Reklama

Reklama

Zdarzają się takie cudowne chwile kiedy nie mam zdania. Nie tak często, ale jak już się zdarzają, to fajnie się człowiekowi robi na duszy, bo nic nie musi udowadniać i do niczego przekonywać. Mam taką dyżurnie odgrzewaną rzecz, która jest mi obojętną, rzecz „pozwolenie na broń” się nazywa. Kompletnie mnie to nie wzrusza, mogą pozwalać, albo i zabraniać, nie mam zdania i nic mnie nie ciągnie do zajmowania stanowiska. Wkurza mnie za to gadanie nie tyle o broni, co gadanie w ogóle. Pewnie to jest tak, że jak się non stop gapię w monitor po różnych forach, to już mi się samo z siebie ciśnienie podnosi, ale zawsze jest tak, że mi się ciśnienie podnosi nie od poglądów, ale od głupiego gadania. Wysłuchałem sobie dyskusji Czumy z Ćwiąkalskim i ja akurat nie należę do drobnomieszczańskiej szkoły, która inteligencję postrzega poprzez ładne wyrazy i wyprasowane na kant spodnie. Mnie nie przeszkadza sprany dżins i siarczyste przekleństwo, pod warunkiem, że człowiek wbity w dżins i z mocnym słowem na podorędziu nie gada bzdur. W dyskusji Czumy z Ćwiąkalskim na temat broni, poległ Czuma i to z kretesem i właśnie nie dlatego, że pan profesor krakowski opowiadał piękną polszczyzną o cywilizowanych horyzontach, a kowboj Czuma spluwał przeżuwaną wołowiną. Przynajmniej dla mnie nie dlatego. Czuma poległ ponieważ opowiadał bzdury na jedno kopyto. W całkowitym oderwaniu od tego kto ma rację, zwolennicy poszerzenia dostępności do broni, czy też przeciwnicy takiego rozwiązania, nie mogę słuchać bzdur jakie wygaduje Czuma.

Koronnym argumentem Czumy, który powtarza bezmyślnie przy każdej okazji, jest samochód z tym już legendarnie wyświechtanym argumentem, że w weekendy ginie więcej niż…. i tu wpisać dowolną potrzebę chwili. Dlaczego to mnie tak irytuje, skoro cały problem mi powiewa? Ano dlatego, że nieustannie spotykam się z idiotyczną argumentacją w problemach, które mi nie powiewają. Prawa jazdy wydaje starosta, a samochód jest bardziej morderczym narzędziem niż broń palna, co podają statystyki. Niby fakty, niby obrazowe, ale takim obrazem i faktem nie można dotrzeć do mojej głowy, można jedynie do wątroby. Aby fakty i obrazy były argumentem, musi być jeszcze sens, który je połączy. Świat jest pełen głupich porównań, po co więc dodawać światu głupoty. Jak bardzo głupie jest porównanie samochodu do broni palnej, niech odpowie dziecko. Spytajmy w przedszkolu do czego służy samochód, to 99% odpowie do jeżdżenia? Do czego służy pistolet?  Pewnie zbliżony odsetek bez namysłu powie, że do strzelania lub zabijania. Rzeczy służą do czegoś, mają jakieś przeznaczenie i jeśli dziecko potrafi bez pudła wskazać co do czego i z czym się je, no to jak nie wstyd byłemu ministrowi opowiadać bzdety, które się kupy nie trzymają.

Samochód służy do jeżdżenia nie do zabijania, nie do obrony, nie ostrzegania włamywaczy, do jeżdżenia. Da się samochodem zabić, zwłaszcza gdy samochodów są dziesiątki milionów, ale da się również zabić mokrą terakotą, kordonkiem, łyżeczką do herbaty, że o nożu kuchennym nie wspomnę. Pistolet z definicji i założenia jest narzędziem do zabijania, po to został wymyślony. Jak więc można porównywać rzecz, której przeznaczenie jest jednoznacznie powiązane z uśmiercaniem ludzi, z rzeczą, która w zamyśle służy do przemieszczania się zgodnie z obowiązującymi przepisami ruchu drogowego? Starosta wydaje pozwolenia na prowadzenie samochodu, czyli na jeżdżenie, a to jako takie nie jest i nigdy w zamyśle nie było zabijaniem. Wydając pozwolenie na broń, pozwalamy w domyśle na zabijanie, bo takie jest przeznaczenie broni. Obrona z możliwością zabicia lub co najmniej uszkodzenia ciała i żadne inne, do niczego innego pistolet nie służy. Z pistoletu można tylko strzelać, nie da się pistoletem dojechać z Łodzi do Warszawy i po drodze potrącić staruszkę na przejściu dla pieszych. I teraz zaczyna się jazda, dalej zwana biciem pijany, no bo przecież można uszkodzić ciało i zabić samochodem, to czym niby samochód różni się od Kałasznikowa. Nie no niczym się nie różni, kompletnie niczym. Mercedes klasy A cholernie jest podobny do haubicy, Star 2000 do pancerfausta, Porsche do Nagana, a Ikarus do miny przeciwczołgowej. Wszystkie cechy podobieństwa między wzmiankowanymi nie są dziełem przypadku, tylko dziełem głupoty. Ten rodzaj dyskusji, to przekleństwo wszelkiego dyskutowania, zwłaszcza, że gdy tylko ruszyć podobnie głupie porównania, już po chwili nie będzie wiadomo co miało porównanie obrazować, ponieważ zacznie się cała seria coraz głupszego doszukiwania się cech wspólnych między samochodem i Pepeszą.

Argumenty, które mogę rozważyć w dyskusji na temat dostępu do broni, to argumenty dość powszechnie znane. Argument za, to oczywiście równość szans, bandzior ma gnata, a ja nadzieję pokładam w Bogu, bardzo poważny argument. Argument przeciw, jeśli liberalizacja dostępu do broni, to siłą rzeczy dostaną się do niej nie pospolici bandyci, bo tacy już mają, ale dostanie się więcej drobnych złodziejaszków i ludzi, którym na przykład wódka rozum odbierze, albo tacy co w desperacji sięgną po broń i odreagują, w beznadziejnym dla siebie momencie życia. Argument za, to dlaczego nie, jeśli ktoś ma się przez to poczuć bezpieczniej i podchodzi do rzeczy odpowiedzialnie? Argument przeciw, im mniej takich zabawek tym mniejsze prawdopodobieństwo użycia. No i jeszcze kilka argumentów, nawet kilkanaście na poczekaniu można odtworzyć i choć to nudne, to przynajmniej nie tak irytująco głupie jak samochód porównany z CKM.

Chętnie dam się przekonać zwolennikom lub przeciwnikom broni, bo temat sobie odpuszczam jako wojownik „o”, ale jeśli mnie były minister ma przekonać, że wydanie prawa jazdy równa się pozwoleniu na broń, ponieważ samochodem da się zabić i przez to rzeczy zrównują się przeznaczeniem, to mnie się nie chce słuchać schematu głupoty, którym ociekają fora. Może minister zna specjalne szkoły jazdy, gdzie się celuje w przechodnia w formie tarczy, jak takich nie znam. Gdyby odtworzyć statystyki zabójstw przez uduszenie, okazałoby się, że poduszka jest jednym z najpopularniejszych narzędzi, a przecież to narzędzie służy naszym dzieciom i kobietom w ciąży. Niby głupota, takie argumentowanie i tak mnie ruszyło. Niestety nie jest to niewinne argumentowanie, to jest rozpaczliwy brak argumentów i bezczelne założenie, że odbiorcą tego rodzaju argumentów jest półgłówek. Powielający się schemat beznadziejnie głupiej argumentacji, setki głupich i nieadekwatnych porównań. W poważnych sprawach, jaką niewątpliwie jest pozwolenie na broń, oczekuję poważnych i adekwatnych do zjawiska argumentów, kultywowanie irytującego schematu dyskusji, działa mi nie tylko na nerwy, ale przygnębia. Apel mam malutki na koniec. Szanujmy się w dyskusji, ale nie tak jak to zwykle się pojmuje, szanujmy się nie unikając brzydkich wyrazów, szanujmy się unikając głupoty i założenia, że interlokutor jest na tyle głupi, że nie odróżni samochodu o działa samobieżnego. Argument to jest takie coś co jest bliskim krewnym rozumu, trzeba o tym pamiętać inaczej się płodzi głupkowate porównania, a to się potem mnoży jak króliki. 


Reklama

72 KOMENTARZE

  1. No proszę ja ciebie, ale znowu uprawiasz demagogię.
    “Bo w Europie Żydów biją” – podsumowanie twojej wypowiedzi. Jeśli uważasz, że wojny światowe były efektem zakazu posiadania broni, to mnie już opadło wszystko co mogło opaść.
    Z resztą jak dobrze pamiętam, przed pierwszą wojną broń posiadano. Nie było na nią papierka. To wynalazek naszych czasów. Może się mylę, proszę o konkrety w ewentualnym sprostowaniu.
    A skoro przywołujesz wojny światowe, to policzyłeś, ilu amerykanów w nich zginęło? Dodaj Żydów, bo teraz wszyscy amerykańscy Żydzi przyznają się do ofiar holocaustu (choć przed wojną gardzili “brudnymi Aszkenazami”), więc jak już wszyscy to wszyscy, babcia też.
    Brak wojen światowych na kontynencie amerykańskim jest efektem powszechnego dostępu do broni? Nie dobijaj mnie…
    Z resztą z tym “powszechnym dostępem” też jest różnie – zależy od stanu, regulacji itp. Czasem zyskuje to formy absurdalne, gdy na pistolecik musisz przejść testy, badania i mieć papier, podczas gdy shotguna kupujesz w sklepie, amunicję do niego na stacji benzynowej, a nikt cię nawet o prawo jazdy nie poprosi.

    • Jiima, myślę, że Diopterowi chodziło o posumowanie.
      Jiima, myślę, że Diopterowi-Anonimowi chodziło
      o podsumowanie ilości zmarłych od broni
      palnej w dłuższym okresie czasu, a więc takim,
      który obejmuje zarówno okresy pokoju, jak i wojny.
      Ze względu na brak w rozważanym okresie
      wojny w USA, liczba zabitych przy użyciu broni
      palnej w USA wychodzi na mniejszą.
      Panu Diopterowi chodziło tylko o możliwe
      paradoksy statystyki, jeśli unikać się będzie
      rozróżniania szczegółów i np. uzbrojenie armii
      będzie się traktowało, jako zezwolenie na broń.
      To rozumowanie możnaby zilustrować ironicznym
      stwierdzeniem : “Co z tego, że dbamy o chronienie
      ludzi przed użyciem broni palnej w czasie pokoju,
      kiedy potem na tym samym terenie dochodzi do
      wojen, w których to oszczędzanie ludzkiego życia
      zostaje zaprzepaszczone ?”
      W taki właśnie sposób zrozumiałem wypowiedź
      pana Dioptera-Anonima.

      • MEG, totez właśnie jest to demagogia
        Wiesz, w USA nie ma wojen, gdyż nie bardzo jest z kim walczyć. Brnąc w absurdy, można uznać, że ZSRR i III Rzesza były to świetne pomysły…

        Tak naprawdę nie chodzi o to, czy dać dostęp do broni czy nie i na jakich zasadach, tylko o to, by w argumentacji za lub przeciw używać argumentacji która nie urąga inteligencji słuchaczy i uczestników…

  2. No proszę ja ciebie, ale znowu uprawiasz demagogię.
    “Bo w Europie Żydów biją” – podsumowanie twojej wypowiedzi. Jeśli uważasz, że wojny światowe były efektem zakazu posiadania broni, to mnie już opadło wszystko co mogło opaść.
    Z resztą jak dobrze pamiętam, przed pierwszą wojną broń posiadano. Nie było na nią papierka. To wynalazek naszych czasów. Może się mylę, proszę o konkrety w ewentualnym sprostowaniu.
    A skoro przywołujesz wojny światowe, to policzyłeś, ilu amerykanów w nich zginęło? Dodaj Żydów, bo teraz wszyscy amerykańscy Żydzi przyznają się do ofiar holocaustu (choć przed wojną gardzili “brudnymi Aszkenazami”), więc jak już wszyscy to wszyscy, babcia też.
    Brak wojen światowych na kontynencie amerykańskim jest efektem powszechnego dostępu do broni? Nie dobijaj mnie…
    Z resztą z tym “powszechnym dostępem” też jest różnie – zależy od stanu, regulacji itp. Czasem zyskuje to formy absurdalne, gdy na pistolecik musisz przejść testy, badania i mieć papier, podczas gdy shotguna kupujesz w sklepie, amunicję do niego na stacji benzynowej, a nikt cię nawet o prawo jazdy nie poprosi.

    • Jiima, myślę, że Diopterowi chodziło o posumowanie.
      Jiima, myślę, że Diopterowi-Anonimowi chodziło
      o podsumowanie ilości zmarłych od broni
      palnej w dłuższym okresie czasu, a więc takim,
      który obejmuje zarówno okresy pokoju, jak i wojny.
      Ze względu na brak w rozważanym okresie
      wojny w USA, liczba zabitych przy użyciu broni
      palnej w USA wychodzi na mniejszą.
      Panu Diopterowi chodziło tylko o możliwe
      paradoksy statystyki, jeśli unikać się będzie
      rozróżniania szczegółów i np. uzbrojenie armii
      będzie się traktowało, jako zezwolenie na broń.
      To rozumowanie możnaby zilustrować ironicznym
      stwierdzeniem : “Co z tego, że dbamy o chronienie
      ludzi przed użyciem broni palnej w czasie pokoju,
      kiedy potem na tym samym terenie dochodzi do
      wojen, w których to oszczędzanie ludzkiego życia
      zostaje zaprzepaszczone ?”
      W taki właśnie sposób zrozumiałem wypowiedź
      pana Dioptera-Anonima.

      • MEG, totez właśnie jest to demagogia
        Wiesz, w USA nie ma wojen, gdyż nie bardzo jest z kim walczyć. Brnąc w absurdy, można uznać, że ZSRR i III Rzesza były to świetne pomysły…

        Tak naprawdę nie chodzi o to, czy dać dostęp do broni czy nie i na jakich zasadach, tylko o to, by w argumentacji za lub przeciw używać argumentacji która nie urąga inteligencji słuchaczy i uczestników…

  3. No proszę ja ciebie, ale znowu uprawiasz demagogię.
    “Bo w Europie Żydów biją” – podsumowanie twojej wypowiedzi. Jeśli uważasz, że wojny światowe były efektem zakazu posiadania broni, to mnie już opadło wszystko co mogło opaść.
    Z resztą jak dobrze pamiętam, przed pierwszą wojną broń posiadano. Nie było na nią papierka. To wynalazek naszych czasów. Może się mylę, proszę o konkrety w ewentualnym sprostowaniu.
    A skoro przywołujesz wojny światowe, to policzyłeś, ilu amerykanów w nich zginęło? Dodaj Żydów, bo teraz wszyscy amerykańscy Żydzi przyznają się do ofiar holocaustu (choć przed wojną gardzili “brudnymi Aszkenazami”), więc jak już wszyscy to wszyscy, babcia też.
    Brak wojen światowych na kontynencie amerykańskim jest efektem powszechnego dostępu do broni? Nie dobijaj mnie…
    Z resztą z tym “powszechnym dostępem” też jest różnie – zależy od stanu, regulacji itp. Czasem zyskuje to formy absurdalne, gdy na pistolecik musisz przejść testy, badania i mieć papier, podczas gdy shotguna kupujesz w sklepie, amunicję do niego na stacji benzynowej, a nikt cię nawet o prawo jazdy nie poprosi.

