Reklama

Naprawdę nie jestem w stanie zrozumieć tego medialnego lamentu dziennikarzy o udział Wałęsy w zjazdach i promowanie swoją twarzą nowego tworu politycznego jakim jest Libertas .

Naprawdę nie jestem w stanie zrozumieć tego medialnego lamentu dziennikarzy o udział Wałęsy w zjazdach i promowanie swoją twarzą nowego tworu politycznego jakim jest Libertas . I żeby było jasne, piszę ten tekst jako euroentuzjastka głosująca w referendum za przystąpieniem Polski do Unii. O samym Wałęsie i jego udziale w tym przedsięwzięciu nie będę pisać, bo już Dorola przedstawiła ciekawe argumenty w tekście ?Spierdalaj? i nie widzę sensu powielania ich po raz kolejny w następnym tekście. Natomiast zwrócił moją uwagę fakt, że w całym tym moralizowaniu nad zagubieniem Wałęsy, głównie brylują dziennikarze, a mniej politycy, chociaż i u nich, a przynajmniej niektórym, pojawił się strach w oczach.

Libertas jako twór polityczny, na pierwszy rzut oka wydaje się groźny, a przynajmniej tak próbują przedstawić to nam media od lewa do prawa. Wrzawa medialna wokół Libertas, zamiast mnie wystraszyć i oburzyć, doprowadziła raczej do tego, że postanowiłam bliżej się temu ?potworowi? przyjrzeć. Sam ojciec założyciel Declan Ganley nie tylko nie ma nic przeciwko samej idei Zjednoczonej Unii, ale jest gotów uznać krótką i przejrzystą konstytucję, a nawet prezydenta. Jego spór toczy się o formę samej Unii, którą widzi jako socjalistyczne republiki rządzone przez komisarzy oraz rozdętą biurokrację, szkoda tylko że Ganley swoją ewolucję Unii chce robić lekko skompromitowanymi kanapami politycznymi, którym z ideą Ganleya do końca nie po drodze, a które coś zrobić muszą, żeby nie zniknąć w niebycie.

Reklama

Jeśli więc Libertas, nie chce rozpierdalać Unii a jedynie zmieniać, to w takim razie, czego boją się media?
I tu po namyśle dochodzę, że pojawienie się Libertas na polskiej scenie politycznej zakłóca ustalony porządek i linię podziału miedzy poszczególnymi redakcjami. Dla wyrobionego obserwatora polskiej polityki nie jest już tajemnicą jaką linię ideologiczną prezentują poszczególne gazety i telewizje, a nawet kogo politycznie wspierają. To zaangażowanie polityczne wielu redaktorów i dziennikarzy oraz podgrzewanie nastrojów politycznych wśród społeczeństwa pozwala mediom na ciągłe utrzymywanie się na powierzchni, mimo słabej ich kondycji finansowej i nie najwyższego poziomu. Podział się utrwalił i często jest reanimowany przez niby zwalczających się zainteresowanych . Dla wielu jest już jasne, który redaktor jest za PiS, który za PO, a który za lewicą, i jaką tezę będzie udowadniał, tak więc pojawienie się nowego gracza politycznego, może zaburzyć tak pieczołowicie wypracowywany porządek przez zaprzyjaźnionych panów redaktorów, od lewa do prawa.
Można mówić o hipokryzji polityków, ale i same media nie są bez winy. W końcu to one nieustannie powtarzają przeciętnemu odbiorcy o istocie demokracji i roli pluralizmu, gdy tym czasem chodzi o kasę i utrzymaniu się na rynku medialnym, a tu Libertas z Wałęsą, mediom nie pomagają.

Dla mnie jako czytelnika i widza, Libertas nie stanowi takiego zagrożenia, jak chcą tego media, wręcz przeciwnie, widzę szansę na zburzenie tej symbiozy, jaką tworzą niby zwalczające się tytuły prasowe wraz zaprzyjaźnionymi panami politykami. Nie wiem, na ile ta nowa sytuacja zmusi wreszcie redakcje do rzetelności i odejście od polityczno-medialnej papki serwowanej codziennie, ale bat na media w końcu by się jakiś przydał, nawet jeśli miałby nim być Libertas.

