Reklama

Na badanie opinii publicznej nie mam

Na badanie opinii publicznej nie mam środków i znajomości, ale w ciemno stawiam dług włoski, że góra 10% Polaków wie, jak brzmi oficjalny hymn Niemiec. Z ostrożności zawyżyłem wskaźnik, tak naprawdę wątpię, aby 2% wiedziało i prawdopodobnie jeszcze mniej wie, że hymn niemiecki od 170 lat nie zmienił się w jednym słowie, a od 89 lat jest uznawany jako oficjalny hymn narodowy. Jedyna drobna korekta nastąpiła w 1952 r, w wyniku nie najlepszych skojarzeń z pierwszą zwrotką, wypromowaną przez NSDP, niejaki Adenauer zaproponował, aby Niemcy nie rezygnując z jednego słowa, skromnie śpiewali tylko III zwrotkę hymnu. Przy okazji i w ramach chichotu historii dodam, że przez krótki czas, tuż po wojnie, Niemcy zawstydzone III Rzeszą zawiesiły starą pieśń i testowały nową, którą była, moi mili europejscy towarzysze… Oda do radości Ludwiga van Beethovena. Mam nadzieję, że ten historyczny wstęp nie znudził, przy okazji dostarczył nowej wiedzy, proszę się nie krępować podanymi procentami, sam do tej chwili należałem do większości. Brak wiedzy może powodować wiele aberracji i gdy się przyglądam „umysłom” wychowanym na hasłach, widzę jak okrutne żniwo zbiera ignorancja. Postanowiłem, że rzeczy najważniejszych nie będę mieszał z politycznymi szyldami i nazwiskami, bo to na starcie ustawia dyskusję na prymitywnym poziomie i tą techniką przechodzę do treści właściwej. Tak się jakoś zabawnie składa, że gdy przychodzi w Polsce rozmawiać o Polsce, zaczyna się większe lub mniejsze zażenowanie. Zażenowanie nasila się, gdy rozmowa schodzi na konkrety, nie daj Bóg – Bóg, godło, hymn, flaga. Więcej Polaków lub co najmniej tyle samo jest gotowych bronić czerwonej gwiazdy na pomnikach radzieckich albo innej gwiazdy na opuszczonych cmentarzach, o co nie wiedzieć czemu krewni obwiniają tutejszych, niż tych naszych „śmiesznych” totemów.

Reklama

Mój stosunek do totemów, sztandarów i innych symboli jest chyba znany, jako indywiduum, czyli jednostka z prawem do własnego poszukiwania sensu, uważam, że makrokosmos rzeczywiście ośmiesza nasze ludzkie słabości. Ludzie przywiązują się do herbów, flag, proporców, ponieważ w ten sposób identyfikują się z plemieniem, taka nasza natura, która ma swoje fatalne skutki w postaci wojen, ale też błogosławione w postaci wspólnoty zabiegającej o swoje. Wydawać się może, że coś tu kręcę i mieszam z chaosem myśli, ale to jest naprawdę prosty i logiczny stosunek do rzeczywistości. Plemienne przywiązanie do symboli nie jest czymś, co najlepiej świadczy o ludzkości, infantylne identyfikacje i bez znaczenia, w skali wszechświata, niemniej żyjemy na planecie Ziemia, a tutaj życie się nie zmienia od tysiącleci i przez tysiąclecia się nie zmieni. Obowiązuje darwinizm – zwyciężaj, zaznaczaj teren albo giń! Z tą chwilą gdy za wspólnotę giną współplemieńcy symbole stają się święte, bo jedyną świętością w tym marnym świecie jest ludzkie życie. Symbol, który jednoczy w walce o życie, musi być symbolem dominującym, bo taka jest uroda darwinizmu, który rządzi i dzieli. Plemię zatracające poczucie wspólnoty ginie na pierwszej linii frontu, a pierwszym etapem dezintegracji jest odebranie lub sponiewieranie totemu. Siedzę przed klawiaturą i póki co stukam sobie w ulubionym, plemiennym, języku, tylko dlatego, że tysiące przodków z polskim symbolem na czapce, rękawie, piersi, przelewało krew za ten kawałek ziemi, gdzie przyszło nam żyć.

