Reklama

Się mówi, że taki, prawda, ogień, tak się tyra, tak się człowiek uwija, że taczki ni

Się mówi, że taki, prawda, ogień, tak się tyra, tak się człowiek uwija, że taczki nie ma czasu załadować. Się mówi, że się biega jak kot z pęcherzem. Się mówi, że się łapie sroki za jeden ogon i wszystko co się mówi pasuje jak ulał do nowej strategii Donalda. Zwrócę uwagę tylko na jeden aspekt. Któż z nas nie pamięta tych wszystkich przepychanek kto z kim ma się spotkać i dla kogo będzie to ujma? Wszyscy pamiętamy obojętnie kogo chce lub nie chce nam się słuchać. Pamiętamy i pomocnika Kwaśniewskiego i odpowiednie ligi i pogardę jaką Tusk okazywał liderom pomniejszych partii, którzy domagali się debaty. Palikot, który się dobijał do Polsatu i tak dalej. Dziś coś wstąpiło w Donalda i lata jak oparzony od klubu do klubu, by obgadać „ważne dla Polski sprawy”. W końcu wpadł na klub PiS, a ten wyznaczył Tuskowi dzień oraz godzinę, przy czym wyraźnie zaznaczył, że prezes w tym dniu idzie z kotem do weterynarza. Patrzę i słucham, co Tusk na to, a on, że nie ma sprawy, że się postara i obiecuje być. Donald Tusk ma się spotkać z klubem PiS, mimo pozaustrojowej arogancji Kaczyńskiego, tymczasem w mediach cisza. Czy coś podobnego, jeszcze dwa miesiące temu, wyobrażał sobie ktokolwiek, a już taki gorący zwolennik Tuska przede wszystkim? Nie do pomyślenia, przecież tym się żyło tygodniami. Kaczyński lekceważył reguły demokracji, Tusk po mistrzowsku zagrywał PR-owsko, setki analiz i debat z udziałem Eryka Mistewicza i mecenasa Giertycha.

Reklama

Dziś pies z kulawą nogą nie interesuje się tym, czy Tusk się spotka, czy nie spotka. Czy Kaczyński przyjdzie, czy nie przyjdzie. O czym to świadczy? No przecież nie o sile, ale o końcówce Tuska. Zmiana wizerunku z Putina z ludzką twarzą na Tadzia Mazowieckiego – Misiąga odebrała Tuskowi cały seks. Tuska już nikt się nie boi, w Tusku już nikt nie widzi lidera, który na byle jakie imprezy nie chodzi. Tusk spowszedniał i nie da się tego nadrobić zmianą wizerunku, która ma pokazać ludzką twarz władzy. Swoją drogą nikt też nie pyta, który Tusk jest prawdziwy, a przecież taką wiwisekcję lidera partyjnego mieliśmy w telewizji i prasie przed dobre trzy miesiące. Wtedy każdy szanujący się analityk zastanawiał się, czy człowiek po czterdziestce może zmienić swoją psychikę, że o sześćdziesięciolatku nie warto wspominać. Pozmieniał się Tusk i jakoś nikogo ta przemiana nie kręci, stracił w oczach, stał się powszechny, z Tuskiem może sobie pogadać każdy, bo nikt poważny nie chce już z nim gadać. Biega Donald od drzwi do drzwi i nie ma czasu taczki załadować, biega z pustym pęcherzem, łapie ogony, chociaż żadna sroka do Tuska nie podlatuje. Trochę jadę Katonem, ale jak się pięć lat patrzyło na wyczyny tego pozera, tej medialnej wydmuszki, to się po pierwsze chucha na zimne, po drugie jakieś zadośćuczynienie w postaci radości z rychłego politycznego pogrzebu się należy. Tusk jakiego znamy już nie wróci, koniec, przez kolejne dni będziemy obserwować powolne mordowanie Donalda, sam też się będzie okaleczał.

