Reklama

Wrócę na chwilę do mojej nie tak dawnej dezorientacji i

Wrócę na chwilę do mojej nie tak dawnej dezorientacji i przypomnę, że czułem się solidnie pogubiony tym, co wymyślił Jarosław Kaczyński. Po paru dniach przynajmniej niektóre moje domysły zaczynają mi się układać w scenariusz. Bezwzględnie Kaczyński poszedł „na całość” z pełną świadomością tego co czyni i tu już nie mam żadnych wątpliwości. Po drugie zaostrzenie kursu przez Kaczyńskiego, wbrew moim obawom, jest skuteczne. Z wyjątkiem wystąpienia Tuska, który w łganiu oraz sofistce jest wybitny i zręcznie przyłapał PiS na nierozsądnym uzasadnieniu uchwały dotyczącej wraku, PO jest kompletnie bezradna. Nie tylko PO, media na kolanach błagają o jakieś wsparcie, o nadanie jakiegoś kierunku, o podpowiedź, co mają robić i nic w odpowiedzi nie wyżebrały. Ostry kurs Kaczyńskiego działa, ale to tak działa, że paraliżuje ruchy całego „układu” i tutaj kończy się pewność, a znów zaczyna najważniejszy domysł. Po co to wszystko i jakie argumenty ma Jarosław Kaczyński, że „europejscy” porobili w porty? Mamy 3 lata do wyborów, dotąd mieliśmy polowania na każde słówko prezesa i aferę na całe miesiące, mieliśmy na każdy „zamach” jedną odpowiedź – „incydent gruziński”. Wszystko wzięło w łeb, w dodatku przed terminem, czyli przed wyborami? PO dałoby się na sucho ogolić za kompromis: „wszystko, byle nie zamach”. Zgodziliby się na pomnik, dzielną załogę, bohaterskiego prezydenta, byle nie mówić już o zamachu. Kaczyński zdobył ten i jeszcze jeden ważny przyczółek, przestał się cenzurować, mówi swobodnie, wytrącił argumenty medialnym przekazom. Gdy się codziennie słyszy radykalne stwierdzenia, one się „obsłuchują”. Pytanie tylko dlaczego zdobył i dlaczego tak łatwo zdobył przyczółki? Nigdy PiS zaostrzeniem kursu nie zyskiwał, do kanonu już przeszło, że póki prezesa nie ma w mediach PiS rośnie. Teraz i prezes jest i Macierewicz jest i Rydzyka z Sakiewiczem nie brakuje, a PiS rośnie.

Reklama

Za dużo w tym pozornych przypadków, żeby się głębiej nad sensem działań nie zastanowić. We wszystko uwierzę, ale nie w to, że ci, którzy z Kaczora kpili, nagle się przestraszyli jego „wojennej retoryki”. Takie ostre wypowiedzi zawsze były komentowane kpiną i ocenami prorokującymi PiS kolejną porażkę, która ostatecznie pogrzebie partię. Dziś wystarczy popatrzeć na minę pałkarza Olszewskiego, wytrzeszcz oczu Olejnik, rozedrganie Paradowskiej, wymowne milczenie na zmianę z paniką w GW, aby dostrzec, że dzieje się coś arcyważnego, co dopiero wyjdzie na jaw. Tusk i z całą resztą wie, że Kaczor nie tylko gada, ale coś zabójczego wie lub jest bardzo blisko wiedzy. Na moje oko Kaczyński pastwi się i testuje Tuska wraz całym z towarzychem, tym razem nie mówi słynnego: „wiem, ale nie powiem”, tym razem „jedzie z nimi” i na nic się nie ogląda, sprawdza, czy wiedza trop jaki złapał jest prawdziwy. Z każdym dniem można się przekonać, że Kaczor dobrze węszy, bo reakcje tropionych są więcej niż histeryczne, są rozpaczliwie histeryczne. Pewnie, że mają znaczenie fatalne oceny rządu i te 21% wierzących w zamach napędza lokomotywę, ale to za mało. Taktyka, jak na wyborczą, przedwczesna, zbyt radykalna i cholernie ryzykowna albo całkiem na czasie i wyważona, o ile jest wyposażona w nieujawnione argumenty. Kaczyński czymś bardzo konkretnym zamyka Tuskowi i całemu towarzychu gęby, a takie ucieczki do przodu, jak ta ministra rządu Millera, profesor Kleibera, apelującego o międzynarodową komisję, nie mogą być spontaniczne. Podobne szychy zawsze wyczuwają skąd wieje wiatr. Dzieje się, gdzieś podskórnie, w obiegu salonowym musiała pójść już nie plota, ale potwierdzona informacja, że dłużej bajki o Smoleńsku utrzymać się nie da. Pojęcia nie mam o co konkretnie może chodzić, ale na pewno chodzi o coś ewidentnego, dużego, ostatecznie kończącego z bajką.

