Reklama

Jak dla mnie to już po zabawie. Dziś zobaczyłem Kaczyńskiego z ogolonym na łyso Kamińskim. Na moje oko ten obrazek odstraszył następne 3%. Na drugie moje oko w PiS przegrał Poncyliusz i Kluzik – Rostkowska, a do gry wrócili zgrani propagandyści, którzy uważają, że się znają na marketingu politycznym. Po pierwsze to trzeba zacząć od kandydatów. Komorowski jest na fali, Kaczyński pogłębił kompleks debaty.

Reklama

Postawić na nogi Kaczyńskiego na ile się da. Na początek rozmowa z Michnikiem z początku lat 90 niech sobie obejrzy ze dwa razy, tam rozjeżdża „prawdziwego” opozycjonistę jak chce. Debata z Kwaśniewskim, te fragmenty, gdzie był lepszy, a były takie. Do tego niech mu jakieś panie z PiS kupią ptysia i kawę, może słodkie wino, usiądą i pogadają jakim jest cudownym facetem i że każda chciałaby z takim się przespać na całe życie. Każdy facet stanie na nogi, nawet gdyby lubił chłopców. Te dwie rzeczy powinny złagodzić kompleks starego kawalera i kompleks nieudanej polemiki. Tyle mogę w tej materii poradzić, nie sądzę, żeby się dało więcej zrobić, poza farmakologią. Kokę nosem mógłby wciągnąć, zresztą jestem przekonany, że Tusk podczas tej słynnej debaty w 2007 roku, trzeźwy nie był. Ale to tak po cichu mówię, żeby na oszołoma nie wyjść.

Komorowskiego mówiąc krótko zgnoić, ale nie teraz, teraz to niech on się poczuje faworytem, niech mu odbije i niech wierzy, że już wygrał, zgnoić tuż przed samą debatą. Jak? Najprościej jak się da, najprostszą prowokacją, taką jak Kwaśniewski zafundował Wałęsie, albo Tusk Kaczyńskiemu z pistolecikiem. Przed debatą Kaczor powinien szepnąć Komorowskiemu: „Gajowy mam kwity, wiesz jakie ruski agencie? Jest po tobie!”. Jak się nie da bezpośrednio, to niech Bielan załatwi to na parę minut przed debatą z Nowakiem. W ostatniej chwili, aby się gajowy nie mógł zastanowić czy to blefowanie, czy dziadek z Wehrmachtu. Tyle na wstępie. Bez tego ani rusz. A dalej, to same hity. Ludzie z całej tej debaty zawsze zapamiętują rzeczy na poziomie „mały pistolecik” i ceny kurczaków, tudzież Białoruś. Jeden taki hit może wykończyć przeciwnika same hity zabijają.

