Reklama

Facet siedzący naprzeciwko, za barem, spojrzał na mnie. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy – wyraźnie było widać szaleństwo płonące w jego źrenicach.

Facet siedzący naprzeciwko, za barem, spojrzał na mnie. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy – wyraźnie było widać szaleństwo płonące w jego źrenicach. Mierzyliśmy się wzrokiem przez kilka sekund, aż wreszcie ryknął jakieś nienawistne słowo i wypadł z baru. Ciężkie narciarskie buty tylko nieznacznie spowalniały  jego ruchy. Dopadł stojaka z nartami, rzucił je energicznie na śnieg i wskoczył w wiązania, które jęknęły, ale posłusznie zaskoczyły, łącząc buty z deskami.

Reklama

Władczym ruchem wsunął na oczy gogle, chwycił kije, zamaszystą łyżwą wybił się z miejsca i runął w dół stoku. Dwoje starszych Niemców, podjeżdżających właśnie z góry stoku do knajpy, wrzasnęło z oburzeniem; szybki, precyzyjny ruch narciarskiego kija pozostawił oboje nieprzytomnych z roztrzaskanymi kaskami. Narciarska szkółka prysnęła na boki i stok wypełnił się bezradnymi, podrygującymi śmiesznie postaciami w kolorowych kamizelkach, kiedy ich instruktor usiłował wyplątać swoje deski i kije z przemyślnego węzła.

Dwa skutery śnieżne z napisem POLIZIA ruszyły w dół stoku, nabierając pędu. Ich kierowcy, wytrawni narciarze, celowali w szusującą z upiorną prędkością postać, starając się wywrócić narciarza. Ten jednak ze sprawnością godną Jamesa Bonda wjechał w las – i po chwili już tylko dymiące szczątki znaczyły miejsca, gdzie skutery zderzyły się z alpejskimi sosnami. Wyrzucona impetem wybuchu krótkofalówka wyrzucała z siebie potok włoskich słów, ale nikt nie odpowiadał.

Młodzi sportowcy z lokalnego klubu narciarskiego zapamiętali ten dzień na zawsze z dwóch powodów. Po pierwsze wszystkie tyczki slalomowe zniknęły z trasy w jednej chwili jak sen jaki złoty, mimo że były tylko w kolorach czerwonym i niebieskim, po drugie – automatyczny stoper, zainstalowany na stoku, doznał załamania nerwowego i zamiast czasu zaczął wyświetlać w kółko „impossibile, impossibile”. Termin „narciarstwo alpejskie” najwyraźniej wymagał ponownego zdefiniowania.

Stado czarnych wieszczków poderwało się do lotu ze szczytów drzew, świercząc z niepokojem. Tuż poniżej kotłujących się w powietrzu ptaków powoli kręciło się koło dolnej stacji wyciągu krzesełkowego. Wśród oczekujących na swoją kolej narciarzy rozległy się trwożne okrzyki. Oblepiona skrzącymi się lodowymi igiełkami sylwetka nadciągała z szybkością huraganu… by po chwili rozrzucić na boki ludzi i sprzęt jak pług wirnikowy ze zdjęć A_O rozrzuca śnieg. Dostojnie sunące krzesełka jakby ktoś podciął batem, ruszyły pod górę z niebywałym wigorem, mimo że na samym środku sześcioosobowej kanapy rozpierała się jedna tylko postać…

Kiedy dojechałem z powrotem na górę, zrzuciłem narty i z hukiem otworzyłem drzwi baru. Raźno wszedłem do środka, wyszczerzyłem się do barmana, a długie lustro na ścianie odbiło mój uśmiech. Klapnąłem na wysokie krzesło i wciągnąłem z przyjemnością aromat świeżo parzonej kawy, alkoholowe opary grappy i vin brule. – Signor, jeszcze jedno podwójne bombardino, prego! – rzuciłem do barmana, który niespiesznie podniósł butelkę z gęstym, żółtym likierem.

 

________
Tekst chroniony prawem autorskim. Opublikowany na witrynie www.kontrowersje.net . Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i przedruk tylko za zgodą autora.

Reklama

16 KOMENTARZE

  1. Bosz, z kim ja się zadaję w cyberprzestrzeni
    1. A taki poukładany się wydawał. Muszę to przemyśleć.
    2. Ty huncwocie jeden, ty… ludzi robijowywać? Bombardinem się bombardinować? Niech no ja tylko znajdę pasa…
    3. To je cudne! Śmigaj, Quackie, śmigaj!