    • Jiima, myślę, że Diopterowi chodziło o posumowanie.
      Jiima, myślę, że Diopterowi-Anonimowi chodziło
      o podsumowanie ilości zmarłych od broni
      palnej w dłuższym okresie czasu, a więc takim,
      który obejmuje zarówno okresy pokoju, jak i wojny.
      Ze względu na brak w rozważanym okresie
      wojny w USA, liczba zabitych przy użyciu broni
      palnej w USA wychodzi na mniejszą.
      Panu Diopterowi chodziło tylko o możliwe
      paradoksy statystyki, jeśli unikać się będzie
      rozróżniania szczegółów i np. uzbrojenie armii
      będzie się traktowało, jako zezwolenie na broń.
      To rozumowanie możnaby zilustrować ironicznym
      stwierdzeniem : “Co z tego, że dbamy o chronienie
      ludzi przed użyciem broni palnej w czasie pokoju,
      kiedy potem na tym samym terenie dochodzi do
      wojen, w których to oszczędzanie ludzkiego życia
      zostaje zaprzepaszczone ?”
      W taki właśnie sposób zrozumiałem wypowiedź
      pana Dioptera-Anonima.

      • MEG, totez właśnie jest to demagogia
        Wiesz, w USA nie ma wojen, gdyż nie bardzo jest z kim walczyć. Brnąc w absurdy, można uznać, że ZSRR i III Rzesza były to świetne pomysły…

        Tak naprawdę nie chodzi o to, czy dać dostęp do broni czy nie i na jakich zasadach, tylko o to, by w argumentacji za lub przeciw używać argumentacji która nie urąga inteligencji słuchaczy i uczestników…

  4. No proszę ja ciebie, ale znowu uprawiasz demagogię.
    “Bo w Europie Żydów biją” – podsumowanie twojej wypowiedzi. Jeśli uważasz, że wojny światowe były efektem zakazu posiadania broni, to mnie już opadło wszystko co mogło opaść.
    Z resztą jak dobrze pamiętam, przed pierwszą wojną broń posiadano. Nie było na nią papierka. To wynalazek naszych czasów. Może się mylę, proszę o konkrety w ewentualnym sprostowaniu.
    A skoro przywołujesz wojny światowe, to policzyłeś, ilu amerykanów w nich zginęło? Dodaj Żydów, bo teraz wszyscy amerykańscy Żydzi przyznają się do ofiar holocaustu (choć przed wojną gardzili “brudnymi Aszkenazami”), więc jak już wszyscy to wszyscy, babcia też.
    Brak wojen światowych na kontynencie amerykańskim jest efektem powszechnego dostępu do broni? Nie dobijaj mnie…
    Z resztą z tym “powszechnym dostępem” też jest różnie – zależy od stanu, regulacji itp. Czasem zyskuje to formy absurdalne, gdy na pistolecik musisz przejść testy, badania i mieć papier, podczas gdy shotguna kupujesz w sklepie, amunicję do niego na stacji benzynowej, a nikt cię nawet o prawo jazdy nie poprosi.

    • Jiima, myślę, że Diopterowi chodziło o posumowanie.
      Jiima, myślę, że Diopterowi-Anonimowi chodziło
      o podsumowanie ilości zmarłych od broni
      palnej w dłuższym okresie czasu, a więc takim,
      który obejmuje zarówno okresy pokoju, jak i wojny.
      Ze względu na brak w rozważanym okresie
      wojny w USA, liczba zabitych przy użyciu broni
      palnej w USA wychodzi na mniejszą.
      Panu Diopterowi chodziło tylko o możliwe
      paradoksy statystyki, jeśli unikać się będzie
      rozróżniania szczegółów i np. uzbrojenie armii
      będzie się traktowało, jako zezwolenie na broń.
      To rozumowanie możnaby zilustrować ironicznym
      stwierdzeniem : “Co z tego, że dbamy o chronienie
      ludzi przed użyciem broni palnej w czasie pokoju,
      kiedy potem na tym samym terenie dochodzi do
      wojen, w których to oszczędzanie ludzkiego życia
      zostaje zaprzepaszczone ?”
      W taki właśnie sposób zrozumiałem wypowiedź
      pana Dioptera-Anonima.

      • MEG, totez właśnie jest to demagogia
        Wiesz, w USA nie ma wojen, gdyż nie bardzo jest z kim walczyć. Brnąc w absurdy, można uznać, że ZSRR i III Rzesza były to świetne pomysły…

        Tak naprawdę nie chodzi o to, czy dać dostęp do broni czy nie i na jakich zasadach, tylko o to, by w argumentacji za lub przeciw używać argumentacji która nie urąga inteligencji słuchaczy i uczestników…

  5. Dlaczego ja odnoszę wrażenie,
    Dlaczego ja odnoszę wrażenie, że w tej „debacie narodowej” poruszany jest tylko mały wycinek całego problemu?
    Mam na myśli powszechne noszenie broni przy sobie i obronę własną.
    Natomiast problemu bałaganu prawnego dotyczącego strzelców sportowych, „czarnoprochowców” (mogą mieć broń, ale nie mogą kupić prochu) ,kolekcjonerów w tym grup rekonstrukcji historycznych i innych pasjonatów jak np. strzelcy westernowi, nikt nie porusza.
    Wszyscy ci ludzie zostali wrzuceni do policyjnego wora razem z bandziorami i umieszczono na nim napis „BROŃ !! POZWOLEŃ NIE DAWAĆ !!”
    A przecież to dzięki takim zapaleńcom i popularyzacji strzelectwa można ten „wynalazek szatana” odmitologizować.
    Niestety na hasło broń, przeciętny obywatel naszego kraju widzi pourywane ręce, trupy na ulicach, masakry w amerykańskich szkołach i dzieci znajdujące nabitą broń w domu (sic!).
    Dlaczego zawsze w dyskusjach to musi być jak z hazardem, albo automaty w każdym warzywniaku, albo zakaz nawet gry w chińczyka.
    Czy naprawdę nie można napisać sensownie restrykcyjnego prawa uwzględniającego wszystkich potencjalnych użytkowników?
    Może właśnie pomysł z proponowaną nowelizacją szedł w tym kierunku?
    Piszę, że szedł, bo nie mam złudzeń, że nie uda się tego wprowadzić.
    Niestety dalej jako społeczeństwo jesteśmy traktowani jak potencjalni bandyci lub psychopaci.

    Tak na marginesie to jeśli ktoś ma nieodpartą ochotę posiadać giwerę, kupuje praktycznie bez żadnej kontroli Colta Navy nabija ( jak załatwi proch) i już jest uzbrojony po zęby.

    • No i tu jest sensowny głos
      Nie mitologizować. Z resztą Kurak też o tym napisał – nie że jest przeciwko broni, tylko jest przeciwko demagogii. Zarówno “za” (“więcej ludzi ginie w wypadkach, w USA nie było II Wojny Światowej”) jak i “przeciw” (“dzieci znajdują spluwę w szufladzie – nabitą i odblokowaną najlepiej, psychopaci urządzają strzelaniny w szkołach, listonosze strzelają do ludzi”). Gadanie w ten sposób conajwyżej obraża słuchacza.
      Ty za to mówisz logicznie i konkretnie i jesteś gdzieś pomiędzy – znaczy się jak rozumiem chcesz by pozwolenia na broń jednak były, tyle że wydawanie ich powinno być dyktowane warunkami logiki i prawa, a nie trzęsidupstwem urzędasa czy dzielnicowego, który boi się podjąć decyzję, bo a nuż kogoś ktoś zastrzeli i będzie na mnie. Nonsensy dotyczące broni historycznej i sportowej pomijam milczeniem, bo w tym kraju nikt nie potrafi zrobić prawa które ujmie całościowo problem – zamiast tego skupia się na przypadkach szczególnych acz nośnych me(n)dialnie. Stąd nieuregulowana kwestia quadów w prawie jazdy które i tak ma z sześć kategorii (ostatnio to poprawiają), stąd specustawy o pedofilach, tak jakby innych przestępstw danej kategorii nie było (w zależności od upodobań – przestępstw wobec nieletnich / przestępstw seksualnych), specjalne zapisy o niedyskryminacji kobiet i pedałów (znaczy się faceta hetero wolno dyskryminować) i tak dalej…

      • Dokładnie, niech będzie
        Dokładnie, niech będzie egzamin poprzedzony szkoleniem (obsługa broni i przepisy prawne dot. używania, przechowywania itd.)
        Badań psychologicznych też bym się nie czepiał.
        Jednak w momencie spełnienia wszystkich warunków pozwolenie jest wydawane i koniec, nie ma kombinacji ze strony policji.
        Nie wiem skąd się wziął pogląd, że jak będzie łatwiejszy dostęp do broni to się naród rzuci do sklepów i każdy będzie chodził z klamką.
        Posiadanie broni to jest ogromna odpowiedzialność, w tej chwili zagubienie, porzucenie czy używanie pod wpływem alkoholu są zagrożone karami z więzieniem włącznie.

  6. Dlaczego ja odnoszę wrażenie,
    Dlaczego ja odnoszę wrażenie, że w tej „debacie narodowej” poruszany jest tylko mały wycinek całego problemu?
    Mam na myśli powszechne noszenie broni przy sobie i obronę własną.
    Natomiast problemu bałaganu prawnego dotyczącego strzelców sportowych, „czarnoprochowców” (mogą mieć broń, ale nie mogą kupić prochu) ,kolekcjonerów w tym grup rekonstrukcji historycznych i innych pasjonatów jak np. strzelcy westernowi, nikt nie porusza.
    Wszyscy ci ludzie zostali wrzuceni do policyjnego wora razem z bandziorami i umieszczono na nim napis „BROŃ !! POZWOLEŃ NIE DAWAĆ !!”
    A przecież to dzięki takim zapaleńcom i popularyzacji strzelectwa można ten „wynalazek szatana” odmitologizować.
    Niestety na hasło broń, przeciętny obywatel naszego kraju widzi pourywane ręce, trupy na ulicach, masakry w amerykańskich szkołach i dzieci znajdujące nabitą broń w domu (sic!).
    Dlaczego zawsze w dyskusjach to musi być jak z hazardem, albo automaty w każdym warzywniaku, albo zakaz nawet gry w chińczyka.
    Czy naprawdę nie można napisać sensownie restrykcyjnego prawa uwzględniającego wszystkich potencjalnych użytkowników?
    Może właśnie pomysł z proponowaną nowelizacją szedł w tym kierunku?
    Piszę, że szedł, bo nie mam złudzeń, że nie uda się tego wprowadzić.
    Niestety dalej jako społeczeństwo jesteśmy traktowani jak potencjalni bandyci lub psychopaci.

    Tak na marginesie to jeśli ktoś ma nieodpartą ochotę posiadać giwerę, kupuje praktycznie bez żadnej kontroli Colta Navy nabija ( jak załatwi proch) i już jest uzbrojony po zęby.

    • No i tu jest sensowny głos
      Nie mitologizować. Z resztą Kurak też o tym napisał – nie że jest przeciwko broni, tylko jest przeciwko demagogii. Zarówno “za” (“więcej ludzi ginie w wypadkach, w USA nie było II Wojny Światowej”) jak i “przeciw” (“dzieci znajdują spluwę w szufladzie – nabitą i odblokowaną najlepiej, psychopaci urządzają strzelaniny w szkołach, listonosze strzelają do ludzi”). Gadanie w ten sposób conajwyżej obraża słuchacza.
      Ty za to mówisz logicznie i konkretnie i jesteś gdzieś pomiędzy – znaczy się jak rozumiem chcesz by pozwolenia na broń jednak były, tyle że wydawanie ich powinno być dyktowane warunkami logiki i prawa, a nie trzęsidupstwem urzędasa czy dzielnicowego, który boi się podjąć decyzję, bo a nuż kogoś ktoś zastrzeli i będzie na mnie. Nonsensy dotyczące broni historycznej i sportowej pomijam milczeniem, bo w tym kraju nikt nie potrafi zrobić prawa które ujmie całościowo problem – zamiast tego skupia się na przypadkach szczególnych acz nośnych me(n)dialnie. Stąd nieuregulowana kwestia quadów w prawie jazdy które i tak ma z sześć kategorii (ostatnio to poprawiają), stąd specustawy o pedofilach, tak jakby innych przestępstw danej kategorii nie było (w zależności od upodobań – przestępstw wobec nieletnich / przestępstw seksualnych), specjalne zapisy o niedyskryminacji kobiet i pedałów (znaczy się faceta hetero wolno dyskryminować) i tak dalej…

      • Dokładnie, niech będzie
        Dokładnie, niech będzie egzamin poprzedzony szkoleniem (obsługa broni i przepisy prawne dot. używania, przechowywania itd.)
        Badań psychologicznych też bym się nie czepiał.
        Jednak w momencie spełnienia wszystkich warunków pozwolenie jest wydawane i koniec, nie ma kombinacji ze strony policji.
        Nie wiem skąd się wziął pogląd, że jak będzie łatwiejszy dostęp do broni to się naród rzuci do sklepów i każdy będzie chodził z klamką.
        Posiadanie broni to jest ogromna odpowiedzialność, w tej chwili zagubienie, porzucenie czy używanie pod wpływem alkoholu są zagrożone karami z więzieniem włącznie.

