Reklama

Doch

Dochodzą do mnie różne plotki na temat finansów Jarosława Kaczyńskiego, ale nie tylko z plotek widać, że Jarosław Kaczyński prawie zbankrutował. Oświadczenie majątkowe mówi więcej niż plotki, nie ma już 110 tysięcy oszczędności, pojawiło się 200 tysięcy długu. Dotąd własnościowe mieszkanie zmieniło status, Kaczyński zbył 1/6 znanej kwatery na Żoliborzu. Powód tej finansowej zapaści, jak głosi plotka, jest jeden – Jarosław walczy o życie swojej matki i nie zastanawia się nad kosztami. Plotkuję na wstępie, ponieważ w nawale komentarzy, analiz i tym podobnych niewiele kosztujących sądów, często zapominamy, że za politykiem, przynajmniej niektórym, kryje się, mimo wszystko, przysłowiowy człowiek. Patrząc na człowieka Kaczyńskiego, choćbym nie chciał, ciarki mi biegną po grzbiecie, nie zamieniłbym się na jego fatalne położenie. Zabawne media i usłużni celebryci z Hołdysem na czele, nie puszczają żadnego tematu. Ostatnio pan muzyk wyśmiał zgon Alika, w końcu okazja jak każda inna, a nawet więcej niż każda inna, bo wyjątkowo zabawna. Brat odszedł w okolicznościach, które każdego żyjącego brata muszą, jeśli nie rzucić na glebę, to przynajmniej na kolana. Matka jest ostatnią osobą, z którą kaleki emocjonalnie Kaczyński, czuje więź emocjonalną. Wątpię, aby podobnie było z Martą Kaczyńską i tak daleko grzebać w psychice Kaczyńskiego nie chcę, ale na pewno nie jest to człowiek wylewny i poukładany „uczuciowo”. Jest jaki jest i jego rzecz, mnie interesuje kontekst osobistych przeżyć, ponieważ tutaj również, jeśli nie przede wszystkim dopatrywałbym się ostatnich ruchów politycznych Kaczyńskiego. Pewnie zabrzmi to mało elegancko, ale obok silnej emocji skierowanej do matki, drugą silną emocję Jarosław Kaczyński kieruje do partii. Ostatnia miłość Kaczyńskiego, to jego dziecko – PiS.

Reklama

Byłaby przesada w tym porównaniu gdyby Jarosław nie zachowywał się w kwestii PiS, tak jak zachowują się najbardziej zapobiegliwi, a być może przewrażliwieni rodzice. Każdy kto zbliży się do dziecka Kaczyńskiego, zostanie przegoniony, odpędzony, warknie się na niego, podniesie krzyk. Jak już pisałem wcześniej, fatalnym przykładem do ilustracji tego stanu rzeczy jest Ziobro z Kurskim, na tych akurat warczałbym dość głośno. Gorzej, że partyjny instynkt macierzyński Kaczyńskiego, płoszy nie tylko ludzi-wilki, ale odstrasza ewentualne nauczycielki, trenerów, promotorów i przyjaciół dziecka Kaczyńskiego. W efekcie wokół PiS kręci się parę wiejskich bab z dużym cycem, które do pozamiatania chałupy, czy uwarzenia zalewajki i niczego więcej się nie nadają. Jarosław Kaczyński jest wszystkim dla swojego dziecka i jego dziecko dla niego. Niańczy, uczy, trenuje, przyjaźni się, ale taka ślepa miłość jest klasycznym inkubatorem. Każdy odpowiedzialny rodzic wie, że dziecko musi uczyć się życia z rówieśnikami, musi sobie radzić w grupie, musi samodzielnie zawiązywać sznurowadła, trzymać nóż w prawej ręce i widelec w lewej. Powinno przyprowadzać do domu swoich kolegów i koleżanki i samo składać rewizyty. Gdy dziecko jest pozbawione tych narzędzi socjalizacyjnych, zwyczajnie dziczeje i bez inkubatora ginie. Dokładnie tak się dzieje z PiS, jeśli patrzeć na tę partię jako oddzielny podmiot widać całkiem przyzwoitą formację, jak na polskie warunki, a już na pewno jedyną, na którą w ogóle da się patrzeć. Natomiast gdy wypuścić PiS na polityczne podwórko, wróci z podpitym okiem, usmarkanym nosem i stłuczonym kolanem. Wtedy ojciec i matka, Jarosław Kaczyński, utuli, pogłaszcze, pogoni ostatnich kolegów pytających, czy PiS może wyjść na podwórko.

