Reklama

Pociągnę wątek son

Pociągnę wątek sondaży. Od 5 lat w sondażach jest jedna tendencja. Jaka? Taka, że lider nigdy nie otrzymuje takiej liczby głosów jak wskazują sondaże. Nie dostaje takiej i co ważniejsze dostaje mniej. Najbardziej spektakularna była oczywiście zamiana miejscami w 2005 roku, ale tego mitu nie warto odgrzewać. Warto spojrzeć na rok 2007 i znów mitu nie warto odgrzewać, ponieważ ówczesne zwycięstwo PO, mimo początkowych notowań PiS na poziomie lidera było zbiegiem wielu czynników, takich jak przelicytowanie Sawicką i Lepperem, olbrzymim jak na polskie warunki zaangażowaniem społecznym i w konsekwencji niespotykanie wysoką frekwencją. W tych wyborach nic podobnego się nie stanie, frekwencja będzie nędzna, paniki antypisowskiej nie ma żadnej, mimo wszystko prawdopodobnie tych wyborów Komorowski nie przegra. Jedynie w I turze zdziwi się razem ze swoim szefem Tuskiem, gdy zobaczy, że jego wynik to jakieś 41%, a wynik Kaczyńskiego to 37-39 % i może Napieralski zaskoczy 7%-8%, bo jak widzę trochę zmądrzał i kieruje swoją ofertę do wyborców SO, pokazując im dwie blondynki tańczące na moście w rytm subwoofera jaki ma zamontowany w swoim Fiacie Uno, każdy szanujący się mieszkaniec popegeerowskiego osiedla.

Reklama

Mowa w tych szacunkach tylko i wyłącznie o mojej intuicji połączonej z zebranym doświadczeniem ostatnich lat, ale mogę się mylić na niekorzyść Kaczyńskiego, trzeba przecież pamiętać, że ruch z debatą w TVP jest ruchem mistrzowskim. Trzech na jednego, co proponował Kaczyński i to z tak słabym jednym jak Komorowski musiało skończyć się walkowerem. Komorowski musiał uciekać, inaczej zostałby zmiażdżony już nie mówię, przez Kaczyńskiego, ale na przykład Pawlaka. W sytuacji bez wyjścia wybrał mniejsze zło, ale oczywiście za to zapłaci. Problem w tym, że nieobecni nie mają racji, a zestaw: Kaczyński, Pawlak, Napieralski krzywdy sobie nie zrobi. Napieralski w debacie z Kaczyńskim? Kto widział mecz Hiszpania – Polska, temu nie będę tłumaczył, kto nie widział, niech zerknie na dzisiejsze prasowe komentarze. Mimo tej oczywistej porażki z Kaczorem, Napieralski na pewno wygra z nieobecnym Komorowskim, odbijając mu parę oczek lewicowego elektoratu. Pawlak nie będzie miał litości bardziej dla Tuska niż Kaczyńskiego, taki ma Pawlak uzasadniony nastrój, co więcej jestem jakoś dziwnie podejrzliwy, że w II turze głosy Pawlaka nie przejdą na koalicjanta.

Można sobie o publicznej mówić wszystko, że reżimowa i pisowska, ale proszę sobie z łaski swojej panie Bronku i zwolenniku pana Bronka, przypomnieć kto przedstawiał pomocnika Kwaśniewskiego i wielkiego stratega Kaczyńskiego w publicznej TVP, gdzie jeszcze chłopcy z SO siedzieli? To był prezes Andrzej Urbański, a Donald Tusk zacisnął zęby jak był upokarzany pomocnikiem i przyjął warunki Kaczyńskiego, bo musiał grać na wyjeździe i to jeszcze z sędzią gospodarza. Dziś już nie ma wątpliwości, że tamta debata była jednym z głównych jeśli nie najważniejszym elementem wygranej. TVP to oglądalność na poziomie marzeń kandydatów, nie ważne, że zabrakło jednego przeciwnika, jeśli uciekł, to przegrał, najważniejszy i tak jest Kaczyński, to na niego się patrzy i próbuje dostrzec czy się zmienił, to on rzucił na stół nowe karty. Kiedy gra jeden z dwóch co się liczy, to dwaj kolejni co się nie liczyli dostają swoją szansę aby zaistnieć, aby dostać dobre noty za grę. Prawda jest dramatyczna dla "nominowanego prezydenta", Komorowski znów odpadnie na parę punktów, posłanie głupka z Biłgoraja na wiec w Lublinie, to już obraz desperacji, a pan Donald milczy. Pan Donald powoził trochę pana Bronka po wałach i mówił za niego, ale i z tym dał sobie spokój. Pozostaje panu Bronkowi ostatnia rzecz – stenogramy z Tupolewa. No, ale tu też należałoby przeprosić pana Matkę Kurkę, za te wszystkie głupoty jakie się wypisywało o pilotującym Błasiku i nieludzkich naciskach Kaczyńskiego, ponieważ pan Kurak nie pierwszy raz myśli zamiast podniecać się nazwiskami. Będzie dłuższa dygresja.

