Reklama

Awantura z lekarzami stała się już noworoczną tradycją.

Awantura z lekarzami stała się już noworoczną tradycją. U siebie znalazłem dwa stareńkie wpisy na ten temat, a przecież jeszcze-jeszcze wcześniej było sławetne “branie w kamasze”, tylko że taktyczny wtedy nie istniał.

Reklama

Tak jak na jesieni 2007 wierzę nadal, że lekarze mogą uleczyć nasz kraj. Obecny protest rozumiem i popieram tak samo jak w styczniu 2008. Tych przekonań nie zmienia fakt, że środowisko lekarskie nie działa według własnego zamiaru, ale jest z premedytacją prowokowane. Temat powraca w tej samej treści co roku i z ręką na sercu mogę napisać, że już kilka miesięcy temu przewidywałem, że pojawi się znowu. Celu tych awantur nie znam, a domysły to temat na osobny wpis. Jednak lekarze są hermetyczną korporacją umiejscowioną w najbardziej wrażliwym miejscu potrzeb społecznych i rządziciele mogą przesadzić na własną zgubę.

Być może stało się tak właśnie teraz. Nowością tegorocznej edycji jest temat leków, a to okazuje się niezamierzonym ryzykiem ze strony grupy reprezentującej grupę trzymającą realną władzę. Seanse nienawiści nie znajdują tym razem spodziewanego oddźwięku.

Stare pomysły były z tego punktu widzenia lepsze. W poprzednich latach znakomicie sprzedawała się miejska legenda o lekarzach-krwiopijcach żądających podniesienia składki na LECZENIE PACJENTA w podstawowej opiece zdrowotnej o kilkadziesiąt groszy, przy stawkach na poziomie KILKU ZŁOTYCH MIESIĘCZNIE. Np w Lubelskiem rok temu wynosiła ona niespełna 9 złotych. Do ludzi nie dociera, że SKŁADKA ZDROWOTNA płacona miesięcznie do NFZ przez każdego zatrudnionego oraz emeryta wynosiła: w 2011 – 243,39 zł; w 2010 – 233,32 zł; w 2009 – 224,24 zł; w 2008 – 215,35 zł; w 2007 – 195,15 zł NA MIESIĄC. Itd., dane można sobie prześledzić tutaj.

Jak się ma jedno do drugiego, Matole? Gdzie są pieniądze pacjentów? NFZ zdziera z ludzi haracz i z niczego się nie wywiązuje, tymczasem na rynku można się ubezpieczyć za cenę zdecydowanie niższą i mieć zagwaratnowany dostęp do usług na odpowiednim poziomie. Przykład tutaj. Czyli można. O czym my mówimy. Nikt myślący nie powinien włączać się w nagonkę na lekarzy organizowaną przez złodzieja i bandytę.

Swoją drogą, Rudy “Wy Polacy” Europejczyk niezdrowo ostatnio wygląda. Jak dla mnie, coś go boli w środku i dołem. Może te cykliczne zniknięcia z politycznej sceny to nie tyle chytre uniki, co przerwy na leczenie, nie wiadomo gdzie i jakim kosztem? To też by mogło tłumaczyć podatność na naciski. Korzyścią osobistą nie musi być tylko wizja stanowisk w międzynarodowej sitwie.

Reklama

18 KOMENTARZE

  1. NFZ jest niezbędny
    NFZ pełni dwie funkcje: ogranicza dostęp do leczenia słabym osobnikom oraz zapewnia stabilne urzędowe posady.
    Obydwa zadania wykonuje doskonale, więc raczej nie zostanie zlikwidowany (czyli zastąpiony innym urzędem).
    Można ubezpieczyć się prywatnie, co obejmuje tylko najtańsze badania, wyciskanie pryszczy, lewatywy, itp.
    Można też prywatnie dostać skierowanie, które wywoła jeno pusty śmiech w państwowych halach szpitalnych.

  2. NFZ jest niezbędny
    NFZ pełni dwie funkcje: ogranicza dostęp do leczenia słabym osobnikom oraz zapewnia stabilne urzędowe posady.
    Obydwa zadania wykonuje doskonale, więc raczej nie zostanie zlikwidowany (czyli zastąpiony innym urzędem).
    Można ubezpieczyć się prywatnie, co obejmuje tylko najtańsze badania, wyciskanie pryszczy, lewatywy, itp.
    Można też prywatnie dostać skierowanie, które wywoła jeno pusty śmiech w państwowych halach szpitalnych.

