsów?", a co bardziej bystre by powiedziało, że to matka, która jednocześnie jest Polką, np. moja mama. Mogę się mylić, bo to bardziej tak na czuja. Sam nie wypytywałem. I tak już zupełnie na marginesie i to nie tylko moja opinia: straszny kwach w Spadkobiercach.

      • dzieje propagandy rozrodczej
        Fakt. Propagandowe pojęcie “Matka Polka” to twór epoki gierkowskiej. Dzieci również były otoczone partyjną czcią.
        Zwodowano statek imienia Dzieci Polskich. To było tańsze i bardziej efektowne niż opieka socjalna, którą wówczas w szybkim tempie zwijano.
        Już wtedy władza ludowa zaczęła się obawiać, że zabraknie następnych pokoleń niewolników, stąd propagowanie modelu dwa plus trzy, lansowanie króliczych śląskich rodzin i reszta tego picu propagandowego.
        Aborcji jednak nie zakazywano, bo prawo do tej czynności było efektem i symbolem zerwania ze stalinizmem po 56 roku.
        Z kolei za Gomułki panował istny szał propagandy antykoncepcyjnej.
        W każdej gazecie, dzień w dzień zachęcano do wtykania sobie rożnych “Globulek Zet”. Partia wpadała w popłoch, bo trzeba było budować szkoły i pęczniało mrowie przyszłych emerytów.

  7. Akurat dobiegła końca żenująca epopeja
    ,,Cała Polska szuka dziecka Magdy”. Niby porwanego.
    Na pierwszej stronie żydowskiej gazety dla Polaków, ani słowa o dzieciobójczyni ani słowa o wyrachowanej k…ie.
    A przecież mam przed oczami jakże odważny tytuł z tej samej gazety : ,,Matkę zabijemy siostrę wyruchamy”.
    Do wspomnianego szmatławca dołączył tefałen, i razem pochylają się nad ,,nieszczęśliwą matką” w ,,złym stanie psychicznym”. Więc daremny trud pani Czubaszek – na piedestał wchodzi dzieciobójczyni. Własnej córki. Prawdziwa matka – kurwa.

      • Chyba tylko gorzej. Bo jak nazwać zabójczynię własnej córki?
        Obejrzałem film Rutkowskiego. Przypomina film z wizji lokalnej Pazika. Pazik – morderca Olewnika – nie może znaleźć miejsca pogrzebania swojej ofiary. Policjantka naprowadza go, wskazując miejsce zakopania zwłok.
        Tak samo Rutkowski – podpowiada swojej ,,klientce” : wypadła ci. Bo kocyk był ŚLISKI.

      • Jak znam życie – widzę w tej ,,biednej matce”
        zimną, wyrachowaną ku..ę. Normalny człowiek tak nie robi. A już Matka – nigdy! Nawet najgorsza.
        Zabiła swoje dziecko i w sposób zaplanowany, świadomy i perfidny rozpoczęła grę w serialu pt ,,Szukamy porwanej córeczki”. Jako wierna czytelniczka ,,kolorowych tygodników” wiedziała, że sukces murowany.
        Coś się popsuło w scenariuszu, albo Rutkowski wyciągnął jakiegoś haka. Bo teraz on powrócił na pierwszy plan.
        I kto wie, czy razem z ,,cierpiącą Magdą” nie stworzą duetu na miarę … Bonny and Clyde.
        Po naszemu : k…y i złodzieja.

      • Najistotniejsze w tej wielkiej tragedii jest wyrachowanie
        ,,matki”. Ona to wszystko starannie zaplanowała. Tu nie ma słowa prawdy, tutaj nie ma przypadku.
        Cała nadzieja w tym, że mróz nie odpuści i doskonale zachowane ciało nieszczęsnego dziecka – pomoże w ustaleniu szczegółów MORDERSTWA.

        • Nie wiemy, co naprawdę się
          Nie wiemy, co naprawdę się wydarzyło, nie wiemy co się działo w psychice matki, jaki tam odbywał się proces straszny i nienaturalny, może nawet indukowany przez stosunki rodzinne. Nie czuć już nawet smrodu niemowlęcego ciałka, który to smród tak uderzył w nozdrza tego detektywa, pożal się boże. Polecam studia przypadku znanego jako “szaleństwo na autostradzie”. Dokładnie opisany i sfilmowany w dokumencie, z elementami nagrań BBC, które akurat towarzyszyło policji w jej pracy na autostradzie. Zapewniam Cię, że włos Ci się zjeży na głowie i na zawsze przestaniesz wyrokować, kto kurwa i dzieciobójca. Psychika to tylko subtelna gra neuroprzekaźników w mózgu i czasami coś może się wydzielić nie tak. A boga nie ma przecież. Choć tam podobno było go bardzo dużo, bo młodzi do mszy służyli i chadzali do wspólnot modlitewnych.

          • Bardzo ciekawe są te neuroprzekaźniki
            Skuteczniej można na nie zrzucić odium odpowiedzialności za czyny, znacznie skuteczniej niż na Boga, fatum i los. Wystarczy, że neuroprzekaźniki się poplątają i mamy morderstwo, zacieranie śladów, mataczenie, wyrafinowane kłamstwa i szczęśliwego Rutkowskiego, bo znów wypłynął, bowiem jego neuroprzekaźniki wysłały informację, że wypłynąć musi.
            Piszę trochę z przekąsem, obiło się o oczy i uszy o tych niewielkich bożkach, również z taką teorią, że człowiek nie podejmuje decyzji (nazwijmy je – konstytutywnych), tylko nijako je przyjmuje do wiadomości (decyzje deklaratoryjne), ponieważ wcześniej, w neuroprzekaźnikach jest podejmowana i wysyłana do wykonania. Poplątane bardziej niż psychika tej dzieciobójczyni, ale prowadzi do akceptacji “raportu mniejszości” lub “pomroczności jasnej”.

          • I co ciekawe, chyba mają
            I co ciekawe, chyba mają przekaźniki płeć, bo jak żyję nie słyszałem, żeby ktoś bronił przekaźnikami bydlaka, który się schleje i zatłucze dziecko na śmierć. Jeśli coś jest zakodowane w organizmie, to powinno być traktowane jako żelazne alibi, bez względu na sprawcę i okoliczności, w końcu z naturą nie wygrasz. Natomiast bez wątpienia istnieje coś takiego jak kod kulturowy. Na przykład w Chinach do dziś można rzucić dziewczynką ze skały i na Chińczykach nie zrobi to takiego wrażenia, jak na Amerykanach, czy Polakach. Tak samo jest z paniami Środą i Czubaszek, w ich kręgu kulturowym skrobanka, to nobilitacja w sensie towarzyskim i intelektualnym, bo przeciwwagą dla skrobanki jest katolicyzm. Taki dualizm mógł powstać tylko w chorych niedouczonych łbach marksistowskich. Dylemat iście leninowski, coś na wzór i podobieństwo innego wyboru. Tłukę starą, ale nie wyplam jej oczu jak ci zacofani islamiści, jestem cywilizowany intelektualista. Skrobię się i jestem inteligentna, bo nie wierzę, że dziewica urodziła Boga. To ubóstwo intelektualne jest charakterystyczne dla potomków I sekretarzy i tak to działa KULTUROWO u przedstawicielek typu Środa/Czubaszek. W tym ideologicznym sporze nie ma w ogóle podmiotu, jest tylko bezmyślna nawalanka w CO WIERZYĆ. Jedni fanatycy składają ofiary bożkom ateizmu inni odstawiają całopalenie na ołtarzu fanatycznej wiary w Boga jedynego i każą nieść krzyż gwałtu, czy genetycznej choroby. A podmiot, mówiąc brzydko, a po ludzku CZŁOWIEK, jest w tej dyskusji tyle wart, co ten kombinezon znaleziony pod drzewem w Sosnowcu.

          • To jak konferencja episkopatu uchwali że kochamy żydów
            to czubaszek będzie biegała po redakcji z nożem w ręce bawiąc się w quake’a?

          • Żeby było śmieszniej
            Żeby było śmieszniej pomroczność jasna istnieje i istniałaby nawet, gdyby pech nie obdarzył nas, Polaków Lechem Wałęsą i jego potomstwem. Stanowczo zalecam case study “szaleństwo na autostradzie”. Boga nie ma, a neurotransmitery są, no i mamy problem, Houston. To, co ja mówię to nic innego, jak że myślenie to również proces fizyko-chemiczny, a nie – no właśnie, co?

          • Właściwie ekumenicznie
            poglądy nasze są sobie pokrewne, Ty wierzysz we wszechmocne neuroprzekaźniki (procesy fizyko-chemiczne), ja wierzę we wszechmocnego Boga – z tą różnicą, że Bóg daje większą swobodę.
            “raport mniejszości” – prewencja
            “pomroczność jasna” – unikanie odpowiedzialności przez wydumane okoliczności

          • Boga nie ma, a neurotransmitery są
            Co ma jedno do drugiego?
            Neurotransmitery… Dowiadujesz się, jak zostałaś skonstruowana…, w wyniku procesu ewolucji… itd.

        • W sytuacji zagrożenia, stresu
          W sytuacji zagrożenia, stresu jest możliwa postawa “walcz” lub “uciekaj”. Tak jesteśmy skonstruowani, my wszyscy, czyli wszystkie zwierzęta. Postawa “walcz” to reanimuj dziecko, wołaj sąsiadów, dzwoń po pogotowie. Reakcja “uciekaj” to idź w kłamstwo, ukrycie nieszczęścia, osłonienie siebie. Nikt nie wie, jak zareaguje, zanim się nie sprawdzi. Bo tyle o sobie wiemy, na ile nas sprawdzono. Zgadzam się co do jednego wszakże, że kurwa to charakter, bo zawód to prostytutka.
          Podejrzewam ,że ojciec dziecka był w to zaangażowany na jakimś etapie. Dziewczyna wybrała reakcję “uciekaj”, a potem to już efekt kuli śnieżnej. Oglądasz tyle filmów amerykańskiej akcji, to przecież znasz ten efekt doskonale. Błaha przyczyna, zła reakcja i rozwój tragedii o końcu niewspółmiernym do początku.
          Ale gdzie jest ciało?

          • Nie wiadomo,
            jak było w tym konkretnym przypadku. Oczywiście tragedia dla rodziny i NEWS dla bezpośrednio nie zainteresowanych. Ku..stwo w Polsce nie jest karalne, więć może na razie, zgodnie z kwalifikacją czynu(na razie domniemania) pozostać przy dzieciobójstwie.
            Pisałam wyżej, że jest to margines. Do powodów można dodać np.schizofrenię. Często nie rozpoznaną wcześniej. Bywa, że zabójstwo jest pierwszum zauważonym objawem.

  8. Akurat dobiegła końca żenująca epopeja
    ,,Cała Polska szuka dziecka Magdy”. Niby porwanego.
    Na pierwszej stronie żydowskiej gazety dla Polaków, ani słowa o dzieciobójczyni ani słowa o wyrachowanej k…ie.
    A przecież mam przed oczami jakże odważny tytuł z tej samej gazety : ,,Matkę zabijemy siostrę wyruchamy”.
    Do wspomnianego szmatławca dołączył tefałen, i razem pochylają się nad ,,nieszczęśliwą matką” w ,,złym stanie psychicznym”. Więc daremny trud pani Czubaszek – na piedestał wchodzi dzieciobójczyni. Własnej córki. Prawdziwa matka – kurwa.

      • Chyba tylko gorzej. Bo jak nazwać zabójczynię własnej córki?
        Obejrzałem film Rutkowskiego. Przypomina film z wizji lokalnej Pazika. Pazik – morderca Olewnika – nie może znaleźć miejsca pogrzebania swojej ofiary. Policjantka naprowadza go, wskazując miejsce zakopania zwłok.
        Tak samo Rutkowski – podpowiada swojej ,,klientce” : wypadła ci. Bo kocyk był ŚLISKI.

      • Jak znam życie – widzę w tej ,,biednej matce”
        zimną, wyrachowaną ku..ę. Normalny człowiek tak nie robi. A już Matka – nigdy! Nawet najgorsza.
        Zabiła swoje dziecko i w sposób zaplanowany, świadomy i perfidny rozpoczęła grę w serialu pt ,,Szukamy porwanej córeczki”. Jako wierna czytelniczka ,,kolorowych tygodników” wiedziała, że sukces murowany.
        Coś się popsuło w scenariuszu, albo Rutkowski wyciągnął jakiegoś haka. Bo teraz on powrócił na pierwszy plan.
        I kto wie, czy razem z ,,cierpiącą Magdą” nie stworzą duetu na miarę … Bonny and Clyde.
        Po naszemu : k…y i złodzieja.

      • Najistotniejsze w tej wielkiej tragedii jest wyrachowanie
        ,,matki”. Ona to wszystko starannie zaplanowała. Tu nie ma słowa prawdy, tutaj nie ma przypadku.
        Cała nadzieja w tym, że mróz nie odpuści i doskonale zachowane ciało nieszczęsnego dziecka – pomoże w ustaleniu szczegółów MORDERSTWA.

        • Nie wiemy, co naprawdę się
          Nie wiemy, co naprawdę się wydarzyło, nie wiemy co się działo w psychice matki, jaki tam odbywał się proces straszny i nienaturalny, może nawet indukowany przez stosunki rodzinne. Nie czuć już nawet smrodu niemowlęcego ciałka, który to smród tak uderzył w nozdrza tego detektywa, pożal się boże. Polecam studia przypadku znanego jako “szaleństwo na autostradzie”. Dokładnie opisany i sfilmowany w dokumencie, z elementami nagrań BBC, które akurat towarzyszyło policji w jej pracy na autostradzie. Zapewniam Cię, że włos Ci się zjeży na głowie i na zawsze przestaniesz wyrokować, kto kurwa i dzieciobójca. Psychika to tylko subtelna gra neuroprzekaźników w mózgu i czasami coś może się wydzielić nie tak. A boga nie ma przecież. Choć tam podobno było go bardzo dużo, bo młodzi do mszy służyli i chadzali do wspólnot modlitewnych.

          • Bardzo ciekawe są te neuroprzekaźniki
            Skuteczniej można na nie zrzucić odium odpowiedzialności za czyny, znacznie skuteczniej niż na Boga, fatum i los. Wystarczy, że neuroprzekaźniki się poplątają i mamy morderstwo, zacieranie śladów, mataczenie, wyrafinowane kłamstwa i szczęśliwego Rutkowskiego, bo znów wypłynął, bowiem jego neuroprzekaźniki wysłały informację, że wypłynąć musi.
            Piszę trochę z przekąsem, obiło się o oczy i uszy o tych niewielkich bożkach, również z taką teorią, że człowiek nie podejmuje decyzji (nazwijmy je – konstytutywnych), tylko nijako je przyjmuje do wiadomości (decyzje deklaratoryjne), ponieważ wcześniej, w neuroprzekaźnikach jest podejmowana i wysyłana do wykonania. Poplątane bardziej niż psychika tej dzieciobójczyni, ale prowadzi do akceptacji “raportu mniejszości” lub “pomroczności jasnej”.

          • I co ciekawe, chyba mają
            I co ciekawe, chyba mają przekaźniki płeć, bo jak żyję nie słyszałem, żeby ktoś bronił przekaźnikami bydlaka, który się schleje i zatłucze dziecko na śmierć. Jeśli coś jest zakodowane w organizmie, to powinno być traktowane jako żelazne alibi, bez względu na sprawcę i okoliczności, w końcu z naturą nie wygrasz. Natomiast bez wątpienia istnieje coś takiego jak kod kulturowy. Na przykład w Chinach do dziś można rzucić dziewczynką ze skały i na Chińczykach nie zrobi to takiego wrażenia, jak na Amerykanach, czy Polakach. Tak samo jest z paniami Środą i Czubaszek, w ich kręgu kulturowym skrobanka, to nobilitacja w sensie towarzyskim i intelektualnym, bo przeciwwagą dla skrobanki jest katolicyzm. Taki dualizm mógł powstać tylko w chorych niedouczonych łbach marksistowskich. Dylemat iście leninowski, coś na wzór i podobieństwo innego wyboru. Tłukę starą, ale nie wyplam jej oczu jak ci zacofani islamiści, jestem cywilizowany intelektualista. Skrobię się i jestem inteligentna, bo nie wierzę, że dziewica urodziła Boga. To ubóstwo intelektualne jest charakterystyczne dla potomków I sekretarzy i tak to działa KULTUROWO u przedstawicielek typu Środa/Czubaszek. W tym ideologicznym sporze nie ma w ogóle podmiotu, jest tylko bezmyślna nawalanka w CO WIERZYĆ. Jedni fanatycy składają ofiary bożkom ateizmu inni odstawiają całopalenie na ołtarzu fanatycznej wiary w Boga jedynego i każą nieść krzyż gwałtu, czy genetycznej choroby. A podmiot, mówiąc brzydko, a po ludzku CZŁOWIEK, jest w tej dyskusji tyle wart, co ten kombinezon znaleziony pod drzewem w Sosnowcu.

          • To jak konferencja episkopatu uchwali że kochamy żydów
            to czubaszek będzie biegała po redakcji z nożem w ręce bawiąc się w quake’a?

          • Żeby było śmieszniej
            Żeby było śmieszniej pomroczność jasna istnieje i istniałaby nawet, gdyby pech nie obdarzył nas, Polaków Lechem Wałęsą i jego potomstwem. Stanowczo zalecam case study “szaleństwo na autostradzie”. Boga nie ma, a neurotransmitery są, no i mamy problem, Houston. To, co ja mówię to nic innego, jak że myślenie to również proces fizyko-chemiczny, a nie – no właśnie, co?

          • Właściwie ekumenicznie
            poglądy nasze są sobie pokrewne, Ty wierzysz we wszechmocne neuroprzekaźniki (procesy fizyko-chemiczne), ja wierzę we wszechmocnego Boga – z tą różnicą, że Bóg daje większą swobodę.
            “raport mniejszości” – prewencja
            “pomroczność jasna” – unikanie odpowiedzialności przez wydumane okoliczności

          • Boga nie ma, a neurotransmitery są
            Co ma jedno do drugiego?
            Neurotransmitery… Dowiadujesz się, jak zostałaś skonstruowana…, w wyniku procesu ewolucji… itd.

        • W sytuacji zagrożenia, stresu
          W sytuacji zagrożenia, stresu jest możliwa postawa “walcz” lub “uciekaj”. Tak jesteśmy skonstruowani, my wszyscy, czyli wszystkie zwierzęta. Postawa “walcz” to reanimuj dziecko, wołaj sąsiadów, dzwoń po pogotowie. Reakcja “uciekaj” to idź w kłamstwo, ukrycie nieszczęścia, osłonienie siebie. Nikt nie wie, jak zareaguje, zanim się nie sprawdzi. Bo tyle o sobie wiemy, na ile nas sprawdzono. Zgadzam się co do jednego wszakże, że kurwa to charakter, bo zawód to prostytutka.
          Podejrzewam ,że ojciec dziecka był w to zaangażowany na jakimś etapie. Dziewczyna wybrała reakcję “uciekaj”, a potem to już efekt kuli śnieżnej. Oglądasz tyle filmów amerykańskiej akcji, to przecież znasz ten efekt doskonale. Błaha przyczyna, zła reakcja i rozwój tragedii o końcu niewspółmiernym do początku.
          Ale gdzie jest ciało?

          • Nie wiadomo,
            jak było w tym konkretnym przypadku. Oczywiście tragedia dla rodziny i NEWS dla bezpośrednio nie zainteresowanych. Ku..stwo w Polsce nie jest karalne, więć może na razie, zgodnie z kwalifikacją czynu(na razie domniemania) pozostać przy dzieciobójstwie.
            Pisałam wyżej, że jest to margines. Do powodów można dodać np.schizofrenię. Często nie rozpoznaną wcześniej. Bywa, że zabójstwo jest pierwszum zauważonym objawem.

  9. Akurat dobiegła końca żenująca epopeja
    ,,Cała Polska szuka dziecka Magdy”. Niby porwanego.
    Na pierwszej stronie żydowskiej gazety dla Polaków, ani słowa o dzieciobójczyni ani słowa o wyrachowanej k…ie.
    A przecież mam przed oczami jakże odważny tytuł z tej samej gazety : ,,Matkę zabijemy siostrę wyruchamy”.
    Do wspomnianego szmatławca dołączył tefałen, i razem pochylają się nad ,,nieszczęśliwą matką” w ,,złym stanie psychicznym”. Więc daremny trud pani Czubaszek – na piedestał wchodzi dzieciobójczyni. Własnej córki. Prawdziwa matka – kurwa.

      • Chyba tylko gorzej. Bo jak nazwać zabójczynię własnej córki?
        Obejrzałem film Rutkowskiego. Przypomina film z wizji lokalnej Pazika. Pazik – morderca Olewnika – nie może znaleźć miejsca pogrzebania swojej ofiary. Policjantka naprowadza go, wskazując miejsce zakopania zwłok.
        Tak samo Rutkowski – podpowiada swojej ,,klientce” : wypadła ci. Bo kocyk był ŚLISKI.

      • Jak znam życie – widzę w tej ,,biednej matce”
        zimną, wyrachowaną ku..ę. Normalny człowiek tak nie robi. A już Matka – nigdy! Nawet najgorsza.
        Zabiła swoje dziecko i w sposób zaplanowany, świadomy i perfidny rozpoczęła grę w serialu pt ,,Szukamy porwanej córeczki”. Jako wierna czytelniczka ,,kolorowych tygodników” wiedziała, że sukces murowany.
        Coś się popsuło w scenariuszu, albo Rutkowski wyciągnął jakiegoś haka. Bo teraz on powrócił na pierwszy plan.
        I kto wie, czy razem z ,,cierpiącą Magdą” nie stworzą duetu na miarę … Bonny and Clyde.
        Po naszemu : k…y i złodzieja.

