Reklama

Czy warto się kłocić o narzędzie egzekucji, którym był krzyż w czasach Chrystusa ?
Przecież nie to jest najistotniejsze z jego nauk.

Czy warto się kłocić o narzędzie egzekucji, którym był krzyż w czasach Chrystusa ?
Przecież nie to jest najistotniejsze z jego nauk.
Przed nim i po nim ukrzyżowano wiele osób i czy to było w jego życiu i naukach najistotniejsze, by robić z tego symbol ?

Ale jak ktoś chce, to ma prawo. Może wieszać sobie w domu krzyże na wszystkich ścianach, suficie i podłodze. W świątyniach także. Jego Prawo !! Jak mu też wpadnie do głowy, to może sobie powiesić inne narzędzia egzekucji : stos, gilotynę, szubienicę i krzesło elektryczne.

Reklama

Podejrzewam, że gdyby Chrystus wiedział, że po nim głównie krzyż zostanie, to wolałby się utopić – przynajmniej akwarium trudno na ścianie powiesić.

W urzędach państwowych, szkołach publicznych niech wisi godło, ewentualnie możemy je zmienić z orła na krzyż, równie idiotyczne. Ale przynajmniej będzie legalne.

Jako symbol Chrystusa, stanowczo wolę np. pomnik Chrystustusa Zbawiciela w Rio de Janeiro.
To Chrystus zmartwychwstały, a nie w trakcie egzekucji wg naciąganego rzymskiego prawa.

Kiedyś mój kolega – malarz i rzeżbiarz – wykonywał posąg Chrystusa, podobnego do tego z Rio, tylko mniejszy i jeszcze bardziej trumfalny (ręce wzniesione w górę na znak zwycięstwa).
Nazwał go Chrystusem Zwycięskim. Dobrze zapamiętałem jego słowa : już raz Chrystusa ukrzyżowano, dlaczego wielu czyni to ponownie ?

Reklama

14 KOMENTARZE

  1. Myślę, że powinieneś być
    Myślę, że powinieneś być konsekwentny. Moim zdaniem wszystko może wisieć, jeśli sobie klasa zażyczy, albo jej to pomaga. W klasie mojego dziecka 100% to katolicy, w tej sali poza III C nikt się nie uczy. Kto ma protestować? Odbierałem dziecko ze szkoły i na widok krzyża w ogóle mnie nie zniewoliło. Wisi i tyle. Natomiast co do Twojej oryginalnej metafory pamiętaj, że na tym narzędziu zbrodni wisi ofiara prześladowań i mimo wszystko estetycznie to wygląda jak na kaźń. Jeśli chciałbyś powiesić krzesło elektryczne z wywalonymi gałami jakiegoś seryjnego bandyty, to jako psycholog powinieneś z czegoś zrezygnować. Albo z dostarczania traumy dzieciom i kultywowania wybebeszonego zbrodniarza, albo z durnych porównań. Mnie naprawdę nie przeszkadza ani krzyż, ani gwiazda Dawida, ani ikona w miejscu publicznym i odosobnienia, natomiast głupota ludzka zawsze mi przeszkadza. Nie zależy mi kompletnie jako ateiście, na radykalizowaniu poglądów katolickich, a nic tak nie radykalizuje jak męczeństwo. Widać jestem osamotniony co zresztą mnie nie dziwi, bo ja jestem niewierzącym ateistą, w siłę ateizmu również.

  2. Myślę, że powinieneś być
    Myślę, że powinieneś być konsekwentny. Moim zdaniem wszystko może wisieć, jeśli sobie klasa zażyczy, albo jej to pomaga. W klasie mojego dziecka 100% to katolicy, w tej sali poza III C nikt się nie uczy. Kto ma protestować? Odbierałem dziecko ze szkoły i na widok krzyża w ogóle mnie nie zniewoliło. Wisi i tyle. Natomiast co do Twojej oryginalnej metafory pamiętaj, że na tym narzędziu zbrodni wisi ofiara prześladowań i mimo wszystko estetycznie to wygląda jak na kaźń. Jeśli chciałbyś powiesić krzesło elektryczne z wywalonymi gałami jakiegoś seryjnego bandyty, to jako psycholog powinieneś z czegoś zrezygnować. Albo z dostarczania traumy dzieciom i kultywowania wybebeszonego zbrodniarza, albo z durnych porównań. Mnie naprawdę nie przeszkadza ani krzyż, ani gwiazda Dawida, ani ikona w miejscu publicznym i odosobnienia, natomiast głupota ludzka zawsze mi przeszkadza. Nie zależy mi kompletnie jako ateiście, na radykalizowaniu poglądów katolickich, a nic tak nie radykalizuje jak męczeństwo. Widać jestem osamotniony co zresztą mnie nie dziwi, bo ja jestem niewierzącym ateistą, w siłę ateizmu również.