Bezpośrednich nacisków Kaczora nie uświadczysz w tych stenogramach, a te słynne „Pan prezydent jeszcze nie zdecydował”, jest dla mnie tak samo oczywiste, jak to, że piloci nie lądowali, tylko odgrywali formalność, przed podjęciem decyzji GDZIE LECIEĆ? Powtórzę swoją tezę, że Kaczyński gdyby chciał postawić pilotów do pionu załatwiłby to Błasikiem, po wojskowemu i nie posyłał tuskowego świadka z MSZ ŚP Kazanę, to jest tak bezwzględnie logiczne i politycznie oczywiste, że nawet nie chce mi się podejmować polemiki z tymi wszystkimi, co widzieli ŚP Protasiuka wyrywanego z fotela, żenujący i skrajnie idiotyczny sposób braku rozumowania. Niemniej stenogramy oczywiście będą wykorzystane na parę dni przez wyborami i na mój gust będzie to strzał w stylu Sawicka. To co się działo ze stenogramami przez ostatni czas, to jest majstersztyk dezinformacji i propagandy. Przecież coś takiego jak Protasiuk zapięty w pasy fotela kapitana, było dla komisji jasne od początku, zatem do ploty o Błasiku można było po prostu nie dopuścić, tymczasem nie tylko tego nie zrobiono, ale pozwolono ciemnemu ludowi podniecać się teorią spiskową na najgłupszym z poziomów. Tak samo puści się szczura na parę dni przed wyborami i na mój gust będzie to jakiś zapis z rozmowy Kaczyńskich, tylko tu jest mały myk.

Otóż słuchałem niejakiego Milera i to Leszka, tenże twierdzi, że rozmowy z telefonu satelitarnego mogą być nagrywane, ale tylko przez służby specjalne, nie są nagrywane oficjalnie jak czarne skrzynki. Pytanie dlaczego służby specjalne miałby nagrywać prezydenta RP? Jest pytaniem o wszechobecne podsłuchy o szczucie i tak dalej. Inne służby to USA i Rosja i tylko z tych trzech nieoficjalnych źródeł można uzyskać jakieś nagrania. Jak się z tego wytłumaczyć nie wiem, ale tym się akurat nikt nigdy nie przejmował, zatem nie będzie to hamulec. Ewentualnie do niedokończonego zdania „wkurzy się jeśli jeszcze raz….” dojdzie jakieś „mu powiem, że musimy lądować w Mińsku nie Warszawie”. Z tego zdania po pierwsze mamy domniemanie urzędnika podległego ministrowi spraw zagranicznych Radkowi Sikorskiemu i premierowi Donaldowi Tuskowi, a nie zdanie prezydenta. Jednego słowa Kaczyńskiego ze stenogramu nie usłyszymy ze względów oczywistych – Kaczyński nie był w kabinie. Po drugie nie wiemy, czy się wkurzył i nigdy się nie dowiemy, bo czym innym jest urzędnik i jego lęki, a czym innym słowa wkurzonego. Logicznie rzecz układając powtórzę jeszcze raz, Kaczyński musiałby być politycznym samobójcą, aby odwalać taki numer przy pomocy wtyczki Tuska, bo jeśli Kazana nie miał oporów aby w obecności pilotów i Błasika obrobić dupę Kaczyńskiemu, to co stałoby się po wylądowaniu?

Jakby został opisany ten skandaliczny incydent przez pozostałych pasażerów? Do kabiny mógł iść i wydać rozkaz Błasik, załatwione po cichu, nikt nic nie wie, cisza spokój. Jeśli nie Błasik, to Wassermann, Gosiewski, Putra, ale nie wtyczka Sikorskiego i Tuska! Po 2 miesiącach prania mózgów, tak oczywiste rzeczy można sobie tłumaczyć, tylko komu? Ciemny lud już kupił najbardziej głupie teorie i podzielił się głupotą na pół. Jedni daliby sobie odciąć, że Kaczyński zabił, inni, że Ruscy zestrzelili. Pojedynczy myślący już na starcie rozumowania wiedzieli, że takie tragedie nie rozgrywają się z jednego powodu, ale są zbiegiem kilku lub nawet kilkunastu czynników. Myślący zadawali sobie pytanie, dlaczego spośród ponad 80 ludzi, w tym notabli z PiS i ludzi takich jak Kochanowski, Przewoźnik, rodziny katyńskie, czy prezes NBP, akurat Kazana znalazł się w salonce Kaczyńskiego? Jak dla mnie sprawa ma dość proste wyjaśnienie. Ten sam Miler mówił o obyczajach w salonce premiera/prezydenta. Tam można wejść na dwa sposoby, albo zostać zaproszonym, albo spytać czy prezydent przyjmie gościa. Kaczyński mógł zaprosić Błasika i dla równowagi Kazanę jako miły koncyliacyjny gest wobec przedstawiciela rządu, bo wyższego rangą tam nie było. Kaczyński już wtedy pracował na swój nowy wizerunek i szło mu tak dobrze jak dziś jego bratu. Panowie czuli się zobowiązani i biegali do kabiny pilotów chcąc uspokoić Kaczyńskiego, który na pewno chciał być na tej uroczystości i parcie pewnie miał niemałe, w to akurat bez problemu wierzę. Nie wierzę tylko, że miał parcie, aby zabić siebie i żonę.