      • Najistotniejsze w tej wielkiej tragedii jest wyrachowanie
        ,,matki”. Ona to wszystko starannie zaplanowała. Tu nie ma słowa prawdy, tutaj nie ma przypadku.
        Cała nadzieja w tym, że mróz nie odpuści i doskonale zachowane ciało nieszczęsnego dziecka – pomoże w ustaleniu szczegółów MORDERSTWA.

        • Nie wiemy, co naprawdę się
          Nie wiemy, co naprawdę się wydarzyło, nie wiemy co się działo w psychice matki, jaki tam odbywał się proces straszny i nienaturalny, może nawet indukowany przez stosunki rodzinne. Nie czuć już nawet smrodu niemowlęcego ciałka, który to smród tak uderzył w nozdrza tego detektywa, pożal się boże. Polecam studia przypadku znanego jako “szaleństwo na autostradzie”. Dokładnie opisany i sfilmowany w dokumencie, z elementami nagrań BBC, które akurat towarzyszyło policji w jej pracy na autostradzie. Zapewniam Cię, że włos Ci się zjeży na głowie i na zawsze przestaniesz wyrokować, kto kurwa i dzieciobójca. Psychika to tylko subtelna gra neuroprzekaźników w mózgu i czasami coś może się wydzielić nie tak. A boga nie ma przecież. Choć tam podobno było go bardzo dużo, bo młodzi do mszy służyli i chadzali do wspólnot modlitewnych.

          • Bardzo ciekawe są te neuroprzekaźniki
            Skuteczniej można na nie zrzucić odium odpowiedzialności za czyny, znacznie skuteczniej niż na Boga, fatum i los. Wystarczy, że neuroprzekaźniki się poplątają i mamy morderstwo, zacieranie śladów, mataczenie, wyrafinowane kłamstwa i szczęśliwego Rutkowskiego, bo znów wypłynął, bowiem jego neuroprzekaźniki wysłały informację, że wypłynąć musi.
            Piszę trochę z przekąsem, obiło się o oczy i uszy o tych niewielkich bożkach, również z taką teorią, że człowiek nie podejmuje decyzji (nazwijmy je – konstytutywnych), tylko nijako je przyjmuje do wiadomości (decyzje deklaratoryjne), ponieważ wcześniej, w neuroprzekaźnikach jest podejmowana i wysyłana do wykonania. Poplątane bardziej niż psychika tej dzieciobójczyni, ale prowadzi do akceptacji “raportu mniejszości” lub “pomroczności jasnej”.

          • I co ciekawe, chyba mają
            I co ciekawe, chyba mają przekaźniki płeć, bo jak żyję nie słyszałem, żeby ktoś bronił przekaźnikami bydlaka, który się schleje i zatłucze dziecko na śmierć. Jeśli coś jest zakodowane w organizmie, to powinno być traktowane jako żelazne alibi, bez względu na sprawcę i okoliczności, w końcu z naturą nie wygrasz. Natomiast bez wątpienia istnieje coś takiego jak kod kulturowy. Na przykład w Chinach do dziś można rzucić dziewczynką ze skały i na Chińczykach nie zrobi to takiego wrażenia, jak na Amerykanach, czy Polakach. Tak samo jest z paniami Środą i Czubaszek, w ich kręgu kulturowym skrobanka, to nobilitacja w sensie towarzyskim i intelektualnym, bo przeciwwagą dla skrobanki jest katolicyzm. Taki dualizm mógł powstać tylko w chorych niedouczonych łbach marksistowskich. Dylemat iście leninowski, coś na wzór i podobieństwo innego wyboru. Tłukę starą, ale nie wyplam jej oczu jak ci zacofani islamiści, jestem cywilizowany intelektualista. Skrobię się i jestem inteligentna, bo nie wierzę, że dziewica urodziła Boga. To ubóstwo intelektualne jest charakterystyczne dla potomków I sekretarzy i tak to działa KULTUROWO u przedstawicielek typu Środa/Czubaszek. W tym ideologicznym sporze nie ma w ogóle podmiotu, jest tylko bezmyślna nawalanka w CO WIERZYĆ. Jedni fanatycy składają ofiary bożkom ateizmu inni odstawiają całopalenie na ołtarzu fanatycznej wiary w Boga jedynego i każą nieść krzyż gwałtu, czy genetycznej choroby. A podmiot, mówiąc brzydko, a po ludzku CZŁOWIEK, jest w tej dyskusji tyle wart, co ten kombinezon znaleziony pod drzewem w Sosnowcu.

          • To jak konferencja episkopatu uchwali że kochamy żydów
            to czubaszek będzie biegała po redakcji z nożem w ręce bawiąc się w quake’a?

          • Żeby było śmieszniej
            Żeby było śmieszniej pomroczność jasna istnieje i istniałaby nawet, gdyby pech nie obdarzył nas, Polaków Lechem Wałęsą i jego potomstwem. Stanowczo zalecam case study “szaleństwo na autostradzie”. Boga nie ma, a neurotransmitery są, no i mamy problem, Houston. To, co ja mówię to nic innego, jak że myślenie to również proces fizyko-chemiczny, a nie – no właśnie, co?

          • Właściwie ekumenicznie
            poglądy nasze są sobie pokrewne, Ty wierzysz we wszechmocne neuroprzekaźniki (procesy fizyko-chemiczne), ja wierzę we wszechmocnego Boga – z tą różnicą, że Bóg daje większą swobodę.
            “raport mniejszości” – prewencja
            “pomroczność jasna” – unikanie odpowiedzialności przez wydumane okoliczności

          • Boga nie ma, a neurotransmitery są
            Co ma jedno do drugiego?
            Neurotransmitery… Dowiadujesz się, jak zostałaś skonstruowana…, w wyniku procesu ewolucji… itd.

        • W sytuacji zagrożenia, stresu
          W sytuacji zagrożenia, stresu jest możliwa postawa “walcz” lub “uciekaj”. Tak jesteśmy skonstruowani, my wszyscy, czyli wszystkie zwierzęta. Postawa “walcz” to reanimuj dziecko, wołaj sąsiadów, dzwoń po pogotowie. Reakcja “uciekaj” to idź w kłamstwo, ukrycie nieszczęścia, osłonienie siebie. Nikt nie wie, jak zareaguje, zanim się nie sprawdzi. Bo tyle o sobie wiemy, na ile nas sprawdzono. Zgadzam się co do jednego wszakże, że kurwa to charakter, bo zawód to prostytutka.
          Podejrzewam ,że ojciec dziecka był w to zaangażowany na jakimś etapie. Dziewczyna wybrała reakcję “uciekaj”, a potem to już efekt kuli śnieżnej. Oglądasz tyle filmów amerykańskiej akcji, to przecież znasz ten efekt doskonale. Błaha przyczyna, zła reakcja i rozwój tragedii o końcu niewspółmiernym do początku.
          Ale gdzie jest ciało?

          • Nie wiadomo,
            jak było w tym konkretnym przypadku. Oczywiście tragedia dla rodziny i NEWS dla bezpośrednio nie zainteresowanych. Ku..stwo w Polsce nie jest karalne, więć może na razie, zgodnie z kwalifikacją czynu(na razie domniemania) pozostać przy dzieciobójstwie.
            Pisałam wyżej, że jest to margines. Do powodów można dodać np.schizofrenię. Często nie rozpoznaną wcześniej. Bywa, że zabójstwo jest pierwszum zauważonym objawem.

  10. Panie się obrażą, chociaż na
    Panie się obrażą, chociaż na miejscu Pań czułbym się wyróżniony. Właśnie dlatego faceci nadają się do pewnych zajęć, do których nie nadają się kobiety. Zdecydowanie zgadzam się Ojcem, a nawet jestem większym sukinsynem. Ten spektakl, który urządziła “matka” świadczy o jednym – PREMEDYTACJI. Szok- srok, drodzy Państwo, obawiam się, że jest znacznie gorzej i nie ma żadnego kocyka, bo gdzie są zwłoki? Dlaczego przyznaje, że dziecko nie żyje i dalej kłamie, wskazując fałszywe miejsce ukrycia zwłok? Co można ukrywać, po najgorszej wiadomości, czyli śmierci dziecka? Moim zdaniem tylko okoliczności śmierci, które są bardziej tragiczne niż sama śmierć, Gra na na czas, aby naturalne procesy zatarły ślady na ciele? Nic innego nie przychodzi mi do głowy. W każdym razie, ta “matka” powinna siedzieć na stołku 24 godziny na dobę, a przesłuchujący powinni się zmieniać co godzinę, zamiast pieprzenia i tworzenia “portretów szokowych”. Ona już zrobiła tyle, aby nie rozczulać się nad nią. Nie tylko na intuicję, ale i na logikę nie wierzę też tatusiowi, za dużo tu dziwnych zachowań, spokojnych telewizyjnych występów i jakby ułożonej smutnej historii. Jak twierdzi ojciec, on pomógł matce znieść wózek, zatem zakładam, że był w domu i nic nie zauważył? Z tego co wiem oboje wyszli na spacer, po 18.00 w zimie, gdy już jest ciemno jak u Murzyna, cokolwiek dziwna pora na spacer. Potem typ odchodzi z jakimś kumplem i zostawia matkę samą, drugie dziwne zachowanie. Jeśli te zeznania są prawdziwe to jakim cudem, ojciec nie zauważył, że matka wkłada do wózka martwe dziecko? Takie rzeczy trzeba weryfikować bez litości, nawet jeśli są tylko poszlaką. Opowieść ojca, brzmi jak wyuczona na pamięć scena książkowa. Kto w takiej sytuacji pamięta o podobnych szczegółach i opisach przyrody jak: “Żona spostrzegła się, że ktoś za nią idzie. Czuła, że coś jest nie tak. Odwróciła się i zobaczyła mężczyznę. Szedł jej tempem, a gdy się odwróciła i przystanęła on zwolnił i zaczął się rozglądać na boki. Po 15, 20 minutach znowu się odwróciła i znowu zobaczyła tego samego mężczyznę. Na ostatnim odcinku przed domem rodziców zaczął prószyć śnieg. Momentalnie zrobiło jej się ciemno przed oczami i film jej się urwał. Gdy się ocknęła zobaczyła, że dziecka nie ma w wózku”.

    http://uwaga.tvn.pl/55256,wideo,332448,co_sie_stalo_z_mala_magda,co_stalo_sie_z_mala_magda,reportaz.html

    Jakieś przedziały czasowe, jakiś śnieg, dokładne opisy tego co czuła żona, na pierwszy rzut oka jest to konfabulacja, tylko pytanie, czy opowieść przekazała mu zona, czy razem ułożyli tę bajeczkę. Tak czy siak mamy do czynienia z kolejną kompromitacją “służb”, to co się działo, dzieje i co ośmieszył ten prosty zomowiec Rutkowski kolejny raz się we łbie nie mieści.

    Natomiast Lukrecja powiedział bardzo ważną rzecz, mamy też do czynienia z pewnym pieprzeniem w drugą stronę, otóż dziecko, zwłaszcza przez pierwszy rok życia, słodziutko wygląda tylko na zdjęciach, realnie potrafi tak dać w dupę, że można odejść od zmysłów. Sam mam na koncie epizod, raz w życiu przyłożyłem swojemu dziecku, ale o tym natychmiast i pierwsza wiedziała matka dziecka, potem cała rodzina. Nigdy więcej i nawet przez chwilę nie pomyślałem, aby powtórzyć “zabieg wychowawczy”, a dziecko ma dziś ze mnie niezły ubaw. I Lukrecja i Ojciec mówią o cholernie ważnych sprawach, które trzeba umieć wyważyć. Cofa mi się, gdy słyszę o biednej mamusi, którą “zaszczuje typowo polskie piekiełko”. Na całym świecie takie “matki” mają przesrane i słusznie, bo to jest “prewencja” dla innych. Z drugiej strony to chrzanienie o cudownych słodziutkich dzieciach, niewiniątkach, aniołkach bożych i matkach, które są zwyrodniałe, bo nie wytrzymują psychicznie, jest równie szkodliwą mitologią. Kto miał dzieci i wychowywał, a nie podrzucał babciom, ten wie, że to nie jest zabawa, w życiu nie robiłem czegoś równie trudnego i wykańczającego psychicznie.

    PS No i na koniec, właśnie słyszę od zomowca, że pierwsza randka tej pary miała miejsce w kościele. No to mja już główną linię śledztwa medialnego.

    • Od początku twierdziłam w
      Od początku twierdziłam w domowych dyskusjach, że matka zabiła to dziecko. Obawiam się, że także rozczłonkowała zwłoki. Ojciec i matka od początku mi się nie podobali, właśnie ze względu na pewną dziwną emocjonalność. Dodajmy do tego, że w niedzielę, po konferencji Rutkowskiego poszli razem do kina na horror! Możecie to sobie wyobrazić? Nie możecie. I właśnie o to chodzi. Dlatego twierdzę, że matka sama lub ojciec i matka, podobnie jak Breivik i cała armia innych psychopatów to osoby głęboko upośledzone neurohormonalnie, a nauka, czyli dzisiejsza psychiatria nie są w stanie zmierzyć tego zjawiska. Jeśli tak, to i matka oraz wszelka kurwa to osoby poważnie chore, tylko niezdiagnozowane. O tym to było. Chyba, że wszelki człowiek jest urodzonym zabójcą i tylko ksiądz proboszcz jest w stanie cotygodniową pracą powstrzymywać go przed notorycznym zabijaniem bliźniego. Zgadzam się z innymi, że dzieci to zakała świata.

    • Zaraz się z jednego wycofam a z drugiego nie
      Nie wycofam się ze stwierdzenia, że rzecz, aczkolwiek tragiczna, jest istotna dla osób z rodziny. Taka sprawa to w historii ludzkości ani pierwszy, ani dziesiąty ani ostatni raz. Ale to MARGINES. Kobiety chcą mieć dzieci, mimo trudów znajdują w tym niesamowitą radość. Pisałam, że miałam ochotę ukręcić łeb. Powstrzymało mnie przed tym czynem albo dostrzeganie całokształtu, albo policzenie do dziesięciu. I refleksja, że moi rodzice też nie ukręcili mi łba. (Karanie w pierwszym roku życia bachora nie wchodzi w rachubę, jak już nie możesz, to dajesz słodziutkie picie i śpiewasz piosenkę, powinno się uspokoić)
      Wycofuję się zaś z ferowania wyroków. O sprawie wiem za mało. Styczeń i luty to dla mnie zasuwanie zawodowe. Do netu zaglądam przypadkowo, a jak jest za dużo linijek do przeczytania, to rezygnuję.
      Z wiosną się rozkręcę.

  11. Panie się obrażą, chociaż na
    Panie się obrażą, chociaż na miejscu Pań czułbym się wyróżniony. Właśnie dlatego faceci nadają się do pewnych zajęć, do których nie nadają się kobiety. Zdecydowanie zgadzam się Ojcem, a nawet jestem większym sukinsynem. Ten spektakl, który urządziła “matka” świadczy o jednym – PREMEDYTACJI. Szok- srok, drodzy Państwo, obawiam się, że jest znacznie gorzej i nie ma żadnego kocyka, bo gdzie są zwłoki? Dlaczego przyznaje, że dziecko nie żyje i dalej kłamie, wskazując fałszywe miejsce ukrycia zwłok? Co można ukrywać, po najgorszej wiadomości, czyli śmierci dziecka? Moim zdaniem tylko okoliczności śmierci, które są bardziej tragiczne niż sama śmierć, Gra na na czas, aby naturalne procesy zatarły ślady na ciele? Nic innego nie przychodzi mi do głowy. W każdym razie, ta “matka” powinna siedzieć na stołku 24 godziny na dobę, a przesłuchujący powinni się zmieniać co godzinę, zamiast pieprzenia i tworzenia “portretów szokowych”. Ona już zrobiła tyle, aby nie rozczulać się nad nią. Nie tylko na intuicję, ale i na logikę nie wierzę też tatusiowi, za dużo tu dziwnych zachowań, spokojnych telewizyjnych występów i jakby ułożonej smutnej historii. Jak twierdzi ojciec, on pomógł matce znieść wózek, zatem zakładam, że był w domu i nic nie zauważył? Z tego co wiem oboje wyszli na spacer, po 18.00 w zimie, gdy już jest ciemno jak u Murzyna, cokolwiek dziwna pora na spacer. Potem typ odchodzi z jakimś kumplem i zostawia matkę samą, drugie dziwne zachowanie. Jeśli te zeznania są prawdziwe to jakim cudem, ojciec nie zauważył, że matka wkłada do wózka martwe dziecko? Takie rzeczy trzeba weryfikować bez litości, nawet jeśli są tylko poszlaką. Opowieść ojca, brzmi jak wyuczona na pamięć scena książkowa. Kto w takiej sytuacji pamięta o podobnych szczegółach i opisach przyrody jak: “Żona spostrzegła się, że ktoś za nią idzie. Czuła, że coś jest nie tak. Odwróciła się i zobaczyła mężczyznę. Szedł jej tempem, a gdy się odwróciła i przystanęła on zwolnił i zaczął się rozglądać na boki. Po 15, 20 minutach znowu się odwróciła i znowu zobaczyła tego samego mężczyznę. Na ostatnim odcinku przed domem rodziców zaczął prószyć śnieg. Momentalnie zrobiło jej się ciemno przed oczami i film jej się urwał. Gdy się ocknęła zobaczyła, że dziecka nie ma w wózku”.

    http://uwaga.tvn.pl/55256,wideo,332448,co_sie_stalo_z_mala_magda,co_stalo_sie_z_mala_magda,reportaz.html

    Jakieś przedziały czasowe, jakiś śnieg, dokładne opisy tego co czuła żona, na pierwszy rzut oka jest to konfabulacja, tylko pytanie, czy opowieść przekazała mu zona, czy razem ułożyli tę bajeczkę. Tak czy siak mamy do czynienia z kolejną kompromitacją “służb”, to co się działo, dzieje i co ośmieszył ten prosty zomowiec Rutkowski kolejny raz się we łbie nie mieści.

    Natomiast Lukrecja powiedział bardzo ważną rzecz, mamy też do czynienia z pewnym pieprzeniem w drugą stronę, otóż dziecko, zwłaszcza przez pierwszy rok życia, słodziutko wygląda tylko na zdjęciach, realnie potrafi tak dać w dupę, że można odejść od zmysłów. Sam mam na koncie epizod, raz w życiu przyłożyłem swojemu dziecku, ale o tym natychmiast i pierwsza wiedziała matka dziecka, potem cała rodzina. Nigdy więcej i nawet przez chwilę nie pomyślałem, aby powtórzyć “zabieg wychowawczy”, a dziecko ma dziś ze mnie niezły ubaw. I Lukrecja i Ojciec mówią o cholernie ważnych sprawach, które trzeba umieć wyważyć. Cofa mi się, gdy słyszę o biednej mamusi, którą “zaszczuje typowo polskie piekiełko”. Na całym świecie takie “matki” mają przesrane i słusznie, bo to jest “prewencja” dla innych. Z drugiej strony to chrzanienie o cudownych słodziutkich dzieciach, niewiniątkach, aniołkach bożych i matkach, które są zwyrodniałe, bo nie wytrzymują psychicznie, jest równie szkodliwą mitologią. Kto miał dzieci i wychowywał, a nie podrzucał babciom, ten wie, że to nie jest zabawa, w życiu nie robiłem czegoś równie trudnego i wykańczającego psychicznie.

    PS No i na koniec, właśnie słyszę od zomowca, że pierwsza randka tej pary miała miejsce w kościele. No to mja już główną linię śledztwa medialnego.

    • Od początku twierdziłam w
      Od początku twierdziłam w domowych dyskusjach, że matka zabiła to dziecko. Obawiam się, że także rozczłonkowała zwłoki. Ojciec i matka od początku mi się nie podobali, właśnie ze względu na pewną dziwną emocjonalność. Dodajmy do tego, że w niedzielę, po konferencji Rutkowskiego poszli razem do kina na horror! Możecie to sobie wyobrazić? Nie możecie. I właśnie o to chodzi. Dlatego twierdzę, że matka sama lub ojciec i matka, podobnie jak Breivik i cała armia innych psychopatów to osoby głęboko upośledzone neurohormonalnie, a nauka, czyli dzisiejsza psychiatria nie są w stanie zmierzyć tego zjawiska. Jeśli tak, to i matka oraz wszelka kurwa to osoby poważnie chore, tylko niezdiagnozowane. O tym to było. Chyba, że wszelki człowiek jest urodzonym zabójcą i tylko ksiądz proboszcz jest w stanie cotygodniową pracą powstrzymywać go przed notorycznym zabijaniem bliźniego. Zgadzam się z innymi, że dzieci to zakała świata.

    • Zaraz się z jednego wycofam a z drugiego nie
      Nie wycofam się ze stwierdzenia, że rzecz, aczkolwiek tragiczna, jest istotna dla osób z rodziny. Taka sprawa to w historii ludzkości ani pierwszy, ani dziesiąty ani ostatni raz. Ale to MARGINES. Kobiety chcą mieć dzieci, mimo trudów znajdują w tym niesamowitą radość. Pisałam, że miałam ochotę ukręcić łeb. Powstrzymało mnie przed tym czynem albo dostrzeganie całokształtu, albo policzenie do dziesięciu. I refleksja, że moi rodzice też nie ukręcili mi łba. (Karanie w pierwszym roku życia bachora nie wchodzi w rachubę, jak już nie możesz, to dajesz słodziutkie picie i śpiewasz piosenkę, powinno się uspokoić)
      Wycofuję się zaś z ferowania wyroków. O sprawie wiem za mało. Styczeń i luty to dla mnie zasuwanie zawodowe. Do netu zaglądam przypadkowo, a jak jest za dużo linijek do przeczytania, to rezygnuję.
      Z wiosną się rozkręcę.

