Reklama

Wszystko dookoła niby dziadowskie i już nic się nie zm

Wszystko dookoła niby dziadowskie i już nic się nie zmieni, a mnie się cholernie podoba przynajmniej jedna zmiana jaką widzę wyraźnie. I jakby tego cudu było mało, to ja tę zmianę widzę we wszystkich środowiskach i tych lewicujących i tych bogoojczyźnianych i w środku i wśród awangardy narodu i wśród ludu miast i wsi. Co to takiego? Czy to w ogóle możliwe i kto to widział oprócz mnie? To jest stosunek Polaków do wielkiej Ameryki i Bóg mi świadkiem, że widzę to niemal wszędzie, co do reszty, nie wiem jak można nie widzieć. Widzę jak się ten stosunek zmienia i to zmienia na lepsze, choć zmiany idą w kierunku pogorszenia stosunków. W tym fenomenie dostrzegam kilka „podfenomenów”, choćby taki, że stosunek Polaków do USA nie zmienia się w ramach ułańskiej fantazji, którą do znudzenia się przywołuje z okazji naszych narodowych uniesień, ale zmienia się racjonalnie.

Reklama

Za dużo tego dobrego na początek i czas złamać radość czymś co ciągle nie zaskakuje. Zmienia się wszystkim, tylko rzecz jasna nie zmienia się politykom. Tak się zastanawiam jak to musi działać i dochodzę do wniosku, że to działa na zasadzie: „o Jezus Maria!”. O Jezus Maria, Obama do mnie zadzwonił, a jak taki nieuczesany! Niby jest tak, że już ci nasi wybrańcy objeździli trochę świata i Europy, wiedzą, że istnieją pisuary na fotokomórkę, ale ciągle z tyłu głowy ten polski wychodek za stodołą. Wielki wódz do mnie zadzwonił, może wyśle parę puszek kawy, albo plakat z Rambo. Zadzwonił! Znaczy kocha i szanuje, pamięta, liczy się i tak połechtani, czy oni z SLD, czy z PiS, czy z PO jak jeden zapominają po co on tak naprawdę zadzwonił. 1000 zwłok do Afganistanu, zasugerowanych między „co słychać?”, a dowcipem o Ruskich.

Nie wiem może to ze mną jest coś nie tak, ale gdyby mi ktoś zaproponował spotkanie, czy telefon od przyjaciela i dał wybór między płaską, medialną i zużywającą się w oczach osobowością Obamy, a moim przyjacielem co to go nie wiedziałem 100 lat, słowo daję, że Obama nie istnieje. Telefon! Kto dzwoni? Obama! Powiedz, że zajęty jestem, rozmawiam z przyjacielem, niech wyśle maila, odpowiem jak znajdę chwilę. U polityka tak nie ma, polityk cały na baczność, a dzieje się tak dlatego, że on z kompleksów został politykiem i z kompleksów swój polityczny stan podtrzymuję. Żadnych innych racjonalnych przesłanek, poza kompleksami nie widzę. Wystarczy kompleks wychodka i „do czego ja w życiu doszłem”, aby na telefon Obama załatwiał z polskim premierem 1000 zgonów polskich żołnierzy.

Jeśli się temu na spokojnie przyjrzeć, to zaraz spokój mija, ponieważ to jakaś kuriozalna bezczelność z jaką lekkością i oczywistością załatwia się z Polską interesy życia i śmierci. Wygląda to na robienie łaski, czarny Husajn Obama robi mi łaskę, że dzwoni i honoruje mnie zapotrzebowaniem na życie moich rodaków. Niewyobrażalna bezczelność sprzedawana mi jako zaszczyt. Na szczęście w takich kategoriach patrzą tylko politycy, Polacy już w końcu zrozumieli. Słyszę opinie od Daukszewicza, przez Gierzyńskiego do SLD, że takiego traktowania już dość. Słyszę opinię zwolenników różnych partii i różnych światopoglądów, że to nie może być tak jak jest. A jest tak, że ktoś sobie wyobraża Polskę jako mięso armatnie i ubogiego krewnego, którym można sobie imperialną mordę powycierać. Nikt na koń siadał nie będzie, ale staropolskie „pierdol się wuju Samie, czyś ty czarny, czy pstrokaty”, należy się jak Indianom rezerwat.

Dojrzewa nam społeczeństwo znacznie szybciej niż polityczny margines, co nie wzbudza mojego zdziwienia, przeciwnie potwierdza odwieczną prawdę. Wszystko byłoby fajnie i można trąbić w rogi, ale jest mała „buba”. Bez względu na to jak mądrzy i coraz mądrzejsi są obywatele, politycy nadal odpowiadają za wizerunek całości zwanej krajem i tu się mój entuzjazm kończy. Nie żebym odradzał zejście z tej obywatelsko słusznej drogi, wręcz przeciwnie, apeluję o podkręcenia tempa, aby dojść do tego punktu, w którym polityk choć trochę będzie przypominał obraz i podobieństwo obywatela. Takie mi się głupoty marzą i te marzenia tym bardziej intensywne, że właśnie widzę przedstawicieli narodu, którzy jak zwykle uzasadniają coś, czego się nie tylko nie da uzasadnić, ale czego człowiek rozumny się po prostu nie dotyka. .

Reklama

14 KOMENTARZE

  1. można się jakoś wykręcić
    Dawno temu kompleksy polskiej władzy były mniejsze niż dzisiaj.

    Kiedy papież Honoriusz III polecił Leszkowi I Białemu udać się na krucjatę do Ziemi Świętej, otrzymał odpowiedź, iż udział Polaków w krucjacie jest niemożliwy z uwagi na brak piwa w tamtejszej okolicy.

