Reklama

I to dosłownie uciekło, głównie przed agresywnymi komunikatami, napominaniem i patrolami policji ze strażą miejską, ale te oczywiste przyczyny należy mimo wszystko uporządkować i uzupełnić. Kto by nie słyszał przynajmniej raz w życiu, że jakaś grupa społeczna bojkotuje sieć sklepów albo produkty z całego kraju? Chyba tylko ktoś bez dostępu do Internetu i mediów w ogóle. Cała reszta z pewnością słyszała, zwłaszcza o dwóch najgłośniejszych bojkotach. Pierwszy odbył się pod sztandarem ośmiu gwiazdek i dotyczył stacji paliw Orlen. Trzeba przyznać, że tutaj głupota inicjatorów oraz bojkotujących uwypukliła się niczym w reklamie tabletek do czyszczenia protez – z siłą wodospadu. Drugi protest, po prawej stronie, to: „nie kupuję w tęczowej IKEA”, ale to było jeszcze przed „paszportami”, teraz doszedł argument segregacji sanitarnej.

Jak się te bojkoty rozwinęły i przełożyły na obroty? Badań szczegółowych nie prowadziłem, jednak gołym okiem widać, że Orlen ma się doskonale, pomimo dojenia tej spółki przez polityków i „niepokornych”. Z kolei przed IKEA też kolejek nie brakowało, ale to raczej wynika ze specyfiki sieci i praktycznie braku konkurencji. Innymi słowy akcje poszczególnych grup społecznych zakończyły się krzykiem w Internecie i zaledwie garstka najbardziej radykalnych ideowców po każdej ze stron, rzeczywiście się zastosowała do wyznaczonych reguł. Za każdym razem, gdy taka inicjatywa się pojawiała pozbawiałem złudzeń wszystkich, którzy machali sztandarami, czy to europejskimi, czy narodowymi. Tak się składa, że pisałem pracę magisterską: „Hipermarket jako współczesna katedra konsumpcji” i doskonale są mi znane mechanizmy, jakie podejmuje większość klientów centrów handlowych. Jednym z ważniejszych nie są wcale zakupy, ale łażenie po galerii w poszukiwaniu nie wiadomo czego. Cały rozdział dotyczył niespotykanego wcześniej dylematu konsumpcyjnego: „Klient czy spacerowicz?”. Centra handlowe, to miejsca, gdzie ludzie po prostu spędzają wolny czas, czasami same zakupy są priorytetem, ale często mają drugorzędne znaczenie.

Reklama

Studia kończyłem jakieś 16 lat temu i w tamtym czasie były to zjawiska zupełnie nowe, dziś w każdej telewizji i na każdym portalu internetowym przeczytamy, że galerie handlowe są dla Polaków formą relaksu i o zgrozo rodzinną atrakcją. Mnóstwo „ekspertów” dzień w dzień apeluje, żeby zmienić te przyzwyczajenia i wychodzić do muzeum albo na spacer. Nie muszę pisać, czym się to skończyło, ale czas napisać, co się takiego stało, że nagle 60% klientów/spacerowiczów uciekło z galerii? Przede wszystkim ciężko się zrelaksować w warunkach, które przypominają szkolne rozstawianie po kątach, sprawdzanie worków na kapcie, przyszytej tarczy i w każdej chwili można się spodziewać złowieszczego komunikatu: „wyciągamy karteczki”. Ludzie uciekli z galerii, żeby uniknąć połajanek i napomnień: „a gdzie maska?”. I ten naprawdę imponujący wynik osiągnęli sami właściciele centrów handlowych, z pomocą polityków, których prosili o więcej restrykcji. Wspomniana IKEA brylowała w zamordyzmie sanitarnym, doskonale też pamiętam, co się działo w Liroy Marlin, Kauflandzie i w paru innych sieciach. Chlubnym wyjątkiem była polska „Mrówka”, gdzie nikt i nigdy nie zwrócił mi uwagi.