Zazdrość i medycyna

Pan jest przedstawicielem partii, która z medycyną ma największe problemy, pańskiej partii terapia kojarzy się z kastrowaniem, prywatyzacja z cmentarzami, a służba zdrowia z weterynarią. I przy tym ostatnim chciałbym się na chwilę zatrzymać. Różnica między wyrokiem sądowym, a prawdą obiektywną polega na tym, że sąd rozstrzyga z użytych słów, a nie z intencji. Jeśli dziś spytamy Polaków, kto obligatoryjnie chciał prywatyzować szpitale, tak jak gabinety weterynaryjne, żaden Polak nie odpowie, że PiS, tylko PO. Może pan panie marszałku całą Polskę podać do sądu, żeby się wyprzeć partyjnych intencji, ale prawda obiektywna jest taka, że panu i pańskiej partii w medycynie myli się wszystko. Pańska partia, porównywała weterynarię ze służbą zdrowia, podając jako przykład dobrego i złego funkcjonowania, trzeba przyznać, że bardzo efektowne to porównanie, tylko zapomnieliście, że ciężko chore psy i zwierzęta, w sprywatyzowanych gabinetach weterynaryjnych po prostu się usypia, zabija z litości. Przypadki takie jak nowotwory, skomplikowane złamania, inne ciężkie choroby, kończą się w weterynarii uśpieniem. Można to w ramach prywatyzacji i konkurencji, zrobić taniej lub drożej, ale zawsze kończy się uśpieniem. W weterynarii kastracja jest popularnym zabiegiem, w medycynie barbarzyństwem. W weterynarii uśpienie cierpiącego zwierzęcia jest aktem humanitarnym, w medycynie morderstwem. Koszt leczenia psa jest kilkanaście razy mniejszy niż koszt leczenia człowieka, wyposażenie gabinetów są nieporównywalne, w standardach i kosztach utrzymania. Nikt nie ubezpiecza zwierząt, nie mają swojego ZUS, płacąc co miesiąc po 800 złotych, z standard usługi, który faktycznie czasem przypomina traktowanie ludzi jak zwierzęta. Państwo macie skłonności do efektownego pakowania Polaków w pieskie życie, gdy się to wyda, idziecie do sądu, aby sąd zaprzeczył waszym sprytnie dobieranym słowom i w spokoju pozostawił intencje. Taki wyrok jest wam potrzebny, aby Polacy zapomnieli o intencjach. Ludzi się nie kastruje i nie usypia panie marszałku, zwierząt też się nie powinno traktować jak zbawkę, ja ze zwierząt nie robię bigosu w lesie pod dębową wódkę, ale przyjaciela domu. Pańska formacja chorych ludzi chce traktować jak zwierzęta, a zwierzęta jak zabawki, przygodę w zabijanie. Medycyna to ludzkie zdrowie, to ludzkie życie, nie można do tego podchodzić jak do interesu, ile się da na ludzkim cierpieniu zarobić, ile sprzedać i kupić, kogo uśpić. Służba zdrowia, to nie jest dobry interes, na całym świecie służba zdrowia przynosi straty i nigdzie się z tym nie uporano w sposób modelowy. Pańska partia upierając się przy prywatyzacji musiała znaleźć jakiś sposób, aby na ludzkim cierpieniu zarobić, boję się pomyśleć, jak bardzo ten sposób jest podobny do tego przysłowiowego pieskiego życia. Chorych Polaków się leczy, a nie kastruje, na ciężko chorych Polakach nie da się zarobić, ludzi nie można traktować jak zwierzęta, tym bardziej, gdy się zwierzęta traktuje jak krwawą rozrywkę.  

Jaka prezydentura

Inna, pod każdym względem inna. Przede wszystkim inaczej zdefiniowana, prezydentura zdefiniowana jako wielki zaszczyt, jako wielka odpowiedzialność, jako wielkie wyzwanie. Taka jest moja definicja prezydentury. Pan marszałek żadnej definicji nie ma, panu Komorowskiemu prezydenturę zdefiniował partyjny lider, ma siedzieć pod żyrandolem i przyglądać się temu co robi premier, bezkrytycznie i bez najmniejszego wpływu na działania rządu. Moja prezydentura będzie inna, ponieważ w przeciwieństwie do mojego kontrkandydata, nie startuję w wyborach po to, by zlikwidować ten urząd, ale go wzmocnić. Projekty PO zmierzają w kierunku likwidacji urzędu prezydenta i dlatego ta partia delegowała na urząd człowieka, który taką likwidację gwarantuje. PO była jedyną partią, która na urząd prezydenta nie delegowała lidera partii, mało tego, PO nawet nie delegowała najlepszego kandydata poza liderem partii, bo przecież każdy ekspert polityczny twierdzi, że Radosław Sikorski ma znacznie wyższe kompetencje i kwalifikacje niż pan Komorowski. PO zaszczytny i niezmiernie odpowiedzialny urząd prezydenta zdefiniowała jako zadanie dla leniwych i oczekujących taniego poklasku, następnie oddelegowała do tak zdefiniowanej prezydentury, człowieka, który się najlepiej według PO do sprawowania takiej prezydentury nadaje. A wszystkie te działania w efekcie zmierzają do skompromitowania i likwidacji prezydentury lub co najmniej do upartyjnienia swobodnego demokratycznego wyboru, odebrania wyborów prezydenckich Polakom i przeniesienie ich do parlamentu, aby to politycy decydowali za Polaków. Tuż po katastrofie smoleńskiej, media od prasy po telewizje obiegły dwie informacje związane z kandydaturą Bronisława Komorowskiego. Po pierwsze to sam pan Komorowski przestraszył się nowej roli w jakiej się znalazł i chciał zrezygnować z kandydowania. Po drugie w PO zaczęła się gorąca debata, żeby słabo spisującego się pana marszałka zastąpić Donaldem Tuskiem. Po tym proszę państwa można poznać, siłę kandydatury, kandydat, który nie wierzy sam w siebie, w chwili ciężkiej próby przestała w niego wierzyć własna partia, kandydat wybrany nie spośród najsilniejszych, ale spośród podległych liderowi partyjnemu i kandydat, który obejmuje urząd po to, aby ten urząd jego partia mogła zlikwidować. Większej kompromitacji Polski i polskiego prezydenta nie można sobie wyobrazić.