Mnie się ten kawałek ziemi podoba, lubię to miejsce i chce mieć poczucie, że należy do mnie, żeby mi tu żadna wrona, świecznik wieloramienny, czy inny sierp kursu nie wyznaczał. Nie wiem, kosmiczne to czy przyziemne, ale orzełek na koszulkach polskich piłkarzy ma wrócić, bo to są polscy piłkarze, moi współplemieńcy, a nie jakaś delegacja, jeb..o peerelowsko-radzieckiego PZPN. Te szmaty uszyte na akord, w chińskich kontenerach, po 15 centów od sztuki, z garbu zdjąć panowie piłkarze, no chyba, że zamierzacie grać jak z Hiszpanią i żebrać o koszulki obcego plemienia, wtedy zostańcie pod logo PZPN. Jak to zgrabnie ujął jeden z Użytkowników Portalu, „Kuc” Wajdy, niejaki Kazek z ziomkostwa niemieckiego, bo nie ze Śląska, może sobie uważać rozmowy o krzyżu i godle za przyśpiewki przy goleniu. Jemu przychodzi to łatwo, ponieważ całe życie był wierny wronie bez korony, poganianej sierpem i młotem, a ostatnio zakochał się w brunatnych koszulach nacjonalistów RAŚ. Natomiast ja chociaż jestem ateusz i na widok narodowych proporców rzadko się wzruszam, krzyża i godła będę bronił jako totemów plemiennych. Tak przez stulecia odstraszaliśmy wrogów i tak nadal należy zaznaczać swoje prawo do stanowienia o samych sobie. Będąc w makrokosmosie jestem indywiduum dla siebie, ale na co dzień żyje w plemieniu, przy wspólnym ognisku. Dlatego jestem przywiązany do orła w koronie i nie przeszkadza mi krzyż, co więcej nie widzę innych, bardziej skutecznych tarczy i mieczy na pozostałe plemiona, które mają zakusy na naszą własność i nas samych. Naiwnych, śpiewających alternatywny hymn Niemiec (Odę do radości), odsyłam do początku tekstu, gdzie jest opisane niemieckie przywiązanie do totemów, tak silne, że nawet największa kompromitacja Niemiec ich nie zniosła. Poniższą pieśń dedykuję wszystkim „polskim” kucom, nie tylko Wajdy.

I
Niemcy, Niemcy ponad wszystko,
Ponad wszystko na świecie,
Jeśli zawsze dla obrony
Po bratersku są złączone
Od Mozy aż po Niemen
Od Adygi aż po Bełt
Niemcy, Niemcy ponad wszystko,
Ponad wszystko na świecie!
II
Niemieckie kobiety, niemiecka wierność
Niemieckie wino i niemiecka pieśń
Niech na świecie utrzymują
Swe dawne piękne brzmienie,
Niech nas natchną do szlachetnych czynów
Przez całe nasze życie.
Niemieckie kobiety, niemiecka wierność
Niemieckie wino i niemiecka pieśń!
III
Jedność i prawo i wolność
Dla niemieckiej ojczyzny,
Do tego wszyscy dążmy
Po bratersku, sercem i czynem.
Jedność i prawo i wolność
Są gwarancją szczęścia.
Kwitnij w blasku tego szczęścia
Kwitnij, niemiecka ojczyzno.

Reklama

39 KOMENTARZE

  1. znowu obciach
    No szkoda, że muszę wyjechać na parę dni, a tu niezła dyskusja się szykuje w ważnej sprawie.
    Orzeł ma być, sprawa jasna.
    Ale dlaczego te ubranka są takie śmiszne?
    Cudaczne czerwone porcięta, gładka koszulka, taka w jakiej się sypia w letnie upały, z paskudnym czerwonym paskiem, i białe pończoszki?
    Czy nie ma jakiegoś przepisu zabraniającego reprezentować kraj w ośmieszających ubrankach?
    Tutaj do kompletu brak czerwonej czapeczki Świętego Mikołaja i białego króliczego ogonka na dupie.
    No, obciach kompletny.
    Strój reprezentacyjny ma wyglądać wręcz przesadnie narodowo i bojowo, czyli być artystycznym przetworzeniem munduru SS.
    Założę się że germańskie pułki tak się ubiorą.