  3. NFZ jest niezbędny
    NFZ pełni dwie funkcje: ogranicza dostęp do leczenia słabym osobnikom oraz zapewnia stabilne urzędowe posady.
    Obydwa zadania wykonuje doskonale, więc raczej nie zostanie zlikwidowany (czyli zastąpiony innym urzędem).
    Można ubezpieczyć się prywatnie, co obejmuje tylko najtańsze badania, wyciskanie pryszczy, lewatywy, itp.
    Można też prywatnie dostać skierowanie, które wywoła jeno pusty śmiech w państwowych halach szpitalnych.

  4. Ubezpieczenie zdrowotne
    Ubezpieczenie zdrowotne w NFZ czy w ubezpieczalniach prywatnych jest realizowane w podobny sposób – ubezpieczalnie tak jak NFZ podpisują kontrakty z określonymi placówkami na wykonywanie usług. Zakres tych usług jest zwykle nieco szerszy, niż domniemywana tylko kosmetyka pryszczy.
    Natomiast zasiłek szpitalny ma teraz praktycznie każdy, kto np. bierze udział w jakimś ubezpieczeniu grupowym “w pracy”. Wobec pokrywania kosztów leczenia szpitalnego przez NFZ przyjęło się traktować te pieniądze jako ekstra przychód, ale nic nie stoi na przeszkodzie zapłacić nimi za pobyt w szpitalu. Dotyczy to także osób, którym by szpital publiczny wystawił rachunek za leczenie wobec niepłacenia składki zdrowotnej na NFZ (nie słyszałem o niczym takim, ale szpitale zdaje się mają problemy z refundacją z NFZ, jeśli brak jest dowodu, że pacjent płaci składkę).
    To tyle, system wygląda na prosty co do zasady i jest mocno zamulony co do konkretu, żeby zasady nie były czytelne. Ale tu nie chodzi to jak sobie radzi takie czy inne towarzystwo ubezpieczeniowe, tylko co jaki brud robi NFZ.

    • czas to najlepszy lekarz
      Gdyby rzeczywiście leczyć wszystkich chorych objętych ubezpieczeniem (stanowiących niemal 100% obywateli), to przy obecnych placach lekarzy, cenach leków i sprzętu, cała forsa skończyłaby się w kilka miesięcy.
      Dlatego wprowadzono kilka barier utrudniających dostęp do leczenia, takich jak lekarz pierwszego kontaktu i limity przyjęć kontrolowane przez NFZ.
      Ponieważ forsa dalej znikała w czarnej dziurze, postanowiono ograniczyć dostęp do leków przez obniżenie stopnia refundacji.
      To w sumie cała zasada i cel reformy polskiej służby zdrowia.
      Sytuacja poprawi się zdecydowanie gdy średnia pensja dojdzie do około 10 tysięcy PLN, wówczas będzie można ściągnąć wyższą składkę albo rozwinąć prywatne ubezpieczenia.
      Czas osiągnięcia powyższego poziomu płac może okazać się w praktyce nieskończenie długi.

      • Czas to generalnie grabarz jest
        10k PLN średniej pensji w sytuacji, gdy obecnie PKB światowych gospodarek kształtuje się na poziomie 40 tys. USD na głowę, oraz lekarzy rodzinnych jako barierę broniącą dostępu do leczenia potraktuję jako retorykę, bo inaczej się nie da.

        Co do rozwoju prywatnych ubezpieczeń, to mnie to nie interesuje, nie zajmuję się tym. Piszę o państwowym szwindlu pn. NFZ. Jeśli już odnosić to jakoś do prywatnych ubezpieczeń, to proponuję od jutra przekonywać posiadaczy aut, że OC w Polsce jest bezpłatna, podobnie jak opieka zdrowotna. To jest dokładnie ta sama sytuacja. Tyle, że niejedno autko ładnie się wyremontowało za byle jakie stłuczki a system ubezpieczeń komunikacyjnych nadal ma się dobrze. Natomiast ze zdrowiem to jest jakoś niemożliwe, choć koszty leczenia w większości przypadków wcale nie są wyższe niż ponoszone na naprawy samochodów, a składka ubezpieczenia zdrowotnego płacona do NFZ jest krotnością składki OC.

