Reklama

Garsonka posłanki Wróbel, list Ka

Garsonka posłanki Wróbel, list Kaczyńskiego odrzucony przez klub, wpis na blogu przygłupa z Biłgoraja, resztki echa po WRON pod dowództwem Komorowskiego. I to wszystko, można jeszcze dodać hierarchię, ale to tylko po to, żeby się przygnębić ostatecznie. Jak się wydaje garsonka posłanki Wróbel i solidarność posłanki Kempy, zwycięża, w tym politycznym wydarzeniu był szczyt społecznego zainteresowania. W związku z czym ta wyliczanka? W związku z pewnym dylematem, inni nazwaliby ten dylemat moralny, dla mnie jest dylematem technicznym. Jak przeskoczyć top z ofertą, która musi być banalna, a jednocześnie ambitna i świeża? Powiedzmy, że biorę się za politykę, za politykę, nie publicystykę, a w takim wypadku czekają mnie na starcie dwa wyzwania związane z dwoma nieśmiertelnymi pytaniami. Jaki mam program? Takie będzie pierwsze pytanie i aby na to pytanie odpowiedzieć poważnie, należy mieć do dyspozycji, w mojej ocenie, jakieś 5 do 10 tęgich głów. Co więcej dobrze jest im za pracę nad programem zapłacić nawet gdyby się wolontariusze zgłaszali. Dobrze jest zapłacić, ponieważ pieniądze wprowadzają dyscyplinę i generują jakość. Płacę, wymagam, zwykło się słusznie mówić. Zbieram ludzi, piszę program, żeby odpowiedzieć na postawione pytanie. Co się dzieje? Niespodzianka! Na odpowiedź nie mam programu, ale 15 sekund antenowego czasu. Zapłaciłem, zatrudniłem tęgie głowy, przyłożyłem się do swoich obowiązków i mam 15 sekund na swój polityczny news, to oznacza, że możemy przejść do drugiego pytania. Jaka ta pana partia jest, że w sensie ideologicznym, do kogo jest adresowana? Tutaj nie mam wyjścia, muszę mówić, że do ludzi dobrej woli, wszystkich dla, których dobro jest najważniejsze, że chce łączyć, że chce budować w zgodzie i w ogóle nie ma takiego, któremu bym odmówił posłuchu. Dwa pytania niby polityczne, w tym jedno, na które się mądrze nie da odpowiedzieć, a odpowiedź na pierwsze pytanie nikogo nie interesuje, samo pytanie jest ważne.

Czy ja, czy ktokolwiek inny, biorąc się za politykę spotka się z tym samym kłopotem i na takie same reakcje medialne oraz społeczne będzie skazany. Obojętnie jaka partia, czy to przygłupa z Biłgoraja, czy prawicowo jakaś tam, zderzy się z tymi samymi pytaniami i cholernie podobnie będzie musiała na pytania odpowiedzieć. Co to oznacza? Oznacza to tyle, że nowa partia jest niepotrzebna, ponieważ stare partie non stop odpowiadają w taki sam sposób, co więcej nikt już nie pyta o program, bo podkładkę mają. Teoretycznie można w tym miejscu protestować, nawet krzykiem. Wszak na czym innym polega cała ta polska polityczna szopka, jak nie na wykluczaniu? A czy ja mówię, że nie? Tylko proszę spytać pana endeka Kaczyńskiego, czy głos wsparcia ze strony syna Gierka obrzydził go tak mocno, jak pytanie Kluzik do Palikota, kiedy zwolni miejsce posłowi PJN i czy może powiedzieć jak się wziął za budowanie struktur lokalnych, ile to kasy, jak pozyskiwał ludzi i tak dalej. Proszę spytać liberała Tuska, czy moralnie się obruszył wsparciem szefa Solidarności Mariana Krzaklewskiego, a nawet Korwina Mikke proszę pytać, czy Roman Giertych-Becik jest liberał? Przyjmijmy zatem zamiast protestów, zgodne założenie, że pytania są znane, a odpowiedzi zawsze te same.

