Niestety znów mi przychodzi wystąpić w niewdz
Niestety znów mi przychodzi wystąpić w niewdzięcznej roli strażaka optymizmu, co więcej niczym nieuzasadnionego optymizmu. Najchętniej odesłałbym wszystkich optymistów do innego tekstu, w którym piszę, że nie ma absolutnie żadnego znaczenia, co też w najnowszych stenogramach ze skrzynek TU-154M nr 101 się znajdzie. Mam na myśli znaczenie dla ogólnego odbioru katastrofy smoleńskiej, który to odbiór jest ugruntowany blisko dwuletnią falą: kłamstwa na najwyższym poziomie premedytacji, dezinformacji, propagandy, sprowadzania wątków śledztwa do ogólnopolskiego magla, wziął i się napił ten generał, a ten wariat Kaczor kazał mu lądować w lesie. Na tę linię śledztwa postawiło pół Polski i co więcej w tej połowie znajdziemy wszystkie największe stacje telewizyjne, radiowe i większość prasy, chociaż w tym ostatnim przypadku przewaga prymitywu nad rzetelnością jest najmniejsza. Obok mediów w maglu siedziały znamienite nazwiska z każdej grupy zawodowej, od szkolonych w Moskwie generałów i pułkowników lotnictwa „co się znają”, przez polityków, znanych aktorów, reżyserów, kabareciarzy, profesorów socjologii, po szwagrów, ciotki, drugiego męża Halinki i dziadka z Elbląga. Za Boga świętego cała ta grupa zaangażowanych ekspertów nie odpuści. Mniejszość świadomie uczestniczyła w budowaniu propagandy, a stado goniące za modą, za wygodnym, oryginalnym i przy tym niezwykle zabawnym wyjaśnieniem przyczyn katastrofy, robiło frekwencję.
Śledztwo, chociaż należałoby stworzyć jakiś neologizm, bo ze śledztwem cała ta mistyfikacja nigdy nie miała nic wspólnego, od początku wyglądało jak skecz. W każdej tego rodzaju katastrofie, śledczy mają dostęp do głównych dowodów w sprawie, oryginalnych zapisów czarnych skrzynek itd. Z definicji zespoły śledcze przyjmują trzy żelazne hipotezy: udział osób trzecich, wady techniczne samolotu, błąd ludzki. W śledztwie smoleńskim wady techniczne samolotu medialnie (propagandowo) odrzucono niemal w pierwszych godzinach po katastrofie. Udział osób trzecich zalano gęstą magmą kpin, podejrzeń o chorobę umysłową, brakiem odpowiedzialność i groźbą wojny z Moskalem, w końcu szukaniem sensacji i zbijaniem kapitału na grobach. Błąd ludzki, bodaj w godzinę po katastrofie, był już na absolutnym topie i nigdy z niego nie zszedł. Zaczęło się od czterokrotnego podejścia do lądowania mimo usilnych próśb „wieży” radzieckiej, żeby nie lądować w takiej mgle. Potem do błędu ludzkiego dołożono czwartą hipotezę, która w historii badań katastrof lotniczych albo nie występowała albo była wykluczana w pierwszej kolejności. Czwartą hipotezą były i są zewnętrzne „naciski” na pilotów, których rzekomo zmuszano do lądowania. Ta hipoteza w połączeniu z „ułańską fantazją” stała się jedynym kierunkiem śledztwa, a cała reszta wpisana do protokołu robiła za paprocie.
Po kolei odpadają wszystkie ploty roznoszone przez media, profesorów, tancerki, aktorki, reżyserów i prezenterki w paryskich pantofelkach, ale w świadomości 50% szwagrów i ekspertów pozostają metodycznie wpajane idiotyzmy i nic tego stanu umysłu nie zmieni. W każdym razie nie zmieni stenogram, który wskaże, że nie Błasik tylko drugi pilot PRAWIDŁOWO czytał, to co miał czytać z tego słynnego „barycznego”. Informacja nie jest potwierdzona, ale jak podejrzewam pochodzi od pełnomocników rodzin, którzy już znają zapisy i raczej nie jest mydleniem oczu. Sęk w tym, że się to obrobi jak „debeściaków”, czy „awanturę na Okęciu”. Gospodarz domu, Graś, już podpowiedział szwagrom: „życia nikomu nie wrócimy”. Za chwilę socjopata Niesiołowski doda, że Kaczyński „szkodzi Polsce” i wykorzystuje Smoleńsk, poza tym w ogóle nie powinni lecieć. Na koniec mędrzec europejski Lech Bolesław Wałęsa swoją ekscentryczną polszczyzną oznajmi, że „jemu nikt nie powie, on wie jacy są Kaczyńscy, wszystko było w telefonie, ale to już przepadło”. Nie chcę nudzić, dlatego staram się w innej formie przekazać tę samą treść, nic żadne stenogramy nie zmienią, dopóki wajcha nie opadnie albo chociaż się przechyli się w drugą stronę.
