Reklama

W polskiej polityce bardziej sprzedaje się nuda niż życie, bardziej pogrzeb niż wesele.

W polskiej polityce bardziej sprzedaje się nuda niż życie, bardziej pogrzeb niż wesele. Taki świat zachodni (tak zwany) nie interesuje się zbytnio tym, co jest nudnie smutne, świat raczej oczekuje kolorowej radości. O świecie nie będę pisał, ułatwię sobie zadanie i napiszę o trzech krajach: USA, Japonia, Polska. Jak widomo w tej chwili jesteśmy na etapie budowania drugiej Irlandii, jakie wychodzi z tego Pernambuco, to sobie każdy może odwiedzić?codziennie. Mnie nie tyle cieszy budowanie II Irlandii, co czuję wielką radość, że nam się nie udało zbudować drugiej Japonii. U nas, w naszym cudownie opisywanym kraju, zawsze wszystko jakieś takie na baczność było, dużo tu się leży krzyżem, dużo apeluje, odwołuje do wartości i ciągłe wszystko takie napięte. Takie jak w Japonii właśnie, palniesz coś i od razu ci katanę podsuwają, abyś się wypchał. A może tak odrobinę amerykańskiego luzu, więcej konfetti, więcej Edyty Górniak śpiewającej hymn, tam w USA każdy może nie taką kolędę odśpiewać i nikt się do ustawowej profanacji nie odwołuje.

Kraj nie jest w moim guście, ale ta narodowa radość z narodowej symboliki, machanie chorągiewkami zamiast strzępami pokrwawionego sztandaru, to udawanie, że Obama szanuje Busha, gdy sobie przekazują pałeczkę, to jakoś nastraja spokojem codziennych rozmów. Nie wiem na przykład czy tam w USA istnieje coś takiego jak debata publiczna? Jest tam coś takiego? A jeśli tak, to z czym to się je, bo chyba nie z tymi ohydnymi żurawinami i nie popija tym gazowanym karmelem chemicznym? U nas i z nami jak Japonii, wszystko musi być takie honorowe i wszystko jest wielkie, choćby było tylko głupstwem. Mówię z ?nami?, bo inny się nie czuję, sam się łapię jak niewiele trzeba mi do wystukania następującego zdania: ?nie da się żyć w tym kraju?. Ledwie napiszę w ?tym kraju?, a już redaktor Pospieszalski podsuwa mi katanę i krzyczy na wydechu jak samuraj ?w naszYm krajU łakaremaska?. Takie wszystko u nas zapięte na ostatni guzik pod same gardło. Sztywno tak u nas niesamowicie.

Reklama

Ile myśmy już mieli takich spraw co się żyć nie dawało i żyjemy dalej. Ile to już razy pakowaliśmy walizki do Irlandii i innych ziem obiecanych, a jednak zostaliśmy i nawet powoli wracamy. Tych spraw co nam nie dawały żyć nie jesteśmy w stanie wymienić w liczbie większej niż jedna sprawa na tysiąc. Nie pamiętamy, bo sobie tworzymy nowe sprawy machamy katanami zamiast chorągiewkami. Weźmy taką tarczę na przykład. No jak to jaką? Tę co nas mieli Ruscy za nią czapkami nakryć. Wiecie, że ja nie pamiętam co o niej pisałem, o tej tarczy. Chyba nie byłem szczęśliwy z powodu tej instalacji, co ja w nią nie bardzo wierzę, że jest w stanie czemukolwiek zapobiec, a raczej podkręca śrubę wzajemnych pogróżek. Potem jakaś taka sprawa była, że ?a dajmy spokój, nie ważne. Ważne co teraz jest, teraz jest tak jak zawsze, żyć się nie daje w kraju od jednej konferencji, czy drugiej konferencji. Fruwają katany, najwięksi zwolennicy stają w kontrapunktach i krzyczą, że to już nigdy nie będzie taka Polska jak kiedyś była. A ja mówię spokojnie, o takich sprawach pamięta się tydzień, głowę kładę, że za tydzień znów ktoś z jednego zdania, albo nawet słowa zrobi rację stanu i znów będziemy się dzielić na zwolenników i przeciwników wypowiedzi.

I nie będzie w tym nic złego, tylko żeby to jakieś takie sztywne znów nie było, żeby więcej było w tym amerykańskiego luzu, a mniej japońskiego histerycznego patosu. Gdyby się tak Polakom udało nie tyle zmienić naturę Polaków, co klimat wokół tej natury, to żyłoby się może nie lepiej, ale przynajmniej zabawniej. Zmienić klimat i zmienić słownictwo, zamiast debaty publicznej, to sobie po prostu pogadajmy, zamiast pakować walizki, to sobie najpierw popatrzmy jak żyją inni i jak ciężko będzie się nam wśród nich odnaleźć z tą polską tęsknicą. Porównywać Polskę do krajów tak odległych i tak zamorskich, to też swego rodzaju histeria, niby coś tam piszę i sam nie wiem co myślę. Jaka Japonia, jakie USA, co to my sąsiadów nie mamy i to jeszcze takich mamy co nam uśmiech wywołują od jednego słowa, no góra zdania. Tacy Czesi, jaki to śmieszny naród, Ci jak co powiedzą, to boki zrywać, jaja nie do wytrzymania. Lepiej się chyba śmiać z takich Czechów i ich języka, którego się nawiasem mówiąc od nich uczyliśmy, niż drzeć polskie szaty. Więcej uśmiechu z Czechów kochani Rodacy, trzeba się do ludzi z nich śmiać, a wszystko się ułoży, kurs zasranego szwajcarskiego Franka również.

Nowo narodzony Polak.

Reklama

63 KOMENTARZE

  1. mnie wszystko gra jak trza
    chociaż ni w ząb Waszego gadania o wtyczkach nie rozumiem; a po tytule myślalam, że będzie o czeskiej Entropii w unijnej Brukseli – jeszcze chyba na portalu nikt się nie odniósł; mój komentarz jest krótki: nie jest chyba z nami tak źle, skoro polskie kartoflisko z czarnymi niosacymi tęczową flagę podsunął jednak Czernemu jakiś Polak.

  2. mnie wszystko gra jak trza
    chociaż ni w ząb Waszego gadania o wtyczkach nie rozumiem; a po tytule myślalam, że będzie o czeskiej Entropii w unijnej Brukseli – jeszcze chyba na portalu nikt się nie odniósł; mój komentarz jest krótki: nie jest chyba z nami tak źle, skoro polskie kartoflisko z czarnymi niosacymi tęczową flagę podsunął jednak Czernemu jakiś Polak.

  3. mnie wszystko gra jak trza
    chociaż ni w ząb Waszego gadania o wtyczkach nie rozumiem; a po tytule myślalam, że będzie o czeskiej Entropii w unijnej Brukseli – jeszcze chyba na portalu nikt się nie odniósł; mój komentarz jest krótki: nie jest chyba z nami tak źle, skoro polskie kartoflisko z czarnymi niosacymi tęczową flagę podsunął jednak Czernemu jakiś Polak.

  4. mnie wszystko gra jak trza
    chociaż ni w ząb Waszego gadania o wtyczkach nie rozumiem; a po tytule myślalam, że będzie o czeskiej Entropii w unijnej Brukseli – jeszcze chyba na portalu nikt się nie odniósł; mój komentarz jest krótki: nie jest chyba z nami tak źle, skoro polskie kartoflisko z czarnymi niosacymi tęczową flagę podsunął jednak Czernemu jakiś Polak.

  5. mnie wszystko gra jak trza
    chociaż ni w ząb Waszego gadania o wtyczkach nie rozumiem; a po tytule myślalam, że będzie o czeskiej Entropii w unijnej Brukseli – jeszcze chyba na portalu nikt się nie odniósł; mój komentarz jest krótki: nie jest chyba z nami tak źle, skoro polskie kartoflisko z czarnymi niosacymi tęczową flagę podsunął jednak Czernemu jakiś Polak.