Rozumiem Kaczyńskiego jako człowieka, wręcz zastanawiam się nad fenomenem mechanizmu psychologicznego w jaki wyposażyła go Bozia. Z jednej strony kompletne kalectwo emocjonalne, z drugiej niesamowita, nieludzka siła determinacji, wola przetrwania i zachowania swoich pozycji. Niestety dramat osobisty Jarosława Kaczyńskiego jest jednocześnie dramatem politycznym i chyba czas najwyższy, żebym napisał dlaczego się w tym w ogóle grzebię. Otóż wysłuchałem w ciągu jednego dnia, bardzo dobrego przemówienia Kaczyńskiego, dotyczącego kryzysu. Prezes podzielił kryzys logicznie i dokładnie tak jak on wygląda. Żadna rewelacja, podział sam się narzuca: kryzys światowy, kryzys europejski, kryzys polski. Do tego podziału przypisał możliwe reakcje, nie będę ich tu szczegółowo streszczał, podam jeden przykład. Lekarstwem na kryzys europejski jest zakaz pedałowania do strefy euro i wykorzystywanie środków europejskich, dopóki da się je wyrywać, przy ty stanowcze odcięcie od interesów banków francuskich i niemieckich. Banały? W zasadzie tak, tylko nikt, poza Kaczyńskim, głośnie nie chce tego powiedzieć. W zamian w znanej telewizji nastąpiła całkowita redukcja roli eksperta, przy zachowaniu siły eksperckiej. Wychodzi jakiś krawciarz w czerwonych szelkach i dosłownie tak recenzuje: „Absolutnie fałszywa diagnoza i całkiem niepoważne lekarstwa”. Mogłem pomylić co najwyżej ze dwa słowa, ale na pewno nie pomyliłem się w tym, że załatwiono Jarosława Kaczyńskiego jednym zdaniem. Emocje, emocjami, miłość miłością, finanse finansami, trauma i choroba matki dramatem, ale jeśli Jarosław Kaczyński nie zrozumie, że dziecko musi mieć nauczycieli, trenerów, ochroniarzy, silniejszych kolegów, broniących na podwórku, PiS z każdym rokiem będzie wyglądał tak, jak z każdym rokiem wygląda oświadczenie majątkowe Kaczyńskiego i jego sytuacja osobista.

Ten podział kryzysu powinna stanowczym akademickim tonem wypowiedzieć jedna pani profesor, a drugi pan profesor w studio TVN winien miażdżyć dyżurnego Niesiołowskiego, Piterę, czy Szejnfelda. Kaczyńskiego już się nawet nie chce sprzedajnym żurnalistom miażdżyć, wystarczy im jedno zdanie i mają fajrant. Z kolei profesorowie nie garną się do prezesa, bo za Błaszczaków, Kuchcińskich, Suskich oczami świecić nie chcą i ja się im zupełnie nie dziwię. Ci profesorowie nawet gdyby byli, musieliby się tłumaczyć, z wierszyków o wielkim prezesie, deklamowanych przez góralską dziatwę. Gdyby dziecko Kaczyńskiego miało odpowiednie guwernantki, jedna z nich przyjechałby pierwsza na Podhale i mając pojęcie jak funkcjonują media, bez trudu wybiłaby senatorowi Kogutowi dziecięce czapkowanie, które dowodzi, że Jarosław jest mężem stanu. Żal patrzeć, jak jedyna dająca się akceptować partia polityczna, ślepą miłością swojego prezesa, nie daje sobie pomóc i non stop wraca usmarkana z podwórka. Proszę ewentualnych komentujących, aby się dwa razy zastanowili, zwłaszcza przed pisaniem łatwych recenzji pod tytułem zajmijmy się kryzysem, bo ja właśnie zająłem się kryzysem. Dwa potężne obozy: Komorowski i Tusk szarpią polskie sukno i wycierają nim na przemian niemieckie oficerki i ruskie walonki. Jeden prezes w roli człowieka od wszystkiego, nie jest w stanie temu zapobiec. Ten, który uważa, że Polska i PiS to jedno, jest po prostu głupi, natomiast ten, który uważa, że PiS może pomóc Polsce powinien do prezesa dotrzeć, prośbą, groźbą, lamentem, łomotem i głaskaniem, jak kto potrafi. Ja kolejny raz spróbowałem jak umiem.