Reklama

Gadam, żeby gadać, czy w końcu powiem coś nowego? Nie wiem czy nowego, ale coś mi się zdaje, że jedynego co może dać szansę mojej politycznej inicjatywie. Aby się przebić z przekazem, można sobie darować program, trzeba go oczywiście mieć i to najlepiej podpisany przez wielkie tuzy. Aby się przebić z politycznym przekazem, trzeba sobie darować coś jeszcze i to niestety będzie wydawać się szaleństwem, niemniej wchodzenie na polityczny rynek już nie jest normalnością, zatem trzymając się konwencji, należy dołożyć do pieca. Przecież nie przekona się ludzi plus 50, o patriotycznym nastawianiu do krzyża i że to nie prezes jest pomazańcem bożym? Prawda? Cieszę się, że jest zgoda. Nie przekona się większości, po wieczorowych szkołach, co jeszcze samo w sobie nie jest złe, ale w połączeniu z komunią w Mc Donaldzie, daje obraz Europejczyków, których nie przekona się, że Donald Tusk to prowincjusz i ciemnogród. Te dwie grupy będą oddawać życie za swoje wybory i dopóki nie stanie się coś, że ledwie ujdą z życiem, szkoda do nich przemawiać. Do czego zmierzam? Zmierzam do tego, że trzeba sobie darować miłość powszechną, przekaz do ogółu i mówić wprost, do ludzi, którzy nie mają się gdzie podziać i na moje oko uciekli do PSL, albo zostali w domach. Trzeba wyjść i powiedzieć, że oto budujemy PARTIĘ POKOLENIOWĄ, to jest partia dla ludzi w przedziale 30, 45 lat, którzy mają już dość nieudolności rodziców i chcieliby zadbać o przyszłość swoich dzieci. Budujemy partię dla ludzi, którzy nie przywiązują śmiertelnie poważnej wagi do ideologii i religii, pozostawiając ten wybór każdemu z osobna, budujemy partię dla ludzi, którzy weszli w życie i wprowadzają w życie swoje dzieci. Wprowadzając nie rozumieją, dlaczego nawet w tej zapyziałej przychodni kiedy mają ten zasrany numerek i załatwili, że na 2 godziny koleżanka ich w robocie zastąpi, mają się zmagać z 5 staruszkami, bo one tu pierwsze i od rana siedzą?

Wiem, wiem nic nowego, spokojnie, bo ja nie chcę żadnej rewolucji, zwracam tylko uwagę na skromną innowację. Czym można się przebić na politycznym rynku? No można być tęgą, brzydką babą, w czerwonej garsonce, wredną, kabotyńską, jazgoczącą, która uczy kultury swoim powiatowym szykiem nauczycielki ZPT. Można być wąsatym gawędziarzem, reanimującym polityczne trupy z przeszłości, albo można słuchać Dody w programie poświęconym premierowi RP. Da się znów wrzucić jakiś JOW, albo wyrzucić dotacje dla partii, ale umówmy się, że 3 miliony mieszkań i II Irlandia już była. Mój pomysł jest taki, że zwłaszcza w polskiej polityce działa tylko ostry podział, konflikt patriotów i katolików, Europejczyków i tubylców, czerwonych i czarnych. Same banały i wszystko było! Nie wszystko, jednego banału, jednego konfliktu i podziału, starego jak świat w polskiej polityce nie było. Moja propozycja dla naczelnego przekazu i hasła nowej partii, to oczywiście konflikt pokoleń. Nowa formacja wchodząca na polityczny rynek nie ma w tej chwili lepszego patentu niż narracja w kierunku pokoleniowej zmiany w polityce. Wyraźny akcent, banał, co jest konieczne w polityce, a jednocześnie nowość, ponieważ nie o bliźniaczki od disco polo chodzi i głupkowato uśmiechniętego infantylnego Napieralskiego, ale o faktyczną reprezentację dla pokolenia plus 30. Partia nie dla wszystkich, co nie znaczy, że staruszki odpadają, albo młodsi się nie liczę. Nic podobnego. Partia dla tych, którzy chcą pokoleniowej wymiany w polityce, zmian na ludzi, którzy rozumieją aktualne realia, mają konta w banku i to nie jest dla nich wyzwanie, ale widzą, że ktoś im się do kont dobiera. Partia powinna mówić o kredytach hipotecznych, przystosowaniu komunikacji, szkół i przychodni do potrzeb ludzi, którzy wyrywają się z pracy, aby załatwić potrzebne sprawy, a nie szukają rozrywki towarzyskiej przed gabinetem lekarza ogólnego. Wyraźny przekaz dla pokolenia plus 30 i wyraźna oferta. Że babcie się obrażą? Nic podobnego, jeśli przekaz skonstruuje się atrakcyjnie, spełnią się babci i dziadka marzenia, że doczekali takich czasów, kiedy nie muszą się rentą z dziećmi dzielić, aby powiązali koniec z końcem. Taki konflikt polityczny bym wprowadził. A piszę o tym dlatego, że nie wiedzę innej recepty na przebicie się przez polityczny top, ta wydaje mi się cholernie ambitną ofertą, na nędznym rynku ofert, a jednocześnie na tyle nośną, żeby powalczyć światowym dr Housem z europejskim M jak Miłość i przaśną Plebanią. Pomysł oddaję wbrew własnym zaleceniom za darmo, to znaczy inaczej. Daję w ciemno, a numer konta i reklamy zostawiam na widoku.

