Reklama

Ten wpis jest testem. Chcę sprawdzić czy jeszcze mam tutaj aktywne konto. Chyba mam.

Ten wpis jest testem. Chcę sprawdzić czy jeszcze mam tutaj aktywne konto. Chyba mam. Podoba mi się tutaj (znacznie bardziej niż tam gdzie w tej chwili skupiam swoją aktywność) i być może niebawem będę bardziej aktywny.
Po za tym obiecałem wkleić dalszy ciąg tej mojej pisaninki.

MIESZKO II (imię po dziadziusiu)

Reklama

Po śmierci ojca Mieszko II piorunem przyjechał z Krakowa. Władcy mają taki zwyczaj; bynajmniej nie z synowskiego bólu tylko żeby ich ktoś nie ubiegł i nie zajął ciepłego jeszcze miejsca w fotelu zwanym tronem. Obawy Mieszka miały jednak realne uzasadnienie. Nie był najstarszym synem Bolesława. Nie wiadomo dlaczego przyjęło się że po ojcu dziedziczy syn najstarszy. Najstarszym synem Chrobrego był Bezprym. Bolesław jednak chciał aby jego interes poprowadził Mieszko. Może Bezprym nie przykładał się do nauki? Może był kiepski na wojnie? A może używał niewłaściwych panienek? Czy wreszcie, był zwyczajnie głupi? W każdym razie wpienił starego i musiał wyjechać do Włoch. Nie na plażę bynajmniej tylko do eremu. Erem to takie zamknięte miejsce gdzie bardzo słabo karmią i wcale nie ma rozrywek. No chyba że ktoś za rozrywkę traktuje modlitwę, biznes ten prowadzą bowiem zakonnicy.
Mieszko oczywiście tak jak tatuś założył koronę i kazał na siebie mówić per „Król”. Niemcy i tak byli wkurzeni to co miał do stracenia? Zresztą w Niemczech nie rządził już Henryk II z którym tyle wspólnych przygód przeżył jego stary. Nowym szefem był tam Konrad II. Na razie jednak trzeba było zająć się własnym podwórkiem. Nie trzeba było długo czekać i do ojcowskiego domu zapukał powracający z Włoch Bezprym. Widocznie nawet w eremie mieli go dość. Zaczął coś bredzić że to on powinien być królem, że stary się mylił i tak dalej. Mieszko pokazał bratu drzwi i poszczuł psami. Beprym tak wiał że zatrzymał się dopiero w Kijowie gdzie ponownie rządził Jarosław pseudo „Mądry”. Wspólne urazy do Bolesława Chrobrego i jego dziedzica połączyły obu panów.
Tymczasem Mieszko nudził się trochę w Gnieźnie. W końcu nadarzyła się dobra okazja do rozróby. W Saksonii niejaki ks. Ernest zbuntował się przeciw Konradowi. Konrad widocznie miał ważniejsze sprawy na głowie bo nie mógł osobiście wytłumaczyć Ernestowi niestosowności takiego postępowania. Mieszko za to miał czas i chęci. Był rok 1028, trzeci rok panowania i żadnej poważnej rozróby. Stary Chrobry pewnie się w grobie przewraca ze wstydu. Ochoczo zatem ruszył do Saksonii. Trochę tam nabroił. Nawiózł z powrotem łupów (świecidełka, niewolnicy, no to co zwykle faceci z wojny przywożą). Konrad nie był zadowolony z takiego postępku. W końcu złupiono jego działkę i nie ma tu znaczenia że Ernest się buntował. Mój jest ten kawałek „podłogi”! Zebrał sporo swoich i trochę Czechów no i zaczął się mścić. Troszkę się tak poszarpali. Efekt jednak dla Mieszka i Polski nie był dobry. Utraciliśmy Morawy – na zawsze niestety.
Nie był to koniec kłopotów. W Kijowie knuł Bezprym z Jarkiem. Szybko wciągnęli do spóły Konrada oraz najmłodszego z synów Chrobrego Ottona (temu też marzyła się korona). W końcu razem z dwu stron, w jednym momencie (1031) dobrali się do skóry Mieszkowi. Polska utraciła Łużyce i Milsko (dla Konrada) i Grody Czerwieńskie dla Jarka. Bezprym dostał to co zostało (sporo jeszcze) a Mieszko musiał odbyć wycieczkę do Czech. Żonę Mieszka z dzieciakiem Kazimierzem odesłał Bezprym do domu – czyli do Niemiec. Korzystając z okazji dał jej też koronę aby oddała Konradowi bo ten ciągle pieklił się że koronacja w Polsce była bezprawna. Bezprym rządził krótko ale intensywnie. Sporo ludzi nawyrzynał. Poddanych najwyraźniej nieco to drażniło bo w końcu zarżnęli jego samego (1032). Do kraju za zgodą cesarza powrócił więc z Czech Mieszko. Nie miał jednak już jaj i to dosłownie. Bardzo niegościnni byli ci Czesi. Mieszko musiał zrzec się tytułu króla oraz przygarnąć i dać trochę ziemi swemu najmłodszemu bratu Ottonowi. Sytuacja była gęsta od intryg i wzajemnych knowań. Wydawało się że Mieszko jest niezły w te klocki, bo w niejasnych okolicznościach jakoś tak zmarło się Ottonowi (1033). Mieszko oczywiście zgarnął to co jeszcze niedawno mu pod przymusem dał. Był to sukces krótkotrwały bo rok później (1034) na podobną „chorobę” zmarł Mieszko.
Panowanie to nie było zbyt szczęśliwe ani dla samego zainteresowanego osobiście (kastracja)- ani dla Polski. Trwało stosunkowo krótko bo dziewięć lat. Trudno powiedzieć czy wyszło tak kiepsko bo Mieszko II się nie nadawał, czy po prostu nie miał szczęścia. Warto się jednak zastanowić czy nie było błędem pozostawienie przy życiu Bezpryma kiedy jeszcze posłanie go do piachu było możliwe. W polityce bowiem miękkie serce rzadko popłaca.

