Reklama

Zacznę od tego co się w Polsce lubi najbardziej, odpowiem na pytanie po czyjej ty jesteś stronie? Gdzieś już o tym wspominałem, gdzieś tak ze 100 razy, ale powtórzę 101.

Zacznę od tego co się w Polsce lubi najbardziej, odpowiem na pytanie po czyjej ty jesteś stronie? Gdzieś już o tym wspominałem, gdzieś tak ze 100 razy, ale powtórzę 101. Po niczyjej i z nikim, sam sobie jestem. Mogę jednak podpowiedzieć odpowiedziami na pytania pomocnicze. Co ja sądzę o PiS. O PiS sądzę to co zawsze, indologiczna wataha, którą należałoby dorżnąć nie w całości, ale w tej części, która jest uwiązana do kostek fanatyka Kaczyńskiego. Partia szkodnik, partia generująca wszelki radykalizm od lewa do prawa i do tego partia chorągiewka, w co niewielu chce mi wierzyć. Partia chorągiewka, ponieważ potrafi w ułamku sekundy przekształcać się z radykalnej prawicy w radykalną lewicę, z Eurohisteryków, w Euroentuzjastów, a nawet z nacjonalistów w liberałów. Puder wizerunkowy nie przekonał mnie nawet na pół milimetra do przodu, politykę PiS czytam jasno ? antyplatforma w KAŻDYM ASPEKCIE ŻYCIA SPOŁECZNEGO. Na szczęście nie jest to partia rządząca, gdyby była, strach byłoby się bać bardziej niż się boimy. W tej chwili za naczelnego ekonomistę robi w PiS Natali-Świat, poziom średnio zdolnej doktorantki i minister Gęsicka, karana, obowiązkowa, nawet pracowita, ale tylko urzędniczka.

Partia ideologów pozbawiana kadry, działająca wraz ze swoim prezydentem na szkodę PO, bez względu na koszty społeczne. Nie jest to nowość, PO robiła rzeczy podobne, ale przynajmniej bez hymnu na ustach i bez uszatki z orłem w koronie. Co prawda lepiej, że gadają sztucznym językiem i cisną w sprawach gospodarczych, chociaż nie mają o tym pojęci, a te naciski to czysta polityczna, cyniczna gra, lepsze to niż poprzednie popisy, ale dalej PiS jest szkodnikiem, tylko ugrzecznionym. Zresztą puder się kruszy coraz bardziej, popisy Kurskiego, Putry, Brudzińskiego coraz bardziej widoczne i sam prezes puchnie w oczach. Tyle o PiS, nie wierzę i nie dam wiary, ich głos jest dla mnie bez znaczenia, jednak dopóki są jedyną poważną opozycją mogą i spełniają pożyteczną rolę. Przed nami ważne decyzje takie jak wejście do strefy Euro, nie mam cienia wątpliwości, że stanowisko PiS to czysta ideologia i machinalna opozycja do PO, nieco okraszona kiepską argumentacją, ale gdyby nie to marudzenia, to tak naprawdę niczego nie dowiedzielibyśmy od PO i tak dochodzimy do drugiej strony.

Reklama

PO ? nie będę pisał kolejny raz jak bardzo jestem rozczarowany tą formacją, jak bardzo irytuje mnie lenistwo Tuska grającego na Belweder, nie będę marudził w ten deseń, ponieważ czas jest poważniejszy niż partia. Natomiast dla mnie skończył się pewien etap i z bólem zauważam, że niewielu do mnie dołączyło. Skończył się dla mnie etap pod tytułem, wszystko dla nas dobre, co złe dla PiS i odwrotnie. Ostatnie trzy lata nauczyły nas patrzeć kategoriami szyldów partyjnych i tak nam zostaje. Tymczasem takie Euro, czy inny ERMII, to nie jest kwestia partyjna, to są rzeczy, które zaważą na naszych losach i to na długie lata, dlatego ja od rządzącej partii, ale też od tak zwanych fachowców oczekuję odpowiedzi na konkretne pytania, a nie bełkotu z gatunku: ?prezydent szkodzi Polsce?, ?PiS hamuje nasz rozwój?, ?każdy, kto dobrze życzy Polsce popiera wejście do strefy Euro?. Mnie już irytuje powszechna obecność Niesiołowskiego, który nie ma bladego pojęcia o ekonomii i mało mnie bawi, że Niesiołowski rozjedzie Kurskiego, a Kurski się odwinie. Gdy widzę polonistkę Piterę gadającą z sekretarką Jakubiak o tym co nam grozi, to tracę czas na wysłuchiwanie ?kobiecych spraw?. Mnie już nie wystarcz hasłowość, mnie nie interesuje dostarczanie satysfakcji organizmowi za pomocą kopów wymierzonych PiS, sam potrafię wymierzyć i radzę sobie znacznie lepiej.

Nie ma żadnej zgody z mojej strony na wejście gdziekolwiek dopóki nie uzyskam odpowiedzi na fundamentalne pytania spięte jednym globalnym pytaniem. Co nam to da? Gdy słyszę jak ci sami spece wypowiadają zupełnie sprzeczne opinie w zależności od tego jakie są okoliczności ideologiczne, czy światopoglądowe, to mam powody, żeby się obawiać. Podam kilka sprzeczności.
1) Jednego dnia słyszę od fachowca, że nie mówi się 5 złotych, bo to zachęta dla spekulantów. Drugiego, że mimo wyznaczenia i to oficjalnie widełek kursu złotego, nie będzie żadnej zachęty dla spekulantów. Obłęd.
2) Jednego dnia słyszę, że NBP nie może się kopać z koniem i nie jest w stanie utrzymać kursu, bo nie ma takich środków, a drugiego, że NBP będzie trzymał kurs w ERMII i da radę, bo BYĆ MOŻE POMOC PRZYJDZIE Z EBC. Obłęd.
3) Jednego dnia słyszę, że granie na kursie ze strony państwa to socjalizm i szkodliwość niesamowita, drugiego, że Tusk z kolegami w nocy z soboty na niedzielę zdecydują o kursie złotego, który będzie bazą dla widełek w ERMII. Obłęd.
4) Jednego dnia słyszę, że niski kurs złotego na poziomie 4,9 to błogosławieństwo, gdyż Polacy będą tanią siłą roboczą, drugiego, że obsługujemy dług i to nas zabije. Obłęd.

Chciałbym uzyskać odpowiedzi na pytania szczegółowe. Najbardziej irytują mnie wyświechtane do poziomu frazesów tezy. Teza jakoby niski kurs złotego sprawił, że Polska stanie się ?atrakcyjna gospodarczo?. Dlaczego? Ano dlatego, że dotychczasowy polski Murzyn, który jako nauczyciel dostawał 1200 PLN co po normalnym kursie 3,5 za Euro dawało mu zwrotną wypłatę 343 Euro, będzie cały szczęśliwy, jak po ?korzystnym? dla Polski kursie 4,4 zarobi 273 Euro. Dlaczego będzie szczęśliwy? Ponieważ przyjedzie do wsi zwaną Polska cywilizacja zwana Coca Cola, albo Nike i pani matematyczka dostanie całe 350 Euro za przerzucanie puszek z brązową breją, tudzież przyszywanie podeszwy do sportowego obuwia. Dzięki temu mamy kolejną już szansę na rozwój i ściganie Europy, robiąc na zmywaku Europy. Niski kurs złotego sprawi, że będzie tu niesamowity rozwój, Chiny Europy. W takim razie już wiemy, że czeka nas mnóstwo roboty za całe 350 Euro wypłaty w specjalnych strefach ekonomicznych, nie dających grama podatku do budżetu, a nasze towary będą niezwykle atrakcyjne, bo tanie jak barszcz i głownie barszczem będą, czyli mamy drugi argument chiński. Tania polska siła robocza, plus tanie polskie towary codziennego użytku i jadłospisu.

No to teraz zapytam o import i jak ?cena importu? wpłynie na rozwój Polski. Mleka, kiełbasy, chleba, ba nawet dżinsów i rowerów nie musimy importować, więc co nam za różnica ile będziemy zarabiać w Euro? Rzecz jasna mówimy o naszym grajdole i nie wychylamy się w stronę Europy, gdzie ceny nas zjedzą. My u siebie siedzimy i tu mamy co jeść, mamy w co się ubrać i nawet rowerem możemy sobie pośmigać, radość jak w PRL. Pełna cywilizacja. Zmącę trochę tę radość i szansę na rozwój. Czego w Polsce nie potrafimy wyprodukować i jaki to ma wpływ na nasze ściganie Europy? Czy ktoś zna jakiegoś słynnego polskiego producenta komputerów? Kto jest za? Nie widzę?.ooooo jeden się wstrzymał. Załóżmy, że w tej chwili notebook średniej klasy kosztuje 1500 PLN. Przeliczamy ten komputer na Euro. Po kursie 3,5 PLN do jakiego nawykliśmy w ostatnich latach, komputer kosztuje nas 429 Euro, po kursie 4,4 będzie kosztował 341, czyli rewelacyjnie mniej, a w zasadzie nic się nie zmienia, przeliczamy po prostu kurs i mamy proporcjonalną do komputera wypłatę. Jednak problem polega na czym innym i tak się nie powinno liczyć, w drugą stronę trzeba liczyć.

Otóż komputer ma swoją realną wartość niezależną od kursu złotego i po cenie hurtowej kosztuje polskiego dystrybutora X Euro powiedzmy, że 300 dla równego rachunku, zatem w Polskim detalu 350 Euro. Natomiast wspomniane 1500 bierze się z przeliczenia Euro na PLN, nie odwrotnie. 350 Euro jest bazą, realną wartością komputera na którą nakładamy kurs złotego. Komputer liczony po kursie 3,5 PLN kosztuje polskiego nauczyciela 1225 PLN, czyli praktycznie jedną wypłatę. Ale komputer ma w poważaniu to co w jakimś kraiku na wiecznym dorobku się dzieje, ma swoją rynkową wartość, ona może zdrożeć albo stanieć w jakimś tam przedziale, ale nie ma to nic wspólnego z polskim kursem w korytarzu, czy już samej strefie Euro, zatem nadal trzymajmy przykładową cenę 350 Euro w detalu. Po kursie Euro na poziomie 3,5 nauczyciel chodził do szkoły i zarabiał 343 Euro, do komputera brakowało mu 7 Euro. Wchodzimy do ERMII, po kursie prawdopodobnym, sugerowanym tu i ówdzie, czyli 4,4; wypłata nauczyciela spada do 273 Euro, nauczycielowi brakuje do notebooka już nie 7 Euro, ale 77.

Nie polepszyło się nauczycielowi na tym przykładzie. Jednak część fachowców zachwyconych niskim kursem złotego uważa, że nic się nie dzieje, zawsze będzie tak, że coś zdrożeje, coś będzie tanie i mnie właśnie niezmiernie interesuje co zdrożeje. Wychodzi mi na to, że zdrożeje zaawansowana technologia, importowana informatyka, obrabiarki, urządzania potrzebne w medycynie jak tomografy, słowem wszystko co jest dorobkiem cywilizacji i czego w Polsce nie potrafimy wyprodukować. Na moje oko grozi nam zacofanie, teraz ledwie dajemy radę i gdyby nie Owsiak, to w polskim szpitalu poza wacikami niewiele zobaczymy, tymczasem ma być jeszcze drożej. Wtedy fachowcy mówią, chwila, nie znasz się, to niby prawda, ale przecież będziemy rajem dla pracodawców. Nauczyciel będzie teraz atrakcyjną ?siłą roboczą?, za 273 Euro można kupić polskiego nauczyciela, któremu oddaliły się marzenia o notebooku, teraz może pójść do Nike i przyszywać podeszwy za 350 Euro, czyli jego wypłata de facto wzrośnie, aż o 77 Euro na nowych warunkach i zyska 7 do starej wypłaty.

Mamy jak na dłoni korzyści z wejścia do strefy Euro po niskim kursie złotego, co daje nam rozwój cywilizacyjny. Nasz polski chleb powszedni absolutnie nie zdrożeje i jeszcze nasze mleko będzie kupowane za grosze przez Europę. Turystów nam przybędzie co niemiara i fabryk znanych marek będzie pod dostatkiem. Parę drobiazgów, zwanych wadami znalazłoby się, ale ogólny rachunek jest pozytywny. Radość powszechna. Nasz przykładowy nauczyciel będzie musiał już nie miesiąc, ale przez 7 tygodni nic nie jeść, aby kupić sobie notebooka jeśli zostanie w szkole z pensją 273 Euro. Ale jak kupi go Nike za 350 Euro już mamy bogatego nauczyciela i ten sprawi sobie za jedną wypłatę notebooka. Jak bardzo na tle wspólnej Europy ten nauczyciel jest bogaty? Nie bardzo.

Niemiecka babcia klozetowa zarabiająca 1000 Euro na pół etatu, wyśmiałby Nike z ich 350 Euro. Ona sobie przyjedzie do Polski z notebookiem pod pachą i za 5 Euro naje się tak, że Ranigast nie pomoże. Polski wygłodniały nauczyciel, z pensją 350 Euro o wycieczkach może zapomnieć, bilety dla 4 osobowej rodziny do Berlina i z powrotem plus obiad w mlecznym barze, zjada wypłatę, której i tak już dawno nie ma, bo notebook. Ktoś znów krzyknie, że to demagogia, wszak i teraz jest tak, że babcia klozetowa w Niemczech zarabia więcej niż polski nauczyciel. Pełna zgoda. Tyle, że po zmianie na ?korzystnym? kursie przepaść się powiększy, mieliśmy już wartość polskiego nauczyciela oszacowaną na 347 Euro, po kursie 3,5, w ERMII po kursie 4,4 polski nauczyciel będzie wart jeszcze mniej niż niemiecka babcia klozetowa ? 273 Euro. Postęp? Zwłaszcza w kontekście wspólnej Europy, otwartych granic???

Pozostaje jeszcze pytanie, kto będzie uczył w VIC za 273 Euro, gdy pani matematyczka będzie kleić podeszwy? Moim skromnym zdaniem nikt normalny, ale to też nieistotny dla fachowców drobiazg, ważne że nam Polska urośnie w siłę ? tanią roboczą. Wszystko to razem można oczywiście nazwać demagogią, biedny nauczyciel, biedne polskie dzieci, jakieś lepperowskie żale. Trudno niech będzie populistycznie, ale dopóki nie usłyszę po jakim kursie wejdziemy do Euro i co ten kurs sprawi, co stanieje, co zdrożeje, to nie interesuje mnie bełkot ogólników i okólników jakie to nas szczęście dopadnie. Mój test dla strefy Euro jest prosty.

Jeśli nasze pensje zbliżą się, a nie oddalą od pensji Europy, o takich samych oczywiście nie ma mowy, to wchodzimy do Euro. Jeśli nie, to zarówno Euro jak i cała ta Unia mi powiewa i absolutnie nie godzę się na to, abyśmy z Polski robili kraj proletariacki, tyrający przy puszkach Coca Coli. Za 273 Euro, polski nauczyciel będzie mógł sobie pojechać z Żyrardowa do Skierniewic, Europę w Internecie poogląda, jak przez 7 tygodni odpuści sobie tanie polskie żarcie i odłoży wypłatę. Po co mi wolna wspólna Europa, kiedy nie będzie mnie stać na zobaczenie czegokolwiek poza Żyrardowem?? Biedne i zacofane kraje poznaje się po relacjach cen żywności do zaawansowanych technologii. Naród w Białorusi cieszy się jak Łukaszenka obniż cenę słoniny i nikt nawet nie pyta o takie fanaberie jak notebook. U nas widzę tę samą tendencję, byle żarcie nie zdrożało i byle fabryka dała robotę. Globalny europejski socjalizm z polską proletariacką siłą na czele.

Z głodu nie umrzemy, nawet może mleko stanieje, zresztą w szkole UE za darmo daje, ale o komputerze polski Chińczyk Europy może zapomnieć. Unia TAK i Euro TAK, ale dość pieprzenia ideologicznego, dość euroentuzjazmu i sceptycyzmu, mózgiem pora ruszyć. Klucz jest w kursie Euro i dopóki ktoś nie pokusi się o rachunki, symulacje dla różnych kursów Euro i nie przedstawi korzystnego bilansu nie dołączę do żadnego stada ryczących: po trupach TAK, po trupach NIE. Przez ostatnie tygodnie nauczyłem się liczyć, tak jak nasze babcie liczyły, nie wskaźnikami, LIBORami, ERMII, ale ile kasy jest w skarpecie. Magia wskaźników już do mnie nie przemawia, chce znać konkrety, tylko szaleniec wskoczy do tego basenu nie wiedząc ile tam jest i czy w ogóle jest woda.

Reklama

186 KOMENTARZE

  1. Ja Hrabini
    Pani Kuraczyński ,prawda o Nauce rachowania i Ekunomi jest taka.
    Czeba ze szkołów wydalić ComPutry,a Sztubaka uczyć rachunków z Abaka.

    Na początku bedu na kalkulatorzy liczyć ,wieli jest kuralików w liczydle .
    Z czasym mgr Bakałarz nauczy Ich posuwania Paciorkow ,tfu, Koralików i zapamniętywania w łeb ROM-ie.

  2. Ja Hrabini
    Pani Kuraczyński ,prawda o Nauce rachowania i Ekunomi jest taka.
    Czeba ze szkołów wydalić ComPutry,a Sztubaka uczyć rachunków z Abaka.

    Na początku bedu na kalkulatorzy liczyć ,wieli jest kuralików w liczydle .
    Z czasym mgr Bakałarz nauczy Ich posuwania Paciorkow ,tfu, Koralików i zapamniętywania w łeb ROM-ie.

  3. Ja Hrabini
    Pani Kuraczyński ,prawda o Nauce rachowania i Ekunomi jest taka.
    Czeba ze szkołów wydalić ComPutry,a Sztubaka uczyć rachunków z Abaka.

    Na początku bedu na kalkulatorzy liczyć ,wieli jest kuralików w liczydle .
    Z czasym mgr Bakałarz nauczy Ich posuwania Paciorkow ,tfu, Koralików i zapamniętywania w łeb ROM-ie.

  4. Ja Hrabini
    Pani Kuraczyński ,prawda o Nauce rachowania i Ekunomi jest taka.
    Czeba ze szkołów wydalić ComPutry,a Sztubaka uczyć rachunków z Abaka.

    Na początku bedu na kalkulatorzy liczyć ,wieli jest kuralików w liczydle .
    Z czasym mgr Bakałarz nauczy Ich posuwania Paciorkow ,tfu, Koralików i zapamniętywania w łeb ROM-ie.

  5. Ja Hrabini
    Pani Kuraczyński ,prawda o Nauce rachowania i Ekunomi jest taka.
    Czeba ze szkołów wydalić ComPutry,a Sztubaka uczyć rachunków z Abaka.

    Na początku bedu na kalkulatorzy liczyć ,wieli jest kuralików w liczydle .
    Z czasym mgr Bakałarz nauczy Ich posuwania Paciorkow ,tfu, Koralików i zapamniętywania w łeb ROM-ie.

  6. Ja Hrabini
    Pani Kuraczyński ,prawda o Nauce rachowania i Ekunomi jest taka.
    Czeba ze szkołów wydalić ComPutry,a Sztubaka uczyć rachunków z Abaka.

    Na początku bedu na kalkulatorzy liczyć ,wieli jest kuralików w liczydle .
    Z czasym mgr Bakałarz nauczy Ich posuwania Paciorkow ,tfu, Koralików i zapamniętywania w łeb ROM-ie.

  7. Też uważam że nasze pensje
    Też uważam że nasze pensje powinny być tak wysokie jak w strefie Euro. A może nawet wyższe. Nawet jeśli będzie to oznaczało drogą siłę roboczą, to i tak u nas otworzą się te wszystkie fabryki. Wszak wiadomo, że nasi pracownicy są znacznie lepiej wykształceni i o niebo bardziej wydajni (i zawsze ‘wykombinują’ jak coś zrobić lepiej – po swojemu). Poza tym Ci wszyscy zachodni kapitaliści odczuwają wciąż na pewno potężnego kaca moralnego z powodu sposobu w jaki ich rządy potraktowały nas swego czasu w Jałcie i już to samo spowoduje, że będziemy poza wszelką konkurencją.
    Przyjemnie się czyta takie teksty.

    • Staram się unikać demagoii na
      Staram się unikać demagoii na tym poziomie i bezsilnego sarkazmu, zamiast argumentów. Dlatego uważam, że wystarczy jak nasze pensje, po wejsćiu do strefy Euro nie spadną. Reszty nie warto komentować, chociaż bez trudu mógłbym odpłacić pięknym za nadobne.

      • Taki Fiat czy Opel otworzy u
        Taki Fiat czy Opel otworzy u nas montownię (bo to nie do końca fabryka) nie z wielowiekowej miłości do kraju nad Wisłą i ‘za wolność waszą i naszą’. Głównie z powodu taniej, a przy tym nienajgorzej wykształconej siły roboczej i inżynierów. Jaki jednak pożytek z bycia Chińczykiem Europy, składającym w kolejnej montowni wytwory myśli Włochów, Niemców czy Francuzów. Zwłaszcza, że do tego jeszcze podatków juchy nie płacą.
        A no takie, że wokół – dajmy na to wzmiankowanej branży automotive – wyrasta kilkudziesięciu kooperantów i poddostawców. Wśród nich na przykład jest Pan Zdzisław, który jak wielu innych zaczynał w rodzinnym garażu od jednej starej wtryskarki. Dziś zatrudnia 200 osób i zaopatruje w swoje ‘plastiki’ większość takich montowni w kraju i skutecznie rywalizuje jakością oraz ceną za granicą. Tenże Pan Zdzisław właśnie stwierdził, że wolumen zamówień i rygory działania w łańcuchu dostaw, przekraczają już możliwości ich starego DOS-owego programu. Dlatego postanowił wdrożyć w swojej fabryce nowoczesny program klasy ERP – wytwór myśli pracowników polskiej uczelni i rodzimych programistów. Firma IT, która podjęła się tego niełatwego zadania wdrożenia musiała zwiększyć zatrudnienie, przez co kilku młodych i jeszcze niedoświadczonych, lecz pełnych entuzjazmu informatyków znalazło swoją pierwszą pracę i szansę zostania konsultantami wdrożeniowymi. A niedługo potem powiększyli grono zadowolonych konsumentów.
        Po co nam tania siła robocza? A no po to, że jako gołodupcy na dorobku, niewiele więcej mamy póki co do zaoferowania. Miło by było konstruować samoloty bardziej zaawansowane od F35 i dupowozy lepsze od VW. Zgadzam się, że długoterminowa polityka kolejnych rządów powinna być na to nastawiona. Ale wysokie pensje od zaraz, to nie jest pierwszy krok na tej drodze.