Reklama

16 KOMENTARZE

  1. TVN
    Trochę istotnych informacji można znaleźć na TVNCNBC Biznes. Ale tylko trochę, bo reszta jest podana w formie magla.

    Coś mnie podkorciło obejrzeć wczoraj blond-weterynarz. Patrzyłem i zastanawiałem się jaka jest przyczyna, że oddzywka ewidentnego chama do nadętej baby powoduje, że robi się z tego przewodni temat programu w najwyższych godzinach oglądalności. Spektakl jakich tysiące można codziennie obejrzeć na ulicach czy w sklepie. Co w tym nadzwyczajnego?

    Pierwsza myśl była taka: popyt czyni podaż, choć ten popyt, prawdę powiedziawszy, jest sterowany podażą. Potem popatrzyłem na buty Pani weterynarz i już zrozumiałem – blondi poczuła się osobiście dotknięta. Czerwień sukni posłanki była siostrzanym odbiciem fioletów i zieleni butów Pani weterynarz. Jednym słowem zagrała solidarność bezguścia.

    Nie wiem czy Madame Olejnik swoje butki z kolorach zajebistych traktuje jako znak markowy jak swojego czasu Owsiak swoje okulary, czy jest to po prostu odbiciem małomiasteczkowego gustu. Wiem natomiast jedno, owa Pani będzie prowadzić magiel dalej i zadawać pytania typu: Panie pośle ale niech pan odpowie…. ale niech Pan powie…., niech Pan jednak odpowie… .

    Owa Dama nie jest niestety w stanie podjąć poważnych tematów, zapraszając choćby Boniego i przepytując go “w temacie” składek emerytalnych, zadając proste pytania: Czy te składki to nasze (pracujących) pieniądze, czy też może państwo nam funduje emeryturę? Jeżeli państwo nam funduje emeryturę to po kiego grzyba 10 lat temu było robić tyle rabanu i wmawiać ludziom, że będą w coraz większym stopniu sami decydować o swoich emeryturach. Jeżeli to nasze pieniądze i te, które płacimy my i te które odprowadza pracodawca, co zresztą na jedno wychodzi – bo przecież to my musimy i tak te pieniądze wypracować, to dlaczego państwo decyduje, gdzie ta kasa będzie nabierać wartości. To może idąc za ciosem państwo wskaże nam banki, gdzie pracodawca przelewać nam będzie wynagrodzenie. Najlepiej do NBP, bo wtedy rząd będzie miał kaskę na obligacje, żeby załatać kolejną dziurę w budżecie.
    Jestem pewien, że bez względu na to co odpowie pan minister tego rządu zawsze będzie można mu zadać pytanie: Panie ministrze czemu Pan ściemnia?

    Ale póki co jest spokojny. Naród ma się bać chama, a nie tego, że za 10-20 lat za wypłatę z własnej emerytury będzie można sobie kupić trutkę na szczury, bo wcześniej odłączą nam gaz.

    P.S Pani Olejnik proponuję zmianę tytułu programu. Zamiast “Kropka nad i” proponuję “Magiel Moniki Olejnik”.

  2. TVN
    Trochę istotnych informacji można znaleźć na TVNCNBC Biznes. Ale tylko trochę, bo reszta jest podana w formie magla.

    Coś mnie podkorciło obejrzeć wczoraj blond-weterynarz. Patrzyłem i zastanawiałem się jaka jest przyczyna, że oddzywka ewidentnego chama do nadętej baby powoduje, że robi się z tego przewodni temat programu w najwyższych godzinach oglądalności. Spektakl jakich tysiące można codziennie obejrzeć na ulicach czy w sklepie. Co w tym nadzwyczajnego?