        • bida, panie
          Retoryka?
          A po cóż innego wprowadzono lekarzy rodzinnych jak nie po to aby tłuszcza nie pchała się się do lekarzy specjalistów jak za komuny?
          Tak czy owak problem sprowadza się do braku forsy. Zarówno tej “państwowej” jak prywatnej.
          Likwidacja kosztownej narośli w postaci NFZ na pewno by pomogła, ale to za mało.
          Mamy światowe ceny leków i innych wichajstrów medycznych plus szantaż płacowy lekarzy, a PKB dosyć dziadowskie.
          Dopóki takie będzie,nie widzę szans poprawy sytuacji.

  5. Ubezpieczenie zdrowotne
    Ubezpieczenie zdrowotne w NFZ czy w ubezpieczalniach prywatnych jest realizowane w podobny sposób – ubezpieczalnie tak jak NFZ podpisują kontrakty z określonymi placówkami na wykonywanie usług. Zakres tych usług jest zwykle nieco szerszy, niż domniemywana tylko kosmetyka pryszczy.
    Natomiast zasiłek szpitalny ma teraz praktycznie każdy, kto np. bierze udział w jakimś ubezpieczeniu grupowym “w pracy”. Wobec pokrywania kosztów leczenia szpitalnego przez NFZ przyjęło się traktować te pieniądze jako ekstra przychód, ale nic nie stoi na przeszkodzie zapłacić nimi za pobyt w szpitalu. Dotyczy to także osób, którym by szpital publiczny wystawił rachunek za leczenie wobec niepłacenia składki zdrowotnej na NFZ (nie słyszałem o niczym takim, ale szpitale zdaje się mają problemy z refundacją z NFZ, jeśli brak jest dowodu, że pacjent płaci składkę).
    To tyle, system wygląda na prosty co do zasady i jest mocno zamulony co do konkretu, żeby zasady nie były czytelne. Ale tu nie chodzi to jak sobie radzi takie czy inne towarzystwo ubezpieczeniowe, tylko co jaki brud robi NFZ.

    • czas to najlepszy lekarz
      Gdyby rzeczywiście leczyć wszystkich chorych objętych ubezpieczeniem (stanowiących niemal 100% obywateli), to przy obecnych placach lekarzy, cenach leków i sprzętu, cała forsa skończyłaby się w kilka miesięcy.
      Dlatego wprowadzono kilka barier utrudniających dostęp do leczenia, takich jak lekarz pierwszego kontaktu i limity przyjęć kontrolowane przez NFZ.
      Ponieważ forsa dalej znikała w czarnej dziurze, postanowiono ograniczyć dostęp do leków przez obniżenie stopnia refundacji.
      To w sumie cała zasada i cel reformy polskiej służby zdrowia.
      Sytuacja poprawi się zdecydowanie gdy średnia pensja dojdzie do około 10 tysięcy PLN, wówczas będzie można ściągnąć wyższą składkę albo rozwinąć prywatne ubezpieczenia.
      Czas osiągnięcia powyższego poziomu płac może okazać się w praktyce nieskończenie długi.

      • Czas to generalnie grabarz jest
        10k PLN średniej pensji w sytuacji, gdy obecnie PKB światowych gospodarek kształtuje się na poziomie 40 tys. USD na głowę, oraz lekarzy rodzinnych jako barierę broniącą dostępu do leczenia potraktuję jako retorykę, bo inaczej się nie da.

        Co do rozwoju prywatnych ubezpieczeń, to mnie to nie interesuje, nie zajmuję się tym. Piszę o państwowym szwindlu pn. NFZ. Jeśli już odnosić to jakoś do prywatnych ubezpieczeń, to proponuję od jutra przekonywać posiadaczy aut, że OC w Polsce jest bezpłatna, podobnie jak opieka zdrowotna. To jest dokładnie ta sama sytuacja. Tyle, że niejedno autko ładnie się wyremontowało za byle jakie stłuczki a system ubezpieczeń komunikacyjnych nadal ma się dobrze. Natomiast ze zdrowiem to jest jakoś niemożliwe, choć koszty leczenia w większości przypadków wcale nie są wyższe niż ponoszone na naprawy samochodów, a składka ubezpieczenia zdrowotnego płacona do NFZ jest krotnością składki OC.

        • bida, panie
          Retoryka?
          A po cóż innego wprowadzono lekarzy rodzinnych jak nie po to aby tłuszcza nie pchała się się do lekarzy specjalistów jak za komuny?
          Tak czy owak problem sprowadza się do braku forsy. Zarówno tej “państwowej” jak prywatnej.
          Likwidacja kosztownej narośli w postaci NFZ na pewno by pomogła, ale to za mało.
          Mamy światowe ceny leków i innych wichajstrów medycznych plus szantaż płacowy lekarzy, a PKB dosyć dziadowskie.
          Dopóki takie będzie,nie widzę szans poprawy sytuacji.