        • Głupszego przykładu niż
          Głupszego przykładu niż motoryzacja podać nie można było. Motoryzacja nam się zwija i będzie się zwijać coraz bardziej. Euroapa głosem Sarkozy daje rabat, aby fabryki pozostały we Francji i ratowały miejsca pracy. To po pierwsze. Po drugie jak można z jednej strony pisać o montowaniach, a z drugiej o polskich dostawcach do montowni. Taki Fiat korzysta z globalnych dostaw, a nie Zdziśków. Co polscy dostawcy poza papierem do buzi i od czasu do czasu pizzy dostarczają montownią Fiata? Silniki? Skrzynie biegów? Możesz mi to łaskawie wyjaśnić, bo się pogubiłem w Twojej logice.

          Jeśli chodzi o plastiki Pana Zdzisława to się nadziałeś na brzytwę. Nie Pan Zdzisław, ale Pan Hu Yang, dostarcza chiński plastik, wiem z autopsji. A właściwie nie Pan Hu Yang, tylko pan Kentaky lub Mancini co postawił tam fabrykę. Pod Wrocławiem LG postawiło montownię. Po całej Polsce się niosło jak za 1200 Koreańczycy jechali po polskich murzynach, a ci im pokazali środkowy palec. Zwolnienia były masowe, fabryka żebrała o pracowników.

          Te wszystkie książkowe teoryjki to bajki dla ubogich. Byłeś kiedyś w garażu pana Zdzisława?? On jak kupuje komputer to wraz programem fiskalnym za parę złotych i żaden inny pan Zdzisiek na tym nie zarabia, tylko pan Bill i Media Markt. Teoretycznych pogadanek możemy sobie tysiąc urządzić, jak przeszedłem boleśnie przez 5 takich firm panów Zdziśków, z tego co widzę Ty nie widziałeś ani jednej, nie mogłeś widzieć po tym co wypisujesz. Pozwól zatem, że pozostanę w świecie żywych i realnych Zdziśków, nie wirtualnych animacji.

          • Nie pojmuję co ma fakt
            Nie pojmuję co ma fakt zwijania się branży do piernika, czyli słuszności czy braku słuszności moich argumentów. Najwyraźniej wymyka się to mojemu wielce ułomnemu pomyślunkowi.
            Oczywiście nie mam wątpliwości, że znasz się najlepiej na wszystkim, włączając automotive i ERP. To co ponawypisywałem jest oczywiście kompletnie pozbawione sensu, co boleśnie i ponad jakąkolwiek wątpliwość dowiodłeś.
            I całkowicie bez znaczenia jest przy tym fakt, że gdzieś w opisanym przeze mnie łańcuszku osobiście występuję.

          • Szanowny kolego trafiłeś
            Szanowny kolego trafiłeś najgorzej jak mogłeś, bo w coś czym się zajmuję od lat, zatem nie rozpaczaj retorycznie i nie opowiadaj farmazonów o Zdziśkach, tylko mów co słychać z Twojej pozycji w NASZEJ branży. Albo pracujemy dla innych Fiatów, albo Ty pracujesz dla NASA. Tak się składa, że ja w tym łańcuszku uczestniczę i to w kilku ogniwkach, dokładnie w tej branży. Różni nas to, że je nie odwołuję się do rozpaczliwej teorii i potem retoryki z braku argumentów. Opisałem Ci jak wygląda ten łańcuszek z mojej pozycji, dzisiejszej, realnej nie klienta, ale dostawcy i z pozycji moich przyjaciół, też dostawców, między innymi produkujących plastik. Twoje żale mnie nie interesują, jeśli uważasz, że jest inaczej to nie wymyślaj Zdziśków wirtualnych, ale napisz jak jest w Twoim łańcuszku faktycznie, może się czegoś nauczę, bo wbrew pozorom nie znam i Twoim “argumentom” się na wszystkim. Jedyny mój kolega, który jeszcze jako taka współpracuje z FIAT, to “gazownik”, zakłada ogrzewanie na halach i innych pomieszczeniach, a raczej zakładał, teraz tylko serwisuje.

          • Mówisz i masz
            http://www.metchem.pl/index.php?includ=klienci
            Wirtualny pan ‘Zdzisiek’, to rzeczywisty pan Włodek, a obok Fiata jeszcze Volvo, BMW, Volkswagen, Toyota, Land Rover i Rover.
            A dzisiaj mój chlebek powszedni bierze się w dużej części stąd, że w ‘dobrych czasach’ kilku skośnych panów z Brigestone’a postanowiło nieopodal zbudować swoją fabrykę, a mój obecny klient stał się dla nich dostawcą części urządzeń automatyki. Ponieważ firma sprawdziła się na lokalnym podwórku, dostarcza teraz do wszystkich nowych inwestycji w Europie. DOS-owy system przestał wystarczać…
            dalszy ciąg już znasz.

          • Wolałbym, żebyś podawał
            Wolałbym, żebyś podawał poważne i adekwatne przykłady, ale i niepoważne traktuję jak skarb. Pan Zdzisiek czy Wacław nie jest żadnym “cudem gospodarczym”, który wyrósł na Bridgestone. Pan Wacław zaczął w 1981 roku i chwała mu za to. W tamtych czasach mógł produkować cokolwiek i wszystko sprzedał. Po 1989 sprzedawał jeszcze więcej, bo głód konsumpcji nastał. Pan Wacław nie jest żadnym Wacławem co pomógł mu Fiat, on już był kimś zanim tu Fiat i Bridgestone zawitali. Wacławami to są moi kumple po politechnice co w 2004 postawili w garażu zgrzewarkę własnej produkcji i trafili na wzrost gospodarczy, tak się dorobili lesingowanej wtryskarki.

            Pewnie, że Bridgestone jak powstał, to dał Wacławowi dodatkowy zysk, ale bardziej koniunkturze niż Bridgestone i strefie Euro Wacław to zawdzięcza. Jeśli kupił od Ciebie jakiś system, to również dlatego, że szukał kosztów, znam firmy większe od Wacława i jadą na DOS do dziś. Spróbuj go teraz namówić na nowy system, albo na nowe inwestycje. Pan Wacław ma silną i wieloletnią pozycję na runku, poza tym z tego co przeczytałem zajmuje się dość specjalistycznymi akcesoriami i zawsze znajdzie zbyt na to. Chińczyk obsłuży maszynę do szycia, ale z komputerowo sterowanymi obrabiarkami będzie już miał problemy. Przetrwa Wacław, bo jest silny od lat i kryzys zapewne przetrwa, jeśli nie podpisał “opcji” i znów dostanie kopa jak będzie koniunktura.

            Pan Wacław przechodzi przez normalne cykle gospodarcze, nie ma tu żadnego cudu z garażu, ten cud nastąpił jeszcze za komuny. Branża Wacława się zwija i kurczy, a to oznacza, że przetrwa Pan Wacław i żaden garaż nie będzie miał szans z Wacławem wygrać, a i on już z wydatkami nie poszaleje.

            Polska jest już wypełniona inwestorami po brzegi, Ci co mieli tu interes już są i właśnie myślą, żeby się zwijać. Jesteśmy nasyceni wszelkiego rodzaju montażowniami, AGD, RTV, motoryzacyjnymi, jest ich więcej niż się uchowa. Raczej będzie odpływ niż przypływ, z tanią siła roboczą nie wygramy z Ukrainą, a co dopiero z Azją. Skąd niby napłyną te firmy i jakie? Nie ma tu już miejsca, chyba że zjedziemy z siło roboczą do poziomu Ukrainy i Chin. Hasełka można sobie darować trzeba patrzeć na rzeczywistość, nie na podręcznikowe frazesy. Rzeczywistość jest taka, że znam trzy firmy współpracujące z FIAT, jedna jeszcze zipie, wspominałem która, reszta przegrała z Chińczykami.

  8. Też uważam że nasze pensje
    Też uważam że nasze pensje powinny być tak wysokie jak w strefie Euro. A może nawet wyższe. Nawet jeśli będzie to oznaczało drogą siłę roboczą, to i tak u nas otworzą się te wszystkie fabryki. Wszak wiadomo, że nasi pracownicy są znacznie lepiej wykształceni i o niebo bardziej wydajni (i zawsze ‘wykombinują’ jak coś zrobić lepiej – po swojemu). Poza tym Ci wszyscy zachodni kapitaliści odczuwają wciąż na pewno potężnego kaca moralnego z powodu sposobu w jaki ich rządy potraktowały nas swego czasu w Jałcie i już to samo spowoduje, że będziemy poza wszelką konkurencją.
    Przyjemnie się czyta takie teksty.

    • Staram się unikać demagoii na
      Staram się unikać demagoii na tym poziomie i bezsilnego sarkazmu, zamiast argumentów. Dlatego uważam, że wystarczy jak nasze pensje, po wejsćiu do strefy Euro nie spadną. Reszty nie warto komentować, chociaż bez trudu mógłbym odpłacić pięknym za nadobne.

      • Taki Fiat czy Opel otworzy u
        Taki Fiat czy Opel otworzy u nas montownię (bo to nie do końca fabryka) nie z wielowiekowej miłości do kraju nad Wisłą i ‘za wolność waszą i naszą’. Głównie z powodu taniej, a przy tym nienajgorzej wykształconej siły roboczej i inżynierów. Jaki jednak pożytek z bycia Chińczykiem Europy, składającym w kolejnej montowni wytwory myśli Włochów, Niemców czy Francuzów. Zwłaszcza, że do tego jeszcze podatków juchy nie płacą.
        A no takie, że wokół – dajmy na to wzmiankowanej branży automotive – wyrasta kilkudziesięciu kooperantów i poddostawców. Wśród nich na przykład jest Pan Zdzisław, który jak wielu innych zaczynał w rodzinnym garażu od jednej starej wtryskarki. Dziś zatrudnia 200 osób i zaopatruje w swoje ‘plastiki’ większość takich montowni w kraju i skutecznie rywalizuje jakością oraz ceną za granicą. Tenże Pan Zdzisław właśnie stwierdził, że wolumen zamówień i rygory działania w łańcuchu dostaw, przekraczają już możliwości ich starego DOS-owego programu. Dlatego postanowił wdrożyć w swojej fabryce nowoczesny program klasy ERP – wytwór myśli pracowników polskiej uczelni i rodzimych programistów. Firma IT, która podjęła się tego niełatwego zadania wdrożenia musiała zwiększyć zatrudnienie, przez co kilku młodych i jeszcze niedoświadczonych, lecz pełnych entuzjazmu informatyków znalazło swoją pierwszą pracę i szansę zostania konsultantami wdrożeniowymi. A niedługo potem powiększyli grono zadowolonych konsumentów.
        Po co nam tania siła robocza? A no po to, że jako gołodupcy na dorobku, niewiele więcej mamy póki co do zaoferowania. Miło by było konstruować samoloty bardziej zaawansowane od F35 i dupowozy lepsze od VW. Zgadzam się, że długoterminowa polityka kolejnych rządów powinna być na to nastawiona. Ale wysokie pensje od zaraz, to nie jest pierwszy krok na tej drodze.

        • Głupszego przykładu niż
          Głupszego przykładu niż motoryzacja podać nie można było. Motoryzacja nam się zwija i będzie się zwijać coraz bardziej. Euroapa głosem Sarkozy daje rabat, aby fabryki pozostały we Francji i ratowały miejsca pracy. To po pierwsze. Po drugie jak można z jednej strony pisać o montowaniach, a z drugiej o polskich dostawcach do montowni. Taki Fiat korzysta z globalnych dostaw, a nie Zdziśków. Co polscy dostawcy poza papierem do buzi i od czasu do czasu pizzy dostarczają montownią Fiata? Silniki? Skrzynie biegów? Możesz mi to łaskawie wyjaśnić, bo się pogubiłem w Twojej logice.

          Jeśli chodzi o plastiki Pana Zdzisława to się nadziałeś na brzytwę. Nie Pan Zdzisław, ale Pan Hu Yang, dostarcza chiński plastik, wiem z autopsji. A właściwie nie Pan Hu Yang, tylko pan Kentaky lub Mancini co postawił tam fabrykę. Pod Wrocławiem LG postawiło montownię. Po całej Polsce się niosło jak za 1200 Koreańczycy jechali po polskich murzynach, a ci im pokazali środkowy palec. Zwolnienia były masowe, fabryka żebrała o pracowników.

          Te wszystkie książkowe teoryjki to bajki dla ubogich. Byłeś kiedyś w garażu pana Zdzisława?? On jak kupuje komputer to wraz programem fiskalnym za parę złotych i żaden inny pan Zdzisiek na tym nie zarabia, tylko pan Bill i Media Markt. Teoretycznych pogadanek możemy sobie tysiąc urządzić, jak przeszedłem boleśnie przez 5 takich firm panów Zdziśków, z tego co widzę Ty nie widziałeś ani jednej, nie mogłeś widzieć po tym co wypisujesz. Pozwól zatem, że pozostanę w świecie żywych i realnych Zdziśków, nie wirtualnych animacji.

          • Nie pojmuję co ma fakt
            Nie pojmuję co ma fakt zwijania się branży do piernika, czyli słuszności czy braku słuszności moich argumentów. Najwyraźniej wymyka się to mojemu wielce ułomnemu pomyślunkowi.
            Oczywiście nie mam wątpliwości, że znasz się najlepiej na wszystkim, włączając automotive i ERP. To co ponawypisywałem jest oczywiście kompletnie pozbawione sensu, co boleśnie i ponad jakąkolwiek wątpliwość dowiodłeś.
            I całkowicie bez znaczenia jest przy tym fakt, że gdzieś w opisanym przeze mnie łańcuszku osobiście występuję.

          • Szanowny kolego trafiłeś
            Szanowny kolego trafiłeś najgorzej jak mogłeś, bo w coś czym się zajmuję od lat, zatem nie rozpaczaj retorycznie i nie opowiadaj farmazonów o Zdziśkach, tylko mów co słychać z Twojej pozycji w NASZEJ branży. Albo pracujemy dla innych Fiatów, albo Ty pracujesz dla NASA. Tak się składa, że ja w tym łańcuszku uczestniczę i to w kilku ogniwkach, dokładnie w tej branży. Różni nas to, że je nie odwołuję się do rozpaczliwej teorii i potem retoryki z braku argumentów. Opisałem Ci jak wygląda ten łańcuszek z mojej pozycji, dzisiejszej, realnej nie klienta, ale dostawcy i z pozycji moich przyjaciół, też dostawców, między innymi produkujących plastik. Twoje żale mnie nie interesują, jeśli uważasz, że jest inaczej to nie wymyślaj Zdziśków wirtualnych, ale napisz jak jest w Twoim łańcuszku faktycznie, może się czegoś nauczę, bo wbrew pozorom nie znam i Twoim “argumentom” się na wszystkim. Jedyny mój kolega, który jeszcze jako taka współpracuje z FIAT, to “gazownik”, zakłada ogrzewanie na halach i innych pomieszczeniach, a raczej zakładał, teraz tylko serwisuje.

          • Mówisz i masz
            http://www.metchem.pl/index.php?includ=klienci
            Wirtualny pan ‘Zdzisiek’, to rzeczywisty pan Włodek, a obok Fiata jeszcze Volvo, BMW, Volkswagen, Toyota, Land Rover i Rover.
            A dzisiaj mój chlebek powszedni bierze się w dużej części stąd, że w ‘dobrych czasach’ kilku skośnych panów z Brigestone’a postanowiło nieopodal zbudować swoją fabrykę, a mój obecny klient stał się dla nich dostawcą części urządzeń automatyki. Ponieważ firma sprawdziła się na lokalnym podwórku, dostarcza teraz do wszystkich nowych inwestycji w Europie. DOS-owy system przestał wystarczać…
            dalszy ciąg już znasz.

          • Wolałbym, żebyś podawał
            Wolałbym, żebyś podawał poważne i adekwatne przykłady, ale i niepoważne traktuję jak skarb. Pan Zdzisiek czy Wacław nie jest żadnym “cudem gospodarczym”, który wyrósł na Bridgestone. Pan Wacław zaczął w 1981 roku i chwała mu za to. W tamtych czasach mógł produkować cokolwiek i wszystko sprzedał. Po 1989 sprzedawał jeszcze więcej, bo głód konsumpcji nastał. Pan Wacław nie jest żadnym Wacławem co pomógł mu Fiat, on już był kimś zanim tu Fiat i Bridgestone zawitali. Wacławami to są moi kumple po politechnice co w 2004 postawili w garażu zgrzewarkę własnej produkcji i trafili na wzrost gospodarczy, tak się dorobili lesingowanej wtryskarki.

            Pewnie, że Bridgestone jak powstał, to dał Wacławowi dodatkowy zysk, ale bardziej koniunkturze niż Bridgestone i strefie Euro Wacław to zawdzięcza. Jeśli kupił od Ciebie jakiś system, to również dlatego, że szukał kosztów, znam firmy większe od Wacława i jadą na DOS do dziś. Spróbuj go teraz namówić na nowy system, albo na nowe inwestycje. Pan Wacław ma silną i wieloletnią pozycję na runku, poza tym z tego co przeczytałem zajmuje się dość specjalistycznymi akcesoriami i zawsze znajdzie zbyt na to. Chińczyk obsłuży maszynę do szycia, ale z komputerowo sterowanymi obrabiarkami będzie już miał problemy. Przetrwa Wacław, bo jest silny od lat i kryzys zapewne przetrwa, jeśli nie podpisał “opcji” i znów dostanie kopa jak będzie koniunktura.

            Pan Wacław przechodzi przez normalne cykle gospodarcze, nie ma tu żadnego cudu z garażu, ten cud nastąpił jeszcze za komuny. Branża Wacława się zwija i kurczy, a to oznacza, że przetrwa Pan Wacław i żaden garaż nie będzie miał szans z Wacławem wygrać, a i on już z wydatkami nie poszaleje.

            Polska jest już wypełniona inwestorami po brzegi, Ci co mieli tu interes już są i właśnie myślą, żeby się zwijać. Jesteśmy nasyceni wszelkiego rodzaju montażowniami, AGD, RTV, motoryzacyjnymi, jest ich więcej niż się uchowa. Raczej będzie odpływ niż przypływ, z tanią siła roboczą nie wygramy z Ukrainą, a co dopiero z Azją. Skąd niby napłyną te firmy i jakie? Nie ma tu już miejsca, chyba że zjedziemy z siło roboczą do poziomu Ukrainy i Chin. Hasełka można sobie darować trzeba patrzeć na rzeczywistość, nie na podręcznikowe frazesy. Rzeczywistość jest taka, że znam trzy firmy współpracujące z FIAT, jedna jeszcze zipie, wspominałem która, reszta przegrała z Chińczykami.

  9. Też uważam że nasze pensje
    Też uważam że nasze pensje powinny być tak wysokie jak w strefie Euro. A może nawet wyższe. Nawet jeśli będzie to oznaczało drogą siłę roboczą, to i tak u nas otworzą się te wszystkie fabryki. Wszak wiadomo, że nasi pracownicy są znacznie lepiej wykształceni i o niebo bardziej wydajni (i zawsze ‘wykombinują’ jak coś zrobić lepiej – po swojemu). Poza tym Ci wszyscy zachodni kapitaliści odczuwają wciąż na pewno potężnego kaca moralnego z powodu sposobu w jaki ich rządy potraktowały nas swego czasu w Jałcie i już to samo spowoduje, że będziemy poza wszelką konkurencją.
    Przyjemnie się czyta takie teksty.

    • Staram się unikać demagoii na
      Staram się unikać demagoii na tym poziomie i bezsilnego sarkazmu, zamiast argumentów. Dlatego uważam, że wystarczy jak nasze pensje, po wejsćiu do strefy Euro nie spadną. Reszty nie warto komentować, chociaż bez trudu mógłbym odpłacić pięknym za nadobne.

      • Taki Fiat czy Opel otworzy u
        Taki Fiat czy Opel otworzy u nas montownię (bo to nie do końca fabryka) nie z wielowiekowej miłości do kraju nad Wisłą i ‘za wolność waszą i naszą’. Głównie z powodu taniej, a przy tym nienajgorzej wykształconej siły roboczej i inżynierów. Jaki jednak pożytek z bycia Chińczykiem Europy, składającym w kolejnej montowni wytwory myśli Włochów, Niemców czy Francuzów. Zwłaszcza, że do tego jeszcze podatków juchy nie płacą.
        A no takie, że wokół – dajmy na to wzmiankowanej branży automotive – wyrasta kilkudziesięciu kooperantów i poddostawców. Wśród nich na przykład jest Pan Zdzisław, który jak wielu innych zaczynał w rodzinnym garażu od jednej starej wtryskarki. Dziś zatrudnia 200 osób i zaopatruje w swoje ‘plastiki’ większość takich montowni w kraju i skutecznie rywalizuje jakością oraz ceną za granicą. Tenże Pan Zdzisław właśnie stwierdził, że wolumen zamówień i rygory działania w łańcuchu dostaw, przekraczają już możliwości ich starego DOS-owego programu. Dlatego postanowił wdrożyć w swojej fabryce nowoczesny program klasy ERP – wytwór myśli pracowników polskiej uczelni i rodzimych programistów. Firma IT, która podjęła się tego niełatwego zadania wdrożenia musiała zwiększyć zatrudnienie, przez co kilku młodych i jeszcze niedoświadczonych, lecz pełnych entuzjazmu informatyków znalazło swoją pierwszą pracę i szansę zostania konsultantami wdrożeniowymi. A niedługo potem powiększyli grono zadowolonych konsumentów.
        Po co nam tania siła robocza? A no po to, że jako gołodupcy na dorobku, niewiele więcej mamy póki co do zaoferowania. Miło by było konstruować samoloty bardziej zaawansowane od F35 i dupowozy lepsze od VW. Zgadzam się, że długoterminowa polityka kolejnych rządów powinna być na to nastawiona. Ale wysokie pensje od zaraz, to nie jest pierwszy krok na tej drodze.