  6. mnie wszystko gra jak trza
    chociaż ni w ząb Waszego gadania o wtyczkach nie rozumiem; a po tytule myślalam, że będzie o czeskiej Entropii w unijnej Brukseli – jeszcze chyba na portalu nikt się nie odniósł; mój komentarz jest krótki: nie jest chyba z nami tak źle, skoro polskie kartoflisko z czarnymi niosacymi tęczową flagę podsunął jednak Czernemu jakiś Polak.

  7. mnie wszystko gra jak trza
    chociaż ni w ząb Waszego gadania o wtyczkach nie rozumiem; a po tytule myślalam, że będzie o czeskiej Entropii w unijnej Brukseli – jeszcze chyba na portalu nikt się nie odniósł; mój komentarz jest krótki: nie jest chyba z nami tak źle, skoro polskie kartoflisko z czarnymi niosacymi tęczową flagę podsunął jednak Czernemu jakiś Polak.

  8. Ja Hrabini
    Wielcy Szanowny panie Kurczyński

    Mam ja pytanie tu i tera
    Czy ja benydy musiała
    Posiadać bumagy
    Na ujeżdżani Skutera

    Zapytków jest do woli
    Ali jedno by wiedzić chciałła
    Czy jak szleć bendy
    To ni wylizu mnie włosy z etioli ?

    Dawnij zapytania kierowała ja do ,Rumiana
    Ośmieliwszy si trocha ,zapytywam si Pana.

  9. Ja Hrabini
    Wielcy Szanowny panie Kurczyński

    Mam ja pytanie tu i tera
    Czy ja benydy musiała
    Posiadać bumagy
    Na ujeżdżani Skutera

    Zapytków jest do woli
    Ali jedno by wiedzić chciałła
    Czy jak szleć bendy
    To ni wylizu mnie włosy z etioli ?

    Dawnij zapytania kierowała ja do ,Rumiana
    Ośmieliwszy si trocha ,zapytywam si Pana.

  10. Ja Hrabini
    Wielcy Szanowny panie Kurczyński

    Mam ja pytanie tu i tera
    Czy ja benydy musiała
    Posiadać bumagy
    Na ujeżdżani Skutera

    Zapytków jest do woli
    Ali jedno by wiedzić chciałła
    Czy jak szleć bendy
    To ni wylizu mnie włosy z etioli ?

    Dawnij zapytania kierowała ja do ,Rumiana
    Ośmieliwszy si trocha ,zapytywam si Pana.

  11. Ja Hrabini
    Wielcy Szanowny panie Kurczyński

    Mam ja pytanie tu i tera
    Czy ja benydy musiała
    Posiadać bumagy
    Na ujeżdżani Skutera

    Zapytków jest do woli
    Ali jedno by wiedzić chciałła
    Czy jak szleć bendy
    To ni wylizu mnie włosy z etioli ?

    Dawnij zapytania kierowała ja do ,Rumiana
    Ośmieliwszy si trocha ,zapytywam si Pana.

  12. Ja Hrabini
    Wielcy Szanowny panie Kurczyński

    Mam ja pytanie tu i tera
    Czy ja benydy musiała
    Posiadać bumagy
    Na ujeżdżani Skutera

    Zapytków jest do woli
    Ali jedno by wiedzić chciałła
    Czy jak szleć bendy
    To ni wylizu mnie włosy z etioli ?

    Dawnij zapytania kierowała ja do ,Rumiana
    Ośmieliwszy si trocha ,zapytywam si Pana.

  13. Ja Hrabini
    Wielcy Szanowny panie Kurczyński

    Mam ja pytanie tu i tera
    Czy ja benydy musiała
    Posiadać bumagy
    Na ujeżdżani Skutera

    Zapytków jest do woli
    Ali jedno by wiedzić chciałła
    Czy jak szleć bendy
    To ni wylizu mnie włosy z etioli ?

    Dawnij zapytania kierowała ja do ,Rumiana
    Ośmieliwszy si trocha ,zapytywam si Pana.

  14. Ja Hrabini
    Wielcy Szanowny panie Kurczyński

    Mam ja pytanie tu i tera
    Czy ja benydy musiała
    Posiadać bumagy
    Na ujeżdżani Skutera

    Zapytków jest do woli
    Ali jedno by wiedzić chciałła
    Czy jak szleć bendy
    To ni wylizu mnie włosy z etioli ?

    Dawnij zapytania kierowała ja do ,Rumiana
    Ośmieliwszy si trocha ,zapytywam si Pana.

  15. “sztywna Japonia” a politycy i koncept honoru
    Hmm Matko Kurko, wiem, że nie o Japonii, ale o Polsce ta notka, i że z tego punktu widzenia się czepiam spraw peryferyjnych i mało istotnych. Ale ogólnie mało istotne nie są, właśnie dlatego, że wg mnie Polskę (dzisiejszą) i Japonię (głównie feudalną, ale też w znacznej mierze dzisiejszą) – dzieli ogromną przepaścią sposób rozumienia honoru właśnie i definicja tego, czym ów honor jest. Ty piszesz, że w Japonii wystarczy coś palnąć i dają katanę (gwoli ścisłości, kataną to tylko głowę ścinali, żeby się delikwent nie męczył zanadto, wnętrze rozpruć sobie trzeba było samemu krótszym mieczem) – to nie do końca tak. Owszem, sztywno tam było i krotochwile należały do rzadkości, ale seppuku popełniali ci, co dopuścili się naprawdę ciężkich przestępstw, przeciwko swemu suwerenowi, na przykład udowodniono im, że skłamali w złej wierze, spiskowali przeciw klanowi, albo obrazili głowę rodu (przy czym głowa rodu nie tupała nóżką i nie wydymała usteczek non stop, tylko starała się zachowywać, jak na głowę przystało), czy też w inny sposób łamali oficjalne i zwyczajowe prawa panujące w Kraju Kwitnącej Wiśni.
    No i sprawa najważniejsza, seppuku przysługiwało (a tak, bo możliwość jego popełnienia też była honorem dla nieszczęśnika – możliwością oczyszczenia się z wcześniejszego dyshonoru, umierał jako człowiek honorowy!) tylko samurajom, czyli takiej “klasie wyższej” (szczególnym winowajcom odbierano nawet i możliwość honorowej śmierci). Chłopa, rzemieślnika czy kupca to można było pozbawić makówki bez większych konsekwencji i powodów, a gdyby któryś z nich próbował naśladować seppuku samurajów, to już był powód, by wyrżnąć mu rodzinę do 5-go pokolenia za nabijanie się z obyczajów arystokracji.

    No dobra, ale co dzisiejsza Polska i jej “klasa polityczna” do tego ma? Ano ma, i to bardzo dużo. Wiesz, ja to bym nawet chciał, żeby u nas “klasa wyższa” rozumiała honor tak, jak w “średniowiecznej” Japonii, i żeby tak restrykcyjnie do niego podchodziła. Moim zdaniem to, że u nas dla klasy wyższej – polityczno-próżniaczej – przydałoby się seppuku za złamanie prawa opartego na koncepcji honoru suwerena (suwerena rozumianego nie jako Pierwsza Osoba we Wszystkim, Co Się Da, tylko jako zwierzchnika / patriarchę odpowiedzialnego za społeczną, militarną i gospodarczą “kondycję” klanu), i na koncepcji racji stanu i dobrych obyczajów. Jeśli służysz społeczeństwu, jako poseł czy inszy przedstawiciel i głupią mową, a nie daj Panie, jazdą mercedesem po torowisku albo kupczeniem stanowiskami, kradzieżą czy czym gorszym splamiłeś wartości dla społeczeństwa najważniejsze – miałeś swoją szansę, idź sadzić cebulę. Takie seppuku by się w Polsce “klasie wyższej” przydało. Wolnego, nie chcę oglądać bebechów, nic mi po tym. Seppuku polityczne by mi wystarczyło, dożywotni zakaz pokazywania się w mediach za zrobienie z siebie błazna, nie mówiąc o co bardziej uciesznych popisach osobników z klasy bez klasy.

