Reklama

Życzyłbym tego sobie i wszystkim zainteresowanym zmianą lokalnego klimatu. Mylą się srodze wszyscy zwolennicy naukowej i historycznej pracy badawczej, która ma oświecić naród lub narody. Nigdy w ten sposób narody się nie oświecały, nawet przed erą znienawidzonych mediów oświecenia w szerokiej skali przychodziło w skromnych szatach, powszechnie rozpoznawanych przez ociemniałe rzesze. Żadne szczegółowe teorie, żadne rozpisane na drobiazgi fakty historyczne nie zmienią tak zwanej świadomości społecznej, bo tę zmienia: głód, smród, nędza i prosty przekaz z morałem. Genialny film Ewy Stankiewicz pokazał jak bardzo nieskuteczne było patetyczne i histeryczne powtarzanie zgranej tezy, skądinąd „oczywistej oczywistości”, że przy okrągłym stole dokonało się przepoczwarzenie, a nie obalenie komuny. Jeszcze większe szanse na ukształtowanie nowego kierunku myślenia ma „Układ zamknięty”. Bardzo często robię sobie rekonesans po wszystkich możliwych portalach i sprawdzam, co też ludzie wyłowili, a czego nie dostrzegli w mętnej wodzie. W „Układzie zamkniętym” też znalazłem sporo wyłowionych płotek, leszczy i gdzie niegdzie szczupaków, ale rekina nie widziałem. Postaram się palcem wskazać rekina „U k ł a d”. Jedno z najbardziej skompromitowanych słów, tak samo jak skompromitowane było poszukiwanie agentów SB w redakcji GW, bankach i pozostałych przybytkach decydujących o kształcie hierarchii społecznej. Nie przeczytałem ani jednego zdania, które wyśmiewałoby „układ”, chociaż wydawać by się mogło, że pusty, prostacki śmiech jest kwestią czasu. Dobry znak i oby nie miłe złego początki, bo szkoda by było zmarnować taki skuteczny filmowy przekaz z morałem, który zrozumie każdy zjadacz margaryny.

Wiele szumu było wokół filmu Bromskiego „Uwikłanie”. Reżyser pokazywał pracownika IPN, ale nie z odpowiednio wynaturzoną twarzą Macierewicza, tylko z twarzą młodego ambitnego historyka, płacącego za swoją niezłomność cenę „oszołoma”. Sam Michnik z oklapniętą szczęką obejrzał w milczeniu prapremierę, by na końcu nie wytrzymać i palnąć „bardzo dobry pisowski film”. „Układu zamkniętego” nie widziałem, ale już dostrzegam potencjał tego obrazu, przede wszystkim wspomniany brak sarkazmu, który w moim przekonaniu wynika z innej siły. Otóż w filmie mamy znanych i lubianych, gra Gajos i nie zachowuje się jak Opania, gra Kaczor i nie zachowuje się jak Olbrychski. Ponad to temat dotyczy prawie każdego Polaka, bo kto nie miał większych lub mniejszych problemów ze wszechmocnymi urzędnikami, czyli układem. Naturalnie wszystko w ułamku sekundy może się zmienić i właśnie w tej intencji piszę kolejny felieton. Nim Gajos lub Kaczor, tudzież inny młody obiecujący aktor wejdzie w imadło politycznego sporu i palnie coś dyskwalifikującego dla jednej lub drugiej strony, prosiłbym o chwilę cierpliwości. Nie wiem ile w tym naiwności, ile rytualnego chuchania na każdą skrę, ale jestem przekonany, że tu i teraz warto reklamować „Układ zamknięty”, bez względu na czające się zagrożenia „zawłaszczenia tematu”. Film Bugajskiego ma realne szanse dorównać filmowi Stankiewicz i mam na myśli efekt społeczny, ponieważ „Układu zamkniętego” oczywiście nie widziałem. Nie muszę widzieć, ważne, że wiem czego ten film będzie dotyczył, ważne, że żyją ofiary i prześladowcy, których życie stało się scenariuszem filmowym. Takiego daru nie wolno rotrwonić jedną radykalną uwagą, nadarzającą się okazję trzeba umieć wykorzystać.

