Reklama

Zauważyłem, że Matka Kurka zaczął wieszczyć. To ja też sobie powieszcze. Proszę mi wybaczyć, że znowu nowy nick, ale nie przywiązuje do tego żadnej wagi.

Zauważyłem, że Matka Kurka zaczął wieszczyć. To ja też sobie powieszcze. Proszę mi wybaczyć, że znowu nowy nick, ale nie przywiązuje do tego żadnej wagi. Najpierw postaram się rozwiązać zagadkę z tytułu, inną zagadką. Co wspólnego mają sataniści z Hitlerem ? Obie grupy społeczne nie zrozumiały bądź przekręciły pogląd Nietzschego. Mała dygresja, jeśli ktoś ma IQ poniżej półtorej przeciętnego Kowalskiego, niech przeczyta tekst kilka razy, bo nie chce mi się upraszczać.

Zacznijmy od Hitlera. To proste, Nietzsche nie szufladkował ludzi według rasy, chociaż odwoływał się do ludzi wykształconych. Ponadto zniewolenie ludzi siłą i narzucenie odgórnie wartości abstrahując od nich było wypaczeniem indywidualnego rozwoju jaki powinien przejść każdy człowiek. Teraz przejdźmy do satanistów. Bardzo chętnie zaadoptowali Nietzschego, gdyż jak twierdzą aprobował on nihilizm. Jeśli mowa o satanistach to Lavey przy całym swoim szurnięciu przywiązywał znaczącą rolę do wartości rodzinnych. Doskonale rozumiał postulat Nietzschego, że ludzkość w swym nihilizmie dąży katastrofy. Starał się wpoić ludziom także moralność panów, jednak tak niewielu było w stanie zrozumieć jego nauki, że zamknął interes no i jednak był szurnięty w pewnych dziedzinach.

Reklama

Błędem było twierdzenie, że ludzie chcą wolności. Tak im się wydaje, ale ostatecznie dążą do nihilizmu. Ludzie chcą gonić króliczka a nie go złapać. Nawet w Matrixie architekt tłumaczył, że ludzie muszą się buntować, bo gdy już osiągną wolność, szczęście to coś im przeszkadza i się budzą. Ale już poważnie rzecz biorąc to wielu znanych psychologów twierdzi, że szczęście to nie wolność, tylko oparcie w rodzinie, zbiór klarownych zasad i reguł, wymagająca, ale nie zarzynająca jak świnię praca. Ludzie wcale nie chcą się opierdalać, mieć ogromną ilość pieniędzy, czy być faszystowsko tolerancyjni. Jest to o tyle naturalne, że wryte w nasz kod genetyczny przez ewolucję. Wychowaliśmy się w stadach, w społecznościach, nie powinniśmy być zmuszani na siłę do horrendalnej tolerancji, która jest wbrew naszym genom. To co piszę może być niezrozumiałe, dlatego podam najprostsze przykłady.

Wśród ludzi w moim wieku słyszę, że feminizm znosi potrzebę stałych związków, że należy się koncentrować w pierwszej kolejności na dzieciach w Afryce, na działalności charytatywnej. A faceci to i tak zdradzają, bo jest to udowodnione psychologicznie. Często komponuje się to z nastawieniem na „Ja”, z jakąś wypaczoną formą buddyzmu, nie z konfrontowaniem się z rzeczywistością, tylko z ucieczką przed nią. Z drugiej strony mamy enklawy zamkniętych w sobie gett, każdy pilnuje swoich spraw i leje na resztę.
Ludzie chcą konkurować ze sobą, poprzez jakieś formy społeczne, czy to miasta czy narody. Wmawia się natomiast jakieś sekciarskie myślenie dzieci kwiatów dostosowane do potrzeb konsumpcjonizmu. Na siłę zmienia się człowieka, poprawia go, każe mu się akceptować pewne schematy. Proszki do prania często reklamowane są jako „dla rodziny”. Widzimy głupkowato uśmiechniętą żonę z mężem i z dzieckiem, które dostaje orgazmu po użyciu tegoż proszku. Ale, gdy sprzedaje się samochód klasy średniej to już widzimy niezależnego, wolnego specjalistę, faceta w wieku średnim. Jeszcze głupszym schematem jest wolność jako produkty spożywcze, czy wyrażanie swojej osobowości przez dopasowany kolorystycznie laptopa, telewizora czy lodówki. Albo nikt już nie używa słowa „miłość”, dzisiaj tak jednoznaczna i silnie nacechowana emocja jest niemodna, należy użyć opisu słownego.

W przeszłości cywilizacje upadały a na ich miejsce powstawały nowe. Nie byłoby w tym nic „nienaturalnego”, gdyby nie jeden detal. Obecnie taki scenariusz nie jest możliwy. Na gruzach tego co jest nie powstanie nic nowego z bardzo prostej przyczyny, technologii. Jesteśmy zbyt zaawansowani, scaleni, zglobalizowani, żeby upaść i odrodzić się jak feniks z popiołów. Możliwe są tylko dwa scenariusze, jeśli do tego dojdzie. Albo nuklearny holokaust albo pan Henio, który złapie za mordę ludzi. Powiem szczerze, że mi to jest całkowicie obojętne. Świetnym eksperymentem socjologicznym jest choćby ten portal. Przy całym swoim nonkonformistycznym i szukającym dziury w całym charakterze zgadzałem się poglądowo ze wszystkimi tekstami Matki Kurki. Wywalił on ludziom całą prawdę i w zamian został olany. Ostatnio zareklamowałem portal na forum żydowskim i przez fakt, że MK pisał nieprzychylnie o Żydach to cały jego dorobek został przekreślony jako prowodyr czy judziciel. Żeby u ludzi była chociaż jakaś cząstka instynktu przetrwania, słuchać i uczyć się od mądrzejszych od siebie. Ależ, gdzie przecież źle rozumiana tolerancja jako pochodna nihilizmu pozwala mi olać sprawy bieżące a przecież jeśli nie ma się zdania to jest się akceptowanym i lubianym przez każdego.

Wystarczyłoby, że Hitler nie popełniłby trzech czy czterech błędów taktycznych i dzisiaj szprechalibyśmy po niemiecku. Albo ćpun Kennedy nie dostałby dawki na czas i mielibyśmy rozrywkowe życie z licznikiem Geigera. Spłacanie rat za telewizor nie jest żadnym pacyfizmem. Wystarczy, że kolejne kraje rozwijające zaczną dościgać rozwinięte i skończy się argument, że oni to przecież powinni pozostać biedni jak się umawialiśmy, bo nie starcza surowców.

Reklama