Reklama

Niemal od dnia narodzin byłem przeciwnikiem i w ciągu

Niemal od dnia narodzin byłem przeciwnikiem i w ciągu marnego życia nie zmieniłem zdania. Sprzeciwiałem się tezie propagowanej przez część analityków polskiego obrazu niestety rzeczywistości, jak i samego Tuska. Teza niby logiczna, ale wystarczy ją zmieszać z polityką i pozostaje już tylko retoryka. Ale o jaką tezę chodzi? Chodzi o taką tezę, że jak Tusk będzie kiepsko rządził, to go naród nie wybierze na prezydenta. W życiu takim, którym żyją ludzie pracy, troszczący się o swój byt codzienny, teza jest bezlitosna. Jesteś słabszy, na twoje miejsce pracy przyjdzie przysłowiowych dziesięciu. Nie uczysz się zostajesz na drugi rok, nie płacisz rat zabiorą ci kino domowe. W polityce nic podobnego się nie dzieje, nie ważne jaki jesteś, co robisz i czego nie robisz, ważne aby pokazać, że inni są jeszcze gorsi. Teza rzucona przez Tuska to prezent dla tej inteligentnej części elektoratu, ponieważ żelazna logika tej tezy nie budzi żadnych zastrzeżeń, siła tezy polega na oczywistości tezy. Tusk mówi do ludu: „ludu mój, zobacz jak Cię poważnie traktuję, sam Ci ludu podpowiadam, że jak będę kiepski to masz obowiązek mnie ukarać”. Logiczne, odważne, uczciwe? Nic podobnego, propagandowe i kompletnie bez znaczenia dla wyborów prezydenckich.

Reklama

Najnowsze sondaże pokazują, że 61% Polaków źle ocenia pracę rządu i zobaczymy co się dzieje z tym fatalnym wynikiem, a nie dzieje się nic logicznego. 61% źle ocenia rząd, 31% dobrze, ale notowania Tuska są już zupełnie inne, 47% źle ocenia premiera, 44% dobrze. Poparcie dla partii, która stworzyła fatalny rząd w ocenie ponad 60% Polaków, jest na poziomie 45%. Co z tego wynika? Wynika z tego, że premier fatalnego rządu nie do końca jest kojarzony z tym rządem i nie ponosi w ocenie Polaków pełnej odpowiedzialności za swój rząd. Tej odpowiedzialności nie ponosi również partia PO, spora cześć respondentów nie widzi fatalnej partii, mimo że widzi fatalny rząd. Ale najciekawsza jest inna prawidłowość wręcz uderzająca po oczach, otóż poparcie dla Tuska i PO jest niemal tożsame 44-45%. To oznacza, że Polacy widzą PO tak jak widzą Tuska i jest to o tyle ważna informacja, że wskazuje na kolejną „więcej niż pewność”, bajanie o tym, że Tuska w ostatniej chwili zastąpi jakiś inny kandydat PO, to powiastki dla poszukiwaczy bursztynowej komnaty. PO to Tusk, tak widzą to Polacy.

Teza zmasakrowana, można rządzić tak, że 61% źle ocenia rządy i nadal być kandydatem numer jeden w sondażach prezydenckich, nie licząc Jolanty Kwaśniewskiej. Wypada ponowić pytanie. Dlaczego tak się dzieje? Odpowiedź jest prosta i również zawarta w procentach. 69% Polaków źle ocenia pracę prezydenta, w tej chwili jedynego poważnego kontrkandydata Tuska i nic nie wskazuje na to, żeby poza Olechowskim ktokolwiek miał w tych wyborach choćby cień szansy na drugą turę. Nie ma najmniejszego znaczenia jak będzie rządził Tusk, to znaczy miałoby znaczenie gdyby rządził dobrze, ale rządy kiepskie absolutnie nie są zagrożeniem dla Tuska. Zagrożenie dla Tuska jest tylko jedno, musiałby w oczach Polaków wyglądać gorzej niż Kaczyński, co jest oczywiście niemożliwe, o ile nie wydarzy się jakiś kataklizm. Wszystko co musi robić Tusk, to podtrzymywać konflikt z Kaczyńskim co jak na razie wychodzi Tuskowi perfekcyjnie. W tej chwili w moim odczuciu stroną dominująca i prowokującą w tym rytualnym konflikcie zdecydowanie jest Tusk, a czarną robotę odwalają za Tuska: Sikorski, Palikot, Niesiołowski, Nowak. Tusk jest atakującym ponieważ konflikt leży w jego interesie, konfliktem załatwia dwie sprawy. Sprawę najważniejszą, czyli zabetonowanie „oferty wyborczej”, Polacy przy permanentnym konflikcie mają wrażenie, że wybór jest tylko między Tuskiem i Kaczyńskim. Po drugie Tusk hoduje sobie jedynego rywala, z którym przegrać nie może, bo ten rywal sam ze sobą przegrywa.