Paradoks tej sytuacji śmieszy w wielu aspektach, a pierwszy to kompetencje speców od mieszania ludziom w głowie, wszelkimi promocjami i ratami „zero procent”. Oni pierwsi domagali się więcej zamordyzmu i nie zauważyli, że tną gałąź, na której siedzą. Po pewnym czasie zaskoczyli o co chodzi i większość nie goniła ludzi bez szmatek na twarzy, ale wtedy do akcji wkroczył Niedzielski i puścił patrole policyjne. Nikt specjalnie nie musiał apelować, żeby omijać te miejsca, w których dorosłych ludzi traktuje się jak smarkaczy. Hasło „klient nasz pan” zastąpił komunikat: „umyj rączki, odrób lekcje, bo nie dostaniesz deseru”. Ze spacerowicza zrobiono niewolnika i tak sami nadzorcy stracili kontrolę nad swoim biznesem. Czy to się uda odbudować? Nie ma złudzeń, znikną restrykcje i znów pojawią się zachowania ludyczne, ale część klientów jeszcze długo będzie miało złe wspomnienia i w rewanżu w galeriach się nie pojawi.

Reklama

20 KOMENTARZE

      • Egon O – niestety dzisiaj Łącka to w dużej mierze podróba. Gdyby miejscowi chcieli w uczciwy sposób zaspokoić zapotrzebowanie ceprów na oryginalną śliwowicę, to sady musiały by ciągnąć się na całej długości Dunajca. Tak że brachu; “wicie, rozumicie”; zostaje tylko produkcja własna. 🙂 🙂

    • @DonMac
      A tu taka niespodzianka – “amantadyna nie działa” stwierdził prof. Barczyk po przebadaniu (uwaga!) 149 chorych!
      niezalezna.pl/429670-koniec-dyskusji-amantadyna-nie-dziala-te-badania-nie-pozostawiaja-juz-zludzen
      A że dr. Bodnar ma dowody na skuteczność opartą na grupie kilkutysięcznej – co z tego?
      Teraz dr. Bodnar poniesie konsekwencje z zarzutem naruszenia praw pacjentów!
      niezalezna.pl/429680-dr-bodnar-poniesie-konsekwencje-placowka-w-ktorej-leczy-z-zarzutem-naruszenia-praw-pacjentow
      Centrala nie odpuszcza, już wkrótce pewnie dr. Bodnar straci prawo do wykonywania zawodu…
      A taka prawicowa, patriotyczna i “niezalezna.pl” nawet z tym nie polemizuje!

      • @ Adam66
        To wiadomo po to te całe “badania kliniczne” były. Ciekawe czy prowadzone zgodnie z GCP na właściwej liczebności kohort i dotyczące właściwego momentu zastosowania leku? Może chodziło też o zakazanie używania taniego leku, by zrobić miejsce dla różnych molnupiravirów.

        Wielu oburza się na takie praktyki, ale przyspieszają one moment Wielkiej Kompromitacji.

        • @Egon O.
          Oczywiście, że chodzi o zakaz, 149 chorych – jaka to jest liczebność? Ponadto, jak słusznie zauważyłeś, nigdzie nie mówi się w jakim stadium amantadynę podawano a to jest kluczowe. Nikt o zdrowych zmysłach nie mówi, że amantadyna leczy tylko, że zapobiega i moment podania jest tu najważniejszy. Co z tego, że podali amantadynę kiedy chory już był w zaawansowanym stadium? Dr. Bodnar ma opracowane i sprawdzone metody ale kto by wtedy kupował nowe i co najważniejsze, drogie leki, które podobno “leczą”?

  1. Po to stworzono galerie handlowe by zakupy byly przyjemnością, a klient bywał tam jak najczęściej i jak najdłużej. Gdy robi się z nich miejsce milicyjnych obław, to trudno się dziwić spadkowi frekwencji. Przyjdą tylko ci, co muszą coś kupić oraz masochiści.

    Z drugiej strony połowa milicji była zaangażowana w łapanie maskowych przestępców i dozorowanie aresztów domowych. Jakoś w tym czasie nie wzrosła przestępczość. Czyżby ich też jest za dużo? W przedwojennej Polsce policja była 3 razy mniej liczna niż obecna milicja.