Reklama

30 KOMENTARZE

  1. ostre zęby libertasa
    Libertas jest groźny dla obecnej wizji Unii, jako monolitu biurokratyczno-ideowego. Związane jest to z odłożeniem nierealnych planów dogonienia USA na polu wolności gospodarczej. Unia ma odtąd raczej świecić poprawnością w dziedzinie ekologii i prawidłowego, jednakowego myślenia zamiast dawać szansę szybkiego rozwoju takim krajom jak Polska.
    Inna sprawa że o poglądach Libertasa nic dokładnie nie wiadomo, brak dyskusji w mediach po prostu. Są tylko ich własne materiały propagandowe, tyle samo warte co wszystkie inne reklamówki partyjne.

  2. ostre zęby libertasa
    Libertas jest groźny dla obecnej wizji Unii, jako monolitu biurokratyczno-ideowego. Związane jest to z odłożeniem nierealnych planów dogonienia USA na polu wolności gospodarczej. Unia ma odtąd raczej świecić poprawnością w dziedzinie ekologii i prawidłowego, jednakowego myślenia zamiast dawać szansę szybkiego rozwoju takim krajom jak Polska.
    Inna sprawa że o poglądach Libertasa nic dokładnie nie wiadomo, brak dyskusji w mediach po prostu. Są tylko ich własne materiały propagandowe, tyle samo warte co wszystkie inne reklamówki partyjne.

  3. ostre zęby libertasa
    Libertas jest groźny dla obecnej wizji Unii, jako monolitu biurokratyczno-ideowego. Związane jest to z odłożeniem nierealnych planów dogonienia USA na polu wolności gospodarczej. Unia ma odtąd raczej świecić poprawnością w dziedzinie ekologii i prawidłowego, jednakowego myślenia zamiast dawać szansę szybkiego rozwoju takim krajom jak Polska.
    Inna sprawa że o poglądach Libertasa nic dokładnie nie wiadomo, brak dyskusji w mediach po prostu. Są tylko ich własne materiały propagandowe, tyle samo warte co wszystkie inne reklamówki partyjne.

  4. określone linie mi nie
    określone linie mi nie przeszkadzają, bardziej drażnią mnie zaangażawoani politycznie publicyści, trudno takich opinie traktować serio, a popłoch faktycznie zabawny, bo wystarczyłoby ruszyć dupę i sprawdzić, co to takiego ten libertas i ojciec założyciel.
    pzdr i zdrowia życzę 🙂

  5. określone linie mi nie
    określone linie mi nie przeszkadzają, bardziej drażnią mnie zaangażawoani politycznie publicyści, trudno takich opinie traktować serio, a popłoch faktycznie zabawny, bo wystarczyłoby ruszyć dupę i sprawdzić, co to takiego ten libertas i ojciec założyciel.
    pzdr i zdrowia życzę 🙂

  6. określone linie mi nie
    określone linie mi nie przeszkadzają, bardziej drażnią mnie zaangażawoani politycznie publicyści, trudno takich opinie traktować serio, a popłoch faktycznie zabawny, bo wystarczyłoby ruszyć dupę i sprawdzić, co to takiego ten libertas i ojciec założyciel.
    pzdr i zdrowia życzę 🙂

    • czarne konie libertasowe
      Nikt ich nie lubi. Takie biedne misie. Skład osobowy polskiego przedstawicielstwa to czysty przypadek, ważniejsze to czego chce ichnia centrala. Przypuszczam, że chcą aby Europa rosła w siłę a ludzie żyli dostatniej.

    • czarne konie libertasowe
      Nikt ich nie lubi. Takie biedne misie. Skład osobowy polskiego przedstawicielstwa to czysty przypadek, ważniejsze to czego chce ichnia centrala. Przypuszczam, że chcą aby Europa rosła w siłę a ludzie żyli dostatniej.

