Reklama

Do klasycznego konfliktu i walki o podium pomiędzy kurą i jajkiem dochodzą nowe dylematy, a wśród nich pojedynek mediów klasycznych z Internetem. Dziś ten konflikt w moich oczach rozstrzygnął się sam, ewentualnie jestem głupszy niż mi się wydawało. Przeczesałem media tradycyjne i wiele zakamarków Internetu, no i nie znalazłem nic sensownego, co wyjaśniałoby podłoże zamieszek oraz powstanie nowego ruchu „żółtych kamizelek”. Media tradycyjne i Internet zajmują się „przymiotnikowaniem”, czyli wyrażeniami oburzenia, zaniepokojenie i tego wszystkiego, co nic nie kosztuje, ale zawsze możne sobie ulżyć.

Gdyby założyć, że szczegółowe informacje na temat „żółtych kamizelek” istnieją, tylko za głupi jestem, żeby do nich dotrzeć, to sytuacja wydaje się jeszcze ciekawsza. Nie uważam się z najmądrzejszego na świecie, ale nieskromnie mogę dodać, że akurat wyszukiwanie unikalnych informacji jest moją mocną stroną. Mam na koncie kilka takich poszukiwań, których efekty są cały czas aktualne, ale tym razem zaliczyłem porażkę. W przypadku „żółtych kamizelek” nie dotarłem do innych treści, niż powtarzane od lewa do prawa banały o tym jak powinien wyglądać cywilizowany protest. Przyznaję, że poszukiwaniem konkretów znudziłem się dość wcześnie i może to jest przyczyna porażki, ale tym bardziej taki stan rzeczy powinien niepokoić. Jak to możliwe, że przeciętny zjadacz chleba nie ma podanego na tacy, o co w tym wszystkim chodzi, a poszukiwacze informacji też nie wiedzą, co się dzieje.

Reklama

Strzępy rzeczowej analizy porozrzucane po sieci są całkowicie ze sobą sprzeczne. Niektórzy twierdzą, że ruch „żółtych kamizelek” to skrajnie prawicowy bunt, jednak słabo się ta teza broni biorąc pod uwagę, jakie środowiska i celebryci biorą w tym udział. Wszystkie największe centrale związkowe we Francji, z natury rzeczy, są lewicowe. W żółtej kamizelce paraduje skrajnie lewicowa celebrytka Brigitte Bardot. W tłumie demonstrantów pokaźną grupę stanowią kolorowi „uchodźcy” i to oni w dużej części odpowiadają za podpalone samochody i inne zniszczenia, a z prawicą mają tyle wspólnego co ja z Nowoczesną. Teoretycznie podłożem buntu są podwyżki ceny paliw, głównie diesla, co ma zmusić Francuzów do nabywania ekologicznych pojazdów, ale w praktyce w żółtych kamizelkach biegają ekolodzy i zieloni. Według badań ponad 80% Francuzów popiera ruch, ale nigdzie nie znalazłem danych, kto jest liderem tego ruchu, kto to w ogóle powołał do życia i temu przewodzi. Jeden wielki chaos.

Jedyny pewnik jest taki, że protesty i ruch jest wymierzony przeciw obecnej władzy, szczególnie prezydentowi Emmanuelowi Macron, ale ten truizm niczego nie wyjaśnia. W tradycji francuskiej leżą rewolucje wzniecane przez lud, które współcześnie przeszły na uliczne zadymy. Wbrew powszechnym oburzeniom i estetycznym uniesieniem od wielu lat płoną na francuskich ulicach samochody, co więcej jest to na tyle powszechnie akceptowane, że swego czasu Nicolas Sarkozy musiał przepraszać za wyzywanie podpalaczy. Zatem teoretycznie nie dzieje się nic nowego we Francji i to wszystko jest jakieś bardzo dziwne, umieszczone w konkretnym czasie i okolicznościach, przede wszystkim mam na myśli kolejną wojenkę Putina. Dziwnym trafem więcej się mówi o Francji niż o tym, że Putin sięga po następne testowanie „cierpliwości zachodu”.