    Generalnie przez ostatnie 2 lata dawaliśmy sobie radę bez większości różnych urzędów i instytucji i jakoś żyjemy. Oni niestety też. Pytanie czy tak ma być dalej?

  2. Ruskie chcą skopiować Macrona. Bedzie ich dwóch?

    Ten trop potwierdziły dwie osoby z otoczenia Emmanuela Macrona. W rozmowie z Reuterem przekazały, że prezydent Francji dostał wybór: albo zgodzi się na test PCR przeprowadzony przez władze rosyjskie, co pozwoli mu zbliżyć się do Putina, albo odmówi i będzie musiał przestrzegać rygorystycznego dystansu. Jak wiadomo, wybrał drugie rozwiązanie.

    – Wiedzieliśmy bardzo dobrze, że oznacza to brak uścisku dłoni i ten długi stół. Ale nie mogliśmy zaakceptować tego, że dostaną w swoje ręce DNA prezydenta – powiedziało Reuterowi jedno ze źródeł.

  3. Jak zwykle w punkt. Chociaż, większość jest nieprzyzwoita i dalej będzie łaziła po tych galeriach. Ja powiem szczerze, że ograniczam się maksymalnie i autentycznie wolę przypadkowo tę samą “Mrówkę” niż inne większe sklepy, w których trzeba wszystkiego samemu szukać, łącznie z obsługą. Co do centrów handlowych to moim zdaniem czeka nas kolejna rewolucja polegająca na tym, że kupujemy online i oddajemy w magazynie zwrotów, zwanym wcześniej sklepem.

    • @Marriu
      W niektórych krajach już to przetestowano, z pewnymi urozmaiceniami. Otóż kupowaliśmy online ale odbieraliśmy w sklepie, ewentualny zwrot czasem w sklepie ale najczęściej też wysyłkowo. Chodzi o to żeby maksymalnie ułatwić zakup i maksymalnie utrudnić zwrot…

  4. Ten spadek może też wynikać z autentycznego przerażenia kowidian, że się mogą zarazić i umrzeć. Oni naprawdę się boją, nawet po przyjęciu 3-ciej dawki 100%-skutecznej szczepionki dwudawkowej. “Szury codziennie zabijają kilkaset osób” – taki komentarz jakiegoś covidioty znalazłem niedawno na pewnym blogu. Moje pytanie, jakimż to sposobem szury zabijają osoby odpowiedzialne i rozsądne zaszczepione 100%-skuteczną szczepionką, zostało usunięte przez admina.

  5. Należy jeszcze dodać że w niektórych galeriach otwarto testowalnie oraz szprycowalnie, przekształcając je w covidowe świątynie.

    Nie ma co żałować tych nowotworów zwanych galeriami które niszczą lokalny handel – to niemal w stu procentach zagraniczny kapitał, dla niskiej jakości sieciówek. A same galerie to też najczęściej architektoniczne, szpecące paździerze w centrach i na obrzeżach miast.

    • @Alkibel: i to niszczą polskich przedsiębiorców aktywnie i planowo – namawiają do otwarcia u nich punktu pokazując fałszywe liczby potencjalnych klientów, a później doprowadzają do bankructwa. Jest człowiek, który to dokładnie opisał na swoim blogu, ale nie mogę sobie przypomnieć nazwiska. Wydał też książkę, żeby ostrzec innych. Jego ojciec został zamordowany w niewyjaśnionych okolicznościach.

  6. Ja napiszę ze swojej perspektywy. Mieszkam blisko dużej galerii handlowej, o dziwo nikt mnie o maskę nie ganiał, ale….. i tak przestałem tam przychodzić, bo mnie zwyczajnie smuci widok ludzi w kagańcach. Lubię miasto, tłok mi nie przeszkadza, centra handlowe to miejsca dla mnie. Mimo to moja noga tam nie postoi do czasu aż zniosą te okropne kagańce.