Reklama

 Media zaszumiały, że Platforma Obywatelska, realizująca bardzo "liberalny" program socjalistycznych dopłat do kredytów i podwyżek podatków, dokonała jeszcze jednego

 Media zaszumiały, że Platforma Obywatelska, realizująca bardzo "liberalny" program socjalistycznych dopłat do kredytów i podwyżek podatków, dokonała jeszcze jednego "liberalnego" cudu. Otóż okazało się, że urzędników w różnych ministerstwach jest jeszcze więcej niż za czasów słusznie krytykowanego za etatyzm PIS. Największy ich przyrost nastąpił w ministerstwie nauki. Być może dlatego, że są tam potrzebni, ale jeśli ktoś spytałby mnie o zdanie, to powiedziałbym, że niepotrzebni są nie tylko nowi urzędnicy, ale całe to ministerstwo, które można śmiało zlikwidować. Co jeśli nauka nam się przestanie wtedy bez państwowej pomocy rozwijać? No nie wiem, był taki czas, gdy żadne ministerstwo do nauki się nie wtrącało i to właśnie wtedy powstały największe wynalazki, takie jak maszyna parowa, taśma produkcyjna, elektryczność, radio, telewizor, penicylina i nawet komputer. Tymczasem nowe, troszczące się o naukę ministerstwa nie dokonały żadnego przełomu, poza tym, że jedno z nich, akurat polskie, chciało wysłać kontrolę na niezależny uniwersytet, za to, że wypuszcza się stamtąd nie takich magistrów jak trzeba.

No, ale czasy się zmieniają i jak już nie jeden raz zostałem pouczony teraz nie możemy robić tego, co kiedyś, nawet jeśli to co było kiedyś sprawdzało się całkiem dobrze. Teraz są inne czasy i już nigdy żaden "prywaciarz" nie stworzy żadnego przełomowego wynalazku bez ministerialnego błogosławieństwa. A poza tym to nowi urzędnicy w ministerstwie nauki nie są potrzebni po to, by wspierać jakiegoś szalonego wynalazcę, tylko po to, by zająć się rozdziałem funduszy unijnych na rozwój nauki. Tutaj muszę poprawić wszystkich, którzy twierdzą, że wzrost liczby urzędników o 20% to skandal i przerost biurokracji. Przeciwnie, to jej niedobór, bo ponoć zgodnie z zaleceniami naszej kochanej Unii, którą mają już wkrótce w ramach misji promować media publiczne, na każdy milion euro unijnych dotacji, powinno przypadać 2,5 urzędnika. W Polsce tymczasem przypada tylko jeden, więc aby podołać normom i wykonać plan, powinniśmy zwiększyć ilość biurokratów o 150%, a nie o marne 20. Nie wiem wprawdzie, czy tylko w ministerstwach, czy w ogóle. Jeśli w ministerstwach to pół biedy, jeśli w każdym gminnym urzędzie, to liczba biurokratów zgodnie z euronormami powinna wynosić jakieś 1,3 mln. Wyobrażacie sobie jak korzystnie wpłynęłoby to na naszą gospodarkę? W parę dni pozbylibyśmy się bezrobocia. Jedyny problem w tym, że taką armię urzędników ciężko byłoby utrzymać, bo urzędy niczego nie produkują,  konsumują jednak jak każdy, ale przecież rząd znajdzie lekarstwo na ten problem, prawda? Prawda, rząd zawsze da sobie radę z tym, z czym nie może sobie poradzić ten zły i skompromitowany wolny rynek, więc i brak pieniędzy na utrzymanie rozdętej administracji nie będzie żadnym kłopotem. Jak pieniędzy zabraknie, to się powiększy deficyt, zwiększy podatki, albo kupimy nową drukarkę.

