Reklama

BOLESŁAW II pseudo SZCZODRY lub ŚMIAŁY (z pewnością odwagi mu nie brakło)


BOLESŁAW II pseudo SZCZODRY lub ŚMIAŁY (z pewnością odwagi mu nie brakło)

Reklama

Bolesław został władcą zapewne szybciej niż się spodziewał, jego ojciec nie był jeszcze zupełnym wapniakiem kiedy umarł. Najstarszy syn był już jednak dobrze przygotowany do poprowadzenia rodzinnej firmy. Wszyscy władcy właśnie tak traktowali swoje państwa w tamtych czasach. Najpierw nowy władca zwrócił swą uwagę na leżące na południe od jego włości Węgry. Dwaj bracia (Andrzej i Bela)pocięli się tam o to kto będzie królem, spór stary jak świat. Andrzeja popierali Czesi i Niemcy. Bolesław uznał, że to niesprawiedliwe i wysłał trochę wojska z pomocą dla Beli. Widocznie wojskowi ci byli naprawdę starannie dobrani bo Beli udało się wykiwać braciszka i królem Węgier został (1060). Czesi dostali po nosie. Bolesław przestał im płacić forsę za Śląsk, tak jak dogadał to jego ojciec. Najwyraźniej nie był taki szczodry a może po prostu nie był głupi? Wiedział, że po takiej prestiżowej porażce na Węgrzech, Czesi przełkną gładko tę niedogodność. Załatwianie interesów na Węgrzech odwróciło uwagę władcy od innych spraw. Przebiegli Pomorzanie skorzystali z tego i uniezależnili się od Polski. Okazało się, że na dłużej. Trudno. Czesi byli ważniejsi trzeba ich było jakoś uspokoić. Jako środek uspokajający król czeski Wratysław II dostał za żonę siostrę Bolesława Świętosławę (1062). Pomorzanie tymczasem poczuli się bardzo mocni i napadli na północne ziemie Polski (1063). Przeliczyli się. Książę chociaż zajęty był innymi sprawami walnął na odlew, tak jak odgania się uprzykrzonego burka. Pomorzanie wrócili do siebie wylizać sobie to w co tam który oberwał. Bolesław zajęty był znowu Węgrami. Bela już odszedł na lepszy świat. Zostawił syna Gejzę I któremu robiono trudności w uzyskaniu kawałka królestwa dla siebie. Niezawodny Bolesław znowu pomógł i Gejza dostał swoją dzielnicę. Energiczny nasz książę lubił się mieszać w sprawy państw sąsiednich. Nie była to jednak jakaś wybujała mania wielkości. Słusznie rozumował, że jak powsadza na sąsiednie trony ludzi od siebie zależnych to w miarę spokojnie będzie rządził u siebie. Kolejna okazja nadarzyła się na Rusi (1068). Niejakiego Izjasława wykopano z tronu. Izjasław miał jednak pewien atut. Bolesław był bratankiem jego żony. Poleciał zatem do niego na skargę. Bolesława wzruszył jego los. Zebrał swoich i wybrał się na Ruś. Doszedł do Kijowa. Załatwił sprawę tronu dla swego podopiecznego. Nauczył go przy okazji realiów życia. Poprosił mianowicie o kawałek ziemi nad Bugiem który dziwnym trafem dostał się w ruskie władanie. Izjasław był uczniem pojętnym i oczywiście nie robił trudności. Po powrocie z wyprawy kijowskiej wielu wojowników Bolesława zastało w domach przykrą sytuację. Żony ich znudzone przedłużającą się nieobecnością mężów znalazły sobie dublerów i to nie tylko do rąbania drwa na opał. Co gorsza wielu z tych dublerów było niewolnikami. Pełne upokorzenie. Panowie w takiej sytuacji zwrócili się do jedynej bliskiej im osoby czyli księcia. Bolesław zachował się tak jak przystało na kumpla na stanowisku. W sposób niezwykle oryginalny ukarał niewierne. Na jego rozkaz musiały karmić piersią szczenięta, natomiast dzieci urodzone ze związków poza małżeńskich były karmione przez suki. Cóż za fantazja! Ciekawe skąd taki pomysł? Można zaryzykować stwierdzenie, ze od tego czasu w języku polskim niewierną żonę nazywa się suką, czyli tą która karmi szczenięta. Kłopoty z Czechami powróciły. Widocznie siostra księcia Świętosława nie uspokajała swego męża Wratysława tak jak liczył jej brat. Można nawet podejrzewać że było wręcz przeciwnie. Przez sześć lat (1070-1076) robiono sobie różne przykrości. Raz jeden przetrzebił włości drugiego to potem odwrotnie. Szczęściem Bolesława było to, że cesarz Henryk IV nie mógł pomóc Czechom bo miał kłopoty u siebie. Buntowali mu się bowiem Sasi. Bolesław rzecz jasna pomagał Sasom w tym buntowaniu się. Zaiste niezły cwaniak. W tym samym czasie kłopoty były też na Rusi. Izjasław był zupełnie do niczego. Znowu wykopano go z tronu. Tym razem zrobił to niejaki Światosław. Bolesław był jak wiemy zajęty. Zraził się też chyba do ofermy którą sam wyniósł na tron. W każdym razie dogadał się ze Światosławem. Innym mądrym posunięciem były dobre kontakty z papieżem z Rzymu Grzegorzem VII. Siłę kościoła należało docenić, nawet cesarz się z nim liczył. Można było to zręcznie wykorzystać. Bolesław nie szczędził zabiegów. To ufundował jakieś opactwo np. dla benedyktynów w Lubiniu (Wielkopolska) to znowu założył biskupstwo w Płocku. Słowem podlizywał się na całego. Na wszelki wypadek starał się aby panowie zwani biskupami byli Polakami. Czuli się dzięki temu bardziej związani z ojczyzną a może nieco mniej z dalekim papieżem. W 1076 Bolesław powrócił do starego pomysłu Chrobrego i koronował się (znaczy kazał na siebie mówić król) w Gnieźnie. Mimo całej siły księcia, król to jednak król. Poważanie w Europie większe, przez co można skręcić naprawdę dobre interesy. Niemcy oczywiście od razu się wpienili, ale na tym poprzestali. Na Rusi zmarł (1077) ks. Światosław. Bolek nie miał innego wyjścia i ponownie wsadził na tron Izjasława. Już lepsza ta oferma niż ktoś obcy. Uhandlował przy okazji dla swego państwa tzw. Grody czerwieńskie (Przemyśl, Bełz, Wołyń). Na Węgrzech też trzeba było interweniować i załatwić tron dla brata Gejzy I (nieżyjącego już) – Władysława I. Znowu udało się wnerwić cesarza, który popierał niejakiego ks. Salomona. Z wielką przyjemnością wygnano Salomona z Węgier. Mała refleksja na marginesie: działania Bolesława przypominają troski ojca który wiecznie musi rozwiązywać problemy swych niezbyt udanych dzieci – Ruś, Węgry. Właściwe wszystko szło dobrze ale los nie lubi jak ktoś nie ma specjalnych trosk, nawet król.
U szczytu powodzenia Bolesławowi zdarzyła się bardzo przykra „skucha”. Biskup krakowski Stanisław wnerwił króla bo zaczął się niepochlebnie wyrażać o sposobach postępowania Bolesława. Bolesław rozstawiał po kątach (wywalał z majątków itp.) niektórych ze swoich chłopaków którzy podczas wypraw wojennych wykazywali się zbyt daleko posuniętą własną inicjatywą. Stanisław – biskup – coś tam brzęczał, że takie traktowanie jest nieludzkie i okrutne. Władca nie lubił jak ktoś mu miesza w interesie. Szczególnie, że akurat Stanisława sam posadził na biskupa. Ukarał go z właściwą sobie fantazją. Śmierć przez poćwiartowanie (1079). Był to błąd. Być może władca sądził że dzięki swym poprzednim lizusowskim działaniom wobec kościoła jest z tej strony zabezpieczony. Cios padł z najmniej spodziewanej strony – od rycerstwa. Zbuntowali się przeciwko umiłowanemu niedawno władcy. Wybuchły rozruchy. Król najwyraźniej przecenił własną potęgę i musiał wiać wraz z synem Mieszkiem. Na szczęście miał gdzie – Węgry. Zmarł tam na wygnaniu w 1082r.
Ocena tego panowania nie jest prosta. Niewątpliwie potęgę państwa na arenie międzynarodowej umocnił. Potrzeba było do tego rozsądku. Dziwne wydaje się zatem, że tak nierozsądnie postąpił w polityce wewnętrznej. Chyba jest tylko jedno wytłumaczenie. Instytucje państwowe w Polsce (król) nie miały jeszcze doświadczenia w rozwiązywaniu konfliktów z kościołem. Bolesław sądził naiwnie, że biskup to po prostu taki bardziej kolorowo ubrany klecha. Pomylił się. Potęga kościoła w ówczesnej Europie ciągle rosła czy się to komuś podobało czy nie.