    Pierwsza myśl była taka: popyt czyni podaż, choć ten popyt, prawdę powiedziawszy, jest sterowany podażą. Potem popatrzyłem na buty Pani weterynarz i już zrozumiałem – blondi poczuła się osobiście dotknięta. Czerwień sukni posłanki była siostrzanym odbiciem fioletów i zieleni butów Pani weterynarz. Jednym słowem zagrała solidarność bezguścia.

    Nie wiem czy Madame Olejnik swoje butki z kolorach zajebistych traktuje jako znak markowy jak swojego czasu Owsiak swoje okulary, czy jest to po prostu odbiciem małomiasteczkowego gustu. Wiem natomiast jedno, owa Pani będzie prowadzić magiel dalej i zadawać pytania typu: Panie pośle ale niech pan odpowie…. ale niech Pan powie…., niech Pan jednak odpowie… .

    Owa Dama nie jest niestety w stanie podjąć poważnych tematów, zapraszając choćby Boniego i przepytując go “w temacie” składek emerytalnych, zadając proste pytania: Czy te składki to nasze (pracujących) pieniądze, czy też może państwo nam funduje emeryturę? Jeżeli państwo nam funduje emeryturę to po kiego grzyba 10 lat temu było robić tyle rabanu i wmawiać ludziom, że będą w coraz większym stopniu sami decydować o swoich emeryturach. Jeżeli to nasze pieniądze i te, które płacimy my i te które odprowadza pracodawca, co zresztą na jedno wychodzi – bo przecież to my musimy i tak te pieniądze wypracować, to dlaczego państwo decyduje, gdzie ta kasa będzie nabierać wartości. To może idąc za ciosem państwo wskaże nam banki, gdzie pracodawca przelewać nam będzie wynagrodzenie. Najlepiej do NBP, bo wtedy rząd będzie miał kaskę na obligacje, żeby załatać kolejną dziurę w budżecie.
    Jestem pewien, że bez względu na to co odpowie pan minister tego rządu zawsze będzie można mu zadać pytanie: Panie ministrze czemu Pan ściemnia?

    Ale póki co jest spokojny. Naród ma się bać chama, a nie tego, że za 10-20 lat za wypłatę z własnej emerytury będzie można sobie kupić trutkę na szczury, bo wcześniej odłączą nam gaz.

    P.S Pani Olejnik proponuję zmianę tytułu programu. Zamiast “Kropka nad i” proponuję “Magiel Moniki Olejnik”.

  3. Kto ?
    Prometeizm godny szacunku. Kto wyjdzie z takim programem, będzie miał mój głos.

    P.S. To jeden z lepszych (więcej niż doskonały – wg mnie) Twoich tekstów, szkoda, że na teorii się kończy, ale może ktoś przekuje to w praktykę, mam nadzieję.

  4. Kto ?
    Prometeizm godny szacunku. Kto wyjdzie z takim programem, będzie miał mój głos.

    P.S. To jeden z lepszych (więcej niż doskonały – wg mnie) Twoich tekstów, szkoda, że na teorii się kończy, ale może ktoś przekuje to w praktykę, mam nadzieję.

  5. Zastanawiam się czy
    Zastanawiam się czy polskajestnajważniejszowcy powinni już teraz ostro recenzować rząd Tuska. Wydaje się, że na chwilę obecną są za bardzo ostrożni. Czy powstaje kolejna partia miłości, czy to może wynikać z kalkulacji: ostra krytyka scementuje wyborców ale i posłów PO – potencjalnych rozłamowców? Innego wytłumaczenia nie widzę. Podobny spokój widzę na drugim froncie tj. PJN – PiS. Tutaj właściwie tylko prezes z podchujaszczymi silą się na złośliwości, z drugiej strony cisza, (co jest jednak bardziej zrozumiałe).

    Generalnie obawiam się, że taka cisza nie służy notowaniom. Nie czytałem jeszcze ostatniego wywiadu Kluzik, ale bez wyraźnego przeciwnika tej partii zwyczajnie nie ma, utonie jako POPiS light, a ludzie nie lubią light bo smakuje jak gówno.