Jeśli dwóch ludzi Błasik i Kazana mówią, że Protasiuk nie daje szans na lądowanie, no to prezydent może „jeszcze nie podjąć” tylko jedną decyzję. Gdzie odlatujemy, „bo na to może nam paliwa nie starczyć”. Nie starczyć na powrót do Warszawy? Dla mnie ta scenka może się różnić w detalach, ale co do głównej treści daję za to głowę i dodaję jaja. Mógł Kazana zaoferować pomoc i poprosić o kontakt z prezydentem, a nie zostać zaproszony, choć stawiam na zaproszenie, choćby po to aby ustalić detale związane z uroczystością. Zaproszony czuł się w obowiązku jako szef protokołu, jak każdy urzędnik biegał na szpilkach wokół najważniejszego z ważnych, trzeba pamiętać, że on się przechował przez kilka rządów na różnych stanowiskach i każdemu musiał dostarczać jakiś dowodów lojalności. W to, że Kazana sam się rwał do pomocy uwierzę, w to, że Kaczyński wyznaczył Kazanę na gwałciciela załogi może uwierzyć tylko ten poziom umysłu, który wierzył, że Błasik wyrwał z fotela Protasiuka. Stenogram pójdzie w tym kierunku: „wkurzy się jeśli jeszcze raz mu powiem, że nie wylądujemy…”, Warszawy już tam nie będzie, pójdzie jakiś nowy szczur dla ciemnego ludu i będzie o czym gadać jak z Błasikiem, potem ktoś to małą czcionką sprostuje.

Wystarczy dla ludu taki ochłap, chociaż dla śledczego na poziomie porucznika Borewicza, gdyby nawet takie zdanie padło, jest to zdanie wypowiedziane w formie przypuszczenia, przez urzędnika MSZ, który się sam w kłopoty wpakował, chcąc zebrać parę punktów u prezydenta, bo to musiało się odbyć na zasadzie jak poszedł Błasik do pilotów, to co ja tu będę tak głupio siedział: „Pójdę spytam panie prezydencie”. Urzędnik ma we krwi mówienie każdemu co każdy chce usłyszeć. Prezydentowi lojalność i zaangażowanie, pilotom łącznie się w niedoli, przed strachem, bo wiadomo jaki szef jest. Spytać 100 Polaków o szefa, to 98 powie, że kawał sukinsyna, wariata, pijaka, złodzieja. Do wydania rozkazu pilotom „ląduj kurwa twoja mać”, potrzebny był tylko BŁASIK, Kazana tam tylko przeszkadzał i robił za świadka zbrodni, wracając do Warszawy sprzedałby sensację swojemu szefowi Sikorskiemu, który Kaczyńskiego nie cierpiał. Tego jednak lud nie zrozumie, lud do dziś wierzy, że z Błasikiem to ściema, to on lądował, lud jak raz się zbłaźni, to będzie się obnosił ze swoją śmiesznością po życia kres. Dlatego broni stenogramów bym nie lekceważył, nadzieję pokładam w syndromie Sawickiej, jeśli to zostanie rozegrane propagandowo jeszcze lepiej niż do tej pory, Kaczor może przepaść. Długa dygresja na ulubiony w ostatnich dniach temat, ale ona jest jeszcze po to, że wybory jeśli okazywały się sensacyjne to dzięki takim nieprzewidzianym historiom jak powódź i kula w płot z czarnym PR. Podsumowując Kaczyński ściga skutecznie, Komorowski panikuje, PO pozostały tylko metody rodem ze służb specjalnych i jeśli nie przelicytują wygrają spektakularnie, jeśli przelicytują, ledwie doczłapie Komorowski do zwycięstwa, raczej tak, choć nie na pewno, wtedy tradycji sondażowej stanie się zadość, a wybory parlamentarne powinny być już Kaczyńskiego, czyli cel osiągnięty w 200%.

 

Reklama

20 KOMENTARZE

  1. w sondaże nie za bardzo
    w sondaże nie za bardzo wierzę, ludzie kłamią to jest fakt. Szczególnie jaskrawym przykładem było, jest niedoszacowanie pisu. Mam wrażenie, że dalej jest uznawane za obciach przyznanie się do głosowania za nim. Ciekawe czy Bronkowy komitet jest tego świadomy. Co do debaty, ja do tej telewizji bym nie poszedł no ale ja nie kandyduję no i takich ja jest chyba niezbyt wielu. Pewnie straci parę punkcików choć z drugiej strony konsekwencja może znaleźć uznanie.
    Grzesio, Grzesio w dniach ostatnich zyskał wiele w moich oczach a za co? za determinację.
    Chyba trzeba sie urodzić w tym kraju by pochwalać takie samotne i samobójcze szarże. Życzę mu tych 10%, na zdrowie.

  2. w sondaże nie za bardzo
    w sondaże nie za bardzo wierzę, ludzie kłamią to jest fakt. Szczególnie jaskrawym przykładem było, jest niedoszacowanie pisu. Mam wrażenie, że dalej jest uznawane za obciach przyznanie się do głosowania za nim. Ciekawe czy Bronkowy komitet jest tego świadomy. Co do debaty, ja do tej telewizji bym nie poszedł no ale ja nie kandyduję no i takich ja jest chyba niezbyt wielu. Pewnie straci parę punkcików choć z drugiej strony konsekwencja może znaleźć uznanie.
    Grzesio, Grzesio w dniach ostatnich zyskał wiele w moich oczach a za co? za determinację.
    Chyba trzeba sie urodzić w tym kraju by pochwalać takie samotne i samobójcze szarże. Życzę mu tych 10%, na zdrowie.

