Reklama

Styczeń to ważne rocznice, które należy uhonorować głęboką analizą.

Styczeń to ważne rocznice, które należy uhonorować głęboką analizą.
Styczeń to również karnawał, czas szkolnych zabaw, przygotowania do studniówek i ja wiem , że biskup Pieronek powiedział, a dziennikarz to twórczo, albo i nie twórczo potraktował, a Szewach Weiss się ustosunkował.
Podczas poszukiwań muzyki na sylwestra trafiłam na ten filmik, ale wtedy zależało mi na autentycznych archiwaliach. Poza tym chciałam się zastanowić, co mi filmik przypomina. Bo deja vue było jak malowanie.
Moje lata licealne to pierwsza połowa lat sześćdziesiątych. Rock n roll i takie tam nie były już zabronione, ale stopień tego niezabronienia był ustalany indywidualnie dla każdej szkoły i zależał od tego, jak silna była frakcja, nazwijmy ją, zachowawcza w gronie nauczycielskim. W naszej szkole była dosyć silna.
W szkole był pewien chłopak. Mało go znałam. Na imię miał chyba Witek, ale nie jestem pewna. Chyba dwie klasy wyżej niż ja. Wzrostu średniego, szczupły, jasnowłosy. Obdarzony był ponadnormatywnym wyczuciem rytmu i niesłychaną giętkością stawów w kończynach. Na co dzień mało widoczny uaktywniał się na zabawach. Witek tańczył.
Szkolne zabawy odbywały się wtedy w szkole, w sali gimnastycznej. Dekoracje i aprowizacja wykonane siłami komitetu rodzicielskiego. Obowiązywały stroje wieczorowe, już to białe bluzki i granatowe spódnice, panowie odpowiednie białe koszule, granatowe spodnie i marynarka jeśli ktoś miał. Orkiestra jak z „Jesteśmy na wczasach”, bo „Żorżyk, gitarzysta basowy” to później.
Po jakiejś godzinie grono nauczycielskie, uspokojone planowym przebiegiem zabawy przerzedziło się, zdaje się poszli do pokoju nauczycielskiego. Tańce trwały dalej i prawdę powiedziawszy było nudno. Atrakcja dla uczniów, przemycone i ukryte gdzieś piwnicy wino, do którego wymykały się chyłkiem i pojedynczo osoby z grona wtajemniczonych. Woń, jaką roztaczali ci, co wrócili spowodowała, że zaczęłam się głowić, jak ty uniknąć degustacji trunku nie wypadając z grona wtajemniczonych.
Wtedy zrobiła się cisza, środek sali gimnastycznej opustoszał. Stali tam tylko Witek i dziewczyna. Z tych dziewczyn, co nawet jak były odziane w szkolny fartuch z granatowej podszewki, było widać, że mają diabła za skórą. Witek w jakimś jakby odrobinę za obszernym garniturze, dziewczyna w przepisowej białek bluzce i granatowej spódnicy, na nogach miała przepisowe pantofle na niskim obcasie. Przedmiot pożądania, prawdziwe rokendrolki.
Kapela zagrała z ogniem, a oni zatańczyli. Dokładnie tak, jak para na filmiku.

Grono nauczycielskie, zapewne sprowadzone w celu interwencji przez jakiegoś umyślnego pojawiło się w komplecie, ale skapitulowało wobec maestrii tańczących.
Potem oboje zdali maturę i więcej ich nie widziałam.

Reklama

7 KOMENTARZE