Reklama

Jest tylko jeden problem. Jeśli będziemy powiększać deficyt i inflację, to nie spełnimy kryteriów z Maastricht i nie wejdziemy do strefy euro, a bez tego, jak wiadomo, staniemy się szybko drugą Białorusią. Chyba zostaniemy jednak przy podwyżce podatków, a co będzie jeśli nikt nie będzie ich płacił? "Dalibóg" nie wiem, pewne jest jednak to, że żaden urzędnik nie straci pracy, nawet jeśli będzie niepotrzebny. Przecież nie może tak być, że państwo zmniejsza zatrudnienie w administracji, bo gdzie ci wszyscy ludzie wtedy pójdą? Państwo nie dopuści, by stała im się krzywda, bo państwo to nie jest jakiś krwiożerczy kapitalista, który przejmuje się takimi drobiazgami jak brak funduszy na utrzymywanie zbędnych etatów. No, ale co zrobić, gdy etaty utrzymywać trzeba i gdy trzeba płacić, a nie ma z czego i nie ma jak dodrukować? Wtedy uratować nas może tylko cud i to jest dowód na to, że lepiej niż na "liberalną" Platformę, która cuda obiecała, trafić nie mogliśmy. Premier Donald zrobi cud, pojedzie do Brukseli, gdzie podobno podbił już europejskie salony i przywiezie stamtąd pieniądze, która Unia da, a skąd weźmie Unia, to już Unii problem, a nie Premiera Donalda. Premier Donald zrobił swoje i teraz może poprosić wdzięcznych obywateli, by ci udali się do urn i zagłosowali na partię Premiera w eurowyborach. No, ale z tym to problem może być największy, bo choć poparcie dla PO szaleje i dobija do 60%, to na wybory wybiera się zaledwie 13% Polaków, co nie jest dziwne, biorąc pod uwagę, że połowa naszych rodaków nie wie nawet, że eurodeputowanych wybiera się w wyborach powszechnych, z kolei połowa z tych, którzy to wiedzą, nie zna za bardzo terminu wyborów. Podpowiadam więc, drodzy Rodacy, że naszych przedstawicieli wybieramy 7 czerwca, już za sześć tygodni i jeden dzień. A wybór mamy niesamowity, do wyboru, do koloru: etatyści z PIS, "liberałowie" z PO, socjaldemokraci z SLD i rodzinne, ludowe PSL. Do urn!

Reklama

32 KOMENTARZE

    • Ja
      Czy Autor miał kiedykolwiek doczynienia z funduszami strukturalnymi? Ze składanym wnioskiem, jego wykonalnoscią i w przypadku otrzymania jego rozliczeniem i prowadzeniem? Czy kiedykolwiek miał styczność z dysponowaniem funduszy unijnych i wie jak wygląda biurokracja z tym związana i rzeczywista potrzeba zaprzągnięcia w to masy ludzi? Unijne dyrektywy, rozporzadzenia są rozdmuchane do niewyobrażalnych rozmiarów i popropwadzenie prawidłowe chocby naukowego grantu wymaga nie małej ekwilibrystyki. Pytam się, czy dany naukowiec, badacz ma zajmowac się przepisami i biurokratyczną stroną projektu? Wiem co mówię, bo sam to przeszedłem i przechodzę? Oczywiście przepisy i rozwiązania sa zdecydowanie kretynskie, ale skoro już są, a do wykorzystania są ogromne środki, ktore na lokalnym rynku są nieosiągalne to znaczy, że nie nalezy o nie zabiegać? Należy, po stokroć nalezy, nawet kosztem, niezbednej w tym przypadku, ilosci osób do obsługi takowego projektu. Zawiłe to, skomplikowane, ale realne i rzeczywiste. Tak to niestety wygląda. W innym przypadku przeprowadzenie takowego projektu bez sztabu ludzi jest niewykonalne.

      Pozdrawiam

      • “Oczywiście przepisy i
        "Oczywiście przepisy i rozwiązania sa zdecydowanie kretynskie, ale skoro już są, a do wykorzystania są ogromne środki, ktore na lokalnym rynku są nieosiągalne to znaczy, że nie nalezy o nie zabiegać? Należy, po stokroć nalezy, nawet kosztem, niezbednej w tym przypadku, ilosci osób do obsługi takowego projektu."

        Jeżeli przepisy są głupie i zbyt skomplikowane, to trzeba te przepisy uprościć, zamiast zatrudniać masę biurokratów, których będzie trzeba utrzymywać cały czas, podczas gdy fundusze wieczne nie będą. Ale to tylko moja opinia, a ja podobno jestem jakimś skrajnym liberałem…
        Pozdrawiam.