Oczywiście nie musi tu być bezpośredniego związku, w końcu to nie Putin podniósł Francuzom ceny paliw, ale jest parę śladów, które mimo wszystko prowadzą na Kreml. Pierwszy i najważniejszy to wszechobecny chaos, brak przywództwa, uliczna zadyma akceptowana przez większość opinii publicznej. No wypisz, wymaluj, majdan, pytanie tylko w jakiej wersji i z czyjej inspiracji? Brak sprecyzowanych celów politycznych, poza wysadzeniem ze stołka Macrona, też jest znamienny, tak Kreml zawsze osłabiał państwa, w których chciał zachować swoje wpływy. Nie zawsze trzeba posadzić na stołku swojego człowieka, czasami wystarczy pogrążyć kraj w chaosie, tak się dzieje na Ukrainie, tak to wygląda we Francji, która razem z Niemcami dzieli i rządzi w Unii Europejskiej. Niemcy zaszantażowani rurą, Francja majdanem i dzięki temu Putin ma spokój z „głosem zachodu”, ale tego w mediach i Internecie rzeczywiście się nie wyczyta.

Reklama

48 KOMENTARZE

  1. Ostatnio panuje moda na

    Ostatnio panuje moda na szukanie zagranicznych inspiracji dla różnych zdarzeń. Wydaje mi się jednak że ruch żółtych kamizelek powstał z inspiracji wkurzonych Francuzów, którzy zbierają się na zasadzie flash mob. Jest to ewidentnie ruch antyestablishmentowy – niedługo takie ruchy ogarną wszystkie kraje europejskie rządzone przez lewaków.

    Co do opcji putinowskiej, to nie jest ona wykluczona, ale trochę mi trudno zrozumieć dlaczego Putin miałby robić koło piór swojemu najlepszemu sojusznikowi.

    • Francuzi pisali – i było też

      Francuzi pisali – i było też sporo filmów – że jeśli chodzi o demolowanie samochodów, a także zabytków (które rewolucję przetrwały), wielkie są tu zasługi antify, która przy okazji wyległa na ulicę. Wtargnęli do Łuku Tryumfalnego i zniszczyli ekspozycję…

      "Żółte kamizelki" potępiają akty wandalizmu – ale obawiam się, że wszystkie wybryki pójdą na ich konto… maszerują z hasłami w rodzaju: "Kto sieje nędzę, ten zbiera gniew""Żadni faszyści, tylko wkurzeni".

      Poza tym było sporo – nazwijmy to "hobbitów" którzy spokojnie przechodzili tam i z powrotem przez kordon policji, jak również snajperzy na dachach budynków. Kto wie, może potrzebny im jakiś następny stan wyjątkowy? Ostatni, wprowadzony po zamachach z 13 listopada 2015 skończył się 1 listopada 2017. Może frakcja "Makronerii" słabnie i jakiś inny farmazon rwie się do władzy? Któż to wie.

      Francuski TT nabijał się z Macrona, który pojechał na szczyt G20, bo na lotnisku w Buenos Aires nie było żadnego komitetu powitalnego, tylko 2 (słownie: DWÓCH) pracowników lotniska. Do tego jeden z nich miał na sobie… żółtą kamizelkę. 


       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

      • Też mi się wydaje, że to bunt

        Też mi się wydaje, że to bunt wkurzonych. Wkurzonych na wiele rzeczy, a podwyżka podatków na paliwo była tylko przelaniem czary – coś na wzór "usiadł wróbel na wieży i wieża się przewróciła". Świadczy o tym spontaniczność protestu – nie ma żadnych komitetów (ale może jakieś zaczną się palić). Tamtejsza władza (jak każda) robi z protestujących chuliganów. I może podsyła dla poparcia tezy różne antify, Che Geuwary (widziałem takie flagi) i inne opcje. Będzie alibi, jak będą chcieli (chyba będą musieli) rozpirzyć te protesty.