    Japończyk nie podniecał się farmazonami jak poseł Przysłowie czy inny pamiętnikarz Wehrmachtu, ale Japończyk, jak poczuł, albo dano mu dyskretny znak, że zrobił z siebie czy z własnego rodu idiotów, sam prosił, żeby jakiś wprawny szermierz stanął z ostrzem za plecami, a sam wyjmował “przyjaciela samuraja” zza pasa. U nas jak który z siebie błazna zrobi, przepraszam, klauna, to gdzie tam jaki honor, patrzył jeszcze będzie, czy podobało się i czy tłum wniebowzięty, a jego “suweren” w tym czasie słupki będzie oglądał.

    Przyznasz, że kuszący pomysł, taką koncepcję honoru u nas wprowadzić.
    Ale równie co kuszące, niewykonalne. Bo na naszym pięknym łez padole między Wisłą a Odrą od razu pojawiłoby się tyle pomysłów, co racją stanu jest, a co nie jest, tylu suwerenów, i tyle katan, ile błazeństw, i katany by świszczały nie po to, żeby scenę polityczną oczyścić z własnego dyshonoru, a jedynie z przeciwników. Jeden by rąbał w imię Najświętszej Panienki i dzieci nienarodzonych, inny swobód obywatelskich, a jeszcze inny tarczy antyrakietowej i “żywotnych polskich interesów” w strefie Gazy do spółki.
    Bez zmiany mentalności, próżne o honorze mowy.

  16. “sztywna Japonia” a politycy i koncept honoru
    Hmm Matko Kurko, wiem, że nie o Japonii, ale o Polsce ta notka, i że z tego punktu widzenia się czepiam spraw peryferyjnych i mało istotnych. Ale ogólnie mało istotne nie są, właśnie dlatego, że wg mnie Polskę (dzisiejszą) i Japonię (głównie feudalną, ale też w znacznej mierze dzisiejszą) – dzieli ogromną przepaścią sposób rozumienia honoru właśnie i definicja tego, czym ów honor jest. Ty piszesz, że w Japonii wystarczy coś palnąć i dają katanę (gwoli ścisłości, kataną to tylko głowę ścinali, żeby się delikwent nie męczył zanadto, wnętrze rozpruć sobie trzeba było samemu krótszym mieczem) – to nie do końca tak. Owszem, sztywno tam było i krotochwile należały do rzadkości, ale seppuku popełniali ci, co dopuścili się naprawdę ciężkich przestępstw, przeciwko swemu suwerenowi, na przykład udowodniono im, że skłamali w złej wierze, spiskowali przeciw klanowi, albo obrazili głowę rodu (przy czym głowa rodu nie tupała nóżką i nie wydymała usteczek non stop, tylko starała się zachowywać, jak na głowę przystało), czy też w inny sposób łamali oficjalne i zwyczajowe prawa panujące w Kraju Kwitnącej Wiśni.
    No i sprawa najważniejsza, seppuku przysługiwało (a tak, bo możliwość jego popełnienia też była honorem dla nieszczęśnika – możliwością oczyszczenia się z wcześniejszego dyshonoru, umierał jako człowiek honorowy!) tylko samurajom, czyli takiej “klasie wyższej” (szczególnym winowajcom odbierano nawet i możliwość honorowej śmierci). Chłopa, rzemieślnika czy kupca to można było pozbawić makówki bez większych konsekwencji i powodów, a gdyby któryś z nich próbował naśladować seppuku samurajów, to już był powód, by wyrżnąć mu rodzinę do 5-go pokolenia za nabijanie się z obyczajów arystokracji.

    No dobra, ale co dzisiejsza Polska i jej “klasa polityczna” do tego ma? Ano ma, i to bardzo dużo. Wiesz, ja to bym nawet chciał, żeby u nas “klasa wyższa” rozumiała honor tak, jak w “średniowiecznej” Japonii, i żeby tak restrykcyjnie do niego podchodziła. Moim zdaniem to, że u nas dla klasy wyższej – polityczno-próżniaczej – przydałoby się seppuku za złamanie prawa opartego na koncepcji honoru suwerena (suwerena rozumianego nie jako Pierwsza Osoba we Wszystkim, Co Się Da, tylko jako zwierzchnika / patriarchę odpowiedzialnego za społeczną, militarną i gospodarczą “kondycję” klanu), i na koncepcji racji stanu i dobrych obyczajów. Jeśli służysz społeczeństwu, jako poseł czy inszy przedstawiciel i głupią mową, a nie daj Panie, jazdą mercedesem po torowisku albo kupczeniem stanowiskami, kradzieżą czy czym gorszym splamiłeś wartości dla społeczeństwa najważniejsze – miałeś swoją szansę, idź sadzić cebulę. Takie seppuku by się w Polsce “klasie wyższej” przydało. Wolnego, nie chcę oglądać bebechów, nic mi po tym. Seppuku polityczne by mi wystarczyło, dożywotni zakaz pokazywania się w mediach za zrobienie z siebie błazna, nie mówiąc o co bardziej uciesznych popisach osobników z klasy bez klasy.

    Japończyk nie podniecał się farmazonami jak poseł Przysłowie czy inny pamiętnikarz Wehrmachtu, ale Japończyk, jak poczuł, albo dano mu dyskretny znak, że zrobił z siebie czy z własnego rodu idiotów, sam prosił, żeby jakiś wprawny szermierz stanął z ostrzem za plecami, a sam wyjmował “przyjaciela samuraja” zza pasa. U nas jak który z siebie błazna zrobi, przepraszam, klauna, to gdzie tam jaki honor, patrzył jeszcze będzie, czy podobało się i czy tłum wniebowzięty, a jego “suweren” w tym czasie słupki będzie oglądał.

    Przyznasz, że kuszący pomysł, taką koncepcję honoru u nas wprowadzić.
    Ale równie co kuszące, niewykonalne. Bo na naszym pięknym łez padole między Wisłą a Odrą od razu pojawiłoby się tyle pomysłów, co racją stanu jest, a co nie jest, tylu suwerenów, i tyle katan, ile błazeństw, i katany by świszczały nie po to, żeby scenę polityczną oczyścić z własnego dyshonoru, a jedynie z przeciwników. Jeden by rąbał w imię Najświętszej Panienki i dzieci nienarodzonych, inny swobód obywatelskich, a jeszcze inny tarczy antyrakietowej i “żywotnych polskich interesów” w strefie Gazy do spółki.
    Bez zmiany mentalności, próżne o honorze mowy.

  17. “sztywna Japonia” a politycy i koncept honoru
    Hmm Matko Kurko, wiem, że nie o Japonii, ale o Polsce ta notka, i że z tego punktu widzenia się czepiam spraw peryferyjnych i mało istotnych. Ale ogólnie mało istotne nie są, właśnie dlatego, że wg mnie Polskę (dzisiejszą) i Japonię (głównie feudalną, ale też w znacznej mierze dzisiejszą) – dzieli ogromną przepaścią sposób rozumienia honoru właśnie i definicja tego, czym ów honor jest. Ty piszesz, że w Japonii wystarczy coś palnąć i dają katanę (gwoli ścisłości, kataną to tylko głowę ścinali, żeby się delikwent nie męczył zanadto, wnętrze rozpruć sobie trzeba było samemu krótszym mieczem) – to nie do końca tak. Owszem, sztywno tam było i krotochwile należały do rzadkości, ale seppuku popełniali ci, co dopuścili się naprawdę ciężkich przestępstw, przeciwko swemu suwerenowi, na przykład udowodniono im, że skłamali w złej wierze, spiskowali przeciw klanowi, albo obrazili głowę rodu (przy czym głowa rodu nie tupała nóżką i nie wydymała usteczek non stop, tylko starała się zachowywać, jak na głowę przystało), czy też w inny sposób łamali oficjalne i zwyczajowe prawa panujące w Kraju Kwitnącej Wiśni.
    No i sprawa najważniejsza, seppuku przysługiwało (a tak, bo możliwość jego popełnienia też była honorem dla nieszczęśnika – możliwością oczyszczenia się z wcześniejszego dyshonoru, umierał jako człowiek honorowy!) tylko samurajom, czyli takiej “klasie wyższej” (szczególnym winowajcom odbierano nawet i możliwość honorowej śmierci). Chłopa, rzemieślnika czy kupca to można było pozbawić makówki bez większych konsekwencji i powodów, a gdyby któryś z nich próbował naśladować seppuku samurajów, to już był powód, by wyrżnąć mu rodzinę do 5-go pokolenia za nabijanie się z obyczajów arystokracji.