Reklama

33 KOMENTARZE

  1. Dokładnie tak samo myślę
    Już wiem dlaczego lubię czytywać Twoje teksty. One jakiś dziwnym trafem bardzo zgrabnie wpisują się i opisują moje odczcia na bieżące tematy. Dosłownie tak było wczoraj, miałem nawet swoja notkę zatytułować “pomóżmy temu biednemu rozbitemu człowiekowi”.
    Jak pomóc temu chłopu, który samotnie walczy jak zbite, pokiereszowane zwierzę, skąd czerpie jeszcze resztki sił, co tak bardzo motywuje go do tej walki o Polskę, o dobrobyt, o prawdę i honor?
    A czy Polakom na tej Polsce zależy?
    Przecież gdyby nie on, żylibysmy szczęśliwi, jak w latach 90, w przeświadczeniu, że sprawy idą w dobrym kierunku, Balcerowicz prywatyzuje jak trzeba, a kolejne rządy reformują.
    Tych, którym zależy na tych hasłach, które wymieniłem na początku jest już chyba tylko garstka, bo z tych 30% Koczorowego elektoratu część stanowią jego wyznawcy.
    Myślę Kurka, że należałoby znaleźć kogoś, komu Kaczor zaufa ślepą ufnością dziecka do matki, gdybyśmy takiego znaleźli, to trzeba byłoby przez niego dotrzeć. Misja trudna, ale ambitna.
    Kto, jak i czy nie jest już na wszystko za późno?

  2. Dokładnie tak samo myślę
    Już wiem dlaczego lubię czytywać Twoje teksty. One jakiś dziwnym trafem bardzo zgrabnie wpisują się i opisują moje odczcia na bieżące tematy. Dosłownie tak było wczoraj, miałem nawet swoja notkę zatytułować “pomóżmy temu biednemu rozbitemu człowiekowi”.
    Jak pomóc temu chłopu, który samotnie walczy jak zbite, pokiereszowane zwierzę, skąd czerpie jeszcze resztki sił, co tak bardzo motywuje go do tej walki o Polskę, o dobrobyt, o prawdę i honor?
    A czy Polakom na tej Polsce zależy?
    Przecież gdyby nie on, żylibysmy szczęśliwi, jak w latach 90, w przeświadczeniu, że sprawy idą w dobrym kierunku, Balcerowicz prywatyzuje jak trzeba, a kolejne rządy reformują.
    Tych, którym zależy na tych hasłach, które wymieniłem na początku jest już chyba tylko garstka, bo z tych 30% Koczorowego elektoratu część stanowią jego wyznawcy.
    Myślę Kurka, że należałoby znaleźć kogoś, komu Kaczor zaufa ślepą ufnością dziecka do matki, gdybyśmy takiego znaleźli, to trzeba byłoby przez niego dotrzeć. Misja trudna, ale ambitna.
    Kto, jak i czy nie jest już na wszystko za późno?

  3. Dokładnie tak samo myślę
    Już wiem dlaczego lubię czytywać Twoje teksty. One jakiś dziwnym trafem bardzo zgrabnie wpisują się i opisują moje odczcia na bieżące tematy. Dosłownie tak było wczoraj, miałem nawet swoja notkę zatytułować “pomóżmy temu biednemu rozbitemu człowiekowi”.
    Jak pomóc temu chłopu, który samotnie walczy jak zbite, pokiereszowane zwierzę, skąd czerpie jeszcze resztki sił, co tak bardzo motywuje go do tej walki o Polskę, o dobrobyt, o prawdę i honor?
    A czy Polakom na tej Polsce zależy?
    Przecież gdyby nie on, żylibysmy szczęśliwi, jak w latach 90, w przeświadczeniu, że sprawy idą w dobrym kierunku, Balcerowicz prywatyzuje jak trzeba, a kolejne rządy reformują.
    Tych, którym zależy na tych hasłach, które wymieniłem na początku jest już chyba tylko garstka, bo z tych 30% Koczorowego elektoratu część stanowią jego wyznawcy.
    Myślę Kurka, że należałoby znaleźć kogoś, komu Kaczor zaufa ślepą ufnością dziecka do matki, gdybyśmy takiego znaleźli, to trzeba byłoby przez niego dotrzeć. Misja trudna, ale ambitna.
    Kto, jak i czy nie jest już na wszystko za późno?