        • Głupszego przykładu niż
          Głupszego przykładu niż motoryzacja podać nie można było. Motoryzacja nam się zwija i będzie się zwijać coraz bardziej. Euroapa głosem Sarkozy daje rabat, aby fabryki pozostały we Francji i ratowały miejsca pracy. To po pierwsze. Po drugie jak można z jednej strony pisać o montowaniach, a z drugiej o polskich dostawcach do montowni. Taki Fiat korzysta z globalnych dostaw, a nie Zdziśków. Co polscy dostawcy poza papierem do buzi i od czasu do czasu pizzy dostarczają montownią Fiata? Silniki? Skrzynie biegów? Możesz mi to łaskawie wyjaśnić, bo się pogubiłem w Twojej logice.

          Jeśli chodzi o plastiki Pana Zdzisława to się nadziałeś na brzytwę. Nie Pan Zdzisław, ale Pan Hu Yang, dostarcza chiński plastik, wiem z autopsji. A właściwie nie Pan Hu Yang, tylko pan Kentaky lub Mancini co postawił tam fabrykę. Pod Wrocławiem LG postawiło montownię. Po całej Polsce się niosło jak za 1200 Koreańczycy jechali po polskich murzynach, a ci im pokazali środkowy palec. Zwolnienia były masowe, fabryka żebrała o pracowników.

          Te wszystkie książkowe teoryjki to bajki dla ubogich. Byłeś kiedyś w garażu pana Zdzisława?? On jak kupuje komputer to wraz programem fiskalnym za parę złotych i żaden inny pan Zdzisiek na tym nie zarabia, tylko pan Bill i Media Markt. Teoretycznych pogadanek możemy sobie tysiąc urządzić, jak przeszedłem boleśnie przez 5 takich firm panów Zdziśków, z tego co widzę Ty nie widziałeś ani jednej, nie mogłeś widzieć po tym co wypisujesz. Pozwól zatem, że pozostanę w świecie żywych i realnych Zdziśków, nie wirtualnych animacji.

          • Nie pojmuję co ma fakt
            Nie pojmuję co ma fakt zwijania się branży do piernika, czyli słuszności czy braku słuszności moich argumentów. Najwyraźniej wymyka się to mojemu wielce ułomnemu pomyślunkowi.
            Oczywiście nie mam wątpliwości, że znasz się najlepiej na wszystkim, włączając automotive i ERP. To co ponawypisywałem jest oczywiście kompletnie pozbawione sensu, co boleśnie i ponad jakąkolwiek wątpliwość dowiodłeś.
            I całkowicie bez znaczenia jest przy tym fakt, że gdzieś w opisanym przeze mnie łańcuszku osobiście występuję.

          • Szanowny kolego trafiłeś
            Szanowny kolego trafiłeś najgorzej jak mogłeś, bo w coś czym się zajmuję od lat, zatem nie rozpaczaj retorycznie i nie opowiadaj farmazonów o Zdziśkach, tylko mów co słychać z Twojej pozycji w NASZEJ branży. Albo pracujemy dla innych Fiatów, albo Ty pracujesz dla NASA. Tak się składa, że ja w tym łańcuszku uczestniczę i to w kilku ogniwkach, dokładnie w tej branży. Różni nas to, że je nie odwołuję się do rozpaczliwej teorii i potem retoryki z braku argumentów. Opisałem Ci jak wygląda ten łańcuszek z mojej pozycji, dzisiejszej, realnej nie klienta, ale dostawcy i z pozycji moich przyjaciół, też dostawców, między innymi produkujących plastik. Twoje żale mnie nie interesują, jeśli uważasz, że jest inaczej to nie wymyślaj Zdziśków wirtualnych, ale napisz jak jest w Twoim łańcuszku faktycznie, może się czegoś nauczę, bo wbrew pozorom nie znam i Twoim “argumentom” się na wszystkim. Jedyny mój kolega, który jeszcze jako taka współpracuje z FIAT, to “gazownik”, zakłada ogrzewanie na halach i innych pomieszczeniach, a raczej zakładał, teraz tylko serwisuje.

          • Mówisz i masz
            http://www.metchem.pl/index.php?includ=klienci
            Wirtualny pan ‘Zdzisiek’, to rzeczywisty pan Włodek, a obok Fiata jeszcze Volvo, BMW, Volkswagen, Toyota, Land Rover i Rover.
            A dzisiaj mój chlebek powszedni bierze się w dużej części stąd, że w ‘dobrych czasach’ kilku skośnych panów z Brigestone’a postanowiło nieopodal zbudować swoją fabrykę, a mój obecny klient stał się dla nich dostawcą części urządzeń automatyki. Ponieważ firma sprawdziła się na lokalnym podwórku, dostarcza teraz do wszystkich nowych inwestycji w Europie. DOS-owy system przestał wystarczać…
            dalszy ciąg już znasz.

          • Wolałbym, żebyś podawał
            Wolałbym, żebyś podawał poważne i adekwatne przykłady, ale i niepoważne traktuję jak skarb. Pan Zdzisiek czy Wacław nie jest żadnym “cudem gospodarczym”, który wyrósł na Bridgestone. Pan Wacław zaczął w 1981 roku i chwała mu za to. W tamtych czasach mógł produkować cokolwiek i wszystko sprzedał. Po 1989 sprzedawał jeszcze więcej, bo głód konsumpcji nastał. Pan Wacław nie jest żadnym Wacławem co pomógł mu Fiat, on już był kimś zanim tu Fiat i Bridgestone zawitali. Wacławami to są moi kumple po politechnice co w 2004 postawili w garażu zgrzewarkę własnej produkcji i trafili na wzrost gospodarczy, tak się dorobili lesingowanej wtryskarki.

            Pewnie, że Bridgestone jak powstał, to dał Wacławowi dodatkowy zysk, ale bardziej koniunkturze niż Bridgestone i strefie Euro Wacław to zawdzięcza. Jeśli kupił od Ciebie jakiś system, to również dlatego, że szukał kosztów, znam firmy większe od Wacława i jadą na DOS do dziś. Spróbuj go teraz namówić na nowy system, albo na nowe inwestycje. Pan Wacław ma silną i wieloletnią pozycję na runku, poza tym z tego co przeczytałem zajmuje się dość specjalistycznymi akcesoriami i zawsze znajdzie zbyt na to. Chińczyk obsłuży maszynę do szycia, ale z komputerowo sterowanymi obrabiarkami będzie już miał problemy. Przetrwa Wacław, bo jest silny od lat i kryzys zapewne przetrwa, jeśli nie podpisał “opcji” i znów dostanie kopa jak będzie koniunktura.

            Pan Wacław przechodzi przez normalne cykle gospodarcze, nie ma tu żadnego cudu z garażu, ten cud nastąpił jeszcze za komuny. Branża Wacława się zwija i kurczy, a to oznacza, że przetrwa Pan Wacław i żaden garaż nie będzie miał szans z Wacławem wygrać, a i on już z wydatkami nie poszaleje.

            Polska jest już wypełniona inwestorami po brzegi, Ci co mieli tu interes już są i właśnie myślą, żeby się zwijać. Jesteśmy nasyceni wszelkiego rodzaju montażowniami, AGD, RTV, motoryzacyjnymi, jest ich więcej niż się uchowa. Raczej będzie odpływ niż przypływ, z tanią siła roboczą nie wygramy z Ukrainą, a co dopiero z Azją. Skąd niby napłyną te firmy i jakie? Nie ma tu już miejsca, chyba że zjedziemy z siło roboczą do poziomu Ukrainy i Chin. Hasełka można sobie darować trzeba patrzeć na rzeczywistość, nie na podręcznikowe frazesy. Rzeczywistość jest taka, że znam trzy firmy współpracujące z FIAT, jedna jeszcze zipie, wspominałem która, reszta przegrała z Chińczykami.

  10. Też uważam że nasze pensje
    Też uważam że nasze pensje powinny być tak wysokie jak w strefie Euro. A może nawet wyższe. Nawet jeśli będzie to oznaczało drogą siłę roboczą, to i tak u nas otworzą się te wszystkie fabryki. Wszak wiadomo, że nasi pracownicy są znacznie lepiej wykształceni i o niebo bardziej wydajni (i zawsze ‘wykombinują’ jak coś zrobić lepiej – po swojemu). Poza tym Ci wszyscy zachodni kapitaliści odczuwają wciąż na pewno potężnego kaca moralnego z powodu sposobu w jaki ich rządy potraktowały nas swego czasu w Jałcie i już to samo spowoduje, że będziemy poza wszelką konkurencją.
    Przyjemnie się czyta takie teksty.

    • Staram się unikać demagoii na
      Staram się unikać demagoii na tym poziomie i bezsilnego sarkazmu, zamiast argumentów. Dlatego uważam, że wystarczy jak nasze pensje, po wejsćiu do strefy Euro nie spadną. Reszty nie warto komentować, chociaż bez trudu mógłbym odpłacić pięknym za nadobne.

      • Taki Fiat czy Opel otworzy u
        Taki Fiat czy Opel otworzy u nas montownię (bo to nie do końca fabryka) nie z wielowiekowej miłości do kraju nad Wisłą i ‘za wolność waszą i naszą’. Głównie z powodu taniej, a przy tym nienajgorzej wykształconej siły roboczej i inżynierów. Jaki jednak pożytek z bycia Chińczykiem Europy, składającym w kolejnej montowni wytwory myśli Włochów, Niemców czy Francuzów. Zwłaszcza, że do tego jeszcze podatków juchy nie płacą.
        A no takie, że wokół – dajmy na to wzmiankowanej branży automotive – wyrasta kilkudziesięciu kooperantów i poddostawców. Wśród nich na przykład jest Pan Zdzisław, który jak wielu innych zaczynał w rodzinnym garażu od jednej starej wtryskarki. Dziś zatrudnia 200 osób i zaopatruje w swoje ‘plastiki’ większość takich montowni w kraju i skutecznie rywalizuje jakością oraz ceną za granicą. Tenże Pan Zdzisław właśnie stwierdził, że wolumen zamówień i rygory działania w łańcuchu dostaw, przekraczają już możliwości ich starego DOS-owego programu. Dlatego postanowił wdrożyć w swojej fabryce nowoczesny program klasy ERP – wytwór myśli pracowników polskiej uczelni i rodzimych programistów. Firma IT, która podjęła się tego niełatwego zadania wdrożenia musiała zwiększyć zatrudnienie, przez co kilku młodych i jeszcze niedoświadczonych, lecz pełnych entuzjazmu informatyków znalazło swoją pierwszą pracę i szansę zostania konsultantami wdrożeniowymi. A niedługo potem powiększyli grono zadowolonych konsumentów.
        Po co nam tania siła robocza? A no po to, że jako gołodupcy na dorobku, niewiele więcej mamy póki co do zaoferowania. Miło by było konstruować samoloty bardziej zaawansowane od F35 i dupowozy lepsze od VW. Zgadzam się, że długoterminowa polityka kolejnych rządów powinna być na to nastawiona. Ale wysokie pensje od zaraz, to nie jest pierwszy krok na tej drodze.

        • Głupszego przykładu niż
          Głupszego przykładu niż motoryzacja podać nie można było. Motoryzacja nam się zwija i będzie się zwijać coraz bardziej. Euroapa głosem Sarkozy daje rabat, aby fabryki pozostały we Francji i ratowały miejsca pracy. To po pierwsze. Po drugie jak można z jednej strony pisać o montowaniach, a z drugiej o polskich dostawcach do montowni. Taki Fiat korzysta z globalnych dostaw, a nie Zdziśków. Co polscy dostawcy poza papierem do buzi i od czasu do czasu pizzy dostarczają montownią Fiata? Silniki? Skrzynie biegów? Możesz mi to łaskawie wyjaśnić, bo się pogubiłem w Twojej logice.

          Jeśli chodzi o plastiki Pana Zdzisława to się nadziałeś na brzytwę. Nie Pan Zdzisław, ale Pan Hu Yang, dostarcza chiński plastik, wiem z autopsji. A właściwie nie Pan Hu Yang, tylko pan Kentaky lub Mancini co postawił tam fabrykę. Pod Wrocławiem LG postawiło montownię. Po całej Polsce się niosło jak za 1200 Koreańczycy jechali po polskich murzynach, a ci im pokazali środkowy palec. Zwolnienia były masowe, fabryka żebrała o pracowników.

          Te wszystkie książkowe teoryjki to bajki dla ubogich. Byłeś kiedyś w garażu pana Zdzisława?? On jak kupuje komputer to wraz programem fiskalnym za parę złotych i żaden inny pan Zdzisiek na tym nie zarabia, tylko pan Bill i Media Markt. Teoretycznych pogadanek możemy sobie tysiąc urządzić, jak przeszedłem boleśnie przez 5 takich firm panów Zdziśków, z tego co widzę Ty nie widziałeś ani jednej, nie mogłeś widzieć po tym co wypisujesz. Pozwól zatem, że pozostanę w świecie żywych i realnych Zdziśków, nie wirtualnych animacji.

          • Nie pojmuję co ma fakt
            Nie pojmuję co ma fakt zwijania się branży do piernika, czyli słuszności czy braku słuszności moich argumentów. Najwyraźniej wymyka się to mojemu wielce ułomnemu pomyślunkowi.
            Oczywiście nie mam wątpliwości, że znasz się najlepiej na wszystkim, włączając automotive i ERP. To co ponawypisywałem jest oczywiście kompletnie pozbawione sensu, co boleśnie i ponad jakąkolwiek wątpliwość dowiodłeś.
            I całkowicie bez znaczenia jest przy tym fakt, że gdzieś w opisanym przeze mnie łańcuszku osobiście występuję.

          • Szanowny kolego trafiłeś
            Szanowny kolego trafiłeś najgorzej jak mogłeś, bo w coś czym się zajmuję od lat, zatem nie rozpaczaj retorycznie i nie opowiadaj farmazonów o Zdziśkach, tylko mów co słychać z Twojej pozycji w NASZEJ branży. Albo pracujemy dla innych Fiatów, albo Ty pracujesz dla NASA. Tak się składa, że ja w tym łańcuszku uczestniczę i to w kilku ogniwkach, dokładnie w tej branży. Różni nas to, że je nie odwołuję się do rozpaczliwej teorii i potem retoryki z braku argumentów. Opisałem Ci jak wygląda ten łańcuszek z mojej pozycji, dzisiejszej, realnej nie klienta, ale dostawcy i z pozycji moich przyjaciół, też dostawców, między innymi produkujących plastik. Twoje żale mnie nie interesują, jeśli uważasz, że jest inaczej to nie wymyślaj Zdziśków wirtualnych, ale napisz jak jest w Twoim łańcuszku faktycznie, może się czegoś nauczę, bo wbrew pozorom nie znam i Twoim “argumentom” się na wszystkim. Jedyny mój kolega, który jeszcze jako taka współpracuje z FIAT, to “gazownik”, zakłada ogrzewanie na halach i innych pomieszczeniach, a raczej zakładał, teraz tylko serwisuje.

          • Mówisz i masz
            http://www.metchem.pl/index.php?includ=klienci
            Wirtualny pan ‘Zdzisiek’, to rzeczywisty pan Włodek, a obok Fiata jeszcze Volvo, BMW, Volkswagen, Toyota, Land Rover i Rover.
            A dzisiaj mój chlebek powszedni bierze się w dużej części stąd, że w ‘dobrych czasach’ kilku skośnych panów z Brigestone’a postanowiło nieopodal zbudować swoją fabrykę, a mój obecny klient stał się dla nich dostawcą części urządzeń automatyki. Ponieważ firma sprawdziła się na lokalnym podwórku, dostarcza teraz do wszystkich nowych inwestycji w Europie. DOS-owy system przestał wystarczać…
            dalszy ciąg już znasz.

          • Wolałbym, żebyś podawał
            Wolałbym, żebyś podawał poważne i adekwatne przykłady, ale i niepoważne traktuję jak skarb. Pan Zdzisiek czy Wacław nie jest żadnym “cudem gospodarczym”, który wyrósł na Bridgestone. Pan Wacław zaczął w 1981 roku i chwała mu za to. W tamtych czasach mógł produkować cokolwiek i wszystko sprzedał. Po 1989 sprzedawał jeszcze więcej, bo głód konsumpcji nastał. Pan Wacław nie jest żadnym Wacławem co pomógł mu Fiat, on już był kimś zanim tu Fiat i Bridgestone zawitali. Wacławami to są moi kumple po politechnice co w 2004 postawili w garażu zgrzewarkę własnej produkcji i trafili na wzrost gospodarczy, tak się dorobili lesingowanej wtryskarki.

            Pewnie, że Bridgestone jak powstał, to dał Wacławowi dodatkowy zysk, ale bardziej koniunkturze niż Bridgestone i strefie Euro Wacław to zawdzięcza. Jeśli kupił od Ciebie jakiś system, to również dlatego, że szukał kosztów, znam firmy większe od Wacława i jadą na DOS do dziś. Spróbuj go teraz namówić na nowy system, albo na nowe inwestycje. Pan Wacław ma silną i wieloletnią pozycję na runku, poza tym z tego co przeczytałem zajmuje się dość specjalistycznymi akcesoriami i zawsze znajdzie zbyt na to. Chińczyk obsłuży maszynę do szycia, ale z komputerowo sterowanymi obrabiarkami będzie już miał problemy. Przetrwa Wacław, bo jest silny od lat i kryzys zapewne przetrwa, jeśli nie podpisał “opcji” i znów dostanie kopa jak będzie koniunktura.

            Pan Wacław przechodzi przez normalne cykle gospodarcze, nie ma tu żadnego cudu z garażu, ten cud nastąpił jeszcze za komuny. Branża Wacława się zwija i kurczy, a to oznacza, że przetrwa Pan Wacław i żaden garaż nie będzie miał szans z Wacławem wygrać, a i on już z wydatkami nie poszaleje.

            Polska jest już wypełniona inwestorami po brzegi, Ci co mieli tu interes już są i właśnie myślą, żeby się zwijać. Jesteśmy nasyceni wszelkiego rodzaju montażowniami, AGD, RTV, motoryzacyjnymi, jest ich więcej niż się uchowa. Raczej będzie odpływ niż przypływ, z tanią siła roboczą nie wygramy z Ukrainą, a co dopiero z Azją. Skąd niby napłyną te firmy i jakie? Nie ma tu już miejsca, chyba że zjedziemy z siło roboczą do poziomu Ukrainy i Chin. Hasełka można sobie darować trzeba patrzeć na rzeczywistość, nie na podręcznikowe frazesy. Rzeczywistość jest taka, że znam trzy firmy współpracujące z FIAT, jedna jeszcze zipie, wspominałem która, reszta przegrała z Chińczykami.

  11. Też uważam że nasze pensje
    Też uważam że nasze pensje powinny być tak wysokie jak w strefie Euro. A może nawet wyższe. Nawet jeśli będzie to oznaczało drogą siłę roboczą, to i tak u nas otworzą się te wszystkie fabryki. Wszak wiadomo, że nasi pracownicy są znacznie lepiej wykształceni i o niebo bardziej wydajni (i zawsze ‘wykombinują’ jak coś zrobić lepiej – po swojemu). Poza tym Ci wszyscy zachodni kapitaliści odczuwają wciąż na pewno potężnego kaca moralnego z powodu sposobu w jaki ich rządy potraktowały nas swego czasu w Jałcie i już to samo spowoduje, że będziemy poza wszelką konkurencją.
    Przyjemnie się czyta takie teksty.

    • Staram się unikać demagoii na
      Staram się unikać demagoii na tym poziomie i bezsilnego sarkazmu, zamiast argumentów. Dlatego uważam, że wystarczy jak nasze pensje, po wejsćiu do strefy Euro nie spadną. Reszty nie warto komentować, chociaż bez trudu mógłbym odpłacić pięknym za nadobne.

      • Taki Fiat czy Opel otworzy u
        Taki Fiat czy Opel otworzy u nas montownię (bo to nie do końca fabryka) nie z wielowiekowej miłości do kraju nad Wisłą i ‘za wolność waszą i naszą’. Głównie z powodu taniej, a przy tym nienajgorzej wykształconej siły roboczej i inżynierów. Jaki jednak pożytek z bycia Chińczykiem Europy, składającym w kolejnej montowni wytwory myśli Włochów, Niemców czy Francuzów. Zwłaszcza, że do tego jeszcze podatków juchy nie płacą.
        A no takie, że wokół – dajmy na to wzmiankowanej branży automotive – wyrasta kilkudziesięciu kooperantów i poddostawców. Wśród nich na przykład jest Pan Zdzisław, który jak wielu innych zaczynał w rodzinnym garażu od jednej starej wtryskarki. Dziś zatrudnia 200 osób i zaopatruje w swoje ‘plastiki’ większość takich montowni w kraju i skutecznie rywalizuje jakością oraz ceną za granicą. Tenże Pan Zdzisław właśnie stwierdził, że wolumen zamówień i rygory działania w łańcuchu dostaw, przekraczają już możliwości ich starego DOS-owego programu. Dlatego postanowił wdrożyć w swojej fabryce nowoczesny program klasy ERP – wytwór myśli pracowników polskiej uczelni i rodzimych programistów. Firma IT, która podjęła się tego niełatwego zadania wdrożenia musiała zwiększyć zatrudnienie, przez co kilku młodych i jeszcze niedoświadczonych, lecz pełnych entuzjazmu informatyków znalazło swoją pierwszą pracę i szansę zostania konsultantami wdrożeniowymi. A niedługo potem powiększyli grono zadowolonych konsumentów.
        Po co nam tania siła robocza? A no po to, że jako gołodupcy na dorobku, niewiele więcej mamy póki co do zaoferowania. Miło by było konstruować samoloty bardziej zaawansowane od F35 i dupowozy lepsze od VW. Zgadzam się, że długoterminowa polityka kolejnych rządów powinna być na to nastawiona. Ale wysokie pensje od zaraz, to nie jest pierwszy krok na tej drodze.