Powiadają ludzie, że kluczem są skrzynki z JAK-a, nie wiem, ale w tym kierunku bym szukał. Jeśli się okaże, że zapisy z JAK-a mają się nijak do zapisów z ruskiej budy i TU154M, będzie to wystarczające, aby uprawdopodobnić ruskie i polskie fałszerstwa w śledztwie, w tych okolicznościach PiS i Kaczor stanie się jedyną siłą stojącą odważnie po stronie prawdy. Jedna informacja tego kalibru wystarczy, mam jednak wrażenie, że informacji jest więcej i nie z jednego miejsca, tylko zewsząd. Z samego Smoleńska jest mnóstwo newsów, które mogą zabić Tuska i przekazać newsy może nie tylko przeciek z ogarniętej wojenkami prokuratury polskiej, ale rozgrywka w Moskwie, w USA lub UE. Wystarczy, że jakiś Amielin wysłany przez KGB zasugeruje zamach jako polską walkę polityczną i znając ich metody, lepszej taktyki nie znajdą. Wystarczy, że jakiś Baroso walczący o stołek, bąknie coś na zapleczu, że kontrkandydat Tusk jest uziemiony przez Rosję. Wystarczy, że w USA ktoś znów zacznie „resetować stosunki” i wznowi plan tarczy antyrakietowej, przywołując nazwisko Kaczyńskiego, chociaż akurat na ten manewr liczyłbym najmniej. Do Smoleńska dochodzi walka interesów w PO, kończy się kasa z UE i profity z autostrad, stadionów, innych przetargów, a przychodzi afera po aferze i ktoś będzie musiał beknąć. Sypie się służba zdrowia, edukacja, w polityce zagranicznej rozgrywa nas Litwa, emerytury od 67 lat. Wisienką na tym torcie jest prosty maszynista, który zatrzymuje pociąg i żąda komisji, słowem kozy chodzą po smoleńskiej brzozie. Tusk z całym towarzychem, które już nie jest razem, ale żre się o ochłapy, siedzi gołą dupą na beczce prochu, zapalnikiem pewnie będzie Smoleńsk, solidna informacja, której nie da się obśmiać, ale od zapalnika pójdzie w powietrze całość, jedno po drugim. Tyle się domyślam i obym się dobrze domyślał, bo jeśli Kaczyński idzie w ciemno bez argumentów, to się wypali w kilka tygodni i nawet Solidarnej Polski nie połknie. Z kolei pozorny falstart całej tej ostrej kampanii i sraczka w „układzie” jest cztelną podpowiedzią, że chodzi o sprawę wielkiego kalibru, która nie pozwoli Tuskowi przetrwać nie tylko kadencji, ale roku. Próbuję dociec, łba bym za tę analizę nie postawił, jednak trudno by mi też było coś sensownie alternatywnego zbudować.

Reklama

30 KOMENTARZE

  1. Pytanie tylko, na ile “person” starczy mu amunicji.
    Jedyny satysfakcjonujący wariant to “uwalenie” zarówno Tuska, Komorowskiego jak i z połowy PO (a jakby przy okazji “poległ” palikot, to byłoby jeszcze lepiej). Szczerze wątpię by te “tajne informacje prezesa” wystarczyły do wygrania na tak wielu frontach na raz. O wiele bardziej prawdopodobne, że newsy wystarczą do skompromitowania, przykładowo, duetu Tusk-Arabski – i Kaczyński nie ujawniając informacji, liczy na rozłam środowiska (tzn. na wymuszenie poszukiwań kozła ofiarnego w partii rządzącej), a przez to na naruszenie hermetyczności medialnej narracji smoleńskiej i jednomyślności szeroko rozumianego “salonu” w tej sprawie. Odstrzał samego Tuska byłby zdecydowanie zbyt mało znaczący dla ogólnej sytuacji w kraju i niesatysfakcjonujący dla prezesa, który ma na pieńku z większością sceny politycznej, by warto było wszystkie armaty odpalać już teraz.

