Reklama

Debata się odbyła.

Debata się odbyła. Jako że Michalski uzasadnia całą sprawę może trochę przesadzona reakcją obronną, jeszcze raz zestawmy pewne fakty. One są bowiem dość istotne aby można było wyrobić sobie własne zdanie. Zatem:

1) 19 maja, godz. 19:05 – przychodzi do Kataryny sms z szantażem. Czy można go nazwać szantażem, czy nie – to mniej istotne w tym momencie. Ważniejsze, że wiemy o tym od Kataryny, z jej wpisu który ukazał się w Salonie24 z datą 22 maja, godz. 5:51.

Reklama

2) 21 maja, godz. 23:08 ukazuje się na portalu Dziennika artykuł, w którym jest informacja, że Kataryna „w czwartek na Twiterze umieściła wyrwany z kontekstu fragment naszego SMS-a: katarynaa "…Proszę tego nie traktować jako szantażu. Naprawdę nie chcemy pani skrzywdzić". Plus propozycja nie do odrzucenia. To jednak świnie. Ostatnie dwa zdania to komentarz Kataryny.”

3) Na twitterze nie ma śladu po tym wpisie. Można znaleźć ślad po usuniętym ( a później przywróconym 28 maja) wpisie na stronie http://tweleted.com. Dokładny czas zamieszczenia notki na twitterze to 21 maja godz. 04:37.

4) Dwie godziny po publikacji Kataryny na Salonie24, ale dobę po informacji na Twitterze, 22 maja, godz. 07:43 ukazuje się tekst Cezarego Michalskiego o utraconej czci, który został uznany za otwarte wypowiedzenie wojny.

Co zatem mamy? Oczywiście wiem doskonale, że podane daty mozna bez najmniejszego problemu ex-post skorygować. Jeśli jednak wierzyć opublikowanym datom, nie kłamie suma sumarum Michalski, który uzasadnia swoją egzaltowaną i agresywną reakcję tekstami Kataryny. Treść sms-a została potwierdzona przez redakcje Dziennika. Kataryna nie zaprzeczyła, że na twisterze umieściła przed czwartkiem 22 maja treść tego sms-a. Zatem można przyjąć, że wszystkie fakty miały miejsce w takiej, a nie innej chronologii.

Czy zmienia to cokolwiek w ocenie całej sytuacji? W moim odczuciu nie! Nie zmienia to kłamstwa Dziennika w sprawie biznesowych powiązań Kataryna – Kwiatkowski. Nie niweluje to manipulacji tytułami, pseudo-sondażami internetowymi i opiniami tzw. celebrytów. Nie niweluje to całej podłości wydarzeń. Warto jednak wziąć pod uwagę te fakty, aby nie szczekać na Michalskiego w jego stylu, gdy będzie się zarzekał, że w niecałe dwie godziny skonstruował tekst będący reakcją na obelgi Kataryny. Tym bardziej, że to tekst Krasowskiego lepiej pasuje do przepracowanego i zmęczonego całonocnym czuwaniem przed ekranem komputera redaktora. Bardzo dobrze podsumowała debatę Pani Sadurska: Michalski bardzo mocno potrzebuje natychmiastowego urlopu. Krasowski niewątpliwie również.

To oczywiste, że nie o chronologie cała sytuacja się rozbija!!!

Zestawiłem sam dla siebie te fakty, na które powołuje się Michalski. Gdyby nawet inspiracją tekstu Michalskiego był tekst Kataryny na twitterze (co fizycznie jest jednak możliwe, choć trudne), to tym gorzej świadczy to o Michalskim: furiacki atak bez przemyślenia i cienia refleksji. Szukał kija, szukał i go znalazł. Poza tym niewspółmierność reakcji jest taka, jakbym np. złapał kieszonkowca za rękę, a on mnie zastrzelił w obronie koniecznej. Michalski twierdzi, że przecież Kataryna żyje, co po raz kolejny go zdecydowanie pogrąża i kompromituje.

Reklama

4 KOMENTARZE