  12. Panie się obrażą, chociaż na
    Panie się obrażą, chociaż na miejscu Pań czułbym się wyróżniony. Właśnie dlatego faceci nadają się do pewnych zajęć, do których nie nadają się kobiety. Zdecydowanie zgadzam się Ojcem, a nawet jestem większym sukinsynem. Ten spektakl, który urządziła “matka” świadczy o jednym – PREMEDYTACJI. Szok- srok, drodzy Państwo, obawiam się, że jest znacznie gorzej i nie ma żadnego kocyka, bo gdzie są zwłoki? Dlaczego przyznaje, że dziecko nie żyje i dalej kłamie, wskazując fałszywe miejsce ukrycia zwłok? Co można ukrywać, po najgorszej wiadomości, czyli śmierci dziecka? Moim zdaniem tylko okoliczności śmierci, które są bardziej tragiczne niż sama śmierć, Gra na na czas, aby naturalne procesy zatarły ślady na ciele? Nic innego nie przychodzi mi do głowy. W każdym razie, ta “matka” powinna siedzieć na stołku 24 godziny na dobę, a przesłuchujący powinni się zmieniać co godzinę, zamiast pieprzenia i tworzenia “portretów szokowych”. Ona już zrobiła tyle, aby nie rozczulać się nad nią. Nie tylko na intuicję, ale i na logikę nie wierzę też tatusiowi, za dużo tu dziwnych zachowań, spokojnych telewizyjnych występów i jakby ułożonej smutnej historii. Jak twierdzi ojciec, on pomógł matce znieść wózek, zatem zakładam, że był w domu i nic nie zauważył? Z tego co wiem oboje wyszli na spacer, po 18.00 w zimie, gdy już jest ciemno jak u Murzyna, cokolwiek dziwna pora na spacer. Potem typ odchodzi z jakimś kumplem i zostawia matkę samą, drugie dziwne zachowanie. Jeśli te zeznania są prawdziwe to jakim cudem, ojciec nie zauważył, że matka wkłada do wózka martwe dziecko? Takie rzeczy trzeba weryfikować bez litości, nawet jeśli są tylko poszlaką. Opowieść ojca, brzmi jak wyuczona na pamięć scena książkowa. Kto w takiej sytuacji pamięta o podobnych szczegółach i opisach przyrody jak: “Żona spostrzegła się, że ktoś za nią idzie. Czuła, że coś jest nie tak. Odwróciła się i zobaczyła mężczyznę. Szedł jej tempem, a gdy się odwróciła i przystanęła on zwolnił i zaczął się rozglądać na boki. Po 15, 20 minutach znowu się odwróciła i znowu zobaczyła tego samego mężczyznę. Na ostatnim odcinku przed domem rodziców zaczął prószyć śnieg. Momentalnie zrobiło jej się ciemno przed oczami i film jej się urwał. Gdy się ocknęła zobaczyła, że dziecka nie ma w wózku”.

    http://uwaga.tvn.pl/55256,wideo,332448,co_sie_stalo_z_mala_magda,co_stalo_sie_z_mala_magda,reportaz.html

    Jakieś przedziały czasowe, jakiś śnieg, dokładne opisy tego co czuła żona, na pierwszy rzut oka jest to konfabulacja, tylko pytanie, czy opowieść przekazała mu zona, czy razem ułożyli tę bajeczkę. Tak czy siak mamy do czynienia z kolejną kompromitacją “służb”, to co się działo, dzieje i co ośmieszył ten prosty zomowiec Rutkowski kolejny raz się we łbie nie mieści.

    Natomiast Lukrecja powiedział bardzo ważną rzecz, mamy też do czynienia z pewnym pieprzeniem w drugą stronę, otóż dziecko, zwłaszcza przez pierwszy rok życia, słodziutko wygląda tylko na zdjęciach, realnie potrafi tak dać w dupę, że można odejść od zmysłów. Sam mam na koncie epizod, raz w życiu przyłożyłem swojemu dziecku, ale o tym natychmiast i pierwsza wiedziała matka dziecka, potem cała rodzina. Nigdy więcej i nawet przez chwilę nie pomyślałem, aby powtórzyć “zabieg wychowawczy”, a dziecko ma dziś ze mnie niezły ubaw. I Lukrecja i Ojciec mówią o cholernie ważnych sprawach, które trzeba umieć wyważyć. Cofa mi się, gdy słyszę o biednej mamusi, którą “zaszczuje typowo polskie piekiełko”. Na całym świecie takie “matki” mają przesrane i słusznie, bo to jest “prewencja” dla innych. Z drugiej strony to chrzanienie o cudownych słodziutkich dzieciach, niewiniątkach, aniołkach bożych i matkach, które są zwyrodniałe, bo nie wytrzymują psychicznie, jest równie szkodliwą mitologią. Kto miał dzieci i wychowywał, a nie podrzucał babciom, ten wie, że to nie jest zabawa, w życiu nie robiłem czegoś równie trudnego i wykańczającego psychicznie.

    PS No i na koniec, właśnie słyszę od zomowca, że pierwsza randka tej pary miała miejsce w kościele. No to mja już główną linię śledztwa medialnego.

    • Od początku twierdziłam w
      Od początku twierdziłam w domowych dyskusjach, że matka zabiła to dziecko. Obawiam się, że także rozczłonkowała zwłoki. Ojciec i matka od początku mi się nie podobali, właśnie ze względu na pewną dziwną emocjonalność. Dodajmy do tego, że w niedzielę, po konferencji Rutkowskiego poszli razem do kina na horror! Możecie to sobie wyobrazić? Nie możecie. I właśnie o to chodzi. Dlatego twierdzę, że matka sama lub ojciec i matka, podobnie jak Breivik i cała armia innych psychopatów to osoby głęboko upośledzone neurohormonalnie, a nauka, czyli dzisiejsza psychiatria nie są w stanie zmierzyć tego zjawiska. Jeśli tak, to i matka oraz wszelka kurwa to osoby poważnie chore, tylko niezdiagnozowane. O tym to było. Chyba, że wszelki człowiek jest urodzonym zabójcą i tylko ksiądz proboszcz jest w stanie cotygodniową pracą powstrzymywać go przed notorycznym zabijaniem bliźniego. Zgadzam się z innymi, że dzieci to zakała świata.

    • Zaraz się z jednego wycofam a z drugiego nie
      Nie wycofam się ze stwierdzenia, że rzecz, aczkolwiek tragiczna, jest istotna dla osób z rodziny. Taka sprawa to w historii ludzkości ani pierwszy, ani dziesiąty ani ostatni raz. Ale to MARGINES. Kobiety chcą mieć dzieci, mimo trudów znajdują w tym niesamowitą radość. Pisałam, że miałam ochotę ukręcić łeb. Powstrzymało mnie przed tym czynem albo dostrzeganie całokształtu, albo policzenie do dziesięciu. I refleksja, że moi rodzice też nie ukręcili mi łba. (Karanie w pierwszym roku życia bachora nie wchodzi w rachubę, jak już nie możesz, to dajesz słodziutkie picie i śpiewasz piosenkę, powinno się uspokoić)
      Wycofuję się zaś z ferowania wyroków. O sprawie wiem za mało. Styczeń i luty to dla mnie zasuwanie zawodowe. Do netu zaglądam przypadkowo, a jak jest za dużo linijek do przeczytania, to rezygnuję.
      Z wiosną się rozkręcę.

  13. Żeby było jasne, nie bronie
    Żeby było jasne, nie bronie tej nieszczęsnej kobiety. Ale to jest dramat niezwykły. Faceci mnie za to skrytykują i nawet ich rozumiem. Według moich obserwacji istnieje takie nienazywane zjawisko “osaczenia macierzyństwem”. Jeśli kobieta z małym dzieckiem nie doznała czegoś takiego przez choćby 30 sekund, to jest chyba totalnie stępiona uczuciowo. Otóż facet “osaczony ojcostwem” po prostu zabiera dupę w troki i ewentualnie płaci alimenty. Albo nie budzi się w nocy na płacz dziecka. Kobieta musi się poddać tej opresji. Dlatego ja rozumiem Czubaszek, chociaż nie pochwalam sposobu, w jaki o tym mówi, zwłaszcza w tym załganym społeczeństwie, ogłupionym przez kościół katolicki. Matka Madzi najwyraźniej nie chciała lub nie była w stanie udźwignąć opresji zwanej macierzyństwem, które daje krótkotrwałe chwile radości, za która trzeba płacić ciężką pracą, stresem, niepokojem, nieprzespanymi nocami i znacznym ograniczeniem wolności. Może to kwestia niedojrzałości, braku stosownej sekrecji hormonów, czyli złej chemii. Nie wiem. Ale wszystko to tylko chemia i fizyka. Strasznie mnie wkurwia brązowienie macierzyństwa, uświęcanie Matki Polki i tym podobne bzdety. Zamiast uświęcać powinno się dać kobietom prawo do aborcji, łatwy dostęp do taniej i skutecznej antykoncepcji, wyrzucić katechetów ze szkół i pomagać młodym rodzinom. Oczywiście to jest dużo droższe niż nawet najbardziej spektakularna akcja poszukiwania ciałka nieszczęsnej dziewczyneczki.

    • Pomieszanie z poplątaniem.
      Pomieszanie z poplątaniem. Absolutnie się zgadzam, że masowe oczekiwanie od matek świętości, instynktów macierzyńskich i tego typu słodkich obrazków ma miejsce i co więcej jest wyrazem prymitywizmu. Ale obraz złej i dobrej matki nie powstał wczoraj i żadnych wydumanych “naukowych” teorii bym tu nie mieszał. Już Salomon prosto rozstrzygnął tę kwestię, jedne to mają inne nie i tyle. Nie mieszaj presji macierzyńskiej, zwłaszcza ze strony wygodnych facetów, z czym się w pełni zgadzam i wszystkich ciotek z babciami, z prawem do aborcji i innymi hormonami. Rzecz jest naprawdę prosta i nie wymaga zabijania na żadnym etapie. Nie chcesz mieć dziecka – nie mniej i jeśli w XXI wieku taka pinda z innym pajacem nie potrafi się zabezpieczyć, chociaż jest tysiąc dostępnych sposobów, to ofiarowanie jej w nagrodę za idiotyzm, prawa do zabijania (aborocji), jest jakąś aberracją. Równie dobrze można nagrodzić Edmunda Klicha generalskim awansem, bo biedny nie wiedział jak się lata z UCHOD i był poddany presji otoczenia. Bez jaj. Nagroda za głupotę i to jeszcze w takiej formie, że zabijasz Bogu ducha winną istotę, to jest argumentacja, której nie można przyjąć na żadnej płaszczyźnie, przede wszystkim prawnej i logicznej, a zwalanie winy na Kościół jest tylko wygodnym i modnym argumentem nowoczesnych Pań. Kościół ma takie samo prawo “ogłupiać”, jak ogłupia Środa ze Szczuką, wszyscy ogłupiają i na tym rzecz polega, żeby nie kierować się ogłupiaczami, ale własnym rozumem. Aborcja powinna być OSTATECZNOŚCIĄ, a nie środkiem antykoncepcyjnym. Powszechność aborcji to jest postulat dokładnie z tego samego worka idiotyzmu i wygody, który pakujesz na plecy facetom – mam to w dupie, najwyżej się wyskrobię. To nie jest ani religijne, ani świeckie, ani nowoczesne, ani starożytne, ani moralne, ani podłe, to jest po prostu i przede wszystkim kretyńskie, to jest usprawiedliwianie i nagradzanie blondynek. Dziś w ciążę mogą zajść tylko trzy gatunki kobiet:
      a) świadoma matka
      b) idiotka
      c) ofiara gwałtu lub kobieta, której ciąża zagraża życiu

      Tylko tej ostatniej grupie dałbym największe prawo jakie człowiekowi dać można, prawo do zabicia drugiego człowieka. Reszta zarówno po stronie katolickiej, jak i feministycznej jest pierdoleniem ideologicznym, niczym więcej. Co do idiotek, należy je za głupotę karać nie nagradzać, a karą dla idiotek w ciąży jest donoszenie ciąży i odebranie dziecka, o ile idiotka przez 9 miesięcy pod siłami natury nie zmądrzeje. Dokładnie to samo dotyczy facetów, jeśli idiota zrobi dziecko i namawia kobietę do aborcji, powinien tracić jaja i jako kastrat odbierać poród. Są do k..wy nędzy jakieś świętości na tym świecie, jeśli nie uznamy, że tą świętością jest ludzkie życie, to po ch..j żyć.

      • Otóż passus “Dziś w ciążę
        Otóż passus “Dziś w ciążę mogą zajść tylko trzy gatunki kobiet:
        a) świadoma matka
        b) idiotka
        c) ofiara gwałtu lub kobieta, której ciąża zagraża życiu” jest cokolwiek niepełny i pozwól sobie powiedzieć, że nie istnieje póki co antykoncepcja dająca 100% pewności i skuteczności, z wyjątkiem ( być może wazektomii lub podwiązania jajowodów). Ludzie będą się pieprzyć bez sensu i część z nich będzie to robiła bez zabezpieczenia, bo pieprzą się także idioci, których jest przecież większość. Co do świętości, to nie ma niestety żadnych, zwłaszcza jeśli chodzi o świętość życia ludzkiego, która się kończy wraz z pieniędzmi w NFZ czy innym Medicare. W czasach PRL istotnie aborcja była najpowszechniej dostępnym środkiem antykoncepcyjnym (tak twierdzą zwolennicy starożydowskich klechd domowych, w które ja nie wierzę) , czego nie pochwalam, ale lata opresji zrobiły swoje i z pewnością wzmocniły świadomość idiotek lub blondynek, co na jedno zdaje się wychodzi. Też jestem blondynką, jak również nowoczesną panią i nie zgadzam się na żaden ustawowy rząd dusz. Zapewniam Cię, na wypadek gdybyś nigdy nie stał się kobietą, że aborcja jest zawsze ostatecznością i jeśli napisałam uprzednio o powszechnym dostępie do aborcji to miałam na myśli legalność aborcji w Polsce, a nie po wyjeździe do Czech, na Słowację, czy gdzie tam jeszcze muszą jeździć te zdesperowane biedaczki. Jeśli kobieta chce mieć dziecko, to nic jej nie powstrzyma, żeby je urodzić. A jak nie chce – to też nie. Dla łatwości dalszych rozważań wrzucam tu moją osobistą, autorską definicję aborcji – eutanazja prenatalna. Zwolenniczką eutanazji też jestem, choć dostrzegam trudności i ograniczenia. Po cholerę wywołałam ten temat?

        • 2/3 tego tekstu to demagogia
          2/3 tego tekstu to demagogia i to naprawdę rzadziutka, że jest bieda, to Lepper, a używanie argumentu o 100% skuteczności środków antykoncepcyjnych, jest żenujące i religijne, na poziomie “cuda się zdarzają” i niczego nie można wykluczyć, no taki “dekoder Leppera”. Statystycznie rzecz ujmując jeśli masz jakiś cień racji, mówimy O PROMILACH. Ostanie część wypowiedzi trzyma poziom, ale nie trzyma logiki w konkluzji. W POLSCE ABORCJA JEST LEGALNA, w takim zakresie w jakim powinna, natomiast walka się toczy o przywilej aborcji dla idiotek i idiotów, żeby było jasne. Jestem przeciwny przyznawaniu przywilejów idiotom, zwłaszcza w formie prawa do zabijania. Zapomnij o Szczuce i Terlikowskim, zapomnij w ogóle o aborcji, zdefiniuj sobie problem matematycznie, symboliką A i B, a zobaczysz, że rzecz jest naprawdę banalna.

          • Pozostaniemy przy swoich
            Pozostaniemy przy swoich zdaniach. Nic sobie z tego nie robię, że uważasz się za wyłącznego depozytariusza racji, a innych za demagogów. W tych kwestiach wkraczamy w sferę światopoglądową i ja mam światopogląd właśnie taki. Nie mam też wątpliwości, że światopogląd nie jest uwarunkowany biologicznie, a pewność jest jest cechą zamkniętego umysłu, co wyrzucam zwykle sobie, ale też bardzo często innym.
            “zdefiniuj sobie problem matematycznie, symboliką A i B, a zobaczysz, że rzecz jest naprawdę banalna. ” to jakiś bełkot zadufanego w sobie faceta, czy przyszło Ci to kiedykolwiek do głowy?

          • Ta odpowiedź też jest
            Ta odpowiedź też jest demagogią, w dodatku emocjonalną. Wskazałem Ci KONKRETNE, fragmenty, w których się posługujesz demagogią i to jest niestety klasyka demagogii. A to, że odpowiadasz emocjonalnym i wygodnym uogólnieniem, również demagogicznym, nie ma nic wspólnego z tym co napisałem. Co znaczy światopogląd? Mamy konkretny problem prawny, logiczną zagadkę, czy widzimisię? Co tu ma do tego światopogląd? Właśnie w tym rzecz, że do czysto PRAWNEJ i logicznej kwestii zaprzęga się światopogląd. Dla mnie coś takiego jak światopogląd nie istnieje, to jest po prostu eufemizm ideologii. Jako niedowiarek i racjonalista kieruję się rozumem, nie religią, światopogląd to ideologia, a ideologia to kaleka forma religii. I tyle, nie wiem na co tu się obrażać, po co emocje i demagogia? Prawo budowane światopoglądem, to komunizm, nazizm, szariat, inkwizycja. Nic głupszego zrobić nie można. Dotąd pisałaś chłodno i racjonalnie, teraz też wiele Twoich uwag jest celnych, przecież Ci to wyraźnie napisałem, ale mylisz się i to fatalnie, tam gdzie uciekasz w emocje i “światopogląd’. Zresztą nie możesz się nie mylić, bazując na takich fundamentach, co najwyżej możesz jakimś cudem trafić, ale nie trafiasz.

          • To jeszcze porcja demagogii

            Żaden środek nie daje 100% skuteczności. Mogę zaręczyć. Dziecko to nie kilka minut aktu. To kilkanaście lat zasuwania, aby było jedzenie, ubranie, książki, wakacje nad morzem czy w górach, angielski, inne dodatkowe (przeważnie za opłatą) zajęcia. To wszystko po to, aby moje dzieci nie były niewolnikami u kogoś, tylko panami. Na wszystko nie starczy, nie tylko kasy ale i mojej uwagi. Pierwszy dzieciak był w normie, drugi obarczony chorobą, stąd dodatkowe zajęcia w rodzaju noszenia na rękach nocami, bo się dusił i wydatki na leczenia.  Trzeciego i czwartego dzieciaka więc nie było. Decyzja wymagała  rozważenia, ale potem już była wiążąca.

            Moje i tylko moje zmartwienie.

          • Ale co tu potwierdzać,
            Ale co tu potwierdzać, frazes? Oczywiście, że żaden środek nie daje 100% gwarancji, ba słynny poślizg na spermie pod prysznicem daje ciążę. Pytam tylko po co tę demagogię wtykać do zjawisk globalnych? Inaczej spytam. Na 1000 kobiet poddających się aborcji 999 wpadło, czy pękła guma? Przecież nie można prowadzić dyskusji o zjawiskach GLOBALNYCH, w skali prawdopodobieństwa na poziomie nieprawdziwości badań DNA, które też nie dają 100%. Mnie uczono, jeszcze na PDŻ, w peerelowskiej szkole, że rozsądne zabezpieczenie, to podwójne zabezpieczenie. Pułapka takich dyskusji polega na indywidualnych doświadczeniach, żeby dojść do jakiś rozsądnych i społecznych rozwiązań, trzeba niestety własny tyłek wyłączyć. Jak Ci się udało nie zajść w ciążę po tym jak podjęłaś świadomą decyzję, mimo że pułapka 100% czai się na każdym kroku? Proszę tylko o jedno, nie róbmy jaj, w dyskusji o poważnych sprawach, w przeciwieństwie do niektórych dyskutujących, czytam każdy komentarz w całości i mam nadzieję, że to widać, bo nawet w najostrzejszym sporze oddzielam racjonalne argumenty od demagogii. Mitologizacja macierzyństwa i wygodnictwo facetów – pełna zgoda i mówię to jako facet. Musi być powszechne prawo do aborcji, bo nie ma 100% pewności co do środków antykoncepcyjnych i nie działa NFZ, to demagogia, co gorsze naprawdę żenująca. Każdemu się zdarza w emocjach coś palnąć, rzecz w tym, żeby się nie upierać i nie napawać “mam cię”. Nie zamierzam się napawać, ale też oczekuję, że nie będziemy tkwić w absurdzie. Rozmawiajmy o konkretach i rozmawiajmy poważnie, zapomnijmy o pierdołach NFZ i prysznicach. Nie widzę powodu, aby głupota, nie odpowiedzialność była nagradzana nie wyobrażalnym wręcz przywilejem, jakim jest prawo do pozbawienia życia. Mamy i tak wystarczająco zidiociałe i nieodpowiedzialne masy, żadnych przywilejów dla idiotów i osłona dla kobiet, które nie ponoszą żadnej winy (gwałty, wady genetyczne płodu i tym podobne tragedie).