Po śmierci Mieszka II przez cztery lata 1034 -1038 Polska nie miała jednego władcy. Rządzili lokalni bonzowie z których najsilniejszy był rządzący na Mazowszu Miecław. Nie był jednak ani na tyle silny ani cwany aby zjednoczyć wszystkie ziemie. Dochodziło również do rozruchów na tle religijnym. Najwyraźniej proces ewangelizacji nie był prowadzony tylko dobrym słowem a pogan ciągle było dużo i potrafili się odgryźć.
Z tego zamieszania skorzystał ks. czeski Brzetysław. Bardzo podobał mu się dawny pomysł Chrobrego z relikwiami w Gnieźnie. Wymyślił sobie że wpadnie do Gniezna i zabierze to co zostało ze Św. Wojciecha, do Pragi. Na wypadek oporu nie ruszył w podróż sam. Zabrał z Gniezna to co zamierzał, oraz sporo więcej. Generalnie wszystko co miało jakąś wartość, nawet ludzi. Wielkopolska opustoszała. Brzetysław pozostawiał w drodze powrotnej na Śląsku tych spośród swoich towarzyszy którym do domów się nie śpieszyło. Nie wnikajmy co powodowało tymi panami. Z pewnością skorzystał na tym Brzetysław bo jego państwo poszerzone zostało o kolejną prowincję.

KAZIMIERZ I pseudo ODNOWICIEL (całkowicie zasłużenie)