Podam tylko dwa przykłady na prawdziwość tej smutnej tezy. Proszę zwrócić łaskawą uwagę na skalę zaangażowania medialnego i politycznego przy plotce: „Błasik był w kabinie i sterował samolotem” i porównać z niepotwierdzoną, ale niemal pewną informacją: „Błasik nie czytał żadnych parametrów lotu”. Opada optymizm? Jeśli jeszcze nie opadł, dodam drugą część smutku, moją mantrę. Kto pamięta lata 90-te i początek XXI wieku w Polsce, ten doskonale wie, że w realiach pierwszych dekad IIIRP taki wyrok sądu, jaki mieliśmy okazję usłyszeć, a usłyszeliśmy prawdę o zbrodniarzu komunistycznym i zorganizowanej grupie przestępczej o charakterze zbrojnym, nie miał prawa zaistnieć. O ile nic się nie zmieni w układzie medialnym o ile nie powstanie realna alternatywa dla obecnych strażników rewolucji, to prawdy o Smoleńsku dowiemy się jak Tusk i Komorowski będą na miejscu Jaruzelskiego. Z tym, że osiemdziesięcioletni Tusk i Komorowski, nie załapią się nawet na „symboliczny” wyrok, ale spadną im sondaże popularności i zaufania, po ujawnieniu, że wszyło lepiej niż miało. Ci panowie w moim przekonaniu nie należą do „osób trzecich”, oni się zachowali jak gówniarze na długiej pauzie, śmiali się z okularników, piegusów, grubasów, potrącali i obijali po ścianach. Starsi koledzy wykorzystali sytuację i profesjonalnie podłożyli haka, z takim skutkiem, że okularnik razem z piegusami przestali oddychać, co nie przeszkadza śmiać się z ich „głupiej” śmierci. Z czterech hipotez, człowiek z odrobiną rozumu wybierze dwie najbardziej prawdopodobne: udział osób trzecich, wada techniczna samolotu. W świetle zebranych, gdzieś w drugim obiegu, informacji, które oficjalnie potwierdza się z poślizgiem półrocznym, rocznym i więcej, hipoteza o naciskach praktycznie nie istnieje, chociaż moim zdaniem powinna być ciągle brana pod uwagę, bo tak postępują profesjonaliści, że badają wszelkie możliwe przyczyny.
Większość błędów pilotów padła z hukiem, nie mieli prognozy pogody, nie lądowali na siłę, dobrze odczytywali parametry lotu, wykonali manewr na prawidłowej wysokości i pomimo fałszywych danych z „wieży”. Padła komenda „odchodzimy” i została potwierdzona, po 8 sekundach pilot Protasiuk podjął następne działanie, ale było już za późno i bardzo prawdopodobne, że w tym momencie nie lecieli już samolotem, ale drzwiami od stodoły. Piszę te wszystkie „bzdury” dla potomnych, za 20 lat ktoś sobie odkorkuje tę butelkę i znudzonym wzrokiem przeleci po ekranie, dziś jak zwykle i jak wielu dołączam do klubu wariatów, którym żółć i faszystowski antysemityzm zalewa oczy. Z optymizmem dajmy sobie spokój, żadnego przełomu nie będzie, ale z realizmem żyjmy za pan brat. Trzeba odsiewać propagandę, trzeba ten kolejny ważny fakt odnotować i trzeba dementować następne ploty, zaczynając od brzozy. Dla siebie, nie dla jakiejś tam przyzwoitości, co to nie wiadomo czyją jest córką, dla siebie. Jeśli dla siebie nie będziemy dochodzić do prawdy, czyli faktów, to może nie niekoniecznie skończymy z czaszkami w błocie, ale z miotłami na naszych ulicach, przed ich kamienicami na pewno. A kto ci oni? Praktycznie już zewsząd, byle nie stąd, bo tu powstanie i powstanie, nieustanny brak frontu jedności narodowej i wojna polsko-polska. Realnie patrząc za 20 lat prawda dla pasjonatów prawdy wyjdzie na jaw, ten terminarz tylko cud może rozpisać inaczej albo pożar w bur.. państwie zdającym egzamin.