Nie ma żadnego praktycznego uzasadnienia dla tezy forsowanej przez Tuska, to tylko kolejny propagandowy lep i nie chciałoby mi się o tym wszystkim pisać, gdyby nie jedna rzecz. Ta rzecz nazywa się budżet, który zostanie złożony na ołtarzu kampanii prezydenckiej. Tusk ma przed sobą jeszcze dwie wielkie mistyfikacje. Musi połatać budżet tegoroczny, ale to nie jest trudne patrząc na to jakimi metodami Tusk chce to zrobić, czyli przerzucaniem odpowiedzialności na NBP, katarska prywatyzacja stoczni i innych KGHM-ów. Sondaże już są zamówione i 60% Polaków chce prywatyzacji, bo nie chce wyższych podatków. Prywatyzacja jest społecznie drażliwa, ale nie trudno sobie wyobrazić taki oto scenariusz. Wychodzi Tusk i mówi, kochani Polacy sami widzicie, NBP nie daje kasy z rezerw, bo prezydent wykorzystuje sytuację politycznie, podatków absolutnie nie możemy podnieść z troski o najbiedniejszych, pozostaje nam prywatyzować i proszę mi wierzyć, że gdyby to nie było konieczne, nigdy bym na to nie pozwolił. I tak dalej pierdu, pierdu by sprzedać w najgorszym czasie to co najlepszego jeszcze nam zostało. Gdyby jednak opór społeczny był zbyt wielki, to też nie ma problemu.

Tusk tupnie nogą, znów cudownie znajdą się następne miliardy, Rostowski przeksięguje deficyty na 2010 i po krzyku. No właśnie budżet tegoroczny to jeden problem, a budżet przyszłoroczny to klucz do wyborów i tu widzę rzecz następująco. Rostowski z Tuskiem piszą budżet na założeniach z kosmosu i to tego najbardziej kosmicznego, takiego gniota podrzucają Kaczyńskiemu, ten oczywiście się gotuje i zaczyna się jazda. Jazda po tytułem, prezydent zagrożeniem dla stabilności państwa i tak dalej. A ponieważ sam Kaczyński jest wdzięcznym obiektem do robienia z niego błazna, do tego jego otocznie „eksperckie” w osobach Bugaja i Glapińskiego, to pożal się Boże i o Kownackim nie wspomnę, wynik może być tylko jeden, porażka Kaczyńskiego, który będzie miał rację. Będzie miał rację w kwestii robienia jaj z budżetu, ale nie będzie potrafił tego sprzedać, za to Tusk wciskając kompletne śmieci, sprzeda je w pięknie opakowanej propagandzie troski o publiczne finanse. Po czym wnoszę taki scenariusz?

Po tym co PO wyprawia przez dwa lata, a w ostatnim tygodniu nawet im się nie chciało ukrywać intencji i panować nad ściemą. Założenia tegorocznego budżetu to czyste kpiny, jedynym usprawiedliwieniem jest tak zwane czarowanie rynków, ale ja bardzo ostrożnie podchodzę do tej „magii”, bo nawet idiota nie wierzył, że PKB będzie na poziomie 5%. Podawanie w lipcu, że na pewno nie będzie podwyżki podatków, kiedy jeszcze 2 tygodnie temu niczego nie można było wykluczyć, gdyż nie wiemy jakie będą wskaźniki po realizacji budżetu, to pierwsza kiełbasa wyborcza, zwyczajna i żylasta, ale wyborca już się oblizuje i zje ze smakiem, bo za chwilę dowiozą wódkę. Powtórzę jak na maniaka przystało. Ta kampania prezydencka w kryzysie będzie nas kosztowała wiele, bardzo wiele. Jedyna szansa w tym, że Schetyna, który chce przejąć pałeczkę będzie się stawiał, aby mu nie zostawiać gruzowiska i to robi, choćby w przypadku KGHM. I na koniec może jeszcze jedna ciekawostka.