    No dobra, ale co dzisiejsza Polska i jej “klasa polityczna” do tego ma? Ano ma, i to bardzo dużo. Wiesz, ja to bym nawet chciał, żeby u nas “klasa wyższa” rozumiała honor tak, jak w “średniowiecznej” Japonii, i żeby tak restrykcyjnie do niego podchodziła. Moim zdaniem to, że u nas dla klasy wyższej – polityczno-próżniaczej – przydałoby się seppuku za złamanie prawa opartego na koncepcji honoru suwerena (suwerena rozumianego nie jako Pierwsza Osoba we Wszystkim, Co Się Da, tylko jako zwierzchnika / patriarchę odpowiedzialnego za społeczną, militarną i gospodarczą “kondycję” klanu), i na koncepcji racji stanu i dobrych obyczajów. Jeśli służysz społeczeństwu, jako poseł czy inszy przedstawiciel i głupią mową, a nie daj Panie, jazdą mercedesem po torowisku albo kupczeniem stanowiskami, kradzieżą czy czym gorszym splamiłeś wartości dla społeczeństwa najważniejsze – miałeś swoją szansę, idź sadzić cebulę. Takie seppuku by się w Polsce “klasie wyższej” przydało. Wolnego, nie chcę oglądać bebechów, nic mi po tym. Seppuku polityczne by mi wystarczyło, dożywotni zakaz pokazywania się w mediach za zrobienie z siebie błazna, nie mówiąc o co bardziej uciesznych popisach osobników z klasy bez klasy.

    Japończyk nie podniecał się farmazonami jak poseł Przysłowie czy inny pamiętnikarz Wehrmachtu, ale Japończyk, jak poczuł, albo dano mu dyskretny znak, że zrobił z siebie czy z własnego rodu idiotów, sam prosił, żeby jakiś wprawny szermierz stanął z ostrzem za plecami, a sam wyjmował “przyjaciela samuraja” zza pasa. U nas jak który z siebie błazna zrobi, przepraszam, klauna, to gdzie tam jaki honor, patrzył jeszcze będzie, czy podobało się i czy tłum wniebowzięty, a jego “suweren” w tym czasie słupki będzie oglądał.

    Przyznasz, że kuszący pomysł, taką koncepcję honoru u nas wprowadzić.
    Ale równie co kuszące, niewykonalne. Bo na naszym pięknym łez padole między Wisłą a Odrą od razu pojawiłoby się tyle pomysłów, co racją stanu jest, a co nie jest, tylu suwerenów, i tyle katan, ile błazeństw, i katany by świszczały nie po to, żeby scenę polityczną oczyścić z własnego dyshonoru, a jedynie z przeciwników. Jeden by rąbał w imię Najświętszej Panienki i dzieci nienarodzonych, inny swobód obywatelskich, a jeszcze inny tarczy antyrakietowej i “żywotnych polskich interesów” w strefie Gazy do spółki.
    Bez zmiany mentalności, próżne o honorze mowy.

  18. “sztywna Japonia” a politycy i koncept honoru
    Hmm Matko Kurko, wiem, że nie o Japonii, ale o Polsce ta notka, i że z tego punktu widzenia się czepiam spraw peryferyjnych i mało istotnych. Ale ogólnie mało istotne nie są, właśnie dlatego, że wg mnie Polskę (dzisiejszą) i Japonię (głównie feudalną, ale też w znacznej mierze dzisiejszą) – dzieli ogromną przepaścią sposób rozumienia honoru właśnie i definicja tego, czym ów honor jest. Ty piszesz, że w Japonii wystarczy coś palnąć i dają katanę (gwoli ścisłości, kataną to tylko głowę ścinali, żeby się delikwent nie męczył zanadto, wnętrze rozpruć sobie trzeba było samemu krótszym mieczem) – to nie do końca tak. Owszem, sztywno tam było i krotochwile należały do rzadkości, ale seppuku popełniali ci, co dopuścili się naprawdę ciężkich przestępstw, przeciwko swemu suwerenowi, na przykład udowodniono im, że skłamali w złej wierze, spiskowali przeciw klanowi, albo obrazili głowę rodu (przy czym głowa rodu nie tupała nóżką i nie wydymała usteczek non stop, tylko starała się zachowywać, jak na głowę przystało), czy też w inny sposób łamali oficjalne i zwyczajowe prawa panujące w Kraju Kwitnącej Wiśni.
    No i sprawa najważniejsza, seppuku przysługiwało (a tak, bo możliwość jego popełnienia też była honorem dla nieszczęśnika – możliwością oczyszczenia się z wcześniejszego dyshonoru, umierał jako człowiek honorowy!) tylko samurajom, czyli takiej “klasie wyższej” (szczególnym winowajcom odbierano nawet i możliwość honorowej śmierci). Chłopa, rzemieślnika czy kupca to można było pozbawić makówki bez większych konsekwencji i powodów, a gdyby któryś z nich próbował naśladować seppuku samurajów, to już był powód, by wyrżnąć mu rodzinę do 5-go pokolenia za nabijanie się z obyczajów arystokracji.

    No dobra, ale co dzisiejsza Polska i jej “klasa polityczna” do tego ma? Ano ma, i to bardzo dużo. Wiesz, ja to bym nawet chciał, żeby u nas “klasa wyższa” rozumiała honor tak, jak w “średniowiecznej” Japonii, i żeby tak restrykcyjnie do niego podchodziła. Moim zdaniem to, że u nas dla klasy wyższej – polityczno-próżniaczej – przydałoby się seppuku za złamanie prawa opartego na koncepcji honoru suwerena (suwerena rozumianego nie jako Pierwsza Osoba we Wszystkim, Co Się Da, tylko jako zwierzchnika / patriarchę odpowiedzialnego za społeczną, militarną i gospodarczą “kondycję” klanu), i na koncepcji racji stanu i dobrych obyczajów. Jeśli służysz społeczeństwu, jako poseł czy inszy przedstawiciel i głupią mową, a nie daj Panie, jazdą mercedesem po torowisku albo kupczeniem stanowiskami, kradzieżą czy czym gorszym splamiłeś wartości dla społeczeństwa najważniejsze – miałeś swoją szansę, idź sadzić cebulę. Takie seppuku by się w Polsce “klasie wyższej” przydało. Wolnego, nie chcę oglądać bebechów, nic mi po tym. Seppuku polityczne by mi wystarczyło, dożywotni zakaz pokazywania się w mediach za zrobienie z siebie błazna, nie mówiąc o co bardziej uciesznych popisach osobników z klasy bez klasy.

    Japończyk nie podniecał się farmazonami jak poseł Przysłowie czy inny pamiętnikarz Wehrmachtu, ale Japończyk, jak poczuł, albo dano mu dyskretny znak, że zrobił z siebie czy z własnego rodu idiotów, sam prosił, żeby jakiś wprawny szermierz stanął z ostrzem za plecami, a sam wyjmował “przyjaciela samuraja” zza pasa. U nas jak który z siebie błazna zrobi, przepraszam, klauna, to gdzie tam jaki honor, patrzył jeszcze będzie, czy podobało się i czy tłum wniebowzięty, a jego “suweren” w tym czasie słupki będzie oglądał.

    Przyznasz, że kuszący pomysł, taką koncepcję honoru u nas wprowadzić.
    Ale równie co kuszące, niewykonalne. Bo na naszym pięknym łez padole między Wisłą a Odrą od razu pojawiłoby się tyle pomysłów, co racją stanu jest, a co nie jest, tylu suwerenów, i tyle katan, ile błazeństw, i katany by świszczały nie po to, żeby scenę polityczną oczyścić z własnego dyshonoru, a jedynie z przeciwników. Jeden by rąbał w imię Najświętszej Panienki i dzieci nienarodzonych, inny swobód obywatelskich, a jeszcze inny tarczy antyrakietowej i “żywotnych polskich interesów” w strefie Gazy do spółki.
    Bez zmiany mentalności, próżne o honorze mowy.