  7. Dlaczego ja odnoszę wrażenie,
    Dlaczego ja odnoszę wrażenie, że w tej „debacie narodowej” poruszany jest tylko mały wycinek całego problemu?
    Mam na myśli powszechne noszenie broni przy sobie i obronę własną.
    Natomiast problemu bałaganu prawnego dotyczącego strzelców sportowych, „czarnoprochowców” (mogą mieć broń, ale nie mogą kupić prochu) ,kolekcjonerów w tym grup rekonstrukcji historycznych i innych pasjonatów jak np. strzelcy westernowi, nikt nie porusza.
    Wszyscy ci ludzie zostali wrzuceni do policyjnego wora razem z bandziorami i umieszczono na nim napis „BROŃ !! POZWOLEŃ NIE DAWAĆ !!”
    A przecież to dzięki takim zapaleńcom i popularyzacji strzelectwa można ten „wynalazek szatana” odmitologizować.
    Niestety na hasło broń, przeciętny obywatel naszego kraju widzi pourywane ręce, trupy na ulicach, masakry w amerykańskich szkołach i dzieci znajdujące nabitą broń w domu (sic!).
    Dlaczego zawsze w dyskusjach to musi być jak z hazardem, albo automaty w każdym warzywniaku, albo zakaz nawet gry w chińczyka.
    Czy naprawdę nie można napisać sensownie restrykcyjnego prawa uwzględniającego wszystkich potencjalnych użytkowników?
    Może właśnie pomysł z proponowaną nowelizacją szedł w tym kierunku?
    Piszę, że szedł, bo nie mam złudzeń, że nie uda się tego wprowadzić.
    Niestety dalej jako społeczeństwo jesteśmy traktowani jak potencjalni bandyci lub psychopaci.

    Tak na marginesie to jeśli ktoś ma nieodpartą ochotę posiadać giwerę, kupuje praktycznie bez żadnej kontroli Colta Navy nabija ( jak załatwi proch) i już jest uzbrojony po zęby.

    • No i tu jest sensowny głos
      Nie mitologizować. Z resztą Kurak też o tym napisał – nie że jest przeciwko broni, tylko jest przeciwko demagogii. Zarówno “za” (“więcej ludzi ginie w wypadkach, w USA nie było II Wojny Światowej”) jak i “przeciw” (“dzieci znajdują spluwę w szufladzie – nabitą i odblokowaną najlepiej, psychopaci urządzają strzelaniny w szkołach, listonosze strzelają do ludzi”). Gadanie w ten sposób conajwyżej obraża słuchacza.
      Ty za to mówisz logicznie i konkretnie i jesteś gdzieś pomiędzy – znaczy się jak rozumiem chcesz by pozwolenia na broń jednak były, tyle że wydawanie ich powinno być dyktowane warunkami logiki i prawa, a nie trzęsidupstwem urzędasa czy dzielnicowego, który boi się podjąć decyzję, bo a nuż kogoś ktoś zastrzeli i będzie na mnie. Nonsensy dotyczące broni historycznej i sportowej pomijam milczeniem, bo w tym kraju nikt nie potrafi zrobić prawa które ujmie całościowo problem – zamiast tego skupia się na przypadkach szczególnych acz nośnych me(n)dialnie. Stąd nieuregulowana kwestia quadów w prawie jazdy które i tak ma z sześć kategorii (ostatnio to poprawiają), stąd specustawy o pedofilach, tak jakby innych przestępstw danej kategorii nie było (w zależności od upodobań – przestępstw wobec nieletnich / przestępstw seksualnych), specjalne zapisy o niedyskryminacji kobiet i pedałów (znaczy się faceta hetero wolno dyskryminować) i tak dalej…

      • Dokładnie, niech będzie
        Dokładnie, niech będzie egzamin poprzedzony szkoleniem (obsługa broni i przepisy prawne dot. używania, przechowywania itd.)
        Badań psychologicznych też bym się nie czepiał.
        Jednak w momencie spełnienia wszystkich warunków pozwolenie jest wydawane i koniec, nie ma kombinacji ze strony policji.
        Nie wiem skąd się wziął pogląd, że jak będzie łatwiejszy dostęp do broni to się naród rzuci do sklepów i każdy będzie chodził z klamką.
        Posiadanie broni to jest ogromna odpowiedzialność, w tej chwili zagubienie, porzucenie czy używanie pod wpływem alkoholu są zagrożone karami z więzieniem włącznie.

  8. Dlaczego ja odnoszę wrażenie,
    Dlaczego ja odnoszę wrażenie, że w tej „debacie narodowej” poruszany jest tylko mały wycinek całego problemu?
    Mam na myśli powszechne noszenie broni przy sobie i obronę własną.
    Natomiast problemu bałaganu prawnego dotyczącego strzelców sportowych, „czarnoprochowców” (mogą mieć broń, ale nie mogą kupić prochu) ,kolekcjonerów w tym grup rekonstrukcji historycznych i innych pasjonatów jak np. strzelcy westernowi, nikt nie porusza.
    Wszyscy ci ludzie zostali wrzuceni do policyjnego wora razem z bandziorami i umieszczono na nim napis „BROŃ !! POZWOLEŃ NIE DAWAĆ !!”
    A przecież to dzięki takim zapaleńcom i popularyzacji strzelectwa można ten „wynalazek szatana” odmitologizować.
    Niestety na hasło broń, przeciętny obywatel naszego kraju widzi pourywane ręce, trupy na ulicach, masakry w amerykańskich szkołach i dzieci znajdujące nabitą broń w domu (sic!).
    Dlaczego zawsze w dyskusjach to musi być jak z hazardem, albo automaty w każdym warzywniaku, albo zakaz nawet gry w chińczyka.
    Czy naprawdę nie można napisać sensownie restrykcyjnego prawa uwzględniającego wszystkich potencjalnych użytkowników?
    Może właśnie pomysł z proponowaną nowelizacją szedł w tym kierunku?
    Piszę, że szedł, bo nie mam złudzeń, że nie uda się tego wprowadzić.
    Niestety dalej jako społeczeństwo jesteśmy traktowani jak potencjalni bandyci lub psychopaci.

    Tak na marginesie to jeśli ktoś ma nieodpartą ochotę posiadać giwerę, kupuje praktycznie bez żadnej kontroli Colta Navy nabija ( jak załatwi proch) i już jest uzbrojony po zęby.

    • No i tu jest sensowny głos
      Nie mitologizować. Z resztą Kurak też o tym napisał – nie że jest przeciwko broni, tylko jest przeciwko demagogii. Zarówno “za” (“więcej ludzi ginie w wypadkach, w USA nie było II Wojny Światowej”) jak i “przeciw” (“dzieci znajdują spluwę w szufladzie – nabitą i odblokowaną najlepiej, psychopaci urządzają strzelaniny w szkołach, listonosze strzelają do ludzi”). Gadanie w ten sposób conajwyżej obraża słuchacza.
      Ty za to mówisz logicznie i konkretnie i jesteś gdzieś pomiędzy – znaczy się jak rozumiem chcesz by pozwolenia na broń jednak były, tyle że wydawanie ich powinno być dyktowane warunkami logiki i prawa, a nie trzęsidupstwem urzędasa czy dzielnicowego, który boi się podjąć decyzję, bo a nuż kogoś ktoś zastrzeli i będzie na mnie. Nonsensy dotyczące broni historycznej i sportowej pomijam milczeniem, bo w tym kraju nikt nie potrafi zrobić prawa które ujmie całościowo problem – zamiast tego skupia się na przypadkach szczególnych acz nośnych me(n)dialnie. Stąd nieuregulowana kwestia quadów w prawie jazdy które i tak ma z sześć kategorii (ostatnio to poprawiają), stąd specustawy o pedofilach, tak jakby innych przestępstw danej kategorii nie było (w zależności od upodobań – przestępstw wobec nieletnich / przestępstw seksualnych), specjalne zapisy o niedyskryminacji kobiet i pedałów (znaczy się faceta hetero wolno dyskryminować) i tak dalej…

      • Dokładnie, niech będzie
        Dokładnie, niech będzie egzamin poprzedzony szkoleniem (obsługa broni i przepisy prawne dot. używania, przechowywania itd.)
        Badań psychologicznych też bym się nie czepiał.
        Jednak w momencie spełnienia wszystkich warunków pozwolenie jest wydawane i koniec, nie ma kombinacji ze strony policji.
        Nie wiem skąd się wziął pogląd, że jak będzie łatwiejszy dostęp do broni to się naród rzuci do sklepów i każdy będzie chodził z klamką.
        Posiadanie broni to jest ogromna odpowiedzialność, w tej chwili zagubienie, porzucenie czy używanie pod wpływem alkoholu są zagrożone karami z więzieniem włącznie.

  9. A dlaczego broń jest inna niż inne przedmioty, podmioty?
    Jeśli jako nowocześni, liberalni i oświeceni dopuszczamy do miękkich narkotyków, eutanazji, aborcji, pornografii, równości mnniejszości seksualnych, w ogóle równości wszystkich ras, wyznań i żołądków oraz innych przejawów współczesnego samostanowienia, to dlaczego mamy taki problem z bronią?
    Niech ci, co ją chcą mieć, sobie wystąpią o pozwolenie i kupią, a Ci co się brzydzą, niech jej nie mają. Przymusu przecież ma nie być. Dziś mamy państwo policyjne, bo tylko od widzimisia policji zależy czy możemy w pełni samostanowić o sobie. Czy broń, to jakieś dziwne tabu? A może broń, możliwość posiadania, rozporzadzania, możliwość wzięcia na siebie konsekwencji użycia, to wyraz wolności, której prawdziwy lewicowiec i liberał się brzydzi, bo woli ucieczkę albo w opiekuńczość państwa, albo w “prawa rynku i ekonomii”? To mamy być w końcu wolni, czy zniewoleni?
    I proszę nie mówić, że broń służy do zabijania. Bo zabić można przysłowiową łyżką wody, o słowie “uprzejmym” nie wspomnę.
    Broń, jak sama nazwa wskazuje, służy głównie do obrony. Może policjanta przed nożownikiem-bandytą, rzucającym koszem na śmieci w tramwaj.

    • Grisza, nie w tym rzecz
      1. W krajach anglosaskich prawko jazdy wydaje policjant. Czy to oznacza państwo policyjne? Jestem za tym, by akurat pozwolenia na broń wydawała policja, w końcu to oni będą musieli zajmować się skutkami ich użycia (wraz z pogotowiem ratunkowym, ale nie łap mnie za słówka proszę).
      2. A więc jesteś za pozwoleniami. Świetnie, ja też. Pozwoleniami, rejestracją “odcisków” itp. Tyle, że o wydaniu pozwolenia powinny decydować jasne przepisy, skonstruowane tak: “dawać, o ile osoba nie sprawia zagrożenia – czytaj wariat albi notowany przestępca”, a nie “zrobić wszystko by osoba nie dostała i dopiero jak sobie z tym poradzi wydać, po czym traktować jak potencjalnego przestępcę (vide konieczność meldowania się u dzielnicowego)”.
      3. Prawdę mówiąc, idealnym sposobem byłoby dostarczenie obywatelom broni “obronnej”, która ustrzeże ich przed bandytami, ale nie da szansy na wyrządzenie trwałej krzywdy. Takiej broni nie ma niestety, gaz odpada (mało skuteczny i dyletant łatwo może sam się nim załatwić, np. strzelając pod wiatr), tasery też (nie dość że to w sumie kusza pneumatyczna, to ma mały zasięg, a ładunek nie ogłuszy naćpanego “bysia”, za to łatwo może wykończyć przypadkowego staruszka chorego na serce), o ręcznych paralizatorach i sprayach w ogóle nie wspominajmy bo to żart a nie broń. Póki co więc trzeba stosować rozwiązania niedoskonałe.
      4. Kogo jak kogo, ale autora artykułu nie posądziłobym o liberalizm obyczajowy, czy popieranie legalizacji narkotyków. Nota bene, wbrew korwinistom, nie ma na świecie kraju który zalegalizował narkotyki, poza zwyczajowymi (nikotyna i alkohol w krajach z kręgu kultury europejskiej, marihuana na Jamajce).

      • odpowiadam
        1. kraje anglosaskie nie były dotknięte syndromem homo sovieticus. To raz. Dwa, to fakt, że policja argumentując koniecznym uzasadnieniem pozwala sobie dokonywać oceny – temu się nalezy, a temu nie. Mówisz, że nie przeszkadza Ci administrowanie przez policję. Ale policja ma na sobie odium błędnych decyzji (wydali mafii), nacisków vipów (panu prokuratorowi i jego koledze proszę bardzo, swojemu szeregowemu pracownikowi – nie) i po takich błędach wprowadzono restrykcje graniczące z absurdem (decyzja odmowna dla olimpijczyka w strzelectwie).
        2. Przeczytaj proszę projekt ustawy Czumy (link łatwy do odnalezienia). Pomijając dzisiejszą uznaniowość jak mi wykażesz, że projekt zakłada łatwiejszy, lub nie daj Boże swobodny dostęp do broni, to stawiam Single Malta. Skąd zatem w mediach taka psychoza? Nie umieją czytać? A może chodzi o interesy, a może chodzi o poczucie bezpieczeństwa mafiozów, że baranki ludzkie dają się bezkarnie strzyc?
        3. A co z efektem odstraszania? Dziś włamywacz jest przekonany, że nikt mu się nie oprze. Gwałciciel jest pewien, że nie dostanie kulki od ofiary, nożownik z Woli rzuca koszem w tramwaj i ma w d. zwracającego mu uwagę, bo prawie na 100% wie, że nikt wokół nie ma broni. Spektakularne mordy na Zachodzie odbyły się raz, za pomocą nielegalnej broni, a dwa w sterefach gdzie nie wolno jej mieć. Fanatycy byli bezkarni, nie było nikogo, kto mógł się im przeciwstawić. Jutro, gdy zdrowy na umyśle i niekarany Kowlaski będzie mógł prawdopodobnie posiadać broń, bezkarność bandytów będzie ograniczona przez choćby potencjalną możliwość dostania kulki od jakiegoś Kowalskiego, który w majestacie prawa powstrzyma zbrodnię.
        4. Ja też nie posądzam, jednak tu, w tym miejscu używano już argumentów liberalnych i właśnie ci najgłościej krzyczący za swobodami obyczajowymi dziwnie poskramiali swoje wolnościowo liberalne poglady, gdy wspominano o prawie do samostanowienia używania broni. Ot taka wolność bez odpowiedzialności. Narkotyzuj się, upijaj, używaj do woli, ale nie bierz spraw w swoje ręce. Nie odpowiadaj za bezpieczeństwo, za życie, za seks, za starość. Brzydzę się takim hipokryzmem, co więcej staję się dziwnie podejrzliwy, czy czasem nie chodzi komuś po głowie aby zdegenerować ten naród. (hmm, a Holandia)

        • Czyli angielski Bobby jest cacy…
          A polski pies jest be, bo z mili- go na poli- cjanta przemianowali? Prawda jest gdzieś po środku – nie mam nic przeciwko temu, by policja wydawała pozwolenia, o ile będzie to robić na podstawie sensownych przesłanek i jasnego prawa. Tymczasem nasze prawo jest jakie jest – specjalne przepisy i klauzule robione pod publiczkę, bezsensowne paragrafy zakazujące strzelania w samoobronie zanim się wykona mnóstwo groźnych okrzyków i strzałów w powietrze… dodam, że procedura ta dotyczy tych którzy *mają* używać broni… Policjanci w starciu z głupimi przepisami też nie mają lekko, czasem chyba lepiej jest dać się zastrzelić bandziorowi, zamiast zastrzelić bandziora i przejść koszmar postępowania w którym będzie ustalane, czy użycie broni było zasadne, czy bandzior miał intencje strzelania, czy został należycie ostrzeżony że może mu się zemrzeć…
          I ty się dziwisz, że nie chcą wydawać zezwoleń? Przecież jak z tej broni ktoś kogoś zastrzeli, policja będzie miała po d*.