Przewiduję za parę miesięcy dwie wielkie kampanie: spektakularne tupanie tuskową wodzowską nóżką i parę widowiskowych dymisji, aby zacząć nowe rozdanie. Druga kampania, to zalew rewelacyjnych pomysłów, ustaw, cudownych rozwiązań, w pakietach, wiązkach i całymi furami, na przykład machanie umowami na tysięce kilometrów dróg. Zagadką pozostaje dla mnie tylko jedno. Kiedy Tusk zrezygnuje z „premierowania” i kto go zastąpi? Jeśli to będzie jakiś Bielecki, czy inny Chlebowski mamy ciekawą sytuację, to może oznaczać, że Tuska walczy o faktycznego szefa PO, który będzie sterował jakąś marionetką, a Schetyna ma obiecane po wyborach, pytanie czy Schetyna da się na to nabrać. Jak wiadomo na Rokitę po wyborach czekała też prestiżowa funkcja i chyba nadal czeka, marszałek Szczecina, czy jakoś tak. Schetyna jest zbyt cwany i w tej chwili to on jest największym zagrożeniem dla prezydentury Tuska. Moim zdaniem cena Schetyny za prezydenturę Tuska jest następująca: fotel premiera i szefa PO dla Schetyny. Na razie trwają przepychanki, ponieważ obaj panowie wiedzą, że są sobie potrzebni i obaj mają opanowane do perfekcji wyżynanie konkurencji, ten pojedynek będzie znacznie bardziej pasjonujący niż prezydenckie wybory.

 

Reklama

32 KOMENTARZE

  1. Coś mi się nie zgodziło
    Podczas leniwej niedzieli myśli się możę trudniej, bo w tym fragmencie nieco pogmatwałeś:

    “Tusk ma przed sobą jeszcze dwie wielkie mistyfikacje. Musi połatać budżet tegoroczny, ale to nie jest trudne patrząc na to jakimi metodami Tusk chce to zrobić, czyli przerzucaniem odpowiedzialności na NBP, katarska prywatyzacja stoczni i innych KGHM-ów. Sondaże już są zamówione i 60% Polaków chce prywatyzacji, bo nie chce wyższych podatków. Prywatyzacja jest społecznie drażliwa, ale nie trudno sobie wyobrazić taki oto scenariusz. Wychodzi Tusk i mówi, kochani Polacy sami widzicie, NBP nie daje kasy z rezerw, bo prezydent wykorzystuje sytuację politycznie, podatków absolutnie nie możemy podnieść z troski o najbiedniejszych, pozostaje nam prywatyzować i proszę mi wierzyć, że gdyby to nie było konieczne, nigdy bym na to nie pozwolił.”

    Jeżeli mnie pamięć nie myli, to sprawy mały wyglądać tak, że NBP miało dać kasę na przyszły rok (przekazać zysk z tego roku na budżet przyszły)i pamiętamy, że miałoby to uratować nas od wyższych podatków w przyszłym roku ;-p
    Druga sprawa to plany prywatyzacyjne, w tym KGHM i one również miałyby dotyczyć przyszłego roku i ratować nas przed podwyżką podatków w przyszłym roku :-p
    Trzecia sprawa to taka, że w twojej pogmatwanej historii obie sprawy ratowałyby nas przed podwyżką podatków w tym roku, a jak wiemy nie można podnieść podatków w trakcie roku.

    Mały ma to wpływ na to co jest sensem twojego tekstu, ale fakt faktem, że w tym fragmencie coś się nie zgadza.

    • No zgoda, ale na
      No zgoda, ale na usprawiedliwienie dodam dwie rzeczy. Po pierwsze będzie to ludowi tłumaczone tak jak ja to pomieszałem, bo lud się nie zna co za rok, co teraz. Po drugie zapomniałem dodać jednego zdania, że to nie metoda na łatanie budżetów, ale wciskanie kitu właśnie. Tak czy siak uwagi słuszne. Pozdrawiam.

