Reklama

W pierwszych słowach m

W pierwszych słowach mojego wpisu nie będzie pochwalony znój! Przepraszam, ale zarobiony jestem, mam wariacki charakter, uparłem się, że w rok spiszę książkę i trwam w uporze. Już prawie miałem zadanie wykonane, ale wpadłem na genialną myśl, nową koncepcję, bo w mojej książce, to ja jestem od koncepcji i teraz mam do przerobienia kilkaset stron. Wenie dziękować, że chodzi „tylko” o przerobienie formy, mimo wszystko koniec roku za parę tygodni, dlatego zaczynam od 10.00 i kończę nad ranem, dopiero od soboty zamierzam odsapnąć, bo tak się oczywiście nie da. Nie, żebym się żalił, może trochę „marketinguję”, ale przede wszystkim przepraszam, o ile ktoś się czuje urażony, że różnie bywa z aktualizacją Portalu w nowe treści. Tym też tłumaczę poniechaną konsekwencję w kilkaniu na tacę, chociaż na aż na taką karę chyba nie zasłużyłem. Zarobiony, siłą pracy mam niewiele czasu na pierdoły, ale przeczytałem wpis, tu na Portalu i bynajmniej, nie wpis uważam za pierdołę, jeno anonsowane w nim wydarzenie. Zanim przeczytałem wpis, widziałem w TVN24 huczne reklamy spędu pod tytułem „I Krajowy Zjazd Blogerów w Wolnym Mieście Gdańsk”. Jak się dowiedziałem od Spiryto Libero, egzekutywa zjazdu zamknęła listę „zaproszonych” gości. Cudzysłów w zaproszeniu, bo tam się zdaje trzeba było zgłaszać, wypełniać formularze i zanim rzecz jasna wyśmieję ten „panel”, proszę zwrócić uwagę na ten jakże charakterystyczny wstęp do imprezy – wypełnić formularz!

Gombrowicz, to jest takie nazwisko, które niewielu powinno zajmować, ponieważ garstka ma pojęcie, co poeta miał na myśli. Odkąd się Gombrowiczem zajął Giertych z Palikotem, strach się powoływać, ale ten pisarz jest wybitnym pisarzem i pewne ponadczasowe idiomy należy mu oddać. Upupienie! I Krajowy Zjazd Blogerów w Wolnym Mieście Gdańsk (tak dla jaj sobie nazwałem), to jest klasyka gombrowiczowska. Jakby tu powiedzieć? O! 1 czerwca do sejmu są zapraszane dzieci i tam bawią się w debatę, lepiej im to wychodzi od starych, ale nikt tego poważnie nie traktuje. Inny przykład. Organizowany przez Nokia, tudzież inny SonyEriksson przegląd amatorskiego/offowego kina, też niezłe jaja. W tamtym roku w jednym z takich konkursów zdaje się wygrał gość, który komórą nagrał wędkarza biegającego po krze. Myślę, że już wystarczy, że już wiadomo o co chodzi. Po pierwsze wypełnić formularz, po drugie bawimy się w dorosłych, po trzecie, choć tak naprawdę najważniejsze, koniecznie AMATORSKO. Organizujemy wielką fetę, ogólnopolski spęd, z europejską aspiracją, a wszystko po to, żeby kolejny raz podkreślić, kto tu profesjonalnie rządzi, a kto tylko amatorsko się wygłupia. Taki ktoś jak ja, powinien zebrać po pupie za podobne wynurzenia, wszak co roku wystawiam się na konkursowe wybiegi i przy okazji powiem, że w tym znów się wystawię. Wszystko prawda, tutaj nie będę miał większych pretensji jeśli zbiorę na gołą pupę i nie żebym lubił, lubię co innego. Lubię taką robociarską prawdę, lubię kiedy się mówi jak jest, a jest tak, że co roku prośbą i groźbą pajacuję i zabiegam o amatorskie laury. Oczywiście mogę się z tego tłumaczyć i wiele razy tłumaczyłem, niemniej prawda jest taka, że dziewicą nie jestem. Jest jednak w tym moim podejściu, coś co niekoniecznie daje mi alibi, ale coś co pozwala mi bez oporów pajacować. Otóż tym czymś jest takie coś, że to nie oni mnie, ale ja ich. Można mnie wyśmiać za fakt udziału, ale już przypisać wdzięczność podmiotom zawodowym, co laury fasują nie sposób zarzucić. Więcej, trzeba się pochwalić, że nie ma takiego podmiotu, który najgorszym wyrazem nie zostałby recenzowany. A kto miał okazję i wątpliwą przyjemność mnie poznać, ten wie, że zawodowcom po odbiorze granitowego kamienia mówię dobranoc i nawet tradycyjnego strogonowa ze szwedzkiego stołu nie ruszam, wywiadów nie udzielam, kącika na łamach nie posiadam.