  4. Autorze
    potrzebna jest silna opozycja pozaparlamentarna. Wszystkie partie i partyjki, choćby ich przywódcy nie wiem jak złote usta miel,i należą do dwóch koterii, o których mowa w tekście.
    PiS z Jarosławem Kaczyńskim to niestety, od kilku dobrych lat, gumowa lala, której nikt nie potrafi porządnie nadmuchać, a jak się na chwilę ta sztuka uda, to szybko z tej “lali” uchodzi powietrze.
    Ciągła gra na jednego faceta nie może nic dobrego wnieść. J.Kaczyński jest megalomanem, któremu się wydaje, że jest mężem stanu. W tę megalomanię wpędzają Kaczyńskiego ludzie, którzy co najwyżej mogliby być parobkami na dworze jaśnie pana.
    Smutna polska rzeczywistość jest taka, że aby cokolwiek mogło dobrze zadziałać, to to wszystko, co jest, trzeba rozmontować, rozpieprzyć tak, że nawet wspomnienia nie zostanie.
    Zauważam pewną analogią osobistego dramatu Kaczyńskiego z dramatem w jaki wpadł Lepper.

    • Potrzebna jest nie nowa opozycja pozaparlamentarna
      tylko grupowanie ludzi którzy będą tworzyć nową Polskę. Na poziomie ulicy, parafii, firmy, dzielnicy itd. Coś na takiej zasadzie jak organizacje niepodległościowe przed 1914. Oni objeli w macki całą Polskę narzucając sposób życia, trzeba to odwrócić.

      Skoro zgadujemy, to jest jeszcze jedna opcja co do gromka. DT wypuścił z PO ludzi którzy mogli mu zagrozić, gromek był rzecznikiem grupy która stworzyła platformę. Być może DT zastosował uderzenie prewenecyjnie i rozbił projekt platforma – bis. Dwóch głównych podejrzanych to były szef służb specjalnych i szycha z TVN. Wtedy Michnik zachował się racjonalnie pokazując lojalność DT. On może poczekać, wie że teraz DT jest jeszcze bardzo silny, a kryzys idzie.

  5. Autorze
    potrzebna jest silna opozycja pozaparlamentarna. Wszystkie partie i partyjki, choćby ich przywódcy nie wiem jak złote usta miel,i należą do dwóch koterii, o których mowa w tekście.
    PiS z Jarosławem Kaczyńskim to niestety, od kilku dobrych lat, gumowa lala, której nikt nie potrafi porządnie nadmuchać, a jak się na chwilę ta sztuka uda, to szybko z tej “lali” uchodzi powietrze.
    Ciągła gra na jednego faceta nie może nic dobrego wnieść. J.Kaczyński jest megalomanem, któremu się wydaje, że jest mężem stanu. W tę megalomanię wpędzają Kaczyńskiego ludzie, którzy co najwyżej mogliby być parobkami na dworze jaśnie pana.
    Smutna polska rzeczywistość jest taka, że aby cokolwiek mogło dobrze zadziałać, to to wszystko, co jest, trzeba rozmontować, rozpieprzyć tak, że nawet wspomnienia nie zostanie.
    Zauważam pewną analogią osobistego dramatu Kaczyńskiego z dramatem w jaki wpadł Lepper.

    • Potrzebna jest nie nowa opozycja pozaparlamentarna
      tylko grupowanie ludzi którzy będą tworzyć nową Polskę. Na poziomie ulicy, parafii, firmy, dzielnicy itd. Coś na takiej zasadzie jak organizacje niepodległościowe przed 1914. Oni objeli w macki całą Polskę narzucając sposób życia, trzeba to odwrócić.

      Skoro zgadujemy, to jest jeszcze jedna opcja co do gromka. DT wypuścił z PO ludzi którzy mogli mu zagrozić, gromek był rzecznikiem grupy która stworzyła platformę. Być może DT zastosował uderzenie prewenecyjnie i rozbił projekt platforma – bis. Dwóch głównych podejrzanych to były szef służb specjalnych i szycha z TVN. Wtedy Michnik zachował się racjonalnie pokazując lojalność DT. On może poczekać, wie że teraz DT jest jeszcze bardzo silny, a kryzys idzie.