  3. Zacznijmy od PRL-u. Jakoś
    Zacznijmy od PRL-u. Jakoś nikt sobie nie przypomina, co właściwie było największa uciążliwością, ponieważ dotyczyło wszystkich bez wyjątku obywateli. Atmosfera państwa policyjnego. Obywatel ani przez chwilę nie miał prawa zapomnieć, gdzie jego miejsce jest. Państwo miało oko na wszystko. Płot od strony ulicy musiał być ażurowy, żeby było widać czy ktoś nie knuje czegos.
    Ktoś spotkał dwuch kumpli, stanął żeby pogadać, podchodził milicjant i kazał się rozejść- takich przykładów możnaby podawać setki, ale o ileż bardziej spektakularne, jest opisywanie nóg od stołków, czy innych tortur, które dotyczyły, jednakże ,niewielu. Mnie krzyże powiewają, a raczej powiewałyby, gdyby nie ATMOSFERA PANSTWA KLERYKALNEGO, która zajęła miejsce poprzedniej. Czyli z deszczu pod rynnę. I to nie jest, bynajmniej, atmosfera neutralna. Kilka razy (raz w szpitalu państwowym, poza tym w urzędach) zwrócono mi uwage, że mam zdjąć CZAPKĘ ! Bo chyba widzę co tu wisi na ścianie. Dlaczego ja mam się czuć nieswojo w swoim urzędzie? Oczywiście, są ludzie i ludziska i nie każdy musi odbierać to tak samo, ja tę atmosferę czuję, jak przekraczam granicę- jak ręką odjął.

  4. Zacznijmy od PRL-u. Jakoś
    Zacznijmy od PRL-u. Jakoś nikt sobie nie przypomina, co właściwie było największa uciążliwością, ponieważ dotyczyło wszystkich bez wyjątku obywateli. Atmosfera państwa policyjnego. Obywatel ani przez chwilę nie miał prawa zapomnieć, gdzie jego miejsce jest. Państwo miało oko na wszystko. Płot od strony ulicy musiał być ażurowy, żeby było widać czy ktoś nie knuje czegos.
    Ktoś spotkał dwuch kumpli, stanął żeby pogadać, podchodził milicjant i kazał się rozejść- takich przykładów możnaby podawać setki, ale o ileż bardziej spektakularne, jest opisywanie nóg od stołków, czy innych tortur, które dotyczyły, jednakże ,niewielu. Mnie krzyże powiewają, a raczej powiewałyby, gdyby nie ATMOSFERA PANSTWA KLERYKALNEGO, która zajęła miejsce poprzedniej. Czyli z deszczu pod rynnę. I to nie jest, bynajmniej, atmosfera neutralna. Kilka razy (raz w szpitalu państwowym, poza tym w urzędach) zwrócono mi uwage, że mam zdjąć CZAPKĘ ! Bo chyba widzę co tu wisi na ścianie. Dlaczego ja mam się czuć nieswojo w swoim urzędzie? Oczywiście, są ludzie i ludziska i nie każdy musi odbierać to tak samo, ja tę atmosferę czuję, jak przekraczam granicę- jak ręką odjął.

  5. Kłopot na tym polega, że
    Kłopot na tym polega, że walka z krzyżami „publicznymi” to takie samo buractwo jak ich uprzednie wieszanie.
    Co gorsza, im ktoś bardziej jest z natury ideowy, bezkompromisowy i wierniejszy swym poglądom słusznym (co jest cechą dobrą w zasadzie), tym większe cierpienia przeżywa i chętniejszym do gwałtownej akcji się staje.
    Co więc robić?
    Radziłbym poczekać, a nowych krzyży nie wieszać, przynajmniej nie na chama, najpierw spytać chętnych.

    Zmiana symboli, nazw, obalanie pomników oraz ich zbyt chętne stawianie, to są niestety cechy obciachowe, typowe u ludów na wczesnym szczeblu rozwoju, w krajach lepszych, takich rzeczy się unika, szanuje się ciągłość kulturową i pamięć, nawet jeśli niektóre elementy historii są nieprzyjemne.

  6. Kłopot na tym polega, że
    Kłopot na tym polega, że walka z krzyżami „publicznymi” to takie samo buractwo jak ich uprzednie wieszanie.
    Co gorsza, im ktoś bardziej jest z natury ideowy, bezkompromisowy i wierniejszy swym poglądom słusznym (co jest cechą dobrą w zasadzie), tym większe cierpienia przeżywa i chętniejszym do gwałtownej akcji się staje.
    Co więc robić?
    Radziłbym poczekać, a nowych krzyży nie wieszać, przynajmniej nie na chama, najpierw spytać chętnych.

    Zmiana symboli, nazw, obalanie pomników oraz ich zbyt chętne stawianie, to są niestety cechy obciachowe, typowe u ludów na wczesnym szczeblu rozwoju, w krajach lepszych, takich rzeczy się unika, szanuje się ciągłość kulturową i pamięć, nawet jeśli niektóre elementy historii są nieprzyjemne.