Reklama

Gdy tylko pojawią się radykalne oceny ze strony „prawicowych oszołomów”, można być pewnym, że natychmiast „Układ zamknięty” będzie filmem o IVRP i tragicznej śmierci Barbary Blidy. Siła obrazu i filmu jest druzgocąca, 1000 felietonów i setki dokumentów zniesie kilka atrakcyjnie zrobionych kadrów. Pasikowski właściwie ustawił postrzeganie polskich „przemian” po 1989 roku na blisko dwie dekady. I tak przeciętny Kowalski wprawdzie wiedział, że byli źli ubecy, ale jak widać w „Psach”, to tylko nieliczni, bo większość wyglądała jak biedni zagubieni ludzie, którzy stracili pracę i nie potrafili strzelać do bandytów. Ci najgorsi esbecy niby trafili do mafii, jednak takiej, która nie ma nic wspólnego z polityką i przeszłością, ot zwyczajni hurtownicy „anfy”, żadne: Kulczyki, Solorze, Czarneccy. Dzięki Bogu samotni esbeccy rycerze reprezentowani przez Franza i „Nowego” zaprowadzili porządek w „niby katolickim kraju”. Charakterystyczną sceną z „Psów” był kilkunastosekundowy moralitet, w którym się okazało, że donieść na esbeków palących teczki to jest niehonorowe kapowanie. Normalnie lud się powinien ubawić, wszak esbecy, tacy jak Olo, pół życia spędzili na pracy z kapusiami i sami kapowali na obywateli niezadowolonych z władzy. Kultowa scena, w której umoralnieni i honorowi esbecy strzelają do „Nowego” jest tak groteskowa, jak homilia burdelmamy na temat dziewictwa, jednak za tym kadrem poszły miliony i uznały, że tak właśnie wyglądają „ludzie honoru”. Szmaciarze niszczący dowody zeszmacenia własnego i swoich współpracowników, wyznaczyli normę moralną – donosi się na ludzi, nie na esbeków.

Losy bohaterskich esbeków ozdobiono płomieniem palonych teczek, ale jakie to były teczki? Księży, którzy kradli ikony lub przepuszczali tacę na dziwki, ewentualnie teczki posłów ZCHN, nigdy redaktorów gazety Wyborczej i twórców konstytucji z Unii Demokratycznej i SLD. Takich filmów w historii polskiej kinematografii było setki, szczególne zasługi ma wieczny laureat moskiewskich festiwali Andrzej Wajda. „Popiół i diament” pokazujący wrażliwego towarzysza Szczukę i „bandytów z lasu” zdychających na śmietniku historii, czy „Katyń” pokazujący wszystko, głównie „okrucieństwo wojny”, tylko nie brutalną eksterminację Polaków dokonaną przez komunistów radzieckich. Jeśli Bugajskiemu uda się pokazać, że U K Ł A D jest i ma się bezkarnie, trzeba będzie przymknąć buzię i holować ten kawałek nadziei dokąd się da. Nie widziałem filmu, ale piszę pozytywną recenzję, na dobrą wróżbę. Stankiewicz ośmieszyła GW jak nikt dotąd i dlatego wyleciała na sam margines życia publicznego. Gniot zwany „Pokłosiem” rozreklamowano monstrualnie, obecnie dodaje się ten paszkwil, w gównie rzeźbiony, do kolorowych pisemek typu „Gala”, a o filmie Bromskiego szybo zrobiło się cicho, „Lwów” nie dostał. Każdy, niechby nawet popkulturowy, wycior do zaślepionych oczu, należy potraktować jak dar niebios i póki się da chuchać na iskierkę w tunelu. „Kino to najważniejsze ze sztuk”, jak twierdził Lenin i miał rację, na pewno w kontekście utrwalania obowiązujących prawd.

Reklama

12 KOMENTARZE

  1. motto do filmu i zycia dopisła Holland
    stwierdzając że obecni władcy polski wynieśli mentalność z komunistycznego prl – pod czym mógłby się podpisać każdy poseł lub dziennikarz demokratycznej opozycji, podając 100 przykładów choćby krrtv. A propos Rdzyka, okazuje się że działalność naszego Sejmu,a na początek KOK została utajniona. Tajna działalność Sejmu, może niedługo już norma.