  6. Ubezpieczenie zdrowotne
    Ubezpieczenie zdrowotne w NFZ czy w ubezpieczalniach prywatnych jest realizowane w podobny sposób – ubezpieczalnie tak jak NFZ podpisują kontrakty z określonymi placówkami na wykonywanie usług. Zakres tych usług jest zwykle nieco szerszy, niż domniemywana tylko kosmetyka pryszczy.
    Natomiast zasiłek szpitalny ma teraz praktycznie każdy, kto np. bierze udział w jakimś ubezpieczeniu grupowym “w pracy”. Wobec pokrywania kosztów leczenia szpitalnego przez NFZ przyjęło się traktować te pieniądze jako ekstra przychód, ale nic nie stoi na przeszkodzie zapłacić nimi za pobyt w szpitalu. Dotyczy to także osób, którym by szpital publiczny wystawił rachunek za leczenie wobec niepłacenia składki zdrowotnej na NFZ (nie słyszałem o niczym takim, ale szpitale zdaje się mają problemy z refundacją z NFZ, jeśli brak jest dowodu, że pacjent płaci składkę).
    To tyle, system wygląda na prosty co do zasady i jest mocno zamulony co do konkretu, żeby zasady nie były czytelne. Ale tu nie chodzi to jak sobie radzi takie czy inne towarzystwo ubezpieczeniowe, tylko co jaki brud robi NFZ.

    • czas to najlepszy lekarz
      Gdyby rzeczywiście leczyć wszystkich chorych objętych ubezpieczeniem (stanowiących niemal 100% obywateli), to przy obecnych placach lekarzy, cenach leków i sprzętu, cała forsa skończyłaby się w kilka miesięcy.
      Dlatego wprowadzono kilka barier utrudniających dostęp do leczenia, takich jak lekarz pierwszego kontaktu i limity przyjęć kontrolowane przez NFZ.
      Ponieważ forsa dalej znikała w czarnej dziurze, postanowiono ograniczyć dostęp do leków przez obniżenie stopnia refundacji.
      To w sumie cała zasada i cel reformy polskiej służby zdrowia.
      Sytuacja poprawi się zdecydowanie gdy średnia pensja dojdzie do około 10 tysięcy PLN, wówczas będzie można ściągnąć wyższą składkę albo rozwinąć prywatne ubezpieczenia.
      Czas osiągnięcia powyższego poziomu płac może okazać się w praktyce nieskończenie długi.

      • Czas to generalnie grabarz jest
        10k PLN średniej pensji w sytuacji, gdy obecnie PKB światowych gospodarek kształtuje się na poziomie 40 tys. USD na głowę, oraz lekarzy rodzinnych jako barierę broniącą dostępu do leczenia potraktuję jako retorykę, bo inaczej się nie da.

        Co do rozwoju prywatnych ubezpieczeń, to mnie to nie interesuje, nie zajmuję się tym. Piszę o państwowym szwindlu pn. NFZ. Jeśli już odnosić to jakoś do prywatnych ubezpieczeń, to proponuję od jutra przekonywać posiadaczy aut, że OC w Polsce jest bezpłatna, podobnie jak opieka zdrowotna. To jest dokładnie ta sama sytuacja. Tyle, że niejedno autko ładnie się wyremontowało za byle jakie stłuczki a system ubezpieczeń komunikacyjnych nadal ma się dobrze. Natomiast ze zdrowiem to jest jakoś niemożliwe, choć koszty leczenia w większości przypadków wcale nie są wyższe niż ponoszone na naprawy samochodów, a składka ubezpieczenia zdrowotnego płacona do NFZ jest krotnością składki OC.

        • bida, panie
          Retoryka?
          A po cóż innego wprowadzono lekarzy rodzinnych jak nie po to aby tłuszcza nie pchała się się do lekarzy specjalistów jak za komuny?
          Tak czy owak problem sprowadza się do braku forsy. Zarówno tej “państwowej” jak prywatnej.
          Likwidacja kosztownej narośli w postaci NFZ na pewno by pomogła, ale to za mało.
          Mamy światowe ceny leków i innych wichajstrów medycznych plus szantaż płacowy lekarzy, a PKB dosyć dziadowskie.
          Dopóki takie będzie,nie widzę szans poprawy sytuacji.