Reklama

Wariatkowo rośnie w siłę, a wariatów przybywa. Każdy wariat, przekonany o swojej nieomylności, postawił sobie jeden cel – uszczęśliwić tę pozostałą, w miarę normalna część populacji.

Wariatkowo rośnie w siłę, a wariatów przybywa. Każdy wariat, przekonany o swojej nieomylności, postawił sobie jeden cel – uszczęśliwić tę pozostałą, w miarę normalna część populacji.
Dlaczego normalni ulegają wariatom, tego jeszcze żaden noblista nie rozstrzygnął.
Wyobraźmy sobie pokaźny szpital dla psychicznych z dominującymi oddziałami:
oddział psychoz szałowo – posępniczych,
oddział schizofreników,
oddział uzależnień,
oddział nerwic lękowych.
Pomniejszych też nie brakuje, ale póki co możemy ich sobie darować skupiając uwagę na wiodących.
Nie trzeba nawet zbyt dociekliwie szukać na naszej scenie politycznej pacjentów dotkniętych psychozą szałowo – posępniczą, bo wszyscy znamy partię, w której garstka schorowanych z maniakalnym uporem dowodzi wszystkim pozostałym, zwykle stającym tam gdzie ZOMO, iż dybią na nich w morderczym spisku, chcą ich pozabijać i tak ogólnie są samym złem, które należy tępić i niszczyć. Przyznacie, że cele są wzniosłe i godne poparcia.
Schizofrenicy to ci, którzy w zależności od potrzeb są raz Jezusem, raz Judaszem. Wszystko obiecają, nad każdym się pochylą, każdego zrozumieją, o wszystkich zatroszczą, każdemu przyznają rację. To wytrawni artyści, potrafią się wcielić w każda rolę, byle nie wyjść z blasku jupiterów. Byle gaża była przyzwoita. Bardzo ładnie wymawiają ą, ę oraz ł.
Pasuje do PO? Pasuje.
Uzależnieni. Nałogowo przywiązani do przebrzmiałych idei i rozwiązań obiecujących niebo na ziemi. Przyzwyczajeni do rozdawania pieniędzy wypracowanych przez innych.
Na szczęście coraz mniej jest takich, którym się jeszcze chce, to i dzielić już nie ma co. Teraz wreszcie przestali oddawać dobra tych, co je wypracowali, tym, którzy pierdolą wszystkich i wszystko. Teraz będą dzielić to, czego nie ma. Grunt, żeby sprawiedliwie.
Pasuje do SLD?
I wreszcie ci, którym sen z powiek spędza strach. Ja się nie dziwię, jak pomyślą jakie maja grzechy i grzeszki na sumieniach, popadają w psychozy lękowe. Instynktu samozachowawczego jednak nie potracili i całkiem roztropnie kombinują. Tylko pomagając dzierżyć ster mają gwarancję bezkarności i pewność ochrony stanu posiadania. Nie dziw, że startują wytrwale i z dobrym skutkiem w wyborach. To się opłaci, bo jeszcze tylko w żłobie, niczym w ostatniej beczułce Kubusia Puchatka, zostało małe conieco do podziału. Każdego z nich jednakowo przeraża myśl, że ktoś inny mógłby się do beczułki dorwać.
Spoko, będą bronić żłobu jak niepodległości i zobaczymy ZSL w nowym rozdaniu.
Jak demokracja, to demokracja. A że młoda, to można, trzeba i wypada popełnić błędów co niemiara.
Darujmy sobie drobne. Zastanówmy się nad głównym, podstawowym.
Czy jest w porządku, by pensjonariusze poszczególnych oddziałów przejęli MONOPOL na zarządzanie szpitalem i odsyłając fachowców na zielona trawkę, zaczęli sami obsadzać stanowiska w zarządach, radach nadzorczych i gabinetach dyrektorów szpitala. A że zabawa w zarządzanie spodobała im się bardzo, dobudowali kilka biurowców.
W domu wariatów zarządzanym przez pensjonariuszy każdy absurd jest normą, więc kolejny wariat na stanowisku premiera czy ministra to jedyny pewny wynik wyborów. Innych kandydatów brak. Zadziwiająca w tym wszystkim jest jedynie postawa tych, którzy na ten dom wariatów łożą, a zarządowi złożonemu z wariatów udzielają kredytów. Także tego najdroższego – kredytu zaufania.
Jeżeli jednak dają i pożyczają, to sytuacja się odwraca i to już nie zarządzający zakładem pensjonariusze okazują się chorymi psychicznie. Znacznie poważniejsze objawy chorobowe trzeba zdiagnozować u tych, którzy pozwalają wariatom zastępować fachowców, menedżerów, lekarzy, techników.
Jakie są możliwości rozwiązania tej patowej sytuacji? Najprostsze.
Położyć chorych na oddziałach i leczyć. Zarządzanie szpitalem powierzyć tym, którzy się na tym znają.
Jeśli jednak uznamy, że w naszym wariatkowie wszystko gra, to pozostaje nam jedynie po raz kolejny wskazać na listach wyborczych tych samych co zawsze schorowanych i cierpliwie czekać, aż i my wylądujemy na którymś oddziale. Kładziemy się do łóżeczka, modlimy do ordynatora-wariata i grzecznie czekamy, aż się przybytek zawali. Lub stanie w ogniu, bo historia lubi się powtarzać a poeci bywają prorokami, choć niekoniecznie we własnym kraju.
Jeżeli wam się wydaje, że ta bajka ma szansę na inne, szczęśliwe zakończenie, to możecie się już ubiegać o miejsce na oddziale autyków.