Teatr polityczny

Proszę państwa w Polsce panuje taki obyczaj polityczny i medialny, że wybory można wygrać podając ceny kurczaków i ziemniaków, co ma na głowie każda gospodyni domowa i wywiązuje się z tego dzielnie. W Polsce można wygrać wybory atakując przeciwnika kotem, śmiejąc się ze wzrostu prezydenta, który od wzrostu poprzedniego prezydenta różnił się dwoma centymetrami. Można w Polsce wygrać wybory opowiadając, że zbuduje się II Irlandię i nie znając stawek podatkowych w tym kraju, które z propagandowym 3×15 nie mają nic wspólnego. Bardzo prosto wygrywa się w Polsce wybory przy pomocy wykładów profesora, który skończył ledwie średnią szkołę, albo przy pomocy reżysera, który twierdzi, że Polacy wybierają takiego prezydenta, który lepiej wygląda w kamerze. Natomiast niezwykle trudno przebić się przez medialną narrację nie mającą nic wspólnego z polityką, z takimi politycznymi pomysłami jak obniżenie składki rentowej i stawek podatkowych. Proszę państwa media wspierające PO, sztab wyborczy marszałka Komorowskiego i cała partia pana marszałka poświęciła mojemu kotu 5 lat codziennej bacznej uwagi, natomiast o składce rentowej i obniżeniu podatków, które to zabiegi uratowały nas przed kryzysem w zgodnej opinii wielu ekonomistów, mówi się raz na rok i do tego kłamie, przypisując te zasługi kreatywnej księgowości pana ministra Rostowskiego. Przy całym szacunku dla mojego kota, ale jeśli program wyborczy kontrkandydata i jego zaplecza opiera się na kocie Kaczyńskiego, nie na podatkach, zdejmowaniu i likwidowaniu obciążeń dla przedsiębiorców, to gwarantuję państwu, że mój kot wybitnym ekonomistą i politykiem nie jest. Ten polityczny teatr, gdzie przeciwnika politycznego można nie zwyciężyć, tylko wykończyć przy pomocy tak groteskowych argumentów, jest polską tragedią polityczną. Fakt, że dysproporcje między czasem poświęconym kotu Kaczyńskiego, a poprawą wskaźników ekonomicznych jest przepaścią powoduje, że Polska zamiast polityków i polityki, otrzymuje kota i komediantów. Na to Polska nie zasługuje, Polska nie zasługuje na wieczny medialny spektakl, wokół najpoważniejszych dla kraju spraw. Prezydent może nie wiedzieć ile kosztuje kurczak, ale co to jest Rada Bezpieczeństwa Narodowego powinien się był nauczyć kilkanaście lat temu i to studiując konstytucję i ustawy, a nie w ostatniej chwili, tuż przed ewentualną prezydenturą drukować sobie ściągę z internetu. Szanowni państwo w niedzielę pomyślcie o tym, że nie jest wielką sztuką z państwa i polityki zrobić komedię, wielką sztuką jest nie dopuścić do tragedii, a do tego potrzeba człowieka, który wie jak państwo funkcjonuje, a nie takiego co wie jak się ustawić do kamery. Polska potrzebuje poważnego polityka.