Najazd Brzetysława na Wielkopolskę zmartwił trochę króla Niemiec Henryka III. Po pierwsze dlatego, że Brzetysław był od niego zależny (lennik). Nigdy nie jest dobrze jak podwładny staje się za mocny. Może na przykład przestać słuchać swego Pana albo jeszcze co gorszego. Po drugie u wschodnich granic państwa Niemieckiego (czyli w Polsce) panował bałagan a to też nie jest dobrze. Licho wie kto w końcu przejmie władzę. Może to być nawet ktoś, kto niekoniecznie lubi aktualnego władcę Niemiec i kłopot gotowy. Henryk wykoncypował sobie sprytnie że przecież może wysłać do Polski przebywającego od ośmiu lat w jego kraju Kazimierza. Kazimierz był synem Mieszka II miał zatem pełne prawo do rządzenia Polską czy też tym co z niej zostało. Powinien być przychylny władcy Niemiec. Przybył tu co prawda trochę z musu razem z matką Niemką. Powinien być jednak wdzięczny za udzieloną mu teraz pomoc. Osiem lat pobytu w Niemczech powinno również zrobić swoje i Kazimierz pewnie przesiąknął subtelną niemiecką kulturą, kładącą spory nacisk na posłuszeństwo. Bardzo możliwe że tak kombinował Henryk. Kazimierz dostał 500 chłopa i udał się do domu (1039). Objął swym władztwem Wielkopolskę i Małopolskę bo tylko to mógł. Zamieszkał w Krakowie. W Gnieźnie Czesi zostawili straszny nieporządek. Pamiętać również należy, że Kazimierz wychował się w Krakowie i na pewno tutaj czuł się najlepiej. Roboty było sporo. Kazimierz wziął się jednak solidnie. Zawarł sojusz z Jarosławem panującym na Rusi. Przy okazji skombinował sobie żonę, siostrę Jarosława – Dobroniegę. W kraju nie brakowało problemów. Głównym był brak kasy. Uzbrojeni panowie tak bardzo przydatni każdemu władcy, chcieli za swoje usługi jakiejś zapłaty. Kazimierz wymyślił że w zamian za te usługi będzie panów tych obdarowywał ziemią, której na szczęście trochę miał. Panowie zgodzili i tak zaczęła powstawać nowa warstwa społeczna zwana rycerstwem. Jako się rzekło Kazimierz zasuwał równo. Ustawiał administrację, czyli wsadzał swoich ludzi na różne stanowiska państwowe. Zbierał od poddanych podatki. Wiadomo w domu żona, lada chwila będą dzieci, bez środków płatniczych zacznie się zrzędzenie a tego żaden facet nie lubi. Nawet książę. Na takich prozaicznych zajęciach biegły lata. Przerywane najwyraźniej nocnymi zajęciami w łóżku z żoną. Dobroniega również spisywała się gracko i (prawdopodobnie w 1042) powiła syna. Nazwano go Bolesław. Dwa lata później na świat przyszedł na świat kolejny syn Władysław. Mieli również córkę Świętosławę. Żyli sobie zatem Państwo księstwo dość spokojnie i szczęśliwie. Wkrótce jednak w Kazimierzu zagrała krew dziadów. Umocnił się wystarczająco i nadszedł czas załatwić rodzinne porachunki. Najpierw padło na Miecława samodzielnie rządzącego na Mazowszu. Teść Jarosław Mądry zgodził się pomóc. Spuszczono Miecławowi takie lanie (1047) że zmarł biedak. Mazowsze było Kazimierza. Pomorzanie wschodni (tam gdzie Gdańsk) chcieli pomścić Miecława. Obawiali się słusznie, że Kazimierz im też może dobrać się do skóry, kiedyś przecież była to część państwa polskiego. Pomszczenie Miecława nie wyszło. Pomorze wschodnie było Kazimierza. Trzy lata później (1050) polski Książe wpadł na Śląsk i przegonił Czechów. Śląsk był Kazimierza. Ta akurat sprawa była delikatna. Czesi byli posłuszni Henrykowi III więc ten traktował Śląsk prawie jak swój. Henryk wściekał się nieco. Najbardziej chyba na siebie bo pomylił się co do Kazimierza i jego posłuszeństwa. Wyszedł jednak z tego z twarzą. Doprowadził do pokoju między Brzetysławem czeskim i Kazimierzem w sprawie Śląska (1054). Kazimierz miał płacić pewną sumę pieniędzy rocznie Brzetysławowi, ale Śląsk pozostał jego. Nasz władca jako człowiek praktyczny, przystał na to. Nie dowiemy się nigdy czy Kazimierz szykował jeszcze jakieś niespodzianki. Zmarł bowiem w 1058 roku w wieku lat 42.
Kazimierz Odnowiciel panował 19 lat. Dokonania jego budzą szacunek. Zastał w kraju niezły burdel. Zostawił porządek. Najbardziej o jego wielkości świadczy jednak to, że przybył do Polski z nadania (dzisiaj powiedzielibyśmy w teczce) silniejszego władcy. Umocnił się i pokazał że nie jest niczyim niewolnikiem, było to niebezpieczne ale nie dał się zgnieść. Szkoda, że nie dane mu było jeszcze trochę porządzić.

Reklama

20 KOMENTARZE

  1. Matura z historii już 17 maja…
    Znakomicie napisane. Tak podana treść zapada w pamięć. Świetne do powtórzenia przed maturą. Już rozesłałam trojgu takim, co im się teraz przed maturą tyłki marszczą.
    Ile zdążysz napisać do 17 maja? Nie popędzam, nie… może tylko trochę 🙂 Podobno już sporo masz, w szufladzie?
    Wielkie dzięki i gratulacje!

  2. Matura z historii już 17 maja…
    Znakomicie napisane. Tak podana treść zapada w pamięć. Świetne do powtórzenia przed maturą. Już rozesłałam trojgu takim, co im się teraz przed maturą tyłki marszczą.
    Ile zdążysz napisać do 17 maja? Nie popędzam, nie… może tylko trochę 🙂 Podobno już sporo masz, w szufladzie?
    Wielkie dzięki i gratulacje!

  3. Matura z historii już 17 maja…
    Znakomicie napisane. Tak podana treść zapada w pamięć. Świetne do powtórzenia przed maturą. Już rozesłałam trojgu takim, co im się teraz przed maturą tyłki marszczą.
    Ile zdążysz napisać do 17 maja? Nie popędzam, nie… może tylko trochę 🙂 Podobno już sporo masz, w szufladzie?
    Wielkie dzięki i gratulacje!