    • Ja
      Czy Autor miał kiedykolwiek doczynienia z funduszami strukturalnymi? Ze składanym wnioskiem, jego wykonalnoscią i w przypadku otrzymania jego rozliczeniem i prowadzeniem? Czy kiedykolwiek miał styczność z dysponowaniem funduszy unijnych i wie jak wygląda biurokracja z tym związana i rzeczywista potrzeba zaprzągnięcia w to masy ludzi? Unijne dyrektywy, rozporzadzenia są rozdmuchane do niewyobrażalnych rozmiarów i popropwadzenie prawidłowe chocby naukowego grantu wymaga nie małej ekwilibrystyki. Pytam się, czy dany naukowiec, badacz ma zajmowac się przepisami i biurokratyczną stroną projektu? Wiem co mówię, bo sam to przeszedłem i przechodzę? Oczywiście przepisy i rozwiązania sa zdecydowanie kretynskie, ale skoro już są, a do wykorzystania są ogromne środki, ktore na lokalnym rynku są nieosiągalne to znaczy, że nie nalezy o nie zabiegać? Należy, po stokroć nalezy, nawet kosztem, niezbednej w tym przypadku, ilosci osób do obsługi takowego projektu. Zawiłe to, skomplikowane, ale realne i rzeczywiste. Tak to niestety wygląda. W innym przypadku przeprowadzenie takowego projektu bez sztabu ludzi jest niewykonalne.

      Pozdrawiam

      • “Oczywiście przepisy i
        "Oczywiście przepisy i rozwiązania sa zdecydowanie kretynskie, ale skoro już są, a do wykorzystania są ogromne środki, ktore na lokalnym rynku są nieosiągalne to znaczy, że nie nalezy o nie zabiegać? Należy, po stokroć nalezy, nawet kosztem, niezbednej w tym przypadku, ilosci osób do obsługi takowego projektu."

        Jeżeli przepisy są głupie i zbyt skomplikowane, to trzeba te przepisy uprościć, zamiast zatrudniać masę biurokratów, których będzie trzeba utrzymywać cały czas, podczas gdy fundusze wieczne nie będą. Ale to tylko moja opinia, a ja podobno jestem jakimś skrajnym liberałem…
        Pozdrawiam.

  1. Dawno temu myślałem,
    że nadmiar urzędników to przypadłość godpodarki socjalistycznej. Dla usprawiedliwienia dodam, że swoją wiedzę czerpałem wtedy z amerykańskich filmów oglądanych czasem w kinie lub częściej na kasetach VHS.
    PS
    Chyba niepotrzebnie się usprawiedliwiłem.

  2. Dawno temu myślałem,
    że nadmiar urzędników to przypadłość godpodarki socjalistycznej. Dla usprawiedliwienia dodam, że swoją wiedzę czerpałem wtedy z amerykańskich filmów oglądanych czasem w kinie lub częściej na kasetach VHS.
    PS
    Chyba niepotrzebnie się usprawiedliwiłem.

  3. Nie słyszałam, aby Premier powiedział coś co zgodne byłoby
    z tymi twoimi stwierdzeniami:

    “Premier Donald zrobi cud, pojedzie do Brukseli, gdzie podobno podbił już europejskie salony i przywiezie stamtąd pieniądze, która Unia da, a skąd weźmie Unia, to już Unii problem, a nie Premiera Donalda.”

    Co zaś do funduszy unijnych, to są na nie w kraju określone środki i procedury z których kto chce korzysta w miarę swoich możliwości. Uczelnie np. mają dobrze zorganizowane zarówno punkty informacyjne, jak i biura, które służą pomocą w realizacji celów przy pomocy środków unijnych. Urzędy pracy również. Są też powołane już za kadencji PO instytucje pośredniczące w dofinansowaniu małych i średnich przedsiębiorstw. Również za kadencji PO rozwinęła się działalność szkoleniowa w tym zakresie.
    Na odpowiednich szczeblach w całym kraju są odpowiedzialne z to instytucje. Istnieją terminarze ogłaszania konkursów, a na stronach internetowych odpowiedzialnych są publikowane dokumentacje konkursowe i generatory wniosków, gdzie dostępne są odpowiednie formularze do zgłaszania projektów. Są specjalne stanowiska do oceny formalnej i rzeczowej wniosków, ustalone terminy ogłaszania wyników konkursów. Są procedury audytu, czyli kontroli realizacji projektów.
    Szereg przedsięwzięć w uczelniach i samorządach realizuje się z tych funduszy o ile takie przedsięwzięcie znajdzie zwolenników i zostanie uznane za celowe. Wszystko zależy od środowisk i organów decyzyjnych. Jeśli dane środowisko nie widzi potrzeby rozwoju jakiejś działalności, a decydenci tegoż środowiska są z tym środowiskiem zgodni, to nie podejmuje się zadania. To sprawa tego środowiska.