  2. znowu obciach
    No szkoda, że muszę wyjechać na parę dni, a tu niezła dyskusja się szykuje w ważnej sprawie.
    Orzeł ma być, sprawa jasna.
    Ale dlaczego te ubranka są takie śmiszne?
    Cudaczne czerwone porcięta, gładka koszulka, taka w jakiej się sypia w letnie upały, z paskudnym czerwonym paskiem, i białe pończoszki?
    Czy nie ma jakiegoś przepisu zabraniającego reprezentować kraj w ośmieszających ubrankach?
    Tutaj do kompletu brak czerwonej czapeczki Świętego Mikołaja i białego króliczego ogonka na dupie.
    No, obciach kompletny.
    Strój reprezentacyjny ma wyglądać wręcz przesadnie narodowo i bojowo, czyli być artystycznym przetworzeniem munduru SS.
    Założę się że germańskie pułki tak się ubiorą.

  3. znowu obciach
    No szkoda, że muszę wyjechać na parę dni, a tu niezła dyskusja się szykuje w ważnej sprawie.
    Orzeł ma być, sprawa jasna.
    Ale dlaczego te ubranka są takie śmiszne?
    Cudaczne czerwone porcięta, gładka koszulka, taka w jakiej się sypia w letnie upały, z paskudnym czerwonym paskiem, i białe pończoszki?
    Czy nie ma jakiegoś przepisu zabraniającego reprezentować kraj w ośmieszających ubrankach?
    Tutaj do kompletu brak czerwonej czapeczki Świętego Mikołaja i białego króliczego ogonka na dupie.
    No, obciach kompletny.
    Strój reprezentacyjny ma wyglądać wręcz przesadnie narodowo i bojowo, czyli być artystycznym przetworzeniem munduru SS.
    Założę się że germańskie pułki tak się ubiorą.

  4. Zwróćcie łaskawie uwagę, że w ogniu nowej wojny
    ,,polsko – polskiej”, pomiędzy PiS-em a Platformą, grzeją się troglodyci komuny oraz aktyw PZPN. PZPN do czasów Oszczanego Dziurowicza był najeżdżany i zwalczany, a minister Jacek Dębski awansowany na szeryfa i bohatera za próbę rozwalenia betonowej twierdzy PZP(R)N.
    Dzisiaj Oszczany Kręcina rządzi wespół z kabotynem Lato, a jedynym, który miota gromy i przeszkadza to Janek Tomaszewski.
    Wracając do pięknego porównania z hymnem naszych zachodnich przyjaciół, warto przytoczyć, jakże prorocze słowa kanclerza Bismarcka : Dajcie Polakom rządzić a sami się wykończą.
    Tylko, że ani jemu ani jego następcom, nie śniło się nawet, że wystarczy jeden Oszczany Kręcina.

  5. Zwróćcie łaskawie uwagę, że w ogniu nowej wojny
    ,,polsko – polskiej”, pomiędzy PiS-em a Platformą, grzeją się troglodyci komuny oraz aktyw PZPN. PZPN do czasów Oszczanego Dziurowicza był najeżdżany i zwalczany, a minister Jacek Dębski awansowany na szeryfa i bohatera za próbę rozwalenia betonowej twierdzy PZP(R)N.
    Dzisiaj Oszczany Kręcina rządzi wespół z kabotynem Lato, a jedynym, który miota gromy i przeszkadza to Janek Tomaszewski.
    Wracając do pięknego porównania z hymnem naszych zachodnich przyjaciół, warto przytoczyć, jakże prorocze słowa kanclerza Bismarcka : Dajcie Polakom rządzić a sami się wykończą.
    Tylko, że ani jemu ani jego następcom, nie śniło się nawet, że wystarczy jeden Oszczany Kręcina.

  6. Zwróćcie łaskawie uwagę, że w ogniu nowej wojny
    ,,polsko – polskiej”, pomiędzy PiS-em a Platformą, grzeją się troglodyci komuny oraz aktyw PZPN. PZPN do czasów Oszczanego Dziurowicza był najeżdżany i zwalczany, a minister Jacek Dębski awansowany na szeryfa i bohatera za próbę rozwalenia betonowej twierdzy PZP(R)N.
    Dzisiaj Oszczany Kręcina rządzi wespół z kabotynem Lato, a jedynym, który miota gromy i przeszkadza to Janek Tomaszewski.
    Wracając do pięknego porównania z hymnem naszych zachodnich przyjaciół, warto przytoczyć, jakże prorocze słowa kanclerza Bismarcka : Dajcie Polakom rządzić a sami się wykończą.
    Tylko, że ani jemu ani jego następcom, nie śniło się nawet, że wystarczy jeden Oszczany Kręcina.