          • Co nie znaczy, że Putin nie

            Co nie znaczy, że Putin nie będzie gasił francuskich pożarów swoją benzyną – już są takie zajawki ustami francuskiego lewactwa (tego zorganizowanego w partie) i bojówek podłączających się pod żółte kamizelki.

            Stare jak świat – jeśli już wybucha rewolucja, to trzeba na jej czele postawić swoich.

  2. Ostatnio panuje moda na

    Ostatnio panuje moda na szukanie zagranicznych inspiracji dla różnych zdarzeń. Wydaje mi się jednak że ruch żółtych kamizelek powstał z inspiracji wkurzonych Francuzów, którzy zbierają się na zasadzie flash mob. Jest to ewidentnie ruch antyestablishmentowy – niedługo takie ruchy ogarną wszystkie kraje europejskie rządzone przez lewaków.

    Co do opcji putinowskiej, to nie jest ona wykluczona, ale trochę mi trudno zrozumieć dlaczego Putin miałby robić koło piór swojemu najlepszemu sojusznikowi.

    • Francuzi pisali – i było też

      Francuzi pisali – i było też sporo filmów – że jeśli chodzi o demolowanie samochodów, a także zabytków (które rewolucję przetrwały), wielkie są tu zasługi antify, która przy okazji wyległa na ulicę. Wtargnęli do Łuku Tryumfalnego i zniszczyli ekspozycję…

      "Żółte kamizelki" potępiają akty wandalizmu – ale obawiam się, że wszystkie wybryki pójdą na ich konto… maszerują z hasłami w rodzaju: "Kto sieje nędzę, ten zbiera gniew""Żadni faszyści, tylko wkurzeni".

      Poza tym było sporo – nazwijmy to "hobbitów" którzy spokojnie przechodzili tam i z powrotem przez kordon policji, jak również snajperzy na dachach budynków. Kto wie, może potrzebny im jakiś następny stan wyjątkowy? Ostatni, wprowadzony po zamachach z 13 listopada 2015 skończył się 1 listopada 2017. Może frakcja "Makronerii" słabnie i jakiś inny farmazon rwie się do władzy? Któż to wie.

      Francuski TT nabijał się z Macrona, który pojechał na szczyt G20, bo na lotnisku w Buenos Aires nie było żadnego komitetu powitalnego, tylko 2 (słownie: DWÓCH) pracowników lotniska. Do tego jeden z nich miał na sobie… żółtą kamizelkę. 


       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

      • Też mi się wydaje, że to bunt

        Też mi się wydaje, że to bunt wkurzonych. Wkurzonych na wiele rzeczy, a podwyżka podatków na paliwo była tylko przelaniem czary – coś na wzór "usiadł wróbel na wieży i wieża się przewróciła". Świadczy o tym spontaniczność protestu – nie ma żadnych komitetów (ale może jakieś zaczną się palić). Tamtejsza władza (jak każda) robi z protestujących chuliganów. I może podsyła dla poparcia tezy różne antify, Che Geuwary (widziałem takie flagi) i inne opcje. Będzie alibi, jak będą chcieli (chyba będą musieli) rozpirzyć te protesty.

          • Co nie znaczy, że Putin nie

            Co nie znaczy, że Putin nie będzie gasił francuskich pożarów swoją benzyną – już są takie zajawki ustami francuskiego lewactwa (tego zorganizowanego w partie) i bojówek podłączających się pod żółte kamizelki.

            Stare jak świat – jeśli już wybucha rewolucja, to trzeba na jej czele postawić swoich.

  3. Nieważne, praworządność jest

    Nieważne, praworządność jest zagrożona, Rada Unii Europejskiej i KE powinny szybko podjąć zdecydowane działania. 