    • Nie powiedział, bo to nie był
      Nie powiedział, bo to nie był cytat z premiera Donalda. To było podsumowanie haseł wyborczych ( było coś o "cudach" jeśli dobrze pamiętam, chyba nawet gospodarczych ) oraz faktów dokonanych ( pan Premier podobno świetnie się czuł na europejskich szczytach i salonach, co pokazywali w TV, ilustrując informację zdjęciami premiera z muchą – taką zamiast krawata, nie Joanną ). Jeśli chodzi o fundusze z UE, to oczywiście nie wątpię, że wiele osób i instytucji z nich korzysta i z pewnością przynoszą one tym osobom i instytucjom ( np. uczelniom ) duży pożytek. Nie wiem tylko dlaczego do obsługi tych funduszy jest potrzebne dalsze powiększanie i tak już rozdętej biurokracji. Jeśli będziemy dążyć do spełnienia założeń, że na milion euro powinno przypadać 2,5 urzędnika, by móc je dobrze wydać, to może się okazać, że wyjdziemy na tym jak Zabłocki na mydle – na dotacjach zarobią bowiem niektórzy, może całkiem liczni, może nawet większość, ale raczej nie wszyscy. Tymczasem nowych urzędników przeznaczonych do ich rozdawania utrzymywać będzie solidarnie cały naród – ci, którzy skorzystają i ci, którzy nie skorzystają, słowem wszyscy.

      PS. Ja fundusze z UE przeznaczyłbym przede wszystkim na rozwój infrastruktury, bo tylko to przyniesie zysk wszystkim obywatelom i całej gospodarce. A do ich rozdziału wcale nie tworzyłbym tysięcy nowych, urzędniczych etatów – wystarczyłoby, gdyby ci urzędnicy, którzy już są zatrudnieni po dziesiątkach agencji i ministerstw wydajniej pracowali.

        • Inwestycja w “kapitał ludzki”
          Inwestycja w "kapitał ludzki" wygląda mniej więcej tak: przeszkolenie 10 bezrobotnych kosztuje ok. milion, z którego żyją różne agencje, firmy szkoleniowe a bezrobotny nauczy się, jak wypełniać papierki.

          Użyteczność społeczna wszystkich trzech się nie zmienia, natomiast zarobi sobie amerykański wynalazca, chiński producent sprzętu elektronicznego i niemiecki konstruktor aut.

          Skończą się fundusze, większość tych "firm" zniknie, ale raczej rząd i Unia nie dopuszczą do wzrostu bezrobocia i będziemy dalej wyrzucać publiczne pieniądze.

  4. Nie słyszałam, aby Premier powiedział coś co zgodne byłoby
    z tymi twoimi stwierdzeniami:

    “Premier Donald zrobi cud, pojedzie do Brukseli, gdzie podobno podbił już europejskie salony i przywiezie stamtąd pieniądze, która Unia da, a skąd weźmie Unia, to już Unii problem, a nie Premiera Donalda.”

    Co zaś do funduszy unijnych, to są na nie w kraju określone środki i procedury z których kto chce korzysta w miarę swoich możliwości. Uczelnie np. mają dobrze zorganizowane zarówno punkty informacyjne, jak i biura, które służą pomocą w realizacji celów przy pomocy środków unijnych. Urzędy pracy również. Są też powołane już za kadencji PO instytucje pośredniczące w dofinansowaniu małych i średnich przedsiębiorstw. Również za kadencji PO rozwinęła się działalność szkoleniowa w tym zakresie.
    Na odpowiednich szczeblach w całym kraju są odpowiedzialne z to instytucje. Istnieją terminarze ogłaszania konkursów, a na stronach internetowych odpowiedzialnych są publikowane dokumentacje konkursowe i generatory wniosków, gdzie dostępne są odpowiednie formularze do zgłaszania projektów. Są specjalne stanowiska do oceny formalnej i rzeczowej wniosków, ustalone terminy ogłaszania wyników konkursów. Są procedury audytu, czyli kontroli realizacji projektów.
    Szereg przedsięwzięć w uczelniach i samorządach realizuje się z tych funduszy o ile takie przedsięwzięcie znajdzie zwolenników i zostanie uznane za celowe. Wszystko zależy od środowisk i organów decyzyjnych. Jeśli dane środowisko nie widzi potrzeby rozwoju jakiejś działalności, a decydenci tegoż środowiska są z tym środowiskiem zgodni, to nie podejmuje się zadania. To sprawa tego środowiska.