  6. Autorze
    potrzebna jest silna opozycja pozaparlamentarna. Wszystkie partie i partyjki, choćby ich przywódcy nie wiem jak złote usta miel,i należą do dwóch koterii, o których mowa w tekście.
    PiS z Jarosławem Kaczyńskim to niestety, od kilku dobrych lat, gumowa lala, której nikt nie potrafi porządnie nadmuchać, a jak się na chwilę ta sztuka uda, to szybko z tej “lali” uchodzi powietrze.
    Ciągła gra na jednego faceta nie może nic dobrego wnieść. J.Kaczyński jest megalomanem, któremu się wydaje, że jest mężem stanu. W tę megalomanię wpędzają Kaczyńskiego ludzie, którzy co najwyżej mogliby być parobkami na dworze jaśnie pana.
    Smutna polska rzeczywistość jest taka, że aby cokolwiek mogło dobrze zadziałać, to to wszystko, co jest, trzeba rozmontować, rozpieprzyć tak, że nawet wspomnienia nie zostanie.
    Zauważam pewną analogią osobistego dramatu Kaczyńskiego z dramatem w jaki wpadł Lepper.

    • Potrzebna jest nie nowa opozycja pozaparlamentarna
      tylko grupowanie ludzi którzy będą tworzyć nową Polskę. Na poziomie ulicy, parafii, firmy, dzielnicy itd. Coś na takiej zasadzie jak organizacje niepodległościowe przed 1914. Oni objeli w macki całą Polskę narzucając sposób życia, trzeba to odwrócić.

      Skoro zgadujemy, to jest jeszcze jedna opcja co do gromka. DT wypuścił z PO ludzi którzy mogli mu zagrozić, gromek był rzecznikiem grupy która stworzyła platformę. Być może DT zastosował uderzenie prewenecyjnie i rozbił projekt platforma – bis. Dwóch głównych podejrzanych to były szef służb specjalnych i szycha z TVN. Wtedy Michnik zachował się racjonalnie pokazując lojalność DT. On może poczekać, wie że teraz DT jest jeszcze bardzo silny, a kryzys idzie.

  7. Cieszę się, że masz podobny
    Cieszę się, że masz podobny pogląd na wystąpienie Kaczyńskiego, inaugurujące wczorajszą konferencją nt. kryzysu. Była znakomicie skonstruowana formalnie i opisał w niej wszystkie trzy plany sytuacji. Osobiście nie jestem w najmniejszym stopniu wyznawczynią JK, nie jestem nawet wyznawczynią konserwatywno-narodowo-katolickich poglądów PiS, bodaj bym sczezła, gdyby tak było, ale obecnie nie widzę innego sojusznika w dążeniu do celów, w które wierzę. Co do osobistej traumy JK, jako człowieka to mam dla niego ogromne ludzie współczucie. Rozumiejąc w dodatku, że utrata brata i utrata brata bliźniaka, to zupełnie inne kręgi piekła, których ktoś, kto nie ma bliźniaczego rodzeństwa zupełnie nie jest w stanie zrozumieć. Dlatego, chociaż irytują mnie wszelkie niedoskonałości jego charakteru i osobowości, tak widoczne u niego jako polityka, i tak mu szkodzące, jako politykowi, to mimo wszystko mam dla niego szacunek, czego żadną miarą nie mogę już powiedzieć o żadnym innym polskim polityku. Tylko dlaczego lgną do niego takie miernoty? Czy dlatego, że to właśnie miernoty i tylko miernoty potrzebują autokratycznego przywództwa? Co jest nie tak? Przecież we wszystkich partiach są same miernoty? Czy partia w wydaniu polskim do organizacja, w której obowiązuje zasada selekcji negatywnej? Czy to spuścizna minionej epoki i wartościowi ludzie wciąż wolą pozostawać obok?