        • Głupszego przykładu niż
          Głupszego przykładu niż motoryzacja podać nie można było. Motoryzacja nam się zwija i będzie się zwijać coraz bardziej. Euroapa głosem Sarkozy daje rabat, aby fabryki pozostały we Francji i ratowały miejsca pracy. To po pierwsze. Po drugie jak można z jednej strony pisać o montowaniach, a z drugiej o polskich dostawcach do montowni. Taki Fiat korzysta z globalnych dostaw, a nie Zdziśków. Co polscy dostawcy poza papierem do buzi i od czasu do czasu pizzy dostarczają montownią Fiata? Silniki? Skrzynie biegów? Możesz mi to łaskawie wyjaśnić, bo się pogubiłem w Twojej logice.

          Jeśli chodzi o plastiki Pana Zdzisława to się nadziałeś na brzytwę. Nie Pan Zdzisław, ale Pan Hu Yang, dostarcza chiński plastik, wiem z autopsji. A właściwie nie Pan Hu Yang, tylko pan Kentaky lub Mancini co postawił tam fabrykę. Pod Wrocławiem LG postawiło montownię. Po całej Polsce się niosło jak za 1200 Koreańczycy jechali po polskich murzynach, a ci im pokazali środkowy palec. Zwolnienia były masowe, fabryka żebrała o pracowników.

          Te wszystkie książkowe teoryjki to bajki dla ubogich. Byłeś kiedyś w garażu pana Zdzisława?? On jak kupuje komputer to wraz programem fiskalnym za parę złotych i żaden inny pan Zdzisiek na tym nie zarabia, tylko pan Bill i Media Markt. Teoretycznych pogadanek możemy sobie tysiąc urządzić, jak przeszedłem boleśnie przez 5 takich firm panów Zdziśków, z tego co widzę Ty nie widziałeś ani jednej, nie mogłeś widzieć po tym co wypisujesz. Pozwól zatem, że pozostanę w świecie żywych i realnych Zdziśków, nie wirtualnych animacji.

          • Nie pojmuję co ma fakt
            Nie pojmuję co ma fakt zwijania się branży do piernika, czyli słuszności czy braku słuszności moich argumentów. Najwyraźniej wymyka się to mojemu wielce ułomnemu pomyślunkowi.
            Oczywiście nie mam wątpliwości, że znasz się najlepiej na wszystkim, włączając automotive i ERP. To co ponawypisywałem jest oczywiście kompletnie pozbawione sensu, co boleśnie i ponad jakąkolwiek wątpliwość dowiodłeś.
            I całkowicie bez znaczenia jest przy tym fakt, że gdzieś w opisanym przeze mnie łańcuszku osobiście występuję.

          • Szanowny kolego trafiłeś
            Szanowny kolego trafiłeś najgorzej jak mogłeś, bo w coś czym się zajmuję od lat, zatem nie rozpaczaj retorycznie i nie opowiadaj farmazonów o Zdziśkach, tylko mów co słychać z Twojej pozycji w NASZEJ branży. Albo pracujemy dla innych Fiatów, albo Ty pracujesz dla NASA. Tak się składa, że ja w tym łańcuszku uczestniczę i to w kilku ogniwkach, dokładnie w tej branży. Różni nas to, że je nie odwołuję się do rozpaczliwej teorii i potem retoryki z braku argumentów. Opisałem Ci jak wygląda ten łańcuszek z mojej pozycji, dzisiejszej, realnej nie klienta, ale dostawcy i z pozycji moich przyjaciół, też dostawców, między innymi produkujących plastik. Twoje żale mnie nie interesują, jeśli uważasz, że jest inaczej to nie wymyślaj Zdziśków wirtualnych, ale napisz jak jest w Twoim łańcuszku faktycznie, może się czegoś nauczę, bo wbrew pozorom nie znam i Twoim “argumentom” się na wszystkim. Jedyny mój kolega, który jeszcze jako taka współpracuje z FIAT, to “gazownik”, zakłada ogrzewanie na halach i innych pomieszczeniach, a raczej zakładał, teraz tylko serwisuje.

          • Mówisz i masz
            http://www.metchem.pl/index.php?includ=klienci
            Wirtualny pan ‘Zdzisiek’, to rzeczywisty pan Włodek, a obok Fiata jeszcze Volvo, BMW, Volkswagen, Toyota, Land Rover i Rover.
            A dzisiaj mój chlebek powszedni bierze się w dużej części stąd, że w ‘dobrych czasach’ kilku skośnych panów z Brigestone’a postanowiło nieopodal zbudować swoją fabrykę, a mój obecny klient stał się dla nich dostawcą części urządzeń automatyki. Ponieważ firma sprawdziła się na lokalnym podwórku, dostarcza teraz do wszystkich nowych inwestycji w Europie. DOS-owy system przestał wystarczać…
            dalszy ciąg już znasz.

          • Wolałbym, żebyś podawał
            Wolałbym, żebyś podawał poważne i adekwatne przykłady, ale i niepoważne traktuję jak skarb. Pan Zdzisiek czy Wacław nie jest żadnym “cudem gospodarczym”, który wyrósł na Bridgestone. Pan Wacław zaczął w 1981 roku i chwała mu za to. W tamtych czasach mógł produkować cokolwiek i wszystko sprzedał. Po 1989 sprzedawał jeszcze więcej, bo głód konsumpcji nastał. Pan Wacław nie jest żadnym Wacławem co pomógł mu Fiat, on już był kimś zanim tu Fiat i Bridgestone zawitali. Wacławami to są moi kumple po politechnice co w 2004 postawili w garażu zgrzewarkę własnej produkcji i trafili na wzrost gospodarczy, tak się dorobili lesingowanej wtryskarki.

            Pewnie, że Bridgestone jak powstał, to dał Wacławowi dodatkowy zysk, ale bardziej koniunkturze niż Bridgestone i strefie Euro Wacław to zawdzięcza. Jeśli kupił od Ciebie jakiś system, to również dlatego, że szukał kosztów, znam firmy większe od Wacława i jadą na DOS do dziś. Spróbuj go teraz namówić na nowy system, albo na nowe inwestycje. Pan Wacław ma silną i wieloletnią pozycję na runku, poza tym z tego co przeczytałem zajmuje się dość specjalistycznymi akcesoriami i zawsze znajdzie zbyt na to. Chińczyk obsłuży maszynę do szycia, ale z komputerowo sterowanymi obrabiarkami będzie już miał problemy. Przetrwa Wacław, bo jest silny od lat i kryzys zapewne przetrwa, jeśli nie podpisał “opcji” i znów dostanie kopa jak będzie koniunktura.

            Pan Wacław przechodzi przez normalne cykle gospodarcze, nie ma tu żadnego cudu z garażu, ten cud nastąpił jeszcze za komuny. Branża Wacława się zwija i kurczy, a to oznacza, że przetrwa Pan Wacław i żaden garaż nie będzie miał szans z Wacławem wygrać, a i on już z wydatkami nie poszaleje.

            Polska jest już wypełniona inwestorami po brzegi, Ci co mieli tu interes już są i właśnie myślą, żeby się zwijać. Jesteśmy nasyceni wszelkiego rodzaju montażowniami, AGD, RTV, motoryzacyjnymi, jest ich więcej niż się uchowa. Raczej będzie odpływ niż przypływ, z tanią siła roboczą nie wygramy z Ukrainą, a co dopiero z Azją. Skąd niby napłyną te firmy i jakie? Nie ma tu już miejsca, chyba że zjedziemy z siło roboczą do poziomu Ukrainy i Chin. Hasełka można sobie darować trzeba patrzeć na rzeczywistość, nie na podręcznikowe frazesy. Rzeczywistość jest taka, że znam trzy firmy współpracujące z FIAT, jedna jeszcze zipie, wspominałem która, reszta przegrała z Chińczykami.

  12. Też uważam że nasze pensje
    Też uważam że nasze pensje powinny być tak wysokie jak w strefie Euro. A może nawet wyższe. Nawet jeśli będzie to oznaczało drogą siłę roboczą, to i tak u nas otworzą się te wszystkie fabryki. Wszak wiadomo, że nasi pracownicy są znacznie lepiej wykształceni i o niebo bardziej wydajni (i zawsze ‘wykombinują’ jak coś zrobić lepiej – po swojemu). Poza tym Ci wszyscy zachodni kapitaliści odczuwają wciąż na pewno potężnego kaca moralnego z powodu sposobu w jaki ich rządy potraktowały nas swego czasu w Jałcie i już to samo spowoduje, że będziemy poza wszelką konkurencją.
    Przyjemnie się czyta takie teksty.

    • Staram się unikać demagoii na
      Staram się unikać demagoii na tym poziomie i bezsilnego sarkazmu, zamiast argumentów. Dlatego uważam, że wystarczy jak nasze pensje, po wejsćiu do strefy Euro nie spadną. Reszty nie warto komentować, chociaż bez trudu mógłbym odpłacić pięknym za nadobne.

      • Taki Fiat czy Opel otworzy u
        Taki Fiat czy Opel otworzy u nas montownię (bo to nie do końca fabryka) nie z wielowiekowej miłości do kraju nad Wisłą i ‘za wolność waszą i naszą’. Głównie z powodu taniej, a przy tym nienajgorzej wykształconej siły roboczej i inżynierów. Jaki jednak pożytek z bycia Chińczykiem Europy, składającym w kolejnej montowni wytwory myśli Włochów, Niemców czy Francuzów. Zwłaszcza, że do tego jeszcze podatków juchy nie płacą.
        A no takie, że wokół – dajmy na to wzmiankowanej branży automotive – wyrasta kilkudziesięciu kooperantów i poddostawców. Wśród nich na przykład jest Pan Zdzisław, który jak wielu innych zaczynał w rodzinnym garażu od jednej starej wtryskarki. Dziś zatrudnia 200 osób i zaopatruje w swoje ‘plastiki’ większość takich montowni w kraju i skutecznie rywalizuje jakością oraz ceną za granicą. Tenże Pan Zdzisław właśnie stwierdził, że wolumen zamówień i rygory działania w łańcuchu dostaw, przekraczają już możliwości ich starego DOS-owego programu. Dlatego postanowił wdrożyć w swojej fabryce nowoczesny program klasy ERP – wytwór myśli pracowników polskiej uczelni i rodzimych programistów. Firma IT, która podjęła się tego niełatwego zadania wdrożenia musiała zwiększyć zatrudnienie, przez co kilku młodych i jeszcze niedoświadczonych, lecz pełnych entuzjazmu informatyków znalazło swoją pierwszą pracę i szansę zostania konsultantami wdrożeniowymi. A niedługo potem powiększyli grono zadowolonych konsumentów.
        Po co nam tania siła robocza? A no po to, że jako gołodupcy na dorobku, niewiele więcej mamy póki co do zaoferowania. Miło by było konstruować samoloty bardziej zaawansowane od F35 i dupowozy lepsze od VW. Zgadzam się, że długoterminowa polityka kolejnych rządów powinna być na to nastawiona. Ale wysokie pensje od zaraz, to nie jest pierwszy krok na tej drodze.

        • Głupszego przykładu niż
          Głupszego przykładu niż motoryzacja podać nie można było. Motoryzacja nam się zwija i będzie się zwijać coraz bardziej. Euroapa głosem Sarkozy daje rabat, aby fabryki pozostały we Francji i ratowały miejsca pracy. To po pierwsze. Po drugie jak można z jednej strony pisać o montowaniach, a z drugiej o polskich dostawcach do montowni. Taki Fiat korzysta z globalnych dostaw, a nie Zdziśków. Co polscy dostawcy poza papierem do buzi i od czasu do czasu pizzy dostarczają montownią Fiata? Silniki? Skrzynie biegów? Możesz mi to łaskawie wyjaśnić, bo się pogubiłem w Twojej logice.

          Jeśli chodzi o plastiki Pana Zdzisława to się nadziałeś na brzytwę. Nie Pan Zdzisław, ale Pan Hu Yang, dostarcza chiński plastik, wiem z autopsji. A właściwie nie Pan Hu Yang, tylko pan Kentaky lub Mancini co postawił tam fabrykę. Pod Wrocławiem LG postawiło montownię. Po całej Polsce się niosło jak za 1200 Koreańczycy jechali po polskich murzynach, a ci im pokazali środkowy palec. Zwolnienia były masowe, fabryka żebrała o pracowników.

          Te wszystkie książkowe teoryjki to bajki dla ubogich. Byłeś kiedyś w garażu pana Zdzisława?? On jak kupuje komputer to wraz programem fiskalnym za parę złotych i żaden inny pan Zdzisiek na tym nie zarabia, tylko pan Bill i Media Markt. Teoretycznych pogadanek możemy sobie tysiąc urządzić, jak przeszedłem boleśnie przez 5 takich firm panów Zdziśków, z tego co widzę Ty nie widziałeś ani jednej, nie mogłeś widzieć po tym co wypisujesz. Pozwól zatem, że pozostanę w świecie żywych i realnych Zdziśków, nie wirtualnych animacji.

          • Nie pojmuję co ma fakt
            Nie pojmuję co ma fakt zwijania się branży do piernika, czyli słuszności czy braku słuszności moich argumentów. Najwyraźniej wymyka się to mojemu wielce ułomnemu pomyślunkowi.
            Oczywiście nie mam wątpliwości, że znasz się najlepiej na wszystkim, włączając automotive i ERP. To co ponawypisywałem jest oczywiście kompletnie pozbawione sensu, co boleśnie i ponad jakąkolwiek wątpliwość dowiodłeś.
            I całkowicie bez znaczenia jest przy tym fakt, że gdzieś w opisanym przeze mnie łańcuszku osobiście występuję.

          • Szanowny kolego trafiłeś
            Szanowny kolego trafiłeś najgorzej jak mogłeś, bo w coś czym się zajmuję od lat, zatem nie rozpaczaj retorycznie i nie opowiadaj farmazonów o Zdziśkach, tylko mów co słychać z Twojej pozycji w NASZEJ branży. Albo pracujemy dla innych Fiatów, albo Ty pracujesz dla NASA. Tak się składa, że ja w tym łańcuszku uczestniczę i to w kilku ogniwkach, dokładnie w tej branży. Różni nas to, że je nie odwołuję się do rozpaczliwej teorii i potem retoryki z braku argumentów. Opisałem Ci jak wygląda ten łańcuszek z mojej pozycji, dzisiejszej, realnej nie klienta, ale dostawcy i z pozycji moich przyjaciół, też dostawców, między innymi produkujących plastik. Twoje żale mnie nie interesują, jeśli uważasz, że jest inaczej to nie wymyślaj Zdziśków wirtualnych, ale napisz jak jest w Twoim łańcuszku faktycznie, może się czegoś nauczę, bo wbrew pozorom nie znam i Twoim “argumentom” się na wszystkim. Jedyny mój kolega, który jeszcze jako taka współpracuje z FIAT, to “gazownik”, zakłada ogrzewanie na halach i innych pomieszczeniach, a raczej zakładał, teraz tylko serwisuje.

          • Mówisz i masz
            http://www.metchem.pl/index.php?includ=klienci
            Wirtualny pan ‘Zdzisiek’, to rzeczywisty pan Włodek, a obok Fiata jeszcze Volvo, BMW, Volkswagen, Toyota, Land Rover i Rover.
            A dzisiaj mój chlebek powszedni bierze się w dużej części stąd, że w ‘dobrych czasach’ kilku skośnych panów z Brigestone’a postanowiło nieopodal zbudować swoją fabrykę, a mój obecny klient stał się dla nich dostawcą części urządzeń automatyki. Ponieważ firma sprawdziła się na lokalnym podwórku, dostarcza teraz do wszystkich nowych inwestycji w Europie. DOS-owy system przestał wystarczać…
            dalszy ciąg już znasz.

          • Wolałbym, żebyś podawał
            Wolałbym, żebyś podawał poważne i adekwatne przykłady, ale i niepoważne traktuję jak skarb. Pan Zdzisiek czy Wacław nie jest żadnym “cudem gospodarczym”, który wyrósł na Bridgestone. Pan Wacław zaczął w 1981 roku i chwała mu za to. W tamtych czasach mógł produkować cokolwiek i wszystko sprzedał. Po 1989 sprzedawał jeszcze więcej, bo głód konsumpcji nastał. Pan Wacław nie jest żadnym Wacławem co pomógł mu Fiat, on już był kimś zanim tu Fiat i Bridgestone zawitali. Wacławami to są moi kumple po politechnice co w 2004 postawili w garażu zgrzewarkę własnej produkcji i trafili na wzrost gospodarczy, tak się dorobili lesingowanej wtryskarki.

            Pewnie, że Bridgestone jak powstał, to dał Wacławowi dodatkowy zysk, ale bardziej koniunkturze niż Bridgestone i strefie Euro Wacław to zawdzięcza. Jeśli kupił od Ciebie jakiś system, to również dlatego, że szukał kosztów, znam firmy większe od Wacława i jadą na DOS do dziś. Spróbuj go teraz namówić na nowy system, albo na nowe inwestycje. Pan Wacław ma silną i wieloletnią pozycję na runku, poza tym z tego co przeczytałem zajmuje się dość specjalistycznymi akcesoriami i zawsze znajdzie zbyt na to. Chińczyk obsłuży maszynę do szycia, ale z komputerowo sterowanymi obrabiarkami będzie już miał problemy. Przetrwa Wacław, bo jest silny od lat i kryzys zapewne przetrwa, jeśli nie podpisał “opcji” i znów dostanie kopa jak będzie koniunktura.

            Pan Wacław przechodzi przez normalne cykle gospodarcze, nie ma tu żadnego cudu z garażu, ten cud nastąpił jeszcze za komuny. Branża Wacława się zwija i kurczy, a to oznacza, że przetrwa Pan Wacław i żaden garaż nie będzie miał szans z Wacławem wygrać, a i on już z wydatkami nie poszaleje.

            Polska jest już wypełniona inwestorami po brzegi, Ci co mieli tu interes już są i właśnie myślą, żeby się zwijać. Jesteśmy nasyceni wszelkiego rodzaju montażowniami, AGD, RTV, motoryzacyjnymi, jest ich więcej niż się uchowa. Raczej będzie odpływ niż przypływ, z tanią siła roboczą nie wygramy z Ukrainą, a co dopiero z Azją. Skąd niby napłyną te firmy i jakie? Nie ma tu już miejsca, chyba że zjedziemy z siło roboczą do poziomu Ukrainy i Chin. Hasełka można sobie darować trzeba patrzeć na rzeczywistość, nie na podręcznikowe frazesy. Rzeczywistość jest taka, że znam trzy firmy współpracujące z FIAT, jedna jeszcze zipie, wspominałem która, reszta przegrała z Chińczykami.

  13. Dobry projekt !
    Popieram M-K. Jeśli do Euro, to po niskim kursie. Czemu 3,50, jeśli lepsze jest 2,50 ewnetualnie niższy. Jeśli możemy się prowadzić na tyle fatalnie, że płacimy za euro 5 zł, to możemy na zasadzie wahadła prowadzić się na tyle lepiej żeby za euro płacić po 2 zł.
    Było plus zł 1,5 i pora na zmianę minus zł 1,50, czyli po 2 zł. Inaczej jesteśmy w malinach na pięć pokoleń do przodu.

    • 4,9 za euro – nie!
      Jak dziady jedne wprowadzą przelicznik 4,9, lub niewiele mniej, to niestety trzeba będzie wyjść z Shengen i zabrać paszporty. Ludzi szlag trafi jak przeliczą swe nędzne wypłaty. Kurka ma rację, podrożeje WSZYSTKO poza podstawowym żarciem (ale tym naprawde podstawowym – chleb, mleko i głowizna).

  14. Dobry projekt !
    Popieram M-K. Jeśli do Euro, to po niskim kursie. Czemu 3,50, jeśli lepsze jest 2,50 ewnetualnie niższy. Jeśli możemy się prowadzić na tyle fatalnie, że płacimy za euro 5 zł, to możemy na zasadzie wahadła prowadzić się na tyle lepiej żeby za euro płacić po 2 zł.
    Było plus zł 1,5 i pora na zmianę minus zł 1,50, czyli po 2 zł. Inaczej jesteśmy w malinach na pięć pokoleń do przodu.

    • 4,9 za euro – nie!
      Jak dziady jedne wprowadzą przelicznik 4,9, lub niewiele mniej, to niestety trzeba będzie wyjść z Shengen i zabrać paszporty. Ludzi szlag trafi jak przeliczą swe nędzne wypłaty. Kurka ma rację, podrożeje WSZYSTKO poza podstawowym żarciem (ale tym naprawde podstawowym – chleb, mleko i głowizna).

  15. Dobry projekt !
    Popieram M-K. Jeśli do Euro, to po niskim kursie. Czemu 3,50, jeśli lepsze jest 2,50 ewnetualnie niższy. Jeśli możemy się prowadzić na tyle fatalnie, że płacimy za euro 5 zł, to możemy na zasadzie wahadła prowadzić się na tyle lepiej żeby za euro płacić po 2 zł.
    Było plus zł 1,5 i pora na zmianę minus zł 1,50, czyli po 2 zł. Inaczej jesteśmy w malinach na pięć pokoleń do przodu.

