Reklama


Jak bardzo jest niebezpieczne wiązanie nazwisk i jak to się mówi w postmodernistycznych społeczeństwach, uprzedzeń z faktami oraz problemami, widać na kilku spektakularnych przykładach. To skomplikowane zdanie, na pograniczu „nieskładni”, nie jest moją nieudolnością, to takie celowe podkreślenie formą, naprawdę szkodliwego przekombinowania treści. Nie wiem co by zrobiły odpowiednie czynniki z takim rzecznikiem Kamińskim, gdyby tak pierwszy strateg IVRP, zamiast zgłosić się do sejmu, gdy trwa posiedzenie w sprawie samobójstwa Barbary Blidy, pojechał sobie do Włoch, oczywiście nie na narty, ale do niemieckiego papieża nie daj Boże i jeszcze zamieszkał w jakimś czterogwiazdkowym hotelu „za nasze pieniądze”. Tymczasem jutro w Moskwie prywatna firma MAK powiązana z państwowym KGB, przegłosowana nawet przez rosyjską dumę jako niewiarygodna, firma nepotyczna, jak się wyraził poseł Mężydło, ogłosi co było przyczyną katastrofy polskiego samolotu rządowego. Samolotu z kilkudziesięcioma najwyższej wagi urzędnikami państwa polskiego na pokładzie. Do pełnego porównania brakuje rzecznika Grasia, który powiedział, że premier Tusk nie zamierza się tym przejmować, nic wielkiego się nie dzieje, w razie czego minister Miller wyśle mu sms. Tutaj już nie trzeba sobie niczego wyobrażać, odpowiednie czynniki też się nie przejmują, nawet opozycja nie bardzo przejęta, bo PJN chyba walczy z nazwą, a PiS przyznaje PJN rację, że strategia i Polska jest tylko jedna, prezes zniknął, Brudziński gada jak Aleksander Kwaśniewski, w sensie, że taki otwarty na ludzi i polską lewicę średniego pokolenia.

Nie chce się wierzyć prawda? Samobójcza śmierć jednej byłej pani minister postawiła na nogi całą Polskę, sam pisałem burzliwe i niestety w większości durne komentarze, natomiast ogłoszenie wyroku przez obcy kraj, w sprawie zbrodni na 96 osobach wykonanej tępym toporem polskiego i rosyjskiego „nieporządku” nie zakłóciło urlopu premiera z rodziną. Nie wiem tylko czy syn pana premiera się załapał? Po chińskim PKP, włoska nartostrada, musi bardzo chłopak zmęczony robotą u wymagającego szefa Adama Michnika. W każdym razie mamy problem infrastruktury rozwiązany, włoska nartostrada, chińskie szybkie koleje i chyba tylko z Włoszczową trzeba będzie się przeprosić, bo jak się okazuje, jest to jedyna stacja w Polsce, którą można na Euro 2012 pokazać. Inny przykład nazwisk, których się nie potrafi odróżnić od pożądanych faktów. Gdy do sojusznika z NATO polecieli skądinąd mało rozsądni i niestety szkodliwi: Macierewicz i Fotyga, żeby jako opozycja żebrać o wstawiennictwo u amerykańskiego senatora, bo polski rząd ma w poważaniu śledztwo w sprawie katastrofy, rzecznik Graś krzyczał o zdradzie narodowej. Poważnie, odezwała się w tym absolutnie europejskim polityku, taka atawistyczna cecha endecka. Oddanie śledztwa państwu, które w doktrynie wojennej ma zapisaną Polskę wraz z całym NATO jako wroga, rzecznik Graś uzasadniał spokojem i wiarą w niezależne ośrodki władzy rosyjskiej, natomiast w przypadku USA wyraził podejrzenie, że sojusznik zdradzi Polskę w trójkącie z Macierewiczem i Fotygą. Takie rzeczy dzieją się naprawdę.

Reklama

W tej chwili już poważny minister Kwiatkowski, ten co nie wiedział czego słucha, zamierza żebrać o pomoc, ale i to nie rusza premiera Tuska z rodziną. Premier Tusk ma taką strategię, że kiedy już naprawdę nie da się nawijać makaronu na uszy, premier Tusk po prostu znika. Wróci jak coś się w sztabie wymyśli, albo jak się wrzuci ważniejszy temat, na przykład mandat błazna z Biłgoraja i jego nowego transferu, który wylansował Leppera i Tymińskiego, ale tym razem zaliczy spektakularną padaczkę. Normalnie, zdrowego chłopa powinien szlag trafić kiedy się przygląda temu czemuś co się nazywa polski rząd, polskie państwo i temu nikomu co się nazywa Donald Tusk, ale mnie powiewa jak Tuskowi. Tak prawdę mówiąc dobrze się dzieje, że jutro o 10.00, chyba czasu polskiego, nie będzie w czasie odczytu wyroku w Moskwie nikogo po za jakimś drugorzędnym przedstawicielem ambasady. Gdyby pojechała tam delegacja polskiego rządu mielibyśmy powrót już nawet nie do czasów eksperta Jaruzelskiego, ale do czasów marszałka Rokossowskiego. A tak po cichu ogłosi się wyrok, mało istotny dla polskiego rządu i polskiego premiera, bo i jakiż mógłby być wyrok, skoro katastrofa robiła wrażenie przez pierwszą godzinę i to tylko w tym aspekcie, czy Kaczor nie odzyska władzy. Z jeszcze jednego powodu stało się cudownie, ten stosunek rządu i premiera, ten urlop, ta minister Fedak jak zwykle gadająca bzdury, które za chwilę okażą się „reformą”, te pociągi znikąd donikąd, to wszystko ma swoją wartość.

Ciągle wierzę, że w Polsce myśląca mniejszość będzie miała w końcu swój głos i przebije się z bardzo czytelną informacją, już nawet niewymagającą myślenia, co po prostu spojrzenia. Jeśli Polak popatrzy sobie na to jak z 5 peronu w Katowicach ruszają pociągi, jak minister za ten rozkład dostaje kwiaty, jak rzecznik rządu myli sojuszników z wrogami, jak premier szusuje na włoskich nartostradach, by nie odbijać sobie nerek na wypłukanej polskiej masie asfaltowej polanej po niemieckim bruku, to jakiż idiota uwierzy, że ten rząd potrafił zorganizować lot samolotowy? Donald Tusk ma krew na rękach to widać jak na obrazku i proszę mi tu nie fikać z jakimiś dowodami i metodologią, bo zastosowałem najnowocześniejsze techniki badawcze, którymi teraz podniecony cały kraj. Pan socjolog, agent Tomek Gross (opatentowane), za pieniądze nowojorskich Żydów, czyli tych co mają najwięcej drzewek w Yad Waschem, na podstawie jednej fotografii, na której, jak sam przyznaje nie wiadomo kto i co jest, oraz co robi, postawił tezę-wyrok, że Polacy zabili setki tysięcy Żydów i taki proceder był normą. Ja widzę nie jeden obrazek, wiem kto na nim jest i wiem czego za ch…olerę nie potrafi zrobić, dlatego twierdzę, że Donald Tusk ma krew na rekach i niestety to zdaje się jest u niego normą, bo “ile Polaków zginie na polskich zatłoczonych drogach”, upstrzonych rekordową liczbą radarów, tego już nikt nie policzy.

Reklama

3 KOMENTARZE