  19. “sztywna Japonia” a politycy i koncept honoru
    Hmm Matko Kurko, wiem, że nie o Japonii, ale o Polsce ta notka, i że z tego punktu widzenia się czepiam spraw peryferyjnych i mało istotnych. Ale ogólnie mało istotne nie są, właśnie dlatego, że wg mnie Polskę (dzisiejszą) i Japonię (głównie feudalną, ale też w znacznej mierze dzisiejszą) – dzieli ogromną przepaścią sposób rozumienia honoru właśnie i definicja tego, czym ów honor jest. Ty piszesz, że w Japonii wystarczy coś palnąć i dają katanę (gwoli ścisłości, kataną to tylko głowę ścinali, żeby się delikwent nie męczył zanadto, wnętrze rozpruć sobie trzeba było samemu krótszym mieczem) – to nie do końca tak. Owszem, sztywno tam było i krotochwile należały do rzadkości, ale seppuku popełniali ci, co dopuścili się naprawdę ciężkich przestępstw, przeciwko swemu suwerenowi, na przykład udowodniono im, że skłamali w złej wierze, spiskowali przeciw klanowi, albo obrazili głowę rodu (przy czym głowa rodu nie tupała nóżką i nie wydymała usteczek non stop, tylko starała się zachowywać, jak na głowę przystało), czy też w inny sposób łamali oficjalne i zwyczajowe prawa panujące w Kraju Kwitnącej Wiśni.
    No i sprawa najważniejsza, seppuku przysługiwało (a tak, bo możliwość jego popełnienia też była honorem dla nieszczęśnika – możliwością oczyszczenia się z wcześniejszego dyshonoru, umierał jako człowiek honorowy!) tylko samurajom, czyli takiej “klasie wyższej” (szczególnym winowajcom odbierano nawet i możliwość honorowej śmierci). Chłopa, rzemieślnika czy kupca to można było pozbawić makówki bez większych konsekwencji i powodów, a gdyby któryś z nich próbował naśladować seppuku samurajów, to już był powód, by wyrżnąć mu rodzinę do 5-go pokolenia za nabijanie się z obyczajów arystokracji.

    No dobra, ale co dzisiejsza Polska i jej “klasa polityczna” do tego ma? Ano ma, i to bardzo dużo. Wiesz, ja to bym nawet chciał, żeby u nas “klasa wyższa” rozumiała honor tak, jak w “średniowiecznej” Japonii, i żeby tak restrykcyjnie do niego podchodziła. Moim zdaniem to, że u nas dla klasy wyższej – polityczno-próżniaczej – przydałoby się seppuku za złamanie prawa opartego na koncepcji honoru suwerena (suwerena rozumianego nie jako Pierwsza Osoba we Wszystkim, Co Się Da, tylko jako zwierzchnika / patriarchę odpowiedzialnego za społeczną, militarną i gospodarczą “kondycję” klanu), i na koncepcji racji stanu i dobrych obyczajów. Jeśli służysz społeczeństwu, jako poseł czy inszy przedstawiciel i głupią mową, a nie daj Panie, jazdą mercedesem po torowisku albo kupczeniem stanowiskami, kradzieżą czy czym gorszym splamiłeś wartości dla społeczeństwa najważniejsze – miałeś swoją szansę, idź sadzić cebulę. Takie seppuku by się w Polsce “klasie wyższej” przydało. Wolnego, nie chcę oglądać bebechów, nic mi po tym. Seppuku polityczne by mi wystarczyło, dożywotni zakaz pokazywania się w mediach za zrobienie z siebie błazna, nie mówiąc o co bardziej uciesznych popisach osobników z klasy bez klasy.

    Japończyk nie podniecał się farmazonami jak poseł Przysłowie czy inny pamiętnikarz Wehrmachtu, ale Japończyk, jak poczuł, albo dano mu dyskretny znak, że zrobił z siebie czy z własnego rodu idiotów, sam prosił, żeby jakiś wprawny szermierz stanął z ostrzem za plecami, a sam wyjmował “przyjaciela samuraja” zza pasa. U nas jak który z siebie błazna zrobi, przepraszam, klauna, to gdzie tam jaki honor, patrzył jeszcze będzie, czy podobało się i czy tłum wniebowzięty, a jego “suweren” w tym czasie słupki będzie oglądał.

    Przyznasz, że kuszący pomysł, taką koncepcję honoru u nas wprowadzić.
    Ale równie co kuszące, niewykonalne. Bo na naszym pięknym łez padole między Wisłą a Odrą od razu pojawiłoby się tyle pomysłów, co racją stanu jest, a co nie jest, tylu suwerenów, i tyle katan, ile błazeństw, i katany by świszczały nie po to, żeby scenę polityczną oczyścić z własnego dyshonoru, a jedynie z przeciwników. Jeden by rąbał w imię Najświętszej Panienki i dzieci nienarodzonych, inny swobód obywatelskich, a jeszcze inny tarczy antyrakietowej i “żywotnych polskich interesów” w strefie Gazy do spółki.
    Bez zmiany mentalności, próżne o honorze mowy.

  20. “sztywna Japonia” a politycy i koncept honoru
    Hmm Matko Kurko, wiem, że nie o Japonii, ale o Polsce ta notka, i że z tego punktu widzenia się czepiam spraw peryferyjnych i mało istotnych. Ale ogólnie mało istotne nie są, właśnie dlatego, że wg mnie Polskę (dzisiejszą) i Japonię (głównie feudalną, ale też w znacznej mierze dzisiejszą) – dzieli ogromną przepaścią sposób rozumienia honoru właśnie i definicja tego, czym ów honor jest. Ty piszesz, że w Japonii wystarczy coś palnąć i dają katanę (gwoli ścisłości, kataną to tylko głowę ścinali, żeby się delikwent nie męczył zanadto, wnętrze rozpruć sobie trzeba było samemu krótszym mieczem) – to nie do końca tak. Owszem, sztywno tam było i krotochwile należały do rzadkości, ale seppuku popełniali ci, co dopuścili się naprawdę ciężkich przestępstw, przeciwko swemu suwerenowi, na przykład udowodniono im, że skłamali w złej wierze, spiskowali przeciw klanowi, albo obrazili głowę rodu (przy czym głowa rodu nie tupała nóżką i nie wydymała usteczek non stop, tylko starała się zachowywać, jak na głowę przystało), czy też w inny sposób łamali oficjalne i zwyczajowe prawa panujące w Kraju Kwitnącej Wiśni.
    No i sprawa najważniejsza, seppuku przysługiwało (a tak, bo możliwość jego popełnienia też była honorem dla nieszczęśnika – możliwością oczyszczenia się z wcześniejszego dyshonoru, umierał jako człowiek honorowy!) tylko samurajom, czyli takiej “klasie wyższej” (szczególnym winowajcom odbierano nawet i możliwość honorowej śmierci). Chłopa, rzemieślnika czy kupca to można było pozbawić makówki bez większych konsekwencji i powodów, a gdyby któryś z nich próbował naśladować seppuku samurajów, to już był powód, by wyrżnąć mu rodzinę do 5-go pokolenia za nabijanie się z obyczajów arystokracji.