    • 4,9 za euro – nie!
      Jak dziady jedne wprowadzą przelicznik 4,9, lub niewiele mniej, to niestety trzeba będzie wyjść z Shengen i zabrać paszporty. Ludzi szlag trafi jak przeliczą swe nędzne wypłaty. Kurka ma rację, podrożeje WSZYSTKO poza podstawowym żarciem (ale tym naprawde podstawowym – chleb, mleko i głowizna).

  16. Dobry projekt !
    Popieram M-K. Jeśli do Euro, to po niskim kursie. Czemu 3,50, jeśli lepsze jest 2,50 ewnetualnie niższy. Jeśli możemy się prowadzić na tyle fatalnie, że płacimy za euro 5 zł, to możemy na zasadzie wahadła prowadzić się na tyle lepiej żeby za euro płacić po 2 zł.
    Było plus zł 1,5 i pora na zmianę minus zł 1,50, czyli po 2 zł. Inaczej jesteśmy w malinach na pięć pokoleń do przodu.

    • 4,9 za euro – nie!
      Jak dziady jedne wprowadzą przelicznik 4,9, lub niewiele mniej, to niestety trzeba będzie wyjść z Shengen i zabrać paszporty. Ludzi szlag trafi jak przeliczą swe nędzne wypłaty. Kurka ma rację, podrożeje WSZYSTKO poza podstawowym żarciem (ale tym naprawde podstawowym – chleb, mleko i głowizna).

  17. Dobry projekt !
    Popieram M-K. Jeśli do Euro, to po niskim kursie. Czemu 3,50, jeśli lepsze jest 2,50 ewnetualnie niższy. Jeśli możemy się prowadzić na tyle fatalnie, że płacimy za euro 5 zł, to możemy na zasadzie wahadła prowadzić się na tyle lepiej żeby za euro płacić po 2 zł.
    Było plus zł 1,5 i pora na zmianę minus zł 1,50, czyli po 2 zł. Inaczej jesteśmy w malinach na pięć pokoleń do przodu.

    • 4,9 za euro – nie!
      Jak dziady jedne wprowadzą przelicznik 4,9, lub niewiele mniej, to niestety trzeba będzie wyjść z Shengen i zabrać paszporty. Ludzi szlag trafi jak przeliczą swe nędzne wypłaty. Kurka ma rację, podrożeje WSZYSTKO poza podstawowym żarciem (ale tym naprawde podstawowym – chleb, mleko i głowizna).

  18. Dobry projekt !
    Popieram M-K. Jeśli do Euro, to po niskim kursie. Czemu 3,50, jeśli lepsze jest 2,50 ewnetualnie niższy. Jeśli możemy się prowadzić na tyle fatalnie, że płacimy za euro 5 zł, to możemy na zasadzie wahadła prowadzić się na tyle lepiej żeby za euro płacić po 2 zł.
    Było plus zł 1,5 i pora na zmianę minus zł 1,50, czyli po 2 zł. Inaczej jesteśmy w malinach na pięć pokoleń do przodu.

    • 4,9 za euro – nie!
      Jak dziady jedne wprowadzą przelicznik 4,9, lub niewiele mniej, to niestety trzeba będzie wyjść z Shengen i zabrać paszporty. Ludzi szlag trafi jak przeliczą swe nędzne wypłaty. Kurka ma rację, podrożeje WSZYSTKO poza podstawowym żarciem (ale tym naprawde podstawowym – chleb, mleko i głowizna).

  19. Po pierwsze – Słowacja to
    Po pierwsze – Słowacja to żaden przykład, a już napewno nie mój. Naszych krajów nie da się porównywać nie tylko dlatego, że jesteśmy obecnie po dwóch stronach barykady – oni już w strefie Euro, my jeszcze nie. Że wspomnę tylko o rozmiarze kraju czy strukturze produkcji.
    Odnosząc się do Słowacji wyjaśniałam tylko główną przyczynę owych tajemnych 12%.
    Co do tego, że można było, a właściwie trzeba było wchodzić do ERM2 wcześniej – powiedz to tym, którzy w owych latach rządzili, nie mnie. Ja to powtarzałam, Ty byłaś kontra, nwet te kilka lat temu.
    Oczywiście, że EBC łaski nie robi – Polaczkom NIKT łaski nie robi, se damy radę z nimi, bez nich czy pomimo. O.
    Dajmy już spokój, przecież i tak wiem, że niezależnie jaki kurs Ministerstwo zproponuje, to będziesz się łzami zalewać – ze względu na trudny los importerów lub eksorterów, w zależności od okoliczności.

  20. Po pierwsze – Słowacja to
    Po pierwsze – Słowacja to żaden przykład, a już napewno nie mój. Naszych krajów nie da się porównywać nie tylko dlatego, że jesteśmy obecnie po dwóch stronach barykady – oni już w strefie Euro, my jeszcze nie. Że wspomnę tylko o rozmiarze kraju czy strukturze produkcji.
    Odnosząc się do Słowacji wyjaśniałam tylko główną przyczynę owych tajemnych 12%.
    Co do tego, że można było, a właściwie trzeba było wchodzić do ERM2 wcześniej – powiedz to tym, którzy w owych latach rządzili, nie mnie. Ja to powtarzałam, Ty byłaś kontra, nwet te kilka lat temu.
    Oczywiście, że EBC łaski nie robi – Polaczkom NIKT łaski nie robi, se damy radę z nimi, bez nich czy pomimo. O.
    Dajmy już spokój, przecież i tak wiem, że niezależnie jaki kurs Ministerstwo zproponuje, to będziesz się łzami zalewać – ze względu na trudny los importerów lub eksorterów, w zależności od okoliczności.

  21. Po pierwsze – Słowacja to
    Po pierwsze – Słowacja to żaden przykład, a już napewno nie mój. Naszych krajów nie da się porównywać nie tylko dlatego, że jesteśmy obecnie po dwóch stronach barykady – oni już w strefie Euro, my jeszcze nie. Że wspomnę tylko o rozmiarze kraju czy strukturze produkcji.
    Odnosząc się do Słowacji wyjaśniałam tylko główną przyczynę owych tajemnych 12%.
    Co do tego, że można było, a właściwie trzeba było wchodzić do ERM2 wcześniej – powiedz to tym, którzy w owych latach rządzili, nie mnie. Ja to powtarzałam, Ty byłaś kontra, nwet te kilka lat temu.
    Oczywiście, że EBC łaski nie robi – Polaczkom NIKT łaski nie robi, se damy radę z nimi, bez nich czy pomimo. O.
    Dajmy już spokój, przecież i tak wiem, że niezależnie jaki kurs Ministerstwo zproponuje, to będziesz się łzami zalewać – ze względu na trudny los importerów lub eksorterów, w zależności od okoliczności.

  22. Po pierwsze – Słowacja to
    Po pierwsze – Słowacja to żaden przykład, a już napewno nie mój. Naszych krajów nie da się porównywać nie tylko dlatego, że jesteśmy obecnie po dwóch stronach barykady – oni już w strefie Euro, my jeszcze nie. Że wspomnę tylko o rozmiarze kraju czy strukturze produkcji.
    Odnosząc się do Słowacji wyjaśniałam tylko główną przyczynę owych tajemnych 12%.
    Co do tego, że można było, a właściwie trzeba było wchodzić do ERM2 wcześniej – powiedz to tym, którzy w owych latach rządzili, nie mnie. Ja to powtarzałam, Ty byłaś kontra, nwet te kilka lat temu.
    Oczywiście, że EBC łaski nie robi – Polaczkom NIKT łaski nie robi, se damy radę z nimi, bez nich czy pomimo. O.
    Dajmy już spokój, przecież i tak wiem, że niezależnie jaki kurs Ministerstwo zproponuje, to będziesz się łzami zalewać – ze względu na trudny los importerów lub eksorterów, w zależności od okoliczności.

  23. Po pierwsze – Słowacja to
    Po pierwsze – Słowacja to żaden przykład, a już napewno nie mój. Naszych krajów nie da się porównywać nie tylko dlatego, że jesteśmy obecnie po dwóch stronach barykady – oni już w strefie Euro, my jeszcze nie. Że wspomnę tylko o rozmiarze kraju czy strukturze produkcji.
    Odnosząc się do Słowacji wyjaśniałam tylko główną przyczynę owych tajemnych 12%.
    Co do tego, że można było, a właściwie trzeba było wchodzić do ERM2 wcześniej – powiedz to tym, którzy w owych latach rządzili, nie mnie. Ja to powtarzałam, Ty byłaś kontra, nwet te kilka lat temu.
    Oczywiście, że EBC łaski nie robi – Polaczkom NIKT łaski nie robi, se damy radę z nimi, bez nich czy pomimo. O.
    Dajmy już spokój, przecież i tak wiem, że niezależnie jaki kurs Ministerstwo zproponuje, to będziesz się łzami zalewać – ze względu na trudny los importerów lub eksorterów, w zależności od okoliczności.

  24. Po pierwsze – Słowacja to
    Po pierwsze – Słowacja to żaden przykład, a już napewno nie mój. Naszych krajów nie da się porównywać nie tylko dlatego, że jesteśmy obecnie po dwóch stronach barykady – oni już w strefie Euro, my jeszcze nie. Że wspomnę tylko o rozmiarze kraju czy strukturze produkcji.
    Odnosząc się do Słowacji wyjaśniałam tylko główną przyczynę owych tajemnych 12%.
    Co do tego, że można było, a właściwie trzeba było wchodzić do ERM2 wcześniej – powiedz to tym, którzy w owych latach rządzili, nie mnie. Ja to powtarzałam, Ty byłaś kontra, nwet te kilka lat temu.
    Oczywiście, że EBC łaski nie robi – Polaczkom NIKT łaski nie robi, se damy radę z nimi, bez nich czy pomimo. O.
    Dajmy już spokój, przecież i tak wiem, że niezależnie jaki kurs Ministerstwo zproponuje, to będziesz się łzami zalewać – ze względu na trudny los importerów lub eksorterów, w zależności od okoliczności.

  25. Gdyby to była
    kwestia czy stać Cie na sukienkę czy nie, to niewątpliwie uzyskałabyś satysfakcjonującą odpowiedź albo zrobiłabyś ekspedientce wykład o jej obowiązkach, bo mówić potrafisz dużo i na każdy temat. Co widać po odpowiedzi udzielonej Mysikrólikowi, która odpowiedziała Ci na zadane pytanie wyczerpująco. O cenie sukienki nie było tam mowy.
    Pozdrawiam

  26. Gdyby to była
    kwestia czy stać Cie na sukienkę czy nie, to niewątpliwie uzyskałabyś satysfakcjonującą odpowiedź albo zrobiłabyś ekspedientce wykład o jej obowiązkach, bo mówić potrafisz dużo i na każdy temat. Co widać po odpowiedzi udzielonej Mysikrólikowi, która odpowiedziała Ci na zadane pytanie wyczerpująco. O cenie sukienki nie było tam mowy.
    Pozdrawiam

  27. Gdyby to była
    kwestia czy stać Cie na sukienkę czy nie, to niewątpliwie uzyskałabyś satysfakcjonującą odpowiedź albo zrobiłabyś ekspedientce wykład o jej obowiązkach, bo mówić potrafisz dużo i na każdy temat. Co widać po odpowiedzi udzielonej Mysikrólikowi, która odpowiedziała Ci na zadane pytanie wyczerpująco. O cenie sukienki nie było tam mowy.
    Pozdrawiam

  28. Gdyby to była
    kwestia czy stać Cie na sukienkę czy nie, to niewątpliwie uzyskałabyś satysfakcjonującą odpowiedź albo zrobiłabyś ekspedientce wykład o jej obowiązkach, bo mówić potrafisz dużo i na każdy temat. Co widać po odpowiedzi udzielonej Mysikrólikowi, która odpowiedziała Ci na zadane pytanie wyczerpująco. O cenie sukienki nie było tam mowy.
    Pozdrawiam

  29. Gdyby to była
    kwestia czy stać Cie na sukienkę czy nie, to niewątpliwie uzyskałabyś satysfakcjonującą odpowiedź albo zrobiłabyś ekspedientce wykład o jej obowiązkach, bo mówić potrafisz dużo i na każdy temat. Co widać po odpowiedzi udzielonej Mysikrólikowi, która odpowiedziała Ci na zadane pytanie wyczerpująco. O cenie sukienki nie było tam mowy.
    Pozdrawiam

  30. Gdyby to była
    kwestia czy stać Cie na sukienkę czy nie, to niewątpliwie uzyskałabyś satysfakcjonującą odpowiedź albo zrobiłabyś ekspedientce wykład o jej obowiązkach, bo mówić potrafisz dużo i na każdy temat. Co widać po odpowiedzi udzielonej Mysikrólikowi, która odpowiedziała Ci na zadane pytanie wyczerpująco. O cenie sukienki nie było tam mowy.
    Pozdrawiam

  31. Po kolei:
    podałaś jako nieadekwatny przykład Słowację, Mysikrólik wyjaśniła dlaczego to nie jest przykład jej i dlaczego niewłaściwy…. oraz wypowiedziała sie co do ERMII i tego, kogo pytać o to, że spowodował,ze nie jestesmy w tym systemie. Oraz do Twojej mozliwej reakcji na kurs, który może spowodować niezadowolenie którejś grupy producenckiej. Tak było ? A Ty, w odpowiedzi przytoczyłaś zupełnie absurdalny przykład z ceną sukienki , i kto ją może kupić lub nie. Owszem, jest w matematyce sposób dowodzenia pod nazwą ” reductio ad absurdum “, ale ten sposób dowodzenia nie jest własciwy dla rozmów o makroekonomii. Tak więc, dużo mówiąc na każdy temat łatwo popełnić pomyłkę i trudno za to chwalić.

  32. Po kolei:
    podałaś jako nieadekwatny przykład Słowację, Mysikrólik wyjaśniła dlaczego to nie jest przykład jej i dlaczego niewłaściwy…. oraz wypowiedziała sie co do ERMII i tego, kogo pytać o to, że spowodował,ze nie jestesmy w tym systemie. Oraz do Twojej mozliwej reakcji na kurs, który może spowodować niezadowolenie którejś grupy producenckiej. Tak było ? A Ty, w odpowiedzi przytoczyłaś zupełnie absurdalny przykład z ceną sukienki , i kto ją może kupić lub nie. Owszem, jest w matematyce sposób dowodzenia pod nazwą ” reductio ad absurdum “, ale ten sposób dowodzenia nie jest własciwy dla rozmów o makroekonomii. Tak więc, dużo mówiąc na każdy temat łatwo popełnić pomyłkę i trudno za to chwalić.

  33. Po kolei:
    podałaś jako nieadekwatny przykład Słowację, Mysikrólik wyjaśniła dlaczego to nie jest przykład jej i dlaczego niewłaściwy…. oraz wypowiedziała sie co do ERMII i tego, kogo pytać o to, że spowodował,ze nie jestesmy w tym systemie. Oraz do Twojej mozliwej reakcji na kurs, który może spowodować niezadowolenie którejś grupy producenckiej. Tak było ? A Ty, w odpowiedzi przytoczyłaś zupełnie absurdalny przykład z ceną sukienki , i kto ją może kupić lub nie. Owszem, jest w matematyce sposób dowodzenia pod nazwą ” reductio ad absurdum “, ale ten sposób dowodzenia nie jest własciwy dla rozmów o makroekonomii. Tak więc, dużo mówiąc na każdy temat łatwo popełnić pomyłkę i trudno za to chwalić.

  34. Po kolei:
    podałaś jako nieadekwatny przykład Słowację, Mysikrólik wyjaśniła dlaczego to nie jest przykład jej i dlaczego niewłaściwy…. oraz wypowiedziała sie co do ERMII i tego, kogo pytać o to, że spowodował,ze nie jestesmy w tym systemie. Oraz do Twojej mozliwej reakcji na kurs, który może spowodować niezadowolenie którejś grupy producenckiej. Tak było ? A Ty, w odpowiedzi przytoczyłaś zupełnie absurdalny przykład z ceną sukienki , i kto ją może kupić lub nie. Owszem, jest w matematyce sposób dowodzenia pod nazwą ” reductio ad absurdum “, ale ten sposób dowodzenia nie jest własciwy dla rozmów o makroekonomii. Tak więc, dużo mówiąc na każdy temat łatwo popełnić pomyłkę i trudno za to chwalić.

  35. Po kolei:
    podałaś jako nieadekwatny przykład Słowację, Mysikrólik wyjaśniła dlaczego to nie jest przykład jej i dlaczego niewłaściwy…. oraz wypowiedziała sie co do ERMII i tego, kogo pytać o to, że spowodował,ze nie jestesmy w tym systemie. Oraz do Twojej mozliwej reakcji na kurs, który może spowodować niezadowolenie którejś grupy producenckiej. Tak było ? A Ty, w odpowiedzi przytoczyłaś zupełnie absurdalny przykład z ceną sukienki , i kto ją może kupić lub nie. Owszem, jest w matematyce sposób dowodzenia pod nazwą ” reductio ad absurdum “, ale ten sposób dowodzenia nie jest własciwy dla rozmów o makroekonomii. Tak więc, dużo mówiąc na każdy temat łatwo popełnić pomyłkę i trudno za to chwalić.

  36. Po kolei:
    podałaś jako nieadekwatny przykład Słowację, Mysikrólik wyjaśniła dlaczego to nie jest przykład jej i dlaczego niewłaściwy…. oraz wypowiedziała sie co do ERMII i tego, kogo pytać o to, że spowodował,ze nie jestesmy w tym systemie. Oraz do Twojej mozliwej reakcji na kurs, który może spowodować niezadowolenie którejś grupy producenckiej. Tak było ? A Ty, w odpowiedzi przytoczyłaś zupełnie absurdalny przykład z ceną sukienki , i kto ją może kupić lub nie. Owszem, jest w matematyce sposób dowodzenia pod nazwą ” reductio ad absurdum “, ale ten sposób dowodzenia nie jest własciwy dla rozmów o makroekonomii. Tak więc, dużo mówiąc na każdy temat łatwo popełnić pomyłkę i trudno za to chwalić.

  37. Gdybyś czytał
    uważniej… zauważyłyś co pisałam o wyrównywaniu cen. Nie dodałam w tym miejscu płac, bo to było, jak dla mnie oczywiste . I nie widzę demgogii w kwocie 300 euro, po obecnym kursie ,dla nauczycielki …. chyba, że dane statystyczne mówią co innego o nauczycielskich pensjach.

    • W 300 Euro nie ma demagogi,
      W 300 Euro nie ma demagogi, ale Ty pisałaś coś innego. Ty te 300 Euro uznałaś za bardziej atrakcyjne w polskich realiach niże 1200 w niemieckich, a to już sama demagogia. Ale nie ważne, to nie jest ważne, mnie się róenięz zdarza demagogia i to wcale nie tak rzadko. Ważne jest co innego, ważne jest to co jest ważne.

      Właśnie obejrzałem “debatę” Glapiński Szejnfeld i z żalem stwierdzam, że obejrzałem kolejny bzdet, a Szejnfelda naprawdę lubię i cenię. Wychodzi mi coraz bardziej na to, że ERMII to cudowny środek na kryzys, ktoś się uparł i lezie na ślepo, żaden argument nie dociera i żadnego nie potrafi dostarczyć. Euro i tak nam grozi, pytania KLUCZOWE SĄ DWA. Kiedy i na jakich warunkach. Z tego co widzę PO mówi, już i bez względu na warunki, PiS nigdy i bez względu na warunki.

      Naprawdę warto kolejny raz pomyśleć za polityków, nie ma się co przerzucać ideologiami, wiadomo, że takie “argumenty” PiS jak tożsamość narodowa i suwerenność, to bzdet. Ale ideologia euroentuzjastyczna jest równie beznadziejna w kontekście matematyki. Ni mówimy o tym, że lpiej być otwartym na świt, niz kisić się w stodole, to jest dla mnie jasne, ale mówimy o groźnych dla nas liczbach. Matematyka jest pozbawiona ideologii i przez to jest bezlitosna. Pora zaprząc fachowców do kalkulatorów i oderwać od manifestów. Nie mamy nic, ani podstawowych wskaźników, ani gwarancji UE i EBC, a drzemy się w wniebogłosy, że będzie super, albo do dupy. Nie wiemy nic i wszystko wiemy. Mam wątpliwości i za każdą cenę będę je wyrażał.

      • Na taki ton
        wypowiedzi przystaję bez wahania. Rzeczywiście powinniśmy zadawać kluczowe pytania i oczekiwać sensownej odpowiedzi… mają na uwadze także i to, ze nie wszystko usłyszymy. I, zgodnie z Twoją tezą, że trzeba myśleć… wsłuchiwac się w wypowiedzi stron i je porównywać na zimno i bez ideologicznego zacięcia. Trochę już wiemy, ale to za mało.
        ps. ja napisałam, że miałbyć szanse żyć gorzej za 1200 tam niż za 300 tu….