          • Ufff
            To przypomina mi dialog modelowego protestanta z żoną z” Sensu Życia wg Monty Pythona”. On tłumaczy, że u katolików każdy stosunek to kolejne dziecko, a na to ona: to tak jak u nas, Harry. Mieliśmy dwa stosunki i mamy dwoje dzieci.
            Dlaczego nie można wychodzić z indywidualnych doświadczeń? Teoretyzowanie jest lepsze? Decyzja wymagała rozważenia – pisałam krótko, ale rozważania nie były krótkie, przeciwnie, były długie i wszechstronne. Wahania też były. Oraz obliczenia i wyszło, że nie da rady.
            Funkcjonowanie rodziny to sprawa skomplikowana. Wie się, jak się doświadczy. A Pan, to ani już dziecko, ani jeszcze nie matka. (Tyrmand)

          • Nic podobnego! Ja nie mówię o
            Nic podobnego! Ja nie mówię o ilości, ale jakości. Można pieprzyć bez sensu i wtedy czasami trzeba za to płacić, można sobie pociupciać do woli i być szczęśliwym, ale trzeba myśleć. Mnie kompletnie nie interesuje reglamentacja seksu, ani w formie prokreacji, ani w formie “po ślubie”. Mówiąc krótko, gówno mnie to obchodzi kto z kim i ile, ważne żeby na tym nie cierpieli postronni. Co do indywidualnych doświadczeń, które miałby być wyznacznikiem dla prawa, to nie tylko podtrzymuję stanowisko, ale wręcz ortodoksyjnie domagam się przestrzegania tej zasady. A powód jest prosty. Na podstawie indywidualnych doświadczeń pani Czubaszek mielibyśmy rzeź niewiniątek zapisaną w paragrafach, w dodatku jako nowoczesność. Na podstawie doświadczeń Marka Jurka, ja bym nie wyrobił seksualnie i macierzyńsko. Prawo powinno być pozbawione emocji i osobistych motywacji, prawo ma być umową, która jest jak najbardziej racjonalna i prewencyjna. Natomiast kto co przeżył i jak przeżył to doskonały materiał na pogawędkę, scenariusz, książkę, przestrogę dla bliskich, ale nie do pisania prawa.

          • W jednym muszę Ci przyznać
            W jednym muszę Ci przyznać absolutną rację, a robię to z najwyższym wstrętem, że mianowicie uległam emocjom. Co więcej, zawsze im ulegam i według innych autorów to się chyba nazywa kobieca logika. Wracając do naszych baranów, rzeczywiście mamy problem prawny. Chodzi o prawo do zabijania. Niestety to jest zdanie-morderca, które przystoi właśnie Terlikowskiemu, ale niech mu będzie odpuszczone, bo on wymodlił sobie dzieciątko, jako przeciwnik in vitro, rzecz jasna. Tak więc jeśli zapomnimy na chwilę o tym efektownym konstrukcie-destrukcie „prawo do zabijania”, a skupimy się na prawie do aborcji, to okaże się że większość cywilizowanych krajów Zachodu uregulowała to w zupełnie inny sposób, niż III RP, ale tam widowiska wyborcze odbywają się po zapędzeniu funkcjonariuszy pana boga do zakrystii, gdzie ich miejsce. Prawo do aborcji, o które się dopominam oznacza prawo kobiety do decydowania o swoim zdrowiu fizycznym, psychicznym i ekonomicznym, o zdrowiu w rozumieniu jego definicji WHO. Faceci w ogóle, a już szczególnie w czarnych sukienkach nie będą za kobiety podejmowali decyzji za pełnoletnie, choćby nawet głupie kobiety. To jest tak demagogiczne, jak demagogiczna powinna być walka z tyranią wobec kobiet. Co się zaś tyczy rozwiązań prawnych najbardziej jednak lubię całkowity zakaz aborcji pod karą śmierci, to jest prawdziwy majstersztyk ochrony życia nienarodzonego. Wiem, wiem, prać w temperaturze 40 st.

            sheep joke+humor pics on Sodahead

          • Ciągle nie rozumiem po co
            Ciągle nie rozumiem po co mieszasz do porządku prawnego bajzel ideologiczny. Po jaką cholerę Ci ksiądz do rozstrzygania kwestii absolutnie świeckiej, prawnej? Aborcja ma być batem na kler? Wybacz, ale to są argumenty nie do przyjęcia. Powtórzę raz jeszcze, problem jest prawny i logiczny, a nie światopoglądowy. Co to znaczy kobieca wolność? I dalej różne przymiotniki? A czym się różni wolność kobieca od męskiej? Po drugie, z tego co mnie na przyrodzie uczono, dzieci nie biorą się z kapusty, ani kobiety nie są stokrotkami. Żeby zajść w ciążę potrzebny jest facet i facet ma absolutnie takie samo prawo do decydowania o losie SWOJEGO dziecka, jak ma kobieta. Co to znaczy, że kobiecie nikt nie będzie dyktował, co ma zrobić z dzieckiem, nawet gdyby była idiotką? Co to w ogóle jest? Jesteśmy w przedszkolu, czy na seminarium? Przecież to jakaś infantylność. Jeśli nie doszło do gwałtu i partnerzy podjęli decyzję o współżyciu, w równym stopniu odpowiadają za swój czyn i nie ma tu żadnej wyłączności. Owszem mogę się zgodzić, że to kobieta w sensie fizjologicznym ponosi “cały ciężar”, zresztą co tu się zgadzać to jest fakt. Ale w tym czasie każdy odpowiedzialny facet zakasuje rękawy i zapier…a na utrzymanie całej trójki. Nie ma, że ja sobie zdecyduję, bo to mój brzuch, to są argumenty smarkate, tak samo mogę sobie decydować o losie dziecka, bo mój był członek i moje dziecko, przecież to dziecinada. Kobieta ma absolutne prawo do wolności, pełne, do czasu kiedy nie zachowa się jak idiotka, wtedy NIE MA PRAWA ZABIJAĆ. Aborcja jest jak wyższa konieczność, nigdy by mi nie przyszło do głowy oceniać kobiety, która wybrała aborcję z powodu gwałtu, ciężkiej wady genetycznej dziecka, zagrożenia własnego życia. Natomiast usuwanie dziecka z powodu idiotyzmu, braku odpowiedzialności, bo mi się tak podoba i nikt mi nie powie, jest ZABÓJSTWEM, w dodatku z premedytacją i do tego z poczuciem bezkarności.

            Są takie życiowe okoliczności, opisane w filmach hollywoodzkich klasy B, które pokazują skomplikowane sytuacje życiowe. Mąż przespał się z siostrą żony, która też ma męża i teraz tragedia. Dzieci po obu stronach i szczęśliwe małżeństwa, jeden wygłup i całe życie przekreślone. Zgoda, nie mówię, że życie tojebajka, ale to są okoliczności zbrodni, a nie PRAWO DO ZABIJANIA. Istnieje aborcja i istnieje zabijanie dzieci, bo kobiety i faceci są idiotami, bo są nieodpowiedzialni, bo mają we łbach namieszane ideologią. Dlatego unikam tych tematów, bo odkąd pamiętam słyszę te same ideologiczne bredzenie o księżach, o feministkach o tym kiedy się zaczyna człowiek. To nie ma nic do rzeczy, jeszcze raz powtórzę, choćbyś się ciskała nie wiem jak, problem jest logiczny i prawny A i B. Czy A z powodu swojej głupoty, nieodpowiedzialności, wygodnictwa, ma prawo zabić B, żeby zachować stan posiadania jaki miał przed popełnieniem głupoty? Moim zdaniem absolutnie nie i to wymyślili faceci w białych sukienkach, nazywali się Rzymianie. Czy A jest biedny, czy bogaty, nie ma absolutnie żadnego znaczenia i usprawiedliwienia. Czy B jest niski, gruby, ma jeden dzień, czy 100 lat, nie ma żadnego znaczenia. “A” usprawiedliwia i upoważnia do obrony tylko dwie okoliczności. Pierwsza to pojawienie się “B”, które jest wynikiem zbrodni na A, drugie, to bezpośrednie zagrożenie życia A przez B, w tym umieściłbym przypadki szczególne, jak ciężkie genetyczne wady B, bo nikt nie ma prawa wymagać od A świętości, faceci w czarnych sukienkach również. Na poziomie prawnym i logicznym mogę dyskutować, ideologia od wielu lat i odkąd dorosłem, kompletnie mi powiewa.

          • No to wychodzi na to, że w
            No to wychodzi na to, że w skrócie rzecz ujmując przyznajesz mi rację. Ale fajnie było pogadać!
            🙂

          • Więcej. Nie było sensu gadać,
            Więcej. Nie było sensu gadać, bo dokładnie takie prawo w Polsce obowiązuje i naprawdę jest to jedno z nielicznych DOBRYCH praw, którego nie warto rozpieprzyć w ideologicznej nawalance.

          • Ale jednak fajnie masz, że
            Ale jednak fajnie masz, że nie jesteś 50-letnią kobietą z nadciśnieniem, która znienacka zaszła w ciążę, a katolickie sumienie szpitala nie chce wykonać stosownej procedury z paragrafu zagrożenie dla zdrowia i życia i matki. I przywołuje piękny przykład św. Joanny Beretta Molla, kanonizowanej przez Lolka z Wadowic.

          • A jak ją ta znienacka ciąża zaszła?
            Od tyłu czy od przodu? 😉 Niedźwiedzie, … trzymajcie mnie! Jeżeli za taką jazdę bez pasów w aucie można dostać mandat, to ile powinno być w paragrafach za zachodzenie w takich okolicznościach zdrowotnych? I wracamy do punktu wyjścia 😉

          • Zachodzenie znienacka w ciążę
            Zachodzenie znienacka w ciążę w wieku pięćdziesięciu lat, to się nadaje do leczenia przez NFZ, ale nie na ginekologii.

        • Czytam Ciebie k.janno z wielką uwagą
          bo jesteś ,,babą z jajami”(wybacz!), na tym świecie ciotowatych mydłków i przerośniętych chłopaczków, którzy najchętniej uciekają, z kolesiami, na piwo, albo wzorem kretyna number one – pograć w piłkę.A piwo później.
          Więc zgadzam się tylko w tym, że dzisiaj(a może od zawsze) kobieta bierze na siebie ciężar wychowania dzieci i utrzymania rodziny(w rozumieniu – razem, pod jednym dachem).Zatem kobieta – świadoma matka, decyduje się, zwoim świadomym macierzyństwem, na kilka rzeczy jednocześnie. Które się dają nazwać jednym skromnym słowem – będzie miała przejebane. Mniej, jeżeli jej wybraniec dotrzyma jej kroku i danego(choćby przy ołtarzu) słowa.Gorzej, jeżeli zostawi ją i dziecko(dzieci). Ten drugi wariant nie wymaga nawet fizycznej wyprowadzki. Wystarczy, że Janek ubierze swoje ulubione, wypchane, dresy, albo weżmie wczorajsze butelki do reklamówki.
          Jest jeszcze inny wariant macierzyństwa i rodziny, w naszym małomiasteczkowym, albo wręcz pszenno-buraczanym społeczeństwie. To środowiskowy przymus, to syndrom ,,starej panny”. Żeby takiej wizji ,,normalnej zdrowej kobiety” sprostać, dobiegająca trzydziestki dziewczyna, zrobi ,,to” z każdym, dającym choćby iluzję ,,normalnego życia” i ,,normalnego domu”.
          I nie ma, w tym przypadku, miejsca na portrety psychologiczne, wzajemne oczekiwania, choćby tylko seksualne, ani żadne temu podobne duperele. I nie ma tu znaczenia jak bardzo wyedukowana jest przyszła panna młoda. W ciąży na ogół.
          Bo jeżeli ,,kręcisz się” pośród ludzi, to przyznasz, że cały program pt ,,edukacja seksualna” poniósł w tym kraju spektakularną klęskę. Niech skromnym dowodem na to, będzie ,,numer bez gumy” dostępny już tylko w kraju nad Wisłą.
          Jest zatem przykład ,,mamy” ukatrupionej Madzi, dwojakiego rodzaju przestrogą. Przed pośpiesznym i nieodpowiedzialnym zakładaniem rodziny. Oraz przed zdejmowaniem odpowiedzialności z rodziców. Przez socjalistyczne państwo. Wreszcie, przed ,,staroświeckim i obciachowym” wtykaniem nosa w nie swoje sprawy, przez sasiadów, którzy, zapewne, doskonale wiedzieli co i jak z ,,mamą Madzi”. Odrabiamy tym samym, ostatnie cywilizacyjne ,,zapóźnienia”, w międzyludzkiej znieczulicy i pełnej obojętności, zmierzając w kierunku społeczności anglosaskich. Gdzie – ,,my home is my castle”.
          Jednak ŻADEN z powyższych argumentów nie zdejmuje w żadnym stopniu, odpowiedzialności z tej załganej do cna dzieciobójczyni.

          • Ojcze !
            Jeśli teraz powiem, że komplement z jaj sprawił mi pewną przyjemność, to zeszmacę się jako krypto-feministka. Ale pełna zgoda. My tu w domu obmyślamy szóstą wersję przypadku Madzi. Zwróciło moją uwagę, że matka i brat dziewczyny nie chcą w żaden sposób być łączeni z tą sprawą. Dlaczego, to bardzo dziwne, ale może:
            1. Rodzinka Bartka i młodzi są w zmowie i opracowali biznesplan.
            2. Sprzedali dziecko za granicę
            3. Upozorowali najpierw porwanie, a teraz fikcyjne przyznanie się do nieumyślnego zabójstwa
            4. Ale procesowo to nie ma żadnej wartości, bo nie ma ciała, Rutkowski to szołmen bez licencji, matka wyznała mu to w rozmowie, która nie ma wartości dowodowej, bo nie mogła być przesłuchaniem tylko dobrowolna rozmowa załamanej kobiety z miśkiem Rutkowskim
            Ergo, nie ma ciała, nie ma zabójstwa, matkę uznają za niedojrzałą konfabulantkę i nic jej nie zrobią, bo i za co? Ewentualny proces poszlakowy ma małe szanse na skazanie jej. Zostanie archiwum X.
            ładne? Mam 19 minut cofki w telewizorze, może więc już istnieje inna, 7. wersja

          • Mój komplement zadziałał, co potwierdzasz drżeniem ręki
            i zamiast jednego kliknięcia – dwa. No, ale co dwie pochwały to nie jedna, więc urosłem.
            Też rozważam taki wariant – sprzedaży ,,za godziwą cenę”.
            Ale nie bardzo rozumiem cały ten cyrk medialny, operę mydlaną i łzy rzęsiste.
            Przecież ewentualny ,,nabywca” robi w pory i nasłuchuje pod drzwiami.
            Poza tym, czy wolałabyś, być morderczynią, czy tylko ,,zwykłą zdzirą” która dziecko sprzedała?
            Bo chyba,jeszcze, dzieciobójczyni nie brzmi dumnie?

          • Nie ma ciała, czyli corpus
            Nie ma ciała, czyli corpus delicti. Nie ma dzieciobójstwa, nie ma porwania lub sprzedaży, bo uwaga została przeniesiona na wariant zabójstwa, ale nie ma ciała. Pętla 🙂
            Pracuję dalej, widzę słabe punkty, mgła, hel, te rzeczy

          • Ojcze !
            Jeśli teraz powiem, że komplement z jaj sprawił mi pewną przyjemność, to zeszmacę się jako krypto-feministka. Ale pełna zgoda. My tu w domu obmyślamy szóstą wersję przypadku Madzi. Zwróciło moją uwagę, że matka i brat dziewczyny nie chcą w żaden sposób być łączeni z tą sprawą. Dlaczego, to bardzo dziwne, ale może:
            1. Rodzinka Bartka i młodzi są w zmowie i opracowali biznesplan.
            2. Sprzedali dziecko za granicę
            3. Upozorowali najpierw porwanie, a teraz fikcyjne przyznanie się do nieumyślnego zabójstwa
            4. Ale procesowo to nie ma żadnej wartości, bo nie ma ciała, Rutkowski to szołmen bez licencji, matka wyznała mu to w rozmowie, która nie ma wartości dowodowej, bo nie mogła być przesłuchaniem tylko dobrowolna rozmowa załamanej kobiety z miśkiem Rutkowskim
            Ergo, nie ma ciała, nie ma zabójstwa, matkę uznają za niedojrzałą konfabulantkę i nic jej nie zrobią, bo i za co? Ewentualny proces poszlakowy ma małe szanse na skazanie jej. Zostanie archiwum X.
            ładne? Mam 19 minut cofki w telewizorze, może więc już istnieje inna, 7. wersja

          • Też o tym myślałem, ale taka
            Też o tym myślałem, ale taka gra va banque z przyznaniem się do najcięższego przestępstwa, żeby ukryć sprzedaż kupy się nie trzyma. Gdyby było wyrachowane, to musieli wiedzieć, że bez ciała nic się nie uda. Jeśli było spontaniczne, jak myślę, to wiedzieli… no właśnie, co wiedzieli? Jak już pisałem po tym jak ktoś się przyznaje do zabicia dziecka, gorsze dla niego mogą być tylko okoliczności zabójstwa. Tak czy siak, nie wygląda mi na to, żeby w tej zagadce brała udział tylko matka, ktoś jeszcze musiał wiedzieć i pewnie pomagać. Na pewno przycisnąłbym ojca, sprowadzanie wózka na nocny spacer, bez wiedzy o tym w jakim stanie jest dziecko jest cholernie podejrzane. Potem jakaś wolta z kolegą i powrót gdy jest już po wszystkim? Wspólny wypad do kina na horror? Opowieść jak z jakiegoś e-booka wyjęta, mam na myśli opowieść ojca o równym tempie i śniegu, też zalatuje premedytacją. Jest niemal pewne, że kręci nie tylko matka, ale i rodzina, może ojciec może ktoś inny. I jest pewne, że tę sprawę rozwiązują błazny, przede wszystkim błazny państwowe, ale i prostaczek zomowiec.

          • Chłodnym okiem
            To jest kolejny odcinek serialu pt ,,Państwo zdało egzamin”.
            Ma rację małomiasteczkowy ,,supermen”, który klasztory rozwala, że wyśmiewa specgrupy specgłupków.
            Tam już tylko idioci zostali, których para cudaków-niby-rodziców za łby wodzi przez tydzień. Z pomocą magla tefałenowskiego.
            Kiedy słucham, że ,,leci sprzęt do poszukiwań – z Warszawy” to czekam kiedy F-16 polecą i dwie CASY ministrów. Bo ani to smutne ani śmieszne.

          • Wczoraj na gorąco z dużą
            Wczoraj na gorąco z dużą mniejszą wiedzą napisałem tekst, który opublikuję. Nic w nim nie zmieniłem, jedynie zwłoki, jak podały media, zamieniłem na zawiniątko i oczywiście całą tragedię widać na tle tej jednostkowej tragedii. Durny zomowiec też jest durny i dał ciała, bo się podpalił i zrobił show medialny, ale on przy tych głupkach ze “specoddziału” to i tak jest Rambo.

          • No i gdyby kobiety tak ślepo
            No i gdyby kobiety tak ślepo zaangażowane w walce o “swoje prawa”, kierowały się rozumem, a nie jak faceci penisem, to powiesiłyby sobie ten wywód nad łóżkiem, jako kobiecy manifest. Niestety nawet inteligentne kobiety dają się ponieść totalnemu pieprzeniu, że nowoczesna kobieta to bezmyślna i bezkarna kobieta, czyli najgłupszy facet. Kusi, każdego by kusiło, ale niestety to ślepa i chwilowa przyjemność. Podobnie jest z facetami, co opisałeś i powtarzał się nie będę. Jeśli zejść chociaż trochę z kobiecego i męskiego penisa, naprawdę rzeczy stają się jasne i żaden ksiądz, żadna ideologia nie ma tu nic do rzeczy.

  14. Żeby było jasne, nie bronie
    Żeby było jasne, nie bronie tej nieszczęsnej kobiety. Ale to jest dramat niezwykły. Faceci mnie za to skrytykują i nawet ich rozumiem. Według moich obserwacji istnieje takie nienazywane zjawisko “osaczenia macierzyństwem”. Jeśli kobieta z małym dzieckiem nie doznała czegoś takiego przez choćby 30 sekund, to jest chyba totalnie stępiona uczuciowo. Otóż facet “osaczony ojcostwem” po prostu zabiera dupę w troki i ewentualnie płaci alimenty. Albo nie budzi się w nocy na płacz dziecka. Kobieta musi się poddać tej opresji. Dlatego ja rozumiem Czubaszek, chociaż nie pochwalam sposobu, w jaki o tym mówi, zwłaszcza w tym załganym społeczeństwie, ogłupionym przez kościół katolicki. Matka Madzi najwyraźniej nie chciała lub nie była w stanie udźwignąć opresji zwanej macierzyństwem, które daje krótkotrwałe chwile radości, za która trzeba płacić ciężką pracą, stresem, niepokojem, nieprzespanymi nocami i znacznym ograniczeniem wolności. Może to kwestia niedojrzałości, braku stosownej sekrecji hormonów, czyli złej chemii. Nie wiem. Ale wszystko to tylko chemia i fizyka. Strasznie mnie wkurwia brązowienie macierzyństwa, uświęcanie Matki Polki i tym podobne bzdety. Zamiast uświęcać powinno się dać kobietom prawo do aborcji, łatwy dostęp do taniej i skutecznej antykoncepcji, wyrzucić katechetów ze szkół i pomagać młodym rodzinom. Oczywiście to jest dużo droższe niż nawet najbardziej spektakularna akcja poszukiwania ciałka nieszczęsnej dziewczyneczki.