    • Nie powiedział, bo to nie był
      Nie powiedział, bo to nie był cytat z premiera Donalda. To było podsumowanie haseł wyborczych ( było coś o "cudach" jeśli dobrze pamiętam, chyba nawet gospodarczych ) oraz faktów dokonanych ( pan Premier podobno świetnie się czuł na europejskich szczytach i salonach, co pokazywali w TV, ilustrując informację zdjęciami premiera z muchą – taką zamiast krawata, nie Joanną ). Jeśli chodzi o fundusze z UE, to oczywiście nie wątpię, że wiele osób i instytucji z nich korzysta i z pewnością przynoszą one tym osobom i instytucjom ( np. uczelniom ) duży pożytek. Nie wiem tylko dlaczego do obsługi tych funduszy jest potrzebne dalsze powiększanie i tak już rozdętej biurokracji. Jeśli będziemy dążyć do spełnienia założeń, że na milion euro powinno przypadać 2,5 urzędnika, by móc je dobrze wydać, to może się okazać, że wyjdziemy na tym jak Zabłocki na mydle – na dotacjach zarobią bowiem niektórzy, może całkiem liczni, może nawet większość, ale raczej nie wszyscy. Tymczasem nowych urzędników przeznaczonych do ich rozdawania utrzymywać będzie solidarnie cały naród – ci, którzy skorzystają i ci, którzy nie skorzystają, słowem wszyscy.

      PS. Ja fundusze z UE przeznaczyłbym przede wszystkim na rozwój infrastruktury, bo tylko to przyniesie zysk wszystkim obywatelom i całej gospodarce. A do ich rozdziału wcale nie tworzyłbym tysięcy nowych, urzędniczych etatów – wystarczyłoby, gdyby ci urzędnicy, którzy już są zatrudnieni po dziesiątkach agencji i ministerstw wydajniej pracowali.

        • Inwestycja w “kapitał ludzki”
          Inwestycja w "kapitał ludzki" wygląda mniej więcej tak: przeszkolenie 10 bezrobotnych kosztuje ok. milion, z którego żyją różne agencje, firmy szkoleniowe a bezrobotny nauczy się, jak wypełniać papierki.

          Użyteczność społeczna wszystkich trzech się nie zmienia, natomiast zarobi sobie amerykański wynalazca, chiński producent sprzętu elektronicznego i niemiecki konstruktor aut.

          Skończą się fundusze, większość tych "firm" zniknie, ale raczej rząd i Unia nie dopuszczą do wzrostu bezrobocia i będziemy dalej wyrzucać publiczne pieniądze.

  5. Ja! Tobie to dobrze apelować
    DO urn. Iść mogę i co?
    ano tak
    PiS -boje się
    PO -Krzaklewski
    SLD-nowa czy stara ale komuna
    PSL-do nich ja ręki nie przyłożę
    więc pewnie postoję nad tą urną,postoję i wrócę do domu
    Ale się nie martw o terminie wyborów się dowiemy bo plakatów będzie dość.

  6. Ja! Tobie to dobrze apelować
    DO urn. Iść mogę i co?
    ano tak
    PiS -boje się
    PO -Krzaklewski
    SLD-nowa czy stara ale komuna
    PSL-do nich ja ręki nie przyłożę
    więc pewnie postoję nad tą urną,postoję i wrócę do domu
    Ale się nie martw o terminie wyborów się dowiemy bo plakatów będzie dość.

  7. postęp wymaga ofiary z rozumu
    Szaleństwo administracji dochodzi do szczytów. Ostatnio żeby kupić dla uczelni wtyczkę za 6 zł musiałem zebrać 9 podpisów z pieczątkami. Na potrzeby urzędników zlikwidowano całe piętro laboratoriów, uczeni siedzą upchnięci po kątach i szemrają pod nosem złe wyrazy. Ale teraz są nowe czasy, robotę naukową robi się komputerem, internetem oraz podaniem o dotacje.

  8. postęp wymaga ofiary z rozumu
    Szaleństwo administracji dochodzi do szczytów. Ostatnio żeby kupić dla uczelni wtyczkę za 6 zł musiałem zebrać 9 podpisów z pieczątkami. Na potrzeby urzędników zlikwidowano całe piętro laboratoriów, uczeni siedzą upchnięci po kątach i szemrają pod nosem złe wyrazy. Ale teraz są nowe czasy, robotę naukową robi się komputerem, internetem oraz podaniem o dotacje.

  9. W to, że koalicja, na którą
    W to, że koalicja, na którą Polska czekała, popisałaby się działaniami "antykryzysowymi" nie wątpię, zadłużenie mogłoby wzrastać ze dwa razy szybciej niż w USA. Obecny rząd też wpadł jednak na kilka genialnych pomysłów, ot, choćby podatek "ekologiczny". Jeśli rząd się nie opamięta i wprowadzi to genialne rozwiązanie, to może okazać się, że obywatele, których nie stać na nowe auto, zaczną mieć problemy finansowe z utrzymaniem starego, co z pewnością pomoże gospodarce jak cholera.