  3. Szanowni Państwo! Jako, że
    Szanowni Państwo! Jako, że poświęcam dzienni zbyt wiele czasu na pisanie i publikowanie tekstów na tym Portalu, wymagam odrobiny szacunku od komentujących, a za to minimum uważam przeczytanie tekstu. Komentarze, które wskazują w sposób nie pozostawiający wątpliwości, że tekst nie został przeczytany, albo przeczytany bez zrozumienia, będą usuwane. Proszę nie podejmować prób ponownego wklejania tych samych komentarzy, ponieważ za drugim razem konta będą blokowane. Nie ma obowiązku czytania moich tekstów, ale komentowania bez czytania w swoim kawałku Portalu sobie nie życzę. Dziękuję i liczę na zrozumienie.

    PS Gdyby ktoś miał ochotę potrenować, czytanie ze zrozumieniem, to poniżej wklejam fragment, co naprawdę napisałem o presji, nie o braku presji i jak tę presję widzę. Tekst jest naprawdę banalny, jeśli ktoś nie jest w stanie zrozumieć tych kilku słów, to powinien dać sobie spokój z zabieraniem głosu, przynajmniej pod moimi wpisami.

    “Ten sam Miler mówił o obyczajach w salonce premiera/prezydenta. Tam można wejść na dwa sposoby, albo zostać zaproszonym, albo spytać czy prezydent przyjmie gościa. Kaczyński mógł zaprosić Błasika i dla równowagi Kazanę jako miły koncyliacyjny gest wobec przedstawiciela rządu, bo wyższego rangą tam nie było. Kaczyński już wtedy pracował na swój nowy wizerunek i szło mu tak dobrze jak dziś jego bratu. Panowie czuli się zobowiązani i biegali do kabiny pilotów chcąc uspokoić Kaczyńskiego, który na pewno chciał być na tej uroczystości i parcie pewnie miał niemałe, w to akurat bez problemu wierzę. Nie wierzę tylko, że miał parcie, aby zabić siebie i żonę”.

  4. Szanowni Państwo! Jako, że
    Szanowni Państwo! Jako, że poświęcam dzienni zbyt wiele czasu na pisanie i publikowanie tekstów na tym Portalu, wymagam odrobiny szacunku od komentujących, a za to minimum uważam przeczytanie tekstu. Komentarze, które wskazują w sposób nie pozostawiający wątpliwości, że tekst nie został przeczytany, albo przeczytany bez zrozumienia, będą usuwane. Proszę nie podejmować prób ponownego wklejania tych samych komentarzy, ponieważ za drugim razem konta będą blokowane. Nie ma obowiązku czytania moich tekstów, ale komentowania bez czytania w swoim kawałku Portalu sobie nie życzę. Dziękuję i liczę na zrozumienie.

    PS Gdyby ktoś miał ochotę potrenować, czytanie ze zrozumieniem, to poniżej wklejam fragment, co naprawdę napisałem o presji, nie o braku presji i jak tę presję widzę. Tekst jest naprawdę banalny, jeśli ktoś nie jest w stanie zrozumieć tych kilku słów, to powinien dać sobie spokój z zabieraniem głosu, przynajmniej pod moimi wpisami.

    “Ten sam Miler mówił o obyczajach w salonce premiera/prezydenta. Tam można wejść na dwa sposoby, albo zostać zaproszonym, albo spytać czy prezydent przyjmie gościa. Kaczyński mógł zaprosić Błasika i dla równowagi Kazanę jako miły koncyliacyjny gest wobec przedstawiciela rządu, bo wyższego rangą tam nie było. Kaczyński już wtedy pracował na swój nowy wizerunek i szło mu tak dobrze jak dziś jego bratu. Panowie czuli się zobowiązani i biegali do kabiny pilotów chcąc uspokoić Kaczyńskiego, który na pewno chciał być na tej uroczystości i parcie pewnie miał niemałe, w to akurat bez problemu wierzę. Nie wierzę tylko, że miał parcie, aby zabić siebie i żonę”.

  5. No prawie
    Kazana był odpowiedzialny za protokół dyplomatyczny i wszystko co związane z wizytą, więc jego obecność MOŻNA wytłumaczyć tym, iż wiedząc (np. od pani Basi ) o możliwej zmianie planu lądowania powinien być jedną z pierwszych osób na pokładzie, która pozna nowe miejsce aby jak najszybciej przygotować transport , pióra i orkiestre. Powtórze, powinien być pierwszą osobą która dowiaduje się o zmianie lotniska, bo w tym przypadku czas to więcej niż pieniądz. I to on przed prezydentem powinien o tym wiedzieć. Decydentem o lądowaniu POWINIEN być kpt. Protasiuk , i tylko on miał prawo i obowiązek decydowania czy sadzać samolot czy nie. Prezydent mógł być tylko poinformowany o tym że zapadła decyzja o nielądowaniu ze względu na warunki, a nie decydować o tym czy lądować w Smoleńsku. I nikt normalny nie twierdzi że to Kaczyński rozkazał lądować. Mógł on jedynie polecić Błasikowi żeby rozeznał co tym razem kombinują ci tchórzliwi piloci żeby nie dopuścić do DRUGIEJ (znowu przedwyborczej) w ciągu 5-letniej prezydentury wizyty patrioty w Katyniu.
    Co więcej, jak stwierdził Bielan, podczas satelitarnej rozmowy braci prezydent powiedział”Tak, że wszystko idzie tak, jak miało iść. Prezes pytał, czy już wylądowali. Prezydent odpowiedział, że nie, że lądują za kilkanaście minut. To było – jak rozumiem – dwadzieścia kilka minut przed katastrofą” ( http://www.rmf24.pl/raport-lech-kaczynski-nie-zyje-2/kaczynski-fakty/news-prezydent-kaczynski-zadzwonil-do-brata-tuz-przed,nId,271961 ) a wtedy już wiedziano o bardzo ciężkich warunkach na lotnisku.
    Prezydencka prośba od którego zależały generalskie gwiazdki, dla generała była więcej niż rozkazem.
    I może zastanów się, czy gdyby samolotem leciał wtedy np. Tusk, mgła na lotnisku i brak możliwości lądowania, spowodowałby takie pozaproceduralne zabiegi i strach “że się wkurzy”? Otóż wg mnie NIE. Tylko nadęcie pana prezydenta i jego fochy oraz mściwość spowodowały że procedury i normalnośc w tym wypadku poszły w PiSdu i nastąpiło wielkie BUM