W podsumowaniu

Polsce potrzebna jest demokracja w rozumieniu demokracji zachodnich, gdzie obowiązuje konkurencyjność polityczna. Polacy powinni mieć autentyczne reprezentacje polityczne, Polacy powinni się czuć bezpieczni powierzając swoje przekonania poszczególnym partiom. Sytuacja, w której jedna partia reprezentuje lewicę, prawicę i liberalizm, jest śmiertelnym zagrożeniem dla demokracji. Sytuacja, w której media poświęcają więcej czasu na krytykę opozycji, nie władzy, jest sytuacją bardzo niepokojącą. Sytuacja kiedy Polaków, wyborców, traktuje się jako własność kilku znanych nazwisk, które usiłują na zasadzie rządów dusz przesuwać wyborców w dowolnych kierunkach, jest bardzo niepokojąca, wyniszczająca demokrację. Demokracja polega na przekonywaniu wyborców do siebie, nie na mówieniu, że wprawdzie polityk nie ma nic wspólnego z poglądami wyborcy, ale za to ładnie wygląda w telewizji i ma wsparcie paru znanych nazwisk, które zdecydują za nazwiska mniej znane, za miliony Polaków. W demokracji znane nazwisko ma ten sam jeden głos, jak każde inne nazwisko, to jest siła demokracji i każdy Polak może się poczuć silny siłą swojego głosu. Spór polityczny nie polega na odbieraniu wyborcom autentycznych przedstawicieli, ponieważ inna partia jest wielka i może z litości wziąć pod swe skrzydła każdy światopogląd, wyznaczając po jednym przedstawicielu dla lewicy, dla prawicy, dla liberałów i dla socjalistów. Jest jedna taka partia, która ma podobne ambicje i realizuje ten polityczny plan konsekwentnie. Ta partia demokrację rozumie jaki polityczny monopol nie dających się ze sobą pogodzić światopoglądów. Demokracja to nie jest spór polityczny różnych przedstawicieli, tej samej partii, ale spór pomiędzy różnymi partiami. Jest na polskiej scenie politycznej, musi być miejsce dla Polaków o poglądach zbliżonych do SLD, do PSL, do partii pana Korwina Mikke i partii pana Olechowskiego. Tego miejsca nie może zająć jedna formacja, która udaje partię od wszystkiego i dla wszystkich. Konkurencja to demokracja, monopol to śmierć demokracji. Wszyscy Polacy w niedzielę zdecydują, czy chcą wspierać monopol jednej partii, czy chcą budować miejsce dla swoich autentycznych przedstawicieli politycznych. Wspieranie monopolu oznacza, byle jakie i fałszywe polityczne przedstawicielstwo, które wcale nie reprezentuje wszystkich, ale tak naprawdę nie reprezentuje nikogo.

Kilka uniwersalnych zagrywek i odpowiedzi.

Panie marszałku, ja wiem, że celem numer jeden jaki panu wpajało pana polityczne zaplecze, przez ostatnie tygodnie, to sprowokować Kaczyńskiego. A ja pana potraktuję znacznie lepiej niż pańscy koledzy, ja dam panu szansę, aby pan zaprezentował własną osobę, zamiast zajmować się prezentacją mnie, co panu zupełnie nie wychodzi. Panie marszałku, to nie jest debata miedzy Kaczyńskim i tym co Komorowski myśli na temat Kaczyńskiego. W takim wypadku byłaby to debata miedzy żywym politykiem i martwym stereotypem. Panie marszałku Polacy chcieliby pana poznać, proszę dać im szansę i powiedzieć coś obiecującego o sobie, ja panu nie zazdroszczę tak trudnego zadania, ale powinien pan próbować, bo to pana jedyna szansa. Wracając do meritum…

Panie marszałku, może pan jeszcze wiele razy powtórzyć rzeczy, które wydają się panu prawdziwe, albo nowe. Ale to są rzeczy stare od nieprawdziwości, to są rzeczy nudzące Polaków, a ja chciałbym tym razem wygrać z Meksykiem i Argentyną, bo od takich rzeczy Polacy przerzucą na powtórkę tego meczu. Panie marszałku, proszę przykładać się do stałych fragmentów politycznej gry, nie do fauli, na powtórkach to wszystko jest widoczne. Proszę nie zaniżać poziomu tego spotkania. Co do pytania pani redaktor…

Ważna deklaracja

Szefem kancelarii Kluzik – Rostkowska, na szefa BBN generał Skrzypczak, albo ktoś taki, co w wojsku ma szacunek żołnierzy nie kadry. Konieczna taka deklaracja. Przy takim poprowadzeniu debaty, jest szansa uniknąć upokorzenia, nie wykluczam wygranej, ale to musiałby być wykonane, tak jak jest napisane, co nie jest łatwe.

Reklama

22 KOMENTARZE

  1. Coś w tym stylu.
    Jeżeli nigdy nie wąchał to niech lepiej nie próbuje.
    To musi być powiedziane w ironicznym stylu, “z waszecia”.
    Ale na braku umiejętności czegoś takiego przegrał w 2007.
    Przynajmniej będzie jasność czy nadaje się do roli, czy też nie.