  2. motto do filmu i zycia dopisła Holland
    stwierdzając że obecni władcy polski wynieśli mentalność z komunistycznego prl – pod czym mógłby się podpisać każdy poseł lub dziennikarz demokratycznej opozycji, podając 100 przykładów choćby krrtv. A propos Rdzyka, okazuje się że działalność naszego Sejmu,a na początek KOK została utajniona. Tajna działalność Sejmu, może niedługo już norma.

  3. coś dla mas pilnie potrzebne
    Taki film zaciekawi i wkurwi tylko tych co są i tak mocno wkurwieni. O ile zechcą go obejrzeć by się dołować. 
    Reszta, czyli około 20% ludności związana pośrednio z kastą panującą,  oleje go jako niefajny, toczący się we wnętrzach o niemodnym designie, traktujący o nudnej polityce, o głupim Tusku z którego wszyscy fajnie urządzeni się śmieją, ale który  gwarantuje fajne wypłaty i trwałość golenia frajerów.
    Prawdziwie masowo trafiająca propaganda odbywa się na najniższym poziomie sztuki, przez piosenki w remizie, kawały o Polaku, Niemcu i Rusku i polskie seriale o życiu miłosnym wnuczków ubeckich.
    Trzeba więc przechwycić seriale, bo w remizie  i w kawałach nie jest najgorzej, tam nasi wygrywają.

  4. coś dla mas pilnie potrzebne
    Taki film zaciekawi i wkurwi tylko tych co są i tak mocno wkurwieni. O ile zechcą go obejrzeć by się dołować. 
    Reszta, czyli około 20% ludności związana pośrednio z kastą panującą,  oleje go jako niefajny, toczący się we wnętrzach o niemodnym designie, traktujący o nudnej polityce, o głupim Tusku z którego wszyscy fajnie urządzeni się śmieją, ale który  gwarantuje fajne wypłaty i trwałość golenia frajerów.
    Prawdziwie masowo trafiająca propaganda odbywa się na najniższym poziomie sztuki, przez piosenki w remizie, kawały o Polaku, Niemcu i Rusku i polskie seriale o życiu miłosnym wnuczków ubeckich.
    Trzeba więc przechwycić seriale, bo w remizie  i w kawałach nie jest najgorzej, tam nasi wygrywają.

  5. Jaskółka.
    Jedna jaskółka wiosny ie czyni tak i ten film jest tylko wyspą na oceanie kłamstwa michnikowowalterowskich  propagandzistów.
    "Sturmer" III RP na razie milczy i się nie wypowiada na temat tego filmu , Adaś dopiero rozmyśla jak zmierzyć się z tematem.
    Jednym z pomysłów będzie wskazanie skorumpowanej Blidy jako pierwowzoru bahaterów filmu.
    Swoją drogą  ciekawe i charakterystyczne dla III RP jest to ,że samobój Blidy stał się sztandarem walki z nadużyciem władzy a o tysiącach innych przykładów gnojenia , prawdziwych przedsiebiorców pieski z WSI 24 czy GW milczą.
    Kropla drąży skałę , powolutku ,powoli ścinamy drzewo na trumnę dla Michnika.

  6. Jaskółka.
    Jedna jaskółka wiosny ie czyni tak i ten film jest tylko wyspą na oceanie kłamstwa michnikowowalterowskich  propagandzistów.
    "Sturmer" III RP na razie milczy i się nie wypowiada na temat tego filmu , Adaś dopiero rozmyśla jak zmierzyć się z tematem.
    Jednym z pomysłów będzie wskazanie skorumpowanej Blidy jako pierwowzoru bahaterów filmu.
    Swoją drogą  ciekawe i charakterystyczne dla III RP jest to ,że samobój Blidy stał się sztandarem walki z nadużyciem władzy a o tysiącach innych przykładów gnojenia , prawdziwych przedsiebiorców pieski z WSI 24 czy GW milczą.
    Kropla drąży skałę , powolutku ,powoli ścinamy drzewo na trumnę dla Michnika.