  10. W to, że koalicja, na którą
    W to, że koalicja, na którą Polska czekała, popisałaby się działaniami "antykryzysowymi" nie wątpię, zadłużenie mogłoby wzrastać ze dwa razy szybciej niż w USA. Obecny rząd też wpadł jednak na kilka genialnych pomysłów, ot, choćby podatek "ekologiczny". Jeśli rząd się nie opamięta i wprowadzi to genialne rozwiązanie, to może okazać się, że obywatele, których nie stać na nowe auto, zaczną mieć problemy finansowe z utrzymaniem starego, co z pewnością pomoże gospodarce jak cholera.

  11. Czy my musimy kopiować każdy
    Czy my musimy kopiować każdy największy kretynizm tylko dlatego, że funkcjonuje on "w większości państw Unii"? Nie możemy choć raz pomyśleć? Ja wiem, że na drogach jest mnóstwo aut nadających się tylko na złomowisko i stwarzających zagrożenie, ale przecież nie każdy samochód mający więcej niż 10 lat jest jakimś "składakiem". Wiele z tych samochodów jest utrzymanych w całkiem dobrym stanie technicznym, a właściciele nie wymieniają ich na nowsze, bo na nowsze często ich nie stać. Być może państwom Europy Zachodniej łatwo jest wprowadzać takie podatki, bo tam obywateli jest stać na nowsze modele ( zresztą nie zawsze lepsze, znam parę marek, które produkują obecnie bardziej "wypasione", ale za to mniej wytrzymałe i praktyczne samochody niż dawniej ), ale Polaków nie stać i nakładanie na nich dodatkowego haraczu z tego powodu wcale nie sprawi, że rzucą się do salonów po najnowsze modele. Przeciwnie, dodatkowy haracz spowoduje, że będzie im trudniej utrzymać ich dotychczasowe auta. Dlatego uważam, że nie powinniśmy robić niczego, tylko dlatego, że "w Unii tak jest". W Unii są też normalne drogi i to dlatego jest tam mniej wypadków, a nie ze względu na wypasione fury. No, ale zachodnia Europa wybudowała sobie obwodnice i autostrady zanim nauchwalała programów "Natura 2000", itp., Polska na odwrót. My najpierw przyjęliśmy program, no bo "w Unii tak jest", a potem przez kilka lat robiliśmy cyrk wokół doliny Rospudy. A "kochać" tę Unię z jej programami i podatkami.

  12. Czy my musimy kopiować każdy
    Czy my musimy kopiować każdy największy kretynizm tylko dlatego, że funkcjonuje on "w większości państw Unii"? Nie możemy choć raz pomyśleć? Ja wiem, że na drogach jest mnóstwo aut nadających się tylko na złomowisko i stwarzających zagrożenie, ale przecież nie każdy samochód mający więcej niż 10 lat jest jakimś "składakiem". Wiele z tych samochodów jest utrzymanych w całkiem dobrym stanie technicznym, a właściciele nie wymieniają ich na nowsze, bo na nowsze często ich nie stać. Być może państwom Europy Zachodniej łatwo jest wprowadzać takie podatki, bo tam obywateli jest stać na nowsze modele ( zresztą nie zawsze lepsze, znam parę marek, które produkują obecnie bardziej "wypasione", ale za to mniej wytrzymałe i praktyczne samochody niż dawniej ), ale Polaków nie stać i nakładanie na nich dodatkowego haraczu z tego powodu wcale nie sprawi, że rzucą się do salonów po najnowsze modele. Przeciwnie, dodatkowy haracz spowoduje, że będzie im trudniej utrzymać ich dotychczasowe auta. Dlatego uważam, że nie powinniśmy robić niczego, tylko dlatego, że "w Unii tak jest". W Unii są też normalne drogi i to dlatego jest tam mniej wypadków, a nie ze względu na wypasione fury. No, ale zachodnia Europa wybudowała sobie obwodnice i autostrady zanim nauchwalała programów "Natura 2000", itp., Polska na odwrót. My najpierw przyjęliśmy program, no bo "w Unii tak jest", a potem przez kilka lat robiliśmy cyrk wokół doliny Rospudy. A "kochać" tę Unię z jej programami i podatkami.