    • Pomieszanie z poplątaniem.
      Pomieszanie z poplątaniem. Absolutnie się zgadzam, że masowe oczekiwanie od matek świętości, instynktów macierzyńskich i tego typu słodkich obrazków ma miejsce i co więcej jest wyrazem prymitywizmu. Ale obraz złej i dobrej matki nie powstał wczoraj i żadnych wydumanych “naukowych” teorii bym tu nie mieszał. Już Salomon prosto rozstrzygnął tę kwestię, jedne to mają inne nie i tyle. Nie mieszaj presji macierzyńskiej, zwłaszcza ze strony wygodnych facetów, z czym się w pełni zgadzam i wszystkich ciotek z babciami, z prawem do aborcji i innymi hormonami. Rzecz jest naprawdę prosta i nie wymaga zabijania na żadnym etapie. Nie chcesz mieć dziecka – nie mniej i jeśli w XXI wieku taka pinda z innym pajacem nie potrafi się zabezpieczyć, chociaż jest tysiąc dostępnych sposobów, to ofiarowanie jej w nagrodę za idiotyzm, prawa do zabijania (aborocji), jest jakąś aberracją. Równie dobrze można nagrodzić Edmunda Klicha generalskim awansem, bo biedny nie wiedział jak się lata z UCHOD i był poddany presji otoczenia. Bez jaj. Nagroda za głupotę i to jeszcze w takiej formie, że zabijasz Bogu ducha winną istotę, to jest argumentacja, której nie można przyjąć na żadnej płaszczyźnie, przede wszystkim prawnej i logicznej, a zwalanie winy na Kościół jest tylko wygodnym i modnym argumentem nowoczesnych Pań. Kościół ma takie samo prawo “ogłupiać”, jak ogłupia Środa ze Szczuką, wszyscy ogłupiają i na tym rzecz polega, żeby nie kierować się ogłupiaczami, ale własnym rozumem. Aborcja powinna być OSTATECZNOŚCIĄ, a nie środkiem antykoncepcyjnym. Powszechność aborcji to jest postulat dokładnie z tego samego worka idiotyzmu i wygody, który pakujesz na plecy facetom – mam to w dupie, najwyżej się wyskrobię. To nie jest ani religijne, ani świeckie, ani nowoczesne, ani starożytne, ani moralne, ani podłe, to jest po prostu i przede wszystkim kretyńskie, to jest usprawiedliwianie i nagradzanie blondynek. Dziś w ciążę mogą zajść tylko trzy gatunki kobiet:
      a) świadoma matka
      b) idiotka
      c) ofiara gwałtu lub kobieta, której ciąża zagraża życiu

      Tylko tej ostatniej grupie dałbym największe prawo jakie człowiekowi dać można, prawo do zabicia drugiego człowieka. Reszta zarówno po stronie katolickiej, jak i feministycznej jest pierdoleniem ideologicznym, niczym więcej. Co do idiotek, należy je za głupotę karać nie nagradzać, a karą dla idiotek w ciąży jest donoszenie ciąży i odebranie dziecka, o ile idiotka przez 9 miesięcy pod siłami natury nie zmądrzeje. Dokładnie to samo dotyczy facetów, jeśli idiota zrobi dziecko i namawia kobietę do aborcji, powinien tracić jaja i jako kastrat odbierać poród. Są do k..wy nędzy jakieś świętości na tym świecie, jeśli nie uznamy, że tą świętością jest ludzkie życie, to po ch..j żyć.

      • Otóż passus “Dziś w ciążę
        Otóż passus “Dziś w ciążę mogą zajść tylko trzy gatunki kobiet:
        a) świadoma matka
        b) idiotka
        c) ofiara gwałtu lub kobieta, której ciąża zagraża życiu” jest cokolwiek niepełny i pozwól sobie powiedzieć, że nie istnieje póki co antykoncepcja dająca 100% pewności i skuteczności, z wyjątkiem ( być może wazektomii lub podwiązania jajowodów). Ludzie będą się pieprzyć bez sensu i część z nich będzie to robiła bez zabezpieczenia, bo pieprzą się także idioci, których jest przecież większość. Co do świętości, to nie ma niestety żadnych, zwłaszcza jeśli chodzi o świętość życia ludzkiego, która się kończy wraz z pieniędzmi w NFZ czy innym Medicare. W czasach PRL istotnie aborcja była najpowszechniej dostępnym środkiem antykoncepcyjnym (tak twierdzą zwolennicy starożydowskich klechd domowych, w które ja nie wierzę) , czego nie pochwalam, ale lata opresji zrobiły swoje i z pewnością wzmocniły świadomość idiotek lub blondynek, co na jedno zdaje się wychodzi. Też jestem blondynką, jak również nowoczesną panią i nie zgadzam się na żaden ustawowy rząd dusz. Zapewniam Cię, na wypadek gdybyś nigdy nie stał się kobietą, że aborcja jest zawsze ostatecznością i jeśli napisałam uprzednio o powszechnym dostępie do aborcji to miałam na myśli legalność aborcji w Polsce, a nie po wyjeździe do Czech, na Słowację, czy gdzie tam jeszcze muszą jeździć te zdesperowane biedaczki. Jeśli kobieta chce mieć dziecko, to nic jej nie powstrzyma, żeby je urodzić. A jak nie chce – to też nie. Dla łatwości dalszych rozważań wrzucam tu moją osobistą, autorską definicję aborcji – eutanazja prenatalna. Zwolenniczką eutanazji też jestem, choć dostrzegam trudności i ograniczenia. Po cholerę wywołałam ten temat?

        • 2/3 tego tekstu to demagogia
          2/3 tego tekstu to demagogia i to naprawdę rzadziutka, że jest bieda, to Lepper, a używanie argumentu o 100% skuteczności środków antykoncepcyjnych, jest żenujące i religijne, na poziomie “cuda się zdarzają” i niczego nie można wykluczyć, no taki “dekoder Leppera”. Statystycznie rzecz ujmując jeśli masz jakiś cień racji, mówimy O PROMILACH. Ostanie część wypowiedzi trzyma poziom, ale nie trzyma logiki w konkluzji. W POLSCE ABORCJA JEST LEGALNA, w takim zakresie w jakim powinna, natomiast walka się toczy o przywilej aborcji dla idiotek i idiotów, żeby było jasne. Jestem przeciwny przyznawaniu przywilejów idiotom, zwłaszcza w formie prawa do zabijania. Zapomnij o Szczuce i Terlikowskim, zapomnij w ogóle o aborcji, zdefiniuj sobie problem matematycznie, symboliką A i B, a zobaczysz, że rzecz jest naprawdę banalna.

          • Pozostaniemy przy swoich
            Pozostaniemy przy swoich zdaniach. Nic sobie z tego nie robię, że uważasz się za wyłącznego depozytariusza racji, a innych za demagogów. W tych kwestiach wkraczamy w sferę światopoglądową i ja mam światopogląd właśnie taki. Nie mam też wątpliwości, że światopogląd nie jest uwarunkowany biologicznie, a pewność jest jest cechą zamkniętego umysłu, co wyrzucam zwykle sobie, ale też bardzo często innym.
            “zdefiniuj sobie problem matematycznie, symboliką A i B, a zobaczysz, że rzecz jest naprawdę banalna. ” to jakiś bełkot zadufanego w sobie faceta, czy przyszło Ci to kiedykolwiek do głowy?

          • Ta odpowiedź też jest
            Ta odpowiedź też jest demagogią, w dodatku emocjonalną. Wskazałem Ci KONKRETNE, fragmenty, w których się posługujesz demagogią i to jest niestety klasyka demagogii. A to, że odpowiadasz emocjonalnym i wygodnym uogólnieniem, również demagogicznym, nie ma nic wspólnego z tym co napisałem. Co znaczy światopogląd? Mamy konkretny problem prawny, logiczną zagadkę, czy widzimisię? Co tu ma do tego światopogląd? Właśnie w tym rzecz, że do czysto PRAWNEJ i logicznej kwestii zaprzęga się światopogląd. Dla mnie coś takiego jak światopogląd nie istnieje, to jest po prostu eufemizm ideologii. Jako niedowiarek i racjonalista kieruję się rozumem, nie religią, światopogląd to ideologia, a ideologia to kaleka forma religii. I tyle, nie wiem na co tu się obrażać, po co emocje i demagogia? Prawo budowane światopoglądem, to komunizm, nazizm, szariat, inkwizycja. Nic głupszego zrobić nie można. Dotąd pisałaś chłodno i racjonalnie, teraz też wiele Twoich uwag jest celnych, przecież Ci to wyraźnie napisałem, ale mylisz się i to fatalnie, tam gdzie uciekasz w emocje i “światopogląd’. Zresztą nie możesz się nie mylić, bazując na takich fundamentach, co najwyżej możesz jakimś cudem trafić, ale nie trafiasz.

          • To jeszcze porcja demagogii

            Żaden środek nie daje 100% skuteczności. Mogę zaręczyć. Dziecko to nie kilka minut aktu. To kilkanaście lat zasuwania, aby było jedzenie, ubranie, książki, wakacje nad morzem czy w górach, angielski, inne dodatkowe (przeważnie za opłatą) zajęcia. To wszystko po to, aby moje dzieci nie były niewolnikami u kogoś, tylko panami. Na wszystko nie starczy, nie tylko kasy ale i mojej uwagi. Pierwszy dzieciak był w normie, drugi obarczony chorobą, stąd dodatkowe zajęcia w rodzaju noszenia na rękach nocami, bo się dusił i wydatki na leczenia.  Trzeciego i czwartego dzieciaka więc nie było. Decyzja wymagała  rozważenia, ale potem już była wiążąca.

            Moje i tylko moje zmartwienie.

          • Ale co tu potwierdzać,
            Ale co tu potwierdzać, frazes? Oczywiście, że żaden środek nie daje 100% gwarancji, ba słynny poślizg na spermie pod prysznicem daje ciążę. Pytam tylko po co tę demagogię wtykać do zjawisk globalnych? Inaczej spytam. Na 1000 kobiet poddających się aborcji 999 wpadło, czy pękła guma? Przecież nie można prowadzić dyskusji o zjawiskach GLOBALNYCH, w skali prawdopodobieństwa na poziomie nieprawdziwości badań DNA, które też nie dają 100%. Mnie uczono, jeszcze na PDŻ, w peerelowskiej szkole, że rozsądne zabezpieczenie, to podwójne zabezpieczenie. Pułapka takich dyskusji polega na indywidualnych doświadczeniach, żeby dojść do jakiś rozsądnych i społecznych rozwiązań, trzeba niestety własny tyłek wyłączyć. Jak Ci się udało nie zajść w ciążę po tym jak podjęłaś świadomą decyzję, mimo że pułapka 100% czai się na każdym kroku? Proszę tylko o jedno, nie róbmy jaj, w dyskusji o poważnych sprawach, w przeciwieństwie do niektórych dyskutujących, czytam każdy komentarz w całości i mam nadzieję, że to widać, bo nawet w najostrzejszym sporze oddzielam racjonalne argumenty od demagogii. Mitologizacja macierzyństwa i wygodnictwo facetów – pełna zgoda i mówię to jako facet. Musi być powszechne prawo do aborcji, bo nie ma 100% pewności co do środków antykoncepcyjnych i nie działa NFZ, to demagogia, co gorsze naprawdę żenująca. Każdemu się zdarza w emocjach coś palnąć, rzecz w tym, żeby się nie upierać i nie napawać “mam cię”. Nie zamierzam się napawać, ale też oczekuję, że nie będziemy tkwić w absurdzie. Rozmawiajmy o konkretach i rozmawiajmy poważnie, zapomnijmy o pierdołach NFZ i prysznicach. Nie widzę powodu, aby głupota, nie odpowiedzialność była nagradzana nie wyobrażalnym wręcz przywilejem, jakim jest prawo do pozbawienia życia. Mamy i tak wystarczająco zidiociałe i nieodpowiedzialne masy, żadnych przywilejów dla idiotów i osłona dla kobiet, które nie ponoszą żadnej winy (gwałty, wady genetyczne płodu i tym podobne tragedie).

          • Ufff
            To przypomina mi dialog modelowego protestanta z żoną z” Sensu Życia wg Monty Pythona”. On tłumaczy, że u katolików każdy stosunek to kolejne dziecko, a na to ona: to tak jak u nas, Harry. Mieliśmy dwa stosunki i mamy dwoje dzieci.
            Dlaczego nie można wychodzić z indywidualnych doświadczeń? Teoretyzowanie jest lepsze? Decyzja wymagała rozważenia – pisałam krótko, ale rozważania nie były krótkie, przeciwnie, były długie i wszechstronne. Wahania też były. Oraz obliczenia i wyszło, że nie da rady.
            Funkcjonowanie rodziny to sprawa skomplikowana. Wie się, jak się doświadczy. A Pan, to ani już dziecko, ani jeszcze nie matka. (Tyrmand)

          • Nic podobnego! Ja nie mówię o
            Nic podobnego! Ja nie mówię o ilości, ale jakości. Można pieprzyć bez sensu i wtedy czasami trzeba za to płacić, można sobie pociupciać do woli i być szczęśliwym, ale trzeba myśleć. Mnie kompletnie nie interesuje reglamentacja seksu, ani w formie prokreacji, ani w formie “po ślubie”. Mówiąc krótko, gówno mnie to obchodzi kto z kim i ile, ważne żeby na tym nie cierpieli postronni. Co do indywidualnych doświadczeń, które miałby być wyznacznikiem dla prawa, to nie tylko podtrzymuję stanowisko, ale wręcz ortodoksyjnie domagam się przestrzegania tej zasady. A powód jest prosty. Na podstawie indywidualnych doświadczeń pani Czubaszek mielibyśmy rzeź niewiniątek zapisaną w paragrafach, w dodatku jako nowoczesność. Na podstawie doświadczeń Marka Jurka, ja bym nie wyrobił seksualnie i macierzyńsko. Prawo powinno być pozbawione emocji i osobistych motywacji, prawo ma być umową, która jest jak najbardziej racjonalna i prewencyjna. Natomiast kto co przeżył i jak przeżył to doskonały materiał na pogawędkę, scenariusz, książkę, przestrogę dla bliskich, ale nie do pisania prawa.

          • W jednym muszę Ci przyznać
            W jednym muszę Ci przyznać absolutną rację, a robię to z najwyższym wstrętem, że mianowicie uległam emocjom. Co więcej, zawsze im ulegam i według innych autorów to się chyba nazywa kobieca logika. Wracając do naszych baranów, rzeczywiście mamy problem prawny. Chodzi o prawo do zabijania. Niestety to jest zdanie-morderca, które przystoi właśnie Terlikowskiemu, ale niech mu będzie odpuszczone, bo on wymodlił sobie dzieciątko, jako przeciwnik in vitro, rzecz jasna. Tak więc jeśli zapomnimy na chwilę o tym efektownym konstrukcie-destrukcie „prawo do zabijania”, a skupimy się na prawie do aborcji, to okaże się że większość cywilizowanych krajów Zachodu uregulowała to w zupełnie inny sposób, niż III RP, ale tam widowiska wyborcze odbywają się po zapędzeniu funkcjonariuszy pana boga do zakrystii, gdzie ich miejsce. Prawo do aborcji, o które się dopominam oznacza prawo kobiety do decydowania o swoim zdrowiu fizycznym, psychicznym i ekonomicznym, o zdrowiu w rozumieniu jego definicji WHO. Faceci w ogóle, a już szczególnie w czarnych sukienkach nie będą za kobiety podejmowali decyzji za pełnoletnie, choćby nawet głupie kobiety. To jest tak demagogiczne, jak demagogiczna powinna być walka z tyranią wobec kobiet. Co się zaś tyczy rozwiązań prawnych najbardziej jednak lubię całkowity zakaz aborcji pod karą śmierci, to jest prawdziwy majstersztyk ochrony życia nienarodzonego. Wiem, wiem, prać w temperaturze 40 st.

            sheep joke+humor pics on Sodahead

          • Ciągle nie rozumiem po co
            Ciągle nie rozumiem po co mieszasz do porządku prawnego bajzel ideologiczny. Po jaką cholerę Ci ksiądz do rozstrzygania kwestii absolutnie świeckiej, prawnej? Aborcja ma być batem na kler? Wybacz, ale to są argumenty nie do przyjęcia. Powtórzę raz jeszcze, problem jest prawny i logiczny, a nie światopoglądowy. Co to znaczy kobieca wolność? I dalej różne przymiotniki? A czym się różni wolność kobieca od męskiej? Po drugie, z tego co mnie na przyrodzie uczono, dzieci nie biorą się z kapusty, ani kobiety nie są stokrotkami. Żeby zajść w ciążę potrzebny jest facet i facet ma absolutnie takie samo prawo do decydowania o losie SWOJEGO dziecka, jak ma kobieta. Co to znaczy, że kobiecie nikt nie będzie dyktował, co ma zrobić z dzieckiem, nawet gdyby była idiotką? Co to w ogóle jest? Jesteśmy w przedszkolu, czy na seminarium? Przecież to jakaś infantylność. Jeśli nie doszło do gwałtu i partnerzy podjęli decyzję o współżyciu, w równym stopniu odpowiadają za swój czyn i nie ma tu żadnej wyłączności. Owszem mogę się zgodzić, że to kobieta w sensie fizjologicznym ponosi “cały ciężar”, zresztą co tu się zgadzać to jest fakt. Ale w tym czasie każdy odpowiedzialny facet zakasuje rękawy i zapier…a na utrzymanie całej trójki. Nie ma, że ja sobie zdecyduję, bo to mój brzuch, to są argumenty smarkate, tak samo mogę sobie decydować o losie dziecka, bo mój był członek i moje dziecko, przecież to dziecinada. Kobieta ma absolutne prawo do wolności, pełne, do czasu kiedy nie zachowa się jak idiotka, wtedy NIE MA PRAWA ZABIJAĆ. Aborcja jest jak wyższa konieczność, nigdy by mi nie przyszło do głowy oceniać kobiety, która wybrała aborcję z powodu gwałtu, ciężkiej wady genetycznej dziecka, zagrożenia własnego życia. Natomiast usuwanie dziecka z powodu idiotyzmu, braku odpowiedzialności, bo mi się tak podoba i nikt mi nie powie, jest ZABÓJSTWEM, w dodatku z premedytacją i do tego z poczuciem bezkarności.

            Są takie życiowe okoliczności, opisane w filmach hollywoodzkich klasy B, które pokazują skomplikowane sytuacje życiowe. Mąż przespał się z siostrą żony, która też ma męża i teraz tragedia. Dzieci po obu stronach i szczęśliwe małżeństwa, jeden wygłup i całe życie przekreślone. Zgoda, nie mówię, że życie tojebajka, ale to są okoliczności zbrodni, a nie PRAWO DO ZABIJANIA. Istnieje aborcja i istnieje zabijanie dzieci, bo kobiety i faceci są idiotami, bo są nieodpowiedzialni, bo mają we łbach namieszane ideologią. Dlatego unikam tych tematów, bo odkąd pamiętam słyszę te same ideologiczne bredzenie o księżach, o feministkach o tym kiedy się zaczyna człowiek. To nie ma nic do rzeczy, jeszcze raz powtórzę, choćbyś się ciskała nie wiem jak, problem jest logiczny i prawny A i B. Czy A z powodu swojej głupoty, nieodpowiedzialności, wygodnictwa, ma prawo zabić B, żeby zachować stan posiadania jaki miał przed popełnieniem głupoty? Moim zdaniem absolutnie nie i to wymyślili faceci w białych sukienkach, nazywali się Rzymianie. Czy A jest biedny, czy bogaty, nie ma absolutnie żadnego znaczenia i usprawiedliwienia. Czy B jest niski, gruby, ma jeden dzień, czy 100 lat, nie ma żadnego znaczenia. “A” usprawiedliwia i upoważnia do obrony tylko dwie okoliczności. Pierwsza to pojawienie się “B”, które jest wynikiem zbrodni na A, drugie, to bezpośrednie zagrożenie życia A przez B, w tym umieściłbym przypadki szczególne, jak ciężkie genetyczne wady B, bo nikt nie ma prawa wymagać od A świętości, faceci w czarnych sukienkach również. Na poziomie prawnym i logicznym mogę dyskutować, ideologia od wielu lat i odkąd dorosłem, kompletnie mi powiewa.

          • No to wychodzi na to, że w
            No to wychodzi na to, że w skrócie rzecz ujmując przyznajesz mi rację. Ale fajnie było pogadać!
            🙂

          • Więcej. Nie było sensu gadać,
            Więcej. Nie było sensu gadać, bo dokładnie takie prawo w Polsce obowiązuje i naprawdę jest to jedno z nielicznych DOBRYCH praw, którego nie warto rozpieprzyć w ideologicznej nawalance.

          • Ale jednak fajnie masz, że
            Ale jednak fajnie masz, że nie jesteś 50-letnią kobietą z nadciśnieniem, która znienacka zaszła w ciążę, a katolickie sumienie szpitala nie chce wykonać stosownej procedury z paragrafu zagrożenie dla zdrowia i życia i matki. I przywołuje piękny przykład św. Joanny Beretta Molla, kanonizowanej przez Lolka z Wadowic.

          • A jak ją ta znienacka ciąża zaszła?
            Od tyłu czy od przodu? 😉 Niedźwiedzie, … trzymajcie mnie! Jeżeli za taką jazdę bez pasów w aucie można dostać mandat, to ile powinno być w paragrafach za zachodzenie w takich okolicznościach zdrowotnych? I wracamy do punktu wyjścia 😉

          • Zachodzenie znienacka w ciążę
            Zachodzenie znienacka w ciążę w wieku pięćdziesięciu lat, to się nadaje do leczenia przez NFZ, ale nie na ginekologii.