    11 listopada w poludnie, na cześć 100 rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległosci cała planeta zaczeła dudnic w rytm muzyki 

    https://www.o2.pl/artykul/tajemnicze-wstrzasy-na-calym-swiecie-jakby-planeta-zamienila-sie-w-dzwon-6322097717167745a

    p> 
    propos, chińska firma przejęła ostatnio jedną z kluczowych technologicznych firm w Niemczech i zrobiło się nieprzyjemnie, bo "nagle kapitał nie ma narodowości" zmienił się w "szkodliwe dla niemieckiego interesu narodowego", być może przejmowanie  firm narodowości niemieckiej będzie podlegało kontroli rządu w Berlinie, ze względu na narodowość kapitału inną niż niemiecka.

  4. Nieważne, praworządność jest

    Nieważne, praworządność jest zagrożona, Rada Unii Europejskiej i KE powinny szybko podjąć zdecydowane działania. 

    11 listopada w poludnie, na cześć 100 rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległosci cała planeta zaczeła dudnic w rytm muzyki 

    https://www.o2.pl/artykul/tajemnicze-wstrzasy-na-calym-swiecie-jakby-planeta-zamienila-sie-w-dzwon-6322097717167745a

    p> 
    propos, chińska firma przejęła ostatnio jedną z kluczowych technologicznych firm w Niemczech i zrobiło się nieprzyjemnie, bo "nagle kapitał nie ma narodowości" zmienił się w "szkodliwe dla niemieckiego interesu narodowego", być może przejmowanie  firm narodowości niemieckiej będzie podlegało kontroli rządu w Berlinie, ze względu na narodowość kapitału inną niż niemiecka.

  5. Francja w ogniu – Europa w

    Francja w ogniu – Europa w ogniu – Świat w ogniu.
    Tak będzie wyglądał świat wymyślony przez znudzonych wybrańców żydowskich z USA i realizowany dzisiaj przez Makarona oraz Makrelę na terenie Europy. 
    Mam nadzieję, że żydzi wycofają się z dalszego realizowania tego planu, gdyż skutki wynikające z jego wprowadzenia będą fatalne nie tylko dla nas.

  6. Francja w ogniu – Europa w

    Francja w ogniu – Europa w ogniu – Świat w ogniu.
    Tak będzie wyglądał świat wymyślony przez znudzonych wybrańców żydowskich z USA i realizowany dzisiaj przez Makarona oraz Makrelę na terenie Europy. 
    Mam nadzieję, że żydzi wycofają się z dalszego realizowania tego planu, gdyż skutki wynikające z jego wprowadzenia będą fatalne nie tylko dla nas.

    • Tam jeszcze jest potrzebny

      Tam jeszcze jest potrzebny jakiś zamach?

      PGZ chce za 3 lata rozpocząć produkcję nowoczesnego, polskiego czołgu na bazie
      najnowocześniejszego czołgu na świecie, koreańskiego K-2. I to jest krok w dobrą stronę tylko że:

      Polska w 1939 roku przegrała militarnie i strategicznie, nie gospodarką.

      Od kilku miesięcy mówiło się że PGZ i koreańczycy są zadowoleni ze współpracy przy produkcji Kraba i chcieliby zrobić coś razem np. czołg.
      Skoro jest już podany dokładny harmonogram oraz sposób współpracy, temat jest już dogadany.

      Tylko trzeba rozwiązać parę problemów. Np, czołg to przede wszystkim armata, pancerz i powerpack, który to wszystko uciągnie.

      Armata w k-2 jest na licencji niemieckiej, jeśli pamiętam z wcześniejszej wersji leoparda 2 a6, Rheinmetall wprowadza nową,
      lepszą armatę do a7 (a6v).
      Powerpack też jest niemiecki, koreańczykom nie udało się jeszcze stworzyć swojego i trudno powiedzieć czy się to uda.
      automat do ładowania armaty jest francuski na licencji.

      K-2 jest przystowany do terenów górzysto-pagórkowatych, dlatego jest dużo lżejszy od leoparda.
      Prawdopodobnie ma dużo słabszy pancerz z boku. Być może z przodu też jest słabszy?