Na razie wygląda to jak sadystyczna zabawa, być może chodzi o to nieszczęsne Euro 2012, stąd hol na siłę. Nie wiem jak inni, ale ja widzę wyraźnie, że dotąd usłużne media, trzymają rękę na pulsie i ściskają wajchę, czekają tylko na sygnał. Nie ukrywam też, że strasznie mnie interesuje ten moment gdy wajcha zmieni pozycję. Ten i jeszcze jeden, bo obojętnie kogo namaszczą zawsze będzie coś można z tego wyczytać. Choćby kondycję wierchuszki, co jest, jak dla mnie najbardziej zajmujące. W jakiej kondycji są mecenasi? Czy oni mają świeży pomysł, czy będą grać stare scenariusze, co przecież jest ryzykowne. Przeczytałem w jakimś komentarzu, tutaj na Portalu, że jest możliwy wariant z europejskim ekspertem, przetrenowany na Grecji i Włoszech. Ciekawa koncepcja, ale ma jedną wadę. Największą maskotką UE jest właśnie Tusk, tania to była zabawka, jednak ulubiona. Dwie inne gwiazdy z UE to Buzek i Lewandowski. Ten drugi absolutnie się nie nadaje, tak bardzo absolutnie, że nie ma sensu się nim zajmować. Ten drugi w zasadzie mógłby być, problem w tym, że on już był. W związku z powyższą pustynią pozwalam sobie na podejrzenie, że zabawa z Tuskiem jest też grą na czas. Nie ma nic na łapu capu, trzeba się przyjrzeć, policzyć szable, skonsultować w szerszym gremium, dopiero wówczas namaszczenie. Zła to informacja dla Tuska, wygląda na to, że będzie kończył w mękach i jeszcze się z pustym pęcherzem nalata, ale w ostatnim kursie taczka będzie pełna.

PS Dziękuję i proszę.

Reklama

30 KOMENTARZE

  1. walka o sukces
    Pan Donald jest na obecnym stadium kariery bardzo niebezpieczny, bo gwałtownie poszukuje sukcesu by udowodnić że spełnia położone w nim nadzieje.
    Najlepszym dowodem przydatności będzie pokaz załatwienia czegokolwiek z zachowaniem pozorów demokracji mimo dużego oporu społecznego, gdyż to jest najwyżej ceniona w Europie umiejętność u przywódców biednych krajów.
    W co nas jeszcze wrobi, czy to ma jakikolwiek sens, i jakie powstaną szkody jest rzeczą drugorzędną.
    On tylko walczy o czarny pas w starożytnej chińskiej sztuce brania plebsu za pysk.
    Szanse że dobrze wypadnie są małe.
    Tusk nie ćwiczył pokonywania oporów, bo dotąd każda durnota była przyjmowana w narodzie z życzliwą obojętnością, a resztę załatwiały kochane media.
    Poza tym głównym nurtem działań nasz człowiek będzie mimo wszystko próbował trochę odbudować poparcie społeczne.
    Takim miłym gestem w stosunku do młodzieży będą np próby pogonienia kota Kościołowi.

  2. walka o sukces
    Pan Donald jest na obecnym stadium kariery bardzo niebezpieczny, bo gwałtownie poszukuje sukcesu by udowodnić że spełnia położone w nim nadzieje.
    Najlepszym dowodem przydatności będzie pokaz załatwienia czegokolwiek z zachowaniem pozorów demokracji mimo dużego oporu społecznego, gdyż to jest najwyżej ceniona w Europie umiejętność u przywódców biednych krajów.
    W co nas jeszcze wrobi, czy to ma jakikolwiek sens, i jakie powstaną szkody jest rzeczą drugorzędną.
    On tylko walczy o czarny pas w starożytnej chińskiej sztuce brania plebsu za pysk.
    Szanse że dobrze wypadnie są małe.
    Tusk nie ćwiczył pokonywania oporów, bo dotąd każda durnota była przyjmowana w narodzie z życzliwą obojętnością, a resztę załatwiały kochane media.
    Poza tym głównym nurtem działań nasz człowiek będzie mimo wszystko próbował trochę odbudować poparcie społeczne.
    Takim miłym gestem w stosunku do młodzieży będą np próby pogonienia kota Kościołowi.

  3. walka o sukces
    Pan Donald jest na obecnym stadium kariery bardzo niebezpieczny, bo gwałtownie poszukuje sukcesu by udowodnić że spełnia położone w nim nadzieje.
    Najlepszym dowodem przydatności będzie pokaz załatwienia czegokolwiek z zachowaniem pozorów demokracji mimo dużego oporu społecznego, gdyż to jest najwyżej ceniona w Europie umiejętność u przywódców biednych krajów.
    W co nas jeszcze wrobi, czy to ma jakikolwiek sens, i jakie powstaną szkody jest rzeczą drugorzędną.
    On tylko walczy o czarny pas w starożytnej chińskiej sztuce brania plebsu za pysk.
    Szanse że dobrze wypadnie są małe.
    Tusk nie ćwiczył pokonywania oporów, bo dotąd każda durnota była przyjmowana w narodzie z życzliwą obojętnością, a resztę załatwiały kochane media.
    Poza tym głównym nurtem działań nasz człowiek będzie mimo wszystko próbował trochę odbudować poparcie społeczne.
    Takim miłym gestem w stosunku do młodzieży będą np próby pogonienia kota Kościołowi.