Reklama

Prochu na konwencjach politycznych się nie wymyśli, zawsze i wszędzie muszą być wykorzystane stałe fragmenty gry i pod tym względem PiS prochu nie wymyślił. Był hymn, ale jaki! Było podsumowanie dotychczasowych osiągnięć z całym pakietem spotów, co nieszczególnie przykuwa uwagę, natomiast pomysł z wystąpieniem polskiej normalnej rodziny, z tatą, mamą i gromadką dzieci idealnie trafia w emocje i symbolikę. Przy tym „amerykańska” oprawa, dbałość o szczegóły formy, której nie wolno lekceważyć. Polityka jest grą na emocjach, zawsze tak było począwszy od rzymskiego „chleba i igrzysk”, a właściwie trzeba sięgnąć jeszcze dalej.

Formą, rozmachem, pomysłem na prezentację politycznego programu PiS zagrał w zupełnie innej lidze niż cała reszta politycznej C klasy. Potem przyszedł czas na treść i najważniejsze wystąpienie dnia. Mowa Jarosława Kaczyńskiego, jak rzadko kiedy, dla masowego słuchacza pewnie nie była szczególnie porywająca, na pewno nie w pierwszej i dość długiej fazie. Podsumowanie tego czym jest system wartości konserwatywnych i narodowych, połączone z analizą historyczną patologii III RP i odkurzenie „haratania w gałę”, czyli gorszącej i nieudolnej zabawy Tuska w politykę, to uczta, ale dla koneserów i zawodowców. Wiele takich mów wygłosił lider PiS i to mogło nieco zaskoczyć, że w dniu tak uroczystym lider nie zaczął od motywu przewodniego kampanii, czyli czegoś na obraz i podobieństwo nowego 500+. Kaczyński tak naprawdę dał wykład, nawet nie dla studentów, ale dla magistrów, doktorów i profesorów politologii i historii.

Reklama

W odniesieniu do atrakcyjności przekazu, ten wydłużony fragment momentami nadmiernie wydłużony, ocierał się o pełne rozczarowanie, wręcz załamanie. I gdyby rzeczywiście na akademickich wywodach się skończyło, opozycja mogłaby na Kremlu strzelać korkami od szampana, a zwolennicy PiS upijać się na smutno jakąś „Amareną”, jak to „patologia”. Próżne nadzieje, Kaczyński, co sam podkreślił, siedzi w polityce ponad pół wieku i tu nie było żadnego przypadku. Budowanie napięcia przy pomocy ważnego, bardzo ważnego, przypominania w jakim miejscu byliśmy, w jakim jesteśmy i do jakiego możemy dojść, wyeksponowało to, na co czekali wszyscy: wrogowie, zwolennicy i ci nie zdecydowani. Powstało tło i bardzo wyraźny kontrast dla sedna, które pozbawia wszelkich złudzeń, kto przejął lejce kampanii wyborczej.

„Hat trick Kaczyńskiego” niniejszym należy ogłosić treścią, formą i finałem kampanii wyborczej. Minimalna pensja 3000 PLN na koniec 2020 r., 4000 PLN na koniec 2023 r., dwie 13 emerytury dla najstarszych i najbardziej poniewieranych Polaków, plus pełne dopłaty dla rolników, o czym mówiło się lub raczej marzyło od dawna. Koniec zabawy gówniarzy w politykę! Oczywiście pierwszym pytaniem jakie zaraz zacznie fruwać w eterze i długo z eteru nie wyjdzie będzie: „Skąd pieniądze?”. Dalej pójdą tyrady o populizmie, socjalizmie i rozdawnictwie, co przez blisko 25 lat działało doskonale. Każda próba budowy dużego lub choćby małego programu społecznego była wyszydzana i poniewierana, bo „liberałowie” jedno potrafią w ekonomii zrozumieć. Jeśli pieniądze trafiają do ludzi, to „elity” nie będą miały czego kraść.

Udawało się Polakom zatruwać umysły i udawało się złodziejstwo wynosić do rangi wolnego rynku, a sprawiedliwy podział dóbr wyzywać od komunizmu, ponieważ przez ćwierć wieku żadna władza w Polsce niczego istotnego ludziom nie dała, pomimo tysiąca obietnic. W 2015 roku nastąpił przełom ocierający się o cud i tej przewagi, jaką zyskało PiS nie jest w stanie nadrobić żadna partia, zwłaszcza, że wszystkie liczące się już rządziły. Na czym konkretnie to polega? Niektórzy nazywają to wiarygodnością, ale wiarygodność słabo się sprzedaje w narodzie, jeśli dotyczy polityków. Dlatego proponuję bardziej właściwe słowo, jakim jest namacalność. Prawie każdy Polak, czy kocha, czy nienawidzi Kaczyńskiego codziennie dotyka tego, co zostało dane i rzekomo przez konkurencję polityczną nie ma być odbierane.

Niech wszyscy dookoła obiecują złote góry, Schetyna może obiecać 100 milionów na głowę, Kosiniak-Kamysz po „Bizonie” i 300 hektarów, Czarzasty i reszta darmowe wycieczki do Bułgarii i występy Kardashianek w remizach. Nic to nie da, na nikim to nie zrobi wrażenia. Jedynym politykiem, który nie mówi, że da, ale z całą pewnością da, jest Jarosław Kaczyński. Cała reszta jest nieważna, cała reszta jest biciem piany. „Hat trick Kaczyńskiego” to oferta dla milionów Polaków, konkretne pieniądze nie pustosłowie i Polacy o tym wiedzą. PiS kopie w imieniu okradanych przez lata Polaków, kopie leżących na dechach złodziei, co było marzeniem co najmniej dwóch pokoleń.

Reklama

24 KOMENTARZE