          Nie jestem za ani przeciw posiadaniu broni. Ale podobnie jak kurak jestem przeciw durnej argumentacji za lub przeciw. Ustawy czumy – kowboja z USA nie czytało żem, przyznaję, ale też o niej nie wypowiadam się.

          A co do argumentacji liberalnej, moja prosta cygańska argumentacja jest następująca – moja definicja wolności brzmi “moja wolność konczy się tam gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka”. Broń pozwala ingerować w tę wolność, pozostałe wymienione przez ciebie kontrowersyjne tematy – nie. Więc te tematy nie są sobie równe….

          • miła dyskusja
            Nie rozumiesz. Policja jest powołana do pilnowania porządku. Jeśli z broni, którą pozwoliła wydać popełnione zostanie przestępstwo lub osoba, która pozwolenie od policji dostała takiego przestępstwa się dopuści, to policja broniąc się przed zarzutami natychmiast przykręca śrubę. Taki mechanizm funkcjonuje dziś i dzięki temu jeśli chodzi o broń mamy państwo policyjne. Gdyby decyzja pozwolenia należała do urzędnika nikt nigdy zarzutów “rządzenia służbami” policji by nie postawił. Sam to zauważasz:

            “I ty się dziwisz, że nie chcą wydawać zezwoleń? Przecież jak z tej broni ktoś kogoś zastrzeli, policja będzie miała po d*.”

            i właśnie dlatego policja polska różni się od angielskiej, bo w Anglii nie było ponad 50 lat rządów służb.

            “czasem chyba lepiej jest dać się zastrzelić bandziorowi, zamiast zastrzelić bandziora i przejść koszmar postępowania w którym będzie ustalane, czy użycie broni było zasadne, czy bandzior miał intencje strzelania, czy został należycie ostrzeżony że może mu się zemrzeć…”

            Powiesz to rodzinie zasztyletowanego na Woli policjanta?
            Jest takie przysłowe – lepiej żeby mnie 12 sądziło, niż 4 niosło. Czy jest na sali ktoś przeciwnego zdania?

            Co do argumentacji liberalnej również mam odmienne zdanie od Ciebie. Dla mnie afiszowanie się homoseksualizmem i robienie z tego cnoty narusza moje poczucie moralności. Podobnie jak robienie z aborcji kolejnego środka antykoncepcyjnego. Pozostawienie wolnego wyboru człowiekowi czy chce się napalić trawki czy nie, niczym dla mnie nie różni się od wolności wyboru czy chce ten ktoś mieć broń czy nie.
            Chodzi o korzystanie z wolności w poczuciu odpowiedzialności. To, że ja posiadam broń i użyję jej gdy komuś przyjdzie do głowy naruszyć gwałtem moje dobra osobiste… – mam w d., że naruszę tym wolność bandyty do grabienia mnie.

  10. A dlaczego broń jest inna niż inne przedmioty, podmioty?
    Jeśli jako nowocześni, liberalni i oświeceni dopuszczamy do miękkich narkotyków, eutanazji, aborcji, pornografii, równości mnniejszości seksualnych, w ogóle równości wszystkich ras, wyznań i żołądków oraz innych przejawów współczesnego samostanowienia, to dlaczego mamy taki problem z bronią?
    Niech ci, co ją chcą mieć, sobie wystąpią o pozwolenie i kupią, a Ci co się brzydzą, niech jej nie mają. Przymusu przecież ma nie być. Dziś mamy państwo policyjne, bo tylko od widzimisia policji zależy czy możemy w pełni samostanowić o sobie. Czy broń, to jakieś dziwne tabu? A może broń, możliwość posiadania, rozporzadzania, możliwość wzięcia na siebie konsekwencji użycia, to wyraz wolności, której prawdziwy lewicowiec i liberał się brzydzi, bo woli ucieczkę albo w opiekuńczość państwa, albo w “prawa rynku i ekonomii”? To mamy być w końcu wolni, czy zniewoleni?
    I proszę nie mówić, że broń służy do zabijania. Bo zabić można przysłowiową łyżką wody, o słowie “uprzejmym” nie wspomnę.
    Broń, jak sama nazwa wskazuje, służy głównie do obrony. Może policjanta przed nożownikiem-bandytą, rzucającym koszem na śmieci w tramwaj.

    • Grisza, nie w tym rzecz
      1. W krajach anglosaskich prawko jazdy wydaje policjant. Czy to oznacza państwo policyjne? Jestem za tym, by akurat pozwolenia na broń wydawała policja, w końcu to oni będą musieli zajmować się skutkami ich użycia (wraz z pogotowiem ratunkowym, ale nie łap mnie za słówka proszę).
      2. A więc jesteś za pozwoleniami. Świetnie, ja też. Pozwoleniami, rejestracją “odcisków” itp. Tyle, że o wydaniu pozwolenia powinny decydować jasne przepisy, skonstruowane tak: “dawać, o ile osoba nie sprawia zagrożenia – czytaj wariat albi notowany przestępca”, a nie “zrobić wszystko by osoba nie dostała i dopiero jak sobie z tym poradzi wydać, po czym traktować jak potencjalnego przestępcę (vide konieczność meldowania się u dzielnicowego)”.
      3. Prawdę mówiąc, idealnym sposobem byłoby dostarczenie obywatelom broni “obronnej”, która ustrzeże ich przed bandytami, ale nie da szansy na wyrządzenie trwałej krzywdy. Takiej broni nie ma niestety, gaz odpada (mało skuteczny i dyletant łatwo może sam się nim załatwić, np. strzelając pod wiatr), tasery też (nie dość że to w sumie kusza pneumatyczna, to ma mały zasięg, a ładunek nie ogłuszy naćpanego “bysia”, za to łatwo może wykończyć przypadkowego staruszka chorego na serce), o ręcznych paralizatorach i sprayach w ogóle nie wspominajmy bo to żart a nie broń. Póki co więc trzeba stosować rozwiązania niedoskonałe.
      4. Kogo jak kogo, ale autora artykułu nie posądziłobym o liberalizm obyczajowy, czy popieranie legalizacji narkotyków. Nota bene, wbrew korwinistom, nie ma na świecie kraju który zalegalizował narkotyki, poza zwyczajowymi (nikotyna i alkohol w krajach z kręgu kultury europejskiej, marihuana na Jamajce).

      • odpowiadam
        1. kraje anglosaskie nie były dotknięte syndromem homo sovieticus. To raz. Dwa, to fakt, że policja argumentując koniecznym uzasadnieniem pozwala sobie dokonywać oceny – temu się nalezy, a temu nie. Mówisz, że nie przeszkadza Ci administrowanie przez policję. Ale policja ma na sobie odium błędnych decyzji (wydali mafii), nacisków vipów (panu prokuratorowi i jego koledze proszę bardzo, swojemu szeregowemu pracownikowi – nie) i po takich błędach wprowadzono restrykcje graniczące z absurdem (decyzja odmowna dla olimpijczyka w strzelectwie).
        2. Przeczytaj proszę projekt ustawy Czumy (link łatwy do odnalezienia). Pomijając dzisiejszą uznaniowość jak mi wykażesz, że projekt zakłada łatwiejszy, lub nie daj Boże swobodny dostęp do broni, to stawiam Single Malta. Skąd zatem w mediach taka psychoza? Nie umieją czytać? A może chodzi o interesy, a może chodzi o poczucie bezpieczeństwa mafiozów, że baranki ludzkie dają się bezkarnie strzyc?
        3. A co z efektem odstraszania? Dziś włamywacz jest przekonany, że nikt mu się nie oprze. Gwałciciel jest pewien, że nie dostanie kulki od ofiary, nożownik z Woli rzuca koszem w tramwaj i ma w d. zwracającego mu uwagę, bo prawie na 100% wie, że nikt wokół nie ma broni. Spektakularne mordy na Zachodzie odbyły się raz, za pomocą nielegalnej broni, a dwa w sterefach gdzie nie wolno jej mieć. Fanatycy byli bezkarni, nie było nikogo, kto mógł się im przeciwstawić. Jutro, gdy zdrowy na umyśle i niekarany Kowlaski będzie mógł prawdopodobnie posiadać broń, bezkarność bandytów będzie ograniczona przez choćby potencjalną możliwość dostania kulki od jakiegoś Kowalskiego, który w majestacie prawa powstrzyma zbrodnię.
        4. Ja też nie posądzam, jednak tu, w tym miejscu używano już argumentów liberalnych i właśnie ci najgłościej krzyczący za swobodami obyczajowymi dziwnie poskramiali swoje wolnościowo liberalne poglady, gdy wspominano o prawie do samostanowienia używania broni. Ot taka wolność bez odpowiedzialności. Narkotyzuj się, upijaj, używaj do woli, ale nie bierz spraw w swoje ręce. Nie odpowiadaj za bezpieczeństwo, za życie, za seks, za starość. Brzydzę się takim hipokryzmem, co więcej staję się dziwnie podejrzliwy, czy czasem nie chodzi komuś po głowie aby zdegenerować ten naród. (hmm, a Holandia)

        • Czyli angielski Bobby jest cacy…
          A polski pies jest be, bo z mili- go na poli- cjanta przemianowali? Prawda jest gdzieś po środku – nie mam nic przeciwko temu, by policja wydawała pozwolenia, o ile będzie to robić na podstawie sensownych przesłanek i jasnego prawa. Tymczasem nasze prawo jest jakie jest – specjalne przepisy i klauzule robione pod publiczkę, bezsensowne paragrafy zakazujące strzelania w samoobronie zanim się wykona mnóstwo groźnych okrzyków i strzałów w powietrze… dodam, że procedura ta dotyczy tych którzy *mają* używać broni… Policjanci w starciu z głupimi przepisami też nie mają lekko, czasem chyba lepiej jest dać się zastrzelić bandziorowi, zamiast zastrzelić bandziora i przejść koszmar postępowania w którym będzie ustalane, czy użycie broni było zasadne, czy bandzior miał intencje strzelania, czy został należycie ostrzeżony że może mu się zemrzeć…
          I ty się dziwisz, że nie chcą wydawać zezwoleń? Przecież jak z tej broni ktoś kogoś zastrzeli, policja będzie miała po d*.

          Nie jestem za ani przeciw posiadaniu broni. Ale podobnie jak kurak jestem przeciw durnej argumentacji za lub przeciw. Ustawy czumy – kowboja z USA nie czytało żem, przyznaję, ale też o niej nie wypowiadam się.

          A co do argumentacji liberalnej, moja prosta cygańska argumentacja jest następująca – moja definicja wolności brzmi “moja wolność konczy się tam gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka”. Broń pozwala ingerować w tę wolność, pozostałe wymienione przez ciebie kontrowersyjne tematy – nie. Więc te tematy nie są sobie równe….

          • miła dyskusja
            Nie rozumiesz. Policja jest powołana do pilnowania porządku. Jeśli z broni, którą pozwoliła wydać popełnione zostanie przestępstwo lub osoba, która pozwolenie od policji dostała takiego przestępstwa się dopuści, to policja broniąc się przed zarzutami natychmiast przykręca śrubę. Taki mechanizm funkcjonuje dziś i dzięki temu jeśli chodzi o broń mamy państwo policyjne. Gdyby decyzja pozwolenia należała do urzędnika nikt nigdy zarzutów “rządzenia służbami” policji by nie postawił. Sam to zauważasz:

            “I ty się dziwisz, że nie chcą wydawać zezwoleń? Przecież jak z tej broni ktoś kogoś zastrzeli, policja będzie miała po d*.”

            i właśnie dlatego policja polska różni się od angielskiej, bo w Anglii nie było ponad 50 lat rządów służb.

            “czasem chyba lepiej jest dać się zastrzelić bandziorowi, zamiast zastrzelić bandziora i przejść koszmar postępowania w którym będzie ustalane, czy użycie broni było zasadne, czy bandzior miał intencje strzelania, czy został należycie ostrzeżony że może mu się zemrzeć…”

            Powiesz to rodzinie zasztyletowanego na Woli policjanta?
            Jest takie przysłowe – lepiej żeby mnie 12 sądziło, niż 4 niosło. Czy jest na sali ktoś przeciwnego zdania?

            Co do argumentacji liberalnej również mam odmienne zdanie od Ciebie. Dla mnie afiszowanie się homoseksualizmem i robienie z tego cnoty narusza moje poczucie moralności. Podobnie jak robienie z aborcji kolejnego środka antykoncepcyjnego. Pozostawienie wolnego wyboru człowiekowi czy chce się napalić trawki czy nie, niczym dla mnie nie różni się od wolności wyboru czy chce ten ktoś mieć broń czy nie.
            Chodzi o korzystanie z wolności w poczuciu odpowiedzialności. To, że ja posiadam broń i użyję jej gdy komuś przyjdzie do głowy naruszyć gwałtem moje dobra osobiste… – mam w d., że naruszę tym wolność bandyty do grabienia mnie.

  11. A dlaczego broń jest inna niż inne przedmioty, podmioty?
    Jeśli jako nowocześni, liberalni i oświeceni dopuszczamy do miękkich narkotyków, eutanazji, aborcji, pornografii, równości mnniejszości seksualnych, w ogóle równości wszystkich ras, wyznań i żołądków oraz innych przejawów współczesnego samostanowienia, to dlaczego mamy taki problem z bronią?
    Niech ci, co ją chcą mieć, sobie wystąpią o pozwolenie i kupią, a Ci co się brzydzą, niech jej nie mają. Przymusu przecież ma nie być. Dziś mamy państwo policyjne, bo tylko od widzimisia policji zależy czy możemy w pełni samostanowić o sobie. Czy broń, to jakieś dziwne tabu? A może broń, możliwość posiadania, rozporzadzania, możliwość wzięcia na siebie konsekwencji użycia, to wyraz wolności, której prawdziwy lewicowiec i liberał się brzydzi, bo woli ucieczkę albo w opiekuńczość państwa, albo w “prawa rynku i ekonomii”? To mamy być w końcu wolni, czy zniewoleni?
    I proszę nie mówić, że broń służy do zabijania. Bo zabić można przysłowiową łyżką wody, o słowie “uprzejmym” nie wspomnę.
    Broń, jak sama nazwa wskazuje, służy głównie do obrony. Może policjanta przed nożownikiem-bandytą, rzucającym koszem na śmieci w tramwaj.