    • Od kiedy Suchocka (za podszeptem Rokity) uznała
      Kaczyńskich za ,,większe zagrożenie od postkomunistów”, są podejmowane próby ukatrupienia bliźniaków oraz ich partii. Zakończone, na razie, połowicznym sukcesem.
      Nikt, w całym ostatnim dwudziestoleciu ,,wolnej Polski”, nie był tak metodycznie niszczony i gnojony, jak ostatni Kaczyński. Do tej walki zaprzęgnięto cały aparat ,,demokratycznego” państwa. Takiego ,,wyróznienia” nie doczekał się żaden morderca z długiej listy Jana Marii Rokity, ani żaden czerwony generał – z Jaruzelskim na czele.
      Historia Kaczyńskiego i jego PC/PiS to historia naszej porażki. Porażki o dalekosiężnych skutkach, których jeszcze nie widać. Porażki, w której główny ,,bohater” też ma swój udział, i to wcale nie mały. Miał bowiem wszystko w swoim ręku – wielkie poparcie społeczne i obydwa pałace. Nie potrafił tego, mówiąc językiem politycznych demiurgów – rozegrać.

          • Myślę że nasz ubekistan ma przyszykowane opcje
            i na taką ewentualność:

            1. “Socjalistyczna odnowa”, czyli “Partia ta sama, ale nie taka sama” jeżeli pozostać przy PełO.
            Może nawet i po zarżnięciu Tuska w charakterze kozła ofiarnego.
            2. “Rząd Ocalenia Narodowego”, czyli resztówka rozbitej PełO, Palikot, Pan Waldek jak najbardziej, bo w jego zmiecenie nie wierzę, ziobryści (sądzę że ich kupili taką właśnie wizją – że jak wyjdą z PiS, to mają miejsce przy takim rozdaniu)

  8. Cieszę się, że masz podobny
    Cieszę się, że masz podobny pogląd na wystąpienie Kaczyńskiego, inaugurujące wczorajszą konferencją nt. kryzysu. Była znakomicie skonstruowana formalnie i opisał w niej wszystkie trzy plany sytuacji. Osobiście nie jestem w najmniejszym stopniu wyznawczynią JK, nie jestem nawet wyznawczynią konserwatywno-narodowo-katolickich poglądów PiS, bodaj bym sczezła, gdyby tak było, ale obecnie nie widzę innego sojusznika w dążeniu do celów, w które wierzę. Co do osobistej traumy JK, jako człowieka to mam dla niego ogromne ludzie współczucie. Rozumiejąc w dodatku, że utrata brata i utrata brata bliźniaka, to zupełnie inne kręgi piekła, których ktoś, kto nie ma bliźniaczego rodzeństwa zupełnie nie jest w stanie zrozumieć. Dlatego, chociaż irytują mnie wszelkie niedoskonałości jego charakteru i osobowości, tak widoczne u niego jako polityka, i tak mu szkodzące, jako politykowi, to mimo wszystko mam dla niego szacunek, czego żadną miarą nie mogę już powiedzieć o żadnym innym polskim polityku. Tylko dlaczego lgną do niego takie miernoty? Czy dlatego, że to właśnie miernoty i tylko miernoty potrzebują autokratycznego przywództwa? Co jest nie tak? Przecież we wszystkich partiach są same miernoty? Czy partia w wydaniu polskim do organizacja, w której obowiązuje zasada selekcji negatywnej? Czy to spuścizna minionej epoki i wartościowi ludzie wciąż wolą pozostawać obok?

    • Od kiedy Suchocka (za podszeptem Rokity) uznała
      Kaczyńskich za ,,większe zagrożenie od postkomunistów”, są podejmowane próby ukatrupienia bliźniaków oraz ich partii. Zakończone, na razie, połowicznym sukcesem.
      Nikt, w całym ostatnim dwudziestoleciu ,,wolnej Polski”, nie był tak metodycznie niszczony i gnojony, jak ostatni Kaczyński. Do tej walki zaprzęgnięto cały aparat ,,demokratycznego” państwa. Takiego ,,wyróznienia” nie doczekał się żaden morderca z długiej listy Jana Marii Rokity, ani żaden czerwony generał – z Jaruzelskim na czele.
      Historia Kaczyńskiego i jego PC/PiS to historia naszej porażki. Porażki o dalekosiężnych skutkach, których jeszcze nie widać. Porażki, w której główny ,,bohater” też ma swój udział, i to wcale nie mały. Miał bowiem wszystko w swoim ręku – wielkie poparcie społeczne i obydwa pałace. Nie potrafił tego, mówiąc językiem politycznych demiurgów – rozegrać.