    PS. Dziś rano objawiła się u mnie osobowość mnoga.

    • Bo to jest tak
      Francuska bohema miała wizje po absyncie.

      A ja po bombardino.

      Smakuje mniej więcej tak, jak wygląda na zdjęciu. W opisie na stoku stało, że się robi z likieru jajecznego, whisky i rumu, można również zamówić wersję z espresso, na wierzch bita śmietana posypana czekoladowymi wiórkami.

      Spróbuj po takim czymś nie szaleć!

  2. Bosz, z kim ja się zadaję w cyberprzestrzeni
    1. A taki poukładany się wydawał. Muszę to przemyśleć.
    2. Ty huncwocie jeden, ty… ludzi robijowywać? Bombardinem się bombardinować? Niech no ja tylko znajdę pasa…
    3. To je cudne! Śmigaj, Quackie, śmigaj!

    PS. Dziś rano objawiła się u mnie osobowość mnoga.

    • Bo to jest tak
      Francuska bohema miała wizje po absyncie.

      A ja po bombardino.

      Smakuje mniej więcej tak, jak wygląda na zdjęciu. W opisie na stoku stało, że się robi z likieru jajecznego, whisky i rumu, można również zamówić wersję z espresso, na wierzch bita śmietana posypana czekoladowymi wiórkami.

      Spróbuj po takim czymś nie szaleć!

  3. Bosz, z kim ja się zadaję w cyberprzestrzeni
    1. A taki poukładany się wydawał. Muszę to przemyśleć.
    2. Ty huncwocie jeden, ty… ludzi robijowywać? Bombardinem się bombardinować? Niech no ja tylko znajdę pasa…
    3. To je cudne! Śmigaj, Quackie, śmigaj!

    PS. Dziś rano objawiła się u mnie osobowość mnoga.

    • Bo to jest tak
      Francuska bohema miała wizje po absyncie.

      A ja po bombardino.

      Smakuje mniej więcej tak, jak wygląda na zdjęciu. W opisie na stoku stało, że się robi z likieru jajecznego, whisky i rumu, można również zamówić wersję z espresso, na wierzch bita śmietana posypana czekoladowymi wiórkami.

      Spróbuj po takim czymś nie szaleć!

  4. Bosz, z kim ja się zadaję w cyberprzestrzeni
    1. A taki poukładany się wydawał. Muszę to przemyśleć.
    2. Ty huncwocie jeden, ty… ludzi robijowywać? Bombardinem się bombardinować? Niech no ja tylko znajdę pasa…
    3. To je cudne! Śmigaj, Quackie, śmigaj!

    PS. Dziś rano objawiła się u mnie osobowość mnoga.

    • Bo to jest tak
      Francuska bohema miała wizje po absyncie.

      A ja po bombardino.

      Smakuje mniej więcej tak, jak wygląda na zdjęciu. W opisie na stoku stało, że się robi z likieru jajecznego, whisky i rumu, można również zamówić wersję z espresso, na wierzch bita śmietana posypana czekoladowymi wiórkami.

      Spróbuj po takim czymś nie szaleć!

    • To je ale dobre
      Jest prawda czasu i jest prawda ekranu. I prawda beletrystyki. A faktycznie staram się na stoku pić alkohol PO ZAKOŃCZENIU jeżdżenia na nartach – koordynacja ruchów zmienia się jednak na niekorzyść.

      A Tomba? Był, właśnie próbował wsiąść na wyciąg… ; )

    • To je ale dobre
      Jest prawda czasu i jest prawda ekranu. I prawda beletrystyki. A faktycznie staram się na stoku pić alkohol PO ZAKOŃCZENIU jeżdżenia na nartach – koordynacja ruchów zmienia się jednak na niekorzyść.

      A Tomba? Był, właśnie próbował wsiąść na wyciąg… ; )

    • To je ale dobre
      Jest prawda czasu i jest prawda ekranu. I prawda beletrystyki. A faktycznie staram się na stoku pić alkohol PO ZAKOŃCZENIU jeżdżenia na nartach – koordynacja ruchów zmienia się jednak na niekorzyść.

      A Tomba? Był, właśnie próbował wsiąść na wyciąg… ; )

    • To je ale dobre
      Jest prawda czasu i jest prawda ekranu. I prawda beletrystyki. A faktycznie staram się na stoku pić alkohol PO ZAKOŃCZENIU jeżdżenia na nartach – koordynacja ruchów zmienia się jednak na niekorzyść.

      A Tomba? Był, właśnie próbował wsiąść na wyciąg… ; )