    A tak już czysto pragmatycznie: czy odejście Tuska (nawet wraz ze sporą częścią “przybudówek”) faktycznie jest drogą do rozwiązania problemu? Stosując PZPNowską przenośnię obawiam się zamiany Listkiewicza na Lato, i zakonserwowania statusu tego drugiego na wiele lat. Tusk staje się powoli coraz mniejszą płotką, za jakiś czas będzie go można podmienić bez konsekwencji medialno-wizerunkowych, po prostu nie ma jeszcze wytypowanego następcy.

    • Tym razem bardzo spójna i
      Tym razem bardzo spójna i logiczna analiza i jeden z możliwych wariantów. W każdym razie jedno jest pewno, radykalna zmiana kierunku w ogóle Kaczyńskiemu nie szkodzi, nawet chyba trochę pomaga i to jest “nowa jakość”. Jeśli uda mu się wytrącić argumenty: “o Kaczor znów powiedział”, będzie miał szersze pole manewru. Na ile tym się uda grać nie wiem, być może na remis z PO, być może na rozbicie PO, być może na kompromitację całego “układu”. Tak jak pisałem od zawsze ,jedna zmienna jest w stanie Polsce zmienić wszystko i ta zmienna może być kompletną bzdurą jak dziadek z Wehrmachtu albo katastrofą jak afera Rywina.

  2. Pytanie tylko, na ile “person” starczy mu amunicji.
    Jedyny satysfakcjonujący wariant to “uwalenie” zarówno Tuska, Komorowskiego jak i z połowy PO (a jakby przy okazji “poległ” palikot, to byłoby jeszcze lepiej). Szczerze wątpię by te “tajne informacje prezesa” wystarczyły do wygrania na tak wielu frontach na raz. O wiele bardziej prawdopodobne, że newsy wystarczą do skompromitowania, przykładowo, duetu Tusk-Arabski – i Kaczyński nie ujawniając informacji, liczy na rozłam środowiska (tzn. na wymuszenie poszukiwań kozła ofiarnego w partii rządzącej), a przez to na naruszenie hermetyczności medialnej narracji smoleńskiej i jednomyślności szeroko rozumianego “salonu” w tej sprawie. Odstrzał samego Tuska byłby zdecydowanie zbyt mało znaczący dla ogólnej sytuacji w kraju i niesatysfakcjonujący dla prezesa, który ma na pieńku z większością sceny politycznej, by warto było wszystkie armaty odpalać już teraz.

    A tak już czysto pragmatycznie: czy odejście Tuska (nawet wraz ze sporą częścią “przybudówek”) faktycznie jest drogą do rozwiązania problemu? Stosując PZPNowską przenośnię obawiam się zamiany Listkiewicza na Lato, i zakonserwowania statusu tego drugiego na wiele lat. Tusk staje się powoli coraz mniejszą płotką, za jakiś czas będzie go można podmienić bez konsekwencji medialno-wizerunkowych, po prostu nie ma jeszcze wytypowanego następcy.

    • Tym razem bardzo spójna i
      Tym razem bardzo spójna i logiczna analiza i jeden z możliwych wariantów. W każdym razie jedno jest pewno, radykalna zmiana kierunku w ogóle Kaczyńskiemu nie szkodzi, nawet chyba trochę pomaga i to jest “nowa jakość”. Jeśli uda mu się wytrącić argumenty: “o Kaczor znów powiedział”, będzie miał szersze pole manewru. Na ile tym się uda grać nie wiem, być może na remis z PO, być może na rozbicie PO, być może na kompromitację całego “układu”. Tak jak pisałem od zawsze ,jedna zmienna jest w stanie Polsce zmienić wszystko i ta zmienna może być kompletną bzdurą jak dziadek z Wehrmachtu albo katastrofą jak afera Rywina.