    • Dopóki komentujący myśli z
      Dopóki komentujący myśli z dystansu, to komentarz można przeczytać, zgodzić się lub nie, ale jest to jakaś kolejna i jedna z nielicznych spójnych wersji. Końcówka to już niestety klasyka nienawiści do nazwiska i wyświechtane inwektywy, a w takim otoczeniu nie trudno zapomnieć o myśleniu i podstawowym moim argumencie. Co robiła wtyczka Tuska, w kabinie pilotów jako świadek zbrodni? W odpowiedzi na to pytanie tkwi całą zagadka. A zagadka jest taka, że nie było żadnego lądujemy bez dyskusji, wykonać rozkaz. Było klasyczne polskie: “no to co kurwa robimy”. Dobra to ja skocze do pilotów. Pan prezydent to w razie czego gdzie by chciał lądować? Generale, może im jakoś pomóc, pan tyle latał? A gdzie jest w ogóle jakieś lotnisko zastępcze pyta DYREKTOR PROTOKOŁU. Zwykły polski burdel, zapinany na ostatnią chwilę. A w te bajki, że to pilot wybiera lotnisko, to ani się wierzyć, ani ripostować nie chce. Możemy sobie pogadać o idealnym świecie, ALE KAŻDY PREMIER I PREZYDENT DECYDOWAŁ O TAKICH SPRAWACH ZAWSZE. Jakie w tym zagrożenie, że pilot spyta prezydenta o to, które lotnisko wybrać spośród zaproponowanych? Jakie, bo nie rozumiem? Pilot przedstawił wersje, wykluczył prawdopodobnie powrót do Warszawy, bo paliwa było za mało i wszystko. Do tego podjął formalne podejście do lądowania, aby mieć czyste sumienie i tu stało się bum, ale to bum było efektem kilku jeśli nie kilkunastu czynników, nie “incydenty w Gruzji”, jak chcą mało rozgarnięte umysły. Kaczyński gdyby podjął decyzje rozbijamy się, wyprosiłby świadka Kazanę i kazał generałowi wykonać rozkaz. Proste jak drut, ale jednocześnie trudne, bo trzeba zapomnieć o wszystkich ZOMO i innych incydentach sprzed dwóch lat, aby spróbować rozwikłać zagadkę, a nie upieprzyć jedno znienawidzone nazwisko,. Powtórzę Kaczor na pewno chciał być na tej uroczystości i pewnie prosił Błasika, aby się zorientował co i jak, ale na pewno nie robił scen jak w Tbilisi, u progu kampanii i w obecności wtyczki Sikorskiego i Tuska.

      • Częściowo się zgadzam
        Ale powtórze. “Wtyczka Tuska” była w robocie i nawet jak robotę swą odwalała niechlujnie nie wiedząc gdzie są zapasowe lotniska, to w chwili gdy stało się jasne że będzie to inne niż Smoleńsk, polazł do kabiny ustalić gdzie te zapasowe by wiedzieć gdzie organizować lądową część prezydenckiej wycieczki. I masz rację, to prezydent i każdy inny premier decydował na którym z nich lądować, lub wracać do Wawy. Ale wybór miał tylko -Wawa – 2x zapasowe, nic więcej. Smoleńska w opcji już nie było, bo być nie mogło ze względu na przepisy ogólnie pojętej awiacji.
        Nie twierdzę że to Kaczyński Lech osobiście wydał rozkaz lądowania, nie sprowadzam do absurdu stwierdzając, że osobiście podjął decyzję “rozbijamy się” Twierdzę natomiast, że osobowość pana prezydenta i jego fochliwy charakter przyczyniła się do takiego a nie innego splotu wydarzeń zakończonym wspomnianym “bum”
        Odpowiedz mi na moje pytanie: Czy gdyby w takiej sytuacji pogodowej na pokładzie był zamiast niego Tusk, na Kazane padłby blady strach że się Tusk znowu wkurwi? Śmiem wątpić. A w tym przypadku banda przydupasów robiła wszystko by pan prezydent odbył w zaplanowanym , i przekazanym już bratu niezmienionym terminie, DRUGĄ wyborcza wizytę w Katyniu. Wizytę, która tyle miała wspólnego z patriotyzmem, co pani Jadzia z PW.