      • No tak zapomniałem o VAT (to
        No tak zapomniałem o VAT (to jest podatek i można go zmienić w trakcie roku).
        Prywatyzacja – kolejny punkt dla Ciebie 😀 Z tym, że jakoś mam wątpliwość, że oni z tą prywatyzacją zdążą przyspieszyć już w tym roku.

        Inna sprawa, że sam pomysł wielkiej prywatyzacji uważam za dobry.

        Mam wątpliwość tylk co do KGHM. Z jednej strony mówi się, że tam jest najwięcej ciepłych posadek dla znajomych królika (ostatnio przypomnieli, że Glapiński za PiSu tez tam siedział), z drugiej – jeżeli ta firma mimo wszystko jest takim potentatem i co roku daje państwu spory zysk, to po co się tej kury wyzbywać? Może, mimo wszystko, znajomi królika nie są w stanie jej zaszkodzić, a my musimy przecierpieć, że oni naszą spółkę rżną, bo jest to na znośnym (na szczęście) dla niej poziomie. Nie jestem pewien.

        Pozdrawiam i dzęki za przypomnienie, że nie mam patentu na wytykanie pomyłek innym 😉

  2. Coś mi się nie zgodziło
    Podczas leniwej niedzieli myśli się możę trudniej, bo w tym fragmencie nieco pogmatwałeś:

    “Tusk ma przed sobą jeszcze dwie wielkie mistyfikacje. Musi połatać budżet tegoroczny, ale to nie jest trudne patrząc na to jakimi metodami Tusk chce to zrobić, czyli przerzucaniem odpowiedzialności na NBP, katarska prywatyzacja stoczni i innych KGHM-ów. Sondaże już są zamówione i 60% Polaków chce prywatyzacji, bo nie chce wyższych podatków. Prywatyzacja jest społecznie drażliwa, ale nie trudno sobie wyobrazić taki oto scenariusz. Wychodzi Tusk i mówi, kochani Polacy sami widzicie, NBP nie daje kasy z rezerw, bo prezydent wykorzystuje sytuację politycznie, podatków absolutnie nie możemy podnieść z troski o najbiedniejszych, pozostaje nam prywatyzować i proszę mi wierzyć, że gdyby to nie było konieczne, nigdy bym na to nie pozwolił.”

    Jeżeli mnie pamięć nie myli, to sprawy mały wyglądać tak, że NBP miało dać kasę na przyszły rok (przekazać zysk z tego roku na budżet przyszły)i pamiętamy, że miałoby to uratować nas od wyższych podatków w przyszłym roku ;-p
    Druga sprawa to plany prywatyzacyjne, w tym KGHM i one również miałyby dotyczyć przyszłego roku i ratować nas przed podwyżką podatków w przyszłym roku :-p
    Trzecia sprawa to taka, że w twojej pogmatwanej historii obie sprawy ratowałyby nas przed podwyżką podatków w tym roku, a jak wiemy nie można podnieść podatków w trakcie roku.

    Mały ma to wpływ na to co jest sensem twojego tekstu, ale fakt faktem, że w tym fragmencie coś się nie zgadza.

    • No zgoda, ale na
      No zgoda, ale na usprawiedliwienie dodam dwie rzeczy. Po pierwsze będzie to ludowi tłumaczone tak jak ja to pomieszałem, bo lud się nie zna co za rok, co teraz. Po drugie zapomniałem dodać jednego zdania, że to nie metoda na łatanie budżetów, ale wciskanie kitu właśnie. Tak czy siak uwagi słuszne. Pozdrawiam.

      • No tak zapomniałem o VAT (to
        No tak zapomniałem o VAT (to jest podatek i można go zmienić w trakcie roku).
        Prywatyzacja – kolejny punkt dla Ciebie 😀 Z tym, że jakoś mam wątpliwość, że oni z tą prywatyzacją zdążą przyspieszyć już w tym roku.

        Inna sprawa, że sam pomysł wielkiej prywatyzacji uważam za dobry.

        Mam wątpliwość tylk co do KGHM. Z jednej strony mówi się, że tam jest najwięcej ciepłych posadek dla znajomych królika (ostatnio przypomnieli, że Glapiński za PiSu tez tam siedział), z drugiej – jeżeli ta firma mimo wszystko jest takim potentatem i co roku daje państwu spory zysk, to po co się tej kury wyzbywać? Może, mimo wszystko, znajomi królika nie są w stanie jej zaszkodzić, a my musimy przecierpieć, że oni naszą spółkę rżną, bo jest to na znośnym (na szczęście) dla niej poziomie. Nie jestem pewien.