  7. Nie żyje Tadeusz Feder, burmistrz Strzelec Krajeńskich.
    Zginął w nocy ze środy na czwartek od ciosu nożem w serce. Najpewniej popełnił samobójstwo. Zostawił krótki i lakoniczny list, w którym pożegnał się z rodziną.
    Najbardziej prawdopodobną przyczyną zgonu jest zamach samobójczy, na co wskazuje ustalony dotychczas przebieg wydarzeń oraz pozostawiony list pożegnalny. Biorąc jednak pod uwagę fakt, iż tego rodzaju zamach samobójczy miał rzadko spotykany charakter, w toku wszczętego w tej sprawie postępowania przygotowawczego rozważane są wszelkie możliwe przyczyny i okoliczności tej tragedii – tłumaczy rzecznik Domarecki.

    “Gazeta” ustaliła nieoficjalnie, że list pożegnalny był krótki i lakoniczny. – To było pożegnanie z rodziną – mówi nasz informator.

    I dlatego Prokuraturę w Warszawie należy skasować, z brakiem prawa do wykonywania zawodu. No i wszczęvcie postępowania karnego z tytułu niewykonania obowiązków.

    • Samobójczy cios nożem w serce?
      To tylko bardzo wprawny samobójca mógł wykonać… taki, co już wiele razy samobójstwa dokonywał.

      Nie pamiętam z sądówki, żeby tego rodzaju skuteczne samookaleczenie było możliwe, za duży ból i strach. Łatwiej jest, podobno, podciąć sobie gardło, choć “próbne cięcia” są widoczne, i tak samo z podcięciem żył w nadgarstkach. To też boli, ale nie tak bardzo, jak urażona klatka piersiowa, a łapanie powietrza to jest instynkt przewyższający wszelkie “kłopoty osobiste”.

      Przedmiot był bardzo ciekawy i zaliczyłam celująco. Ale może mnie pamięć zawodzi; w świetle polityki pamięć nie ma żadnego znaczenia.

      Z tym światłem polityki to też walnęłam jak głupia jakaś.

  8. Nie żyje Tadeusz Feder, burmistrz Strzelec Krajeńskich.
    Zginął w nocy ze środy na czwartek od ciosu nożem w serce. Najpewniej popełnił samobójstwo. Zostawił krótki i lakoniczny list, w którym pożegnał się z rodziną.
    Najbardziej prawdopodobną przyczyną zgonu jest zamach samobójczy, na co wskazuje ustalony dotychczas przebieg wydarzeń oraz pozostawiony list pożegnalny. Biorąc jednak pod uwagę fakt, iż tego rodzaju zamach samobójczy miał rzadko spotykany charakter, w toku wszczętego w tej sprawie postępowania przygotowawczego rozważane są wszelkie możliwe przyczyny i okoliczności tej tragedii – tłumaczy rzecznik Domarecki.

    “Gazeta” ustaliła nieoficjalnie, że list pożegnalny był krótki i lakoniczny. – To było pożegnanie z rodziną – mówi nasz informator.

    I dlatego Prokuraturę w Warszawie należy skasować, z brakiem prawa do wykonywania zawodu. No i wszczęvcie postępowania karnego z tytułu niewykonania obowiązków.

    • Samobójczy cios nożem w serce?
      To tylko bardzo wprawny samobójca mógł wykonać… taki, co już wiele razy samobójstwa dokonywał.

      Nie pamiętam z sądówki, żeby tego rodzaju skuteczne samookaleczenie było możliwe, za duży ból i strach. Łatwiej jest, podobno, podciąć sobie gardło, choć “próbne cięcia” są widoczne, i tak samo z podcięciem żył w nadgarstkach. To też boli, ale nie tak bardzo, jak urażona klatka piersiowa, a łapanie powietrza to jest instynkt przewyższający wszelkie “kłopoty osobiste”.

      Przedmiot był bardzo ciekawy i zaliczyłam celująco. Ale może mnie pamięć zawodzi; w świetle polityki pamięć nie ma żadnego znaczenia.

      Z tym światłem polityki to też walnęłam jak głupia jakaś.