        • O Tuska musisz pytać kolejno
          O Tuska musisz pytać kolejno odstrzelonych: Płażyńskiego, Olechowskiego, Gilowską, Schetynę. Tusk to psychol nie mniejszy, a moim zdaniem zamordysta jeszcze większy, ale to nieważne. Jeszcze raz powtórzę, dlaczego Kaczor do tej roboty wybrał Kazanę? Gorszymi kandydatami byli tylko Dolniak i Karpiniuk. Dlaczego Kaczor miałby się u progu kampanii błaźnić w oboczności człowieka, który już w kabinie obrabiał mu dupę? Dwie różne sprawy. Kaczor na pewno marzył o lądowaniu i na pewno chciał wiedzieć, czy to naprawdę niemożliwe? Tego mi nie trzeba tłumaczyć. Ale tych wszystkich półgłówków, którzy wyrywali stery Protasiukowi i sadzali Błasika, tych wszystkich co incydentem sprzed dwóch lat t tłumaczą katastrofę, która miała co najmniej kilkanaście przyczyn sięgających od szkolenia pilota, po organizację lotu, pracę wieży, jakość lotniska, słuchać już nie mogę. Owszem Kaczyński miał wodzowskie zapędy, ja tu rządzę, ale takie same, albo większe mieli Wałęsa, Miler i Tusk.

          • 🙂
            Bez zamordyzmu ani Tusk ani Kaczyńscy nie byliby tam gdzie są. Pełna zgoda. Wałęsa w swoim wodzostwie mógłby nawet sam siąść za sterami. Lecz to temat na inny wątek. Natomiast we właziwdupstwie i chęci za wszelką cene odgadnięcia i spełnienia życzeń wielkopańskich otoczenie Kaczyńskiego nie ma i nie miało sobie równych i to ich działania spowodowały działania mimo procedur , zakończone smutnym bum. Można gdybać i gdybać, że gdyby nie wybory nie pojawiłby się w Katyniu, że gdyby , że gdyby… Winnych będzie tylu , ile stron zabierze głos w dyskusji. Jak zauważyłeś połowa będzie zawsze wierzyć w zamach, dobijanie rannych, a inni w wine Kaczyńskiego. I nic tego nie zmieni.

            A dlaczego Kazana? Bo chyba to on był Dyr. Protokołu i można wysnuć hipotezę , że to “znowu się wkurwi” było naciskiem kazanowym na pilotów, którzy robili wszystko żeby jednak pan prezydent się nie wkurwił.

  6. No prawie
    Kazana był odpowiedzialny za protokół dyplomatyczny i wszystko co związane z wizytą, więc jego obecność MOŻNA wytłumaczyć tym, iż wiedząc (np. od pani Basi ) o możliwej zmianie planu lądowania powinien być jedną z pierwszych osób na pokładzie, która pozna nowe miejsce aby jak najszybciej przygotować transport , pióra i orkiestre. Powtórze, powinien być pierwszą osobą która dowiaduje się o zmianie lotniska, bo w tym przypadku czas to więcej niż pieniądz. I to on przed prezydentem powinien o tym wiedzieć. Decydentem o lądowaniu POWINIEN być kpt. Protasiuk , i tylko on miał prawo i obowiązek decydowania czy sadzać samolot czy nie. Prezydent mógł być tylko poinformowany o tym że zapadła decyzja o nielądowaniu ze względu na warunki, a nie decydować o tym czy lądować w Smoleńsku. I nikt normalny nie twierdzi że to Kaczyński rozkazał lądować. Mógł on jedynie polecić Błasikowi żeby rozeznał co tym razem kombinują ci tchórzliwi piloci żeby nie dopuścić do DRUGIEJ (znowu przedwyborczej) w ciągu 5-letniej prezydentury wizyty patrioty w Katyniu.
    Co więcej, jak stwierdził Bielan, podczas satelitarnej rozmowy braci prezydent powiedział”Tak, że wszystko idzie tak, jak miało iść. Prezes pytał, czy już wylądowali. Prezydent odpowiedział, że nie, że lądują za kilkanaście minut. To było – jak rozumiem – dwadzieścia kilka minut przed katastrofą” ( http://www.rmf24.pl/raport-lech-kaczynski-nie-zyje-2/kaczynski-fakty/news-prezydent-kaczynski-zadzwonil-do-brata-tuz-przed,nId,271961 ) a wtedy już wiedziano o bardzo ciężkich warunkach na lotnisku.
    Prezydencka prośba od którego zależały generalskie gwiazdki, dla generała była więcej niż rozkazem.
    I może zastanów się, czy gdyby samolotem leciał wtedy np. Tusk, mgła na lotnisku i brak możliwości lądowania, spowodowałby takie pozaproceduralne zabiegi i strach “że się wkurzy”? Otóż wg mnie NIE. Tylko nadęcie pana prezydenta i jego fochy oraz mściwość spowodowały że procedury i normalnośc w tym wypadku poszły w PiSdu i nastąpiło wielkie BUM