    No dobra, ale co dzisiejsza Polska i jej “klasa polityczna” do tego ma? Ano ma, i to bardzo dużo. Wiesz, ja to bym nawet chciał, żeby u nas “klasa wyższa” rozumiała honor tak, jak w “średniowiecznej” Japonii, i żeby tak restrykcyjnie do niego podchodziła. Moim zdaniem to, że u nas dla klasy wyższej – polityczno-próżniaczej – przydałoby się seppuku za złamanie prawa opartego na koncepcji honoru suwerena (suwerena rozumianego nie jako Pierwsza Osoba we Wszystkim, Co Się Da, tylko jako zwierzchnika / patriarchę odpowiedzialnego za społeczną, militarną i gospodarczą “kondycję” klanu), i na koncepcji racji stanu i dobrych obyczajów. Jeśli służysz społeczeństwu, jako poseł czy inszy przedstawiciel i głupią mową, a nie daj Panie, jazdą mercedesem po torowisku albo kupczeniem stanowiskami, kradzieżą czy czym gorszym splamiłeś wartości dla społeczeństwa najważniejsze – miałeś swoją szansę, idź sadzić cebulę. Takie seppuku by się w Polsce “klasie wyższej” przydało. Wolnego, nie chcę oglądać bebechów, nic mi po tym. Seppuku polityczne by mi wystarczyło, dożywotni zakaz pokazywania się w mediach za zrobienie z siebie błazna, nie mówiąc o co bardziej uciesznych popisach osobników z klasy bez klasy.

    Japończyk nie podniecał się farmazonami jak poseł Przysłowie czy inny pamiętnikarz Wehrmachtu, ale Japończyk, jak poczuł, albo dano mu dyskretny znak, że zrobił z siebie czy z własnego rodu idiotów, sam prosił, żeby jakiś wprawny szermierz stanął z ostrzem za plecami, a sam wyjmował “przyjaciela samuraja” zza pasa. U nas jak który z siebie błazna zrobi, przepraszam, klauna, to gdzie tam jaki honor, patrzył jeszcze będzie, czy podobało się i czy tłum wniebowzięty, a jego “suweren” w tym czasie słupki będzie oglądał.

    Przyznasz, że kuszący pomysł, taką koncepcję honoru u nas wprowadzić.
    Ale równie co kuszące, niewykonalne. Bo na naszym pięknym łez padole między Wisłą a Odrą od razu pojawiłoby się tyle pomysłów, co racją stanu jest, a co nie jest, tylu suwerenów, i tyle katan, ile błazeństw, i katany by świszczały nie po to, żeby scenę polityczną oczyścić z własnego dyshonoru, a jedynie z przeciwników. Jeden by rąbał w imię Najświętszej Panienki i dzieci nienarodzonych, inny swobód obywatelskich, a jeszcze inny tarczy antyrakietowej i “żywotnych polskich interesów” w strefie Gazy do spółki.
    Bez zmiany mentalności, próżne o honorze mowy.

  21. “sztywna Japonia” a politycy i koncept honoru
    Hmm Matko Kurko, wiem, że nie o Japonii, ale o Polsce ta notka, i że z tego punktu widzenia się czepiam spraw peryferyjnych i mało istotnych. Ale ogólnie mało istotne nie są, właśnie dlatego, że wg mnie Polskę (dzisiejszą) i Japonię (głównie feudalną, ale też w znacznej mierze dzisiejszą) – dzieli ogromną przepaścią sposób rozumienia honoru właśnie i definicja tego, czym ów honor jest. Ty piszesz, że w Japonii wystarczy coś palnąć i dają katanę (gwoli ścisłości, kataną to tylko głowę ścinali, żeby się delikwent nie męczył zanadto, wnętrze rozpruć sobie trzeba było samemu krótszym mieczem) – to nie do końca tak. Owszem, sztywno tam było i krotochwile należały do rzadkości, ale seppuku popełniali ci, co dopuścili się naprawdę ciężkich przestępstw, przeciwko swemu suwerenowi, na przykład udowodniono im, że skłamali w złej wierze, spiskowali przeciw klanowi, albo obrazili głowę rodu (przy czym głowa rodu nie tupała nóżką i nie wydymała usteczek non stop, tylko starała się zachowywać, jak na głowę przystało), czy też w inny sposób łamali oficjalne i zwyczajowe prawa panujące w Kraju Kwitnącej Wiśni.
    No i sprawa najważniejsza, seppuku przysługiwało (a tak, bo możliwość jego popełnienia też była honorem dla nieszczęśnika – możliwością oczyszczenia się z wcześniejszego dyshonoru, umierał jako człowiek honorowy!) tylko samurajom, czyli takiej “klasie wyższej” (szczególnym winowajcom odbierano nawet i możliwość honorowej śmierci). Chłopa, rzemieślnika czy kupca to można było pozbawić makówki bez większych konsekwencji i powodów, a gdyby któryś z nich próbował naśladować seppuku samurajów, to już był powód, by wyrżnąć mu rodzinę do 5-go pokolenia za nabijanie się z obyczajów arystokracji.

    No dobra, ale co dzisiejsza Polska i jej “klasa polityczna” do tego ma? Ano ma, i to bardzo dużo. Wiesz, ja to bym nawet chciał, żeby u nas “klasa wyższa” rozumiała honor tak, jak w “średniowiecznej” Japonii, i żeby tak restrykcyjnie do niego podchodziła. Moim zdaniem to, że u nas dla klasy wyższej – polityczno-próżniaczej – przydałoby się seppuku za złamanie prawa opartego na koncepcji honoru suwerena (suwerena rozumianego nie jako Pierwsza Osoba we Wszystkim, Co Się Da, tylko jako zwierzchnika / patriarchę odpowiedzialnego za społeczną, militarną i gospodarczą “kondycję” klanu), i na koncepcji racji stanu i dobrych obyczajów. Jeśli służysz społeczeństwu, jako poseł czy inszy przedstawiciel i głupią mową, a nie daj Panie, jazdą mercedesem po torowisku albo kupczeniem stanowiskami, kradzieżą czy czym gorszym splamiłeś wartości dla społeczeństwa najważniejsze – miałeś swoją szansę, idź sadzić cebulę. Takie seppuku by się w Polsce “klasie wyższej” przydało. Wolnego, nie chcę oglądać bebechów, nic mi po tym. Seppuku polityczne by mi wystarczyło, dożywotni zakaz pokazywania się w mediach za zrobienie z siebie błazna, nie mówiąc o co bardziej uciesznych popisach osobników z klasy bez klasy.

    Japończyk nie podniecał się farmazonami jak poseł Przysłowie czy inny pamiętnikarz Wehrmachtu, ale Japończyk, jak poczuł, albo dano mu dyskretny znak, że zrobił z siebie czy z własnego rodu idiotów, sam prosił, żeby jakiś wprawny szermierz stanął z ostrzem za plecami, a sam wyjmował “przyjaciela samuraja” zza pasa. U nas jak który z siebie błazna zrobi, przepraszam, klauna, to gdzie tam jaki honor, patrzył jeszcze będzie, czy podobało się i czy tłum wniebowzięty, a jego “suweren” w tym czasie słupki będzie oglądał.

    Przyznasz, że kuszący pomysł, taką koncepcję honoru u nas wprowadzić.
    Ale równie co kuszące, niewykonalne. Bo na naszym pięknym łez padole między Wisłą a Odrą od razu pojawiłoby się tyle pomysłów, co racją stanu jest, a co nie jest, tylu suwerenów, i tyle katan, ile błazeństw, i katany by świszczały nie po to, żeby scenę polityczną oczyścić z własnego dyshonoru, a jedynie z przeciwników. Jeden by rąbał w imię Najświętszej Panienki i dzieci nienarodzonych, inny swobód obywatelskich, a jeszcze inny tarczy antyrakietowej i “żywotnych polskich interesów” w strefie Gazy do spółki.
    Bez zmiany mentalności, próżne o honorze mowy.

  22. A Jiima wolałoby w Nihon
    Różnica między honorem Polaka a honorem Japończyka, widziana oczami istoty japonofilnej, która zna parę słów więcej niż “łakarimaska”.
    Otóż różnica między japońskim honorem a polskim honorem jest mniej więcej taka, jak między wierzącym i fanatykiem, którą ktoś ma na forum Wybiórczej. Kto nie czytał, informuję: “Wierzący w imię wiary jest w stanie oddać życie. Fanatyk w imię wiary jest w stanie komuś odebrać życie”.