    • Grisza, nie w tym rzecz
      1. W krajach anglosaskich prawko jazdy wydaje policjant. Czy to oznacza państwo policyjne? Jestem za tym, by akurat pozwolenia na broń wydawała policja, w końcu to oni będą musieli zajmować się skutkami ich użycia (wraz z pogotowiem ratunkowym, ale nie łap mnie za słówka proszę).
      2. A więc jesteś za pozwoleniami. Świetnie, ja też. Pozwoleniami, rejestracją “odcisków” itp. Tyle, że o wydaniu pozwolenia powinny decydować jasne przepisy, skonstruowane tak: “dawać, o ile osoba nie sprawia zagrożenia – czytaj wariat albi notowany przestępca”, a nie “zrobić wszystko by osoba nie dostała i dopiero jak sobie z tym poradzi wydać, po czym traktować jak potencjalnego przestępcę (vide konieczność meldowania się u dzielnicowego)”.
      3. Prawdę mówiąc, idealnym sposobem byłoby dostarczenie obywatelom broni “obronnej”, która ustrzeże ich przed bandytami, ale nie da szansy na wyrządzenie trwałej krzywdy. Takiej broni nie ma niestety, gaz odpada (mało skuteczny i dyletant łatwo może sam się nim załatwić, np. strzelając pod wiatr), tasery też (nie dość że to w sumie kusza pneumatyczna, to ma mały zasięg, a ładunek nie ogłuszy naćpanego “bysia”, za to łatwo może wykończyć przypadkowego staruszka chorego na serce), o ręcznych paralizatorach i sprayach w ogóle nie wspominajmy bo to żart a nie broń. Póki co więc trzeba stosować rozwiązania niedoskonałe.
      4. Kogo jak kogo, ale autora artykułu nie posądziłobym o liberalizm obyczajowy, czy popieranie legalizacji narkotyków. Nota bene, wbrew korwinistom, nie ma na świecie kraju który zalegalizował narkotyki, poza zwyczajowymi (nikotyna i alkohol w krajach z kręgu kultury europejskiej, marihuana na Jamajce).

      • odpowiadam
        1. kraje anglosaskie nie były dotknięte syndromem homo sovieticus. To raz. Dwa, to fakt, że policja argumentując koniecznym uzasadnieniem pozwala sobie dokonywać oceny – temu się nalezy, a temu nie. Mówisz, że nie przeszkadza Ci administrowanie przez policję. Ale policja ma na sobie odium błędnych decyzji (wydali mafii), nacisków vipów (panu prokuratorowi i jego koledze proszę bardzo, swojemu szeregowemu pracownikowi – nie) i po takich błędach wprowadzono restrykcje graniczące z absurdem (decyzja odmowna dla olimpijczyka w strzelectwie).
        2. Przeczytaj proszę projekt ustawy Czumy (link łatwy do odnalezienia). Pomijając dzisiejszą uznaniowość jak mi wykażesz, że projekt zakłada łatwiejszy, lub nie daj Boże swobodny dostęp do broni, to stawiam Single Malta. Skąd zatem w mediach taka psychoza? Nie umieją czytać? A może chodzi o interesy, a może chodzi o poczucie bezpieczeństwa mafiozów, że baranki ludzkie dają się bezkarnie strzyc?
        3. A co z efektem odstraszania? Dziś włamywacz jest przekonany, że nikt mu się nie oprze. Gwałciciel jest pewien, że nie dostanie kulki od ofiary, nożownik z Woli rzuca koszem w tramwaj i ma w d. zwracającego mu uwagę, bo prawie na 100% wie, że nikt wokół nie ma broni. Spektakularne mordy na Zachodzie odbyły się raz, za pomocą nielegalnej broni, a dwa w sterefach gdzie nie wolno jej mieć. Fanatycy byli bezkarni, nie było nikogo, kto mógł się im przeciwstawić. Jutro, gdy zdrowy na umyśle i niekarany Kowlaski będzie mógł prawdopodobnie posiadać broń, bezkarność bandytów będzie ograniczona przez choćby potencjalną możliwość dostania kulki od jakiegoś Kowalskiego, który w majestacie prawa powstrzyma zbrodnię.
        4. Ja też nie posądzam, jednak tu, w tym miejscu używano już argumentów liberalnych i właśnie ci najgłościej krzyczący za swobodami obyczajowymi dziwnie poskramiali swoje wolnościowo liberalne poglady, gdy wspominano o prawie do samostanowienia używania broni. Ot taka wolność bez odpowiedzialności. Narkotyzuj się, upijaj, używaj do woli, ale nie bierz spraw w swoje ręce. Nie odpowiadaj za bezpieczeństwo, za życie, za seks, za starość. Brzydzę się takim hipokryzmem, co więcej staję się dziwnie podejrzliwy, czy czasem nie chodzi komuś po głowie aby zdegenerować ten naród. (hmm, a Holandia)

        • Czyli angielski Bobby jest cacy…
          A polski pies jest be, bo z mili- go na poli- cjanta przemianowali? Prawda jest gdzieś po środku – nie mam nic przeciwko temu, by policja wydawała pozwolenia, o ile będzie to robić na podstawie sensownych przesłanek i jasnego prawa. Tymczasem nasze prawo jest jakie jest – specjalne przepisy i klauzule robione pod publiczkę, bezsensowne paragrafy zakazujące strzelania w samoobronie zanim się wykona mnóstwo groźnych okrzyków i strzałów w powietrze… dodam, że procedura ta dotyczy tych którzy *mają* używać broni… Policjanci w starciu z głupimi przepisami też nie mają lekko, czasem chyba lepiej jest dać się zastrzelić bandziorowi, zamiast zastrzelić bandziora i przejść koszmar postępowania w którym będzie ustalane, czy użycie broni było zasadne, czy bandzior miał intencje strzelania, czy został należycie ostrzeżony że może mu się zemrzeć…
          I ty się dziwisz, że nie chcą wydawać zezwoleń? Przecież jak z tej broni ktoś kogoś zastrzeli, policja będzie miała po d*.

          Nie jestem za ani przeciw posiadaniu broni. Ale podobnie jak kurak jestem przeciw durnej argumentacji za lub przeciw. Ustawy czumy – kowboja z USA nie czytało żem, przyznaję, ale też o niej nie wypowiadam się.

          A co do argumentacji liberalnej, moja prosta cygańska argumentacja jest następująca – moja definicja wolności brzmi “moja wolność konczy się tam gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka”. Broń pozwala ingerować w tę wolność, pozostałe wymienione przez ciebie kontrowersyjne tematy – nie. Więc te tematy nie są sobie równe….

          • miła dyskusja
            Nie rozumiesz. Policja jest powołana do pilnowania porządku. Jeśli z broni, którą pozwoliła wydać popełnione zostanie przestępstwo lub osoba, która pozwolenie od policji dostała takiego przestępstwa się dopuści, to policja broniąc się przed zarzutami natychmiast przykręca śrubę. Taki mechanizm funkcjonuje dziś i dzięki temu jeśli chodzi o broń mamy państwo policyjne. Gdyby decyzja pozwolenia należała do urzędnika nikt nigdy zarzutów “rządzenia służbami” policji by nie postawił. Sam to zauważasz:

            “I ty się dziwisz, że nie chcą wydawać zezwoleń? Przecież jak z tej broni ktoś kogoś zastrzeli, policja będzie miała po d*.”

            i właśnie dlatego policja polska różni się od angielskiej, bo w Anglii nie było ponad 50 lat rządów służb.

            “czasem chyba lepiej jest dać się zastrzelić bandziorowi, zamiast zastrzelić bandziora i przejść koszmar postępowania w którym będzie ustalane, czy użycie broni było zasadne, czy bandzior miał intencje strzelania, czy został należycie ostrzeżony że może mu się zemrzeć…”

            Powiesz to rodzinie zasztyletowanego na Woli policjanta?
            Jest takie przysłowe – lepiej żeby mnie 12 sądziło, niż 4 niosło. Czy jest na sali ktoś przeciwnego zdania?

            Co do argumentacji liberalnej również mam odmienne zdanie od Ciebie. Dla mnie afiszowanie się homoseksualizmem i robienie z tego cnoty narusza moje poczucie moralności. Podobnie jak robienie z aborcji kolejnego środka antykoncepcyjnego. Pozostawienie wolnego wyboru człowiekowi czy chce się napalić trawki czy nie, niczym dla mnie nie różni się od wolności wyboru czy chce ten ktoś mieć broń czy nie.
            Chodzi o korzystanie z wolności w poczuciu odpowiedzialności. To, że ja posiadam broń i użyję jej gdy komuś przyjdzie do głowy naruszyć gwałtem moje dobra osobiste… – mam w d., że naruszę tym wolność bandyty do grabienia mnie.

  12. A dlaczego broń jest inna niż inne przedmioty, podmioty?
    Jeśli jako nowocześni, liberalni i oświeceni dopuszczamy do miękkich narkotyków, eutanazji, aborcji, pornografii, równości mnniejszości seksualnych, w ogóle równości wszystkich ras, wyznań i żołądków oraz innych przejawów współczesnego samostanowienia, to dlaczego mamy taki problem z bronią?
    Niech ci, co ją chcą mieć, sobie wystąpią o pozwolenie i kupią, a Ci co się brzydzą, niech jej nie mają. Przymusu przecież ma nie być. Dziś mamy państwo policyjne, bo tylko od widzimisia policji zależy czy możemy w pełni samostanowić o sobie. Czy broń, to jakieś dziwne tabu? A może broń, możliwość posiadania, rozporzadzania, możliwość wzięcia na siebie konsekwencji użycia, to wyraz wolności, której prawdziwy lewicowiec i liberał się brzydzi, bo woli ucieczkę albo w opiekuńczość państwa, albo w “prawa rynku i ekonomii”? To mamy być w końcu wolni, czy zniewoleni?
    I proszę nie mówić, że broń służy do zabijania. Bo zabić można przysłowiową łyżką wody, o słowie “uprzejmym” nie wspomnę.
    Broń, jak sama nazwa wskazuje, służy głównie do obrony. Może policjanta przed nożownikiem-bandytą, rzucającym koszem na śmieci w tramwaj.

    • Grisza, nie w tym rzecz
      1. W krajach anglosaskich prawko jazdy wydaje policjant. Czy to oznacza państwo policyjne? Jestem za tym, by akurat pozwolenia na broń wydawała policja, w końcu to oni będą musieli zajmować się skutkami ich użycia (wraz z pogotowiem ratunkowym, ale nie łap mnie za słówka proszę).
      2. A więc jesteś za pozwoleniami. Świetnie, ja też. Pozwoleniami, rejestracją “odcisków” itp. Tyle, że o wydaniu pozwolenia powinny decydować jasne przepisy, skonstruowane tak: “dawać, o ile osoba nie sprawia zagrożenia – czytaj wariat albi notowany przestępca”, a nie “zrobić wszystko by osoba nie dostała i dopiero jak sobie z tym poradzi wydać, po czym traktować jak potencjalnego przestępcę (vide konieczność meldowania się u dzielnicowego)”.
      3. Prawdę mówiąc, idealnym sposobem byłoby dostarczenie obywatelom broni “obronnej”, która ustrzeże ich przed bandytami, ale nie da szansy na wyrządzenie trwałej krzywdy. Takiej broni nie ma niestety, gaz odpada (mało skuteczny i dyletant łatwo może sam się nim załatwić, np. strzelając pod wiatr), tasery też (nie dość że to w sumie kusza pneumatyczna, to ma mały zasięg, a ładunek nie ogłuszy naćpanego “bysia”, za to łatwo może wykończyć przypadkowego staruszka chorego na serce), o ręcznych paralizatorach i sprayach w ogóle nie wspominajmy bo to żart a nie broń. Póki co więc trzeba stosować rozwiązania niedoskonałe.
      4. Kogo jak kogo, ale autora artykułu nie posądziłobym o liberalizm obyczajowy, czy popieranie legalizacji narkotyków. Nota bene, wbrew korwinistom, nie ma na świecie kraju który zalegalizował narkotyki, poza zwyczajowymi (nikotyna i alkohol w krajach z kręgu kultury europejskiej, marihuana na Jamajce).

      • odpowiadam
        1. kraje anglosaskie nie były dotknięte syndromem homo sovieticus. To raz. Dwa, to fakt, że policja argumentując koniecznym uzasadnieniem pozwala sobie dokonywać oceny – temu się nalezy, a temu nie. Mówisz, że nie przeszkadza Ci administrowanie przez policję. Ale policja ma na sobie odium błędnych decyzji (wydali mafii), nacisków vipów (panu prokuratorowi i jego koledze proszę bardzo, swojemu szeregowemu pracownikowi – nie) i po takich błędach wprowadzono restrykcje graniczące z absurdem (decyzja odmowna dla olimpijczyka w strzelectwie).
        2. Przeczytaj proszę projekt ustawy Czumy (link łatwy do odnalezienia). Pomijając dzisiejszą uznaniowość jak mi wykażesz, że projekt zakłada łatwiejszy, lub nie daj Boże swobodny dostęp do broni, to stawiam Single Malta. Skąd zatem w mediach taka psychoza? Nie umieją czytać? A może chodzi o interesy, a może chodzi o poczucie bezpieczeństwa mafiozów, że baranki ludzkie dają się bezkarnie strzyc?
        3. A co z efektem odstraszania? Dziś włamywacz jest przekonany, że nikt mu się nie oprze. Gwałciciel jest pewien, że nie dostanie kulki od ofiary, nożownik z Woli rzuca koszem w tramwaj i ma w d. zwracającego mu uwagę, bo prawie na 100% wie, że nikt wokół nie ma broni. Spektakularne mordy na Zachodzie odbyły się raz, za pomocą nielegalnej broni, a dwa w sterefach gdzie nie wolno jej mieć. Fanatycy byli bezkarni, nie było nikogo, kto mógł się im przeciwstawić. Jutro, gdy zdrowy na umyśle i niekarany Kowlaski będzie mógł prawdopodobnie posiadać broń, bezkarność bandytów będzie ograniczona przez choćby potencjalną możliwość dostania kulki od jakiegoś Kowalskiego, który w majestacie prawa powstrzyma zbrodnię.
        4. Ja też nie posądzam, jednak tu, w tym miejscu używano już argumentów liberalnych i właśnie ci najgłościej krzyczący za swobodami obyczajowymi dziwnie poskramiali swoje wolnościowo liberalne poglady, gdy wspominano o prawie do samostanowienia używania broni. Ot taka wolność bez odpowiedzialności. Narkotyzuj się, upijaj, używaj do woli, ale nie bierz spraw w swoje ręce. Nie odpowiadaj za bezpieczeństwo, za życie, za seks, za starość. Brzydzę się takim hipokryzmem, co więcej staję się dziwnie podejrzliwy, czy czasem nie chodzi komuś po głowie aby zdegenerować ten naród. (hmm, a Holandia)

        • Czyli angielski Bobby jest cacy…
          A polski pies jest be, bo z mili- go na poli- cjanta przemianowali? Prawda jest gdzieś po środku – nie mam nic przeciwko temu, by policja wydawała pozwolenia, o ile będzie to robić na podstawie sensownych przesłanek i jasnego prawa. Tymczasem nasze prawo jest jakie jest – specjalne przepisy i klauzule robione pod publiczkę, bezsensowne paragrafy zakazujące strzelania w samoobronie zanim się wykona mnóstwo groźnych okrzyków i strzałów w powietrze… dodam, że procedura ta dotyczy tych którzy *mają* używać broni… Policjanci w starciu z głupimi przepisami też nie mają lekko, czasem chyba lepiej jest dać się zastrzelić bandziorowi, zamiast zastrzelić bandziora i przejść koszmar postępowania w którym będzie ustalane, czy użycie broni było zasadne, czy bandzior miał intencje strzelania, czy został należycie ostrzeżony że może mu się zemrzeć…
          I ty się dziwisz, że nie chcą wydawać zezwoleń? Przecież jak z tej broni ktoś kogoś zastrzeli, policja będzie miała po d*.