    • Dopóki komentujący myśli z
      Dopóki komentujący myśli z dystansu, to komentarz można przeczytać, zgodzić się lub nie, ale jest to jakaś kolejna i jedna z nielicznych spójnych wersji. Końcówka to już niestety klasyka nienawiści do nazwiska i wyświechtane inwektywy, a w takim otoczeniu nie trudno zapomnieć o myśleniu i podstawowym moim argumencie. Co robiła wtyczka Tuska, w kabinie pilotów jako świadek zbrodni? W odpowiedzi na to pytanie tkwi całą zagadka. A zagadka jest taka, że nie było żadnego lądujemy bez dyskusji, wykonać rozkaz. Było klasyczne polskie: “no to co kurwa robimy”. Dobra to ja skocze do pilotów. Pan prezydent to w razie czego gdzie by chciał lądować? Generale, może im jakoś pomóc, pan tyle latał? A gdzie jest w ogóle jakieś lotnisko zastępcze pyta DYREKTOR PROTOKOŁU. Zwykły polski burdel, zapinany na ostatnią chwilę. A w te bajki, że to pilot wybiera lotnisko, to ani się wierzyć, ani ripostować nie chce. Możemy sobie pogadać o idealnym świecie, ALE KAŻDY PREMIER I PREZYDENT DECYDOWAŁ O TAKICH SPRAWACH ZAWSZE. Jakie w tym zagrożenie, że pilot spyta prezydenta o to, które lotnisko wybrać spośród zaproponowanych? Jakie, bo nie rozumiem? Pilot przedstawił wersje, wykluczył prawdopodobnie powrót do Warszawy, bo paliwa było za mało i wszystko. Do tego podjął formalne podejście do lądowania, aby mieć czyste sumienie i tu stało się bum, ale to bum było efektem kilku jeśli nie kilkunastu czynników, nie “incydenty w Gruzji”, jak chcą mało rozgarnięte umysły. Kaczyński gdyby podjął decyzje rozbijamy się, wyprosiłby świadka Kazanę i kazał generałowi wykonać rozkaz. Proste jak drut, ale jednocześnie trudne, bo trzeba zapomnieć o wszystkich ZOMO i innych incydentach sprzed dwóch lat, aby spróbować rozwikłać zagadkę, a nie upieprzyć jedno znienawidzone nazwisko,. Powtórzę Kaczor na pewno chciał być na tej uroczystości i pewnie prosił Błasika, aby się zorientował co i jak, ale na pewno nie robił scen jak w Tbilisi, u progu kampanii i w obecności wtyczki Sikorskiego i Tuska.

      • Częściowo się zgadzam
        Ale powtórze. “Wtyczka Tuska” była w robocie i nawet jak robotę swą odwalała niechlujnie nie wiedząc gdzie są zapasowe lotniska, to w chwili gdy stało się jasne że będzie to inne niż Smoleńsk, polazł do kabiny ustalić gdzie te zapasowe by wiedzieć gdzie organizować lądową część prezydenckiej wycieczki. I masz rację, to prezydent i każdy inny premier decydował na którym z nich lądować, lub wracać do Wawy. Ale wybór miał tylko -Wawa – 2x zapasowe, nic więcej. Smoleńska w opcji już nie było, bo być nie mogło ze względu na przepisy ogólnie pojętej awiacji.
        Nie twierdzę że to Kaczyński Lech osobiście wydał rozkaz lądowania, nie sprowadzam do absurdu stwierdzając, że osobiście podjął decyzję “rozbijamy się” Twierdzę natomiast, że osobowość pana prezydenta i jego fochliwy charakter przyczyniła się do takiego a nie innego splotu wydarzeń zakończonym wspomnianym “bum”
        Odpowiedz mi na moje pytanie: Czy gdyby w takiej sytuacji pogodowej na pokładzie był zamiast niego Tusk, na Kazane padłby blady strach że się Tusk znowu wkurwi? Śmiem wątpić. A w tym przypadku banda przydupasów robiła wszystko by pan prezydent odbył w zaplanowanym , i przekazanym już bratu niezmienionym terminie, DRUGĄ wyborcza wizytę w Katyniu. Wizytę, która tyle miała wspólnego z patriotyzmem, co pani Jadzia z PW.

        • O Tuska musisz pytać kolejno
          O Tuska musisz pytać kolejno odstrzelonych: Płażyńskiego, Olechowskiego, Gilowską, Schetynę. Tusk to psychol nie mniejszy, a moim zdaniem zamordysta jeszcze większy, ale to nieważne. Jeszcze raz powtórzę, dlaczego Kaczor do tej roboty wybrał Kazanę? Gorszymi kandydatami byli tylko Dolniak i Karpiniuk. Dlaczego Kaczor miałby się u progu kampanii błaźnić w oboczności człowieka, który już w kabinie obrabiał mu dupę? Dwie różne sprawy. Kaczor na pewno marzył o lądowaniu i na pewno chciał wiedzieć, czy to naprawdę niemożliwe? Tego mi nie trzeba tłumaczyć. Ale tych wszystkich półgłówków, którzy wyrywali stery Protasiukowi i sadzali Błasika, tych wszystkich co incydentem sprzed dwóch lat t tłumaczą katastrofę, która miała co najmniej kilkanaście przyczyn sięgających od szkolenia pilota, po organizację lotu, pracę wieży, jakość lotniska, słuchać już nie mogę. Owszem Kaczyński miał wodzowskie zapędy, ja tu rządzę, ale takie same, albo większe mieli Wałęsa, Miler i Tusk.

          • 🙂
            Bez zamordyzmu ani Tusk ani Kaczyńscy nie byliby tam gdzie są. Pełna zgoda. Wałęsa w swoim wodzostwie mógłby nawet sam siąść za sterami. Lecz to temat na inny wątek. Natomiast we właziwdupstwie i chęci za wszelką cene odgadnięcia i spełnienia życzeń wielkopańskich otoczenie Kaczyńskiego nie ma i nie miało sobie równych i to ich działania spowodowały działania mimo procedur , zakończone smutnym bum. Można gdybać i gdybać, że gdyby nie wybory nie pojawiłby się w Katyniu, że gdyby , że gdyby… Winnych będzie tylu , ile stron zabierze głos w dyskusji. Jak zauważyłeś połowa będzie zawsze wierzyć w zamach, dobijanie rannych, a inni w wine Kaczyńskiego. I nic tego nie zmieni.