    Japończyk jest w stanie odebrać sobie życie za honor, który sam splamił. Honor może zaś splamić różnie, głównie kompromitując siebie, rodzinę, organizację do której należy. Jest to pewne uproszczenie, zwłaszcza że nie znam żadnego stereotypowego Japończyka, tak samo jak nie znam żadnego stereotypowego Polaka. Ale taka jest statystyka.
    Polak też ma honor. Jego honor może splamić ktoś inny, nie on sam. Wtedy Polak jest w stanie odebrać (metaforycznie) życie temu komuś. Honor Polaka jest takim dziwnym bytem, w imię najświętszej panienki broni dzieci nienarodzonych, zaś jest w stanie zabić dziecię narodzone, które żebrze po tramwaju. Honor pani minister splamił błazen z Biłgoraja, którego słowa przekręcono, zaś nie splamiła go sama pani minister która zrobiła z siebie tanią szopkę, o kłamstwach nie wspominając (Jiimę zawsze uczono, że pół prawdy to całe kłamstwo). Honor pana prezesa splamił znów błazen, a nie kłamstwa prezesa, czy zadawanie się z ludźmi których sam pan prezes okrzyknął przestępcami i ruskimi agentami. Honoru partii trzeba bronić gdy “wściekłe ataki” a nie gdy partia robi z gęby cholewę.

    Ja tam wolę Japonię i traktowanie poważnych rzeczy poważnie. W Japonii też się śmieją, czasem z rzeczy niezrozumiałych lub bulwersujących dla Polaków, ale działa to również w każdą inną stronę (z bliższych regionów, dla ponad połowy Polaków nie jest zrozumiały humor brytyjski, nawet na poziomie Benny Hilla). Za to można przespać się w parku na ławce po pracy i nie musisz się bać, że wezmą cie za menela, a jak podchrzanią ci walizkę, to naprawdę miałeś pecha…

  23. A Jiima wolałoby w Nihon
    Różnica między honorem Polaka a honorem Japończyka, widziana oczami istoty japonofilnej, która zna parę słów więcej niż “łakarimaska”.
    Otóż różnica między japońskim honorem a polskim honorem jest mniej więcej taka, jak między wierzącym i fanatykiem, którą ktoś ma na forum Wybiórczej. Kto nie czytał, informuję: “Wierzący w imię wiary jest w stanie oddać życie. Fanatyk w imię wiary jest w stanie komuś odebrać życie”.

    Japończyk jest w stanie odebrać sobie życie za honor, który sam splamił. Honor może zaś splamić różnie, głównie kompromitując siebie, rodzinę, organizację do której należy. Jest to pewne uproszczenie, zwłaszcza że nie znam żadnego stereotypowego Japończyka, tak samo jak nie znam żadnego stereotypowego Polaka. Ale taka jest statystyka.
    Polak też ma honor. Jego honor może splamić ktoś inny, nie on sam. Wtedy Polak jest w stanie odebrać (metaforycznie) życie temu komuś. Honor Polaka jest takim dziwnym bytem, w imię najświętszej panienki broni dzieci nienarodzonych, zaś jest w stanie zabić dziecię narodzone, które żebrze po tramwaju. Honor pani minister splamił błazen z Biłgoraja, którego słowa przekręcono, zaś nie splamiła go sama pani minister która zrobiła z siebie tanią szopkę, o kłamstwach nie wspominając (Jiimę zawsze uczono, że pół prawdy to całe kłamstwo). Honor pana prezesa splamił znów błazen, a nie kłamstwa prezesa, czy zadawanie się z ludźmi których sam pan prezes okrzyknął przestępcami i ruskimi agentami. Honoru partii trzeba bronić gdy “wściekłe ataki” a nie gdy partia robi z gęby cholewę.

    Ja tam wolę Japonię i traktowanie poważnych rzeczy poważnie. W Japonii też się śmieją, czasem z rzeczy niezrozumiałych lub bulwersujących dla Polaków, ale działa to również w każdą inną stronę (z bliższych regionów, dla ponad połowy Polaków nie jest zrozumiały humor brytyjski, nawet na poziomie Benny Hilla). Za to można przespać się w parku na ławce po pracy i nie musisz się bać, że wezmą cie za menela, a jak podchrzanią ci walizkę, to naprawdę miałeś pecha…

  24. A Jiima wolałoby w Nihon
    Różnica między honorem Polaka a honorem Japończyka, widziana oczami istoty japonofilnej, która zna parę słów więcej niż “łakarimaska”.
    Otóż różnica między japońskim honorem a polskim honorem jest mniej więcej taka, jak między wierzącym i fanatykiem, którą ktoś ma na forum Wybiórczej. Kto nie czytał, informuję: “Wierzący w imię wiary jest w stanie oddać życie. Fanatyk w imię wiary jest w stanie komuś odebrać życie”.

    Japończyk jest w stanie odebrać sobie życie za honor, który sam splamił. Honor może zaś splamić różnie, głównie kompromitując siebie, rodzinę, organizację do której należy. Jest to pewne uproszczenie, zwłaszcza że nie znam żadnego stereotypowego Japończyka, tak samo jak nie znam żadnego stereotypowego Polaka. Ale taka jest statystyka.
    Polak też ma honor. Jego honor może splamić ktoś inny, nie on sam. Wtedy Polak jest w stanie odebrać (metaforycznie) życie temu komuś. Honor Polaka jest takim dziwnym bytem, w imię najświętszej panienki broni dzieci nienarodzonych, zaś jest w stanie zabić dziecię narodzone, które żebrze po tramwaju. Honor pani minister splamił błazen z Biłgoraja, którego słowa przekręcono, zaś nie splamiła go sama pani minister która zrobiła z siebie tanią szopkę, o kłamstwach nie wspominając (Jiimę zawsze uczono, że pół prawdy to całe kłamstwo). Honor pana prezesa splamił znów błazen, a nie kłamstwa prezesa, czy zadawanie się z ludźmi których sam pan prezes okrzyknął przestępcami i ruskimi agentami. Honoru partii trzeba bronić gdy “wściekłe ataki” a nie gdy partia robi z gęby cholewę.

    Ja tam wolę Japonię i traktowanie poważnych rzeczy poważnie. W Japonii też się śmieją, czasem z rzeczy niezrozumiałych lub bulwersujących dla Polaków, ale działa to również w każdą inną stronę (z bliższych regionów, dla ponad połowy Polaków nie jest zrozumiały humor brytyjski, nawet na poziomie Benny Hilla). Za to można przespać się w parku na ławce po pracy i nie musisz się bać, że wezmą cie za menela, a jak podchrzanią ci walizkę, to naprawdę miałeś pecha…

  25. A Jiima wolałoby w Nihon
    Różnica między honorem Polaka a honorem Japończyka, widziana oczami istoty japonofilnej, która zna parę słów więcej niż “łakarimaska”.
    Otóż różnica między japońskim honorem a polskim honorem jest mniej więcej taka, jak między wierzącym i fanatykiem, którą ktoś ma na forum Wybiórczej. Kto nie czytał, informuję: “Wierzący w imię wiary jest w stanie oddać życie. Fanatyk w imię wiary jest w stanie komuś odebrać życie”.

    Japończyk jest w stanie odebrać sobie życie za honor, który sam splamił. Honor może zaś splamić różnie, głównie kompromitując siebie, rodzinę, organizację do której należy. Jest to pewne uproszczenie, zwłaszcza że nie znam żadnego stereotypowego Japończyka, tak samo jak nie znam żadnego stereotypowego Polaka. Ale taka jest statystyka.
    Polak też ma honor. Jego honor może splamić ktoś inny, nie on sam. Wtedy Polak jest w stanie odebrać (metaforycznie) życie temu komuś. Honor Polaka jest takim dziwnym bytem, w imię najświętszej panienki broni dzieci nienarodzonych, zaś jest w stanie zabić dziecię narodzone, które żebrze po tramwaju. Honor pani minister splamił błazen z Biłgoraja, którego słowa przekręcono, zaś nie splamiła go sama pani minister która zrobiła z siebie tanią szopkę, o kłamstwach nie wspominając (Jiimę zawsze uczono, że pół prawdy to całe kłamstwo). Honor pana prezesa splamił znów błazen, a nie kłamstwa prezesa, czy zadawanie się z ludźmi których sam pan prezes okrzyknął przestępcami i ruskimi agentami. Honoru partii trzeba bronić gdy “wściekłe ataki” a nie gdy partia robi z gęby cholewę.