          Nie jestem za ani przeciw posiadaniu broni. Ale podobnie jak kurak jestem przeciw durnej argumentacji za lub przeciw. Ustawy czumy – kowboja z USA nie czytało żem, przyznaję, ale też o niej nie wypowiadam się.

          A co do argumentacji liberalnej, moja prosta cygańska argumentacja jest następująca – moja definicja wolności brzmi “moja wolność konczy się tam gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka”. Broń pozwala ingerować w tę wolność, pozostałe wymienione przez ciebie kontrowersyjne tematy – nie. Więc te tematy nie są sobie równe….

          • miła dyskusja
            Nie rozumiesz. Policja jest powołana do pilnowania porządku. Jeśli z broni, którą pozwoliła wydać popełnione zostanie przestępstwo lub osoba, która pozwolenie od policji dostała takiego przestępstwa się dopuści, to policja broniąc się przed zarzutami natychmiast przykręca śrubę. Taki mechanizm funkcjonuje dziś i dzięki temu jeśli chodzi o broń mamy państwo policyjne. Gdyby decyzja pozwolenia należała do urzędnika nikt nigdy zarzutów “rządzenia służbami” policji by nie postawił. Sam to zauważasz:

            “I ty się dziwisz, że nie chcą wydawać zezwoleń? Przecież jak z tej broni ktoś kogoś zastrzeli, policja będzie miała po d*.”

            i właśnie dlatego policja polska różni się od angielskiej, bo w Anglii nie było ponad 50 lat rządów służb.

            “czasem chyba lepiej jest dać się zastrzelić bandziorowi, zamiast zastrzelić bandziora i przejść koszmar postępowania w którym będzie ustalane, czy użycie broni było zasadne, czy bandzior miał intencje strzelania, czy został należycie ostrzeżony że może mu się zemrzeć…”

            Powiesz to rodzinie zasztyletowanego na Woli policjanta?
            Jest takie przysłowe – lepiej żeby mnie 12 sądziło, niż 4 niosło. Czy jest na sali ktoś przeciwnego zdania?

            Co do argumentacji liberalnej również mam odmienne zdanie od Ciebie. Dla mnie afiszowanie się homoseksualizmem i robienie z tego cnoty narusza moje poczucie moralności. Podobnie jak robienie z aborcji kolejnego środka antykoncepcyjnego. Pozostawienie wolnego wyboru człowiekowi czy chce się napalić trawki czy nie, niczym dla mnie nie różni się od wolności wyboru czy chce ten ktoś mieć broń czy nie.
            Chodzi o korzystanie z wolności w poczuciu odpowiedzialności. To, że ja posiadam broń i użyję jej gdy komuś przyjdzie do głowy naruszyć gwałtem moje dobra osobiste… – mam w d., że naruszę tym wolność bandyty do grabienia mnie.

  13. sens debaty
    Tekst został napisany przez obywatela zatroskanego o jakość debaty, a podstawowym wymaganiem jakościowym jest nie pieprzenie głupot. Trudno się z tym nie zgodzić, całkowicie popieram taką myśl.
    Porównanie motoryzacji z bronią palną miałoby sens gdyby Czuma sformułował je tak: “Mimo posiadania przez społeczeństwo tak niebezpiecznych narzędzi jak samochody nie widzimy na ulicach permanentnej rzezi, a zatem można przypuszczać, że dostępność broni palnej również nie spowoduje nadmiernie tragicznych skutków”.

    Natomiast liczbowe porównywane mocy zabójczej samochodów i pistoletów sensu faktycznie nie ma.

  14. sens debaty
    Tekst został napisany przez obywatela zatroskanego o jakość debaty, a podstawowym wymaganiem jakościowym jest nie pieprzenie głupot. Trudno się z tym nie zgodzić, całkowicie popieram taką myśl.
    Porównanie motoryzacji z bronią palną miałoby sens gdyby Czuma sformułował je tak: “Mimo posiadania przez społeczeństwo tak niebezpiecznych narzędzi jak samochody nie widzimy na ulicach permanentnej rzezi, a zatem można przypuszczać, że dostępność broni palnej również nie spowoduje nadmiernie tragicznych skutków”.

    Natomiast liczbowe porównywane mocy zabójczej samochodów i pistoletów sensu faktycznie nie ma.

  15. sens debaty
    Tekst został napisany przez obywatela zatroskanego o jakość debaty, a podstawowym wymaganiem jakościowym jest nie pieprzenie głupot. Trudno się z tym nie zgodzić, całkowicie popieram taką myśl.
    Porównanie motoryzacji z bronią palną miałoby sens gdyby Czuma sformułował je tak: “Mimo posiadania przez społeczeństwo tak niebezpiecznych narzędzi jak samochody nie widzimy na ulicach permanentnej rzezi, a zatem można przypuszczać, że dostępność broni palnej również nie spowoduje nadmiernie tragicznych skutków”.

    Natomiast liczbowe porównywane mocy zabójczej samochodów i pistoletów sensu faktycznie nie ma.

  16. sens debaty
    Tekst został napisany przez obywatela zatroskanego o jakość debaty, a podstawowym wymaganiem jakościowym jest nie pieprzenie głupot. Trudno się z tym nie zgodzić, całkowicie popieram taką myśl.
    Porównanie motoryzacji z bronią palną miałoby sens gdyby Czuma sformułował je tak: “Mimo posiadania przez społeczeństwo tak niebezpiecznych narzędzi jak samochody nie widzimy na ulicach permanentnej rzezi, a zatem można przypuszczać, że dostępność broni palnej również nie spowoduje nadmiernie tragicznych skutków”.

    Natomiast liczbowe porównywane mocy zabójczej samochodów i pistoletów sensu faktycznie nie ma.

  17. broń potrzebna głównie słabym i ciapowatym
    “Proces wydawania pozwolenia jest długi i trudny”.
    No właśnie, im trudniejszy proces tym łatwiej przejdzie go psychopata, bandyta i zawodowy morderca, bo opanowanie, stalowa pewność siebie i absolutna wiara w swoją siłę, cechy typowe u tych osobników, sprawią że na kursach będą prymusami.
    Natomiast potencjalne ofiary napaści to głównie ludzie słabi, o niepozornym wyglądzie, psychicznie bardziej skomplikowani, im będzie dużo trudniej dostać spluwę.

    W efekcie działania źle obmyślanych kryteriów przydzielania zezwoleń uzbrojeni zostaną ludzie potencjalnie niebezpieczni, a ich ofiary zostaną rozbrojone.

  18. broń potrzebna głównie słabym i ciapowatym
    “Proces wydawania pozwolenia jest długi i trudny”.
    No właśnie, im trudniejszy proces tym łatwiej przejdzie go psychopata, bandyta i zawodowy morderca, bo opanowanie, stalowa pewność siebie i absolutna wiara w swoją siłę, cechy typowe u tych osobników, sprawią że na kursach będą prymusami.
    Natomiast potencjalne ofiary napaści to głównie ludzie słabi, o niepozornym wyglądzie, psychicznie bardziej skomplikowani, im będzie dużo trudniej dostać spluwę.

    W efekcie działania źle obmyślanych kryteriów przydzielania zezwoleń uzbrojeni zostaną ludzie potencjalnie niebezpieczni, a ich ofiary zostaną rozbrojone.

  19. broń potrzebna głównie słabym i ciapowatym
    “Proces wydawania pozwolenia jest długi i trudny”.
    No właśnie, im trudniejszy proces tym łatwiej przejdzie go psychopata, bandyta i zawodowy morderca, bo opanowanie, stalowa pewność siebie i absolutna wiara w swoją siłę, cechy typowe u tych osobników, sprawią że na kursach będą prymusami.
    Natomiast potencjalne ofiary napaści to głównie ludzie słabi, o niepozornym wyglądzie, psychicznie bardziej skomplikowani, im będzie dużo trudniej dostać spluwę.

    W efekcie działania źle obmyślanych kryteriów przydzielania zezwoleń uzbrojeni zostaną ludzie potencjalnie niebezpieczni, a ich ofiary zostaną rozbrojone.

  20. broń potrzebna głównie słabym i ciapowatym
    “Proces wydawania pozwolenia jest długi i trudny”.
    No właśnie, im trudniejszy proces tym łatwiej przejdzie go psychopata, bandyta i zawodowy morderca, bo opanowanie, stalowa pewność siebie i absolutna wiara w swoją siłę, cechy typowe u tych osobników, sprawią że na kursach będą prymusami.
    Natomiast potencjalne ofiary napaści to głównie ludzie słabi, o niepozornym wyglądzie, psychicznie bardziej skomplikowani, im będzie dużo trudniej dostać spluwę.

    W efekcie działania źle obmyślanych kryteriów przydzielania zezwoleń uzbrojeni zostaną ludzie potencjalnie niebezpieczni, a ich ofiary zostaną rozbrojone.

  21. Diopterze-Anonimie. Wzrost entropii nie był celem.
    Diopterze-Anonimie, powiedziałeś … { cytuję }
    “samochód i pistolet służą do tego samego celu,
    to jest do powodowania wzrostu entropii.”
    Lubisz pofilozofować, to pofilozofujmy …
    Po pierwsze, jeśli się oderwiemy od antropocentryzmu,
    pojęcie celu przestanie istnieć.
    Powstaliśmy z fizyko-chemicznego splotu okoliczności
    bez czyjegokolwiek zamiaru i nasze istnienie jest
    pozbawione celowości.
    Zatem w oderwaniu od człowieka nie możesz mówić,
    że “to, czy tamto” służy jakiemuś celowi.
    Ale jeśli się jednak pokłonisz antropocentryzmowi,
    aby uratować swoją tezę, że “samochód i pistolet
    służą wzrostowi entropii” to nawet wtedy teza ta jest
    niesłuszna.
    Inżynierowie konstruując samochód, jak i pistolet
    nie mieli na celu wzrostu entropii, lecz wykonanie
    przez te urządzenia zamierzonych akcji.
    Mało tego, dążyli oni do tego, aby oba urządzenia
    były możliwie wydajne, co oznacza, że dążyli oni
    do tego, aby wzrost entropii (wzrost bałaganu)
    był jak najmniejszy. Dokładnie przeciwnie do Twojej
    tezy, która stanowi, że oba te urządzenia służą,
    a zatem działają z zamiarem wywołania jak
    największego bałaganu.
    Kiedyś broń palna zwana garłaczem robiła
    z człowieka sito, a teraz pistolet, lub strzelba robią
    w człowieku precyzyjnie umiejscowione dziury
    (czyli robią mniejszy bałagan, ale równie skuteczny).
    Zatem nie mów, że urządzenia te służą do
    wywoływania wzrostu entropii, bo one służą do tego
    do czego je inżynierowie zaprojektowali, a że przy tej
    okazji jakiś wzrost entropii niewątpliwie występuje,
    to już jest nie “służenie urządzenia do wywołania
    wzrostu entropii”, lecz jego wybryk przyczyniający
    się do niepożądanego przez inzynierów wzrostu
    entropii.
    Wzrost entropii wywołany przez funkcjonowanie
    samochodu, czy pistoletu jest “wypadkiem
    przy pracy”, a nie zamierzonym celem projektantow.
    Omawiane urządzenia zatem nie służą do
    wywoływania wzrostu entropii, lecz po prostu,
    przy okazji realizacji celu wytyczonego przez
    konstruktorów i użytkowników urzadzeń,
    urządzenia te POWODUJĄ wzrost entropii.

    Trudno jest udowodnić zastosowanie demagogii,
    dlatego mój powyżej przedstawiony wywód jest
    tak długi.

    Pozdrawiam i zalecam filozofować precyzyjniej.

  22. Diopterze-Anonimie. Wzrost entropii nie był celem.
    Diopterze-Anonimie, powiedziałeś … { cytuję }
    “samochód i pistolet służą do tego samego celu,
    to jest do powodowania wzrostu entropii.”
    Lubisz pofilozofować, to pofilozofujmy …
    Po pierwsze, jeśli się oderwiemy od antropocentryzmu,
    pojęcie celu przestanie istnieć.
    Powstaliśmy z fizyko-chemicznego splotu okoliczności
    bez czyjegokolwiek zamiaru i nasze istnienie jest
    pozbawione celowości.
    Zatem w oderwaniu od człowieka nie możesz mówić,
    że “to, czy tamto” służy jakiemuś celowi.
    Ale jeśli się jednak pokłonisz antropocentryzmowi,
    aby uratować swoją tezę, że “samochód i pistolet
    służą wzrostowi entropii” to nawet wtedy teza ta jest
    niesłuszna.
    Inżynierowie konstruując samochód, jak i pistolet
    nie mieli na celu wzrostu entropii, lecz wykonanie
    przez te urządzenia zamierzonych akcji.
    Mało tego, dążyli oni do tego, aby oba urządzenia
    były możliwie wydajne, co oznacza, że dążyli oni
    do tego, aby wzrost entropii (wzrost bałaganu)
    był jak najmniejszy. Dokładnie przeciwnie do Twojej
    tezy, która stanowi, że oba te urządzenia służą,
    a zatem działają z zamiarem wywołania jak
    największego bałaganu.
    Kiedyś broń palna zwana garłaczem robiła
    z człowieka sito, a teraz pistolet, lub strzelba robią
    w człowieku precyzyjnie umiejscowione dziury
    (czyli robią mniejszy bałagan, ale równie skuteczny).
    Zatem nie mów, że urządzenia te służą do
    wywoływania wzrostu entropii, bo one służą do tego
    do czego je inżynierowie zaprojektowali, a że przy tej
    okazji jakiś wzrost entropii niewątpliwie występuje,
    to już jest nie “służenie urządzenia do wywołania
    wzrostu entropii”, lecz jego wybryk przyczyniający
    się do niepożądanego przez inzynierów wzrostu
    entropii.
    Wzrost entropii wywołany przez funkcjonowanie
    samochodu, czy pistoletu jest “wypadkiem
    przy pracy”, a nie zamierzonym celem projektantow.
    Omawiane urządzenia zatem nie służą do
    wywoływania wzrostu entropii, lecz po prostu,
    przy okazji realizacji celu wytyczonego przez
    konstruktorów i użytkowników urzadzeń,
    urządzenia te POWODUJĄ wzrost entropii.