        • Ze mną jest tak, że mam
          Ze mną jest tak, że mam poważne problemy emocjonalne i z etykietą bywam na bakier, ale podejrzewam się bezczelnie o zdroworozsądkowe myślenie. Do mnie docierają argumenty, oczywiście wcześniej musi mi przejść gorączka. Gorączka mi przechodzi, a poważnych argumentów po żadnej politycznej stronie nie widzę. Więcej dziś tu padło nieco chaotycznych rozrzuconych, ale jednak konkretów niż w ostatnich dniach od polityków i “ekspertów” Myślę, że kolega Ja wyraził lepiej o co mi chodzi po głowie. Naprawdę nie warto przy tak poważnych decyzjach tkwić w sowich okopach. Zrozumiałem również swój okop i nie powiedziałem rzeczy ważnej. Z mojej strony mogę obiecać, że ja przeboleje kurs Euro nawet na poziomie 4,7, dam sobie radę, naprawdę nie jestem człowiekiem co patrzy na swoją chatę z kraja. Kurs Euro może być wysoki, jeśli tylko usłyszę, że taki kurs da nam więcej korzyści niż strat. Na razie nie widzę takich przesłanek i marzę o ideale, kurs powinien być “prawdą”, realną wrtością naszej gospodarki. Jeśli się tak nie da to trzeba wyznaczyć granice, ale nie mogą tego robić spekulanci, tylko nasi macherzy. Naprawdę nie chodzi o moje raty, takie raty już płaciłem, nawet większe. Chodzi o to, czy moja firma na tym zyska czy straci, czy moi klienci, w tym nauczycielka stanie się bogatsza, czy biedniejsza. Czy to otworzy możliwości rozwoju naszych małych i średnich firm, które zawsze targały ten bajzel i to ponad siły. Czy Coca Cola będzie tu miała raj podatkowy i Murzynów do pracy, naprawdę mi wisi, to nie lata 90, nie możemy się cofać. Jeśli całość pójdzie do przodu, to starczy na raty i inne fanaberie. Jeśi nasze firmy będą konkurencyjne dla europejskich, to już się zamykam i nie upieram przy kursie. Upieram się natomiast przy rachunku ekonomicznym, ten musi się pojawić jeśli mamy rozmawiać poważnie. W ciemno się nie ruszam z miejsca.

  38. Gdybyś czytał
    uważniej… zauważyłyś co pisałam o wyrównywaniu cen. Nie dodałam w tym miejscu płac, bo to było, jak dla mnie oczywiste . I nie widzę demgogii w kwocie 300 euro, po obecnym kursie ,dla nauczycielki …. chyba, że dane statystyczne mówią co innego o nauczycielskich pensjach.

    • W 300 Euro nie ma demagogi,
      W 300 Euro nie ma demagogi, ale Ty pisałaś coś innego. Ty te 300 Euro uznałaś za bardziej atrakcyjne w polskich realiach niże 1200 w niemieckich, a to już sama demagogia. Ale nie ważne, to nie jest ważne, mnie się róenięz zdarza demagogia i to wcale nie tak rzadko. Ważne jest co innego, ważne jest to co jest ważne.

      Właśnie obejrzałem “debatę” Glapiński Szejnfeld i z żalem stwierdzam, że obejrzałem kolejny bzdet, a Szejnfelda naprawdę lubię i cenię. Wychodzi mi coraz bardziej na to, że ERMII to cudowny środek na kryzys, ktoś się uparł i lezie na ślepo, żaden argument nie dociera i żadnego nie potrafi dostarczyć. Euro i tak nam grozi, pytania KLUCZOWE SĄ DWA. Kiedy i na jakich warunkach. Z tego co widzę PO mówi, już i bez względu na warunki, PiS nigdy i bez względu na warunki.

      Naprawdę warto kolejny raz pomyśleć za polityków, nie ma się co przerzucać ideologiami, wiadomo, że takie “argumenty” PiS jak tożsamość narodowa i suwerenność, to bzdet. Ale ideologia euroentuzjastyczna jest równie beznadziejna w kontekście matematyki. Ni mówimy o tym, że lpiej być otwartym na świt, niz kisić się w stodole, to jest dla mnie jasne, ale mówimy o groźnych dla nas liczbach. Matematyka jest pozbawiona ideologii i przez to jest bezlitosna. Pora zaprząc fachowców do kalkulatorów i oderwać od manifestów. Nie mamy nic, ani podstawowych wskaźników, ani gwarancji UE i EBC, a drzemy się w wniebogłosy, że będzie super, albo do dupy. Nie wiemy nic i wszystko wiemy. Mam wątpliwości i za każdą cenę będę je wyrażał.

      • Na taki ton
        wypowiedzi przystaję bez wahania. Rzeczywiście powinniśmy zadawać kluczowe pytania i oczekiwać sensownej odpowiedzi… mają na uwadze także i to, ze nie wszystko usłyszymy. I, zgodnie z Twoją tezą, że trzeba myśleć… wsłuchiwac się w wypowiedzi stron i je porównywać na zimno i bez ideologicznego zacięcia. Trochę już wiemy, ale to za mało.
        ps. ja napisałam, że miałbyć szanse żyć gorzej za 1200 tam niż za 300 tu….

        • Ze mną jest tak, że mam
          Ze mną jest tak, że mam poważne problemy emocjonalne i z etykietą bywam na bakier, ale podejrzewam się bezczelnie o zdroworozsądkowe myślenie. Do mnie docierają argumenty, oczywiście wcześniej musi mi przejść gorączka. Gorączka mi przechodzi, a poważnych argumentów po żadnej politycznej stronie nie widzę. Więcej dziś tu padło nieco chaotycznych rozrzuconych, ale jednak konkretów niż w ostatnich dniach od polityków i “ekspertów” Myślę, że kolega Ja wyraził lepiej o co mi chodzi po głowie. Naprawdę nie warto przy tak poważnych decyzjach tkwić w sowich okopach. Zrozumiałem również swój okop i nie powiedziałem rzeczy ważnej. Z mojej strony mogę obiecać, że ja przeboleje kurs Euro nawet na poziomie 4,7, dam sobie radę, naprawdę nie jestem człowiekiem co patrzy na swoją chatę z kraja. Kurs Euro może być wysoki, jeśli tylko usłyszę, że taki kurs da nam więcej korzyści niż strat. Na razie nie widzę takich przesłanek i marzę o ideale, kurs powinien być “prawdą”, realną wrtością naszej gospodarki. Jeśli się tak nie da to trzeba wyznaczyć granice, ale nie mogą tego robić spekulanci, tylko nasi macherzy. Naprawdę nie chodzi o moje raty, takie raty już płaciłem, nawet większe. Chodzi o to, czy moja firma na tym zyska czy straci, czy moi klienci, w tym nauczycielka stanie się bogatsza, czy biedniejsza. Czy to otworzy możliwości rozwoju naszych małych i średnich firm, które zawsze targały ten bajzel i to ponad siły. Czy Coca Cola będzie tu miała raj podatkowy i Murzynów do pracy, naprawdę mi wisi, to nie lata 90, nie możemy się cofać. Jeśli całość pójdzie do przodu, to starczy na raty i inne fanaberie. Jeśi nasze firmy będą konkurencyjne dla europejskich, to już się zamykam i nie upieram przy kursie. Upieram się natomiast przy rachunku ekonomicznym, ten musi się pojawić jeśli mamy rozmawiać poważnie. W ciemno się nie ruszam z miejsca.

  39. Gdybyś czytał
    uważniej… zauważyłyś co pisałam o wyrównywaniu cen. Nie dodałam w tym miejscu płac, bo to było, jak dla mnie oczywiste . I nie widzę demgogii w kwocie 300 euro, po obecnym kursie ,dla nauczycielki …. chyba, że dane statystyczne mówią co innego o nauczycielskich pensjach.

    • W 300 Euro nie ma demagogi,
      W 300 Euro nie ma demagogi, ale Ty pisałaś coś innego. Ty te 300 Euro uznałaś za bardziej atrakcyjne w polskich realiach niże 1200 w niemieckich, a to już sama demagogia. Ale nie ważne, to nie jest ważne, mnie się róenięz zdarza demagogia i to wcale nie tak rzadko. Ważne jest co innego, ważne jest to co jest ważne.

      Właśnie obejrzałem “debatę” Glapiński Szejnfeld i z żalem stwierdzam, że obejrzałem kolejny bzdet, a Szejnfelda naprawdę lubię i cenię. Wychodzi mi coraz bardziej na to, że ERMII to cudowny środek na kryzys, ktoś się uparł i lezie na ślepo, żaden argument nie dociera i żadnego nie potrafi dostarczyć. Euro i tak nam grozi, pytania KLUCZOWE SĄ DWA. Kiedy i na jakich warunkach. Z tego co widzę PO mówi, już i bez względu na warunki, PiS nigdy i bez względu na warunki.

      Naprawdę warto kolejny raz pomyśleć za polityków, nie ma się co przerzucać ideologiami, wiadomo, że takie “argumenty” PiS jak tożsamość narodowa i suwerenność, to bzdet. Ale ideologia euroentuzjastyczna jest równie beznadziejna w kontekście matematyki. Ni mówimy o tym, że lpiej być otwartym na świt, niz kisić się w stodole, to jest dla mnie jasne, ale mówimy o groźnych dla nas liczbach. Matematyka jest pozbawiona ideologii i przez to jest bezlitosna. Pora zaprząc fachowców do kalkulatorów i oderwać od manifestów. Nie mamy nic, ani podstawowych wskaźników, ani gwarancji UE i EBC, a drzemy się w wniebogłosy, że będzie super, albo do dupy. Nie wiemy nic i wszystko wiemy. Mam wątpliwości i za każdą cenę będę je wyrażał.

      • Na taki ton
        wypowiedzi przystaję bez wahania. Rzeczywiście powinniśmy zadawać kluczowe pytania i oczekiwać sensownej odpowiedzi… mają na uwadze także i to, ze nie wszystko usłyszymy. I, zgodnie z Twoją tezą, że trzeba myśleć… wsłuchiwac się w wypowiedzi stron i je porównywać na zimno i bez ideologicznego zacięcia. Trochę już wiemy, ale to za mało.
        ps. ja napisałam, że miałbyć szanse żyć gorzej za 1200 tam niż za 300 tu….

        • Ze mną jest tak, że mam
          Ze mną jest tak, że mam poważne problemy emocjonalne i z etykietą bywam na bakier, ale podejrzewam się bezczelnie o zdroworozsądkowe myślenie. Do mnie docierają argumenty, oczywiście wcześniej musi mi przejść gorączka. Gorączka mi przechodzi, a poważnych argumentów po żadnej politycznej stronie nie widzę. Więcej dziś tu padło nieco chaotycznych rozrzuconych, ale jednak konkretów niż w ostatnich dniach od polityków i “ekspertów” Myślę, że kolega Ja wyraził lepiej o co mi chodzi po głowie. Naprawdę nie warto przy tak poważnych decyzjach tkwić w sowich okopach. Zrozumiałem również swój okop i nie powiedziałem rzeczy ważnej. Z mojej strony mogę obiecać, że ja przeboleje kurs Euro nawet na poziomie 4,7, dam sobie radę, naprawdę nie jestem człowiekiem co patrzy na swoją chatę z kraja. Kurs Euro może być wysoki, jeśli tylko usłyszę, że taki kurs da nam więcej korzyści niż strat. Na razie nie widzę takich przesłanek i marzę o ideale, kurs powinien być “prawdą”, realną wrtością naszej gospodarki. Jeśli się tak nie da to trzeba wyznaczyć granice, ale nie mogą tego robić spekulanci, tylko nasi macherzy. Naprawdę nie chodzi o moje raty, takie raty już płaciłem, nawet większe. Chodzi o to, czy moja firma na tym zyska czy straci, czy moi klienci, w tym nauczycielka stanie się bogatsza, czy biedniejsza. Czy to otworzy możliwości rozwoju naszych małych i średnich firm, które zawsze targały ten bajzel i to ponad siły. Czy Coca Cola będzie tu miała raj podatkowy i Murzynów do pracy, naprawdę mi wisi, to nie lata 90, nie możemy się cofać. Jeśli całość pójdzie do przodu, to starczy na raty i inne fanaberie. Jeśi nasze firmy będą konkurencyjne dla europejskich, to już się zamykam i nie upieram przy kursie. Upieram się natomiast przy rachunku ekonomicznym, ten musi się pojawić jeśli mamy rozmawiać poważnie. W ciemno się nie ruszam z miejsca.

  40. Gdybyś czytał
    uważniej… zauważyłyś co pisałam o wyrównywaniu cen. Nie dodałam w tym miejscu płac, bo to było, jak dla mnie oczywiste . I nie widzę demgogii w kwocie 300 euro, po obecnym kursie ,dla nauczycielki …. chyba, że dane statystyczne mówią co innego o nauczycielskich pensjach.

    • W 300 Euro nie ma demagogi,
      W 300 Euro nie ma demagogi, ale Ty pisałaś coś innego. Ty te 300 Euro uznałaś za bardziej atrakcyjne w polskich realiach niże 1200 w niemieckich, a to już sama demagogia. Ale nie ważne, to nie jest ważne, mnie się róenięz zdarza demagogia i to wcale nie tak rzadko. Ważne jest co innego, ważne jest to co jest ważne.

      Właśnie obejrzałem “debatę” Glapiński Szejnfeld i z żalem stwierdzam, że obejrzałem kolejny bzdet, a Szejnfelda naprawdę lubię i cenię. Wychodzi mi coraz bardziej na to, że ERMII to cudowny środek na kryzys, ktoś się uparł i lezie na ślepo, żaden argument nie dociera i żadnego nie potrafi dostarczyć. Euro i tak nam grozi, pytania KLUCZOWE SĄ DWA. Kiedy i na jakich warunkach. Z tego co widzę PO mówi, już i bez względu na warunki, PiS nigdy i bez względu na warunki.

      Naprawdę warto kolejny raz pomyśleć za polityków, nie ma się co przerzucać ideologiami, wiadomo, że takie “argumenty” PiS jak tożsamość narodowa i suwerenność, to bzdet. Ale ideologia euroentuzjastyczna jest równie beznadziejna w kontekście matematyki. Ni mówimy o tym, że lpiej być otwartym na świt, niz kisić się w stodole, to jest dla mnie jasne, ale mówimy o groźnych dla nas liczbach. Matematyka jest pozbawiona ideologii i przez to jest bezlitosna. Pora zaprząc fachowców do kalkulatorów i oderwać od manifestów. Nie mamy nic, ani podstawowych wskaźników, ani gwarancji UE i EBC, a drzemy się w wniebogłosy, że będzie super, albo do dupy. Nie wiemy nic i wszystko wiemy. Mam wątpliwości i za każdą cenę będę je wyrażał.

      • Na taki ton
        wypowiedzi przystaję bez wahania. Rzeczywiście powinniśmy zadawać kluczowe pytania i oczekiwać sensownej odpowiedzi… mają na uwadze także i to, ze nie wszystko usłyszymy. I, zgodnie z Twoją tezą, że trzeba myśleć… wsłuchiwac się w wypowiedzi stron i je porównywać na zimno i bez ideologicznego zacięcia. Trochę już wiemy, ale to za mało.
        ps. ja napisałam, że miałbyć szanse żyć gorzej za 1200 tam niż za 300 tu….

        • Ze mną jest tak, że mam
          Ze mną jest tak, że mam poważne problemy emocjonalne i z etykietą bywam na bakier, ale podejrzewam się bezczelnie o zdroworozsądkowe myślenie. Do mnie docierają argumenty, oczywiście wcześniej musi mi przejść gorączka. Gorączka mi przechodzi, a poważnych argumentów po żadnej politycznej stronie nie widzę. Więcej dziś tu padło nieco chaotycznych rozrzuconych, ale jednak konkretów niż w ostatnich dniach od polityków i “ekspertów” Myślę, że kolega Ja wyraził lepiej o co mi chodzi po głowie. Naprawdę nie warto przy tak poważnych decyzjach tkwić w sowich okopach. Zrozumiałem również swój okop i nie powiedziałem rzeczy ważnej. Z mojej strony mogę obiecać, że ja przeboleje kurs Euro nawet na poziomie 4,7, dam sobie radę, naprawdę nie jestem człowiekiem co patrzy na swoją chatę z kraja. Kurs Euro może być wysoki, jeśli tylko usłyszę, że taki kurs da nam więcej korzyści niż strat. Na razie nie widzę takich przesłanek i marzę o ideale, kurs powinien być “prawdą”, realną wrtością naszej gospodarki. Jeśli się tak nie da to trzeba wyznaczyć granice, ale nie mogą tego robić spekulanci, tylko nasi macherzy. Naprawdę nie chodzi o moje raty, takie raty już płaciłem, nawet większe. Chodzi o to, czy moja firma na tym zyska czy straci, czy moi klienci, w tym nauczycielka stanie się bogatsza, czy biedniejsza. Czy to otworzy możliwości rozwoju naszych małych i średnich firm, które zawsze targały ten bajzel i to ponad siły. Czy Coca Cola będzie tu miała raj podatkowy i Murzynów do pracy, naprawdę mi wisi, to nie lata 90, nie możemy się cofać. Jeśli całość pójdzie do przodu, to starczy na raty i inne fanaberie. Jeśi nasze firmy będą konkurencyjne dla europejskich, to już się zamykam i nie upieram przy kursie. Upieram się natomiast przy rachunku ekonomicznym, ten musi się pojawić jeśli mamy rozmawiać poważnie. W ciemno się nie ruszam z miejsca.

  41. Gdybyś czytał
    uważniej… zauważyłyś co pisałam o wyrównywaniu cen. Nie dodałam w tym miejscu płac, bo to było, jak dla mnie oczywiste . I nie widzę demgogii w kwocie 300 euro, po obecnym kursie ,dla nauczycielki …. chyba, że dane statystyczne mówią co innego o nauczycielskich pensjach.

    • W 300 Euro nie ma demagogi,
      W 300 Euro nie ma demagogi, ale Ty pisałaś coś innego. Ty te 300 Euro uznałaś za bardziej atrakcyjne w polskich realiach niże 1200 w niemieckich, a to już sama demagogia. Ale nie ważne, to nie jest ważne, mnie się róenięz zdarza demagogia i to wcale nie tak rzadko. Ważne jest co innego, ważne jest to co jest ważne.

      Właśnie obejrzałem “debatę” Glapiński Szejnfeld i z żalem stwierdzam, że obejrzałem kolejny bzdet, a Szejnfelda naprawdę lubię i cenię. Wychodzi mi coraz bardziej na to, że ERMII to cudowny środek na kryzys, ktoś się uparł i lezie na ślepo, żaden argument nie dociera i żadnego nie potrafi dostarczyć. Euro i tak nam grozi, pytania KLUCZOWE SĄ DWA. Kiedy i na jakich warunkach. Z tego co widzę PO mówi, już i bez względu na warunki, PiS nigdy i bez względu na warunki.

      Naprawdę warto kolejny raz pomyśleć za polityków, nie ma się co przerzucać ideologiami, wiadomo, że takie “argumenty” PiS jak tożsamość narodowa i suwerenność, to bzdet. Ale ideologia euroentuzjastyczna jest równie beznadziejna w kontekście matematyki. Ni mówimy o tym, że lpiej być otwartym na świt, niz kisić się w stodole, to jest dla mnie jasne, ale mówimy o groźnych dla nas liczbach. Matematyka jest pozbawiona ideologii i przez to jest bezlitosna. Pora zaprząc fachowców do kalkulatorów i oderwać od manifestów. Nie mamy nic, ani podstawowych wskaźników, ani gwarancji UE i EBC, a drzemy się w wniebogłosy, że będzie super, albo do dupy. Nie wiemy nic i wszystko wiemy. Mam wątpliwości i za każdą cenę będę je wyrażał.

      • Na taki ton
        wypowiedzi przystaję bez wahania. Rzeczywiście powinniśmy zadawać kluczowe pytania i oczekiwać sensownej odpowiedzi… mają na uwadze także i to, ze nie wszystko usłyszymy. I, zgodnie z Twoją tezą, że trzeba myśleć… wsłuchiwac się w wypowiedzi stron i je porównywać na zimno i bez ideologicznego zacięcia. Trochę już wiemy, ale to za mało.
        ps. ja napisałam, że miałbyć szanse żyć gorzej za 1200 tam niż za 300 tu….

        • Ze mną jest tak, że mam
          Ze mną jest tak, że mam poważne problemy emocjonalne i z etykietą bywam na bakier, ale podejrzewam się bezczelnie o zdroworozsądkowe myślenie. Do mnie docierają argumenty, oczywiście wcześniej musi mi przejść gorączka. Gorączka mi przechodzi, a poważnych argumentów po żadnej politycznej stronie nie widzę. Więcej dziś tu padło nieco chaotycznych rozrzuconych, ale jednak konkretów niż w ostatnich dniach od polityków i “ekspertów” Myślę, że kolega Ja wyraził lepiej o co mi chodzi po głowie. Naprawdę nie warto przy tak poważnych decyzjach tkwić w sowich okopach. Zrozumiałem również swój okop i nie powiedziałem rzeczy ważnej. Z mojej strony mogę obiecać, że ja przeboleje kurs Euro nawet na poziomie 4,7, dam sobie radę, naprawdę nie jestem człowiekiem co patrzy na swoją chatę z kraja. Kurs Euro może być wysoki, jeśli tylko usłyszę, że taki kurs da nam więcej korzyści niż strat. Na razie nie widzę takich przesłanek i marzę o ideale, kurs powinien być “prawdą”, realną wrtością naszej gospodarki. Jeśli się tak nie da to trzeba wyznaczyć granice, ale nie mogą tego robić spekulanci, tylko nasi macherzy. Naprawdę nie chodzi o moje raty, takie raty już płaciłem, nawet większe. Chodzi o to, czy moja firma na tym zyska czy straci, czy moi klienci, w tym nauczycielka stanie się bogatsza, czy biedniejsza. Czy to otworzy możliwości rozwoju naszych małych i średnich firm, które zawsze targały ten bajzel i to ponad siły. Czy Coca Cola będzie tu miała raj podatkowy i Murzynów do pracy, naprawdę mi wisi, to nie lata 90, nie możemy się cofać. Jeśli całość pójdzie do przodu, to starczy na raty i inne fanaberie. Jeśi nasze firmy będą konkurencyjne dla europejskich, to już się zamykam i nie upieram przy kursie. Upieram się natomiast przy rachunku ekonomicznym, ten musi się pojawić jeśli mamy rozmawiać poważnie. W ciemno się nie ruszam z miejsca.