        Pozdrawiam i dzęki za przypomnienie, że nie mam patentu na wytykanie pomyłek innym 😉

  3. Coś mi się nie zgodziło
    Podczas leniwej niedzieli myśli się możę trudniej, bo w tym fragmencie nieco pogmatwałeś:

    “Tusk ma przed sobą jeszcze dwie wielkie mistyfikacje. Musi połatać budżet tegoroczny, ale to nie jest trudne patrząc na to jakimi metodami Tusk chce to zrobić, czyli przerzucaniem odpowiedzialności na NBP, katarska prywatyzacja stoczni i innych KGHM-ów. Sondaże już są zamówione i 60% Polaków chce prywatyzacji, bo nie chce wyższych podatków. Prywatyzacja jest społecznie drażliwa, ale nie trudno sobie wyobrazić taki oto scenariusz. Wychodzi Tusk i mówi, kochani Polacy sami widzicie, NBP nie daje kasy z rezerw, bo prezydent wykorzystuje sytuację politycznie, podatków absolutnie nie możemy podnieść z troski o najbiedniejszych, pozostaje nam prywatyzować i proszę mi wierzyć, że gdyby to nie było konieczne, nigdy bym na to nie pozwolił.”

    Jeżeli mnie pamięć nie myli, to sprawy mały wyglądać tak, że NBP miało dać kasę na przyszły rok (przekazać zysk z tego roku na budżet przyszły)i pamiętamy, że miałoby to uratować nas od wyższych podatków w przyszłym roku ;-p
    Druga sprawa to plany prywatyzacyjne, w tym KGHM i one również miałyby dotyczyć przyszłego roku i ratować nas przed podwyżką podatków w przyszłym roku :-p
    Trzecia sprawa to taka, że w twojej pogmatwanej historii obie sprawy ratowałyby nas przed podwyżką podatków w tym roku, a jak wiemy nie można podnieść podatków w trakcie roku.

    Mały ma to wpływ na to co jest sensem twojego tekstu, ale fakt faktem, że w tym fragmencie coś się nie zgadza.

    • No zgoda, ale na
      No zgoda, ale na usprawiedliwienie dodam dwie rzeczy. Po pierwsze będzie to ludowi tłumaczone tak jak ja to pomieszałem, bo lud się nie zna co za rok, co teraz. Po drugie zapomniałem dodać jednego zdania, że to nie metoda na łatanie budżetów, ale wciskanie kitu właśnie. Tak czy siak uwagi słuszne. Pozdrawiam.

      • No tak zapomniałem o VAT (to
        No tak zapomniałem o VAT (to jest podatek i można go zmienić w trakcie roku).
        Prywatyzacja – kolejny punkt dla Ciebie 😀 Z tym, że jakoś mam wątpliwość, że oni z tą prywatyzacją zdążą przyspieszyć już w tym roku.

        Inna sprawa, że sam pomysł wielkiej prywatyzacji uważam za dobry.

        Mam wątpliwość tylk co do KGHM. Z jednej strony mówi się, że tam jest najwięcej ciepłych posadek dla znajomych królika (ostatnio przypomnieli, że Glapiński za PiSu tez tam siedział), z drugiej – jeżeli ta firma mimo wszystko jest takim potentatem i co roku daje państwu spory zysk, to po co się tej kury wyzbywać? Może, mimo wszystko, znajomi królika nie są w stanie jej zaszkodzić, a my musimy przecierpieć, że oni naszą spółkę rżną, bo jest to na znośnym (na szczęście) dla niej poziomie. Nie jestem pewien.