          • Myślę że nasz ubekistan ma przyszykowane opcje
            i na taką ewentualność:

            1. “Socjalistyczna odnowa”, czyli “Partia ta sama, ale nie taka sama” jeżeli pozostać przy PełO.
            Może nawet i po zarżnięciu Tuska w charakterze kozła ofiarnego.
            2. “Rząd Ocalenia Narodowego”, czyli resztówka rozbitej PełO, Palikot, Pan Waldek jak najbardziej, bo w jego zmiecenie nie wierzę, ziobryści (sądzę że ich kupili taką właśnie wizją – że jak wyjdą z PiS, to mają miejsce przy takim rozdaniu)

  9. Cieszę się, że masz podobny
    Cieszę się, że masz podobny pogląd na wystąpienie Kaczyńskiego, inaugurujące wczorajszą konferencją nt. kryzysu. Była znakomicie skonstruowana formalnie i opisał w niej wszystkie trzy plany sytuacji. Osobiście nie jestem w najmniejszym stopniu wyznawczynią JK, nie jestem nawet wyznawczynią konserwatywno-narodowo-katolickich poglądów PiS, bodaj bym sczezła, gdyby tak było, ale obecnie nie widzę innego sojusznika w dążeniu do celów, w które wierzę. Co do osobistej traumy JK, jako człowieka to mam dla niego ogromne ludzie współczucie. Rozumiejąc w dodatku, że utrata brata i utrata brata bliźniaka, to zupełnie inne kręgi piekła, których ktoś, kto nie ma bliźniaczego rodzeństwa zupełnie nie jest w stanie zrozumieć. Dlatego, chociaż irytują mnie wszelkie niedoskonałości jego charakteru i osobowości, tak widoczne u niego jako polityka, i tak mu szkodzące, jako politykowi, to mimo wszystko mam dla niego szacunek, czego żadną miarą nie mogę już powiedzieć o żadnym innym polskim polityku. Tylko dlaczego lgną do niego takie miernoty? Czy dlatego, że to właśnie miernoty i tylko miernoty potrzebują autokratycznego przywództwa? Co jest nie tak? Przecież we wszystkich partiach są same miernoty? Czy partia w wydaniu polskim do organizacja, w której obowiązuje zasada selekcji negatywnej? Czy to spuścizna minionej epoki i wartościowi ludzie wciąż wolą pozostawać obok?

    • Od kiedy Suchocka (za podszeptem Rokity) uznała
      Kaczyńskich za ,,większe zagrożenie od postkomunistów”, są podejmowane próby ukatrupienia bliźniaków oraz ich partii. Zakończone, na razie, połowicznym sukcesem.
      Nikt, w całym ostatnim dwudziestoleciu ,,wolnej Polski”, nie był tak metodycznie niszczony i gnojony, jak ostatni Kaczyński. Do tej walki zaprzęgnięto cały aparat ,,demokratycznego” państwa. Takiego ,,wyróznienia” nie doczekał się żaden morderca z długiej listy Jana Marii Rokity, ani żaden czerwony generał – z Jaruzelskim na czele.
      Historia Kaczyńskiego i jego PC/PiS to historia naszej porażki. Porażki o dalekosiężnych skutkach, których jeszcze nie widać. Porażki, w której główny ,,bohater” też ma swój udział, i to wcale nie mały. Miał bowiem wszystko w swoim ręku – wielkie poparcie społeczne i obydwa pałace. Nie potrafił tego, mówiąc językiem politycznych demiurgów – rozegrać.

          • Myślę że nasz ubekistan ma przyszykowane opcje
            i na taką ewentualność:

            1. “Socjalistyczna odnowa”, czyli “Partia ta sama, ale nie taka sama” jeżeli pozostać przy PełO.
            Może nawet i po zarżnięciu Tuska w charakterze kozła ofiarnego.
            2. “Rząd Ocalenia Narodowego”, czyli resztówka rozbitej PełO, Palikot, Pan Waldek jak najbardziej, bo w jego zmiecenie nie wierzę, ziobryści (sądzę że ich kupili taką właśnie wizją – że jak wyjdą z PiS, to mają miejsce przy takim rozdaniu)