  2. dlaczego?
    No właśnie, czemu nasze społeczeństwo nie podziela z władzą nabożnego szacunku dla USA?

    Może dlatego, że nic z tego niema. Kiedyś dawno, były jakieś paczki, datki i inne pożytki, a od dłuższego czasu Ameryka nic nie daje, już raczej bierze.
    Zamiast chronić nas przed Ruskimi, bezczelnie kuma się z nimi, no i nie chce nas widzieć na oczy na swej pięknej ziemi.

    Natomiast kasta panująca jest często związana ze Stanami różnymi więziami rodzinnymi., stypendiami, dziećmi na tamtejszych uczelniach, interesami wujów biznesmenów.
    Głupio tak gryźć rękę która daje chleb rodzinie.
    Niektórzy poszli w tym tak daleko jak minister Radek, który jest bardziej amerykański od Obamy.

  3. Też tak sobie pomyślałem, jak
    Też tak sobie pomyślałem, jak przeczytałem wczoraj wieczorem dwie informacje na czerwonym pasku: pierwszą, że wyślemy do Afganistanu dodatkowy tysiąc żołnierzy i drugą, że Obama dzwonił do Tuska. Nawet mi się nie chce tego komentować.

  4. Radek Sikorski został olany zupełnie wyjątkowo
    i cały czas powtarza,że to deszcz a nie mocz Hilary – żony Clintona od cygar i Moniki.Generał Petelicki to nie jest mój bohater ale chyba jedyny wyśmiewał kretynów,którzy wysyłali na wojnę ludowe wojsko w rolniczych Tarpanach przemalowanych na Honkery.Dzisiaj Petelicki/a wczesniej Skrzypczak/powtarza: debile dowodzą armią.Co robi feldmarszałek psychiatra Kielich ? Dla odwrócenia uwagi – parę samolotów armatniego mięsa.Durnemu Tuskowi z podobnych powodów jest potrzebna zadyma dla odwrócenia uwagi od katastrofy finansów,od kasyn,od powrotu Chlebowskiego – który zaczął sypać mafię.Oszczanemu Radkowi Sikorskiemu najbardziej – opowiada teraz kawałki o tym,jak wielkim sojusznikiem Stanów jesteśmy,może znowu zadzwoni Obama w środku nocy,ale tym razem do Radka.Radek zna angielski.Zna się również na telefonach – całkiem jak ten sierżant z wojskowego dowcipu.Dwie belki – umie czytać,trzy belki – czytać i liczyć,< /sierżant/- czytać , liczyć i zna się na telefonach.

  5. Jak zwykle…
    …chcemy coś za darmo, co zaprocentuje zapewne w przyszłości. Bo z tym sie trzeba liczyć.Że w przyszłości, gdy tu powstanie osiedle w przyszłości, zadzwoni Obama, czy jakiś inny Jamal albo Malik i powie- wizy zniesiene, Polaki!My dajemy za darmo to, co najbardziej jako naród cenimy- wolnośc i życie. Dziwne, głupie, dla mnie niezrozumiałe, ale ja nie chcę rozumieć PO CO…bo to rozumienie nic nie da. Bardziej mnie zastanawia- dla czyjego dobra. Fakt, tysiąc naszych żołnierzy pojedzie, bo zarobią lepiej niż tutaj. Fakt- Obama gdzies tam kiedys pierdnie w tekstach podziękowań dla Turcji za korytarz, dla Afganistanu za walkę, dla Duńczyków czy też Papuasów za wsparcie mentalne, dla muzułmanów za zrozumienie…i jeszcze dla Moskwy za 1000 żołnierzy..oj, czy ja powiedziałem Moskwy?Oczywiście, Warszawy…piękny kraj nad Dunajem i Wełtawą….Czyje dobro? Nie nasze, bo jak zwykle z tego będzie tyle, że pięć minut w przelocie pogadanki na wysokim szczeblu o tym, że “kongres może zatwierdzi, a może nie”…ale w przyszłości…tu będzie osiedle w przyszłości. Stosunek Ameryki jest taki, że można powiedzieć za Bushem, który cytował braci Golców!- “Tu na razie jest ściernisko….”.A naród klaskał.Zamiast butem rzucić w bydlaka, co to na moim podwórku mówi, że ja syf mam, ale będzie lepiej…kiedyś…jak osiedle powstanie.

  6. pamiętam z “czasów mrocznych”
    pamiętam z “czasów mrocznych” dowcip: co zrobić by ruscy sobie poszli i nastała powszechna szczęśliwość dla polaków. Otóz należy wypowiedzieć wojnę USA i zaraz się poddać.
    Dowcip głupawy lecz ja to to mam stale gdzieś ‘za kołnierzem’ i pewnie mieć będę do końca. A Wy?
    Żołnierze, to teraz pracownicy najemni – rzemieślnicy i na misje wyjeżdżają dobrowolnie, mam wrażenie że nawet chętnie, więc w czym problem?

    • Właśnie z dobrowolnością
      nie jest to takie jednoznaczne. Tak się składa, że od czasu do czasu spotykam się z dalszą rodziną, mającą pewne koneksje w kręgach wojskowych, i dość jednoznacznie wypowiadają się oni, że nie wszyscy żołnierze jadą na Środkowy Wschód dobrowolnie, inaczej niż jeszcze 10-12 lat temu, kiedy to wręcz intrygowano, żeby załapać się na misję i zarobić. Niestety nagabywani o szczegóły jakoś dziwnie milkliwi się robią (ci moi dalecy krewni) – nie wiem, czy ze względu na to, że to ploty, czy też na ew. nieprzyjemności z tytułu ujawnienia konkretów.