      MON zamierza albo zmodyfikować obecną wersję K2 przy udziale polskich "specjalistów", którzy nie poradzili sobie
      ze ZMONTOWANIEM linii produkcyjnej do amerykańskich rakiet albo poprosić koreańczyków o przeprojektowanie k2 pod nasze potrzeby.

       Poza tym nie potrafi pływać, co jest najważniejsze dla naszego MON.

      • W 1939 Polska przegrała

        W 1939 Polska przegrała militarnie bo: nie mieliśmy wojsk pancernych, nie mieliśmy lotnictwa, nie mieliśmy obrony przeciwlotniczej, nie mieliśmy wojsk WOT (z partyzanta można na prawdę spore straty zadać nieprzyjacielowi, jeśli WOT miałby odpowiednie uzbrojenie (karabiny to za mało)).

        K2 ma słabiutki pancerz boczny kadłuba (stworzony do walk w terenach górzystych, gdzie z boku nic nie strzela, wieża jest dobrze opancerzona (bo się obraca i z każdej strony może dostać strzał), nie pływa, ale pokonuje po dnie przeszkody wodne do 4 metrów głębokości. K2 jest piekielnie drogi, ale w tej cenie dużo potrafi, i dużo może. Jest jednak pewien problem – za kilka lat nie będzie już czołgiem najnowszej generacji, bo pojawił się u schyłku czołgów trzeciej generacji, a czołowi światowi producenci wypuszczą na dniach (czyli w ciągu niewielu lat) czołgi czwartej generacji. Sam producent K2 – Hyundai Rotem – pracuje już nad K3 (czołg czwartej generacji).

        • I żeby nie było, że marudzę
          I żeby nie było, że marudzę na przedwojenną Polskę – mieliśmy od 11.11.1918 r. tylko 21 lat (a licząc od wojny polsko-bolszewickiej tylko 19 lat). Mieliśmy wtedy to co mogliśmy mieć – rusznice przeciwpancerne (nie niszczyły szwabskich czołgów, ale załogi zamieniały w trupy – tylko było ich za mało i za mało amunicji), mieliśmy myśliwce Łoś (tylko w ilościach symbolicznych), mieliśmy artylerię na Helu z boforsami, ale to wszystko dużo za mało, bo mało nam czasu dali nasi zaborcy.

        • I żeby nie było, że marudzę
          I żeby nie było, że marudzę na przedwojenną Polskę – mieliśmy od 11.11.1918 r. tylko 21 lat (a licząc od wojny polsko-bolszewickiej tylko 19 lat). Mieliśmy wtedy to co mogliśmy mieć – rusznice przeciwpancerne (nie niszczyły szwabskich czołgów, ale załogi zamieniały w trupy – tylko było ich za mało i za mało amunicji), mieliśmy myśliwce Łoś (tylko w ilościach symbolicznych), mieliśmy artylerię na Helu z boforsami, ale to wszystko dużo za mało, bo mało nam czasu dali nasi zaborcy.

    • Tam jeszcze jest potrzebny

      Tam jeszcze jest potrzebny jakiś zamach?

      PGZ chce za 3 lata rozpocząć produkcję nowoczesnego, polskiego czołgu na bazie
      najnowocześniejszego czołgu na świecie, koreańskiego K-2. I to jest krok w dobrą stronę tylko że:

      Polska w 1939 roku przegrała militarnie i strategicznie, nie gospodarką.

      Od kilku miesięcy mówiło się że PGZ i koreańczycy są zadowoleni ze współpracy przy produkcji Kraba i chcieliby zrobić coś razem np. czołg.
      Skoro jest już podany dokładny harmonogram oraz sposób współpracy, temat jest już dogadany.

      Tylko trzeba rozwiązać parę problemów. Np, czołg to przede wszystkim armata, pancerz i powerpack, który to wszystko uciągnie.

      Armata w k-2 jest na licencji niemieckiej, jeśli pamiętam z wcześniejszej wersji leoparda 2 a6, Rheinmetall wprowadza nową,
      lepszą armatę do a7 (a6v).
      Powerpack też jest niemiecki, koreańczykom nie udało się jeszcze stworzyć swojego i trudno powiedzieć czy się to uda.
      automat do ładowania armaty jest francuski na licencji.

