Reklama

Komentowanie tego co się stanie na polskiej scenie politycznej nigdy nie miało sensu, ale nie znam nikogo, kto by się polityką zajmował i potrafił oprzeć profetycznym analizom. Z drugiej strony da się z grubsza sklecić jakieś ramy, bo znów tak wszystko od przypadku nie zależy. W zasadzie można powiedzieć z całą pewnością, że walka o zwycięstwo rozegra się między PO i PiS, że o przetrwanie będzie walczył PSL i błazen z Biłgoraja, że SLD raczej uzyska trzeci wynik, choć sam wynik jest niewiadomą. Wbrew pozorom taka wiedza nie jest bagatelna, konia z rzędem temu, kto zgadnie jakie partie będą się liczyć na Ukrainie. No właśnie Ukraina. Czekaliśmy, czekaliśmy i chyba się doczekaliśmy na medialnie zamęczenie tematu. Straszenie wojną coś jakby zostało odwołane, dziś Tusk i Komorowski wprawdzie pojechali do jednostki, ale tylko po to, by powiedzieć, że bez trudu uda się powstrzymać Rosję Radziecką. Od tego moment nie mogę się oprzeć pokusie i zaczynam odrobinę zgadywać. PiS wypuściło pierwszy spot z atakiem na Protasiewicza, Boniewo, Rostowskiego i „Miśka”. Widać wyraźnie, że był to strzał z ostrej amunicji, niestety znów jacyś chałturnicy wykonali dzieło myląc bohaterów i funkcje niczym firmy z łapanki, które fundują ministrom zegarki. Nieważne, tym się chwile podnieciła GW i tyle wszystkiego. Istotne jest coś innego. Spot pokazał, że PiS albo ma pomysł na ostrą kampanię z PO albo trochę spanikował przed Ukrainą wystrzelił torpedę za szybko. Od razu napiszę, że nie znam odpowiedzi i co więcej nie wiem ile w tym ruchu jest słuszności, a ile przypadku. Wiem natomiast, że gdy z planu zejdzie Ukraina znów odkryją się problemy społeczne, ze szczególnym uwzględnieniem problemów „socjalno-bytowych”. Szkoda byłoby takie odkrycie nakrywać wojną na spoty, która po pierwszym ataku jest oczywiście nie do uniknięcia. Chociaż Tusk może jeszcze odsapnąć i spróbować drugi raz podpalić Ukrainę, wówczas spot PiS przejdzie nie zauważony.

Reklama

Strasznie dużo wariantów, ale to dlatego, że usiłuję znaleźć najlepszą metodę na porażkę Tuska. Bez dwóch zdań wywołanie dyskusji wokół egzystencji Polaków to śmierć dla tej ekipy, ale pytanie brzmi jak tę strategię wdrożyć w życie? Niestety tematykę raczej będzie narzucał sam Tusk, bo ma do tego potężne narzędzia. Największą konkurencja dla PO są masy klepiące biedę i dopiero potem Kaczyński, który niewiele może zrobić i pewnie stąd pomysł, żeby zwrócić na siebie uwagę ostrym spotem. Targanie za wąsy kota, nawet takiego dachowca jak PO zawsze wysuwa pazurki, na zasadzie lampy Pawłowa. Tylko, że Tusk potrafi wiele przecierpieć dla utrzymania władzy i nie będzie miał problemu z odpuszczeniem, jeśli uzna za możliwe i konieczne podgrzewanie atmosfery wojny na granicach Polski. W spoty i jałową jazdę „kto jest głupi”, Tusk wejdzie dopiero wtedy, gdy się wyprztyka z lepszych narzędzi. Tak sobie głośno myślę, że na tym etapie dziejowym połączonym z prawdą ekranu, nie warto się pakować w gaszenie Ukrainy spotami. Znacznie lepiej i wygodniej ustawić się z wiatrem społecznych nastrojów. Wydaje się, że zdesperowane matki niepełnosprawnych dzieci spotkał taki sam los, jak Ukrainę, po prostu media zamęczyły temat, ale słyszałem, że Duda szykuje jakieś hece za grubą kasę. Nie przeszkadzałbym i cierpliwie czekał na dalszy rozwój wypadków.

Nigdy nie wiadomo, co z nieba spadnie, kto się potknie na skórce od banana, jaka lokomotywa z koksem zderzy się z tirem pełnym palet, a to przecież doskonała okazja, że wprowadzić wielką dyskusję i pakiet ustaw w szufladach. Trochę nie wychowawcze te podpowiedzi, jednak uważam, że znacznie lepszym pomysłem jest chwilowe „czekanie na cud”, niż wykonywanie chaotycznych ruchów w postaci spotów. Ukraina się sama przygasiła, bez zbędnych gestów, podobnie może dojść do wzniecenia społecznych nastrojów, które i tak są permanentnie rozgrzane. Do wyborów jest jeszcze dwa równe miesiące i przyjdzie czas na testowanie narzędzi ostatecznych, teraz nie szukałbym aktywności i zaczepek, ale skupił się na obserwowaniu biegu wydarzeń. Od wielu miesięcy PO leciała na twarz sukcesywnie i zaliczała tak zwany trend spadkowy. Co się niby zmieniło poza Ukrainą? Absolutnie nic! I to oznacza, że chwilowy prezent po konsumpcji znów się musi odbić czkawką. Pulę szczęśliwych zbiegów okoliczność Tusk wyczerpał na cztery kadencje i kiedy jeśli nie teraz ma przyjść kres przypadkowej karierze?