  3. Pytanie tylko, na ile “person” starczy mu amunicji.
    Jedyny satysfakcjonujący wariant to “uwalenie” zarówno Tuska, Komorowskiego jak i z połowy PO (a jakby przy okazji “poległ” palikot, to byłoby jeszcze lepiej). Szczerze wątpię by te “tajne informacje prezesa” wystarczyły do wygrania na tak wielu frontach na raz. O wiele bardziej prawdopodobne, że newsy wystarczą do skompromitowania, przykładowo, duetu Tusk-Arabski – i Kaczyński nie ujawniając informacji, liczy na rozłam środowiska (tzn. na wymuszenie poszukiwań kozła ofiarnego w partii rządzącej), a przez to na naruszenie hermetyczności medialnej narracji smoleńskiej i jednomyślności szeroko rozumianego “salonu” w tej sprawie. Odstrzał samego Tuska byłby zdecydowanie zbyt mało znaczący dla ogólnej sytuacji w kraju i niesatysfakcjonujący dla prezesa, który ma na pieńku z większością sceny politycznej, by warto było wszystkie armaty odpalać już teraz.

    A tak już czysto pragmatycznie: czy odejście Tuska (nawet wraz ze sporą częścią “przybudówek”) faktycznie jest drogą do rozwiązania problemu? Stosując PZPNowską przenośnię obawiam się zamiany Listkiewicza na Lato, i zakonserwowania statusu tego drugiego na wiele lat. Tusk staje się powoli coraz mniejszą płotką, za jakiś czas będzie go można podmienić bez konsekwencji medialno-wizerunkowych, po prostu nie ma jeszcze wytypowanego następcy.

    • Tym razem bardzo spójna i
      Tym razem bardzo spójna i logiczna analiza i jeden z możliwych wariantów. W każdym razie jedno jest pewno, radykalna zmiana kierunku w ogóle Kaczyńskiemu nie szkodzi, nawet chyba trochę pomaga i to jest “nowa jakość”. Jeśli uda mu się wytrącić argumenty: “o Kaczor znów powiedział”, będzie miał szersze pole manewru. Na ile tym się uda grać nie wiem, być może na remis z PO, być może na rozbicie PO, być może na kompromitację całego “układu”. Tak jak pisałem od zawsze ,jedna zmienna jest w stanie Polsce zmienić wszystko i ta zmienna może być kompletną bzdurą jak dziadek z Wehrmachtu albo katastrofą jak afera Rywina.

  4. Ciekawostka: bomba termobaryczna, inaczej próżniowa.
    Konrad Matyszczak, wojskowy kontroler lotu pisze:

    http://wpolityce.pl/artykuly/23988-jak-komisja-millera-i-rzad-tuska-wybuch-w-tu-154m-wykluczali

    Ostatnio ponownie wróciłem do dokumentów komisji J. Millera i dokonałem szokującego dla mnie odkrycia. Choć komisja J. Millera „wyklucza” wybuch, to na podstawie danych zawartych w załączniku numer 4 do raportu J. Millera (załącznik 4.9.1 strony 294-308) wynika, że:

    – badano tylko próbki ubrań, banknotów przesłane przez Rosjan do Mińska Mazowieckiego kilka tygodni po tragedii.

    – nie badano części samolotu.

    – próbki nie zawierają opisu z jakiej części samolotu zostały pobrane oraz czy zostały pobrane z bagażu podręcznego czy z głównego

    – badania zostały przeprowadzone tylko na występowania niektórych substancji wchodzących w skład ładunków konwencjonalnych i śladów promieniotwórczych

    – nie przeprowadzono pełnych badań na występowanie wszystkich ładunków niekonwencjonalnych i broni termo barycznej.

    – wykryto obecność węglowodorów alifatycznych, naftenowych i aromatycznych zawierających w cząsteczce od 8 do 14 węgli.

    Jednak bardzo istotne jest kolejne zdanie i jedno użyte słowo: „związki te są pozostałością paliwa lotniczego a ich obecność jest najprawdopodobniej następstwem wypadku lotniczego”

    Słowo „najprawdopodobniej” zostało „najprawdopodobniej” użyte gdyż związki te są także składnikiem bomby paliwowo-powietrznej. Badania widocznie nie mogły stwierdzić jednoznacznie, jak „węglowodory” się na próbkach znalazły.

    • ale co ciekawsze…
      Słowo „najprawdopodobniej” zostało także „najprawdopodobniej” użyte, gdyż komisja Jerzego Millera zleciła badanie instytucji, która… nie ma akredytacji do badań na obecność materiałów wybuchowych oraz węglowodorów (składników paliwa lotniczego i broni termobarycznej oraz paliwowo-powietrznej).