  9. Nie żyje Tadeusz Feder, burmistrz Strzelec Krajeńskich.
    Zginął w nocy ze środy na czwartek od ciosu nożem w serce. Najpewniej popełnił samobójstwo. Zostawił krótki i lakoniczny list, w którym pożegnał się z rodziną.
    Najbardziej prawdopodobną przyczyną zgonu jest zamach samobójczy, na co wskazuje ustalony dotychczas przebieg wydarzeń oraz pozostawiony list pożegnalny. Biorąc jednak pod uwagę fakt, iż tego rodzaju zamach samobójczy miał rzadko spotykany charakter, w toku wszczętego w tej sprawie postępowania przygotowawczego rozważane są wszelkie możliwe przyczyny i okoliczności tej tragedii – tłumaczy rzecznik Domarecki.

    “Gazeta” ustaliła nieoficjalnie, że list pożegnalny był krótki i lakoniczny. – To było pożegnanie z rodziną – mówi nasz informator.

    I dlatego Prokuraturę w Warszawie należy skasować, z brakiem prawa do wykonywania zawodu. No i wszczęvcie postępowania karnego z tytułu niewykonania obowiązków.

    • Samobójczy cios nożem w serce?
      To tylko bardzo wprawny samobójca mógł wykonać… taki, co już wiele razy samobójstwa dokonywał.

      Nie pamiętam z sądówki, żeby tego rodzaju skuteczne samookaleczenie było możliwe, za duży ból i strach. Łatwiej jest, podobno, podciąć sobie gardło, choć “próbne cięcia” są widoczne, i tak samo z podcięciem żył w nadgarstkach. To też boli, ale nie tak bardzo, jak urażona klatka piersiowa, a łapanie powietrza to jest instynkt przewyższający wszelkie “kłopoty osobiste”.

      Przedmiot był bardzo ciekawy i zaliczyłam celująco. Ale może mnie pamięć zawodzi; w świetle polityki pamięć nie ma żadnego znaczenia.

      Z tym światłem polityki to też walnęłam jak głupia jakaś.

  10. Jacek Gmoch:
    Nawet PRL nie ingerował w symbole.

    Żeby nie było tylko do jednej bramki, strzał, niestety celny, do bramki pana Janka Tomaszewskiego:

    Byłem wtedy (gdziem nie był, czegom nie dokonał – jak Zagłoba) organizatorem i kierownikiem polskiej reprezentacji na pierwsze mistrzostwa Europy w Danii. Ależ zmontowałem skład! Trenerzy Kazimierz Górski i Strejlau, w bramce Tomaszewski, w obronie Szymanowski z Musiałem i Janas ze Żmudą. W pomocy Deyna (ostatnie chwile był żywy) i Lato (zabrałem go z małżonką, do której mówił “piździsia” – jak tłumaczył, bo w domu często wołał: “pij, Zdzisia!”, zawsze wesoły był to człowiek), w ataku mieliśmy Szarmacha z Gadochą… Wziąłem dla tych zuchów z Warszawy komplet reprezentacyjnych strojów z orzełkami i nawet zagraliśmy w nich pierwszy mecz z ZSRR (przegraliśmy wskutek dwudniowego, przedmeczowego pijaństwa, bo jak to u Słowian – musiało być powitanie). Mecz numer dwa – na naszej drodze Włosi. No i zgłasza się do mnie jakiś Duńczyk z prośbą. Ma mianowicie komplet pięknych strojów hummela z reklamą duńskiego, smacznego zresztą masełka Lurpak. I prosi, że skoro transmisja jest w Eurosporcie, to jak założymy – on ten komplet strojów nam podaruje – i zagramy w czymś ładnym, też biało-czerwonym, tyle że bez orzełka, a z masłem. Ja tam nie widziałem zrazu problemu (przyrzekam, chciałem, byśmy pięknie się prezentowali Europie, a nie w porozciąganych szmatach przez jakieś sto poprzednich drużyn). I tak samo Janek! On mówi w szatni, że w żadnym duńskim badziewiu nie zagra! Chyba że drużyna dostanie tysiąc marek, i to do ręki, i natychmiast! No i wyprowadza kolegów na rozgrzewkę, dla zrobienia ciśnienia w tych koszulkach z orzełkami… Duńczyk pęka. Daje mi tysiąc marek. Ale zanim je biorę, przechwytują je w locie zawodnicy, którzy pojawiają się jak spod ziemi! I natychmiast dzielą – wychodzi po pięć dych na głowę, to ochłapy dla zawodowców, ale nikt się nie wzbrania, Kazio Górski też, no i nikt już nie mówi o orzełku! Gramy z masłem na piersiach, a Kazimierz Deyna strzela ostatniego, ale najpiękniejszego gola w życiu, wygrywamy, no a kasa idzie – jak to u Słowian – od razu na przelew, ale nie w banku. W barze.
    (Paweł Zarzeczny ,,Polska The Times”)

    • Ingerował.
      Inegrował. Zabrał koronę, a szamotaninę z flagami na 1 i 3 maja to pamiętamy. Fakt – polska flaga miała miejsce, pod warunkiem, że była tuż obok czerwonej.
      Orzeł jest symbolem niespecyficznym, wiele nacji używa orła, a ten PRL-owski był wyedytowany.