            A dlaczego Kazana? Bo chyba to on był Dyr. Protokołu i można wysnuć hipotezę , że to “znowu się wkurwi” było naciskiem kazanowym na pilotów, którzy robili wszystko żeby jednak pan prezydent się nie wkurwił.

  7. Pisałeś kiedyś o Kaczyńskim-desperacie , zaraz po tym
    jak stracił brata i połowę partii.Że syndrom PTSD wyklucza go z grona pretendentów do fotela prezydenta.Że owładnięty żądzą zemsty , stanowi śmiertelne zagrożenie jako,ewentualny,prezydent. Więc mamy ,dzisiaj w Polsce,takich desperatów setki tysięcy,jeśli nie kilka milionów.To ludzie, którym powódź zabrała dorobek życia. Do nich nie dotarli nawet ankieterzy SMG/KRC . A nawet gdyby,to cóż mogli usłyszeć? Że im lata i powiewa kto zaludni Pałac . Czy będą to ,,niedobitki” pisowskie , czy grube babsko z pięciorgiem dzieci. Mamy więc przesławną ,,ciemną liczbę” , wcale nie ciemnych obywateli. Tym bardziej,że numer z gruszkami na wierzbie spalił towarzysz Miller , jakiś czas temu.

    • Obym się mylił w tym co
      Obym się mylił w tym co pisałem w tamtym tekście, parszywe uczucie mylić się, ale przeżyję. Jest trochę rzeczy, które wskazują na moją pomyłkę, ale z odszczekiwaniem jeszcze się wstrzymam na rok co najmniej. Być może Kaczor widząc efekty, rzuci się w wir politycznej roboty, ale trzeba pamiętać, że on jest dobry na front, w czas pokoju nie wie co ze sobą zrobić i to jest ten kanał.

  8. Pisałeś kiedyś o Kaczyńskim-desperacie , zaraz po tym
    jak stracił brata i połowę partii.Że syndrom PTSD wyklucza go z grona pretendentów do fotela prezydenta.Że owładnięty żądzą zemsty , stanowi śmiertelne zagrożenie jako,ewentualny,prezydent. Więc mamy ,dzisiaj w Polsce,takich desperatów setki tysięcy,jeśli nie kilka milionów.To ludzie, którym powódź zabrała dorobek życia. Do nich nie dotarli nawet ankieterzy SMG/KRC . A nawet gdyby,to cóż mogli usłyszeć? Że im lata i powiewa kto zaludni Pałac . Czy będą to ,,niedobitki” pisowskie , czy grube babsko z pięciorgiem dzieci. Mamy więc przesławną ,,ciemną liczbę” , wcale nie ciemnych obywateli. Tym bardziej,że numer z gruszkami na wierzbie spalił towarzysz Miller , jakiś czas temu.

    • Obym się mylił w tym co
      Obym się mylił w tym co pisałem w tamtym tekście, parszywe uczucie mylić się, ale przeżyję. Jest trochę rzeczy, które wskazują na moją pomyłkę, ale z odszczekiwaniem jeszcze się wstrzymam na rok co najmniej. Być może Kaczor widząc efekty, rzuci się w wir politycznej roboty, ale trzeba pamiętać, że on jest dobry na front, w czas pokoju nie wie co ze sobą zrobić i to jest ten kanał.

  9. W prawyborach studenckich,
    W prawyborach studenckich, które przeprowadzono dwa dni temu na 19 uczelniach w 14 miastach, zwyciężył Bronisław Komorowski z z 43-procentowym poparciem. Drugie miejsce zajął Jarosław Kaczyński z poparciem na poziomie 15 procent, a trzecie – Grzegorz Napieralski, którego poparło 12,85 procent studentów.

    Niespodziewanie na czwartym miejscu uplasował się Janusz Korwin-Mikke, którego poparło 11,93 procent głosujących. 6,52 procent studentów poparło Andrzeja Olechowskiego. Pozostałych kandydatów poparło mniej niż 5 procent głosujących: Marka Jurka – 3,38, Waldemara Pawlaka – 2,06, Andrzeja Leppera 1,44, Kornela Morawieckiego 0,95, a Bogusława Ziętka 0,34.

  10. W prawyborach studenckich,
    W prawyborach studenckich, które przeprowadzono dwa dni temu na 19 uczelniach w 14 miastach, zwyciężył Bronisław Komorowski z z 43-procentowym poparciem. Drugie miejsce zajął Jarosław Kaczyński z poparciem na poziomie 15 procent, a trzecie – Grzegorz Napieralski, którego poparło 12,85 procent studentów.

    Niespodziewanie na czwartym miejscu uplasował się Janusz Korwin-Mikke, którego poparło 11,93 procent głosujących. 6,52 procent studentów poparło Andrzeja Olechowskiego. Pozostałych kandydatów poparło mniej niż 5 procent głosujących: Marka Jurka – 3,38, Waldemara Pawlaka – 2,06, Andrzeja Leppera 1,44, Kornela Morawieckiego 0,95, a Bogusława Ziętka 0,34.