PS Inną moją mantrą jest konsekwencja, proszę o konsekwencję i dołączam też nowy, tymczasowy, element. Warto wysłać tego niezbyt mądrego sms-a do Onet-u, jeśli ktoś ma żale i opory do „mojej wrednej osoby” (żargon PSL), może wybrać inny blog odwołujący się do zakazanych faktów. Powód jest prosty – pogłośnienie odbioru.
dlatego ta sprawa jest nie do rozwiązania
władze Rosji nie ponoszą odpowiedzialności, władze Tuska nie ponoszą odpowiedzialności, nie było awarii samolotu, piloci nie popełnili błędu w sztuce pilotażu, nawet agent Mulder nie potrafiłby tego rozgryźć.
Lech Kaczyński wydaje się najbardziej racjonalną opcją, ludzie o małym rozumku próbują objaśnić skomplikowany świat którego nie rozumieją, dlatego spisek z udziałem Prezydenta Kaczyńskiego świadczy o nich dobrze- przynajmniej próbują ogarnąć ten burdel. Są jeszcze inne pomniejsze spiski, gen Błasik spiskujący za plecami pilotów lub dowódcy Bora, piloci spiskujący za plecami meteorologów itp. Podsumowując naszych dziennikarzy, tak lądują debeściaki.
dlatego ta sprawa jest nie do rozwiązania
władze Rosji nie ponoszą odpowiedzialności, władze Tuska nie ponoszą odpowiedzialności, nie było awarii samolotu, piloci nie popełnili błędu w sztuce pilotażu, nawet agent Mulder nie potrafiłby tego rozgryźć.
Lech Kaczyński wydaje się najbardziej racjonalną opcją, ludzie o małym rozumku próbują objaśnić skomplikowany świat którego nie rozumieją, dlatego spisek z udziałem Prezydenta Kaczyńskiego świadczy o nich dobrze- przynajmniej próbują ogarnąć ten burdel. Są jeszcze inne pomniejsze spiski, gen Błasik spiskujący za plecami pilotów lub dowódcy Bora, piloci spiskujący za plecami meteorologów itp. Podsumowując naszych dziennikarzy, tak lądują debeściaki.
dlatego ta sprawa jest nie do rozwiązania
władze Rosji nie ponoszą odpowiedzialności, władze Tuska nie ponoszą odpowiedzialności, nie było awarii samolotu, piloci nie popełnili błędu w sztuce pilotażu, nawet agent Mulder nie potrafiłby tego rozgryźć.
Lech Kaczyński wydaje się najbardziej racjonalną opcją, ludzie o małym rozumku próbują objaśnić skomplikowany świat którego nie rozumieją, dlatego spisek z udziałem Prezydenta Kaczyńskiego świadczy o nich dobrze- przynajmniej próbują ogarnąć ten burdel. Są jeszcze inne pomniejsze spiski, gen Błasik spiskujący za plecami pilotów lub dowódcy Bora, piloci spiskujący za plecami meteorologów itp. Podsumowując naszych dziennikarzy, tak lądują debeściaki.
Andrzej Rozenek mówi:
Mamy do czynienia z dwiema wykluczającymi się ekspertyzami, rosyjską i polską. Nie wiem dlaczego to polska ekspertyza musi być prawdziwa, bo równie dobrze to polscy eksperci mogli się pomylić w sprawie identyfikacji głosu. W raporcie MAK jest napisane, że to jest głos gen. Błasika, natomiast w ekspertyzie krakowskiego Instytutu zakłada się, że to nie jest głos gen. Błasika. Nie wiem dlaczego od razu zakłada się, że raport rosyjski jest nieprawdziwy.
Andrzej Rozenek mówi:
Mamy do czynienia z dwiema wykluczającymi się ekspertyzami, rosyjską i polską. Nie wiem dlaczego to polska ekspertyza musi być prawdziwa, bo równie dobrze to polscy eksperci mogli się pomylić w sprawie identyfikacji głosu. W raporcie MAK jest napisane, że to jest głos gen. Błasika, natomiast w ekspertyzie krakowskiego Instytutu zakłada się, że to nie jest głos gen. Błasika. Nie wiem dlaczego od razu zakłada się, że raport rosyjski jest nieprawdziwy.
Andrzej Rozenek mówi:
Mamy do czynienia z dwiema wykluczającymi się ekspertyzami, rosyjską i polską. Nie wiem dlaczego to polska ekspertyza musi być prawdziwa, bo równie dobrze to polscy eksperci mogli się pomylić w sprawie identyfikacji głosu. W raporcie MAK jest napisane, że to jest głos gen. Błasika, natomiast w ekspertyzie krakowskiego Instytutu zakłada się, że to nie jest głos gen. Błasika. Nie wiem dlaczego od razu zakłada się, że raport rosyjski jest nieprawdziwy.