  11. Jacek Gmoch:
    Nawet PRL nie ingerował w symbole.

    Żeby nie było tylko do jednej bramki, strzał, niestety celny, do bramki pana Janka Tomaszewskiego:

    Byłem wtedy (gdziem nie był, czegom nie dokonał – jak Zagłoba) organizatorem i kierownikiem polskiej reprezentacji na pierwsze mistrzostwa Europy w Danii. Ależ zmontowałem skład! Trenerzy Kazimierz Górski i Strejlau, w bramce Tomaszewski, w obronie Szymanowski z Musiałem i Janas ze Żmudą. W pomocy Deyna (ostatnie chwile był żywy) i Lato (zabrałem go z małżonką, do której mówił “piździsia” – jak tłumaczył, bo w domu często wołał: “pij, Zdzisia!”, zawsze wesoły był to człowiek), w ataku mieliśmy Szarmacha z Gadochą… Wziąłem dla tych zuchów z Warszawy komplet reprezentacyjnych strojów z orzełkami i nawet zagraliśmy w nich pierwszy mecz z ZSRR (przegraliśmy wskutek dwudniowego, przedmeczowego pijaństwa, bo jak to u Słowian – musiało być powitanie). Mecz numer dwa – na naszej drodze Włosi. No i zgłasza się do mnie jakiś Duńczyk z prośbą. Ma mianowicie komplet pięknych strojów hummela z reklamą duńskiego, smacznego zresztą masełka Lurpak. I prosi, że skoro transmisja jest w Eurosporcie, to jak założymy – on ten komplet strojów nam podaruje – i zagramy w czymś ładnym, też biało-czerwonym, tyle że bez orzełka, a z masłem. Ja tam nie widziałem zrazu problemu (przyrzekam, chciałem, byśmy pięknie się prezentowali Europie, a nie w porozciąganych szmatach przez jakieś sto poprzednich drużyn). I tak samo Janek! On mówi w szatni, że w żadnym duńskim badziewiu nie zagra! Chyba że drużyna dostanie tysiąc marek, i to do ręki, i natychmiast! No i wyprowadza kolegów na rozgrzewkę, dla zrobienia ciśnienia w tych koszulkach z orzełkami… Duńczyk pęka. Daje mi tysiąc marek. Ale zanim je biorę, przechwytują je w locie zawodnicy, którzy pojawiają się jak spod ziemi! I natychmiast dzielą – wychodzi po pięć dych na głowę, to ochłapy dla zawodowców, ale nikt się nie wzbrania, Kazio Górski też, no i nikt już nie mówi o orzełku! Gramy z masłem na piersiach, a Kazimierz Deyna strzela ostatniego, ale najpiękniejszego gola w życiu, wygrywamy, no a kasa idzie – jak to u Słowian – od razu na przelew, ale nie w banku. W barze.
    (Paweł Zarzeczny ,,Polska The Times”)

    • Ingerował.
      Inegrował. Zabrał koronę, a szamotaninę z flagami na 1 i 3 maja to pamiętamy. Fakt – polska flaga miała miejsce, pod warunkiem, że była tuż obok czerwonej.
      Orzeł jest symbolem niespecyficznym, wiele nacji używa orła, a ten PRL-owski był wyedytowany.