  42. Gdybyś czytał
    uważniej… zauważyłyś co pisałam o wyrównywaniu cen. Nie dodałam w tym miejscu płac, bo to było, jak dla mnie oczywiste . I nie widzę demgogii w kwocie 300 euro, po obecnym kursie ,dla nauczycielki …. chyba, że dane statystyczne mówią co innego o nauczycielskich pensjach.

    • W 300 Euro nie ma demagogi,
      W 300 Euro nie ma demagogi, ale Ty pisałaś coś innego. Ty te 300 Euro uznałaś za bardziej atrakcyjne w polskich realiach niże 1200 w niemieckich, a to już sama demagogia. Ale nie ważne, to nie jest ważne, mnie się róenięz zdarza demagogia i to wcale nie tak rzadko. Ważne jest co innego, ważne jest to co jest ważne.

      Właśnie obejrzałem “debatę” Glapiński Szejnfeld i z żalem stwierdzam, że obejrzałem kolejny bzdet, a Szejnfelda naprawdę lubię i cenię. Wychodzi mi coraz bardziej na to, że ERMII to cudowny środek na kryzys, ktoś się uparł i lezie na ślepo, żaden argument nie dociera i żadnego nie potrafi dostarczyć. Euro i tak nam grozi, pytania KLUCZOWE SĄ DWA. Kiedy i na jakich warunkach. Z tego co widzę PO mówi, już i bez względu na warunki, PiS nigdy i bez względu na warunki.

      Naprawdę warto kolejny raz pomyśleć za polityków, nie ma się co przerzucać ideologiami, wiadomo, że takie “argumenty” PiS jak tożsamość narodowa i suwerenność, to bzdet. Ale ideologia euroentuzjastyczna jest równie beznadziejna w kontekście matematyki. Ni mówimy o tym, że lpiej być otwartym na świt, niz kisić się w stodole, to jest dla mnie jasne, ale mówimy o groźnych dla nas liczbach. Matematyka jest pozbawiona ideologii i przez to jest bezlitosna. Pora zaprząc fachowców do kalkulatorów i oderwać od manifestów. Nie mamy nic, ani podstawowych wskaźników, ani gwarancji UE i EBC, a drzemy się w wniebogłosy, że będzie super, albo do dupy. Nie wiemy nic i wszystko wiemy. Mam wątpliwości i za każdą cenę będę je wyrażał.

      • Na taki ton
        wypowiedzi przystaję bez wahania. Rzeczywiście powinniśmy zadawać kluczowe pytania i oczekiwać sensownej odpowiedzi… mają na uwadze także i to, ze nie wszystko usłyszymy. I, zgodnie z Twoją tezą, że trzeba myśleć… wsłuchiwac się w wypowiedzi stron i je porównywać na zimno i bez ideologicznego zacięcia. Trochę już wiemy, ale to za mało.
        ps. ja napisałam, że miałbyć szanse żyć gorzej za 1200 tam niż za 300 tu….

        • Ze mną jest tak, że mam
          Ze mną jest tak, że mam poważne problemy emocjonalne i z etykietą bywam na bakier, ale podejrzewam się bezczelnie o zdroworozsądkowe myślenie. Do mnie docierają argumenty, oczywiście wcześniej musi mi przejść gorączka. Gorączka mi przechodzi, a poważnych argumentów po żadnej politycznej stronie nie widzę. Więcej dziś tu padło nieco chaotycznych rozrzuconych, ale jednak konkretów niż w ostatnich dniach od polityków i “ekspertów” Myślę, że kolega Ja wyraził lepiej o co mi chodzi po głowie. Naprawdę nie warto przy tak poważnych decyzjach tkwić w sowich okopach. Zrozumiałem również swój okop i nie powiedziałem rzeczy ważnej. Z mojej strony mogę obiecać, że ja przeboleje kurs Euro nawet na poziomie 4,7, dam sobie radę, naprawdę nie jestem człowiekiem co patrzy na swoją chatę z kraja. Kurs Euro może być wysoki, jeśli tylko usłyszę, że taki kurs da nam więcej korzyści niż strat. Na razie nie widzę takich przesłanek i marzę o ideale, kurs powinien być “prawdą”, realną wrtością naszej gospodarki. Jeśli się tak nie da to trzeba wyznaczyć granice, ale nie mogą tego robić spekulanci, tylko nasi macherzy. Naprawdę nie chodzi o moje raty, takie raty już płaciłem, nawet większe. Chodzi o to, czy moja firma na tym zyska czy straci, czy moi klienci, w tym nauczycielka stanie się bogatsza, czy biedniejsza. Czy to otworzy możliwości rozwoju naszych małych i średnich firm, które zawsze targały ten bajzel i to ponad siły. Czy Coca Cola będzie tu miała raj podatkowy i Murzynów do pracy, naprawdę mi wisi, to nie lata 90, nie możemy się cofać. Jeśli całość pójdzie do przodu, to starczy na raty i inne fanaberie. Jeśi nasze firmy będą konkurencyjne dla europejskich, to już się zamykam i nie upieram przy kursie. Upieram się natomiast przy rachunku ekonomicznym, ten musi się pojawić jeśli mamy rozmawiać poważnie. W ciemno się nie ruszam z miejsca.

  43. Znowu rzucasz perły Matko K.
    W 90% wypowiedzi w tej dyskusji widać, że wysoce inteligentni czytalnicy NIE ZROZUMIELI ANI SŁOWA z tego co napisałeś.
    A ode mnie masz 6+ za analizę.
    Też uważam, ze propaganda “poparcia exporterów” poprzez słabego złotego jest misją samobójczą. W kraju który jest netto importerem to najprostszy sposób wywozu “wartości” za granicę, w majestacie prawa i przy pelnej akceptacji tzw. ekonomistów…

  44. Znowu rzucasz perły Matko K.
    W 90% wypowiedzi w tej dyskusji widać, że wysoce inteligentni czytalnicy NIE ZROZUMIELI ANI SŁOWA z tego co napisałeś.
    A ode mnie masz 6+ za analizę.
    Też uważam, ze propaganda “poparcia exporterów” poprzez słabego złotego jest misją samobójczą. W kraju który jest netto importerem to najprostszy sposób wywozu “wartości” za granicę, w majestacie prawa i przy pelnej akceptacji tzw. ekonomistów…

  45. Znowu rzucasz perły Matko K.
    W 90% wypowiedzi w tej dyskusji widać, że wysoce inteligentni czytalnicy NIE ZROZUMIELI ANI SŁOWA z tego co napisałeś.
    A ode mnie masz 6+ za analizę.
    Też uważam, ze propaganda “poparcia exporterów” poprzez słabego złotego jest misją samobójczą. W kraju który jest netto importerem to najprostszy sposób wywozu “wartości” za granicę, w majestacie prawa i przy pelnej akceptacji tzw. ekonomistów…

  46. Znowu rzucasz perły Matko K.
    W 90% wypowiedzi w tej dyskusji widać, że wysoce inteligentni czytalnicy NIE ZROZUMIELI ANI SŁOWA z tego co napisałeś.
    A ode mnie masz 6+ za analizę.
    Też uważam, ze propaganda “poparcia exporterów” poprzez słabego złotego jest misją samobójczą. W kraju który jest netto importerem to najprostszy sposób wywozu “wartości” za granicę, w majestacie prawa i przy pelnej akceptacji tzw. ekonomistów…

  47. Znowu rzucasz perły Matko K.
    W 90% wypowiedzi w tej dyskusji widać, że wysoce inteligentni czytalnicy NIE ZROZUMIELI ANI SŁOWA z tego co napisałeś.
    A ode mnie masz 6+ za analizę.
    Też uważam, ze propaganda “poparcia exporterów” poprzez słabego złotego jest misją samobójczą. W kraju który jest netto importerem to najprostszy sposób wywozu “wartości” za granicę, w majestacie prawa i przy pelnej akceptacji tzw. ekonomistów…

  48. Znowu rzucasz perły Matko K.
    W 90% wypowiedzi w tej dyskusji widać, że wysoce inteligentni czytalnicy NIE ZROZUMIELI ANI SŁOWA z tego co napisałeś.
    A ode mnie masz 6+ za analizę.
    Też uważam, ze propaganda “poparcia exporterów” poprzez słabego złotego jest misją samobójczą. W kraju który jest netto importerem to najprostszy sposób wywozu “wartości” za granicę, w majestacie prawa i przy pelnej akceptacji tzw. ekonomistów…

  49. Ciemny jestem jak tabaka w rogu ale dwóch rzeczy
    nie kumam:
    1. Skoro komputer zawsze kosztuje tyle samo to dlaczego właśnie w telewizorni mówią o Niemcach ,którzy kupują swoje samochody w polskich salonach w ilości 20000 szt. już tym roku.
    2. Dlaczego nikogo nie obchodzi, że jako importer czy ekporter będąc w ERMII będę sobie mógł podpisać długoterminowy kontrakt i bez większych obaw pod ten kontrakt zafundować przewidywalny kredyt i przeprowadzić inwestycję.

    • To jest bardzo poważny
      To jest bardzo poważny argument za i mówię o stabilnej walucie i przewidywalnych długoterminowych kontraktach. Pełna zgoda, ale jak to się ma do samochodów kupowanych przez Nimców w Polsce, bo moim zdaniem nijak, albo jeszcze gorzej – absurdalnie.

      Dlaczego Niemcy nie kupowali samochodów w lipcu u nas? Właśnie dlatego, że cena VW jest jedna, a kurs Euro był bardziej realny. Niemieckie zakupy zawdzięczamy tylko i wyłącznie spadkowi złotego, dzikiej spekulacji, która ma swoje nieliczne zalety. Co się stanie z Niemcami, jak będziemy mieli jedno Euro w Polsce i w Niemczech. Przyjadą tu po VW? VW będzie miał nadal jedną cenę w Euro, wiec Niemcy musieliby mieć coś na głowę, żeby grzać po VW do Polski. Natomiast tego VW nie kupi już tylu Polaków ilu kupowało wcześniej, jak wejdziemy do Euro po niekorzystnym kursie, co spowodują spadek naszych pensji w przeliczeniu na Euro.

      Spada pensja Polaków, spada popyt Polaków, Niemcy mają polskie salony gdzieś i te padają. Nieliczni bogaci Polacy pojadą po VW do Niemiec i napychają kabzę niemieckiemu budżetowi. To naprawdę proste rachunki, nie trzeba telewizorni. Jak najbardziej euro stabilizuje kontrakty, ba nawet pozwala w końcu jakoś normalnie funkcjonować, ale to tylko jeden aspekt, bez wypełnienia warunków na wejściu, mówiąc brzydko aspekt jest gówno wart.

      • Ponieważ dalej jestem ciemny jak tabaka
        i nie kumam, czy polskie salony VW kupiły 20000 sztuk samochodów gdy złoty był mocny i teraz je sprzedają??? Wydaje mi się, iż od czasu likwidacji tzw składów celnych nikt nie bierze sobie na garba takich zakupów i towar sprzedaje się po kursie dość aktualnym. Co do pytania co zrobi Niemiec, gdy w Polsce będzie euro: na pewno nie kupi VW w Polsce, ale za to kupi VW zrobionego w Polsce ( o ile będzie taka możliwość) bo będzie on taniej wykonany (zmontowany)!!! Dla mnie pytaniem zasadniczym jeśli chodzi o: przyjąć czy nie przyjąć i po jakim kursie – jest to czy skazać ludzi na stratę siły nabywczej ich pensji by utrzymać siłę eksportu napędzającą wzrost PKB, czy też postawić na popyt wewnętrzny. Jedno i drugie wyjście (niestety również w świetle tego co piszesz) niestety nie rokuje… Cholera nie wiem jak to robisz ale znowu masz rację.

        • Nie upieraj się tak przy tej
          Nie upieraj się tak przy tej autodiagnozie, mam inne zdanie. Usiłujesz mi powiedzieć, że w ostatnim czasie polski dealer, po niebotycznym kursie zamówił 20 tysięcy VW i sprzedał Niemcowi, któremu różnica kursu służy? Wybacz, ale nie wierzę. Natomiast mogę uwierzyć, że VW chętnie sprzedaje swoje auta zrobione po normalnym kursie, aby zarobić parę złotych i jeszcze Niemcowi ulżyć. Chcesz mi też powiedzieć, że “polski” VW składany w Polkowicach jest tańszy jako produkt końcowy, bo że taniej go polski murzyn zrobi to ja wiem, ale Niemiec tego w detalu nie odczuje. W końcu chcesz mi powiedzieć, że w Niemczech salon VW dzieli VW na wyprodukowanego w Polsce i w Niemczech i Niemiec wybierze tego tańszego polskiego. Dlaczego mi mówisz takie rzeczy?

          Natomiast znów się zgodzę, skazanie ludzi na utratę siły nabywczej, by utrzymywać eksport i tanią siłą roboczą, to socjalizm, albo niestety oligarchia Kaczyńskiego i aż mi ciarki po tych stwierdzeniach przechodzą. Na moje laickie oko na wysokim kursie Euro zyska i to niebotyczne kwoty polski eksporter i to nie taki co przerzuca parę paczek przez szlaban, ten może nie przetrwać kryzysu, ale duży polski eksporter i tu mamy niewiele dużych jednak bardzo wpływowych politycznie firm, co to dużo mówić raczej przyjaciele niż wrogowie PO. Wysoki kurs Euro zarżnie nie tylko konsumenta, ale małe i średnie firmy na przykład takie, które potrzebują importowanych maszyn lub surowców, na moje oko więcej jest takich niż eksportujących.

          • właściwie
            to problem w tym, żeby ta ocena nie była na oko. Taka ocena by mnie przekonała. Takiej ocenie byłbym w stanie uwierzyć ze wszystkimi tej wiary konsekwencjami. Zdaję sobie sprawę, że podanie takiej prognozy nie jest łatwe (biorąc poprawkę na obrzydliwe lenistwo wszechogarniające elity tego kraju poczynając od rządu poprzez naukowców a kończąc na dziennikarzach poruszających się tymi samymi od lat ścieżkami) ale nieodzowne.
            P.S. Wiem, że się czepiam ale koszt produkcji polskiego VW wcale nie musi zależeć tylko od kosztu siły roboczej ale np. od płaconego przez zakład podatku CIT, który w Niemczech jest kosmiczny.
            Pozdrawiam.

  50. Ciemny jestem jak tabaka w rogu ale dwóch rzeczy
    nie kumam:
    1. Skoro komputer zawsze kosztuje tyle samo to dlaczego właśnie w telewizorni mówią o Niemcach ,którzy kupują swoje samochody w polskich salonach w ilości 20000 szt. już tym roku.
    2. Dlaczego nikogo nie obchodzi, że jako importer czy ekporter będąc w ERMII będę sobie mógł podpisać długoterminowy kontrakt i bez większych obaw pod ten kontrakt zafundować przewidywalny kredyt i przeprowadzić inwestycję.

    • To jest bardzo poważny
      To jest bardzo poważny argument za i mówię o stabilnej walucie i przewidywalnych długoterminowych kontraktach. Pełna zgoda, ale jak to się ma do samochodów kupowanych przez Nimców w Polsce, bo moim zdaniem nijak, albo jeszcze gorzej – absurdalnie.

      Dlaczego Niemcy nie kupowali samochodów w lipcu u nas? Właśnie dlatego, że cena VW jest jedna, a kurs Euro był bardziej realny. Niemieckie zakupy zawdzięczamy tylko i wyłącznie spadkowi złotego, dzikiej spekulacji, która ma swoje nieliczne zalety. Co się stanie z Niemcami, jak będziemy mieli jedno Euro w Polsce i w Niemczech. Przyjadą tu po VW? VW będzie miał nadal jedną cenę w Euro, wiec Niemcy musieliby mieć coś na głowę, żeby grzać po VW do Polski. Natomiast tego VW nie kupi już tylu Polaków ilu kupowało wcześniej, jak wejdziemy do Euro po niekorzystnym kursie, co spowodują spadek naszych pensji w przeliczeniu na Euro.

      Spada pensja Polaków, spada popyt Polaków, Niemcy mają polskie salony gdzieś i te padają. Nieliczni bogaci Polacy pojadą po VW do Niemiec i napychają kabzę niemieckiemu budżetowi. To naprawdę proste rachunki, nie trzeba telewizorni. Jak najbardziej euro stabilizuje kontrakty, ba nawet pozwala w końcu jakoś normalnie funkcjonować, ale to tylko jeden aspekt, bez wypełnienia warunków na wejściu, mówiąc brzydko aspekt jest gówno wart.

      • Ponieważ dalej jestem ciemny jak tabaka
        i nie kumam, czy polskie salony VW kupiły 20000 sztuk samochodów gdy złoty był mocny i teraz je sprzedają??? Wydaje mi się, iż od czasu likwidacji tzw składów celnych nikt nie bierze sobie na garba takich zakupów i towar sprzedaje się po kursie dość aktualnym. Co do pytania co zrobi Niemiec, gdy w Polsce będzie euro: na pewno nie kupi VW w Polsce, ale za to kupi VW zrobionego w Polsce ( o ile będzie taka możliwość) bo będzie on taniej wykonany (zmontowany)!!! Dla mnie pytaniem zasadniczym jeśli chodzi o: przyjąć czy nie przyjąć i po jakim kursie – jest to czy skazać ludzi na stratę siły nabywczej ich pensji by utrzymać siłę eksportu napędzającą wzrost PKB, czy też postawić na popyt wewnętrzny. Jedno i drugie wyjście (niestety również w świetle tego co piszesz) niestety nie rokuje… Cholera nie wiem jak to robisz ale znowu masz rację.

        • Nie upieraj się tak przy tej
          Nie upieraj się tak przy tej autodiagnozie, mam inne zdanie. Usiłujesz mi powiedzieć, że w ostatnim czasie polski dealer, po niebotycznym kursie zamówił 20 tysięcy VW i sprzedał Niemcowi, któremu różnica kursu służy? Wybacz, ale nie wierzę. Natomiast mogę uwierzyć, że VW chętnie sprzedaje swoje auta zrobione po normalnym kursie, aby zarobić parę złotych i jeszcze Niemcowi ulżyć. Chcesz mi też powiedzieć, że “polski” VW składany w Polkowicach jest tańszy jako produkt końcowy, bo że taniej go polski murzyn zrobi to ja wiem, ale Niemiec tego w detalu nie odczuje. W końcu chcesz mi powiedzieć, że w Niemczech salon VW dzieli VW na wyprodukowanego w Polsce i w Niemczech i Niemiec wybierze tego tańszego polskiego. Dlaczego mi mówisz takie rzeczy?

          Natomiast znów się zgodzę, skazanie ludzi na utratę siły nabywczej, by utrzymywać eksport i tanią siłą roboczą, to socjalizm, albo niestety oligarchia Kaczyńskiego i aż mi ciarki po tych stwierdzeniach przechodzą. Na moje laickie oko na wysokim kursie Euro zyska i to niebotyczne kwoty polski eksporter i to nie taki co przerzuca parę paczek przez szlaban, ten może nie przetrwać kryzysu, ale duży polski eksporter i tu mamy niewiele dużych jednak bardzo wpływowych politycznie firm, co to dużo mówić raczej przyjaciele niż wrogowie PO. Wysoki kurs Euro zarżnie nie tylko konsumenta, ale małe i średnie firmy na przykład takie, które potrzebują importowanych maszyn lub surowców, na moje oko więcej jest takich niż eksportujących.

          • właściwie
            to problem w tym, żeby ta ocena nie była na oko. Taka ocena by mnie przekonała. Takiej ocenie byłbym w stanie uwierzyć ze wszystkimi tej wiary konsekwencjami. Zdaję sobie sprawę, że podanie takiej prognozy nie jest łatwe (biorąc poprawkę na obrzydliwe lenistwo wszechogarniające elity tego kraju poczynając od rządu poprzez naukowców a kończąc na dziennikarzach poruszających się tymi samymi od lat ścieżkami) ale nieodzowne.
            P.S. Wiem, że się czepiam ale koszt produkcji polskiego VW wcale nie musi zależeć tylko od kosztu siły roboczej ale np. od płaconego przez zakład podatku CIT, który w Niemczech jest kosmiczny.
            Pozdrawiam.

  51. Ciemny jestem jak tabaka w rogu ale dwóch rzeczy
    nie kumam:
    1. Skoro komputer zawsze kosztuje tyle samo to dlaczego właśnie w telewizorni mówią o Niemcach ,którzy kupują swoje samochody w polskich salonach w ilości 20000 szt. już tym roku.
    2. Dlaczego nikogo nie obchodzi, że jako importer czy ekporter będąc w ERMII będę sobie mógł podpisać długoterminowy kontrakt i bez większych obaw pod ten kontrakt zafundować przewidywalny kredyt i przeprowadzić inwestycję.

    • To jest bardzo poważny
      To jest bardzo poważny argument za i mówię o stabilnej walucie i przewidywalnych długoterminowych kontraktach. Pełna zgoda, ale jak to się ma do samochodów kupowanych przez Nimców w Polsce, bo moim zdaniem nijak, albo jeszcze gorzej – absurdalnie.

      Dlaczego Niemcy nie kupowali samochodów w lipcu u nas? Właśnie dlatego, że cena VW jest jedna, a kurs Euro był bardziej realny. Niemieckie zakupy zawdzięczamy tylko i wyłącznie spadkowi złotego, dzikiej spekulacji, która ma swoje nieliczne zalety. Co się stanie z Niemcami, jak będziemy mieli jedno Euro w Polsce i w Niemczech. Przyjadą tu po VW? VW będzie miał nadal jedną cenę w Euro, wiec Niemcy musieliby mieć coś na głowę, żeby grzać po VW do Polski. Natomiast tego VW nie kupi już tylu Polaków ilu kupowało wcześniej, jak wejdziemy do Euro po niekorzystnym kursie, co spowodują spadek naszych pensji w przeliczeniu na Euro.