  5. Ciekawostka: bomba termobaryczna, inaczej próżniowa.
    Konrad Matyszczak, wojskowy kontroler lotu pisze:

    http://wpolityce.pl/artykuly/23988-jak-komisja-millera-i-rzad-tuska-wybuch-w-tu-154m-wykluczali

    Ostatnio ponownie wróciłem do dokumentów komisji J. Millera i dokonałem szokującego dla mnie odkrycia. Choć komisja J. Millera „wyklucza” wybuch, to na podstawie danych zawartych w załączniku numer 4 do raportu J. Millera (załącznik 4.9.1 strony 294-308) wynika, że:

    – badano tylko próbki ubrań, banknotów przesłane przez Rosjan do Mińska Mazowieckiego kilka tygodni po tragedii.

    – nie badano części samolotu.

    – próbki nie zawierają opisu z jakiej części samolotu zostały pobrane oraz czy zostały pobrane z bagażu podręcznego czy z głównego

    – badania zostały przeprowadzone tylko na występowania niektórych substancji wchodzących w skład ładunków konwencjonalnych i śladów promieniotwórczych

    – nie przeprowadzono pełnych badań na występowanie wszystkich ładunków niekonwencjonalnych i broni termo barycznej.

    – wykryto obecność węglowodorów alifatycznych, naftenowych i aromatycznych zawierających w cząsteczce od 8 do 14 węgli.

    Jednak bardzo istotne jest kolejne zdanie i jedno użyte słowo: „związki te są pozostałością paliwa lotniczego a ich obecność jest najprawdopodobniej następstwem wypadku lotniczego”

    Słowo „najprawdopodobniej” zostało „najprawdopodobniej” użyte gdyż związki te są także składnikiem bomby paliwowo-powietrznej. Badania widocznie nie mogły stwierdzić jednoznacznie, jak „węglowodory” się na próbkach znalazły.

    • ale co ciekawsze…
      Słowo „najprawdopodobniej” zostało także „najprawdopodobniej” użyte, gdyż komisja Jerzego Millera zleciła badanie instytucji, która… nie ma akredytacji do badań na obecność materiałów wybuchowych oraz węglowodorów (składników paliwa lotniczego i broni termobarycznej oraz paliwowo-powietrznej).

  6. Ciekawostka: bomba termobaryczna, inaczej próżniowa.
    Konrad Matyszczak, wojskowy kontroler lotu pisze:

    http://wpolityce.pl/artykuly/23988-jak-komisja-millera-i-rzad-tuska-wybuch-w-tu-154m-wykluczali

    Ostatnio ponownie wróciłem do dokumentów komisji J. Millera i dokonałem szokującego dla mnie odkrycia. Choć komisja J. Millera „wyklucza” wybuch, to na podstawie danych zawartych w załączniku numer 4 do raportu J. Millera (załącznik 4.9.1 strony 294-308) wynika, że:

    – badano tylko próbki ubrań, banknotów przesłane przez Rosjan do Mińska Mazowieckiego kilka tygodni po tragedii.

    – nie badano części samolotu.

    – próbki nie zawierają opisu z jakiej części samolotu zostały pobrane oraz czy zostały pobrane z bagażu podręcznego czy z głównego

    – badania zostały przeprowadzone tylko na występowania niektórych substancji wchodzących w skład ładunków konwencjonalnych i śladów promieniotwórczych

    – nie przeprowadzono pełnych badań na występowanie wszystkich ładunków niekonwencjonalnych i broni termo barycznej.

    – wykryto obecność węglowodorów alifatycznych, naftenowych i aromatycznych zawierających w cząsteczce od 8 do 14 węgli.

    Jednak bardzo istotne jest kolejne zdanie i jedno użyte słowo: „związki te są pozostałością paliwa lotniczego a ich obecność jest najprawdopodobniej następstwem wypadku lotniczego”

    Słowo „najprawdopodobniej” zostało „najprawdopodobniej” użyte gdyż związki te są także składnikiem bomby paliwowo-powietrznej. Badania widocznie nie mogły stwierdzić jednoznacznie, jak „węglowodory” się na próbkach znalazły.

    • ale co ciekawsze…
      Słowo „najprawdopodobniej” zostało także „najprawdopodobniej” użyte, gdyż komisja Jerzego Millera zleciła badanie instytucji, która… nie ma akredytacji do badań na obecność materiałów wybuchowych oraz węglowodorów (składników paliwa lotniczego i broni termobarycznej oraz paliwowo-powietrznej).