Reklama

Bardziej będę prowokował. Na słowa: blog, blogosfera, blogowanie, parskam śmiechem. Dla mnie to są takie same wirtualne neologizmy i dziecinada jak czat i opisy na GG. Coś takiego jak upupiający I Krajowy Zjazd Blogerów w Wolnym Mieście Gdańsk musi śmieszyć i więcej nawet, musi smucić. Nazywa się coś pupcią i zaprasza dzieci do zabawy, żeby posmakowały świata dorosłych. Tego typu imprezy choćby nawet poważne odstraszają mnie skutecznie, ale jeśli ktoś poważny chciałby poważnie pogadać, co tam poważnego słychać no to ja sobie wyobrażam poważne traktowanie. Po pierwsze nie wypełniam formularza, ale dostaje zaproszenie, takie jak Pan Bóg przykazał. Na zaproszeniu nikt dobrze wychowany nie pisze jak klasyfikuje gościa, ale po prostu serdecznie i z zaszczytem zaprasza. I żadna megalomania, moja droga blogosfero, czy jak tam chcecie się nazywać. Szacunek, głównie dla samego siebie. Jeśli chcecie/chcemy, bo gardząc słowem, czuję się odrębnym kawałkiem tej całości, przetrwać, no to trzeba robić to co zawodowcy. Trzeba upupiać, a nie dawać się upupić. Ci zawodowcy to są dzieci, które mają fajniejsze samochody na baterie, certyfikowane, oni robią wszystko, aby podzielić dziennikarstwo, felieton, literaturę, na blogowanie oraz Rady Etyki Mediów i Związki Literackie. Dając się wciągnąć w tę zabawę, daje się pupy. Natomiast wykorzystanie takich zabaw, żeby się utrzymać i przetrwać powinno być objęte pełnym rozgrzeszeniem i błogosławieństwem nawet. Nie da się inaczej, albo się ma miliony i wszystko gdzieś, albo z tym co się ma „buduje się wielką fabrykę”.

Kto tam będzie na takim zjeździe? Czy ja naprawdę mam się wygłupiać z bukmacherką? W ciemno można obstawiać tych co już się nauczyli „zawodowstwa” i tych co tęsknie na nich spoglądają. Może znajdzie się kilkudziesięciu naiwnych, co się jeszcze nie zorientowali dla kogo jest strogonow, a dla kogo chipsy. Zarzuca się mi, że jestem bezdyskusyjnie znany w blogosferze. Tak? No to ja mam takie megalomańskie i kontrastujące zestawienie. Cztery osobiste nagrody, dwa razy Bloger Roku, raz najlepszy w kategorii polityka i drugi raz II miejsce. Bodaj z 10 nagród dla Portalu. No i co po drugiej stronie kontrastu? Proszę wejść na znany adres i wpisać Matka Kurka, albo kontrowersje.net. Nic nie znajdziecie Szanowni Blogerzy. Nie znajdziecie MK w artykułach typu „celebryci blogosfery”, nie znajdzie w żadnym rankingu, ani ‘zawodowym” artykule na temat blogosfery. Powstało setki artykułów na temat i w żadnym nie znajdziecie ani MK, ani Portalu Kontrowersje.net. Co najwyżej oficjalne notki: „Blogerem Roku został podpisujący się Nickiem MK”. I tyle! Natomiast znajdziecie różnych biedaków i wyautowanych polityków, usłużnych aspirujących i pokornie pukających do drzwi. Kiedy zapomnimy, że jestem wredny kutas, bo jestem, nie znajdziemy innej niż jedyna odpowiedź na proste pytanie. Co to się dzieje, że zawodowcy słowem nie wspominają o takim utytułowanym blogerze? To się dzieje, że ja tych zawodowych amatorów ma w pupie, tyle się dzieje. A morał z tego taki, że alternatywę dla tej zawodowej bryndzy niezwykle łatwo rozpoznać. Nicki, które nie dostają się na łamy. Oczywiście nie dostają się tak jak to zawodowcy potrafią pięknie napisać. Jaka jest twoja ulubiona marka Adidasów, czy lubisz lasagne według przepisu Knorr, co sądzisz o optycznej myszce. Takie spędy to jest kumulacja żałosnej techniki upupiania. Upupiać trzeba, ale dawać się upupić, to już dawanie pupy. I jeszcze jedna formalna uwaga. Zjazd Blogerów oczywiście powinni organizować Blogerzy. Gdy blogerom zjazdy organizują zawodowcy, podsuwając po klawiaturę formularz, no to jest taki zjazd i taka reprezentacja, wygląda jak stara partia, która była ludowa. Piszcie, nie blogujcie, o ile wolno mi coś doradzić. Upupiajcie, nie dajcie się upupić, o ile wolno mi coś zalecić. Wracam do orki.