      Spada pensja Polaków, spada popyt Polaków, Niemcy mają polskie salony gdzieś i te padają. Nieliczni bogaci Polacy pojadą po VW do Niemiec i napychają kabzę niemieckiemu budżetowi. To naprawdę proste rachunki, nie trzeba telewizorni. Jak najbardziej euro stabilizuje kontrakty, ba nawet pozwala w końcu jakoś normalnie funkcjonować, ale to tylko jeden aspekt, bez wypełnienia warunków na wejściu, mówiąc brzydko aspekt jest gówno wart.

      • Ponieważ dalej jestem ciemny jak tabaka
        i nie kumam, czy polskie salony VW kupiły 20000 sztuk samochodów gdy złoty był mocny i teraz je sprzedają??? Wydaje mi się, iż od czasu likwidacji tzw składów celnych nikt nie bierze sobie na garba takich zakupów i towar sprzedaje się po kursie dość aktualnym. Co do pytania co zrobi Niemiec, gdy w Polsce będzie euro: na pewno nie kupi VW w Polsce, ale za to kupi VW zrobionego w Polsce ( o ile będzie taka możliwość) bo będzie on taniej wykonany (zmontowany)!!! Dla mnie pytaniem zasadniczym jeśli chodzi o: przyjąć czy nie przyjąć i po jakim kursie – jest to czy skazać ludzi na stratę siły nabywczej ich pensji by utrzymać siłę eksportu napędzającą wzrost PKB, czy też postawić na popyt wewnętrzny. Jedno i drugie wyjście (niestety również w świetle tego co piszesz) niestety nie rokuje… Cholera nie wiem jak to robisz ale znowu masz rację.

        • Nie upieraj się tak przy tej
          Nie upieraj się tak przy tej autodiagnozie, mam inne zdanie. Usiłujesz mi powiedzieć, że w ostatnim czasie polski dealer, po niebotycznym kursie zamówił 20 tysięcy VW i sprzedał Niemcowi, któremu różnica kursu służy? Wybacz, ale nie wierzę. Natomiast mogę uwierzyć, że VW chętnie sprzedaje swoje auta zrobione po normalnym kursie, aby zarobić parę złotych i jeszcze Niemcowi ulżyć. Chcesz mi też powiedzieć, że “polski” VW składany w Polkowicach jest tańszy jako produkt końcowy, bo że taniej go polski murzyn zrobi to ja wiem, ale Niemiec tego w detalu nie odczuje. W końcu chcesz mi powiedzieć, że w Niemczech salon VW dzieli VW na wyprodukowanego w Polsce i w Niemczech i Niemiec wybierze tego tańszego polskiego. Dlaczego mi mówisz takie rzeczy?

          Natomiast znów się zgodzę, skazanie ludzi na utratę siły nabywczej, by utrzymywać eksport i tanią siłą roboczą, to socjalizm, albo niestety oligarchia Kaczyńskiego i aż mi ciarki po tych stwierdzeniach przechodzą. Na moje laickie oko na wysokim kursie Euro zyska i to niebotyczne kwoty polski eksporter i to nie taki co przerzuca parę paczek przez szlaban, ten może nie przetrwać kryzysu, ale duży polski eksporter i tu mamy niewiele dużych jednak bardzo wpływowych politycznie firm, co to dużo mówić raczej przyjaciele niż wrogowie PO. Wysoki kurs Euro zarżnie nie tylko konsumenta, ale małe i średnie firmy na przykład takie, które potrzebują importowanych maszyn lub surowców, na moje oko więcej jest takich niż eksportujących.

          • właściwie
            to problem w tym, żeby ta ocena nie była na oko. Taka ocena by mnie przekonała. Takiej ocenie byłbym w stanie uwierzyć ze wszystkimi tej wiary konsekwencjami. Zdaję sobie sprawę, że podanie takiej prognozy nie jest łatwe (biorąc poprawkę na obrzydliwe lenistwo wszechogarniające elity tego kraju poczynając od rządu poprzez naukowców a kończąc na dziennikarzach poruszających się tymi samymi od lat ścieżkami) ale nieodzowne.
            P.S. Wiem, że się czepiam ale koszt produkcji polskiego VW wcale nie musi zależeć tylko od kosztu siły roboczej ale np. od płaconego przez zakład podatku CIT, który w Niemczech jest kosmiczny.
            Pozdrawiam.

  52. Ciemny jestem jak tabaka w rogu ale dwóch rzeczy
    nie kumam:
    1. Skoro komputer zawsze kosztuje tyle samo to dlaczego właśnie w telewizorni mówią o Niemcach ,którzy kupują swoje samochody w polskich salonach w ilości 20000 szt. już tym roku.
    2. Dlaczego nikogo nie obchodzi, że jako importer czy ekporter będąc w ERMII będę sobie mógł podpisać długoterminowy kontrakt i bez większych obaw pod ten kontrakt zafundować przewidywalny kredyt i przeprowadzić inwestycję.

    • To jest bardzo poważny
      To jest bardzo poważny argument za i mówię o stabilnej walucie i przewidywalnych długoterminowych kontraktach. Pełna zgoda, ale jak to się ma do samochodów kupowanych przez Nimców w Polsce, bo moim zdaniem nijak, albo jeszcze gorzej – absurdalnie.

      Dlaczego Niemcy nie kupowali samochodów w lipcu u nas? Właśnie dlatego, że cena VW jest jedna, a kurs Euro był bardziej realny. Niemieckie zakupy zawdzięczamy tylko i wyłącznie spadkowi złotego, dzikiej spekulacji, która ma swoje nieliczne zalety. Co się stanie z Niemcami, jak będziemy mieli jedno Euro w Polsce i w Niemczech. Przyjadą tu po VW? VW będzie miał nadal jedną cenę w Euro, wiec Niemcy musieliby mieć coś na głowę, żeby grzać po VW do Polski. Natomiast tego VW nie kupi już tylu Polaków ilu kupowało wcześniej, jak wejdziemy do Euro po niekorzystnym kursie, co spowodują spadek naszych pensji w przeliczeniu na Euro.

      Spada pensja Polaków, spada popyt Polaków, Niemcy mają polskie salony gdzieś i te padają. Nieliczni bogaci Polacy pojadą po VW do Niemiec i napychają kabzę niemieckiemu budżetowi. To naprawdę proste rachunki, nie trzeba telewizorni. Jak najbardziej euro stabilizuje kontrakty, ba nawet pozwala w końcu jakoś normalnie funkcjonować, ale to tylko jeden aspekt, bez wypełnienia warunków na wejściu, mówiąc brzydko aspekt jest gówno wart.

      • Ponieważ dalej jestem ciemny jak tabaka
        i nie kumam, czy polskie salony VW kupiły 20000 sztuk samochodów gdy złoty był mocny i teraz je sprzedają??? Wydaje mi się, iż od czasu likwidacji tzw składów celnych nikt nie bierze sobie na garba takich zakupów i towar sprzedaje się po kursie dość aktualnym. Co do pytania co zrobi Niemiec, gdy w Polsce będzie euro: na pewno nie kupi VW w Polsce, ale za to kupi VW zrobionego w Polsce ( o ile będzie taka możliwość) bo będzie on taniej wykonany (zmontowany)!!! Dla mnie pytaniem zasadniczym jeśli chodzi o: przyjąć czy nie przyjąć i po jakim kursie – jest to czy skazać ludzi na stratę siły nabywczej ich pensji by utrzymać siłę eksportu napędzającą wzrost PKB, czy też postawić na popyt wewnętrzny. Jedno i drugie wyjście (niestety również w świetle tego co piszesz) niestety nie rokuje… Cholera nie wiem jak to robisz ale znowu masz rację.

        • Nie upieraj się tak przy tej
          Nie upieraj się tak przy tej autodiagnozie, mam inne zdanie. Usiłujesz mi powiedzieć, że w ostatnim czasie polski dealer, po niebotycznym kursie zamówił 20 tysięcy VW i sprzedał Niemcowi, któremu różnica kursu służy? Wybacz, ale nie wierzę. Natomiast mogę uwierzyć, że VW chętnie sprzedaje swoje auta zrobione po normalnym kursie, aby zarobić parę złotych i jeszcze Niemcowi ulżyć. Chcesz mi też powiedzieć, że “polski” VW składany w Polkowicach jest tańszy jako produkt końcowy, bo że taniej go polski murzyn zrobi to ja wiem, ale Niemiec tego w detalu nie odczuje. W końcu chcesz mi powiedzieć, że w Niemczech salon VW dzieli VW na wyprodukowanego w Polsce i w Niemczech i Niemiec wybierze tego tańszego polskiego. Dlaczego mi mówisz takie rzeczy?

          Natomiast znów się zgodzę, skazanie ludzi na utratę siły nabywczej, by utrzymywać eksport i tanią siłą roboczą, to socjalizm, albo niestety oligarchia Kaczyńskiego i aż mi ciarki po tych stwierdzeniach przechodzą. Na moje laickie oko na wysokim kursie Euro zyska i to niebotyczne kwoty polski eksporter i to nie taki co przerzuca parę paczek przez szlaban, ten może nie przetrwać kryzysu, ale duży polski eksporter i tu mamy niewiele dużych jednak bardzo wpływowych politycznie firm, co to dużo mówić raczej przyjaciele niż wrogowie PO. Wysoki kurs Euro zarżnie nie tylko konsumenta, ale małe i średnie firmy na przykład takie, które potrzebują importowanych maszyn lub surowców, na moje oko więcej jest takich niż eksportujących.

          • właściwie
            to problem w tym, żeby ta ocena nie była na oko. Taka ocena by mnie przekonała. Takiej ocenie byłbym w stanie uwierzyć ze wszystkimi tej wiary konsekwencjami. Zdaję sobie sprawę, że podanie takiej prognozy nie jest łatwe (biorąc poprawkę na obrzydliwe lenistwo wszechogarniające elity tego kraju poczynając od rządu poprzez naukowców a kończąc na dziennikarzach poruszających się tymi samymi od lat ścieżkami) ale nieodzowne.
            P.S. Wiem, że się czepiam ale koszt produkcji polskiego VW wcale nie musi zależeć tylko od kosztu siły roboczej ale np. od płaconego przez zakład podatku CIT, który w Niemczech jest kosmiczny.
            Pozdrawiam.

  53. Ciemny jestem jak tabaka w rogu ale dwóch rzeczy
    nie kumam:
    1. Skoro komputer zawsze kosztuje tyle samo to dlaczego właśnie w telewizorni mówią o Niemcach ,którzy kupują swoje samochody w polskich salonach w ilości 20000 szt. już tym roku.
    2. Dlaczego nikogo nie obchodzi, że jako importer czy ekporter będąc w ERMII będę sobie mógł podpisać długoterminowy kontrakt i bez większych obaw pod ten kontrakt zafundować przewidywalny kredyt i przeprowadzić inwestycję.

    • To jest bardzo poważny
      To jest bardzo poważny argument za i mówię o stabilnej walucie i przewidywalnych długoterminowych kontraktach. Pełna zgoda, ale jak to się ma do samochodów kupowanych przez Nimców w Polsce, bo moim zdaniem nijak, albo jeszcze gorzej – absurdalnie.

      Dlaczego Niemcy nie kupowali samochodów w lipcu u nas? Właśnie dlatego, że cena VW jest jedna, a kurs Euro był bardziej realny. Niemieckie zakupy zawdzięczamy tylko i wyłącznie spadkowi złotego, dzikiej spekulacji, która ma swoje nieliczne zalety. Co się stanie z Niemcami, jak będziemy mieli jedno Euro w Polsce i w Niemczech. Przyjadą tu po VW? VW będzie miał nadal jedną cenę w Euro, wiec Niemcy musieliby mieć coś na głowę, żeby grzać po VW do Polski. Natomiast tego VW nie kupi już tylu Polaków ilu kupowało wcześniej, jak wejdziemy do Euro po niekorzystnym kursie, co spowodują spadek naszych pensji w przeliczeniu na Euro.

      Spada pensja Polaków, spada popyt Polaków, Niemcy mają polskie salony gdzieś i te padają. Nieliczni bogaci Polacy pojadą po VW do Niemiec i napychają kabzę niemieckiemu budżetowi. To naprawdę proste rachunki, nie trzeba telewizorni. Jak najbardziej euro stabilizuje kontrakty, ba nawet pozwala w końcu jakoś normalnie funkcjonować, ale to tylko jeden aspekt, bez wypełnienia warunków na wejściu, mówiąc brzydko aspekt jest gówno wart.

      • Ponieważ dalej jestem ciemny jak tabaka
        i nie kumam, czy polskie salony VW kupiły 20000 sztuk samochodów gdy złoty był mocny i teraz je sprzedają??? Wydaje mi się, iż od czasu likwidacji tzw składów celnych nikt nie bierze sobie na garba takich zakupów i towar sprzedaje się po kursie dość aktualnym. Co do pytania co zrobi Niemiec, gdy w Polsce będzie euro: na pewno nie kupi VW w Polsce, ale za to kupi VW zrobionego w Polsce ( o ile będzie taka możliwość) bo będzie on taniej wykonany (zmontowany)!!! Dla mnie pytaniem zasadniczym jeśli chodzi o: przyjąć czy nie przyjąć i po jakim kursie – jest to czy skazać ludzi na stratę siły nabywczej ich pensji by utrzymać siłę eksportu napędzającą wzrost PKB, czy też postawić na popyt wewnętrzny. Jedno i drugie wyjście (niestety również w świetle tego co piszesz) niestety nie rokuje… Cholera nie wiem jak to robisz ale znowu masz rację.

        • Nie upieraj się tak przy tej
          Nie upieraj się tak przy tej autodiagnozie, mam inne zdanie. Usiłujesz mi powiedzieć, że w ostatnim czasie polski dealer, po niebotycznym kursie zamówił 20 tysięcy VW i sprzedał Niemcowi, któremu różnica kursu służy? Wybacz, ale nie wierzę. Natomiast mogę uwierzyć, że VW chętnie sprzedaje swoje auta zrobione po normalnym kursie, aby zarobić parę złotych i jeszcze Niemcowi ulżyć. Chcesz mi też powiedzieć, że “polski” VW składany w Polkowicach jest tańszy jako produkt końcowy, bo że taniej go polski murzyn zrobi to ja wiem, ale Niemiec tego w detalu nie odczuje. W końcu chcesz mi powiedzieć, że w Niemczech salon VW dzieli VW na wyprodukowanego w Polsce i w Niemczech i Niemiec wybierze tego tańszego polskiego. Dlaczego mi mówisz takie rzeczy?

          Natomiast znów się zgodzę, skazanie ludzi na utratę siły nabywczej, by utrzymywać eksport i tanią siłą roboczą, to socjalizm, albo niestety oligarchia Kaczyńskiego i aż mi ciarki po tych stwierdzeniach przechodzą. Na moje laickie oko na wysokim kursie Euro zyska i to niebotyczne kwoty polski eksporter i to nie taki co przerzuca parę paczek przez szlaban, ten może nie przetrwać kryzysu, ale duży polski eksporter i tu mamy niewiele dużych jednak bardzo wpływowych politycznie firm, co to dużo mówić raczej przyjaciele niż wrogowie PO. Wysoki kurs Euro zarżnie nie tylko konsumenta, ale małe i średnie firmy na przykład takie, które potrzebują importowanych maszyn lub surowców, na moje oko więcej jest takich niż eksportujących.

          • właściwie
            to problem w tym, żeby ta ocena nie była na oko. Taka ocena by mnie przekonała. Takiej ocenie byłbym w stanie uwierzyć ze wszystkimi tej wiary konsekwencjami. Zdaję sobie sprawę, że podanie takiej prognozy nie jest łatwe (biorąc poprawkę na obrzydliwe lenistwo wszechogarniające elity tego kraju poczynając od rządu poprzez naukowców a kończąc na dziennikarzach poruszających się tymi samymi od lat ścieżkami) ale nieodzowne.
            P.S. Wiem, że się czepiam ale koszt produkcji polskiego VW wcale nie musi zależeć tylko od kosztu siły roboczej ale np. od płaconego przez zakład podatku CIT, który w Niemczech jest kosmiczny.
            Pozdrawiam.

  54. Ciemny jestem jak tabaka w rogu ale dwóch rzeczy
    nie kumam:
    1. Skoro komputer zawsze kosztuje tyle samo to dlaczego właśnie w telewizorni mówią o Niemcach ,którzy kupują swoje samochody w polskich salonach w ilości 20000 szt. już tym roku.
    2. Dlaczego nikogo nie obchodzi, że jako importer czy ekporter będąc w ERMII będę sobie mógł podpisać długoterminowy kontrakt i bez większych obaw pod ten kontrakt zafundować przewidywalny kredyt i przeprowadzić inwestycję.

    • To jest bardzo poważny
      To jest bardzo poważny argument za i mówię o stabilnej walucie i przewidywalnych długoterminowych kontraktach. Pełna zgoda, ale jak to się ma do samochodów kupowanych przez Nimców w Polsce, bo moim zdaniem nijak, albo jeszcze gorzej – absurdalnie.

      Dlaczego Niemcy nie kupowali samochodów w lipcu u nas? Właśnie dlatego, że cena VW jest jedna, a kurs Euro był bardziej realny. Niemieckie zakupy zawdzięczamy tylko i wyłącznie spadkowi złotego, dzikiej spekulacji, która ma swoje nieliczne zalety. Co się stanie z Niemcami, jak będziemy mieli jedno Euro w Polsce i w Niemczech. Przyjadą tu po VW? VW będzie miał nadal jedną cenę w Euro, wiec Niemcy musieliby mieć coś na głowę, żeby grzać po VW do Polski. Natomiast tego VW nie kupi już tylu Polaków ilu kupowało wcześniej, jak wejdziemy do Euro po niekorzystnym kursie, co spowodują spadek naszych pensji w przeliczeniu na Euro.

      Spada pensja Polaków, spada popyt Polaków, Niemcy mają polskie salony gdzieś i te padają. Nieliczni bogaci Polacy pojadą po VW do Niemiec i napychają kabzę niemieckiemu budżetowi. To naprawdę proste rachunki, nie trzeba telewizorni. Jak najbardziej euro stabilizuje kontrakty, ba nawet pozwala w końcu jakoś normalnie funkcjonować, ale to tylko jeden aspekt, bez wypełnienia warunków na wejściu, mówiąc brzydko aspekt jest gówno wart.

      • Ponieważ dalej jestem ciemny jak tabaka
        i nie kumam, czy polskie salony VW kupiły 20000 sztuk samochodów gdy złoty był mocny i teraz je sprzedają??? Wydaje mi się, iż od czasu likwidacji tzw składów celnych nikt nie bierze sobie na garba takich zakupów i towar sprzedaje się po kursie dość aktualnym. Co do pytania co zrobi Niemiec, gdy w Polsce będzie euro: na pewno nie kupi VW w Polsce, ale za to kupi VW zrobionego w Polsce ( o ile będzie taka możliwość) bo będzie on taniej wykonany (zmontowany)!!! Dla mnie pytaniem zasadniczym jeśli chodzi o: przyjąć czy nie przyjąć i po jakim kursie – jest to czy skazać ludzi na stratę siły nabywczej ich pensji by utrzymać siłę eksportu napędzającą wzrost PKB, czy też postawić na popyt wewnętrzny. Jedno i drugie wyjście (niestety również w świetle tego co piszesz) niestety nie rokuje… Cholera nie wiem jak to robisz ale znowu masz rację.

        • Nie upieraj się tak przy tej
          Nie upieraj się tak przy tej autodiagnozie, mam inne zdanie. Usiłujesz mi powiedzieć, że w ostatnim czasie polski dealer, po niebotycznym kursie zamówił 20 tysięcy VW i sprzedał Niemcowi, któremu różnica kursu służy? Wybacz, ale nie wierzę. Natomiast mogę uwierzyć, że VW chętnie sprzedaje swoje auta zrobione po normalnym kursie, aby zarobić parę złotych i jeszcze Niemcowi ulżyć. Chcesz mi też powiedzieć, że “polski” VW składany w Polkowicach jest tańszy jako produkt końcowy, bo że taniej go polski murzyn zrobi to ja wiem, ale Niemiec tego w detalu nie odczuje. W końcu chcesz mi powiedzieć, że w Niemczech salon VW dzieli VW na wyprodukowanego w Polsce i w Niemczech i Niemiec wybierze tego tańszego polskiego. Dlaczego mi mówisz takie rzeczy?

          Natomiast znów się zgodzę, skazanie ludzi na utratę siły nabywczej, by utrzymywać eksport i tanią siłą roboczą, to socjalizm, albo niestety oligarchia Kaczyńskiego i aż mi ciarki po tych stwierdzeniach przechodzą. Na moje laickie oko na wysokim kursie Euro zyska i to niebotyczne kwoty polski eksporter i to nie taki co przerzuca parę paczek przez szlaban, ten może nie przetrwać kryzysu, ale duży polski eksporter i tu mamy niewiele dużych jednak bardzo wpływowych politycznie firm, co to dużo mówić raczej przyjaciele niż wrogowie PO. Wysoki kurs Euro zarżnie nie tylko konsumenta, ale małe i średnie firmy na przykład takie, które potrzebują importowanych maszyn lub surowców, na moje oko więcej jest takich niż eksportujących.

          • właściwie
            to problem w tym, żeby ta ocena nie była na oko. Taka ocena by mnie przekonała. Takiej ocenie byłbym w stanie uwierzyć ze wszystkimi tej wiary konsekwencjami. Zdaję sobie sprawę, że podanie takiej prognozy nie jest łatwe (biorąc poprawkę na obrzydliwe lenistwo wszechogarniające elity tego kraju poczynając od rządu poprzez naukowców a kończąc na dziennikarzach poruszających się tymi samymi od lat ścieżkami) ale nieodzowne.
            P.S. Wiem, że się czepiam ale koszt produkcji polskiego VW wcale nie musi zależeć tylko od kosztu siły roboczej ale np. od płaconego przez zakład podatku CIT, który w Niemczech jest kosmiczny.
            Pozdrawiam.