    • E tam, to takie pryszczate
      E tam, to takie pryszczate pogawędki na długiej przerwie w LO, też z sentymentem wspominam, ale życie ma trochę, a może nawet całkiem w dupie wszelkie naiwności, zwłaszcza te fałszywe. Kiedyś… do niedawna…, też chłonąłem takie sarkazmy, jak: “służba prawdzie”, ale cóż na miły Bóg jest w tym złego? Potem zacząłem dodawać dobie sekund i grzebać w faktach, zaczynając rozeznanie nie wcześniej, niż na 20 stronie wyników google. “Prawdziwy Polak”. Ile razy na lekcjach, u znanej nam polonistki, słyszeliśmy ten dzisiejszy “epitet”? Ile razy myśleliśmy, że chodzi o skina? Coś się strasznie popierd..ło, tak ni stąd ni zowąd. Rozumiem, że można chcieć dokopać jednemu, czy drugiemu skinowi, ale wtedy to się pokazuje środkowy palec przez szybę kolejowego wagonu i spieprza co tchu przed siebie. Tylko patrzeć jak “prawdziwa miłość” będzie synonimem kure..a, szlaki “prawdziwym Polakiem” zostały przetartel, teraz wystarczy zatrudnić performera, zdaje się, że Figurskiemu brakuje “zeta” do “susi”.

      Chętnie posłużę i co więcej staram się jak mogę. Co jest takiego śmiesznego w służeniu: prawdzie, nauce, edukacji, historii? Z narodu też przestałem kpić, ale powiedzmy, że zagadnienie jest do dyskusji i często przeradza się w farsę. Nie śmieszą mnie dowcipy z prawdy, historii, nauki i nie widzę tu żadnych antonimów dla mądrości i dobra. Może zgłupiałem na stare lata, może zdziczałem pod lasem, niemniej śmieszy mnie śmiech z prawdy. Wszelkie mody na nowoczesną niezależność i niepokorność produkują masy w kolorze szarym. Dziś wystarczy rzucić chujem w papieża albo gejem w “Zośkę” i już mamy… kino. Pal sześć co w kto wierzy, kogo lubi, wkurwiająca jest tandeta, bo “przyjebać też trzeba umić”, a za artystyczne przyjebanie, to co najmniej Himilsbach powinien się brać, nie byle lebiega z “teatru absurdu”. W służbie nie ma nic złego, pod warunkiem, że się służy: prawdzie, nauce, historii, nie tandecie.

      PS Bardzo dobry film? Bez dwóch zdań “Ziemia obiecana”. “Psy” – gówno okrutne, jedyny film Pasikowskiego, który był dobry, to serial, bodaj “Glina” się nazywał. Poczekam na “Kuklińskiego” w wydaniu Pasikowskiego, z nadzieją, że nie spieprzy jak zawsze. Nie mam problemów z docenieniem artysty, moim ulubionym jest komuch Kieślowski i antypolski socjalista Dostojewski. Gówno mnie drażni, ubrane w fatałaszki najnowszego trendu.

      PS 2 Jezus w sposób oczywisty był socjalistą, lewakiem absolutnie nie. Gdyby był lewakiem, to pozostałby przy Starym Testamencie i za jeden ząb wybijał “oba oczy”, jak to lewacy mają w zwyczaju. Chyba niepotrzebnie sam sobie robisz taką krzywdę doszukując się u Jeżu lewaka. Ty nie jesteś lewakiem i nigdy nie byłeś, pozostałeś w młodzieńczym buncie hipisowsko-punkowskim, jebiesz system i nie widzisz “fjuczer”. To coś zupełnie innego, niż dawanie dupy prawdziwym lewakom, to na swój sposób fenomenalne…. w naszym wieku. Bliżej Ci do ucznia Chrystusa niż sympatyka Che Guevary. Nie wiem jak jest dziś, ale gdy ja się żeniłem, Ty się spowiadałeś. Tak czy siak nic się nie zmieniasz, ciągle poszukujesz porywającej, pokojowej idei, dlatego nie przezywaj się lewakiem, bo to lewa strona medalu zwanego nowoczesnym słowem “nazista”.