    • czarne konie libertasowe
      Nikt ich nie lubi. Takie biedne misie. Skład osobowy polskiego przedstawicielstwa to czysty przypadek, ważniejsze to czego chce ichnia centrala. Przypuszczam, że chcą aby Europa rosła w siłę a ludzie żyli dostatniej.

  7. Ciekawa teoria.
    Libertas też jest ciekawy. Wiele można tej partii zarzucić, choćby to, że są tam ludzie o wszystkich możliwych poglądach, których łączy tylko sprzeciw wobec Traktatu Lizbońskiego. Sam Ganley nie jest jednak eurosceptykiem, chce jedynie reformy Unii, polegającej na ograniczeniu biurokracji i liczeniu się z wolą obywateli ( czyli jak Irlandia mówi traktatowi “nie”, to znaczy “nie” i koniec ). W kilku sprawach ma rację, został jednak “eurosceptykiem”, bo namówił Irlandczyków do głosowania przeciwko traktatowi, którego treści nie znali, a przecież traktat jest Unii bardzo potrzebny. Ciekawe ile z osób, które są “za” go przeczytało?

    • W piątek przysłuchiwałam się
      W piątek przysłuchiwałam się ciekawej rozmowie z dr Radosławem Markowskim w radiu Tok FM. Doktor jest mi znany z poglądów centrowych, racjonalnych czasem liberalnych, raczej trudno o nim mówić, że jest oszołomem, przy czym należy do zwolenników Unii. I tenże pan wygłosił pogląd, że Libertas raczej się w innych państwach nie przebije, więc trudno mówić o jakimś czychającym na Europę zagrożeniu, natomiast sam fakt pojawienia się Libertasu w grze byłby pierwszym sygnałem ostrzegającym biurokratów unijnych, żeby otworzyli się na ludzi, zaczęli mówić bardziej zrozumiałym językiem tak aby sami Europejczycy w końcu wiedzieli, w jakim kierunku zmierza Unia i jakie cele chce osiągnąć w przyszłości. Przykład Irlandii pokazał, że brak aktywności i chęci tłumaczenia ludziom ze strony władz, zresztą pozytywnie nastawionych na Unię, może się łatwo zemścić za takie podejście.

    • bełkot lizboński
      Próbowałem czytać ten traktat, niestety dalej nic nie wiem. Ogólnie sens tego jest taki- “trzeba ułatwić centralne zarządzanie państwami Unii”. Przepisy mają być jednolite bez względu na trwałe różnice w standardzie życia, historii i mentalności społeczeństw. Ma być łatwiej urzędnikom, i tyle tego zrozumiałem. Np jak teraz Unia nakaże aby każdy obywatel odgrywał w południe hejnał na cymbałkach gdyż to nakręci gospodarkę i jest proekologiczne, to poszczególne państwa mogą jeszcze marudzić, że wolałyby na trąbce albo organkach. Po wprowadzeniu traktatu – tylko na cymbałkach.

  8. Ciekawa teoria.
    Libertas też jest ciekawy. Wiele można tej partii zarzucić, choćby to, że są tam ludzie o wszystkich możliwych poglądach, których łączy tylko sprzeciw wobec Traktatu Lizbońskiego. Sam Ganley nie jest jednak eurosceptykiem, chce jedynie reformy Unii, polegającej na ograniczeniu biurokracji i liczeniu się z wolą obywateli ( czyli jak Irlandia mówi traktatowi “nie”, to znaczy “nie” i koniec ). W kilku sprawach ma rację, został jednak “eurosceptykiem”, bo namówił Irlandczyków do głosowania przeciwko traktatowi, którego treści nie znali, a przecież traktat jest Unii bardzo potrzebny. Ciekawe ile z osób, które są “za” go przeczytało?