        • Czytam Ciebie k.janno z wielką uwagą
          bo jesteś ,,babą z jajami”(wybacz!), na tym świecie ciotowatych mydłków i przerośniętych chłopaczków, którzy najchętniej uciekają, z kolesiami, na piwo, albo wzorem kretyna number one – pograć w piłkę.A piwo później.
          Więc zgadzam się tylko w tym, że dzisiaj(a może od zawsze) kobieta bierze na siebie ciężar wychowania dzieci i utrzymania rodziny(w rozumieniu – razem, pod jednym dachem).Zatem kobieta – świadoma matka, decyduje się, zwoim świadomym macierzyństwem, na kilka rzeczy jednocześnie. Które się dają nazwać jednym skromnym słowem – będzie miała przejebane. Mniej, jeżeli jej wybraniec dotrzyma jej kroku i danego(choćby przy ołtarzu) słowa.Gorzej, jeżeli zostawi ją i dziecko(dzieci). Ten drugi wariant nie wymaga nawet fizycznej wyprowadzki. Wystarczy, że Janek ubierze swoje ulubione, wypchane, dresy, albo weżmie wczorajsze butelki do reklamówki.
          Jest jeszcze inny wariant macierzyństwa i rodziny, w naszym małomiasteczkowym, albo wręcz pszenno-buraczanym społeczeństwie. To środowiskowy przymus, to syndrom ,,starej panny”. Żeby takiej wizji ,,normalnej zdrowej kobiety” sprostać, dobiegająca trzydziestki dziewczyna, zrobi ,,to” z każdym, dającym choćby iluzję ,,normalnego życia” i ,,normalnego domu”.
          I nie ma, w tym przypadku, miejsca na portrety psychologiczne, wzajemne oczekiwania, choćby tylko seksualne, ani żadne temu podobne duperele. I nie ma tu znaczenia jak bardzo wyedukowana jest przyszła panna młoda. W ciąży na ogół.
          Bo jeżeli ,,kręcisz się” pośród ludzi, to przyznasz, że cały program pt ,,edukacja seksualna” poniósł w tym kraju spektakularną klęskę. Niech skromnym dowodem na to, będzie ,,numer bez gumy” dostępny już tylko w kraju nad Wisłą.
          Jest zatem przykład ,,mamy” ukatrupionej Madzi, dwojakiego rodzaju przestrogą. Przed pośpiesznym i nieodpowiedzialnym zakładaniem rodziny. Oraz przed zdejmowaniem odpowiedzialności z rodziców. Przez socjalistyczne państwo. Wreszcie, przed ,,staroświeckim i obciachowym” wtykaniem nosa w nie swoje sprawy, przez sasiadów, którzy, zapewne, doskonale wiedzieli co i jak z ,,mamą Madzi”. Odrabiamy tym samym, ostatnie cywilizacyjne ,,zapóźnienia”, w międzyludzkiej znieczulicy i pełnej obojętności, zmierzając w kierunku społeczności anglosaskich. Gdzie – ,,my home is my castle”.
          Jednak ŻADEN z powyższych argumentów nie zdejmuje w żadnym stopniu, odpowiedzialności z tej załganej do cna dzieciobójczyni.

          • Ojcze !
            Jeśli teraz powiem, że komplement z jaj sprawił mi pewną przyjemność, to zeszmacę się jako krypto-feministka. Ale pełna zgoda. My tu w domu obmyślamy szóstą wersję przypadku Madzi. Zwróciło moją uwagę, że matka i brat dziewczyny nie chcą w żaden sposób być łączeni z tą sprawą. Dlaczego, to bardzo dziwne, ale może:
            1. Rodzinka Bartka i młodzi są w zmowie i opracowali biznesplan.
            2. Sprzedali dziecko za granicę
            3. Upozorowali najpierw porwanie, a teraz fikcyjne przyznanie się do nieumyślnego zabójstwa
            4. Ale procesowo to nie ma żadnej wartości, bo nie ma ciała, Rutkowski to szołmen bez licencji, matka wyznała mu to w rozmowie, która nie ma wartości dowodowej, bo nie mogła być przesłuchaniem tylko dobrowolna rozmowa załamanej kobiety z miśkiem Rutkowskim
            Ergo, nie ma ciała, nie ma zabójstwa, matkę uznają za niedojrzałą konfabulantkę i nic jej nie zrobią, bo i za co? Ewentualny proces poszlakowy ma małe szanse na skazanie jej. Zostanie archiwum X.
            ładne? Mam 19 minut cofki w telewizorze, może więc już istnieje inna, 7. wersja

          • Mój komplement zadziałał, co potwierdzasz drżeniem ręki
            i zamiast jednego kliknięcia – dwa. No, ale co dwie pochwały to nie jedna, więc urosłem.
            Też rozważam taki wariant – sprzedaży ,,za godziwą cenę”.
            Ale nie bardzo rozumiem cały ten cyrk medialny, operę mydlaną i łzy rzęsiste.
            Przecież ewentualny ,,nabywca” robi w pory i nasłuchuje pod drzwiami.
            Poza tym, czy wolałabyś, być morderczynią, czy tylko ,,zwykłą zdzirą” która dziecko sprzedała?
            Bo chyba,jeszcze, dzieciobójczyni nie brzmi dumnie?

          • Nie ma ciała, czyli corpus
            Nie ma ciała, czyli corpus delicti. Nie ma dzieciobójstwa, nie ma porwania lub sprzedaży, bo uwaga została przeniesiona na wariant zabójstwa, ale nie ma ciała. Pętla 🙂
            Pracuję dalej, widzę słabe punkty, mgła, hel, te rzeczy

          • Ojcze !
            Jeśli teraz powiem, że komplement z jaj sprawił mi pewną przyjemność, to zeszmacę się jako krypto-feministka. Ale pełna zgoda. My tu w domu obmyślamy szóstą wersję przypadku Madzi. Zwróciło moją uwagę, że matka i brat dziewczyny nie chcą w żaden sposób być łączeni z tą sprawą. Dlaczego, to bardzo dziwne, ale może:
            1. Rodzinka Bartka i młodzi są w zmowie i opracowali biznesplan.
            2. Sprzedali dziecko za granicę
            3. Upozorowali najpierw porwanie, a teraz fikcyjne przyznanie się do nieumyślnego zabójstwa
            4. Ale procesowo to nie ma żadnej wartości, bo nie ma ciała, Rutkowski to szołmen bez licencji, matka wyznała mu to w rozmowie, która nie ma wartości dowodowej, bo nie mogła być przesłuchaniem tylko dobrowolna rozmowa załamanej kobiety z miśkiem Rutkowskim
            Ergo, nie ma ciała, nie ma zabójstwa, matkę uznają za niedojrzałą konfabulantkę i nic jej nie zrobią, bo i za co? Ewentualny proces poszlakowy ma małe szanse na skazanie jej. Zostanie archiwum X.
            ładne? Mam 19 minut cofki w telewizorze, może więc już istnieje inna, 7. wersja

          • Też o tym myślałem, ale taka
            Też o tym myślałem, ale taka gra va banque z przyznaniem się do najcięższego przestępstwa, żeby ukryć sprzedaż kupy się nie trzyma. Gdyby było wyrachowane, to musieli wiedzieć, że bez ciała nic się nie uda. Jeśli było spontaniczne, jak myślę, to wiedzieli… no właśnie, co wiedzieli? Jak już pisałem po tym jak ktoś się przyznaje do zabicia dziecka, gorsze dla niego mogą być tylko okoliczności zabójstwa. Tak czy siak, nie wygląda mi na to, żeby w tej zagadce brała udział tylko matka, ktoś jeszcze musiał wiedzieć i pewnie pomagać. Na pewno przycisnąłbym ojca, sprowadzanie wózka na nocny spacer, bez wiedzy o tym w jakim stanie jest dziecko jest cholernie podejrzane. Potem jakaś wolta z kolegą i powrót gdy jest już po wszystkim? Wspólny wypad do kina na horror? Opowieść jak z jakiegoś e-booka wyjęta, mam na myśli opowieść ojca o równym tempie i śniegu, też zalatuje premedytacją. Jest niemal pewne, że kręci nie tylko matka, ale i rodzina, może ojciec może ktoś inny. I jest pewne, że tę sprawę rozwiązują błazny, przede wszystkim błazny państwowe, ale i prostaczek zomowiec.

          • Chłodnym okiem
            To jest kolejny odcinek serialu pt ,,Państwo zdało egzamin”.
            Ma rację małomiasteczkowy ,,supermen”, który klasztory rozwala, że wyśmiewa specgrupy specgłupków.
            Tam już tylko idioci zostali, których para cudaków-niby-rodziców za łby wodzi przez tydzień. Z pomocą magla tefałenowskiego.
            Kiedy słucham, że ,,leci sprzęt do poszukiwań – z Warszawy” to czekam kiedy F-16 polecą i dwie CASY ministrów. Bo ani to smutne ani śmieszne.

          • Wczoraj na gorąco z dużą
            Wczoraj na gorąco z dużą mniejszą wiedzą napisałem tekst, który opublikuję. Nic w nim nie zmieniłem, jedynie zwłoki, jak podały media, zamieniłem na zawiniątko i oczywiście całą tragedię widać na tle tej jednostkowej tragedii. Durny zomowiec też jest durny i dał ciała, bo się podpalił i zrobił show medialny, ale on przy tych głupkach ze “specoddziału” to i tak jest Rambo.

          • No i gdyby kobiety tak ślepo
            No i gdyby kobiety tak ślepo zaangażowane w walce o “swoje prawa”, kierowały się rozumem, a nie jak faceci penisem, to powiesiłyby sobie ten wywód nad łóżkiem, jako kobiecy manifest. Niestety nawet inteligentne kobiety dają się ponieść totalnemu pieprzeniu, że nowoczesna kobieta to bezmyślna i bezkarna kobieta, czyli najgłupszy facet. Kusi, każdego by kusiło, ale niestety to ślepa i chwilowa przyjemność. Podobnie jest z facetami, co opisałeś i powtarzał się nie będę. Jeśli zejść chociaż trochę z kobiecego i męskiego penisa, naprawdę rzeczy stają się jasne i żaden ksiądz, żadna ideologia nie ma tu nic do rzeczy.

  15. Żeby było jasne, nie bronie
    Żeby było jasne, nie bronie tej nieszczęsnej kobiety. Ale to jest dramat niezwykły. Faceci mnie za to skrytykują i nawet ich rozumiem. Według moich obserwacji istnieje takie nienazywane zjawisko “osaczenia macierzyństwem”. Jeśli kobieta z małym dzieckiem nie doznała czegoś takiego przez choćby 30 sekund, to jest chyba totalnie stępiona uczuciowo. Otóż facet “osaczony ojcostwem” po prostu zabiera dupę w troki i ewentualnie płaci alimenty. Albo nie budzi się w nocy na płacz dziecka. Kobieta musi się poddać tej opresji. Dlatego ja rozumiem Czubaszek, chociaż nie pochwalam sposobu, w jaki o tym mówi, zwłaszcza w tym załganym społeczeństwie, ogłupionym przez kościół katolicki. Matka Madzi najwyraźniej nie chciała lub nie była w stanie udźwignąć opresji zwanej macierzyństwem, które daje krótkotrwałe chwile radości, za która trzeba płacić ciężką pracą, stresem, niepokojem, nieprzespanymi nocami i znacznym ograniczeniem wolności. Może to kwestia niedojrzałości, braku stosownej sekrecji hormonów, czyli złej chemii. Nie wiem. Ale wszystko to tylko chemia i fizyka. Strasznie mnie wkurwia brązowienie macierzyństwa, uświęcanie Matki Polki i tym podobne bzdety. Zamiast uświęcać powinno się dać kobietom prawo do aborcji, łatwy dostęp do taniej i skutecznej antykoncepcji, wyrzucić katechetów ze szkół i pomagać młodym rodzinom. Oczywiście to jest dużo droższe niż nawet najbardziej spektakularna akcja poszukiwania ciałka nieszczęsnej dziewczyneczki.

    • Pomieszanie z poplątaniem.
      Pomieszanie z poplątaniem. Absolutnie się zgadzam, że masowe oczekiwanie od matek świętości, instynktów macierzyńskich i tego typu słodkich obrazków ma miejsce i co więcej jest wyrazem prymitywizmu. Ale obraz złej i dobrej matki nie powstał wczoraj i żadnych wydumanych “naukowych” teorii bym tu nie mieszał. Już Salomon prosto rozstrzygnął tę kwestię, jedne to mają inne nie i tyle. Nie mieszaj presji macierzyńskiej, zwłaszcza ze strony wygodnych facetów, z czym się w pełni zgadzam i wszystkich ciotek z babciami, z prawem do aborcji i innymi hormonami. Rzecz jest naprawdę prosta i nie wymaga zabijania na żadnym etapie. Nie chcesz mieć dziecka – nie mniej i jeśli w XXI wieku taka pinda z innym pajacem nie potrafi się zabezpieczyć, chociaż jest tysiąc dostępnych sposobów, to ofiarowanie jej w nagrodę za idiotyzm, prawa do zabijania (aborocji), jest jakąś aberracją. Równie dobrze można nagrodzić Edmunda Klicha generalskim awansem, bo biedny nie wiedział jak się lata z UCHOD i był poddany presji otoczenia. Bez jaj. Nagroda za głupotę i to jeszcze w takiej formie, że zabijasz Bogu ducha winną istotę, to jest argumentacja, której nie można przyjąć na żadnej płaszczyźnie, przede wszystkim prawnej i logicznej, a zwalanie winy na Kościół jest tylko wygodnym i modnym argumentem nowoczesnych Pań. Kościół ma takie samo prawo “ogłupiać”, jak ogłupia Środa ze Szczuką, wszyscy ogłupiają i na tym rzecz polega, żeby nie kierować się ogłupiaczami, ale własnym rozumem. Aborcja powinna być OSTATECZNOŚCIĄ, a nie środkiem antykoncepcyjnym. Powszechność aborcji to jest postulat dokładnie z tego samego worka idiotyzmu i wygody, który pakujesz na plecy facetom – mam to w dupie, najwyżej się wyskrobię. To nie jest ani religijne, ani świeckie, ani nowoczesne, ani starożytne, ani moralne, ani podłe, to jest po prostu i przede wszystkim kretyńskie, to jest usprawiedliwianie i nagradzanie blondynek. Dziś w ciążę mogą zajść tylko trzy gatunki kobiet:
      a) świadoma matka
      b) idiotka
      c) ofiara gwałtu lub kobieta, której ciąża zagraża życiu

      Tylko tej ostatniej grupie dałbym największe prawo jakie człowiekowi dać można, prawo do zabicia drugiego człowieka. Reszta zarówno po stronie katolickiej, jak i feministycznej jest pierdoleniem ideologicznym, niczym więcej. Co do idiotek, należy je za głupotę karać nie nagradzać, a karą dla idiotek w ciąży jest donoszenie ciąży i odebranie dziecka, o ile idiotka przez 9 miesięcy pod siłami natury nie zmądrzeje. Dokładnie to samo dotyczy facetów, jeśli idiota zrobi dziecko i namawia kobietę do aborcji, powinien tracić jaja i jako kastrat odbierać poród. Są do k..wy nędzy jakieś świętości na tym świecie, jeśli nie uznamy, że tą świętością jest ludzkie życie, to po ch..j żyć.

      • Otóż passus “Dziś w ciążę
        Otóż passus “Dziś w ciążę mogą zajść tylko trzy gatunki kobiet:
        a) świadoma matka
        b) idiotka
        c) ofiara gwałtu lub kobieta, której ciąża zagraża życiu” jest cokolwiek niepełny i pozwól sobie powiedzieć, że nie istnieje póki co antykoncepcja dająca 100% pewności i skuteczności, z wyjątkiem ( być może wazektomii lub podwiązania jajowodów). Ludzie będą się pieprzyć bez sensu i część z nich będzie to robiła bez zabezpieczenia, bo pieprzą się także idioci, których jest przecież większość. Co do świętości, to nie ma niestety żadnych, zwłaszcza jeśli chodzi o świętość życia ludzkiego, która się kończy wraz z pieniędzmi w NFZ czy innym Medicare. W czasach PRL istotnie aborcja była najpowszechniej dostępnym środkiem antykoncepcyjnym (tak twierdzą zwolennicy starożydowskich klechd domowych, w które ja nie wierzę) , czego nie pochwalam, ale lata opresji zrobiły swoje i z pewnością wzmocniły świadomość idiotek lub blondynek, co na jedno zdaje się wychodzi. Też jestem blondynką, jak również nowoczesną panią i nie zgadzam się na żaden ustawowy rząd dusz. Zapewniam Cię, na wypadek gdybyś nigdy nie stał się kobietą, że aborcja jest zawsze ostatecznością i jeśli napisałam uprzednio o powszechnym dostępie do aborcji to miałam na myśli legalność aborcji w Polsce, a nie po wyjeździe do Czech, na Słowację, czy gdzie tam jeszcze muszą jeździć te zdesperowane biedaczki. Jeśli kobieta chce mieć dziecko, to nic jej nie powstrzyma, żeby je urodzić. A jak nie chce – to też nie. Dla łatwości dalszych rozważań wrzucam tu moją osobistą, autorską definicję aborcji – eutanazja prenatalna. Zwolenniczką eutanazji też jestem, choć dostrzegam trudności i ograniczenia. Po cholerę wywołałam ten temat?

        • 2/3 tego tekstu to demagogia
          2/3 tego tekstu to demagogia i to naprawdę rzadziutka, że jest bieda, to Lepper, a używanie argumentu o 100% skuteczności środków antykoncepcyjnych, jest żenujące i religijne, na poziomie “cuda się zdarzają” i niczego nie można wykluczyć, no taki “dekoder Leppera”. Statystycznie rzecz ujmując jeśli masz jakiś cień racji, mówimy O PROMILACH. Ostanie część wypowiedzi trzyma poziom, ale nie trzyma logiki w konkluzji. W POLSCE ABORCJA JEST LEGALNA, w takim zakresie w jakim powinna, natomiast walka się toczy o przywilej aborcji dla idiotek i idiotów, żeby było jasne. Jestem przeciwny przyznawaniu przywilejów idiotom, zwłaszcza w formie prawa do zabijania. Zapomnij o Szczuce i Terlikowskim, zapomnij w ogóle o aborcji, zdefiniuj sobie problem matematycznie, symboliką A i B, a zobaczysz, że rzecz jest naprawdę banalna.

          • Pozostaniemy przy swoich
            Pozostaniemy przy swoich zdaniach. Nic sobie z tego nie robię, że uważasz się za wyłącznego depozytariusza racji, a innych za demagogów. W tych kwestiach wkraczamy w sferę światopoglądową i ja mam światopogląd właśnie taki. Nie mam też wątpliwości, że światopogląd nie jest uwarunkowany biologicznie, a pewność jest jest cechą zamkniętego umysłu, co wyrzucam zwykle sobie, ale też bardzo często innym.
            “zdefiniuj sobie problem matematycznie, symboliką A i B, a zobaczysz, że rzecz jest naprawdę banalna. ” to jakiś bełkot zadufanego w sobie faceta, czy przyszło Ci to kiedykolwiek do głowy?

          • Ta odpowiedź też jest
            Ta odpowiedź też jest demagogią, w dodatku emocjonalną. Wskazałem Ci KONKRETNE, fragmenty, w których się posługujesz demagogią i to jest niestety klasyka demagogii. A to, że odpowiadasz emocjonalnym i wygodnym uogólnieniem, również demagogicznym, nie ma nic wspólnego z tym co napisałem. Co znaczy światopogląd? Mamy konkretny problem prawny, logiczną zagadkę, czy widzimisię? Co tu ma do tego światopogląd? Właśnie w tym rzecz, że do czysto PRAWNEJ i logicznej kwestii zaprzęga się światopogląd. Dla mnie coś takiego jak światopogląd nie istnieje, to jest po prostu eufemizm ideologii. Jako niedowiarek i racjonalista kieruję się rozumem, nie religią, światopogląd to ideologia, a ideologia to kaleka forma religii. I tyle, nie wiem na co tu się obrażać, po co emocje i demagogia? Prawo budowane światopoglądem, to komunizm, nazizm, szariat, inkwizycja. Nic głupszego zrobić nie można. Dotąd pisałaś chłodno i racjonalnie, teraz też wiele Twoich uwag jest celnych, przecież Ci to wyraźnie napisałem, ale mylisz się i to fatalnie, tam gdzie uciekasz w emocje i “światopogląd’. Zresztą nie możesz się nie mylić, bazując na takich fundamentach, co najwyżej możesz jakimś cudem trafić, ale nie trafiasz.

          • To jeszcze porcja demagogii

            Żaden środek nie daje 100% skuteczności. Mogę zaręczyć. Dziecko to nie kilka minut aktu. To kilkanaście lat zasuwania, aby było jedzenie, ubranie, książki, wakacje nad morzem czy w górach, angielski, inne dodatkowe (przeważnie za opłatą) zajęcia. To wszystko po to, aby moje dzieci nie były niewolnikami u kogoś, tylko panami. Na wszystko nie starczy, nie tylko kasy ale i mojej uwagi. Pierwszy dzieciak był w normie, drugi obarczony chorobą, stąd dodatkowe zajęcia w rodzaju noszenia na rękach nocami, bo się dusił i wydatki na leczenia.  Trzeciego i czwartego dzieciaka więc nie było. Decyzja wymagała  rozważenia, ale potem już była wiążąca.

            Moje i tylko moje zmartwienie.