    • E tam, to takie pryszczate
      E tam, to takie pryszczate pogawędki na długiej przerwie w LO, też z sentymentem wspominam, ale życie ma trochę, a może nawet całkiem w dupie wszelkie naiwności, zwłaszcza te fałszywe. Kiedyś… do niedawna…, też chłonąłem takie sarkazmy, jak: “służba prawdzie”, ale cóż na miły Bóg jest w tym złego? Potem zacząłem dodawać dobie sekund i grzebać w faktach, zaczynając rozeznanie nie wcześniej, niż na 20 stronie wyników google. “Prawdziwy Polak”. Ile razy na lekcjach, u znanej nam polonistki, słyszeliśmy ten dzisiejszy “epitet”? Ile razy myśleliśmy, że chodzi o skina? Coś się strasznie popierd..ło, tak ni stąd ni zowąd. Rozumiem, że można chcieć dokopać jednemu, czy drugiemu skinowi, ale wtedy to się pokazuje środkowy palec przez szybę kolejowego wagonu i spieprza co tchu przed siebie. Tylko patrzeć jak “prawdziwa miłość” będzie synonimem kure..a, szlaki “prawdziwym Polakiem” zostały przetartel, teraz wystarczy zatrudnić performera, zdaje się, że Figurskiemu brakuje “zeta” do “susi”.

      Chętnie posłużę i co więcej staram się jak mogę. Co jest takiego śmiesznego w służeniu: prawdzie, nauce, edukacji, historii? Z narodu też przestałem kpić, ale powiedzmy, że zagadnienie jest do dyskusji i często przeradza się w farsę. Nie śmieszą mnie dowcipy z prawdy, historii, nauki i nie widzę tu żadnych antonimów dla mądrości i dobra. Może zgłupiałem na stare lata, może zdziczałem pod lasem, niemniej śmieszy mnie śmiech z prawdy. Wszelkie mody na nowoczesną niezależność i niepokorność produkują masy w kolorze szarym. Dziś wystarczy rzucić chujem w papieża albo gejem w “Zośkę” i już mamy… kino. Pal sześć co w kto wierzy, kogo lubi, wkurwiająca jest tandeta, bo “przyjebać też trzeba umić”, a za artystyczne przyjebanie, to co najmniej Himilsbach powinien się brać, nie byle lebiega z “teatru absurdu”. W służbie nie ma nic złego, pod warunkiem, że się służy: prawdzie, nauce, historii, nie tandecie.

      PS Bardzo dobry film? Bez dwóch zdań “Ziemia obiecana”. “Psy” – gówno okrutne, jedyny film Pasikowskiego, który był dobry, to serial, bodaj “Glina” się nazywał. Poczekam na “Kuklińskiego” w wydaniu Pasikowskiego, z nadzieją, że nie spieprzy jak zawsze. Nie mam problemów z docenieniem artysty, moim ulubionym jest komuch Kieślowski i antypolski socjalista Dostojewski. Gówno mnie drażni, ubrane w fatałaszki najnowszego trendu.

      PS 2 Jezus w sposób oczywisty był socjalistą, lewakiem absolutnie nie. Gdyby był lewakiem, to pozostałby przy Starym Testamencie i za jeden ząb wybijał “oba oczy”, jak to lewacy mają w zwyczaju. Chyba niepotrzebnie sam sobie robisz taką krzywdę doszukując się u Jeżu lewaka. Ty nie jesteś lewakiem i nigdy nie byłeś, pozostałeś w młodzieńczym buncie hipisowsko-punkowskim, jebiesz system i nie widzisz “fjuczer”. To coś zupełnie innego, niż dawanie dupy prawdziwym lewakom, to na swój sposób fenomenalne…. w naszym wieku. Bliżej Ci do ucznia Chrystusa niż sympatyka Che Guevary. Nie wiem jak jest dziś, ale gdy ja się żeniłem, Ty się spowiadałeś. Tak czy siak nic się nie zmieniasz, ciągle poszukujesz porywającej, pokojowej idei, dlatego nie przezywaj się lewakiem, bo to lewa strona medalu zwanego nowoczesnym słowem “nazista”.