        Pozdrawiam i dzęki za przypomnienie, że nie mam patentu na wytykanie pomyłek innym 😉

  4. Coś mi się nie zgodziło
    Podczas leniwej niedzieli myśli się możę trudniej, bo w tym fragmencie nieco pogmatwałeś:

    “Tusk ma przed sobą jeszcze dwie wielkie mistyfikacje. Musi połatać budżet tegoroczny, ale to nie jest trudne patrząc na to jakimi metodami Tusk chce to zrobić, czyli przerzucaniem odpowiedzialności na NBP, katarska prywatyzacja stoczni i innych KGHM-ów. Sondaże już są zamówione i 60% Polaków chce prywatyzacji, bo nie chce wyższych podatków. Prywatyzacja jest społecznie drażliwa, ale nie trudno sobie wyobrazić taki oto scenariusz. Wychodzi Tusk i mówi, kochani Polacy sami widzicie, NBP nie daje kasy z rezerw, bo prezydent wykorzystuje sytuację politycznie, podatków absolutnie nie możemy podnieść z troski o najbiedniejszych, pozostaje nam prywatyzować i proszę mi wierzyć, że gdyby to nie było konieczne, nigdy bym na to nie pozwolił.”

    Jeżeli mnie pamięć nie myli, to sprawy mały wyglądać tak, że NBP miało dać kasę na przyszły rok (przekazać zysk z tego roku na budżet przyszły)i pamiętamy, że miałoby to uratować nas od wyższych podatków w przyszłym roku ;-p
    Druga sprawa to plany prywatyzacyjne, w tym KGHM i one również miałyby dotyczyć przyszłego roku i ratować nas przed podwyżką podatków w przyszłym roku :-p
    Trzecia sprawa to taka, że w twojej pogmatwanej historii obie sprawy ratowałyby nas przed podwyżką podatków w tym roku, a jak wiemy nie można podnieść podatków w trakcie roku.

    Mały ma to wpływ na to co jest sensem twojego tekstu, ale fakt faktem, że w tym fragmencie coś się nie zgadza.

    • No zgoda, ale na
      No zgoda, ale na usprawiedliwienie dodam dwie rzeczy. Po pierwsze będzie to ludowi tłumaczone tak jak ja to pomieszałem, bo lud się nie zna co za rok, co teraz. Po drugie zapomniałem dodać jednego zdania, że to nie metoda na łatanie budżetów, ale wciskanie kitu właśnie. Tak czy siak uwagi słuszne. Pozdrawiam.

      • No tak zapomniałem o VAT (to
        No tak zapomniałem o VAT (to jest podatek i można go zmienić w trakcie roku).
        Prywatyzacja – kolejny punkt dla Ciebie 😀 Z tym, że jakoś mam wątpliwość, że oni z tą prywatyzacją zdążą przyspieszyć już w tym roku.

        Inna sprawa, że sam pomysł wielkiej prywatyzacji uważam za dobry.

        Mam wątpliwość tylk co do KGHM. Z jednej strony mówi się, że tam jest najwięcej ciepłych posadek dla znajomych królika (ostatnio przypomnieli, że Glapiński za PiSu tez tam siedział), z drugiej – jeżeli ta firma mimo wszystko jest takim potentatem i co roku daje państwu spory zysk, to po co się tej kury wyzbywać? Może, mimo wszystko, znajomi królika nie są w stanie jej zaszkodzić, a my musimy przecierpieć, że oni naszą spółkę rżną, bo jest to na znośnym (na szczęście) dla niej poziomie. Nie jestem pewien.

        Pozdrawiam i dzęki za przypomnienie, że nie mam patentu na wytykanie pomyłek innym 😉

  5. Inflacja
    http://przekroj.pl/ludzie_rozmowy_artykul,5102.html?print=1
    Ci, którzy mieliby to robić? Czy ci, którzy mieliby to na sobie poczuć?
    ? Rozmawiamy o kryzysie gospodarczym, a jak pan weźmie od góry, to: premier jest historykiem sztuki, wicepremier do spraw gospodarczych jest inżynierem, prezes NBP jest inżynierem z dodatkowymi studiami ekonomicznymi, prezydent jest prawnikiem, ekonomistę znajdzie pan dopiero na poziomie ministra finansów i to jest chyba jedyny ekonomista w rządzie, bo główny doradca ekonomiczny jest polonistą. A dlaczego tak jest? Proszę mi pokazać ? może z wyjątkiem Ludwika Dorna, który przygotowywał się do funkcji ministra spraw wewnętrznych, ku naszemu zresztą przerażeniu ? polityka, który przygotowuje się w partii do pełnienia konkretnej funkcji. Tak jest ułożone życie wewnątrzpartyjne, że przywódcy partii, te samce alfa, nie pozwalają się ludziom przygotować, bo mogliby wyrosnąć i zagrażać.
    ——————–
    Co do inflacji wiedzy to powyżej było.
    Odnośnie inflacji słów: te samce alfa
    Jakie, q*a, samce alfa? Te kundle po pinczerkach?