          • Ale co tu potwierdzać,
            Ale co tu potwierdzać, frazes? Oczywiście, że żaden środek nie daje 100% gwarancji, ba słynny poślizg na spermie pod prysznicem daje ciążę. Pytam tylko po co tę demagogię wtykać do zjawisk globalnych? Inaczej spytam. Na 1000 kobiet poddających się aborcji 999 wpadło, czy pękła guma? Przecież nie można prowadzić dyskusji o zjawiskach GLOBALNYCH, w skali prawdopodobieństwa na poziomie nieprawdziwości badań DNA, które też nie dają 100%. Mnie uczono, jeszcze na PDŻ, w peerelowskiej szkole, że rozsądne zabezpieczenie, to podwójne zabezpieczenie. Pułapka takich dyskusji polega na indywidualnych doświadczeniach, żeby dojść do jakiś rozsądnych i społecznych rozwiązań, trzeba niestety własny tyłek wyłączyć. Jak Ci się udało nie zajść w ciążę po tym jak podjęłaś świadomą decyzję, mimo że pułapka 100% czai się na każdym kroku? Proszę tylko o jedno, nie róbmy jaj, w dyskusji o poważnych sprawach, w przeciwieństwie do niektórych dyskutujących, czytam każdy komentarz w całości i mam nadzieję, że to widać, bo nawet w najostrzejszym sporze oddzielam racjonalne argumenty od demagogii. Mitologizacja macierzyństwa i wygodnictwo facetów – pełna zgoda i mówię to jako facet. Musi być powszechne prawo do aborcji, bo nie ma 100% pewności co do środków antykoncepcyjnych i nie działa NFZ, to demagogia, co gorsze naprawdę żenująca. Każdemu się zdarza w emocjach coś palnąć, rzecz w tym, żeby się nie upierać i nie napawać “mam cię”. Nie zamierzam się napawać, ale też oczekuję, że nie będziemy tkwić w absurdzie. Rozmawiajmy o konkretach i rozmawiajmy poważnie, zapomnijmy o pierdołach NFZ i prysznicach. Nie widzę powodu, aby głupota, nie odpowiedzialność była nagradzana nie wyobrażalnym wręcz przywilejem, jakim jest prawo do pozbawienia życia. Mamy i tak wystarczająco zidiociałe i nieodpowiedzialne masy, żadnych przywilejów dla idiotów i osłona dla kobiet, które nie ponoszą żadnej winy (gwałty, wady genetyczne płodu i tym podobne tragedie).

          • Ufff
            To przypomina mi dialog modelowego protestanta z żoną z” Sensu Życia wg Monty Pythona”. On tłumaczy, że u katolików każdy stosunek to kolejne dziecko, a na to ona: to tak jak u nas, Harry. Mieliśmy dwa stosunki i mamy dwoje dzieci.
            Dlaczego nie można wychodzić z indywidualnych doświadczeń? Teoretyzowanie jest lepsze? Decyzja wymagała rozważenia – pisałam krótko, ale rozważania nie były krótkie, przeciwnie, były długie i wszechstronne. Wahania też były. Oraz obliczenia i wyszło, że nie da rady.
            Funkcjonowanie rodziny to sprawa skomplikowana. Wie się, jak się doświadczy. A Pan, to ani już dziecko, ani jeszcze nie matka. (Tyrmand)

          • Nic podobnego! Ja nie mówię o
            Nic podobnego! Ja nie mówię o ilości, ale jakości. Można pieprzyć bez sensu i wtedy czasami trzeba za to płacić, można sobie pociupciać do woli i być szczęśliwym, ale trzeba myśleć. Mnie kompletnie nie interesuje reglamentacja seksu, ani w formie prokreacji, ani w formie “po ślubie”. Mówiąc krótko, gówno mnie to obchodzi kto z kim i ile, ważne żeby na tym nie cierpieli postronni. Co do indywidualnych doświadczeń, które miałby być wyznacznikiem dla prawa, to nie tylko podtrzymuję stanowisko, ale wręcz ortodoksyjnie domagam się przestrzegania tej zasady. A powód jest prosty. Na podstawie indywidualnych doświadczeń pani Czubaszek mielibyśmy rzeź niewiniątek zapisaną w paragrafach, w dodatku jako nowoczesność. Na podstawie doświadczeń Marka Jurka, ja bym nie wyrobił seksualnie i macierzyńsko. Prawo powinno być pozbawione emocji i osobistych motywacji, prawo ma być umową, która jest jak najbardziej racjonalna i prewencyjna. Natomiast kto co przeżył i jak przeżył to doskonały materiał na pogawędkę, scenariusz, książkę, przestrogę dla bliskich, ale nie do pisania prawa.

          • W jednym muszę Ci przyznać
            W jednym muszę Ci przyznać absolutną rację, a robię to z najwyższym wstrętem, że mianowicie uległam emocjom. Co więcej, zawsze im ulegam i według innych autorów to się chyba nazywa kobieca logika. Wracając do naszych baranów, rzeczywiście mamy problem prawny. Chodzi o prawo do zabijania. Niestety to jest zdanie-morderca, które przystoi właśnie Terlikowskiemu, ale niech mu będzie odpuszczone, bo on wymodlił sobie dzieciątko, jako przeciwnik in vitro, rzecz jasna. Tak więc jeśli zapomnimy na chwilę o tym efektownym konstrukcie-destrukcie „prawo do zabijania”, a skupimy się na prawie do aborcji, to okaże się że większość cywilizowanych krajów Zachodu uregulowała to w zupełnie inny sposób, niż III RP, ale tam widowiska wyborcze odbywają się po zapędzeniu funkcjonariuszy pana boga do zakrystii, gdzie ich miejsce. Prawo do aborcji, o które się dopominam oznacza prawo kobiety do decydowania o swoim zdrowiu fizycznym, psychicznym i ekonomicznym, o zdrowiu w rozumieniu jego definicji WHO. Faceci w ogóle, a już szczególnie w czarnych sukienkach nie będą za kobiety podejmowali decyzji za pełnoletnie, choćby nawet głupie kobiety. To jest tak demagogiczne, jak demagogiczna powinna być walka z tyranią wobec kobiet. Co się zaś tyczy rozwiązań prawnych najbardziej jednak lubię całkowity zakaz aborcji pod karą śmierci, to jest prawdziwy majstersztyk ochrony życia nienarodzonego. Wiem, wiem, prać w temperaturze 40 st.

            sheep joke+humor pics on Sodahead

          • Ciągle nie rozumiem po co
            Ciągle nie rozumiem po co mieszasz do porządku prawnego bajzel ideologiczny. Po jaką cholerę Ci ksiądz do rozstrzygania kwestii absolutnie świeckiej, prawnej? Aborcja ma być batem na kler? Wybacz, ale to są argumenty nie do przyjęcia. Powtórzę raz jeszcze, problem jest prawny i logiczny, a nie światopoglądowy. Co to znaczy kobieca wolność? I dalej różne przymiotniki? A czym się różni wolność kobieca od męskiej? Po drugie, z tego co mnie na przyrodzie uczono, dzieci nie biorą się z kapusty, ani kobiety nie są stokrotkami. Żeby zajść w ciążę potrzebny jest facet i facet ma absolutnie takie samo prawo do decydowania o losie SWOJEGO dziecka, jak ma kobieta. Co to znaczy, że kobiecie nikt nie będzie dyktował, co ma zrobić z dzieckiem, nawet gdyby była idiotką? Co to w ogóle jest? Jesteśmy w przedszkolu, czy na seminarium? Przecież to jakaś infantylność. Jeśli nie doszło do gwałtu i partnerzy podjęli decyzję o współżyciu, w równym stopniu odpowiadają za swój czyn i nie ma tu żadnej wyłączności. Owszem mogę się zgodzić, że to kobieta w sensie fizjologicznym ponosi “cały ciężar”, zresztą co tu się zgadzać to jest fakt. Ale w tym czasie każdy odpowiedzialny facet zakasuje rękawy i zapier…a na utrzymanie całej trójki. Nie ma, że ja sobie zdecyduję, bo to mój brzuch, to są argumenty smarkate, tak samo mogę sobie decydować o losie dziecka, bo mój był członek i moje dziecko, przecież to dziecinada. Kobieta ma absolutne prawo do wolności, pełne, do czasu kiedy nie zachowa się jak idiotka, wtedy NIE MA PRAWA ZABIJAĆ. Aborcja jest jak wyższa konieczność, nigdy by mi nie przyszło do głowy oceniać kobiety, która wybrała aborcję z powodu gwałtu, ciężkiej wady genetycznej dziecka, zagrożenia własnego życia. Natomiast usuwanie dziecka z powodu idiotyzmu, braku odpowiedzialności, bo mi się tak podoba i nikt mi nie powie, jest ZABÓJSTWEM, w dodatku z premedytacją i do tego z poczuciem bezkarności.

            Są takie życiowe okoliczności, opisane w filmach hollywoodzkich klasy B, które pokazują skomplikowane sytuacje życiowe. Mąż przespał się z siostrą żony, która też ma męża i teraz tragedia. Dzieci po obu stronach i szczęśliwe małżeństwa, jeden wygłup i całe życie przekreślone. Zgoda, nie mówię, że życie tojebajka, ale to są okoliczności zbrodni, a nie PRAWO DO ZABIJANIA. Istnieje aborcja i istnieje zabijanie dzieci, bo kobiety i faceci są idiotami, bo są nieodpowiedzialni, bo mają we łbach namieszane ideologią. Dlatego unikam tych tematów, bo odkąd pamiętam słyszę te same ideologiczne bredzenie o księżach, o feministkach o tym kiedy się zaczyna człowiek. To nie ma nic do rzeczy, jeszcze raz powtórzę, choćbyś się ciskała nie wiem jak, problem jest logiczny i prawny A i B. Czy A z powodu swojej głupoty, nieodpowiedzialności, wygodnictwa, ma prawo zabić B, żeby zachować stan posiadania jaki miał przed popełnieniem głupoty? Moim zdaniem absolutnie nie i to wymyślili faceci w białych sukienkach, nazywali się Rzymianie. Czy A jest biedny, czy bogaty, nie ma absolutnie żadnego znaczenia i usprawiedliwienia. Czy B jest niski, gruby, ma jeden dzień, czy 100 lat, nie ma żadnego znaczenia. “A” usprawiedliwia i upoważnia do obrony tylko dwie okoliczności. Pierwsza to pojawienie się “B”, które jest wynikiem zbrodni na A, drugie, to bezpośrednie zagrożenie życia A przez B, w tym umieściłbym przypadki szczególne, jak ciężkie genetyczne wady B, bo nikt nie ma prawa wymagać od A świętości, faceci w czarnych sukienkach również. Na poziomie prawnym i logicznym mogę dyskutować, ideologia od wielu lat i odkąd dorosłem, kompletnie mi powiewa.

          • No to wychodzi na to, że w
            No to wychodzi na to, że w skrócie rzecz ujmując przyznajesz mi rację. Ale fajnie było pogadać!
            🙂

          • Więcej. Nie było sensu gadać,
            Więcej. Nie było sensu gadać, bo dokładnie takie prawo w Polsce obowiązuje i naprawdę jest to jedno z nielicznych DOBRYCH praw, którego nie warto rozpieprzyć w ideologicznej nawalance.

          • Ale jednak fajnie masz, że
            Ale jednak fajnie masz, że nie jesteś 50-letnią kobietą z nadciśnieniem, która znienacka zaszła w ciążę, a katolickie sumienie szpitala nie chce wykonać stosownej procedury z paragrafu zagrożenie dla zdrowia i życia i matki. I przywołuje piękny przykład św. Joanny Beretta Molla, kanonizowanej przez Lolka z Wadowic.

          • A jak ją ta znienacka ciąża zaszła?
            Od tyłu czy od przodu? 😉 Niedźwiedzie, … trzymajcie mnie! Jeżeli za taką jazdę bez pasów w aucie można dostać mandat, to ile powinno być w paragrafach za zachodzenie w takich okolicznościach zdrowotnych? I wracamy do punktu wyjścia 😉

          • Zachodzenie znienacka w ciążę
            Zachodzenie znienacka w ciążę w wieku pięćdziesięciu lat, to się nadaje do leczenia przez NFZ, ale nie na ginekologii.

        • Czytam Ciebie k.janno z wielką uwagą
          bo jesteś ,,babą z jajami”(wybacz!), na tym świecie ciotowatych mydłków i przerośniętych chłopaczków, którzy najchętniej uciekają, z kolesiami, na piwo, albo wzorem kretyna number one – pograć w piłkę.A piwo później.
          Więc zgadzam się tylko w tym, że dzisiaj(a może od zawsze) kobieta bierze na siebie ciężar wychowania dzieci i utrzymania rodziny(w rozumieniu – razem, pod jednym dachem).Zatem kobieta – świadoma matka, decyduje się, zwoim świadomym macierzyństwem, na kilka rzeczy jednocześnie. Które się dają nazwać jednym skromnym słowem – będzie miała przejebane. Mniej, jeżeli jej wybraniec dotrzyma jej kroku i danego(choćby przy ołtarzu) słowa.Gorzej, jeżeli zostawi ją i dziecko(dzieci). Ten drugi wariant nie wymaga nawet fizycznej wyprowadzki. Wystarczy, że Janek ubierze swoje ulubione, wypchane, dresy, albo weżmie wczorajsze butelki do reklamówki.
          Jest jeszcze inny wariant macierzyństwa i rodziny, w naszym małomiasteczkowym, albo wręcz pszenno-buraczanym społeczeństwie. To środowiskowy przymus, to syndrom ,,starej panny”. Żeby takiej wizji ,,normalnej zdrowej kobiety” sprostać, dobiegająca trzydziestki dziewczyna, zrobi ,,to” z każdym, dającym choćby iluzję ,,normalnego życia” i ,,normalnego domu”.
          I nie ma, w tym przypadku, miejsca na portrety psychologiczne, wzajemne oczekiwania, choćby tylko seksualne, ani żadne temu podobne duperele. I nie ma tu znaczenia jak bardzo wyedukowana jest przyszła panna młoda. W ciąży na ogół.
          Bo jeżeli ,,kręcisz się” pośród ludzi, to przyznasz, że cały program pt ,,edukacja seksualna” poniósł w tym kraju spektakularną klęskę. Niech skromnym dowodem na to, będzie ,,numer bez gumy” dostępny już tylko w kraju nad Wisłą.
          Jest zatem przykład ,,mamy” ukatrupionej Madzi, dwojakiego rodzaju przestrogą. Przed pośpiesznym i nieodpowiedzialnym zakładaniem rodziny. Oraz przed zdejmowaniem odpowiedzialności z rodziców. Przez socjalistyczne państwo. Wreszcie, przed ,,staroświeckim i obciachowym” wtykaniem nosa w nie swoje sprawy, przez sasiadów, którzy, zapewne, doskonale wiedzieli co i jak z ,,mamą Madzi”. Odrabiamy tym samym, ostatnie cywilizacyjne ,,zapóźnienia”, w międzyludzkiej znieczulicy i pełnej obojętności, zmierzając w kierunku społeczności anglosaskich. Gdzie – ,,my home is my castle”.
          Jednak ŻADEN z powyższych argumentów nie zdejmuje w żadnym stopniu, odpowiedzialności z tej załganej do cna dzieciobójczyni.

          • Ojcze !
            Jeśli teraz powiem, że komplement z jaj sprawił mi pewną przyjemność, to zeszmacę się jako krypto-feministka. Ale pełna zgoda. My tu w domu obmyślamy szóstą wersję przypadku Madzi. Zwróciło moją uwagę, że matka i brat dziewczyny nie chcą w żaden sposób być łączeni z tą sprawą. Dlaczego, to bardzo dziwne, ale może:
            1. Rodzinka Bartka i młodzi są w zmowie i opracowali biznesplan.
            2. Sprzedali dziecko za granicę
            3. Upozorowali najpierw porwanie, a teraz fikcyjne przyznanie się do nieumyślnego zabójstwa
            4. Ale procesowo to nie ma żadnej wartości, bo nie ma ciała, Rutkowski to szołmen bez licencji, matka wyznała mu to w rozmowie, która nie ma wartości dowodowej, bo nie mogła być przesłuchaniem tylko dobrowolna rozmowa załamanej kobiety z miśkiem Rutkowskim
            Ergo, nie ma ciała, nie ma zabójstwa, matkę uznają za niedojrzałą konfabulantkę i nic jej nie zrobią, bo i za co? Ewentualny proces poszlakowy ma małe szanse na skazanie jej. Zostanie archiwum X.
            ładne? Mam 19 minut cofki w telewizorze, może więc już istnieje inna, 7. wersja

          • Mój komplement zadziałał, co potwierdzasz drżeniem ręki
            i zamiast jednego kliknięcia – dwa. No, ale co dwie pochwały to nie jedna, więc urosłem.
            Też rozważam taki wariant – sprzedaży ,,za godziwą cenę”.
            Ale nie bardzo rozumiem cały ten cyrk medialny, operę mydlaną i łzy rzęsiste.
            Przecież ewentualny ,,nabywca” robi w pory i nasłuchuje pod drzwiami.
            Poza tym, czy wolałabyś, być morderczynią, czy tylko ,,zwykłą zdzirą” która dziecko sprzedała?
            Bo chyba,jeszcze, dzieciobójczyni nie brzmi dumnie?

          • Nie ma ciała, czyli corpus
            Nie ma ciała, czyli corpus delicti. Nie ma dzieciobójstwa, nie ma porwania lub sprzedaży, bo uwaga została przeniesiona na wariant zabójstwa, ale nie ma ciała. Pętla 🙂
            Pracuję dalej, widzę słabe punkty, mgła, hel, te rzeczy

          • Ojcze !
            Jeśli teraz powiem, że komplement z jaj sprawił mi pewną przyjemność, to zeszmacę się jako krypto-feministka. Ale pełna zgoda. My tu w domu obmyślamy szóstą wersję przypadku Madzi. Zwróciło moją uwagę, że matka i brat dziewczyny nie chcą w żaden sposób być łączeni z tą sprawą. Dlaczego, to bardzo dziwne, ale może:
            1. Rodzinka Bartka i młodzi są w zmowie i opracowali biznesplan.
            2. Sprzedali dziecko za granicę
            3. Upozorowali najpierw porwanie, a teraz fikcyjne przyznanie się do nieumyślnego zabójstwa
            4. Ale procesowo to nie ma żadnej wartości, bo nie ma ciała, Rutkowski to szołmen bez licencji, matka wyznała mu to w rozmowie, która nie ma wartości dowodowej, bo nie mogła być przesłuchaniem tylko dobrowolna rozmowa załamanej kobiety z miśkiem Rutkowskim
            Ergo, nie ma ciała, nie ma zabójstwa, matkę uznają za niedojrzałą konfabulantkę i nic jej nie zrobią, bo i za co? Ewentualny proces poszlakowy ma małe szanse na skazanie jej. Zostanie archiwum X.
            ładne? Mam 19 minut cofki w telewizorze, może więc już istnieje inna, 7. wersja

          • Też o tym myślałem, ale taka
            Też o tym myślałem, ale taka gra va banque z przyznaniem się do najcięższego przestępstwa, żeby ukryć sprzedaż kupy się nie trzyma. Gdyby było wyrachowane, to musieli wiedzieć, że bez ciała nic się nie uda. Jeśli było spontaniczne, jak myślę, to wiedzieli… no właśnie, co wiedzieli? Jak już pisałem po tym jak ktoś się przyznaje do zabicia dziecka, gorsze dla niego mogą być tylko okoliczności zabójstwa. Tak czy siak, nie wygląda mi na to, żeby w tej zagadce brała udział tylko matka, ktoś jeszcze musiał wiedzieć i pewnie pomagać. Na pewno przycisnąłbym ojca, sprowadzanie wózka na nocny spacer, bez wiedzy o tym w jakim stanie jest dziecko jest cholernie podejrzane. Potem jakaś wolta z kolegą i powrót gdy jest już po wszystkim? Wspólny wypad do kina na horror? Opowieść jak z jakiegoś e-booka wyjęta, mam na myśli opowieść ojca o równym tempie i śniegu, też zalatuje premedytacją. Jest niemal pewne, że kręci nie tylko matka, ale i rodzina, może ojciec może ktoś inny. I jest pewne, że tę sprawę rozwiązują błazny, przede wszystkim błazny państwowe, ale i prostaczek zomowiec.

          • Chłodnym okiem
            To jest kolejny odcinek serialu pt ,,Państwo zdało egzamin”.
            Ma rację małomiasteczkowy ,,supermen”, który klasztory rozwala, że wyśmiewa specgrupy specgłupków.
            Tam już tylko idioci zostali, których para cudaków-niby-rodziców za łby wodzi przez tydzień. Z pomocą magla tefałenowskiego.
            Kiedy słucham, że ,,leci sprzęt do poszukiwań – z Warszawy” to czekam kiedy F-16 polecą i dwie CASY ministrów. Bo ani to smutne ani śmieszne.

          • Wczoraj na gorąco z dużą
            Wczoraj na gorąco z dużą mniejszą wiedzą napisałem tekst, który opublikuję. Nic w nim nie zmieniłem, jedynie zwłoki, jak podały media, zamieniłem na zawiniątko i oczywiście całą tragedię widać na tle tej jednostkowej tragedii. Durny zomowiec też jest durny i dał ciała, bo się podpalił i zrobił show medialny, ale on przy tych głupkach ze “specoddziału” to i tak jest Rambo.

          • No i gdyby kobiety tak ślepo
            No i gdyby kobiety tak ślepo zaangażowane w walce o “swoje prawa”, kierowały się rozumem, a nie jak faceci penisem, to powiesiłyby sobie ten wywód nad łóżkiem, jako kobiecy manifest. Niestety nawet inteligentne kobiety dają się ponieść totalnemu pieprzeniu, że nowoczesna kobieta to bezmyślna i bezkarna kobieta, czyli najgłupszy facet. Kusi, każdego by kusiło, ale niestety to ślepa i chwilowa przyjemność. Podobnie jest z facetami, co opisałeś i powtarzał się nie będę. Jeśli zejść chociaż trochę z kobiecego i męskiego penisa, naprawdę rzeczy stają się jasne i żaden ksiądz, żadna ideologia nie ma tu nic do rzeczy.