Reklama

3 KOMENTARZE

  1. debil tak, wariat nie
    No ale to nie są wariaci, a tylko psychopaci.
    W demokracji telewizyjnej politycy kreują się na filutów, trefnisiów i sympatycznych złodziejaszków bo takie postacie najlepiej funkcjonują w serialach. Jednak to tylko pozory. Niefrasobliwość i radosne roztrzepanie dotyczy u nich jedynie spraw istotnych dla społeczeństwa, w sprawach podstawowych, dotyczących ich osobistej pomyślności są niesłychanie poważni, konsekwentni, zaradni i skuteczni.
    Może tylko w partiach chłopskich dominują ludzie poważni którzy nic nie udają. Przyszli żeby się nakraść i nikt im nie podskoczy.

  2. debil tak, wariat nie
    No ale to nie są wariaci, a tylko psychopaci.
    W demokracji telewizyjnej politycy kreują się na filutów, trefnisiów i sympatycznych złodziejaszków bo takie postacie najlepiej funkcjonują w serialach. Jednak to tylko pozory. Niefrasobliwość i radosne roztrzepanie dotyczy u nich jedynie spraw istotnych dla społeczeństwa, w sprawach podstawowych, dotyczących ich osobistej pomyślności są niesłychanie poważni, konsekwentni, zaradni i skuteczni.
    Może tylko w partiach chłopskich dominują ludzie poważni którzy nic nie udają. Przyszli żeby się nakraść i nikt im nie podskoczy.

  3. debil tak, wariat nie
    No ale to nie są wariaci, a tylko psychopaci.
    W demokracji telewizyjnej politycy kreują się na filutów, trefnisiów i sympatycznych złodziejaszków bo takie postacie najlepiej funkcjonują w serialach. Jednak to tylko pozory. Niefrasobliwość i radosne roztrzepanie dotyczy u nich jedynie spraw istotnych dla społeczeństwa, w sprawach podstawowych, dotyczących ich osobistej pomyślności są niesłychanie poważni, konsekwentni, zaradni i skuteczni.
    Może tylko w partiach chłopskich dominują ludzie poważni którzy nic nie udają. Przyszli żeby się nakraść i nikt im nie podskoczy.