  12. Jacek Gmoch:
    Nawet PRL nie ingerował w symbole.

    Żeby nie było tylko do jednej bramki, strzał, niestety celny, do bramki pana Janka Tomaszewskiego:

    Byłem wtedy (gdziem nie był, czegom nie dokonał – jak Zagłoba) organizatorem i kierownikiem polskiej reprezentacji na pierwsze mistrzostwa Europy w Danii. Ależ zmontowałem skład! Trenerzy Kazimierz Górski i Strejlau, w bramce Tomaszewski, w obronie Szymanowski z Musiałem i Janas ze Żmudą. W pomocy Deyna (ostatnie chwile był żywy) i Lato (zabrałem go z małżonką, do której mówił “piździsia” – jak tłumaczył, bo w domu często wołał: “pij, Zdzisia!”, zawsze wesoły był to człowiek), w ataku mieliśmy Szarmacha z Gadochą… Wziąłem dla tych zuchów z Warszawy komplet reprezentacyjnych strojów z orzełkami i nawet zagraliśmy w nich pierwszy mecz z ZSRR (przegraliśmy wskutek dwudniowego, przedmeczowego pijaństwa, bo jak to u Słowian – musiało być powitanie). Mecz numer dwa – na naszej drodze Włosi. No i zgłasza się do mnie jakiś Duńczyk z prośbą. Ma mianowicie komplet pięknych strojów hummela z reklamą duńskiego, smacznego zresztą masełka Lurpak. I prosi, że skoro transmisja jest w Eurosporcie, to jak założymy – on ten komplet strojów nam podaruje – i zagramy w czymś ładnym, też biało-czerwonym, tyle że bez orzełka, a z masłem. Ja tam nie widziałem zrazu problemu (przyrzekam, chciałem, byśmy pięknie się prezentowali Europie, a nie w porozciąganych szmatach przez jakieś sto poprzednich drużyn). I tak samo Janek! On mówi w szatni, że w żadnym duńskim badziewiu nie zagra! Chyba że drużyna dostanie tysiąc marek, i to do ręki, i natychmiast! No i wyprowadza kolegów na rozgrzewkę, dla zrobienia ciśnienia w tych koszulkach z orzełkami… Duńczyk pęka. Daje mi tysiąc marek. Ale zanim je biorę, przechwytują je w locie zawodnicy, którzy pojawiają się jak spod ziemi! I natychmiast dzielą – wychodzi po pięć dych na głowę, to ochłapy dla zawodowców, ale nikt się nie wzbrania, Kazio Górski też, no i nikt już nie mówi o orzełku! Gramy z masłem na piersiach, a Kazimierz Deyna strzela ostatniego, ale najpiękniejszego gola w życiu, wygrywamy, no a kasa idzie – jak to u Słowian – od razu na przelew, ale nie w banku. W barze.
    (Paweł Zarzeczny ,,Polska The Times”)

    • Ingerował.
      Inegrował. Zabrał koronę, a szamotaninę z flagami na 1 i 3 maja to pamiętamy. Fakt – polska flaga miała miejsce, pod warunkiem, że była tuż obok czerwonej.
      Orzeł jest symbolem niespecyficznym, wiele nacji używa orła, a ten PRL-owski był wyedytowany.

  13. Nie chce byc czarnowidzem czy tez pesymista i byc moze powtarzac
    sie po raz enty – ale “sami macie czego chcieliscie”, “wolnosc trzeba sobie wywalczyc” a “Polski juz nie ma” (I TEZA). Najlepszy przykład własnie z tymi orzełkami co to swoją drogą latac nie potrafią (czyt. grac), ze grac nie potrafią to kazdy zdrowy na oczy widzi (no chyba, ze mu propaganda sukcesu i ten narząd przysłania) ale zeby 11 faceta skrzyknąc sie nie potrafilo i wyjsc z honorem na zielona trawke z orzełkiem chocby na ramieniu jak na koszulce nie mozna, to juz jest własnie ten dowód tezy stawianej na poczatku. Jeśli jedenastu chlopa w kraju miedzy Bugiem a Odra nie potrafi zorganizowac sie, majac za soba moralne poparcie ok. 95% spoleczenstwa to ja sie pytam: czego Wy sie spodziewacie po tej zbieraninie dziejowo-losowej. Bez wziecia tej zbieraniny mocno za mordy na przynajmniej 2 pokolenia nic sie nie wykluje dobrego. Na przykładzie takich “biegaczy” czy wyklul sie jakis talent… albo przynajmniej odwazny jeden co by sobie orzelka na rzepe sprawil??? Postanowilem skomentowac gdyz nie dalej jak wczoraj ogladajac mecz Anglia-Hiszpania, gdzie Anglicy wyszli na boisko ze swoimi kwiatkami (symbolizujacymi dzien pamieci zołnierzy poleglych na wojnach) naszytymi na dresach oraz na przepaskach na rekach – mimo ze FIFA zabronila ich noszenia na koszulkach i co dało sie????? Nie kazdy zawodnik je nosil ale ten który chcial to mial KWIATKA na znak pamieci. Chcialbym by i moje dzieci mialy co pamietac a nie musialy wstydzic sie wlasnej flagi i godla – wybór jest prosty i kierunek zarysowalem jaskrawo.
    Pzdr