  16. Sosnowiecka Policja
    Mieszkam w Sosnowcu, i podobnie jak Rutkowski uważam, że policjanci w Sosnowcu są najlepsi. Parę lat temu, odnaleźli mi telefon komórkowy:)
    Oglądałam konferencję Rutkowskiego, jak się nabijał ze “spec” oddziału wojewódzkiego.
    Oj dostanie mu się w tefałenie … oj

  17. Sosnowiecka Policja
    Mieszkam w Sosnowcu, i podobnie jak Rutkowski uważam, że policjanci w Sosnowcu są najlepsi. Parę lat temu, odnaleźli mi telefon komórkowy:)
    Oglądałam konferencję Rutkowskiego, jak się nabijał ze “spec” oddziału wojewódzkiego.
    Oj dostanie mu się w tefałenie … oj

  18. Sosnowiecka Policja
    Mieszkam w Sosnowcu, i podobnie jak Rutkowski uważam, że policjanci w Sosnowcu są najlepsi. Parę lat temu, odnaleźli mi telefon komórkowy:)
    Oglądałam konferencję Rutkowskiego, jak się nabijał ze “spec” oddziału wojewódzkiego.
    Oj dostanie mu się w tefałenie … oj

  19. A ja myślę tak jak
    A ja myślę tak jak Lukrecja,że może to początek schizofrenii. Jeśli nic się nie zmieniło w psychiatrii to uczyli nas na studiach,że w tym wieku się zaczyna,ale to było sto lat temu. Może nierozpoznana i nieleczona depresja poporodowa. Może być ukryta aż do klimakterium i daje fatalnego schiza. A może niedojrzałość u których trwa wiecznie.

      • Prędzej kurtkę,bo nie miał
        Prędzej kurtkę,bo nie miał twarzy. A to daje szansę wszystkim takim kurtkom na tyczce.Ciekawe dlaczego nie trafiła na obserwację psychiatryczną a syn generała Sz. jak najbardziej. To tylko pół roku po porodzie. Jakoś ten trop mnie intryguje.

        • A może skoro to się kupy nie
          A może skoro to się kupy nie trzyma jest tak,że to matka ochrania ojca,który zrobił krzywdę biednemu dzieciątku. Kazał jej upozorować napad i porwanie/bo głupio gdyby jemu porwali/. Sam wywiózł ciało Madzi z kolegą żeby mieć alibi./ten niby kolega/. Dlatego tu nie ma ciała. Słaby punkt tego scenariusza to trzecia osoba w spisku.

          • Połowę tego wywodu
            Połowę tego wywodu traktowałbym cholernie poważnie i być może trafiłeś w bardzo ważny punkt. Mianowicie ten rozdział, matka spaceruje dla picu i dla picu pada na chodnik, w tym czasie ojciec wywozi dziecko cholera wie gdzie. To się kupy trzyma jako hipoteza, nawet bardzo, słaby punkt to mieszanie trzeciej osoby, zupełnie bez sensu chyba, że to było alibi i kolega był tylko przez chwilę z ojcem, wtedy jest nieźle zaplanowany kamuflaż. To miejsce, które ona wskazała ponoć jest jak jarmark, tam non stop chodzą ludzie, z psami, na spacery, z dziećmi również. Nie ma chyba siły, żeby sama zakopała dziecko, mogła wrzucić do wody, ale i to nie jest takie proste w tym miejscu. Pytanie jeszcze jedno, kiedy ten kombinezon pod drzewem został położony, to też cholernie dziwne, bo jak grali na porwanie, to po po co ten cyrk z kurteczką? Albo wrzuciła dziecko bez kurtki, żeby szybciej utonęło… Jedno mi w twoje hipotezie w ogóle nie pasuje. Ojciec zgłosił się na badanie wariografem i od początku nie unikał kontaktu z ludźmi. Dlatego odwróciłbym tu proporcje udziału. Facet jest zakochany po uszy i gówniarz nie ojciec, dlatego kryje matkę. Rutkowski mówił, ze w kwestii “zabijania” facet przeszedł przez test jak burza. Rozjechał się tylko raz, kiedy go spytali, czy wie, że matka zrobiła coś dziecku. Psychologicznie wygląda tak, że facet jest na dużo mniejszym obciążeniu i to się da wytłumaczyć, tym, że nie zabił, a w dodatku robi coś “szlachetnego”, nie może już pomóc dziecku, ratuje żonę. Tak czy siak, jakiś dwóch normalnych kryminologów, kilka dni z ojcem i matką i sprawa powinna być rozwiązana, bo oni na pewno wiedzą co się stało, co najmniej jedno z nich.

          • Dzięki. Ale było jedno
            Dzięki. Ale było jedno wejście na antywariograf z Sosnowca. Może jej kazał i ustalili,że on idzie jak burza a ona jest w tym za cienka. Ale to chyba on wywiózł dziecko żywe albo martwe. WIEM,ŻE NIE MIELI SAMOCHODU BO BYLI NIEZAMOŻNI.

          • Pewnie tu wszyscy w mniejszym
            Pewnie tu wszyscy w mniejszym lub większym stopniu błądzimy, ale na zwykły chłopski rozum, jest tu więcej prawdopodobieństwa, niż w tych tezach policji, a przypomnę, że policja do wczoraj miała główną tezę – PORWANIE. Pewne jest kilka rzeczy. Ten kolega powinien być dawno przesłuchany. Został? Przez kogokolwiek, w tym zomowca Rutkowskiego? Matka na 100% kręci, zatem ona musi znać prawdę. Ojciec zachowuje się dziwnie i opowiada okrągłe historie na moje oko ma w tym udział i na pewno powinien solidnie być przesłuchany. Jak znosił wózek, od kiedy był w domu, co się działo z dzieckiem, czy płakało, po co ten spacer w ciemną noc, co załatwiał z kolegą? Na podstawie tego materiału już wiadomo gdzie szukać. Trójkąt: matka – ojciec – kolega ojca. Następna grupa to dziadkowie po obu stronach, bracia siostry. To jest jakaś rodzinna sprawa, niemal na 100%.

  20. A ja myślę tak jak
    A ja myślę tak jak Lukrecja,że może to początek schizofrenii. Jeśli nic się nie zmieniło w psychiatrii to uczyli nas na studiach,że w tym wieku się zaczyna,ale to było sto lat temu. Może nierozpoznana i nieleczona depresja poporodowa. Może być ukryta aż do klimakterium i daje fatalnego schiza. A może niedojrzałość u których trwa wiecznie.

      • Prędzej kurtkę,bo nie miał
        Prędzej kurtkę,bo nie miał twarzy. A to daje szansę wszystkim takim kurtkom na tyczce.Ciekawe dlaczego nie trafiła na obserwację psychiatryczną a syn generała Sz. jak najbardziej. To tylko pół roku po porodzie. Jakoś ten trop mnie intryguje.

        • A może skoro to się kupy nie
          A może skoro to się kupy nie trzyma jest tak,że to matka ochrania ojca,który zrobił krzywdę biednemu dzieciątku. Kazał jej upozorować napad i porwanie/bo głupio gdyby jemu porwali/. Sam wywiózł ciało Madzi z kolegą żeby mieć alibi./ten niby kolega/. Dlatego tu nie ma ciała. Słaby punkt tego scenariusza to trzecia osoba w spisku.

          • Połowę tego wywodu
            Połowę tego wywodu traktowałbym cholernie poważnie i być może trafiłeś w bardzo ważny punkt. Mianowicie ten rozdział, matka spaceruje dla picu i dla picu pada na chodnik, w tym czasie ojciec wywozi dziecko cholera wie gdzie. To się kupy trzyma jako hipoteza, nawet bardzo, słaby punkt to mieszanie trzeciej osoby, zupełnie bez sensu chyba, że to było alibi i kolega był tylko przez chwilę z ojcem, wtedy jest nieźle zaplanowany kamuflaż. To miejsce, które ona wskazała ponoć jest jak jarmark, tam non stop chodzą ludzie, z psami, na spacery, z dziećmi również. Nie ma chyba siły, żeby sama zakopała dziecko, mogła wrzucić do wody, ale i to nie jest takie proste w tym miejscu. Pytanie jeszcze jedno, kiedy ten kombinezon pod drzewem został położony, to też cholernie dziwne, bo jak grali na porwanie, to po po co ten cyrk z kurteczką? Albo wrzuciła dziecko bez kurtki, żeby szybciej utonęło… Jedno mi w twoje hipotezie w ogóle nie pasuje. Ojciec zgłosił się na badanie wariografem i od początku nie unikał kontaktu z ludźmi. Dlatego odwróciłbym tu proporcje udziału. Facet jest zakochany po uszy i gówniarz nie ojciec, dlatego kryje matkę. Rutkowski mówił, ze w kwestii “zabijania” facet przeszedł przez test jak burza. Rozjechał się tylko raz, kiedy go spytali, czy wie, że matka zrobiła coś dziecku. Psychologicznie wygląda tak, że facet jest na dużo mniejszym obciążeniu i to się da wytłumaczyć, tym, że nie zabił, a w dodatku robi coś “szlachetnego”, nie może już pomóc dziecku, ratuje żonę. Tak czy siak, jakiś dwóch normalnych kryminologów, kilka dni z ojcem i matką i sprawa powinna być rozwiązana, bo oni na pewno wiedzą co się stało, co najmniej jedno z nich.

          • Dzięki. Ale było jedno
            Dzięki. Ale było jedno wejście na antywariograf z Sosnowca. Może jej kazał i ustalili,że on idzie jak burza a ona jest w tym za cienka. Ale to chyba on wywiózł dziecko żywe albo martwe. WIEM,ŻE NIE MIELI SAMOCHODU BO BYLI NIEZAMOŻNI.

          • Pewnie tu wszyscy w mniejszym
            Pewnie tu wszyscy w mniejszym lub większym stopniu błądzimy, ale na zwykły chłopski rozum, jest tu więcej prawdopodobieństwa, niż w tych tezach policji, a przypomnę, że policja do wczoraj miała główną tezę – PORWANIE. Pewne jest kilka rzeczy. Ten kolega powinien być dawno przesłuchany. Został? Przez kogokolwiek, w tym zomowca Rutkowskiego? Matka na 100% kręci, zatem ona musi znać prawdę. Ojciec zachowuje się dziwnie i opowiada okrągłe historie na moje oko ma w tym udział i na pewno powinien solidnie być przesłuchany. Jak znosił wózek, od kiedy był w domu, co się działo z dzieckiem, czy płakało, po co ten spacer w ciemną noc, co załatwiał z kolegą? Na podstawie tego materiału już wiadomo gdzie szukać. Trójkąt: matka – ojciec – kolega ojca. Następna grupa to dziadkowie po obu stronach, bracia siostry. To jest jakaś rodzinna sprawa, niemal na 100%.

  21. A ja myślę tak jak
    A ja myślę tak jak Lukrecja,że może to początek schizofrenii. Jeśli nic się nie zmieniło w psychiatrii to uczyli nas na studiach,że w tym wieku się zaczyna,ale to było sto lat temu. Może nierozpoznana i nieleczona depresja poporodowa. Może być ukryta aż do klimakterium i daje fatalnego schiza. A może niedojrzałość u których trwa wiecznie.

      • Prędzej kurtkę,bo nie miał
        Prędzej kurtkę,bo nie miał twarzy. A to daje szansę wszystkim takim kurtkom na tyczce.Ciekawe dlaczego nie trafiła na obserwację psychiatryczną a syn generała Sz. jak najbardziej. To tylko pół roku po porodzie. Jakoś ten trop mnie intryguje.

        • A może skoro to się kupy nie
          A może skoro to się kupy nie trzyma jest tak,że to matka ochrania ojca,który zrobił krzywdę biednemu dzieciątku. Kazał jej upozorować napad i porwanie/bo głupio gdyby jemu porwali/. Sam wywiózł ciało Madzi z kolegą żeby mieć alibi./ten niby kolega/. Dlatego tu nie ma ciała. Słaby punkt tego scenariusza to trzecia osoba w spisku.

          • Połowę tego wywodu
            Połowę tego wywodu traktowałbym cholernie poważnie i być może trafiłeś w bardzo ważny punkt. Mianowicie ten rozdział, matka spaceruje dla picu i dla picu pada na chodnik, w tym czasie ojciec wywozi dziecko cholera wie gdzie. To się kupy trzyma jako hipoteza, nawet bardzo, słaby punkt to mieszanie trzeciej osoby, zupełnie bez sensu chyba, że to było alibi i kolega był tylko przez chwilę z ojcem, wtedy jest nieźle zaplanowany kamuflaż. To miejsce, które ona wskazała ponoć jest jak jarmark, tam non stop chodzą ludzie, z psami, na spacery, z dziećmi również. Nie ma chyba siły, żeby sama zakopała dziecko, mogła wrzucić do wody, ale i to nie jest takie proste w tym miejscu. Pytanie jeszcze jedno, kiedy ten kombinezon pod drzewem został położony, to też cholernie dziwne, bo jak grali na porwanie, to po po co ten cyrk z kurteczką? Albo wrzuciła dziecko bez kurtki, żeby szybciej utonęło… Jedno mi w twoje hipotezie w ogóle nie pasuje. Ojciec zgłosił się na badanie wariografem i od początku nie unikał kontaktu z ludźmi. Dlatego odwróciłbym tu proporcje udziału. Facet jest zakochany po uszy i gówniarz nie ojciec, dlatego kryje matkę. Rutkowski mówił, ze w kwestii “zabijania” facet przeszedł przez test jak burza. Rozjechał się tylko raz, kiedy go spytali, czy wie, że matka zrobiła coś dziecku. Psychologicznie wygląda tak, że facet jest na dużo mniejszym obciążeniu i to się da wytłumaczyć, tym, że nie zabił, a w dodatku robi coś “szlachetnego”, nie może już pomóc dziecku, ratuje żonę. Tak czy siak, jakiś dwóch normalnych kryminologów, kilka dni z ojcem i matką i sprawa powinna być rozwiązana, bo oni na pewno wiedzą co się stało, co najmniej jedno z nich.

          • Dzięki. Ale było jedno
            Dzięki. Ale było jedno wejście na antywariograf z Sosnowca. Może jej kazał i ustalili,że on idzie jak burza a ona jest w tym za cienka. Ale to chyba on wywiózł dziecko żywe albo martwe. WIEM,ŻE NIE MIELI SAMOCHODU BO BYLI NIEZAMOŻNI.

          • Pewnie tu wszyscy w mniejszym
            Pewnie tu wszyscy w mniejszym lub większym stopniu błądzimy, ale na zwykły chłopski rozum, jest tu więcej prawdopodobieństwa, niż w tych tezach policji, a przypomnę, że policja do wczoraj miała główną tezę – PORWANIE. Pewne jest kilka rzeczy. Ten kolega powinien być dawno przesłuchany. Został? Przez kogokolwiek, w tym zomowca Rutkowskiego? Matka na 100% kręci, zatem ona musi znać prawdę. Ojciec zachowuje się dziwnie i opowiada okrągłe historie na moje oko ma w tym udział i na pewno powinien solidnie być przesłuchany. Jak znosił wózek, od kiedy był w domu, co się działo z dzieckiem, czy płakało, po co ten spacer w ciemną noc, co załatwiał z kolegą? Na podstawie tego materiału już wiadomo gdzie szukać. Trójkąt: matka – ojciec – kolega ojca. Następna grupa to dziadkowie po obu stronach, bracia siostry. To jest jakaś rodzinna sprawa, niemal na 100%.

  22. Poruszyliście tu tyle wątków,
    Poruszyliście tu tyle wątków, że nie sposób się odnieść do wszystkich.
    Ograniczę się zatem do jednego.
    Wiadomo, że jestem na wskroś emocjonalna a co za tym idzie, durna.
    Wczoraj taka myśl mi przyszła do głowy.
    Może to przedstawienie, tak odebrałam, po wczorajszych doniesieniach, dzisiejszej konferencji prasowej, jest tylko po to, żeby potencjalny porywacz dowiedział się, że ustalono, iż Madzia nie żyje i już nic mu nie grozi? Może to ma go ośmielić do wylezienia z nory, żeby łatwiej go było złapać? Może… Może… Może…
    Na pewno nie czas jeszcze na ferowanie wyroków!

    “Sowy nie są tym, czym się wydają”

    Tego się trzymam.

      • Poważnie, to jest
        Poważnie, to jest przerażające, że nie tylko tu, ale na wielu forach czytam jak zwykłe ziutki, takie jak my, co to w życiu widziały amerykańskie kryminały, mówią oczywiste rzeczy, których dotąd nie zrobiła policja. Jak można nie zweryfikować alibi ojca, jak można nie przesłuchać kolegi? Jak można nie przesłuchać dziadków, rodziny?

      • Tak,tak! Jeszcze i te
        Tak,tak! Jeszcze i te rodzinki. Skoro się bała,że ktoś ją śledzi i była w kontakcie z bratem to dlaczego chłopaczyna nie wyszedł jej naprzeciw? Przecież to są odruchy i błyskawiczne reakcje a nie: oj,oj ktoś mnie chyba złapie! I dlaczego skoro nie doszła do matki nikt nie wyszedł jej szukać? A może wyszedł/

  23. Poruszyliście tu tyle wątków,
    Poruszyliście tu tyle wątków, że nie sposób się odnieść do wszystkich.
    Ograniczę się zatem do jednego.
    Wiadomo, że jestem na wskroś emocjonalna a co za tym idzie, durna.
    Wczoraj taka myśl mi przyszła do głowy.
    Może to przedstawienie, tak odebrałam, po wczorajszych doniesieniach, dzisiejszej konferencji prasowej, jest tylko po to, żeby potencjalny porywacz dowiedział się, że ustalono, iż Madzia nie żyje i już nic mu nie grozi? Może to ma go ośmielić do wylezienia z nory, żeby łatwiej go było złapać? Może… Może… Może…
    Na pewno nie czas jeszcze na ferowanie wyroków!

    “Sowy nie są tym, czym się wydają”

    Tego się trzymam.

      • Poważnie, to jest
        Poważnie, to jest przerażające, że nie tylko tu, ale na wielu forach czytam jak zwykłe ziutki, takie jak my, co to w życiu widziały amerykańskie kryminały, mówią oczywiste rzeczy, których dotąd nie zrobiła policja. Jak można nie zweryfikować alibi ojca, jak można nie przesłuchać kolegi? Jak można nie przesłuchać dziadków, rodziny?

      • Tak,tak! Jeszcze i te
        Tak,tak! Jeszcze i te rodzinki. Skoro się bała,że ktoś ją śledzi i była w kontakcie z bratem to dlaczego chłopaczyna nie wyszedł jej naprzeciw? Przecież to są odruchy i błyskawiczne reakcje a nie: oj,oj ktoś mnie chyba złapie! I dlaczego skoro nie doszła do matki nikt nie wyszedł jej szukać? A może wyszedł/

  24. Poruszyliście tu tyle wątków,
    Poruszyliście tu tyle wątków, że nie sposób się odnieść do wszystkich.
    Ograniczę się zatem do jednego.
    Wiadomo, że jestem na wskroś emocjonalna a co za tym idzie, durna.
    Wczoraj taka myśl mi przyszła do głowy.
    Może to przedstawienie, tak odebrałam, po wczorajszych doniesieniach, dzisiejszej konferencji prasowej, jest tylko po to, żeby potencjalny porywacz dowiedział się, że ustalono, iż Madzia nie żyje i już nic mu nie grozi? Może to ma go ośmielić do wylezienia z nory, żeby łatwiej go było złapać? Może… Może… Może…
    Na pewno nie czas jeszcze na ferowanie wyroków!

    “Sowy nie są tym, czym się wydają”

    Tego się trzymam.

      • Poważnie, to jest
        Poważnie, to jest przerażające, że nie tylko tu, ale na wielu forach czytam jak zwykłe ziutki, takie jak my, co to w życiu widziały amerykańskie kryminały, mówią oczywiste rzeczy, których dotąd nie zrobiła policja. Jak można nie zweryfikować alibi ojca, jak można nie przesłuchać kolegi? Jak można nie przesłuchać dziadków, rodziny?

      • Tak,tak! Jeszcze i te
        Tak,tak! Jeszcze i te rodzinki. Skoro się bała,że ktoś ją śledzi i była w kontakcie z bratem to dlaczego chłopaczyna nie wyszedł jej naprzeciw? Przecież to są odruchy i błyskawiczne reakcje a nie: oj,oj ktoś mnie chyba złapie! I dlaczego skoro nie doszła do matki nikt nie wyszedł jej szukać? A może wyszedł/

  25. Jedna Madzia, tyle wpisów
    Jak widać spece dali dobrego newsa, bo Polska jak długa i szeroka ma temat. Ma o czym gadać, bo trzeba trochę pary skierować w inny gwizdek. Może coś przewaliło sie za naszymi plecami w cieniu, kto to wie? Jakaś nowa Acta?
    A z drugiej strony – stara, jak powiedziała o sobie Czubaszek i młoda /choć się nie wyraziła/ nagle o tych matkach, tak by się zbitka słowna Matka Polka łączyła z kur.. kurką? Srają z każdej strony na to zaćmione obywatelstwo.

  26. Jedna Madzia, tyle wpisów
    Jak widać spece dali dobrego newsa, bo Polska jak długa i szeroka ma temat. Ma o czym gadać, bo trzeba trochę pary skierować w inny gwizdek. Może coś przewaliło sie za naszymi plecami w cieniu, kto to wie? Jakaś nowa Acta?
    A z drugiej strony – stara, jak powiedziała o sobie Czubaszek i młoda /choć się nie wyraziła/ nagle o tych matkach, tak by się zbitka słowna Matka Polka łączyła z kur.. kurką? Srają z każdej strony na to zaćmione obywatelstwo.

  27. Jedna Madzia, tyle wpisów
    Jak widać spece dali dobrego newsa, bo Polska jak długa i szeroka ma temat. Ma o czym gadać, bo trzeba trochę pary skierować w inny gwizdek. Może coś przewaliło sie za naszymi plecami w cieniu, kto to wie? Jakaś nowa Acta?
    A z drugiej strony – stara, jak powiedziała o sobie Czubaszek i młoda /choć się nie wyraziła/ nagle o tych matkach, tak by się zbitka słowna Matka Polka łączyła z kur.. kurką? Srają z każdej strony na to zaćmione obywatelstwo.