Reklama

15 KOMENTARZE

  1. Wychodząc
    z miejsca kaźni biskupa Stanisława, król Bolesław był tak ukontentowany efektem, że nie zauważył kształtu, poruszającego się wśród doczesnych szczątków dostojnika. Był to nasz niezawodny, ulubiony ciąg dalszy…

    PS. O ile pamiętam, jest i taka wersja, że biskup Stanisław szpiegował dla Niemców?

    • Jest taka wersja. z tym że
      Jest taka wersja. z tym że nie tyle szpiegował co brał udział w przygotowaniach do czegoś co dzisiaj byśmy nazwali zamachem stanu na rzecz Niemców.
      Tak naprawdę to dzisiaj nie wiadomo na 100% o co poszło. Przynajmniej z tego co mi udało się zorientować.

  2. ja czytalem ze Stanisław szpiegowal dla króla Czech.
    Jako ze wtedy zycie było prostsze,za zdrade karano gardłem!!! Nie bylby to odosobniony przypadek w naszej historii gdy “duchowienstwo” przedkładalo własny interes nad interes państwa;-)) np wieki pózniej niejaki opat Kordecki(ten od obrony jasnej gory) skutecznie uchronil klasztor przed rabunkami wysyłając lojalke do krola Szwecjii;-))

  3. Oooo…
    Zawsze miałam przeczucie, ze podręczniki do historii powinno się pisać ciekawiej. Zwłaszcza przed maturą je miałam. Dowiodłeś, że się nie myliłam i już choćby za to Cię lubię:)
    Ps. Wariatami się nie przejmuj, to tylko duet Yo – Yo w akcji;)

    • Dzięki. :))))
      Wcale się nie

      Dzięki. :))))
      Wcale się nie przejmuję. Faktycznie powienienem dopisać to jedno słowo (przepraszam). Nie zrobiłem tego. Ktoś uznał że musi mi to wytknąć i to zrobił. Uzyskał to o co mu chodziło i po sprawie.
      Nigdy nie czułem się źle kiedy musiałem kogoś przeprosić jeśli było to uzasadnione.

      • Przerwa techniczna
        Najpierw na portalu były kłopoty, potem na serwerze w domu. Zalogowałam się i taka zalogowana wisiałam przez dłuższy czas.

        Maturzyści się boją, ale nie tak, jak ich rodzice 🙂

        Rozbicie dzielnicowe jest zadaniem dla zawodowców a nie maturzystów ani nawet tutejszych blogerów. Nie przejmuj się tym, po Krzywoustym komfortowo przejdź do Łokietka. W tym czasie bylo niewiele ważnych “maturalnie” wydarzeń: trzy najazdy Tatarów, w tym bitwa pod Legnicą i kogo tam zabili; zjazd w Gąsowie i kogo tam zabili, Przemysław jako książę koronowany i gdzie to się odbyło, dwóch Przemyślidów. Trzeba znać imiona tych, którym się zdarzyło w Krakowie krótko przebywać, i już.

        Na tym portalu ludzie sobie wytykają, ale nadal robią swoje. Tak tu jest, zatem spoko.
        Czekamy na ciąg dalszy oblubiony.

        Dzięki i miłej (bo owocnej) niedzieli!

      • Przerwa techniczna
        Najpierw na portalu były kłopoty, potem na serwerze w domu. Zalogowałam się i taka zalogowana wisiałam przez dłuższy czas.

        Maturzyści się boją, ale nie tak, jak ich rodzice 🙂

        Rozbicie dzielnicowe jest zadaniem dla zawodowców a nie maturzystów ani nawet tutejszych blogerów. Nie przejmuj się tym, po Krzywoustym komfortowo przejdź do Łokietka. W tym czasie bylo niewiele ważnych “maturalnie” wydarzeń: trzy najazdy Tatarów, w tym bitwa pod Legnicą i kogo tam zabili; zjazd w Gąsowie i kogo tam zabili, Przemysław jako książę koronowany i gdzie to się odbyło, dwóch Przemyślidów. Trzeba znać imiona tych, którym się zdarzyło w Krakowie krótko przebywać, i już.

        Na tym portalu ludzie sobie wytykają, ale nadal robią swoje. Tak tu jest, zatem spoko.
        Czekamy na ciąg dalszy oblubiony.

        Dzięki i miłej (bo owocnej) niedzieli!

  4. Jasne, jasne, u koleżanek…
    1:0 dla mnie:))
    Nie nadająca się do druku była moja odpowiedź, to ją zmoderowałam. Nieobyczajnie mi się skojarzyło to, co napisałeś. Że też ja się z żartów tłumaczę, ech…
    Ps. A jednak. Wrażliwiec 😉