Reklama

3nowe tematy:

3nowe tematy:
1.ostatnio mówię do dziewczyny”masz fryzurę jak ktoś z lat60tych”;ale o jakich latach 6-tych pomyślałem?o latach60tych prezentowanych przez hollywoodzkie filmy;o amerykańskiej gospodyni domowej/ewentualnie nastolatca tańczącej rock’n’rolla z lat60tych z szykownie przyczesaną grzywką(nie znam się na fryzurach,może jak poszukam to znajdę jakieś profesjonalne określenie na to o czym piszę). W każdym razie o co mi chodzi? W tym przykładzie widać że jestem w pewnym sensie, pod względem tożsamości Amerykaninem. I tu nie chodzi tylko(chodź też) o wychowanie w ogólnej kulturze cywilizacji zachodnioeuropejskiej. Ta kultura to kultura przede wszystkim amerykańśka.
PS:czy w Europie niechęć do Ameryki nie jest w dużej mierze podyktowana zawiścią za to że to przecież my ich “stworzyliśmy”,podyktowana świadomością że to my kiedyś byliśmy potęgą a oni pokurczem,jakimiśtam koloniami wybijającymi się na niepodległość gdzieś na uboczu świata. ciekawe czy podobnie będzie z podejście Amerykanów do Chin
2.Przy różnych jazdach i wkręcaniu konstruuje się rozmaite wizje,z poczuciem pewności że są to tylko jaja i że zawsze pozostaje jakiś rdzeń rzeczywistości do któego możemy się odwołać,który określi nam naszą pozycję i to jak poiniśmy się zachować. Ciekawie się robi gdy ten rdzeń się zakwestionuje-zaczynamy wątpić w słuszność naszego widzenia świata-czy przypadkiem nie jesteśmy schizofrenikami w świecie ułudy. Właśnie taki intrygujący odlot kręci mnie w wielu dziełach sci fi. PS.hmm nowe,tym razem prawdziwe widzenie świata zawiera też jakiś ciekawy ładunek wiary
3.często słyszę pytanie:jak wytłumaczyć holocaust?zawarte jest w nim milczące założenie o tym że przecież aż tylu ludzi nie może być zła,że to tylko dewianci i wyjątki mogą robić coś złego,że do holocaustu musiało dojść na skutek niezwykłych okoliczności a nie wskutek działania ludzi “z siebie”.Sprowokowany wysunąłem tezę że ludzie po prostu lubią zabijać. Bo niby po co np. graliby w gry gdzie się zabijają?dla poczucia gratyfikacji?wtedy wyścigi i zdobywanie punktów dawały by tyle frajdy co GTA.Dla odstresowania normalności?no może tak,ale myślę że po prostu jest w zabijaniu jakaś frajda. Później pod naporem krytyki musiałem swój pogląd zrewidować.Teraz powiedziałbym że jest z zabijaniem nieco jak z defekacją-publicznie i w towarzystwie się tego nie robi,czasem zrobić to trzeba,lub dobrze to zrobić choć robimy to niekiedy niechętnie i z obrzydzeniem;są jednak grupy ludzi które znajdują w tym autentyczną przyjemność.

Reklama