  14. Nie chce byc czarnowidzem czy tez pesymista i byc moze powtarzac
    sie po raz enty – ale “sami macie czego chcieliscie”, “wolnosc trzeba sobie wywalczyc” a “Polski juz nie ma” (I TEZA). Najlepszy przykład własnie z tymi orzełkami co to swoją drogą latac nie potrafią (czyt. grac), ze grac nie potrafią to kazdy zdrowy na oczy widzi (no chyba, ze mu propaganda sukcesu i ten narząd przysłania) ale zeby 11 faceta skrzyknąc sie nie potrafilo i wyjsc z honorem na zielona trawke z orzełkiem chocby na ramieniu jak na koszulce nie mozna, to juz jest własnie ten dowód tezy stawianej na poczatku. Jeśli jedenastu chlopa w kraju miedzy Bugiem a Odra nie potrafi zorganizowac sie, majac za soba moralne poparcie ok. 95% spoleczenstwa to ja sie pytam: czego Wy sie spodziewacie po tej zbieraninie dziejowo-losowej. Bez wziecia tej zbieraniny mocno za mordy na przynajmniej 2 pokolenia nic sie nie wykluje dobrego. Na przykładzie takich “biegaczy” czy wyklul sie jakis talent… albo przynajmniej odwazny jeden co by sobie orzelka na rzepe sprawil??? Postanowilem skomentowac gdyz nie dalej jak wczoraj ogladajac mecz Anglia-Hiszpania, gdzie Anglicy wyszli na boisko ze swoimi kwiatkami (symbolizujacymi dzien pamieci zołnierzy poleglych na wojnach) naszytymi na dresach oraz na przepaskach na rekach – mimo ze FIFA zabronila ich noszenia na koszulkach i co dało sie????? Nie kazdy zawodnik je nosil ale ten który chcial to mial KWIATKA na znak pamieci. Chcialbym by i moje dzieci mialy co pamietac a nie musialy wstydzic sie wlasnej flagi i godla – wybór jest prosty i kierunek zarysowalem jaskrawo.
    Pzdr

  15. Nie chce byc czarnowidzem czy tez pesymista i byc moze powtarzac
    sie po raz enty – ale “sami macie czego chcieliscie”, “wolnosc trzeba sobie wywalczyc” a “Polski juz nie ma” (I TEZA). Najlepszy przykład własnie z tymi orzełkami co to swoją drogą latac nie potrafią (czyt. grac), ze grac nie potrafią to kazdy zdrowy na oczy widzi (no chyba, ze mu propaganda sukcesu i ten narząd przysłania) ale zeby 11 faceta skrzyknąc sie nie potrafilo i wyjsc z honorem na zielona trawke z orzełkiem chocby na ramieniu jak na koszulce nie mozna, to juz jest własnie ten dowód tezy stawianej na poczatku. Jeśli jedenastu chlopa w kraju miedzy Bugiem a Odra nie potrafi zorganizowac sie, majac za soba moralne poparcie ok. 95% spoleczenstwa to ja sie pytam: czego Wy sie spodziewacie po tej zbieraninie dziejowo-losowej. Bez wziecia tej zbieraniny mocno za mordy na przynajmniej 2 pokolenia nic sie nie wykluje dobrego. Na przykładzie takich “biegaczy” czy wyklul sie jakis talent… albo przynajmniej odwazny jeden co by sobie orzelka na rzepe sprawil??? Postanowilem skomentowac gdyz nie dalej jak wczoraj ogladajac mecz Anglia-Hiszpania, gdzie Anglicy wyszli na boisko ze swoimi kwiatkami (symbolizujacymi dzien pamieci zołnierzy poleglych na wojnach) naszytymi na dresach oraz na przepaskach na rekach – mimo ze FIFA zabronila ich noszenia na koszulkach i co dało sie????? Nie kazdy zawodnik je nosil ale ten który chcial to mial KWIATKA na znak pamieci. Chcialbym by i moje dzieci mialy co pamietac a nie musialy wstydzic sie wlasnej flagi i godla – wybór jest prosty i kierunek zarysowalem jaskrawo.
    Pzdr