Reklama

Redakcja widziała ciekawą rzecz i już na wstępie się obawia, że czytelnik n

Redakcja widziała ciekawą rzecz i już na wstępie się obawia, że czytelnik nie uwierzy, jak sam nie widział. Do TV zaproszono dwoje gości, co znów takie nadzwyczajne nie jest. Ci goście mieli rozmawiać o jakimś problemie, co też dość powszechnym się wydaje.

Reklama

Ten temat był kontrowersyjny i trudno się telewizji dziwić, że za wszelką cenę stara się konkurować z naszym portalem. Co redakcja d… głowę zawraca oczywistościami? A co czytelnik taki wyrywny? Jest w tej całej powszechności jedna niezwykłość. Otóż ten kontrowersyjny temat okazał się parytetem, to znaczy rozmowa była o parytecie, ale nie takim zwyczajnym, takim damsko-męskim. Ależ czytelnik świntuszy! Nie, nie było momentów, było za to zabawnie. Rozmowa przebiegała w mrożkowskim klimacie.

Pan przekonywał panią, że pani potrzebny jest parytet, a pani broniła się przed parytetem jak lwica. Redakcji takie historie kojarzą się nie tylko z Mrożkiem, mistrzem opisu absurdalnej rzeczywistości, ale z orwellowskim światem. Są ludzie, którzy po prostu lepiej wiedzą co dla nas dobre i tak są o tym święcie przekonani, że nie widzą własnej śmieszności. Nie tłumaczy ich to, że są pod wpływem. Jak widomo to nie jest okoliczność łagodząca, ale obciążająca. Czym się raczą tacy ludzie? Ideologią oczywiście, wciągają nosem, wpuszczają przełykiem, dają w żyłę i potem prowadzą… „rozmowy”.

Reklama