    Ja tam wolę Japonię i traktowanie poważnych rzeczy poważnie. W Japonii też się śmieją, czasem z rzeczy niezrozumiałych lub bulwersujących dla Polaków, ale działa to również w każdą inną stronę (z bliższych regionów, dla ponad połowy Polaków nie jest zrozumiały humor brytyjski, nawet na poziomie Benny Hilla). Za to można przespać się w parku na ławce po pracy i nie musisz się bać, że wezmą cie za menela, a jak podchrzanią ci walizkę, to naprawdę miałeś pecha…

  26. A Jiima wolałoby w Nihon
    Różnica między honorem Polaka a honorem Japończyka, widziana oczami istoty japonofilnej, która zna parę słów więcej niż “łakarimaska”.
    Otóż różnica między japońskim honorem a polskim honorem jest mniej więcej taka, jak między wierzącym i fanatykiem, którą ktoś ma na forum Wybiórczej. Kto nie czytał, informuję: “Wierzący w imię wiary jest w stanie oddać życie. Fanatyk w imię wiary jest w stanie komuś odebrać życie”.

    Japończyk jest w stanie odebrać sobie życie za honor, który sam splamił. Honor może zaś splamić różnie, głównie kompromitując siebie, rodzinę, organizację do której należy. Jest to pewne uproszczenie, zwłaszcza że nie znam żadnego stereotypowego Japończyka, tak samo jak nie znam żadnego stereotypowego Polaka. Ale taka jest statystyka.
    Polak też ma honor. Jego honor może splamić ktoś inny, nie on sam. Wtedy Polak jest w stanie odebrać (metaforycznie) życie temu komuś. Honor Polaka jest takim dziwnym bytem, w imię najświętszej panienki broni dzieci nienarodzonych, zaś jest w stanie zabić dziecię narodzone, które żebrze po tramwaju. Honor pani minister splamił błazen z Biłgoraja, którego słowa przekręcono, zaś nie splamiła go sama pani minister która zrobiła z siebie tanią szopkę, o kłamstwach nie wspominając (Jiimę zawsze uczono, że pół prawdy to całe kłamstwo). Honor pana prezesa splamił znów błazen, a nie kłamstwa prezesa, czy zadawanie się z ludźmi których sam pan prezes okrzyknął przestępcami i ruskimi agentami. Honoru partii trzeba bronić gdy “wściekłe ataki” a nie gdy partia robi z gęby cholewę.

    Ja tam wolę Japonię i traktowanie poważnych rzeczy poważnie. W Japonii też się śmieją, czasem z rzeczy niezrozumiałych lub bulwersujących dla Polaków, ale działa to również w każdą inną stronę (z bliższych regionów, dla ponad połowy Polaków nie jest zrozumiały humor brytyjski, nawet na poziomie Benny Hilla). Za to można przespać się w parku na ławce po pracy i nie musisz się bać, że wezmą cie za menela, a jak podchrzanią ci walizkę, to naprawdę miałeś pecha…

  27. A Jiima wolałoby w Nihon
    Różnica między honorem Polaka a honorem Japończyka, widziana oczami istoty japonofilnej, która zna parę słów więcej niż “łakarimaska”.
    Otóż różnica między japońskim honorem a polskim honorem jest mniej więcej taka, jak między wierzącym i fanatykiem, którą ktoś ma na forum Wybiórczej. Kto nie czytał, informuję: “Wierzący w imię wiary jest w stanie oddać życie. Fanatyk w imię wiary jest w stanie komuś odebrać życie”.

    Japończyk jest w stanie odebrać sobie życie za honor, który sam splamił. Honor może zaś splamić różnie, głównie kompromitując siebie, rodzinę, organizację do której należy. Jest to pewne uproszczenie, zwłaszcza że nie znam żadnego stereotypowego Japończyka, tak samo jak nie znam żadnego stereotypowego Polaka. Ale taka jest statystyka.
    Polak też ma honor. Jego honor może splamić ktoś inny, nie on sam. Wtedy Polak jest w stanie odebrać (metaforycznie) życie temu komuś. Honor Polaka jest takim dziwnym bytem, w imię najświętszej panienki broni dzieci nienarodzonych, zaś jest w stanie zabić dziecię narodzone, które żebrze po tramwaju. Honor pani minister splamił błazen z Biłgoraja, którego słowa przekręcono, zaś nie splamiła go sama pani minister która zrobiła z siebie tanią szopkę, o kłamstwach nie wspominając (Jiimę zawsze uczono, że pół prawdy to całe kłamstwo). Honor pana prezesa splamił znów błazen, a nie kłamstwa prezesa, czy zadawanie się z ludźmi których sam pan prezes okrzyknął przestępcami i ruskimi agentami. Honoru partii trzeba bronić gdy “wściekłe ataki” a nie gdy partia robi z gęby cholewę.

    Ja tam wolę Japonię i traktowanie poważnych rzeczy poważnie. W Japonii też się śmieją, czasem z rzeczy niezrozumiałych lub bulwersujących dla Polaków, ale działa to również w każdą inną stronę (z bliższych regionów, dla ponad połowy Polaków nie jest zrozumiały humor brytyjski, nawet na poziomie Benny Hilla). Za to można przespać się w parku na ławce po pracy i nie musisz się bać, że wezmą cie za menela, a jak podchrzanią ci walizkę, to naprawdę miałeś pecha…

  28. A Jiima wolałoby w Nihon
    Różnica między honorem Polaka a honorem Japończyka, widziana oczami istoty japonofilnej, która zna parę słów więcej niż “łakarimaska”.
    Otóż różnica między japońskim honorem a polskim honorem jest mniej więcej taka, jak między wierzącym i fanatykiem, którą ktoś ma na forum Wybiórczej. Kto nie czytał, informuję: “Wierzący w imię wiary jest w stanie oddać życie. Fanatyk w imię wiary jest w stanie komuś odebrać życie”.

    Japończyk jest w stanie odebrać sobie życie za honor, który sam splamił. Honor może zaś splamić różnie, głównie kompromitując siebie, rodzinę, organizację do której należy. Jest to pewne uproszczenie, zwłaszcza że nie znam żadnego stereotypowego Japończyka, tak samo jak nie znam żadnego stereotypowego Polaka. Ale taka jest statystyka.
    Polak też ma honor. Jego honor może splamić ktoś inny, nie on sam. Wtedy Polak jest w stanie odebrać (metaforycznie) życie temu komuś. Honor Polaka jest takim dziwnym bytem, w imię najświętszej panienki broni dzieci nienarodzonych, zaś jest w stanie zabić dziecię narodzone, które żebrze po tramwaju. Honor pani minister splamił błazen z Biłgoraja, którego słowa przekręcono, zaś nie splamiła go sama pani minister która zrobiła z siebie tanią szopkę, o kłamstwach nie wspominając (Jiimę zawsze uczono, że pół prawdy to całe kłamstwo). Honor pana prezesa splamił znów błazen, a nie kłamstwa prezesa, czy zadawanie się z ludźmi których sam pan prezes okrzyknął przestępcami i ruskimi agentami. Honoru partii trzeba bronić gdy “wściekłe ataki” a nie gdy partia robi z gęby cholewę.

    Ja tam wolę Japonię i traktowanie poważnych rzeczy poważnie. W Japonii też się śmieją, czasem z rzeczy niezrozumiałych lub bulwersujących dla Polaków, ale działa to również w każdą inną stronę (z bliższych regionów, dla ponad połowy Polaków nie jest zrozumiały humor brytyjski, nawet na poziomie Benny Hilla). Za to można przespać się w parku na ławce po pracy i nie musisz się bać, że wezmą cie za menela, a jak podchrzanią ci walizkę, to naprawdę miałeś pecha…