    • W piątek przysłuchiwałam się
      W piątek przysłuchiwałam się ciekawej rozmowie z dr Radosławem Markowskim w radiu Tok FM. Doktor jest mi znany z poglądów centrowych, racjonalnych czasem liberalnych, raczej trudno o nim mówić, że jest oszołomem, przy czym należy do zwolenników Unii. I tenże pan wygłosił pogląd, że Libertas raczej się w innych państwach nie przebije, więc trudno mówić o jakimś czychającym na Europę zagrożeniu, natomiast sam fakt pojawienia się Libertasu w grze byłby pierwszym sygnałem ostrzegającym biurokratów unijnych, żeby otworzyli się na ludzi, zaczęli mówić bardziej zrozumiałym językiem tak aby sami Europejczycy w końcu wiedzieli, w jakim kierunku zmierza Unia i jakie cele chce osiągnąć w przyszłości. Przykład Irlandii pokazał, że brak aktywności i chęci tłumaczenia ludziom ze strony władz, zresztą pozytywnie nastawionych na Unię, może się łatwo zemścić za takie podejście.

    • bełkot lizboński
      Próbowałem czytać ten traktat, niestety dalej nic nie wiem. Ogólnie sens tego jest taki- “trzeba ułatwić centralne zarządzanie państwami Unii”. Przepisy mają być jednolite bez względu na trwałe różnice w standardzie życia, historii i mentalności społeczeństw. Ma być łatwiej urzędnikom, i tyle tego zrozumiałem. Np jak teraz Unia nakaże aby każdy obywatel odgrywał w południe hejnał na cymbałkach gdyż to nakręci gospodarkę i jest proekologiczne, to poszczególne państwa mogą jeszcze marudzić, że wolałyby na trąbce albo organkach. Po wprowadzeniu traktatu – tylko na cymbałkach.

  9. Ciekawa teoria.
    Libertas też jest ciekawy. Wiele można tej partii zarzucić, choćby to, że są tam ludzie o wszystkich możliwych poglądach, których łączy tylko sprzeciw wobec Traktatu Lizbońskiego. Sam Ganley nie jest jednak eurosceptykiem, chce jedynie reformy Unii, polegającej na ograniczeniu biurokracji i liczeniu się z wolą obywateli ( czyli jak Irlandia mówi traktatowi “nie”, to znaczy “nie” i koniec ). W kilku sprawach ma rację, został jednak “eurosceptykiem”, bo namówił Irlandczyków do głosowania przeciwko traktatowi, którego treści nie znali, a przecież traktat jest Unii bardzo potrzebny. Ciekawe ile z osób, które są “za” go przeczytało?

    • W piątek przysłuchiwałam się
      W piątek przysłuchiwałam się ciekawej rozmowie z dr Radosławem Markowskim w radiu Tok FM. Doktor jest mi znany z poglądów centrowych, racjonalnych czasem liberalnych, raczej trudno o nim mówić, że jest oszołomem, przy czym należy do zwolenników Unii. I tenże pan wygłosił pogląd, że Libertas raczej się w innych państwach nie przebije, więc trudno mówić o jakimś czychającym na Europę zagrożeniu, natomiast sam fakt pojawienia się Libertasu w grze byłby pierwszym sygnałem ostrzegającym biurokratów unijnych, żeby otworzyli się na ludzi, zaczęli mówić bardziej zrozumiałym językiem tak aby sami Europejczycy w końcu wiedzieli, w jakim kierunku zmierza Unia i jakie cele chce osiągnąć w przyszłości. Przykład Irlandii pokazał, że brak aktywności i chęci tłumaczenia ludziom ze strony władz, zresztą pozytywnie nastawionych na Unię, może się łatwo zemścić za takie podejście.

    • bełkot lizboński
      Próbowałem czytać ten traktat, niestety dalej nic nie wiem. Ogólnie sens tego jest taki- “trzeba ułatwić centralne zarządzanie państwami Unii”. Przepisy mają być jednolite bez względu na trwałe różnice w standardzie życia, historii i mentalności społeczeństw. Ma być łatwiej urzędnikom, i tyle tego zrozumiałem. Np jak teraz Unia nakaże aby każdy obywatel odgrywał w południe hejnał na cymbałkach gdyż to nakręci gospodarkę i jest proekologiczne, to poszczególne państwa mogą jeszcze marudzić, że wolałyby na trąbce albo organkach. Po wprowadzeniu traktatu – tylko na cymbałkach.