      K-2 jest przystowany do terenów górzysto-pagórkowatych, dlatego jest dużo lżejszy od leoparda.
      Prawdopodobnie ma dużo słabszy pancerz z boku. Być może z przodu też jest słabszy?

      MON zamierza albo zmodyfikować obecną wersję K2 przy udziale polskich "specjalistów", którzy nie poradzili sobie
      ze ZMONTOWANIEM linii produkcyjnej do amerykańskich rakiet albo poprosić koreańczyków o przeprojektowanie k2 pod nasze potrzeby.

       Poza tym nie potrafi pływać, co jest najważniejsze dla naszego MON.

      • W 1939 Polska przegrała

        W 1939 Polska przegrała militarnie bo: nie mieliśmy wojsk pancernych, nie mieliśmy lotnictwa, nie mieliśmy obrony przeciwlotniczej, nie mieliśmy wojsk WOT (z partyzanta można na prawdę spore straty zadać nieprzyjacielowi, jeśli WOT miałby odpowiednie uzbrojenie (karabiny to za mało)).

        K2 ma słabiutki pancerz boczny kadłuba (stworzony do walk w terenach górzystych, gdzie z boku nic nie strzela, wieża jest dobrze opancerzona (bo się obraca i z każdej strony może dostać strzał), nie pływa, ale pokonuje po dnie przeszkody wodne do 4 metrów głębokości. K2 jest piekielnie drogi, ale w tej cenie dużo potrafi, i dużo może. Jest jednak pewien problem – za kilka lat nie będzie już czołgiem najnowszej generacji, bo pojawił się u schyłku czołgów trzeciej generacji, a czołowi światowi producenci wypuszczą na dniach (czyli w ciągu niewielu lat) czołgi czwartej generacji. Sam producent K2 – Hyundai Rotem – pracuje już nad K3 (czołg czwartej generacji).

        • I żeby nie było, że marudzę
          I żeby nie było, że marudzę na przedwojenną Polskę – mieliśmy od 11.11.1918 r. tylko 21 lat (a licząc od wojny polsko-bolszewickiej tylko 19 lat). Mieliśmy wtedy to co mogliśmy mieć – rusznice przeciwpancerne (nie niszczyły szwabskich czołgów, ale załogi zamieniały w trupy – tylko było ich za mało i za mało amunicji), mieliśmy myśliwce Łoś (tylko w ilościach symbolicznych), mieliśmy artylerię na Helu z boforsami, ale to wszystko dużo za mało, bo mało nam czasu dali nasi zaborcy.

        • I żeby nie było, że marudzę
          I żeby nie było, że marudzę na przedwojenną Polskę – mieliśmy od 11.11.1918 r. tylko 21 lat (a licząc od wojny polsko-bolszewickiej tylko 19 lat). Mieliśmy wtedy to co mogliśmy mieć – rusznice przeciwpancerne (nie niszczyły szwabskich czołgów, ale załogi zamieniały w trupy – tylko było ich za mało i za mało amunicji), mieliśmy myśliwce Łoś (tylko w ilościach symbolicznych), mieliśmy artylerię na Helu z boforsami, ale to wszystko dużo za mało, bo mało nam czasu dali nasi zaborcy.

  7. Putina wszechmocnego to tutaj

    Putina wszechmocnego to tutaj chyba można raczej włożyć między bajki. Raz, że nie taki wszechmocny jak go malują, dwa – nie ma to większego sensu. W Polsce jakoś tak się ostatnio utarło, że jak nie wiadomo co się dzieje to na pewno stoi za tym Putin i już mamy świat prosto objaśniony.