    Trudno jest udowodnić zastosowanie demagogii,
    dlatego mój powyżej przedstawiony wywód jest
    tak długi.

    Pozdrawiam i zalecam filozofować precyzyjniej.

  23. Diopterze-Anonimie. Wzrost entropii nie był celem.
    Diopterze-Anonimie, powiedziałeś … { cytuję }
    “samochód i pistolet służą do tego samego celu,
    to jest do powodowania wzrostu entropii.”
    Lubisz pofilozofować, to pofilozofujmy …
    Po pierwsze, jeśli się oderwiemy od antropocentryzmu,
    pojęcie celu przestanie istnieć.
    Powstaliśmy z fizyko-chemicznego splotu okoliczności
    bez czyjegokolwiek zamiaru i nasze istnienie jest
    pozbawione celowości.
    Zatem w oderwaniu od człowieka nie możesz mówić,
    że “to, czy tamto” służy jakiemuś celowi.
    Ale jeśli się jednak pokłonisz antropocentryzmowi,
    aby uratować swoją tezę, że “samochód i pistolet
    służą wzrostowi entropii” to nawet wtedy teza ta jest
    niesłuszna.
    Inżynierowie konstruując samochód, jak i pistolet
    nie mieli na celu wzrostu entropii, lecz wykonanie
    przez te urządzenia zamierzonych akcji.
    Mało tego, dążyli oni do tego, aby oba urządzenia
    były możliwie wydajne, co oznacza, że dążyli oni
    do tego, aby wzrost entropii (wzrost bałaganu)
    był jak najmniejszy. Dokładnie przeciwnie do Twojej
    tezy, która stanowi, że oba te urządzenia służą,
    a zatem działają z zamiarem wywołania jak
    największego bałaganu.
    Kiedyś broń palna zwana garłaczem robiła
    z człowieka sito, a teraz pistolet, lub strzelba robią
    w człowieku precyzyjnie umiejscowione dziury
    (czyli robią mniejszy bałagan, ale równie skuteczny).
    Zatem nie mów, że urządzenia te służą do
    wywoływania wzrostu entropii, bo one służą do tego
    do czego je inżynierowie zaprojektowali, a że przy tej
    okazji jakiś wzrost entropii niewątpliwie występuje,
    to już jest nie “służenie urządzenia do wywołania
    wzrostu entropii”, lecz jego wybryk przyczyniający
    się do niepożądanego przez inzynierów wzrostu
    entropii.
    Wzrost entropii wywołany przez funkcjonowanie
    samochodu, czy pistoletu jest “wypadkiem
    przy pracy”, a nie zamierzonym celem projektantow.
    Omawiane urządzenia zatem nie służą do
    wywoływania wzrostu entropii, lecz po prostu,
    przy okazji realizacji celu wytyczonego przez
    konstruktorów i użytkowników urzadzeń,
    urządzenia te POWODUJĄ wzrost entropii.

    Trudno jest udowodnić zastosowanie demagogii,
    dlatego mój powyżej przedstawiony wywód jest
    tak długi.

    Pozdrawiam i zalecam filozofować precyzyjniej.

  24. Diopterze-Anonimie. Wzrost entropii nie był celem.
    Diopterze-Anonimie, powiedziałeś … { cytuję }
    “samochód i pistolet służą do tego samego celu,
    to jest do powodowania wzrostu entropii.”
    Lubisz pofilozofować, to pofilozofujmy …
    Po pierwsze, jeśli się oderwiemy od antropocentryzmu,
    pojęcie celu przestanie istnieć.
    Powstaliśmy z fizyko-chemicznego splotu okoliczności
    bez czyjegokolwiek zamiaru i nasze istnienie jest
    pozbawione celowości.
    Zatem w oderwaniu od człowieka nie możesz mówić,
    że “to, czy tamto” służy jakiemuś celowi.
    Ale jeśli się jednak pokłonisz antropocentryzmowi,
    aby uratować swoją tezę, że “samochód i pistolet
    służą wzrostowi entropii” to nawet wtedy teza ta jest
    niesłuszna.
    Inżynierowie konstruując samochód, jak i pistolet
    nie mieli na celu wzrostu entropii, lecz wykonanie
    przez te urządzenia zamierzonych akcji.
    Mało tego, dążyli oni do tego, aby oba urządzenia
    były możliwie wydajne, co oznacza, że dążyli oni
    do tego, aby wzrost entropii (wzrost bałaganu)
    był jak najmniejszy. Dokładnie przeciwnie do Twojej
    tezy, która stanowi, że oba te urządzenia służą,
    a zatem działają z zamiarem wywołania jak
    największego bałaganu.
    Kiedyś broń palna zwana garłaczem robiła
    z człowieka sito, a teraz pistolet, lub strzelba robią
    w człowieku precyzyjnie umiejscowione dziury
    (czyli robią mniejszy bałagan, ale równie skuteczny).
    Zatem nie mów, że urządzenia te służą do
    wywoływania wzrostu entropii, bo one służą do tego
    do czego je inżynierowie zaprojektowali, a że przy tej
    okazji jakiś wzrost entropii niewątpliwie występuje,
    to już jest nie “służenie urządzenia do wywołania
    wzrostu entropii”, lecz jego wybryk przyczyniający
    się do niepożądanego przez inzynierów wzrostu
    entropii.
    Wzrost entropii wywołany przez funkcjonowanie
    samochodu, czy pistoletu jest “wypadkiem
    przy pracy”, a nie zamierzonym celem projektantow.
    Omawiane urządzenia zatem nie służą do
    wywoływania wzrostu entropii, lecz po prostu,
    przy okazji realizacji celu wytyczonego przez
    konstruktorów i użytkowników urzadzeń,
    urządzenia te POWODUJĄ wzrost entropii.

    Trudno jest udowodnić zastosowanie demagogii,
    dlatego mój powyżej przedstawiony wywód jest
    tak długi.

    Pozdrawiam i zalecam filozofować precyzyjniej.

  25. Diopterze-Anonimie. Wierzysz w stwórcę, a ja nie.
    Widzę Diopterze, że stoimy na dwóch przeciwstawnych
    biegunach. Ty wierzysz w inteligentną siłe sprawczą,
    a ja widzę bezmyślny, nie zaplanowany przez nikogo
    bezwład zdarzeń. W związku tym nigdy się nie
    dogadamy. To dość bliskie dyskusji o istnieniu Boga.
    Takie dyskusje są czasochłonne i bezowocne,
    bo kończą się tym, że każdy dyskutant idzie po
    dyskusji do domu z tym samym przeświadczeniem,
    które miał na początku.

    Poza tym widzę szereg merytorycznych wątpliwości.

    Robiąc błędy tu i tam, można dojść do dowolnych
    filozoficznych wniosków, a zwykle takich, które już
    na początku dowodzenia, ze względu na psychiczne
    tendencje (upodobania, skłonności) – się wymyśliło.

    Mówisz, że nastąpiła kumulacja energii, a ponieważ
    miała ona trudności z rozejściem się w szerszą
    przestrzeń, to i entropia nie mogła wzrosnąć.
    Ten stan rzeczy miał się przyczynić do powstania
    człowieka.
    To zaś sugeruje, że energia znalazła ujście w procesie
    powstania człowieka i tym samym tamże w człowieku
    wzrosła entropia.
    Zatem powołujesz się na wzrost entropii (II zas.
    termod.), jako przyczynę powstania życia,
    a w dalszym czasie również człowieka, a tymczasem
    człowiek, tak jak i inne organizmy żywe jest
    przykładem układu o wyjątkowo niskiej entropii.
    Jeśli entropia, która nie miała gdzie się rozproszyć,
    znalazła, jak mówisz, swoje ujście w człowieku,
    to powinien on mieć wyjątkowo wysoką entropię.
    Podobnie z energią władowaną w człowieka.
    Człowiek powinien być wg. tego pieruńsko gorący.
    Z kolei, jeśli będziesz mówił o wzroście entropii
    i ucieczce energii w szerszą przestrzeń poza
    człowiekiem to będzie to sprzeczne z utrudnionym
    rozejściem się energii i utrudnionym wzrostem
    entropii o którym mówiłeś na początku.

    Uważasz ponadto za oczywiste, że człowiek jest
    dobrym narzędziem do wywoływania wzrostu entropii,
    podczas, gdy dla mnie jest wręcz odwrotnie, gdyż
    w wielu przypadkach człowiek lokalnie porządkuje
    materię (poprzez swoje konstrukcje), a zatem
    lokalnie przyczynia sie do zmniejszenia entropii.
    Bilans jego działań jest co prawda zwiększeniem
    entropii w jego dalszym otoczeniu (ucieczka ciepła
    w kosmos), ale pomniejszonym o działania
    organizujące materię (działania negentropijne).
    Nawet biorąc pod uwagę niszczycielskie działania
    człowieka, włącznie z wybuchami jądrowymi, czymże
    one są wobec huraganów i trzęsień ziemi ?
    A to mowa tylko o skali Ziemi. A co z tysiącami
    wybuchów termojądrowych, jeśli nie milionami
    w jednej sekundzie na Słońcu ?
    A co z wybuchami supernowych ?
    Czymże jest działalność człowieka wobec ogromu
    kosmosu ?
    Twojej hipotezy nie uratują nawet hipotetyczni kosmici.
    Przyczyna leży w ogromnej rzadkosci występowania
    życia w kosmosie.
    Nie zauważasz, że ukułeś sobie teorię, której
    przeczą proste przykłady ?
    Ponieważ Twoja teza o entropijnej misji człowieka
    nadanej mu przez inteligentną siłę sprawczą zwaną
    Naturą jest prawdopodobnie Twoim własnym
    wymysłem – kochasz tę torię, czyli masz do
    niej stosunek emocjonalny.
    Wszelkie emocje, czy to miłość, czy nienawiść
    osłabiają logikę myślenia.
    Dlatego to, co wyżej napisałem zupełnie Cię
    nie wzruszy i dalej będziesz Twierdził swoje.

  26. Diopterze-Anonimie. Wierzysz w stwórcę, a ja nie.
    Widzę Diopterze, że stoimy na dwóch przeciwstawnych
    biegunach. Ty wierzysz w inteligentną siłe sprawczą,
    a ja widzę bezmyślny, nie zaplanowany przez nikogo
    bezwład zdarzeń. W związku tym nigdy się nie
    dogadamy. To dość bliskie dyskusji o istnieniu Boga.
    Takie dyskusje są czasochłonne i bezowocne,
    bo kończą się tym, że każdy dyskutant idzie po
    dyskusji do domu z tym samym przeświadczeniem,
    które miał na początku.

    Poza tym widzę szereg merytorycznych wątpliwości.

    Robiąc błędy tu i tam, można dojść do dowolnych
    filozoficznych wniosków, a zwykle takich, które już
    na początku dowodzenia, ze względu na psychiczne
    tendencje (upodobania, skłonności) – się wymyśliło.

    Mówisz, że nastąpiła kumulacja energii, a ponieważ
    miała ona trudności z rozejściem się w szerszą
    przestrzeń, to i entropia nie mogła wzrosnąć.
    Ten stan rzeczy miał się przyczynić do powstania
    człowieka.
    To zaś sugeruje, że energia znalazła ujście w procesie
    powstania człowieka i tym samym tamże w człowieku
    wzrosła entropia.
    Zatem powołujesz się na wzrost entropii (II zas.
    termod.), jako przyczynę powstania życia,
    a w dalszym czasie również człowieka, a tymczasem
    człowiek, tak jak i inne organizmy żywe jest
    przykładem układu o wyjątkowo niskiej entropii.
    Jeśli entropia, która nie miała gdzie się rozproszyć,
    znalazła, jak mówisz, swoje ujście w człowieku,
    to powinien on mieć wyjątkowo wysoką entropię.
    Podobnie z energią władowaną w człowieka.
    Człowiek powinien być wg. tego pieruńsko gorący.
    Z kolei, jeśli będziesz mówił o wzroście entropii
    i ucieczce energii w szerszą przestrzeń poza
    człowiekiem to będzie to sprzeczne z utrudnionym
    rozejściem się energii i utrudnionym wzrostem
    entropii o którym mówiłeś na początku.

    Uważasz ponadto za oczywiste, że człowiek jest
    dobrym narzędziem do wywoływania wzrostu entropii,
    podczas, gdy dla mnie jest wręcz odwrotnie, gdyż
    w wielu przypadkach człowiek lokalnie porządkuje
    materię (poprzez swoje konstrukcje), a zatem
    lokalnie przyczynia sie do zmniejszenia entropii.
    Bilans jego działań jest co prawda zwiększeniem
    entropii w jego dalszym otoczeniu (ucieczka ciepła
    w kosmos), ale pomniejszonym o działania
    organizujące materię (działania negentropijne).
    Nawet biorąc pod uwagę niszczycielskie działania
    człowieka, włącznie z wybuchami jądrowymi, czymże
    one są wobec huraganów i trzęsień ziemi ?
    A to mowa tylko o skali Ziemi. A co z tysiącami
    wybuchów termojądrowych, jeśli nie milionami
    w jednej sekundzie na Słońcu ?
    A co z wybuchami supernowych ?
    Czymże jest działalność człowieka wobec ogromu
    kosmosu ?
    Twojej hipotezy nie uratują nawet hipotetyczni kosmici.
    Przyczyna leży w ogromnej rzadkosci występowania
    życia w kosmosie.
    Nie zauważasz, że ukułeś sobie teorię, której
    przeczą proste przykłady ?
    Ponieważ Twoja teza o entropijnej misji człowieka
    nadanej mu przez inteligentną siłę sprawczą zwaną
    Naturą jest prawdopodobnie Twoim własnym
    wymysłem – kochasz tę torię, czyli masz do
    niej stosunek emocjonalny.
    Wszelkie emocje, czy to miłość, czy nienawiść
    osłabiają logikę myślenia.
    Dlatego to, co wyżej napisałem zupełnie Cię
    nie wzruszy i dalej będziesz Twierdził swoje.

