Reklama

Ojciec: Synuś, dreptaj i patrz na nich wszystkich
            Na twarzy wypisane oszustwo, uśmiech klasy

Ojciec: Synuś, dreptaj i patrz na nich wszystkich
            Na twarzy wypisane oszustwo, uśmiech klasy
            Piątej, brudna galanteria; wiedz i łap ich
            Spojrzenia, broń się przed wyciskaniem, a jaki łasy,
            Jaki zadowolony, oczko puszcza, przy tym mlaska,
            Zgarnia kasę, twoje banknociki, a nic doradza;
            A nasza jest inicjatywa, potrzeba, nasza łaska;
            Pieniążki, mój synusiu, to nasza władza.
Syn: Tak jest, tato.
Ojciec: Jesteśmy, zawołajmy jednego, z zobaczysz
            Co wszystko to znaczy.
            (wyciąga rulonik banknotów)
            Ej, ty, przyjść tutaj aby raczysz?
Sprzedawca: Niech mi pan teraz wybaczy
                     Klienta mam, poczekać proszę;
Ojciec: A tą pralkę kupić chciałem, właśnie!
            Po takiej odpowiedzi, wynoszę,
            Że zarobić nie chcesz, zaraz zgaśnie
            Moje zainteresowanie.
(sprzedawca opuszcza poprzedniego klienta)
————————————————————————

Staruszek: (ledwo słyszalnym głosem) Koleżanka,
                 Taka ładna pani, wczoraj chyba, doradziła
                 Ten odkurzacz, czerwony, dziwna marka;
                 Czy polski na pewno? Tak ona mówiła..
Sprzedawca: Lepiej nie mogła doradzić, autentycznie;
                     Sprzęt z wyższej półki, wyssie z każdej szczeliny,
                     Kurz, śmieci, i wyczyści dywan fantastycznie;
Staruszek: (kaszle) Nie wpuszcza mnie pan w maliny?
                 Dobrze, niech będzie. Ostatni odkurzacz w życiu,
                 Starszy musiał się zepsuć, na wszystko jest pora,
                 Niedługo moja kolej. Przetrwałem, przy rozbiciu
                 Ostatnich oddziałów, lata upokorzeń, do jednego wora
                 Ludzi wrzucali, gnębili, katowali i zabijali.
                 Starość i choroba złamała…
                 Ciesz się, że biegać po lasach teraz nie trzeba
                 Nosić broń, w nocy marznąc. (ciszej) Zabrali…
                 Możecie to stracić, macie nie całe, a kawałek
                                                                                   Nieba
                 Resztę zgarnęli, zrozumiesz później. A jak?
                 Gdy mur wysoki dojrzysz… (kaszle)
Sprzedawca: Tak, tak ,tak. (bierze karton z odkurzaczem)
                      Jaką formę płatności pan wybiera?
(staruszek wyciąga wymięte banknoty o niskich nominałach, sprzedawca odlicza kwotę, zostaje 10 zł., oddaje, klient z początku udaje, że nie widzi, potem macha ręką)
Staruszek: Dla pana.
Sprzedawca: Dziękuję. A gdzie pan odkurzacz zabiera?
Staruszek: Na parking, tam czeka taksówka.
Sprzedawca: Pomogę panu.
Staruszek: Dociągnę jakoś, mała to wędrówka.
                  Może sznurek…
(z drugiego końca sklepu)
Inny klient: Ej, ty, przyjść tutaj aby raczysz?
Sprzedawca: Niech mi pan teraz wybaczy
                     Klienta mam, poczekać proszę;
Inny klient: A tą pralkę kupić chciałem, właśnie!
            Po takiej odpowiedzi, wynoszę,
            Że zarobić nie chcesz, zaraz zgaśnie
            Moje zainteresowanie.
(sprzedawca waha się moment, gestem przeprasza, zostawia staruszka, a ten z wysiłkiem szura karton poza sklep)
———————————————————-

Reklama

Ojciec: Ładna pralka. Dowiedziałem się wyczerpująco.
            Oj, zastanowię się, żona już czeka,
            Oj, śpieszy się, tylko ona odpowie twierdząco
            Bądź nie.
            Oj, widzę, o tam macha z daleka.
            Synuś, idziemy. Do widzenia (chowa plik banknotów)
Sprzedawca: (osłupiały) Do widzenia.
Ojciec: (do syna) Ucz się, tak, wyciskać jak cytrynkę ludzi,
             Bo w świecie trzeba umieć się ustawić, co ty na to?
             Niech cię, synuś, litość nie złudzi.
Syn: Tak jest, tato.

Reklama