Reklama

10 KOMENTARZE

  1. Nie po raz pierwszy opadły mi dziś ręce
    Piszę to, bo może ktoś z PiS-u tu wchodzi szukając natchnienia i szepnie słówko Kaczorowi. Ludzie, jak idziecie do TV, tak jak dziś rano Błaszczak do "Grafitti" Polsatu, to się kurna przygotujcie! Weźcie kartkę A4 i wydrukujcie na niej: rok 2007 cena benzyzny tyle a tyle, cena 1kWh en. elktr. tyle a tyle, cena jabłek tyle a tyle, kilo dorsza tyle a tyle, kilo jabłek tyle a tyle, cena dolara tyle a tyle. Na zarzut redaktorki, że PiS też nic nie zrobiło kiedy rządziło, i że zasiłek wtedy wynosił 420 zł. wyjmijcie też drugą kartkę A4 z danymi tych samych cen z roku 2013!
    Prezes niech Błaszczaka i jemu podobnych wyśle gdzieś daleko od Kraju, bo inaczej cienko nas widzę, cienko, naprawde cienko.

  2. Nie po raz pierwszy opadły mi dziś ręce
    Piszę to, bo może ktoś z PiS-u tu wchodzi szukając natchnienia i szepnie słówko Kaczorowi. Ludzie, jak idziecie do TV, tak jak dziś rano Błaszczak do "Grafitti" Polsatu, to się kurna przygotujcie! Weźcie kartkę A4 i wydrukujcie na niej: rok 2007 cena benzyzny tyle a tyle, cena 1kWh en. elktr. tyle a tyle, cena jabłek tyle a tyle, kilo dorsza tyle a tyle, kilo jabłek tyle a tyle, cena dolara tyle a tyle. Na zarzut redaktorki, że PiS też nic nie zrobiło kiedy rządziło, i że zasiłek wtedy wynosił 420 zł. wyjmijcie też drugą kartkę A4 z danymi tych samych cen z roku 2013!
    Prezes niech Błaszczaka i jemu podobnych wyśle gdzieś daleko od Kraju, bo inaczej cienko nas widzę, cienko, naprawde cienko.

  3. daremna walka o głosy
    Akurat teraz widzialem reklamówkę PO.
    Takie sobie.
    Pokaz slajdów na power pojncie plus krótka gadka Tuska.
    Głownie chodziło w niej o to, że dzięki PO nie będzie wojny, a nawet gdyby była, to byłaby ona całkiem bezpieczna i spokojna. Będziemy również bezpieczni energetycznie, bo Unia coś tam nam obieca  gdyż lubi Tuska.
    Plan był taki żeby najpierw przez parę tygodni straszyć naród, a potem przedstawić lekarstwo na te strachy.
    To oznacza że ponownego cyklu straszenia już nie będzie, bo wierny elektorat wpadłby w nerwicę i rozchwianie zaufania.
    Oczywiście ani nie udało się skutecznie wywołać paniki wojennej, ani nie uda się uspokoć tych co akurat w nią wpadli, bo wpływ propagandy na podatników polskich jest delikatnie mówiąc słaby.
    Podatnik zawsze wiedział swoje, czyli wiedział że nie wie na kogo głosować, albo w ciemno popiera Tuska czy Kaczyńskiego.
    Chyba nie ma sensu oceniać spotów poza kryteriami czysto technicznymi które akurat są bez istotnego znaczenia. Spotami politycy warczą w kierunku konkurencji, chwalą się swoimi członkami przed walką. Wbrew pozorom nie są one adresowane do masy wyborczej, już prędzej do sponsorów.
    Raczej unika się propagandy negatywnej czyli atakowania wroga po nazwisku, bo to powoduje zwarcie szeregów u przeciwnika, stąd reklamówki będą raczej mdłe i nijakie.

  4. daremna walka o głosy
    Akurat teraz widzialem reklamówkę PO.
    Takie sobie.
    Pokaz slajdów na power pojncie plus krótka gadka Tuska.
    Głownie chodziło w niej o to, że dzięki PO nie będzie wojny, a nawet gdyby była, to byłaby ona całkiem bezpieczna i spokojna. Będziemy również bezpieczni energetycznie, bo Unia coś tam nam obieca  gdyż lubi Tuska.
    Plan był taki żeby najpierw przez parę tygodni straszyć naród, a potem przedstawić lekarstwo na te strachy.
    To oznacza że ponownego cyklu straszenia już nie będzie, bo wierny elektorat wpadłby w nerwicę i rozchwianie zaufania.
    Oczywiście ani nie udało się skutecznie wywołać paniki wojennej, ani nie uda się uspokoć tych co akurat w nią wpadli, bo wpływ propagandy na podatników polskich jest delikatnie mówiąc słaby.
    Podatnik zawsze wiedział swoje, czyli wiedział że nie wie na kogo głosować, albo w ciemno popiera Tuska czy Kaczyńskiego.
    Chyba nie ma sensu oceniać spotów poza kryteriami czysto technicznymi które akurat są bez istotnego znaczenia. Spotami politycy warczą w kierunku konkurencji, chwalą się swoimi członkami przed walką. Wbrew pozorom nie są one adresowane do masy wyborczej, już prędzej do sponsorów.
    Raczej unika się propagandy negatywnej czyli atakowania wroga po nazwisku, bo to powoduje zwarcie szeregów u przeciwnika, stąd reklamówki będą raczej mdłe i nijakie.