  27. Diopterze-Anonimie. Wierzysz w stwórcę, a ja nie.
    Widzę Diopterze, że stoimy na dwóch przeciwstawnych
    biegunach. Ty wierzysz w inteligentną siłe sprawczą,
    a ja widzę bezmyślny, nie zaplanowany przez nikogo
    bezwład zdarzeń. W związku tym nigdy się nie
    dogadamy. To dość bliskie dyskusji o istnieniu Boga.
    Takie dyskusje są czasochłonne i bezowocne,
    bo kończą się tym, że każdy dyskutant idzie po
    dyskusji do domu z tym samym przeświadczeniem,
    które miał na początku.

    Poza tym widzę szereg merytorycznych wątpliwości.

    Robiąc błędy tu i tam, można dojść do dowolnych
    filozoficznych wniosków, a zwykle takich, które już
    na początku dowodzenia, ze względu na psychiczne
    tendencje (upodobania, skłonności) – się wymyśliło.

    Mówisz, że nastąpiła kumulacja energii, a ponieważ
    miała ona trudności z rozejściem się w szerszą
    przestrzeń, to i entropia nie mogła wzrosnąć.
    Ten stan rzeczy miał się przyczynić do powstania
    człowieka.
    To zaś sugeruje, że energia znalazła ujście w procesie
    powstania człowieka i tym samym tamże w człowieku
    wzrosła entropia.
    Zatem powołujesz się na wzrost entropii (II zas.
    termod.), jako przyczynę powstania życia,
    a w dalszym czasie również człowieka, a tymczasem
    człowiek, tak jak i inne organizmy żywe jest
    przykładem układu o wyjątkowo niskiej entropii.
    Jeśli entropia, która nie miała gdzie się rozproszyć,
    znalazła, jak mówisz, swoje ujście w człowieku,
    to powinien on mieć wyjątkowo wysoką entropię.
    Podobnie z energią władowaną w człowieka.
    Człowiek powinien być wg. tego pieruńsko gorący.
    Z kolei, jeśli będziesz mówił o wzroście entropii
    i ucieczce energii w szerszą przestrzeń poza
    człowiekiem to będzie to sprzeczne z utrudnionym
    rozejściem się energii i utrudnionym wzrostem
    entropii o którym mówiłeś na początku.

    Uważasz ponadto za oczywiste, że człowiek jest
    dobrym narzędziem do wywoływania wzrostu entropii,
    podczas, gdy dla mnie jest wręcz odwrotnie, gdyż
    w wielu przypadkach człowiek lokalnie porządkuje
    materię (poprzez swoje konstrukcje), a zatem
    lokalnie przyczynia sie do zmniejszenia entropii.
    Bilans jego działań jest co prawda zwiększeniem
    entropii w jego dalszym otoczeniu (ucieczka ciepła
    w kosmos), ale pomniejszonym o działania
    organizujące materię (działania negentropijne).
    Nawet biorąc pod uwagę niszczycielskie działania
    człowieka, włącznie z wybuchami jądrowymi, czymże
    one są wobec huraganów i trzęsień ziemi ?
    A to mowa tylko o skali Ziemi. A co z tysiącami
    wybuchów termojądrowych, jeśli nie milionami
    w jednej sekundzie na Słońcu ?
    A co z wybuchami supernowych ?
    Czymże jest działalność człowieka wobec ogromu
    kosmosu ?
    Twojej hipotezy nie uratują nawet hipotetyczni kosmici.
    Przyczyna leży w ogromnej rzadkosci występowania
    życia w kosmosie.
    Nie zauważasz, że ukułeś sobie teorię, której
    przeczą proste przykłady ?
    Ponieważ Twoja teza o entropijnej misji człowieka
    nadanej mu przez inteligentną siłę sprawczą zwaną
    Naturą jest prawdopodobnie Twoim własnym
    wymysłem – kochasz tę torię, czyli masz do
    niej stosunek emocjonalny.
    Wszelkie emocje, czy to miłość, czy nienawiść
    osłabiają logikę myślenia.
    Dlatego to, co wyżej napisałem zupełnie Cię
    nie wzruszy i dalej będziesz Twierdził swoje.

  28. Diopterze-Anonimie. Wierzysz w stwórcę, a ja nie.
    Widzę Diopterze, że stoimy na dwóch przeciwstawnych
    biegunach. Ty wierzysz w inteligentną siłe sprawczą,
    a ja widzę bezmyślny, nie zaplanowany przez nikogo
    bezwład zdarzeń. W związku tym nigdy się nie
    dogadamy. To dość bliskie dyskusji o istnieniu Boga.
    Takie dyskusje są czasochłonne i bezowocne,
    bo kończą się tym, że każdy dyskutant idzie po
    dyskusji do domu z tym samym przeświadczeniem,
    które miał na początku.

    Poza tym widzę szereg merytorycznych wątpliwości.

    Robiąc błędy tu i tam, można dojść do dowolnych
    filozoficznych wniosków, a zwykle takich, które już
    na początku dowodzenia, ze względu na psychiczne
    tendencje (upodobania, skłonności) – się wymyśliło.

    Mówisz, że nastąpiła kumulacja energii, a ponieważ
    miała ona trudności z rozejściem się w szerszą
    przestrzeń, to i entropia nie mogła wzrosnąć.
    Ten stan rzeczy miał się przyczynić do powstania
    człowieka.
    To zaś sugeruje, że energia znalazła ujście w procesie
    powstania człowieka i tym samym tamże w człowieku
    wzrosła entropia.
    Zatem powołujesz się na wzrost entropii (II zas.
    termod.), jako przyczynę powstania życia,
    a w dalszym czasie również człowieka, a tymczasem
    człowiek, tak jak i inne organizmy żywe jest
    przykładem układu o wyjątkowo niskiej entropii.
    Jeśli entropia, która nie miała gdzie się rozproszyć,
    znalazła, jak mówisz, swoje ujście w człowieku,
    to powinien on mieć wyjątkowo wysoką entropię.
    Podobnie z energią władowaną w człowieka.
    Człowiek powinien być wg. tego pieruńsko gorący.
    Z kolei, jeśli będziesz mówił o wzroście entropii
    i ucieczce energii w szerszą przestrzeń poza
    człowiekiem to będzie to sprzeczne z utrudnionym
    rozejściem się energii i utrudnionym wzrostem
    entropii o którym mówiłeś na początku.

    Uważasz ponadto za oczywiste, że człowiek jest
    dobrym narzędziem do wywoływania wzrostu entropii,
    podczas, gdy dla mnie jest wręcz odwrotnie, gdyż
    w wielu przypadkach człowiek lokalnie porządkuje
    materię (poprzez swoje konstrukcje), a zatem
    lokalnie przyczynia sie do zmniejszenia entropii.
    Bilans jego działań jest co prawda zwiększeniem
    entropii w jego dalszym otoczeniu (ucieczka ciepła
    w kosmos), ale pomniejszonym o działania
    organizujące materię (działania negentropijne).
    Nawet biorąc pod uwagę niszczycielskie działania
    człowieka, włącznie z wybuchami jądrowymi, czymże
    one są wobec huraganów i trzęsień ziemi ?
    A to mowa tylko o skali Ziemi. A co z tysiącami
    wybuchów termojądrowych, jeśli nie milionami
    w jednej sekundzie na Słońcu ?
    A co z wybuchami supernowych ?
    Czymże jest działalność człowieka wobec ogromu
    kosmosu ?
    Twojej hipotezy nie uratują nawet hipotetyczni kosmici.
    Przyczyna leży w ogromnej rzadkosci występowania
    życia w kosmosie.
    Nie zauważasz, że ukułeś sobie teorię, której
    przeczą proste przykłady ?
    Ponieważ Twoja teza o entropijnej misji człowieka
    nadanej mu przez inteligentną siłę sprawczą zwaną
    Naturą jest prawdopodobnie Twoim własnym
    wymysłem – kochasz tę torię, czyli masz do
    niej stosunek emocjonalny.
    Wszelkie emocje, czy to miłość, czy nienawiść
    osłabiają logikę myślenia.
    Dlatego to, co wyżej napisałem zupełnie Cię
    nie wzruszy i dalej będziesz Twierdził swoje.

  29. Jasne, że w niektórych tezach mogłem Ciebie niezrozumieć.
    Do Dioptera-Anonima …
    Język ma swoje niedoskonałości w przekazywaniu
    myśli, więc jest oczywistym, że nasze sformułowania
    mogą być dla innych niezrozumiałe, lub przez nich źle
    interpretowane.
    Tak wiec mogłem Ciebie źle zrozumieć.
    Jasne, że Ciebie w kilku przypadkach nie cytowałem,
    lecz interpretowałem, więc przyjmuję ze zrozumieniem
    Twoje “ja tego nie powiedziałem”.
    Sądzę jednak, że różnica w naszych poglądach
    nie bierze się jedynie z nieporozumienia.
    Wydaje mi się bowiem, że świadomie uciekłeś
    od tego, co ja traktuję jako meritum sporu.
    Powiedziałeś, że człowiek jest świetnym narzędziem
    do zwiększania entropii i tego się czepiam.
    Wg. mnie człowiek ze względu na tendencje
    do zmniejszania entropii, której to tendencji
    nie znajdziesz w kosmicznej wielkości procesach
    – wybitnie nie nadaje się do pełnienia roli
    sprawczej wzrostu entropii.
    Czy nie jest to ewidentna sprzeczność
    w naszych poglądach ?

    Natomiast, gdy idzie o wiarę w Inteligentnego
    Sternika, to, jeśli twierdzisz, że Ty tylko nie
    wykluczasz jego istnienia, różnica w naszych
    poglądach sprowadza się jedynie do różnicy
    w ocenie prawdopodobieństwa jego istnienia.
    Ty, wg. mnie, wyraźnie akcentujesz mozliwość
    jego istnienia, a ja uważam jego istnienie
    za bliskie niemożliwości.

  30. Jasne, że w niektórych tezach mogłem Ciebie niezrozumieć.
    Do Dioptera-Anonima …
    Język ma swoje niedoskonałości w przekazywaniu
    myśli, więc jest oczywistym, że nasze sformułowania
    mogą być dla innych niezrozumiałe, lub przez nich źle
    interpretowane.
    Tak wiec mogłem Ciebie źle zrozumieć.
    Jasne, że Ciebie w kilku przypadkach nie cytowałem,
    lecz interpretowałem, więc przyjmuję ze zrozumieniem
    Twoje “ja tego nie powiedziałem”.
    Sądzę jednak, że różnica w naszych poglądach
    nie bierze się jedynie z nieporozumienia.
    Wydaje mi się bowiem, że świadomie uciekłeś
    od tego, co ja traktuję jako meritum sporu.
    Powiedziałeś, że człowiek jest świetnym narzędziem
    do zwiększania entropii i tego się czepiam.
    Wg. mnie człowiek ze względu na tendencje
    do zmniejszania entropii, której to tendencji
    nie znajdziesz w kosmicznej wielkości procesach
    – wybitnie nie nadaje się do pełnienia roli
    sprawczej wzrostu entropii.
    Czy nie jest to ewidentna sprzeczność
    w naszych poglądach ?

    Natomiast, gdy idzie o wiarę w Inteligentnego
    Sternika, to, jeśli twierdzisz, że Ty tylko nie
    wykluczasz jego istnienia, różnica w naszych
    poglądach sprowadza się jedynie do różnicy
    w ocenie prawdopodobieństwa jego istnienia.
    Ty, wg. mnie, wyraźnie akcentujesz mozliwość
    jego istnienia, a ja uważam jego istnienie
    za bliskie niemożliwości.

  31. Jasne, że w niektórych tezach mogłem Ciebie niezrozumieć.
    Do Dioptera-Anonima …
    Język ma swoje niedoskonałości w przekazywaniu
    myśli, więc jest oczywistym, że nasze sformułowania
    mogą być dla innych niezrozumiałe, lub przez nich źle
    interpretowane.
    Tak wiec mogłem Ciebie źle zrozumieć.
    Jasne, że Ciebie w kilku przypadkach nie cytowałem,
    lecz interpretowałem, więc przyjmuję ze zrozumieniem
    Twoje “ja tego nie powiedziałem”.
    Sądzę jednak, że różnica w naszych poglądach
    nie bierze się jedynie z nieporozumienia.
    Wydaje mi się bowiem, że świadomie uciekłeś
    od tego, co ja traktuję jako meritum sporu.
    Powiedziałeś, że człowiek jest świetnym narzędziem
    do zwiększania entropii i tego się czepiam.
    Wg. mnie człowiek ze względu na tendencje
    do zmniejszania entropii, której to tendencji
    nie znajdziesz w kosmicznej wielkości procesach
    – wybitnie nie nadaje się do pełnienia roli
    sprawczej wzrostu entropii.
    Czy nie jest to ewidentna sprzeczność
    w naszych poglądach ?

    Natomiast, gdy idzie o wiarę w Inteligentnego
    Sternika, to, jeśli twierdzisz, że Ty tylko nie
    wykluczasz jego istnienia, różnica w naszych
    poglądach sprowadza się jedynie do różnicy
    w ocenie prawdopodobieństwa jego istnienia.
    Ty, wg. mnie, wyraźnie akcentujesz mozliwość
    jego istnienia, a ja uważam jego istnienie
    za bliskie niemożliwości.

  32. Jasne, że w niektórych tezach mogłem Ciebie niezrozumieć.
    Do Dioptera-Anonima …
    Język ma swoje niedoskonałości w przekazywaniu
    myśli, więc jest oczywistym, że nasze sformułowania
    mogą być dla innych niezrozumiałe, lub przez nich źle
    interpretowane.
    Tak wiec mogłem Ciebie źle zrozumieć.
    Jasne, że Ciebie w kilku przypadkach nie cytowałem,
    lecz interpretowałem, więc przyjmuję ze zrozumieniem
    Twoje “ja tego nie powiedziałem”.
    Sądzę jednak, że różnica w naszych poglądach
    nie bierze się jedynie z nieporozumienia.
    Wydaje mi się bowiem, że świadomie uciekłeś
    od tego, co ja traktuję jako meritum sporu.
    Powiedziałeś, że człowiek jest świetnym narzędziem
    do zwiększania entropii i tego się czepiam.
    Wg. mnie człowiek ze względu na tendencje
    do zmniejszania entropii, której to tendencji
    nie znajdziesz w kosmicznej wielkości procesach
    – wybitnie nie nadaje się do pełnienia roli
    sprawczej wzrostu entropii.
    Czy nie jest to ewidentna sprzeczność
    w naszych poglądach ?

    Natomiast, gdy idzie o wiarę w Inteligentnego
    Sternika, to, jeśli twierdzisz, że Ty tylko nie
    wykluczasz jego istnienia, różnica w naszych
    poglądach sprowadza się jedynie do różnicy
    w ocenie prawdopodobieństwa jego istnienia.
    Ty, wg. mnie, wyraźnie akcentujesz mozliwość
    jego istnienia, a ja uważam jego istnienie
    za bliskie niemożliwości.