  2. Coś w tym stylu.
    Jeżeli nigdy nie wąchał to niech lepiej nie próbuje.
    To musi być powiedziane w ironicznym stylu, “z waszecia”.
    Ale na braku umiejętności czegoś takiego przegrał w 2007.
    Przynajmniej będzie jasność czy nadaje się do roli, czy też nie.

  3. Właściwie to jest obojętne
    Właściwie to jest obojętne czy Kaczor posłucha moich rad, czy Komorowski będzie pierdolił tak jak mu życzysz. Nawet zgodziłbym się na zamianę, ten tu bełkot ma tę przewagę, że Kaczor nie musiałby robić nic, a w mojej wersji musi się wznieść na wyżyny. Nie masz o tym pojęcia, mówiąc krótko, twoje “analizy” są jak sondaże w GW.

  4. Właściwie to jest obojętne
    Właściwie to jest obojętne czy Kaczor posłucha moich rad, czy Komorowski będzie pierdolił tak jak mu życzysz. Nawet zgodziłbym się na zamianę, ten tu bełkot ma tę przewagę, że Kaczor nie musiałby robić nic, a w mojej wersji musi się wznieść na wyżyny. Nie masz o tym pojęcia, mówiąc krótko, twoje “analizy” są jak sondaże w GW.

  5. POruta ?
    Molas napisał: 28 czerwca 2010 at 20:10
    Zdaniem ekspertów Bronisław Komorowski szczycił się herbem hrabiowskim, który należał do innego rodu Komorowskich.
    Pojawiły się wątpliwości, czy herb hrabiowski którym szczycił się Bronisław Komorowski nie należał do innego rodu Komorowskich. Eksperci ze Związku Szlachty Polskiej oraz dr Marek Minakowski zarzucili rodowi kandydata PO na prezydenta nieuprawnione posługiwanie się herbem Korczak, który należał faktycznie do innego rodu Komorowskich.
    Tłumacząc dlaczego przodkowie Bronisława Komorowskiego zaczęli posługiwać się należącym do innego rodu tytułem hrabiowskim, eksperci zwracają uwagę na możliwość wyłudzenia tytułu od zaborców w oparciu o sfałszowane dokumenty.
    Dziennikarze „Super Expressu” ustalili, że gdy pojawiły się wątpliwości dotyczące hrabiowskiego pochodzenia Bronisława Komorowskiego, ze strony internetowej kandydata PO na prezydenta zniknęła informacja o tytule hrabiowskim.

    • Miałem sen.
      Miałem sen, że Kaczor zacytował tekst MK w debacie. Ale się obudziłem i uświadomiłem, że nawet jakby mu Bielan z Kamińskim podali w pozłacanej kopercie z napisem “Tajna instrukcja Pentagonu jak wygrać wybory” to i tak by nie zajrzał, bo on woli mlaskać z głowy, przecież wie lepiej.

  6. POruta ?
    Molas napisał: 28 czerwca 2010 at 20:10
    Zdaniem ekspertów Bronisław Komorowski szczycił się herbem hrabiowskim, który należał do innego rodu Komorowskich.
    Pojawiły się wątpliwości, czy herb hrabiowski którym szczycił się Bronisław Komorowski nie należał do innego rodu Komorowskich. Eksperci ze Związku Szlachty Polskiej oraz dr Marek Minakowski zarzucili rodowi kandydata PO na prezydenta nieuprawnione posługiwanie się herbem Korczak, który należał faktycznie do innego rodu Komorowskich.
    Tłumacząc dlaczego przodkowie Bronisława Komorowskiego zaczęli posługiwać się należącym do innego rodu tytułem hrabiowskim, eksperci zwracają uwagę na możliwość wyłudzenia tytułu od zaborców w oparciu o sfałszowane dokumenty.
    Dziennikarze „Super Expressu” ustalili, że gdy pojawiły się wątpliwości dotyczące hrabiowskiego pochodzenia Bronisława Komorowskiego, ze strony internetowej kandydata PO na prezydenta zniknęła informacja o tytule hrabiowskim.

    • Miałem sen.
      Miałem sen, że Kaczor zacytował tekst MK w debacie. Ale się obudziłem i uświadomiłem, że nawet jakby mu Bielan z Kamińskim podali w pozłacanej kopercie z napisem “Tajna instrukcja Pentagonu jak wygrać wybory” to i tak by nie zajrzał, bo on woli mlaskać z głowy, przecież wie lepiej.