  6. Inflacja
    http://przekroj.pl/ludzie_rozmowy_artykul,5102.html?print=1
    Ci, którzy mieliby to robić? Czy ci, którzy mieliby to na sobie poczuć?
    ? Rozmawiamy o kryzysie gospodarczym, a jak pan weźmie od góry, to: premier jest historykiem sztuki, wicepremier do spraw gospodarczych jest inżynierem, prezes NBP jest inżynierem z dodatkowymi studiami ekonomicznymi, prezydent jest prawnikiem, ekonomistę znajdzie pan dopiero na poziomie ministra finansów i to jest chyba jedyny ekonomista w rządzie, bo główny doradca ekonomiczny jest polonistą. A dlaczego tak jest? Proszę mi pokazać ? może z wyjątkiem Ludwika Dorna, który przygotowywał się do funkcji ministra spraw wewnętrznych, ku naszemu zresztą przerażeniu ? polityka, który przygotowuje się w partii do pełnienia konkretnej funkcji. Tak jest ułożone życie wewnątrzpartyjne, że przywódcy partii, te samce alfa, nie pozwalają się ludziom przygotować, bo mogliby wyrosnąć i zagrażać.
    ——————–
    Co do inflacji wiedzy to powyżej było.
    Odnośnie inflacji słów: te samce alfa
    Jakie, q*a, samce alfa? Te kundle po pinczerkach?

  7. Inflacja
    http://przekroj.pl/ludzie_rozmowy_artykul,5102.html?print=1
    Ci, którzy mieliby to robić? Czy ci, którzy mieliby to na sobie poczuć?
    ? Rozmawiamy o kryzysie gospodarczym, a jak pan weźmie od góry, to: premier jest historykiem sztuki, wicepremier do spraw gospodarczych jest inżynierem, prezes NBP jest inżynierem z dodatkowymi studiami ekonomicznymi, prezydent jest prawnikiem, ekonomistę znajdzie pan dopiero na poziomie ministra finansów i to jest chyba jedyny ekonomista w rządzie, bo główny doradca ekonomiczny jest polonistą. A dlaczego tak jest? Proszę mi pokazać ? może z wyjątkiem Ludwika Dorna, który przygotowywał się do funkcji ministra spraw wewnętrznych, ku naszemu zresztą przerażeniu ? polityka, który przygotowuje się w partii do pełnienia konkretnej funkcji. Tak jest ułożone życie wewnątrzpartyjne, że przywódcy partii, te samce alfa, nie pozwalają się ludziom przygotować, bo mogliby wyrosnąć i zagrażać.
    ——————–
    Co do inflacji wiedzy to powyżej było.
    Odnośnie inflacji słów: te samce alfa
    Jakie, q*a, samce alfa? Te kundle po pinczerkach?

  8. Inflacja
    http://przekroj.pl/ludzie_rozmowy_artykul,5102.html?print=1
    Ci, którzy mieliby to robić? Czy ci, którzy mieliby to na sobie poczuć?
    ? Rozmawiamy o kryzysie gospodarczym, a jak pan weźmie od góry, to: premier jest historykiem sztuki, wicepremier do spraw gospodarczych jest inżynierem, prezes NBP jest inżynierem z dodatkowymi studiami ekonomicznymi, prezydent jest prawnikiem, ekonomistę znajdzie pan dopiero na poziomie ministra finansów i to jest chyba jedyny ekonomista w rządzie, bo główny doradca ekonomiczny jest polonistą. A dlaczego tak jest? Proszę mi pokazać ? może z wyjątkiem Ludwika Dorna, który przygotowywał się do funkcji ministra spraw wewnętrznych, ku naszemu zresztą przerażeniu ? polityka, który przygotowuje się w partii do pełnienia konkretnej funkcji. Tak jest ułożone życie wewnątrzpartyjne, że przywódcy partii, te samce alfa, nie pozwalają się ludziom przygotować, bo mogliby wyrosnąć i zagrażać.
    ——————–
    Co do inflacji wiedzy to powyżej było.
    Odnośnie inflacji słów: te samce alfa
    Jakie, q*a, samce alfa? Te kundle po pinczerkach?