Reklama

8 KOMENTARZE

  1. Coś o dawaniu pupy
    Miałeś na portalu Pióra, które zdobywały i mogły zdobywać dla Kontrowersji, dla Ciebie, nagrody, toś ich po kolei banował. Inni sami odeszli nie czekając na swoją kolej. Pozbywając się konkurencji działasz dokładnie jak ci opisani powyżej i krytykujesz innych za to samo. Ani im, ani Tobie nie dodadzą splendoru takie manewry.

    • Tyle razy już to tłumaczyłem,
      Tyle razy już to tłumaczyłem, że był czas zrozumieć. Nie mówię zgodzić, się, czy pochwalić, ale przynajmniej zrozumieć. Nie będę o tym gadał i co więcej takie gadanie będę konsekwentnie tępił.

      PS Pióra w pupie chyba. Mnie tu nie potrzeba poetów do wypełniania księgi skarg i wniosków. To gówniarza, nie pisarza zajęcie. Na S24 co dziennie jest rewolucja z piwnicami i odejściami. Jest miejsce, którego utrzymanie kosztuje, chcesz korzystasz, nie podoba się idziesz na inne. W minutę możesz postawić własnego bloga na 10 darmowych platformach i konkurować.

        • Zabawne to jest to, że się
          Zabawne to jest to, że się czyta i się udaje, że się zrozumiało, albo to, że się ożywiło twórczo w imieniu “ofiary prześladowań”, podczas gdy wcześniej się pisało jeden tekst na 2 lata. To jest cholernie zabawne. Zabawne jest to, że jak się nie zbierze w dupę, to się jakoś nic nie chce panie. A gdy się dostanie kopa to się z bólem obnosi regularnie i to w przekletym zamordystycznym miejscu. A teraz poważnie kończę dyskusję.

          PS Szukanie analogii między pełną wolnością blogowania, na nieograniczonej liczbie platform i domen, a medialnym reglamentowaniem włazidupów, już nie jest zabawne. Głupie jest.

  2. Coś o dawaniu pupy
    Miałeś na portalu Pióra, które zdobywały i mogły zdobywać dla Kontrowersji, dla Ciebie, nagrody, toś ich po kolei banował. Inni sami odeszli nie czekając na swoją kolej. Pozbywając się konkurencji działasz dokładnie jak ci opisani powyżej i krytykujesz innych za to samo. Ani im, ani Tobie nie dodadzą splendoru takie manewry.

    • Tyle razy już to tłumaczyłem,
      Tyle razy już to tłumaczyłem, że był czas zrozumieć. Nie mówię zgodzić, się, czy pochwalić, ale przynajmniej zrozumieć. Nie będę o tym gadał i co więcej takie gadanie będę konsekwentnie tępił.

      PS Pióra w pupie chyba. Mnie tu nie potrzeba poetów do wypełniania księgi skarg i wniosków. To gówniarza, nie pisarza zajęcie. Na S24 co dziennie jest rewolucja z piwnicami i odejściami. Jest miejsce, którego utrzymanie kosztuje, chcesz korzystasz, nie podoba się idziesz na inne. W minutę możesz postawić własnego bloga na 10 darmowych platformach i konkurować.

        • Zabawne to jest to, że się
          Zabawne to jest to, że się czyta i się udaje, że się zrozumiało, albo to, że się ożywiło twórczo w imieniu “ofiary prześladowań”, podczas gdy wcześniej się pisało jeden tekst na 2 lata. To jest cholernie zabawne. Zabawne jest to, że jak się nie zbierze w dupę, to się jakoś nic nie chce panie. A gdy się dostanie kopa to się z bólem obnosi regularnie i to w przekletym zamordystycznym miejscu. A teraz poważnie kończę dyskusję.

          PS Szukanie analogii między pełną wolnością blogowania, na nieograniczonej liczbie platform i domen, a medialnym reglamentowaniem włazidupów, już nie jest zabawne. Głupie jest.