    Zostają dwie możliwości, zupełnie przeciwstawne. Pierwsza to typowa "ucieczka do przodu", w tym wypadku rządowa prowokacja mająca posłużyć do dalszego spacyfikowania społeczeństwa, dalszego zaostrzenia przepisów rodem ze stanu wyjątkowego itd. celem gładkiego przeprowadzenia operacji pt. "budowa nowej ojropy" i "wyzbywanie się suwerenności".

    Druga możliwość to wręcz przeciwnie. Zamęt w twardym jądrze (w przypadku Francy to może raczej jąderku) ma na celu storpedowanie takich zamiarów, zwłaszcza wobec jasnych deklaracji Macrona przeciw komu ta ojropa ma być skierowana. Jak zwykle – czas pokaże.

  8. Putina wszechmocnego to tutaj

    Putina wszechmocnego to tutaj chyba można raczej włożyć między bajki. Raz, że nie taki wszechmocny jak go malują, dwa – nie ma to większego sensu. W Polsce jakoś tak się ostatnio utarło, że jak nie wiadomo co się dzieje to na pewno stoi za tym Putin i już mamy świat prosto objaśniony.

    Zostają dwie możliwości, zupełnie przeciwstawne. Pierwsza to typowa "ucieczka do przodu", w tym wypadku rządowa prowokacja mająca posłużyć do dalszego spacyfikowania społeczeństwa, dalszego zaostrzenia przepisów rodem ze stanu wyjątkowego itd. celem gładkiego przeprowadzenia operacji pt. "budowa nowej ojropy" i "wyzbywanie się suwerenności".

    Druga możliwość to wręcz przeciwnie. Zamęt w twardym jądrze (w przypadku Francy to może raczej jąderku) ma na celu storpedowanie takich zamiarów, zwłaszcza wobec jasnych deklaracji Macrona przeciw komu ta ojropa ma być skierowana. Jak zwykle – czas pokaże.

  9. Niby dorośli ludzie, a gadają
    Niby dorośli ludzie, a gadają jakby się dopiero narodzili.
    Zawsze rządzi ten kto faktycznie trzyma pieniądze, a dzisiaj nie tylko trzyma, ale i drukuje.
    Od zawsze znamy tych ludzi, ale wmawiamy sobie, że rządzą wybrani przez nas politycy.

    Macron, podobnie jak inni jest osobą tymczasowo wynajętą i stara się rządzić tak, by pogodzić oczekiwania z możliwościami i robi to nieudolnie.

  10. Niby dorośli ludzie, a gadają
    Niby dorośli ludzie, a gadają jakby się dopiero narodzili.
    Zawsze rządzi ten kto faktycznie trzyma pieniądze, a dzisiaj nie tylko trzyma, ale i drukuje.
    Od zawsze znamy tych ludzi, ale wmawiamy sobie, że rządzą wybrani przez nas politycy.

    Macron, podobnie jak inni jest osobą tymczasowo wynajętą i stara się rządzić tak, by pogodzić oczekiwania z możliwościami i robi to nieudolnie.

  11. Przewrotnie, żółta zadyma we

    Przewrotnie, żółta zadyma we Francy i Belgii (ojczyzny jednego z największych zbrodniarzy w historii), nagle stała się nadzieją dla totalnej opozycji w Polsce na walki na ulicy. Pierwszy sygnał już padł: dzisiaj wirtualne folksdojcze z niemieckiej wirtualnej zapowiedziały, że żółte koszulki wyjdą także na ulice w Polsce (w obronie demokracji)! Co robią służby z "dziennikarzami" na niemieckim pasku (pasek wypłaty) szczującym KAŻDEGO dnia przeciw porządkowi prawnemu w Polsce na faszystowskim portalu wp.pl ???

  12. Przewrotnie, żółta zadyma we

    Przewrotnie, żółta zadyma we Francy i Belgii (ojczyzny jednego z największych zbrodniarzy w historii), nagle stała się nadzieją dla totalnej opozycji w Polsce na walki na ulicy. Pierwszy sygnał już padł: dzisiaj wirtualne folksdojcze z niemieckiej wirtualnej zapowiedziały, że żółte koszulki wyjdą także na ulice w Polsce (w obronie demokracji)! Co robią służby z "dziennikarzami" na niemieckim pasku (pasek wypłaty) szczującym KAŻDEGO dnia przeciw porządkowi prawnemu w Polsce na faszystowskim portalu wp.pl ???