    Palikot przynajmniej coś błaznuje, parówki wiesza na krzyżu, pluje, głupoty wypisuje na blogu, definiuje wroga – stara się BYĆ.

  6. Zastanawiam się czy
    Zastanawiam się czy polskajestnajważniejszowcy powinni już teraz ostro recenzować rząd Tuska. Wydaje się, że na chwilę obecną są za bardzo ostrożni. Czy powstaje kolejna partia miłości, czy to może wynikać z kalkulacji: ostra krytyka scementuje wyborców ale i posłów PO – potencjalnych rozłamowców? Innego wytłumaczenia nie widzę. Podobny spokój widzę na drugim froncie tj. PJN – PiS. Tutaj właściwie tylko prezes z podchujaszczymi silą się na złośliwości, z drugiej strony cisza, (co jest jednak bardziej zrozumiałe).

    Generalnie obawiam się, że taka cisza nie służy notowaniom. Nie czytałem jeszcze ostatniego wywiadu Kluzik, ale bez wyraźnego przeciwnika tej partii zwyczajnie nie ma, utonie jako POPiS light, a ludzie nie lubią light bo smakuje jak gówno.

    Palikot przynajmniej coś błaznuje, parówki wiesza na krzyżu, pluje, głupoty wypisuje na blogu, definiuje wroga – stara się BYĆ.

  7. od ponad 10 lat
    czekam na taka partie (mowie tylko za siebie), a poki co naleze do grupy ktora “siedzi w domu i ma w dupie” bo niestety nie odrozniam zla mniejszego od wiekszego kiedy przychodzi do wyborow. Nie wiem jak ruszyc te “moja” grupe. Od dawna zwracam uwage ze wszystkie badania statystyczno-socjologiczne zajmuja sie tymi ktorzy chodza na wybory gdy tymczasem potencjal jest akurat po drugiej stronie. Moze pierwszym krokiem powinno byc gruntowne poznanie tej grupy (milczacej, ale jednak wiekszosci). To ze aktualna “oferta” polityczna ich nie przekonuje nie znaczy ze przekona ich taka jak Twoja, ale tego nie dowiesz sie jesli nie zbadasz/spytasz – inaczej ryzykujesz ze bedziesz trafial ze swoim przekazem w proznie a grupa dalej bedzie siedziec na kanapie

    • Bardzo dobrze kombinujesz. Ta
      Bardzo dobrze kombinujesz. Ta grupa która ma w dupie dzisiejszych “polityków”, zostaje w domu i nie idzie na wybory głosować na gówniane “partie”, to ponad 40% ludzi! Problem w tym, jak ich przekonać żeby jednak poszli głosować na nową partię.
      Z możliwości technicznych, można zrobić, żeby głosować przez internet, tak jak ma to miejsce bodajże w Estonii. To by mogło zwiększyć, nawet o kilkanaście procent, frekwencję wyborczą.

  8. od ponad 10 lat
    czekam na taka partie (mowie tylko za siebie), a poki co naleze do grupy ktora “siedzi w domu i ma w dupie” bo niestety nie odrozniam zla mniejszego od wiekszego kiedy przychodzi do wyborow. Nie wiem jak ruszyc te “moja” grupe. Od dawna zwracam uwage ze wszystkie badania statystyczno-socjologiczne zajmuja sie tymi ktorzy chodza na wybory gdy tymczasem potencjal jest akurat po drugiej stronie. Moze pierwszym krokiem powinno byc gruntowne poznanie tej grupy (milczacej, ale jednak wiekszosci). To ze aktualna “oferta” polityczna ich nie przekonuje nie znaczy ze przekona ich taka jak Twoja, ale tego nie dowiesz sie jesli nie zbadasz/spytasz – inaczej ryzykujesz ze bedziesz trafial ze swoim przekazem w proznie a grupa dalej bedzie siedziec na kanapie

    • Bardzo dobrze kombinujesz. Ta
      Bardzo dobrze kombinujesz. Ta grupa która ma w dupie dzisiejszych “polityków”, zostaje w domu i nie idzie na wybory głosować na gówniane “partie”, to ponad 40% ludzi! Problem w tym, jak ich przekonać żeby jednak poszli głosować na nową partię.
      Z możliwości technicznych, można zrobić, żeby głosować przez internet, tak jak ma to miejsce bodajże w Estonii. To by mogło zwiększyć, nawet o kilkanaście procent, frekwencję wyborczą.