  13. Chaosem w poszczególnych

    Chaosem w poszczególnych państwach Europy, oprócz Rosji, bardziej nawet zainteresowani są Niemcy. W ich interesie leży rozdrobnienie państw członkowskich UE, dosłownie kogo się da, ale ze wskazaniem na państwa duże. Stąd wspierane są separatyzmy we Włoszech, w Hiszpanii, nawet w Belgii, w Polsce (RAŚ, plus podział całości na dwa zwalczające się plemiona), stąd podsycane są antagonizmy zapobiegające powstawaniu lub odtwarzaniu się związków ponadpaństwowych, stąd, jak sądzę, rozpad Jugosławii i Czechosłowacji, gdzie przetestowano we wczesnej fazie skuteczność taktyki. Francja jest państwem unitarnym, nie da się jej podzielić, wobec tego należy pogrążyć ją w chaosie. Kiedy się to wszystko uda, na placu boju pozostaną Wielkie Niemcy otoczone drobnicą kilku-kilkunastomilionowych księstewek oraz wstrząsaną problemami wewnętrznymi Francją. To jest szkopów recepta na rządzenie w Europie i Wielką Rzeszę v. 4.0. Moja rada: należy zrobić wszystko, żeby Republikę Federalną zniszczyć, a Niemcy rozdrobnić tak, żeby powróciły do (naturalnego dla siebie) stanu sprzed roku 1866, czyli zlepka drobnych księstewek bez znaczenia. Trzeba to zrobić od środka, drogą przekupienia konkretnych polityków oraz likwidacji jednostek opornych (żadnych morderstw: tylko wypadki i samobójstwa). Państwo polskie z pewnością dysponuje środkami tej skali, która jest potrzebna, żeby tego dokonać. Inaczej Niemcy nas zjedzą. Czy Jarosław Kaczyński mnie słyszy?

  14. Chaosem w poszczególnych

    Chaosem w poszczególnych państwach Europy, oprócz Rosji, bardziej nawet zainteresowani są Niemcy. W ich interesie leży rozdrobnienie państw członkowskich UE, dosłownie kogo się da, ale ze wskazaniem na państwa duże. Stąd wspierane są separatyzmy we Włoszech, w Hiszpanii, nawet w Belgii, w Polsce (RAŚ, plus podział całości na dwa zwalczające się plemiona), stąd podsycane są antagonizmy zapobiegające powstawaniu lub odtwarzaniu się związków ponadpaństwowych, stąd, jak sądzę, rozpad Jugosławii i Czechosłowacji, gdzie przetestowano we wczesnej fazie skuteczność taktyki. Francja jest państwem unitarnym, nie da się jej podzielić, wobec tego należy pogrążyć ją w chaosie. Kiedy się to wszystko uda, na placu boju pozostaną Wielkie Niemcy otoczone drobnicą kilku-kilkunastomilionowych księstewek oraz wstrząsaną problemami wewnętrznymi Francją. To jest szkopów recepta na rządzenie w Europie i Wielką Rzeszę v. 4.0. Moja rada: należy zrobić wszystko, żeby Republikę Federalną zniszczyć, a Niemcy rozdrobnić tak, żeby powróciły do (naturalnego dla siebie) stanu sprzed roku 1866, czyli zlepka drobnych księstewek bez znaczenia. Trzeba to zrobić od środka, drogą przekupienia konkretnych polityków oraz likwidacji jednostek opornych (żadnych morderstw: tylko wypadki i samobójstwa). Państwo polskie z pewnością dysponuje środkami tej skali, która jest potrzebna, żeby tego dokonać. Inaczej Niemcy nas zjedzą. Czy Jarosław Kaczyński mnie słyszy?